Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość

Polski minimalizm. Sprzątamy swoją przestrzeń metodą 22 kategorie przez 12 miesięcy - ebook

Data wydania:
20 stycznia 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
44,90

Polski minimalizm. Sprzątamy swoją przestrzeń metodą 22 kategorie przez 12 miesięcy - ebook

Jak z sukcesem przejść od nadmiaryzmu do minimalizmu i zapanować nad chaosem w swoim życiu

Marzysz o uporządkowanej domowej przestrzeni? Przytłacza cię zagracone mieszkanie, ale nie wiesz, jak wprowadzić w swoje życie minimalizm? Próbujesz zapanować nad bałaganem, ale po godzinie siedzisz wokół stosów rzeczy, z którymi nie wiesz, co zrobić? A podczas zakupów ciągle wpadają ci do koszyka kolejne „przydasie”, które w domu jakoś tracą swój urok? Ten poradnik przeprowadzi cię krok po kroku przez cały proces do upragnionego efektu: uporządkowanego życia.

Sylwia Lelito-Zawiślak, psycholożka i autorka bloga polskiminimalizm.pl, stworzyła metodę sprzątania 22 kategorii przez 12 miesięcy, dzięki której:

– uporządkujesz wszystkie pomieszczenia w domu,

– otoczysz się przedmiotami, które ci służą i są dobrej jakości,

– zaoszczędzisz na niepotrzebnych zakupach,

– pozbędziesz się cyfrowych śmieci.

Autorka z ogromnym zrozumieniem dla słabości i potknięć pomoże ci przejść od nadmiaryzmu do minimalizmu.

Sylwia Lelito-Zawiślak – psycholożka, psychoterapeutka i propagatorka minimalistycznego stylu życia, opartego na świadomym upraszczaniu codzienności. Na swoim blogu polskiminimalizm.pl udziela praktycznych porad dotyczących zarządzania przestrzenią oraz dzieli się inspirującymi refleksjami o tym, jak rezygnacja z nadmiaru pozytywnie wpływa na samopoczucie, relacje i równowagę w życiu.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68227-58-1
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WITAJ!

Witaj!

Cie­szę się, że wraz z moją książką mogę zapro­sić cię w cie­kawą podróż do zmian. Myślę, że zajdą one zarówno w two­jej prze­strzeni, jak i w tobie oraz twoim spo­so­bie myśle­nia o sprzą­ta­niu.

Dzię­kuję za twoją decy­zję o się­gnię­ciu po tę książkę. To dla mnie ważne, że obda­rzasz mnie zaufa­niem. Wywo­łuje to we mnie radość, uśmiech na twa­rzy, ale także lęk, czy spro­stam ocze­ki­wa­niom. Cie­szę się, że mogę pomóc ci oso­bi­ście, że moja metoda odgra­ca­nia może wnieść wol­ność, spo­kój oraz zado­wo­le­nie – do two­jej prze­strzeni, two­jej rodziny, two­jego życia.

Moją książkę możesz czy­tać, jak chcesz – od deski do deski, roz­dzia­łami czy poszcze­gól­nymi kate­go­riami sprzą­ta­nia. Bar­dzo lubię pisać w punk­tach, więc znaj­dziesz ich tu sporo – można powie­dzieć, że to są kroki do suk­cesu, które zawie­rają prak­tyczne wska­zówki, ale bez two­jej pracy będzie to tylko kolejny prze­czy­tany tekst o sprzą­ta­niu. To od cie­bie zależy, czy wdro­żysz tę treść w swoje życie.

Wiem, że to, co do cie­bie piszę, działa – bo prze­cież sama od 2017 roku jestem w pro­ce­sie mini­ma­li­zo­wa­nia swo­jego świata według wła­snej metody, którą nazwa­łam: Metoda Sprzą­tamy Swoją Prze­strzeń 22 kate­go­rie przez 12 mie­sięcy (w skró­cie: Metoda SSP 22/12), i w więk­szo­ści kate­go­rii osią­gnę­łam ocze­ki­wany suk­ces. To zna­czy: mam tylko to, co mi służy, jest przy­datne, lubię to i podoba mi się – czyli te kate­go­rie są takie, jakie chcia­łam, aby były.

Wła­śnie w 2017 roku uświa­do­mi­łam sobie, patrząc na bała­gan, który zro­bił się w moim miesz­ka­niu po dwóch dniach od sprzą­ta­nia, że ja nie lubię sprzą­tać, ale lubię mieć wysprzą­tane… I zaczęły się zmiany. W sumie cała książka jest o tym, jak doszło do tego, że mam wysprzą­tane. Wiem, że odgra­ca­nie to ciężka praca, wymaga czasu, spo­rego wysiłku, opra­co­wa­nia planu i stra­te­gii. Nie piszę o jed­no­ra­zo­wym odgra­ca­niu, ale o pro­ce­sie, który jest świa­domą decy­zją o przej­ściu od nad­miaru do posia­da­nia tylko tego, co jest potrzebne, uży­teczne i lubiane. Ponadto świa­do­mość będzie doty­czyć nie tylko tego, co zro­bisz z tym nad­mia­rem, ale też wzię­cia odpo­wie­dzial­no­ści za pozby­cie się go. A potem nastę­puje dal­szy pro­ces, pełen samo­za­par­cia, żeby tej prze­strzeni od nowa nie zagra­cić. Sama tego doświad­czy­łam i z tego, co do mnie pisze­cie, wiem, że wy rów­nież: po jakimś cza­sie widać, że łatwiej było wysprzą­tać według Metody SSP 22/12, niż zmi­ni­ma­li­zo­wać zakupy i potrzebę dal­szego kupo­wa­nia, aby wypeł­nić odgra­coną prze­strzeń.

Ta książka jest taka moja, czyli zwy­czajna. Dróg do mini­ma­li­zmu jest wiele, a ja piszę do cie­bie o swo­jej ścieżce i spo­so­bie, który wymy­śli­łam na swoje potrzeby. Może być tak, że twoje doświad­cze­nie jest o wiele więk­sze, lep­sze, a dzia­ła­nia bar­dziej efek­tywne i szyb­sze niż to, co opi­suję. Cie­szę się i gra­tu­luję ci z całego serca oraz zachę­cam cię, abyś się tym podzie­liła. Napisz do mnie: kon­takt@pol­ski­mi­ni­ma­lizm.pl i opo­wiedz swoją histo­rię zwią­zaną z mini­ma­li­zmem – ni­gdy nie wiesz, jak bar­dzo może to pomóc w roz­woju zarówno tobie, jak i innym.

Moja autor­ska Metoda Sprzą­tamy Swoją Prze­strzeń 22 kate­go­rie przez 12 mie­sięcy nie jest łatwą metodą, którą możesz szybko zasto­so­wać. Jest roz­ło­żona w cza­sie (na cały rok) i wymaga wysiłku… ale jest bar­dzo efek­tywna, czego przy­kła­dem jestem ja sama oraz wiele z was – pisze­cie mi o tym w wia­do­mo­ściach, mailach, w mediach spo­łecz­no­ścio­wych i na blogu. Tak! Łatwo nie będzie, ale myślę, że warto! Kibi­cuję wszel­kim zmia­nom, któ­rych pra­gniesz w kwe­stii pozby­cia się nad­miaru i roz­po­czę­cia pro­cesu roz­sąd­nego mini­ma­li­zo­wa­nia swo­jej prze­strzeni. Bez cie­bie i two­jej pracy ta metoda zosta­nie tylko na papie­rze.

Zasta­na­wia­łam się nad powo­dami powsta­wa­nia bała­ganu w moim domu, a także nad trud­no­ścią utrzy­ma­nia porządku, aż doszłam do rewo­lu­cji, nie tylko w ogar­nia­niu prze­strzeni, ciu­chów, stylu ubie­ra­nia się, ale także detoksu od zaku­pów, zmia­nach w gło­wie i w całym moim życiu. Zaczę­łam żegnać się z nad­mia­rem i sto­so­wać poznane zasady mini­ma­li­zmu.

_PAMIĘ­TAJ! OD SAMEGO PRZE­CZY­TA­NIA KSIĄŻKI NIC SIĘ NIE ZMIENI!_ Roz­po­czę­cie sprzą­ta­nia krok po kroku, kate­go­ria za kate­go­rią gwa­ran­tuje ci dobrą przy­godę i odgra­ca­nie swo­jej prze­strzeni.

Życzę ci z całego serca zmian, któ­rych pra­gniesz!WSTĘP. OD NADMIARU DO MINIMALIZMU

Wstęp

Od nad­miaru do mini­ma­li­zmu

Moje początki wej­ścia w świa­domy pro­ces odgra­ca­nia i mini­ma­li­zo­wa­nia swo­jej prze­strzeni zaczęły się od doświad­cze­nia stanu fru­stra­cji i dys­kom­fortu, które czę­sto są dla mnie moto­rem do zmian oraz roz­woju. Choć nie stało się tak od razu… Sie­dząc zmę­czona, w zawa­lo­nym rze­czami po prze­pro­wadzce miesz­ka­niu, uświa­do­mi­łam sobie, że coś jest nie tak. W gło­wie koła­tała mi jedna myśl: „Po cho­lerę prze­nio­słam tyle rze­czy, któ­rych nie uży­wam, po co mi to wszystko!?”. Dal­sze roz­wa­ża­nia, aby w końcu coś zacząć robić z tym nad­mia­rem, zaczęły poja­wiać się same – ale szybko je odgo­ni­łam, bo nie po to wyda­łam tyle pie­nię­dzy, aby teraz pozby­wać się swo­ich rze­czy. Są moje, wszyst­kich potrze­buję, kie­dyś się przy­da­dzą oraz świad­czą o moim sta­tu­sie spo­łecz­nym (kie­dyś tak myśla­łam). Oczy­wi­ście, że wszystko ład­nie upchnę­łam do szaf, sza­fek, sza­fe­czek, pude­łe­czek i zapeł­ni­łam rupie­ciar­nię – wie­rząc, że dzięki posia­da­niu tych rze­czy mój sta­tus spo­łeczny jest na akcep­to­wal­nym i podzi­wia­nym pozio­mie. Teraz się uśmie­cham do tych moich ilu­zji i błęd­nego myśle­nia, które pod­sy­cały tylko nad­miar w kupo­wa­niu i posia­da­niu.

Pokażę ci, jak to wyglą­dało u mnie na prze­strzeni jed­nego tygo­dnia – może to znasz?

SOBOTA. W mojej rodzi­nie z poko­le­nia na poko­le­nie prze­ka­zy­wano, że ten dzień jest prze­zna­czony na porządne sprzą­ta­nie i wstępne przy­go­to­wa­nie nie­dziel­nego obiadu i cia­sta. Z kole­żan­kami mogłam się spo­tkać dopiero po wyko­na­niu swo­jej czę­ści porząd­ków, ale one też musiały zro­bić swoje, aby wyjść z domu.

Kiedy doro­słam, pod­trzy­my­wa­łam tę tra­dy­cję. Sta­ra­łam się pięk­nie wysprzą­tać swoją prze­strzeń: kuch­nia, pokoje, salon, łazienka i obo­wiąz­kowo szafa i półki z ciu­chami – byłam z sie­bie dumna i zado­wo­lona! Pra­wie w każdą sobotę obie­cy­wa­łam sobie, że tak czy­sto będę miała zawsze, i to „zawsze” trwało do ponie­działku…

PONIE­DZIA­ŁEK. Rano jesz­cze było dobrze w kuchni i w łazience. Ale moja sypial­nia i szafa z ubra­niami już nie wyglą­dały tak porząd­nie. Szy­ku­jąc się do pracy, regu­lar­nie „upięk­sza­łam” pokój gar­de­robą. Od ponie­działku ubra­nia zaczy­nały pole­gi­wać na pod­ło­dze, bo szu­ka­łam jakiejś rze­czy i nie mogłam jej zna­leźć, więc – aby się nie spóź­nić do pracy – wywa­la­łam pra­wie wszystko, co mia­łam w sza­fie (wie­lo­krot­nie zda­rzyło się, że nic nie musia­łam wywa­lać, bo w sobotę tak „posprzą­ta­łam”, upy­cha­jąc wszystko w środku, że ubra­nia jak lawina same roz­go­ściły się na pod­ło­dze zaraz po otwar­ciu drzwi do szafy). Po powro­cie z pracy upy­cha­łam je z powro­tem, i tak do soboty. Ogar­nia­łam resztę miesz­ka­nia, ale coś już zaczy­nało się zbie­rać w róż­nych miej­scach domu.

WTO­REK. Ciu­chy zaczęły zale­gać pra­wie w całym miesz­ka­niu. Łazienka już tra­ciła sobotni blask. Naczy­nia też się pię­trzyły. Gdy już mia­łam zmy­warkę, to można je było tam scho­wać (bo dla mnie główną funk­cją zmy­warki było prze­cho­wy­wa­nie brud­nych naczyń), ale trzeba jesz­cze je tam wło­żyć. To wła­śnie wtor­kowa fru­stra­cja zaczęła rodzić w mojej gło­wie pyta­nia: Co się dzieje? Czy jestem bała­ga­niarą? Czy brak mi jakiejś cudow­nej tech­niki sprzą­ta­nia? Czy może nie ta szafa, złe ciu­chy? Może mam za mało mebli? Czy to wszystko wina rodziny, bo nie pomaga?

ŚRODA. Cze­kało już na mnie pełno pra­nia, jak­bym prze­bie­rała się przy­naj­mniej cztery razy dzien­nie. Kuch­nia i łazienka wyma­gały sobot­niego sprzą­ta­nia. Ręce opa­dały.

CZWAR­TEK. Byłam już bar­dzo, bar­dzo zmę­czona, bo nie dość, że prze­ży­wa­łam to, co opi­sa­łam powy­żej, to jesz­cze docho­dziła złość, która codzien­nie rosła w siłę, gdy sta­łam przed szafą pełną ciu­chów i woła­łam: Nie mam w co się ubrać! W ner­wach zakła­da­łam byle co i tak się czu­łam – byle jak. Ponadto tra­ci­łam czas na pra­so­wa­nie rze­czy, któ­rych potem nie zakła­da­łam, a gnio­tły się, bo nie mia­łam miej­sca w sza­fie. Myśla­łam, że zaraz będzie week­end, więc nie mam co się sta­rać – ogarnę to w sobotę.

PIĄ­TEK. Po całym tygo­dniu pracy szłam do sklepu coś sobie kupić, bo prze­cież mi się należy. Nowy kubek. Pomadka. Coś z ciu­cho­landu, bo tanie i wyrzuty sumie­nia mniej­sze. Doniczka na kwia­tek, który od dawna chcę kupić (doniczki mia­łam już trzy, więc ta będzie czwarta – no cóż… A kwiatka dalej nie kupi­łam). Sukienkę… w końcu potrze­buję w coś się ubrać… Wła­śnie tak to wyglą­dało – moją szafę wypeł­niały ubra­nia, któ­rych nie potrze­bo­wa­łam, ale kupo­wa­łam z wyprze­daży, bo była prze­cena 80 pro­cent. Bo jak nie kupić? Skoro tak tanio?

I tak w kółko. Trwało to latami, nie mia­łam pomy­słu na zmianę sytu­acji, aż powie­dzia­łam… DOŚĆ!!!_NAD­MIA­RYZM DLA MNIE TO ZA DUŻO:_ nie­po­trzeb­nego, nie­uży­wa­nego, nie­przy­dat­nego. Czę­sto prze­trzy­my­wa­nie zbęd­nych rze­czy, aby nie mieć wyrzu­tów sumie­nia i poczu­cia winy.

Powie­dzia­łam sobie: DOŚĆ! bo już dobrze wie­dzia­łam, że coś jest nie tak w moim funk­cjo­no­wa­niu. Zro­bi­łam sobie RESET. Zaczę­łam szu­kać, czy­tać, zada­wać trudne pyta­nia i zde­cy­do­wa­łam się na kon­fron­ta­cję z nimi. Sta­nę­łam w praw­dzie, która brzmiała: „Mam NAD­MIAR! Mam wszyst­kiego za dużo. Za dużo przed­mio­tów. Za dużo ubrań. Za dużo rze­czy prze­trzy­muję z myślą, że kie­dyś może mi się przy­da­dzą. Za dużo kupuję rze­czy, któ­rych nie potrze­buję, i więk­szo­ści nie uży­wam”. Uświa­do­mi­łam sobie, że to, czego naprawdę potrze­buję, to MIEĆ MNIEJ… I tak się zaczęło!

Na swoje potrzeby wymy­śli­łam słowo „nad­mia­ryzm”¹, aby wyod­ręb­nić etap mojego życia przy­tło­czony nad­mia­rem. Ten etap cha­rak­te­ry­zo­wał się kon­sump­cjo­ni­zmem i natych­mia­sto­wym ule­ga­niem impul­som zaku­po­wym („prze­cież mi się należy”). Tak naprawdę nie potrze­bo­wa­łam real­nie da-nego przed­miotu, ale czu­łam potrzebę regu­lo­wa­nia emo­cji – i robi­łam to zaku­pami. Zakupy przy­no­siły mi ulgę. Wła­śnie tak rozu­miany „nad­mia­ryzm” skon­fron­to­wa­łam z nowym sty­lem życia, który chcia­łam wdro­żyć – z mini­ma­li­zmem. Roz­po­czę­łam pro­ces wycho­dze­nia z nad­mia­ryzmu, aby wejść w mini­ma­lizm. Nie ma mię­dzy nimi wyraź­nej gra­nicy. Dla mnie decy­zja o roz­po­czę­ciu odgra­ca­nia wła­snej prze­strzeni i mądrym pozby­wa­niu się nad­miaru to już bycie w pro­cesie mini­ma­li­zo­wa­nia. Jest on roz­ło­żony w cza­sie i wymaga, aby krok po kroku reali­zo­wać plan sprzą­ta­nia.

Tak naprawdę nie potrze­bo­wa­łam real­nie danego przed­miotu, ale czu­łam potrzebę regu­lo­wa­nia emo­cji – i robi­łam to zaku­pami.

Nie uwa­żam się za eks­pertkę od mini­ma­li­zmu. Dla­czego? Bo spraw­dzi­łam jego wiele kolo­rów i odmian. Teraz już wiem, że wszę­dzie potrzebne są rów­no­waga i roz­są­dek, także we wła­snym mini­ma­li­zmie. Ważne jest, aby przyj­rzeć się sobie, swo­jej sytu­acji życio­wej i dopiero wtedy zacząć wpro­wa­dzać mini­ma­lizm – a nie dosto­so­wy­wać sie­bie do niego! Po sied­miu latach z mini­ma­lizmem wiem, że wszystko wymaga rów­no­wagi, dla­tego jestem roz­sądną mini­ma­listką, postę­puję z umia­rem. Znam życie w nad­mia­ry­zmie i cie­szę się, że spró­bo­wa­łam żyć ina­czej.Rozdział 1. Zdiagnozuj się, czy ty też masz do czynienia z nadmiarem

Roz­dział 1

Zdia­gno­zuj się, czy ty też masz do czy­nie­nia z nad­mia­rem

Aby doszło do prze­miany, trzeba zmie­nić sie­bie, a naj­le­piej swój spo­sób myśle­nia. Za tym mogą pójść też róż­nice w naszym zacho­wa­niu i funk­cjo­no­wa­niu. Pozwól sobie na prawdę – może to będzie przy­zna­nie się do nie­ra­dze­nia sobie z nad­mia­rem, kom­pul­syw­nym kupo­wa­niem rze­czy, któ­rych nie potrze­bu­jesz, trud­ność w pozby­wa­niu się nawet zepsu­tych przed­mio­tów, a nie­kiedy przy­zna­nie się do pro­blemu z zaku­po­ho­li­zmem czy pato­lo­gicz­nym zbie­rac­twem. Wymy­śli­łam słowo NAD­MIA­RYZM, bo skoro ist­nieje ter­min mini­ma­lizm, to może zna­leźć się też miej­sce na okre­śle­nie nad­miaru w kwe­stii naszych zacho­wań zaku­po­wych i stylu życia.

Co nam mówi nadmiar w naszej przestrzeni

Bałagan

Nie wiesz, co się dzieje: sprzą­tasz, a po chwili tego nie widać! Porzą­dek utrzy­muje się nie­długo – parę godzin, a przy moc­nych wysił­kach nawet do paru dni… Tak wła­śnie było u mnie. Bar­dzo mnie to fru­stro­wało.

Myśla­łam, że jestem bez­na­dziejna, że jestem bała­ga­niarą, że jestem na maksa nie­zor­ga­ni­zo­wana, a do tego tylko ze mną jest coś nie tak, bo prze­cież inni takich pro­ble­mów nie mają. Docho­dziła jesz­cze złość, że nikt nie sza­nuje mojej pracy. Krzy­cza­łam: „nie jestem słu­żącą!”. A z dru­giej strony trudno mi było zre­zy­gno­wać ze sprzą­ta­nia, bo prze­cież nikt tak dobrze jak ja tej prze­strzeni nie dopro­wa­dzi do ładu… Teraz widzę, jak mnie to wszystko umę­czyło.

Brak miejsca do przechowywania

Otwie­rasz szu­fladę, a tam chaos. Chcesz coś wło­żyć do szafy – nie ma miej­sca. Chcesz się dostać do cukru w kuchni, kremu w łazience, czar­nych raj­stop z wzor­kami, pasty do butów, wor­ków na śmieci i musisz powy­cią­gać inne pro­dukty i przed­mioty. Nie pamię­tasz, czy to gdzieś scho­wa­łaś, czy tego nie masz. Kupu­jesz coś, a potem się oka­zuje, że pod zle­wem koło śmiet­nika masz taką półeczkę, na któ­rej trzy­masz pudełko, i to w tym pudełku prze­cho­wu­jesz ten pro­dukt. Wła­śnie opi­sa­łam ci swoje doświad­cze­nie.

Bar­dzo lubię wnę­trzar­stwo – gdyby mi nie wypa­lił pierw­szy kie­ru­nek stu­diów, to praw­do­po­dob­nie zna­la­zła­bym się na archi­tek­tu­rze wnętrz. Mam poczu­cie, że teraz trendy we wnę­trzar­stwie w dużej mie­rze idą w kie­runku kupo­wa­nia nowych pó­łek, sza­fek, sza­fe­czek, pude­łe­czek, sło­icz­ków, skrzy­ne­czek, aby­śmy mieli gdzie upy­chać swoje rze­czy. Poja­wiają się nowe pomy­sły na prze­cho­wy­wa­nie: paw­la­cze, powięk­sza­nie prze­strzeni – pro­jek­tanci prze­ści­gają się w nowych pomy­słach… No i powięk­szamy i kupu­jemy, aby wszystko upchać w naszych domach. Sły­szymy, że to nie­prawda, że mamy za dużo rze­czy, mamy tylko za małe szafy i za małe miesz­ka­nia. W moim życiu było odwrot­nie – nie mia­łam za małej prze­strzeni, tylko za dużo przed­mio­tów. W moim przy­padku nie cho­dziło o brak mebli, ale o nad­miar rze­czy, które chcia­łam ukryć przed sobą i świa­tem. Rozu­miem, że jeśli ktoś ma dwa małe poko­iki, nie­wielką kuch­nię i łazienkę, a dużą rodzinę, to można zmi­ni­ma­li­zo­wać przed­mioty, ale nie jest łatwo w takiej małej prze­strzeni zna­leźć dodat­kowe miej­sce na prze­cho­wy­wa­nie, by nie było bała­ganu. W takiej sytu­acji mogę ci życzyć, abyś mądrze z domow­ni­kami zago­spo­da­ro­wała to, co masz, usta­liła z nimi gra­fik sprzą­ta­nia i np. koniecz­ność odkła­da­nia rze­czy na swoje miej­sce oraz by speł­niło się twoje marze­nie o więk­szej prze­strzeni.

W moim życiu było odwrot­nie – nie mia­łam za małej prze­strzeni, tylko za dużo przed­mio­tów.

Kiedy boisz się otworzyć szafę

Gdy poja­wia się nie­chęć do otwie­ra­nia pokoju, szafy, szu­flady, pojem­nika itp., wtedy powinno przyjść głęb­sze zasta­no­wie­nie się, o co cho­dzi i dla­czego nie chcesz tam zaj­rzeć. Może to lęk, że poupy­chane rze­czy wypadną, albo może otwie­rasz je, gdy musisz, bo przy­pusz­czasz, że tam scho­wa­łaś ozdoby na święta. Nie­chęć do nad­miaru w tej prze­strzeni może ci mówić, dla­czego nie chcesz tam zaglą­dać.

Głęb­szej ana­lizy wymaga sytu­acja, gdy poja­wia się wydzie­lone miej­sce na rze­czy, z któ­rymi nie wia­domo, co zro­bić. Jeśli ktoś ma dom i nie bra­kuje mu prze­strzeni, to łatwiej takie miej­sce zor­ga­ni­zo­wać i poupy­chać tam wszystko, co nie­chciane. Trud­niej jest, gdy prze­strzeń jest mała i trzeba o nią zawal­czyć, wtedy być może łatwiej jest ją odgra­cać.

Nie­za­leż­nie od wiel­ko­ści posia­da­nych przez nas miesz­kań czy domów, rzu­cam hasło: Szkoda prze­strzeni na rupie­ciar­nio-gra­ciar­nię, można by to wiele faj­niej zago­spo­da­ro­wać!

Czy zmagasz się z nadmiarem i co go weryfikuje

Cza­sem trudno jest nam uświa­do­mić sobie, że mamy za wiele rze­czy, zwłasz­cza jeśli dys­po­nu­jemy więk­szą prze­strze­nią do ich prze­cho­wy­wa­nia. Co zatem jest w sta­nie zwe­ry­fi­ko­wać nasze prze­ko­na­nia o tym, czy mamy za dużo przed­mio­tów wokół sie­bie?

Przeprowadzki

Im wię­cej do prze­nie­sie­nia pod­czas prze­pro­wadzki, tym bar­dziej odczuwa się nad­miar. Dla nie­któ­rych to wła­śnie prze­pro­wadzka jest klu­czo­wym momen­tem kon­fron­to­wa­nia tego, co się posiada, z tym, czego się fak­tycz­nie używa. Wtedy przy­cho­dzi pyta­nie: Czy naprawdę chcę się z tym wszyst­kim prze­pro­wa­dzić? Sama po sobie wiem, że włą­cza się wtedy kom­bi­no­wa­nie – z jed­nej strony kuszące są pozby­cie się nad­miaru i mniej­szy wysi­łek wło­żony w pako­wa­nie i prze­no­sze­nie całego dobytku. A z dru­giej strony poja­wia się taka myśl: oczy­wi­ście, że wiele rze­czy widzę pierw­szy raz na oczy po wygrze­ba­niu ich z zaka­mar­ków, ale prze­pro­wa­dzę się ze wszyst­kim i potem będę się na spo­koj­nie odgra­cać, bo teraz mogła­bym coś wyrzu­cić, a potem bym żało­wała.

No i prze­pro­wa­dzamy się ze wszyst­kim, a potem sądzę, że wie­cie, jak to dalej wygląda… U mnie było tak, że po prze­pro­wadzce nie mia­łam czasu, sił ani ochoty na odgra­ca­nie, myśla­łam o tym, aby jak naj­szyb­ciej to roz­pa­ko­wać, scho­wać i… wra­ca­łam do pod­roz­działu _Co nam mówi nad­miar w naszej prze­strzeni._

Wyjazdy

Cza­sem nie chciało mi się wyjeż­dżać, aby nie musieć się pako­wać i prze­ży­wać tego cha­osu i napię­cia, pla­no­wa­nia, wybie­ra­nia tego, co chcia­łam zabrać w podróż. Jeśli do tego docho­dzi pako­wa­nie gro­madki dzieci, to zado­wo­le­nie z waka­cji może być mocno nad­szarp­nięte. Pako­wa­nie się na wyjazdy – czy to te dłuż­sze, waka­cyjne, czy te krót­sze, na święta do rodziny, szko­le­nia czy w dele­ga­cje – mocno wery­fi­kuje, czy masz nad­miar. Trud­ność z wybra­niem tego, co masz spako­wać, powo­duje, że czę­sto bie­rzesz za dużo. Dźwi­gasz walizki, ple­caki, torby, a potem oka­zuje się, że nawet połowy tego, co wzię­łaś, nie wyko­rzy­stu­jesz (w więk­szo­ści są to ubra­nia i buty). Gdy jesz­cze doku­pisz na wyjeź­dzie pamiątki i pre­zenty, to albo trzeba dopła­cić do bagażu, albo doku­pić torbę. I z tym powięk­szo­nym dobyt­kiem wra­casz do domu, powięk­sza­jąc swój nad­miar. Szybko mi się pisze ten frag­ment, bo ja to bar­dzo dobrze zna­łam.

Obec­nie nie­za­leż­nie od dłu­go­ści urlopu jestem w sta­nie spa­ko­wać się w 15 minut. Oczy­wi­ście biorę pod uwagę miej­sce, w które wyjeż­dżam, jaki jest tam kli­mat, co będę robić – inne rze­czy spa­kuję pod namiot czy na kajaki, a inne, gdy lecę wyle­gi­wać się na plaży. Robię to w ten spo­sób: pamię­tam o tym, o czym wspo­mi­na­łam powy­żej, i po pro­stu otwie­ram szafę i prze­kła­dam do walizki te rze­czy, które noszę, lubię, są w moim stylu i mogę wyko­rzy­stać je w wielu zesta­wach ade­kwat­nie do cha­rak­teru urlopu. Znam je i wiem, że będę czuła się w nich kom­for­towo i ład­nie. Zabie­ram w podróż te same rze­czy, które noszę na co dzień, więc nie stre­suję się, że np. buty okażą się nie­wy­godne, bo już są spraw­dzone.

Uni­kam dzięki temu przy­krych nie­spo­dzia­nek, takich jak: „Jejku, wzię­łam ten swe­ter, a prze­cież w nim jest zawsze zimno, do tego się w nim pocę. No tak, zapo­mnia­łam o tym, bo dawno go nie nosi­łam”. Odkąd nie mam podziału ubrań na pory roku, to jesz­cze łatwiej mi się spa­ko­wać – wię­cej o tym poczy­tasz na moim blogu.

Klik­nij tu!

Wiem już, co zna­czy wol­ność w sza­fie, i zachę­cam cię, aby się zabrać za kate­go­rię nr 2 z mojej Metody SSP 22/12 – będziesz mieć wtedy faj­nie ogar­nięte wyjazdy.

Oczy­wi­ście wyjazdy to nie tylko pako­wa­nie ubrań, bo jest tro­chę tak, jakby się brało cały dom w mini­for­mie. Jeśli masz ogar­niętą apteczkę, sprzęty elek­tro­niczne, kuch­nię, kosme­tyki, łazienkę i resztę kate­go­rii, to wyjazdy i pako­wa­nie staną się o wiele łatwiej­sze i oszczę­dzisz sporo czasu.

Goście

Gdy masz nad­miar, to przy­go­to­wy­wa­nie się do przy­ję­cia gości jest bar­dziej uciąż­liwe. Mam tu na myśli zarówno tych dłu­go­ter­mi­no­wych, jak i tych, któ­rzy przy­je­chali na krótko albo wpa­dli bez zapo­wie­dzi.

W nad­mia­rze trud­niej było mi utrzy­mać porzą­dek i nie­za­po­wie­dziane wizyty przy­pra­wiały mnie o poczu­cie wstydu i złość. Bywało, że zda­rzała się awa­ria w łazience, hydrau­lik wpadł obej­rzeć, a ja sie­dzia­łam w pracy i myśla­łam: „Ale ja mam tam syf, co on sobie pomy­śli”. Potem czu­łam obawę, czy cze­goś nie znisz­czy, bo prze­cież zosta­wi­łam kosme­tyki na pralce.

Przy­jazd gości na dłuż­szą wizytę z jed­nej strony spra­wiał mi radość (bo chcia­łam, aby przy­je­chali), ale z dru­giej strony nie był dla mnie łatwy – bo potrze­bo­wa­łam prze­or­ga­ni­zo­wać prze­strzeń. Przy­go­to­wać miej­sce dla gości – pokój, półki na ubra­nia w sza­fie, miej­sce w łazience, na buty i kurtki w kory­ta­rzu. Nie dość, że to wyma­gało poświę­ce­nia czasu, to jesz­cze zapla­no­wa­nia, dokąd te wszyst­kie rze­czy prze­nieść i gdzie upchnąć, aby gościom było wygod­nie i abym ja pamię­tała, gdzie co mam (i żeby to nie wypa­dało z sza­fek za każ­dym razem, gdy któ­rąś otwo­rzę).

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: