- W empik go
Portret króla Jana; Posłowie siewierscy - ebook
Portret króla Jana; Posłowie siewierscy - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 168 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WARSZAWA
NAKŁAD GEBETHNERA I WOLFFA KRAKÓW – G. GEBETHNER I SPÓŁKA
1908
KRAKÓW. – DRUK W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI.
PORTRET KRÓLA JANA.
Jeśli to prawda, że dusza po śmierci może nawiedzać osoby, zostające z nią w ścisłych stosunkach za życia, tedy, kochany mój Wiktorze, wzywałbym cię nieraz do pogadanki o naszym wieku szkolnym, pełnym tylu uroczystych przypomnień i uczuć, tak ogarniających wszystko, tak wonnych, bo pierwszych. Niema cię, biedny młodzieńcze! znikłeś po krótkim, burzliwym poranku, znikłeś może bez śladu w sercach twoich znajomych, ale bądź pewien, że nie w mojem; bo, ilekroć przebiegam pasmo swobodnych dni studenta, co się często trafia, gdy jaki ból wewnętrzny dojmie, tylekroć widzę cię przy moim boku: już to nad książką, już na przechadzce, już wśród marzeń złotych, które, jak bańkę mydlaną, wspólnymi duchy pędziliśmy w górę… Dla mnie tyś nie zginął. Choć mi opowiadali bracia, wracający z wypraw algerskich, jak z amputowaną nogą jechałeś na wozie w czasie rejterady z pod Maskary, jak, napadnięci od Beduinów, odstąpili cię towarzysze broni i tylko z daleka widzieli Araba, ucinającego ci głowę, którą poniósł przed namiot Abdel-Kadera – dla mnie tyś nie zginął, bo i teraz, kiedy tę powiastkę kreślę, widzę cię jeszcze, jak ramię w ramię z papierami pod pachą wychodzimy z pojezuickiego kollegium l). Ulicę, którą mamy wracać do domu, zastąpili więźnie kryminalni, oczyszczając ją z błota i śmieci; jedni przykuci do swych taczek, drudzy z miotłami i łopatami. Nawykli do tego widoku, nie zwracaliśmy na nich uwagi, aż jeden z tych winowajców, z ogromnemi kajdanami i do taczki przykuty, w chwili, gdyśmy go mijali, wyciągnął ku nam rękę z różkiem tabaki i rzekł: