Portret mordercy. Artysta, który zabił prezydenta - ebook
Portret mordercy. Artysta, który zabił prezydenta - ebook
„Nie chcemy Narutowicza! Precz z żydami! Niech żyje faszyzm!”
Warszawska ulica wrze. Tłumy podburzone przez narodowców protestują przeciwko wyborowi na pierwszego prezydenta Polski Gabriela Narutowicza. Tego kandydata poparli posłowie mniejszości narodowych. Dla nacjonalistów znad Wisły jest zatem „człowiekiem bolszewicko-żydowskich wpływów”.
Niemal tysiącletnia Polska ledwie wczoraj odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów. W swojej bogatej historii nie zna królobójstwa. Szczyci się tym. Aż do teraz. Za kilka dni w galerii Zachęta padną strzały. Narutowicza zamorduje malarz – Eligiusz Niewiadomski.
Jest 31 stycznia 1923 roku. Eligiusz idzie na śmierć z dumą. Nie wyraża żadnej skruchy. Wierzy, że uratował Polskę przed „żydowskim” prezydentem. Do plutonu egzekucyjnego rzuca krótkie:
– Proszę, aby mierzono mi w głowę, ja stanę wam wygodnie.
O jego malarstwie świat nie pamięta, jego słowa mało kto zna. Tylko nienawiść, która nim kierowała, przetrwa w kolejnych pokoleniach.
Kim był morderca pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej?
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-8825-6 |
Rozmiar pliku: | 4,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
„Stoję przy grobie rycerza. Prawdziwego rycerza , który dokonał ataku jak żołnierz broniący ojczyzny na wroga ojczyzny. I zabił go”. To słowa opublikowane niedawno na jednym z portali internetowych, wypowiedziane z aktorską emfazą, przy wtórze smętnej melodii, przez znanego politycznego performera Wojciecha Olszańskiego. Ten sam Olszański wystąpił z inicjatywą nazwania warszawskiego skweru w północnym Śródmieściu imieniem Eligiusza Niewiadomskiego.
– To tylko patostreaming – mógłby ktoś skomentować. A jednak w końcu 2021 roku prestiżowy, stołeczny dom aukcyjny sprzedał obraz mordercy Narutowicza – _Portret pani Niewiadomskiej_ – za 60 tysięcy złotych. „Oferowany portret żony przywraca ponownie postać tego niezwykłego malarza, stanowiąc świadectwo talentu i wrażliwości” – zachwalono w opisie dzieła. Jak widać, skutecznie. Nie sposób uznać tego za zdarzenie marginalne.
Sporo wcześniej, bo w czerwcu 2011 roku, ówczesny minister spraw zagranicznych III Rzeczypospolitej Radosław Sikorski, przemawiając do posłów na sali sejmowej, zwrócił uwagę na anonimowy wpis pewnego internauty, który na forum dziennika „Rzeczpospolita” umieścił pogróżkę wobec ministra oraz premiera Donalda Tuska: „mam nadzieję, że znajdzie się Niewiadomski, który odstrzeli ciebie i twojego guru Tuska”. „Wydaje mi się – komentował Sikorski – że jeśli mamy poradzić sobie z taką morderczą mową nienawiści, to i wy – media – musicie pomóc. To gazeta ma adres IP osoby, która tego wpisu dokonała, i myślę, że na gazecie ciąży obowiązek złożenia doniesienia o podżeganiu do zamachu”.
Trudno o lepszy przejaw tego, jak aktualna jest postać Eligiusza Niewiadomskiego.
*
Kim był Niewiadomski? Zdolnym artystą malarzem, wszechstronnym uczonym, zaangażowanym wychowawcą, nowoczesnym popularyzatorem nauki, radykalnym działaczem politycznym? Zimnym mordercą? Najciekawsze jest to, że był każdą z tych postaci.
Książka ta stanowi nie tyle biografię, ile próbę doszukania się odpowiedzi na palące pytanie: DLACZEGO? Dlaczego Eligiusz Niewiadomski, w bezprecedensowym dla polskiej tradycji kroku, z zimną krwią zabił pierwszego prezydenta odrodzonej Rzeczypospolitej Gabriela Narutowicza i nie odczuł po tym czynie żadnej skruchy – choć jak sam przyznał, jego głównym wrogiem politycznym i celem zamachu był... Józef Piłsudski?
Starałem się, by książka nie ciążyła zbytnio ku ofierze – prezydentowi Narutowiczowi, dość dobrze przedstawionemu już w literaturze historycznej i popularnej. Franciszek Bernaś (_Ofiary fanatyzmu_, Warszawa 1987), Danuta Pacyńska (_Śmierć prezydenta_, Warszawa 1965) i Marek Ruszczyc (_Strzały w Zachęcie_, Katowice 1987), wychodząc od faktu zabójstwa, skupili się tylko na odtworzeniu (w mało zresztą obiektywny, panegiryczny sposób) biografii zmarłego prezydenta, bardzo mało uwagi poświęcając sprawcy. Mnie osobiście najbardziej interesuje właśnie on. W dodatku książki te powstały w rzeczywistości Polski Ludowej, kiedy cenzura nie pozwalała na pełne opracowanie wszystkich kluczowych wątków. Do nielicznych późniejszych publikacji, gdzie nieco więcej miejsca poświęcono mordercy, zalicza się tekst Macieja J. Nowaka pt. _Narutowicz–Niewiadomski. Biografie równoległe_ (Warszawa 2019).
W 2012 roku wydałem książkę _Niewiadomski. Zabić prezydenta_. Obecnie proponuję nową, zmodyfikowaną i przepracowaną wersję tej historii, uzupełnioną o świeże ustalenia i przemyślenia. Chciałbym przede wszystkim podziękować krewnemu Eligiusza, panu Andrzejowi Prus Niewiadomskiemu, który wzbogacił moją wiedzę o wiele cennych informacji rodzinnych.
Przygotowując tę wersję, wciąż starałem się pilnować, by nie była ona aktem oskarżenia czy też przejawem pisarstwa „z tezą”. Zależało mi przede wszystkim na ZROZUMIENIU Niewiadomskiego. Snując rozmaite przypuszczenia dotyczące jego motywacji i inspiracji, próbowałem uciekać z jednej strony od łatwego oceniania, a z drugiej – od podawania prostych, acz nieoddających prawdy wyjaśnień i taniego psychologizowania. Nie oznacza to bynajmniej, że powstrzymywałem się od wyrażania swych opinii czy komentarzy – są one jednak starannie oddzielone od warstwy faktograficznej.
Założyłem, że Czytelnik sięgający po publikację tego typu ma elementarną wiedzę na temat opisywanej epoki. Postanowiłem nie wyjaśniać szczegółowo każdego wydarzenia, zjawiska czy znaczenia postaci przewijających się w życiu Niewiadomskiego. Aby nie rozbijać spójności narracji ciągłymi dygresjami, ograniczyłem się do skrótowych wyjaśnień, choć w podstawowym zakresie przybliżających mniej znane fakty. Czytelnik zainteresowany pogłębieniem swej wiedzy może sięgnąć do zamieszczonych na końcu propozycji bibliograficznych. Uznałem jednak, że niezbędne dla jasności przekazu będzie skrótowe przedstawienie polskiej perspektywy I wojny światowej, a także krótka charakterystyka polskiej sceny politycznej w latach 1918–1922 i dramatycznych walk o granice Rzeczypospolitej. Czas ten był kluczowy dla formacji Niewiadomskiego i to do niego odnosi się większość jego wypowiedzi.
W książce tej wykorzystałem dwa typy narracji: w części pierwszej, a także trzeciej przeważa forma beletrystyczna, przedstawiająca kluczowe wydarzenia z życia (i śmierci) Niewiadomskiego w udramatyzowanej formie. Nieocenione okazały się pamiętniki osób odgrywających zasadniczą rolę w dramatycznych wydarzeniach grudnia 1922 roku. Dzięki nim można próbować oddać atmosferę chwili i dojrzeć „ludzki” wymiar historii.
W tych częściach ściśle opierałem się też na źródłach z epoki – przede wszystkim stenogramie procesu bohatera mojej książki, artykułach prasowych, wspomnieniach i materiałach filmowych.
Dlatego też – mimo formy – „beletrystyczne” akapity możliwie wiernie oddają rzeczywistość historyczną, do minimum ograniczając wymiar wymyślonego świata przedstawionego. Może to czasem mieć niekorzystny wpływ na atrakcyjność narracji. Nie piszę jednak powieści historycznej, tylko pracę popularnonaukową, więc dążenie do odtwarzania rzeczywistości musi przeważyć nad fajerwerkami narracyjnymi. Starałem się przy tym prostować nieprawdziwie informacje, powtarzane zwłaszcza we współczesnych artykułach prasowych, a także starszych opracowaniach, które nie znajdują potwierdzenia w źródłach.
Część druga – najobszerniejsza – to już „typowa” forma pracy popularnonaukowej, wzbogacona jednak elementami narracyjnymi. Całą książkę starałem się mimo wszystko napisać tak, by nie nużyła ona Czytelnika zbyt sztywnym i pseudonaukowym językiem, a jednocześnie spełniała wszystkie wymogi rzetelności badawczej i warsztatu historyka.PROLOG
_16 grudnia 1922 r. w sali Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych po daniu trzech strzałów do Prezydenta Narutowicza cofnąłem się o jeden czy dwa kroki i odwróciłem tyłem._
_Tak stałem bez ruchu. Czekałem, aż ktoś się zbliży. Nie zbliżał się nikt – nikt nie rozumiał, co się stało i że to ja byłem sprawcą strzałów._
_Wtedy – stojąc w tym samym miejscu – podniosłem rękę z rewolwerem do góry do poziomu głowy. Po jakimś czasie zobaczyłem za sobą z prawej strony pana Edwarda Okunia. Pan Okuń podchodził do mnie w sposób niezwykły: wyginał się, pochylał, cofał, wyciągał rękę, cofał rękę, jak gdyby walczył z niezwykle groźnym niebezpieczeństwem. Zwróciłem się do niego wtedy ze słowami: „nie bójcie się, nie będę do Was strzelał”. Okuń – o ile pamiętam – ręki mojej nie dotknął._
_Kiedy usłyszałem, że zbliża się do mnie fala ludzka, obróciłem się. Obok mnie stał jakiś oficer – oddałem mu broń. Powiedziałem przy tym: „proszę wezwać policję”. Usłyszałem jakby odpowiedź: „to już zrobiono”. Kto to powiedział, nie wiem._
_Stałem w dalszym ciągu tyłem do leżącego pana Narutowicza. Po upływie może pół minuty posłyszałem za sobą: „trzymajcie go!”. Wówczas ktoś z tyłu do mnie podszedł i ujął za ręce w łokciach. Trzymał lekko. Po chwili powiedziałem mu: „może pan nie trzymać, nie ucieknę”. Odpowiedział: „ja wiem – no i moje tu głupie położenie...”. Wkrótce potem ktoś podsunął mi fotel wyplatany. Usiadłem na nim. Czy za mną kto stał, nie wiem. Siedziałem bez ruchu, dopóki nie zjawiła się policja._
_Fragment wypowiedzi Eligiusza Niewiadomskiego w czasie procesu z 30 grudnia 1922 roku, (Stanisław Kijeński,_ Proces Eligiusza Niewiadomskiego o zamach na życie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Gabriela Narutowicza_, Warszawa 1923)._