Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Posłannictwo katolickiej niewiasty, od początku chrześcijaństwa po nasze czasy. Część 1 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Posłannictwo katolickiej niewiasty, od początku chrześcijaństwa po nasze czasy. Część 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 397 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

od po­cząt­ku chrze­ści­jań­stwa po na­sze cza­sy

Tłu­ma­czył z dru­gie­go wy­da­nia fran­cu­skie­go ory­gi­na­łu

Sta­ni­sław Koź­mian.

Tom II, Część I.

Spół­ka Wy­daw­ni­cza Pol­ska w Kra­ko­wie

1904.

Dzie­ło p… t. "Po­słan­nic­two ka­to­lic­kiej nie­wia­sty od po­cząt­ku chrze­ści­jań­stwa do na­szych cza­sów" tomu II część pierw­szą przez Ojca Ven­tu­ra de Rau­li­ca, b… je­ne­ra­ła Te­aty­nów, prze­ło­żo­ne z fran­cu­skie­go przez Sta­ni­sła­wa Koź­mia­na, prze­czy­ta­łem i nie zna­la­złem nic prze­ciw­ne­go wie­rze świę­tej ka­to­lic­kiej i oby­cza­jom.

Kra­ków, dnia 28. grud­nia 1900 r.

X. Dr Wł. Chot­kow­ski cen­zor ksiąg tre­ści re­lig.

L. 6243.

Po­zwa­la­my dru­ko­wać.

Z Kon­sy­sto­rza Ksią­żę­co-Bi­sku­pie­go.

W Kra­ko­wie, dnia 16 grud­nia 1902 r.

Zm. J. Kard. Pu­zy­na

Dru­kar­nia "Cza­su" w Kra­ko­wie.

Część dru­ga.§ XXXV.

Śred­nie wie­ki przed­sta­wia­ją wi­dok po­wsta­wa­nia pod wpły­wem Ko­ścio­ła mo­nar­chii i na­ro­do­wo­ści chrze­ści­jań­skich, wspie­ra­nych gor­li­wo­ścią nie­wiast. – Dla­cze­go roz­po­czy­na­my od mo­nar­chiń fran­cuz­kich wi­ze­run­ki Świę­tych, któ­re w owej epo­ce za­sia­dły na tro­nach Eu­ro­py – Świę­ta Klo­tyl­da, mę­czen­ni­ca za praw­dzi­wa wia­rę, za­nim sta­ła się jej apo­sto­łem. – Jej mał­żeń­stwo z Klo­dwi­giem. – Jak na­wró­ci­ła go na chrze­ści­jań­ska wia­rę. – Bi­twa pad Tol­biac. – Świę­ty Re­mi­giusz, we­zwa­ny na dwór przez Świę­tą kró­lo­wę, na­wra­ca Fran­ków.

Zro­bi­li­śmy prze­gląd trzech pierw­szych epok chrze­ści­jań­stwa: pierw­szej epo­ki, w któ­rej za­szcze­pio­niem zo­sta­ło na­uką, gło­szo­ną przez Je­zu­sa Chry­stu­sa i apo­sto­łów; dru­giej epo­ki, w któ­rej kieł­ko­wa­ło i ro­sło, po­la­ne krwią mę­czen­ni­ków; trze­ciej epo­ki, w któ­rej roz­wi­nę­ło się do­gma­tycz­nie i mo­ral­nie za­po­mo­cą na­uki i pism

Świę­tych Oj­ców, a w któ­rej od­nio­sło zwy­cię­stwo nad ka­cer­stwa­mi za­po­mo­cą gor­li­wo­ści i po­wa­gi pa­pie­ży; i oce­nić mo­gli­śmy jak wie­le ko­bie­ta ka­to­lic­ka cu­dow­ną swo­ją wia­rą, od­wa­gą, po­świę­ce­niem i bo­ha­ter­skiem wy­ko­ny­wa­niem wszyst­kich cnót i wszyst­kich do­sko­na­ło­ści Ewan­ge­lii, przy­czy­ni­ła się do osią­gnię­cia tych wiel­kich i cen­nych skut­ków. Te­raz trze­ba nam cof­nąć się nie­co wtył aż do pią­te­go stu­le­cia, do cza­su wiel­kich na­pa­dów bar­ba­rzyń­ców, któ­ry­mi roz­po­czy­na­ją się śred­nie wie­ki, a to aby przy­pa­trzeć się, jak chrze­ści­jań­stwo od­dzia­ła­ło na te tłu­my dzi­kich lu­dzi, jak prze­nik­nię­te­mi zo­sta­ły jego du­chem i jak wy­two­rzy­ło ono rzą­dy, na­ro­do­wo­ści, oby­cza­je pu­blicz­ne, zgod­ne z Ewan­ge­lią, i jak do­pię­ło tego celu głów­nie przez wpływ i współ­udział ko­bie­ty.

Hra­bia de Ma­istre mó­wiąc o mo­nar­chii fran­cu­skiej rzekł, że jest dzie­łem bi­sku­pów, któ­rzy ją zbu­do­wa­li, jak psz­czo­ły bu­du­ją swój ul. Jest to zu­peł­nie praw­dzi­wem hi­sto­rycz­nie, ale nie­do­sta­tecz­nem, na­le­ża­ło jesz­cze do­dać, że "pod tym wzglę­dem wszyst­kie mo­nar­chie po­dob­ne są do fran­cu­skiej", al­bo­wiem wszyst­kie mniej wię­cej są dzie­łem bi­sku­pów, to jest Ko­ścio­ła, i trze­ba było jesz­cze do­dać, że "wtem ogrom­nem dzie­le nad­zwy­czaj­ną przy­nio­sły bi­sku­pom i Ko­ścio­ło­wi po­moc ko­bie­ty". Śred­nie wie­ki były wi­dow­nią tego pięk­ne­go i wspa­nia­łe­go fak­tu. Nie­za­wod­nie Ko­ściół dzia­ła­niem swo­ich ka­pła­nów, na­uką swo­ich dok­to­rów, rzą­da­mi swo­je­go du­cho­wień­stwa, po­świę­ce­niem swo­ich za­ko­nów, prze­isto­czył w owej epo­ce ludy bar­ba­rzyń­skie, któ­re rzu­ci­ły się były na Eu­ro­pę i osia­dły na ru­inach ce­sar­stwa rzym­skie­go – w chrze­ści­jan. Ko­ściół to nie­za­wod­nie do­ko­nał cudu nie­zna­ne­go wie­kom, któ­re po­prze­dzi­ły mo­nar­chie, pań­stwa i ludy chrze­ści­jań­skie; ale to dzia­ła­nie, ta na­uka, te rzą­dy, to po­świę­ce­nie, dla­te­go tyl­ko tak wiel­kiem cie­szy­ły się po­wo­dze­niem, ze nie­wia­sta ka­to­lic­ka, prze­ję­ta du­chem i za­mia­ra­mi Ko­ścio­ła, przy­szła mu w po­moc, od­da­jąc na jego usłu­gi całą swo­ją prze­wa­gę, swo­ją dzia­łal­ność, swój świę­ty prze­mysł, de­li­kat­ne obej­ście, swo­ją gor­li­wość i po­świę­ce­nie.

Przedew­szyst­kiem nig­dy, w żad­nej epo­ce, nie wi­dzia­no jed­no­cze­śnie na tro­nach tak wiel­kiej licz­by świę­tych księ­żen: przez nie Ko­ściół wpły­nął na ksią­żąt, któ­rzy by­najm­niej nie byli świę­ty­mi.

Roz­pocz­nij­my od Fran­cyi. Jest to pierw­szy kraj, w któ­rym chrze­ści­jań­stwo przy­ję­te zo­sta­ło jako in­sty­tu­cya pu­blicz­na i jako pod­sta­wa po­li­tycz­na kon­sty­tu­cyi pań­stwa, i w któ­rym po­wsta­ła ta po­tęż­na mo­nar­chia i ten wiel­ki na­ród chrze­ści­jań­ski, któ­re po­słu­ży­ły za wzór i pod­po­rę wszyst­kim mo­nar­chiom i wszyst­kim na­ro­dom chrze­ści­jań­skim Eu­ro­py. W epo­ce o któ­rej mowa, je­dy­nie we Fran­cyi za­sia­dły z ko­lei na tro­nie czte­ry wiel­kie kró­lo­we świę­te, któ­re pra­co­wa­ły pod na­tchnie­niem i kie­run­kiem Ko­ścio­ła i za­po­mo­cą wiel­kiej po­boż­no­ści i mą­dro­ści uchrze­ści­ja­ni­ły wła­dzę i lud, a za­ra­zem do­star­czy­ły naj­cen­niej­szych ży­wio­łów siły, chwa­ły i szczę­ścia pań­stwu.

Pierw­szą z tych wiel­kich mo­nar­chiń jest świę­ta Klo­tyl­da, naj­więk­sza po­stać swo­ich cza­sów, zdu­mie­wa­ją­ca in­dy­wi­du­al­ność, któ­ra naj­le­piej za­słu­ży­ła się Fran­cyi, Eu­ro­pie i Ko­ścio­ło­wi, gdyż w po­ro­zu­mie­niu ze świę­tym Re­mi­giu­szem, naj­więk­szym bi­sku­pem Gra­lii, na­wró­ci­ła na chrze­ści­jań­stwo dzi­kie­go swo­je­go mał­żon­ka i tem sta­ła się praw­dzi­wą za­ło­ży­ciel­ką mo­nar­chii i na­ro­do­wo­ści chrze­ści­jań­skiej w tem wiel­kiem i po­tęż­nem pań­stwie.

Oko­ło 480 roku wy­szła z la­sów ar­deń­skich i za­la­ła pro­win­cye rem­ską, jed­na z tych strasz­nych band bar­ba­rzyń­ców, któ­re w owej epo­ce prze­bie­ga­ły Eu­ro­pę i speł­nia­ły po­słan­nic­two po­wie­rzo­ne im przez gniew­ne nie­bo, znisz­cze­nia resz­tek plu­ga­wych ce­sar­stwa rzym­skie­go. Była to hor­da Fran­ków, za­rów­no sil­na licz­bą jak po­tęż­na dziel­no­ścią, a do­wo­dził nią mło­dy, dwu­dzie­sto­let­ni na­czel­nik, Klo­dwig; a że nikt opo­ru jej sta­wić nie zdo­łał, za­le­d­wie wkro­czy­ła do Gra­lii rzym­skiej, pod­bi­ła ją. Być zresz­tą może, że lud miej­sco­wy prze­czuł, że ów na­czel­nik bar­ba­rzyń­ców nie po­dob­nym był do in­nych i że przy­by­wał nie aby nisz­czyć, lecz ra­czej aby bu­do­wać i dla­te­go pod­dał mu się pra­wie bez wal­ki, Gal­lo­wie, któ­rych Klo­dwig pod­bił, byli pra­wie wszy­scy chrze­ści­ja­na­mi, a on chrze­ści­ja­ni­nem nie był. Do wzbu­dze­nia za­tem zu­peł­ne­go za­ufa­nia w zwy­cię­żo­nych i do­bre­go za­pew­nie­nia so­bie no­wej zdo­by­czy sta­ło mu na prze­szko­dzie, iż nie wy­zna­wał re­li­gii chrze­ści­jań­skiej. Nie my­ślał o tem, a jesz­cze mniej o tem my­śle­li jego

Fran­ko­wie, fa­na­tycz­nie przy­wią­za­ni do re­li­gii przod­ków. Ale Opatrz­ność po­wzię­ła była wiel­ki i wspa­nia­ły za­miar wy­snuć z tego pod­bo­ju pierw­sze chrze­ści­jań­kie kró­le­stwo i pierw­szy na­ród mi­sy­onar­ski chrze­ści­jań­ski, i dla tego udzie­li­ła Klo­dwi­go­wi i jego za­stę­pom wiel­ką la­skę wia­ry, a to wte­dy, gdy wca­le tego się nie do­my­śla­li, i po­słu­ży­ła się nie­wia­stą, aby spro­wa­dzić to wiel­kie zda­rze­nie, któ­re zmie­nić mia­ło po­stać naj­pięk­niej­szej czę­ści świa­ta. Nie­wia­stą tą była świę­ta Klo­tyl­da, cór­ka Chil­de­ry­ka… trzy­ma­na w nie­wo­li przez bra­ta Gon­de­bun­da, kró­la Bur­gun­dyi. Klo­tyl­da była rzad­kiej pięk­no­ści i wiel­kie­go ro­zu­mu księż­nicz­ką: świet­ne zło­ży­ła już do­wo­dy w rze­czach re­li­gii, a Bóg za­nim uczy­nił z niej nie­wia­stę-apo­sto­ła Fran­cyi, po­zwo­lił aby była wśród wła­snej ro­dzi­ny nie­wia­stą-mę­czen­ni­cą za praw­dzi­wą wia­rę. Ro­dzi­na w któ­rej się znaj­do­wa­ła, była za­cie­kle ary­ań­ską, nie zdo­ła­ła prze­cież na­kło­nić mło­dej Klo­tyl­dy do ary­ani­zmu. Nie dała się ona po­ko­nać ani for­te­la­mi i po­nę­ta­mi, ani złem ob­cho­dze­niem się, i po­tra­fi­ła za­cho­wać nie­tknię­tym cen­ny skarb wia­ry kon­sy­lium w Ni­cei, prze­ka­za­ny jej przez mat­kę: po­zo­sta­ła też za­wsze gor­li­wą ka­to­licz­ką, czczo­ną przez lud i za­skar­bić so­bie umia­ła za­ufa­nie i sym­pa­tye bi­sku­pów.

To też gdy Klo­dwig za­ślu­bił ją w So­is­sons, Ga­lo­wie wiel­kie po­wzię­li na­dzie­je i nie zo­sta­li za­wie­dze­ni. Istot­nie hi­sto­ryk tych wiel­kich wy­pad­ków, Grze­gorz z To­urs, opi­su­je (lib. II) jak na dwo­rze tego kró­la po­gań­skie­go, oto­czo­ne­go po­ga­na­mi i ka­ce­rza­mi, Klo­tyl­da skła­da­ła do­wo­dy wie­lo­ra­kiej i grun­tow­nej wie­dzy chrze­ści­jań­skiej oraz zna­jo­mo­ści spraw roz­strzy­gnię­tych w Ni­cei; jak wal­czy­ła z fał­szy­wy­mi bo­ga­mi jed­nych, a z ary­ani­zmem dru­gich, z po­wa­gą wiel­kie­go apo­lo­gi­sty i na­uką teo­lo­gicz­ną Ojca Ko­ścio­ła. Nie było to dziw­nem w epo­ce, w któ­rej zdro­wy roz­są­dek spra­wiał, iż na­ucza­no do­kład­nie re­li­gii ko­bie­tę, tak da­le­ce, iż kil­ka nie­wiast po­sia­da­ło głę­bo­ką na­ukę teo­lo­gii ka­to­lic­kiej i nie­raz grun­tow­niej o wie­le niż męż­czyź­ni. "Tak, tak – czę­sto mó­wi­ła do kró­lew­skie­go mał­żon­ka – za­wsze po­wta­rzać będę: bogi, któ­re czcisz, są ni­czem; nie mogą do­po­módz ani so­bie ani in­nym, sko­ro są je­dy­nie drze­wem, ka­mie­niem lub me­ta­lem. Ci, któ­rych na­zwi­ska im dano, byli tyl­ko ludź­mi i to zbrod­ni­czy­mi ludź­mi. Ra­czej czcić na­ło­ży Twór­cę świa­ta, któ­ry swo­ją ręką ule­pił czło­wie­ka i któ­ry pod­dał mu wszyst­kie stwo­rze­nia".

Klo­dwig przy­wią­zał się był wiel­ce do Klo­tyl­dy dla pięk­no­ści jej du­szy, któ­ra pod­no­si­ła pięk­ność cia­ła; ko­cha­jąc ją jako mał­żon­kę, sza­no­wał za­ra­zem, jak gdy­by była jego mo­nar­chi­nią, a na­wet czcił ją, bo zda­ło mu się upa­try­wać w niej coś nie­biań­skie­go, nad­przy­ro­dzo­ne­go, bo­skie­go, cze­go nie do­strzegł był w żad­nej in­nej ko­bie­cie. Klo­tyl­da mia­ła bo­wiem spo­kój, szla­chet­ność, wy­nio­słość, nie­za­leż­ność, za­czerp­nię­tą przez nie­wia­stę ka­to­lic­ką w praw­dzie wia­ry, w skar­bach nie­śmier­tel­nych na­dziei oraz w uczu­ciu wła­snej god­no­ści, obu­dzo­nem przez praw­dzi­wą re­li­gię chrze­ści­jań­ską. Był to od­blask uświę­ca­ją­cej ła­ski, tego praw­dzi­we­go świa­tła du­szy, któ­re oka­la czo­ło nie­wia­sty ka­to­lic­kiej i uży­cza ry­som jej twa­rzy i wszel­kim wdzię­kom ze­wnętrz­nym siłę wła­dzy, któ­rej moc czu­je się wte­dy na­wet gdy się nie zna jej przy­czy­ny; przed któ­rą uchy­la gło­wę na­wet bar­ba­rzyń­stwo, a któ­ra roz­bra­ja nie­raz na­wet okru­cień­stwo. Klo­dwig był dzi­kim, nie­złom­nym i upar­tym w po­ga­ni­zmie… a prze­cież po­czął od­czu­wać praw­dę chrze­ści­jań­stwa, gło­szo­ne­go przez żonę; sza­no­wał tę re­li­gię, po­dzi­wiał ją w żo­nie, ale nie miał jesz­cze od­wa­gi pod­dać się jej. I tak gdy Klo­tyl­da uro­dzi­ła dzie­cię, za­żą­da­ła aby ochrzczo­nem zo­sta­ło, Klo­dwig nie sprze­ci­wił się temu. Ale dziec­ko to w kil­ka dni po ochrzcze­niu umar­ło, a cios ten za­chwiał nie mało prze­sąd­ne­go po­ga­ni­na w jego chrze­ści­jań­skich za­chce­niach, i rzekł do kró­lo­wej: "Gdy­by było po­świę­co­nem w imię mo­ich bo­gów, nie by­ło­by umar­ło; ale żyć nie mo­gło sko­ro ochrzczo­nem zo­sta­ło w imię two­je­go Boga". Kró­lo­wa od­po­wie­dzia­ła: "Dzię­ki skła­dam Bogu, iż nie uznał mnie nie­god­ną no­sić dziec­ko, któ­re po­wo­łał do swo­je­go kró­le­stwa i że przy­pu­ścił do nie­ba owoc pierw­sze­go mo­je­go po­ło­gu, któ­ry Jemu ofia­ro­wa­łam". Nie­co póź­niej uro­dzi­ła zno­wu dzie­cię, któ­re rów­nież ochrzcić ka­za­ła i na­zwa­ła Klo­do­mi­rem; za­cho­ro­wa­ło, a król prze­stra­szo­ny zno­wu rzekł do żony: "Ah! umrze jak brat, sko­ro ochrzczo­nym zo­stał w imię two­je­go Chry­stu­sa… Ale dzię­ki mo­dłom mat­ki dziec­ko wy­zdro­wia­ło, ubez­pie­czy­ło to kró­la i wsty­dził się wy­mó­wek czy­nio­nych swej świę­tej mał­żon­ce.

Po­mi­mo to Klo­dwig nie czy­nił jesz­cze za­dość go­rą­cym na­le­ga­niom Klo­tyl­dy, aby po­rzu­cił bo­żysz­cza a uznał praw­dzi­we­go Koga. Na­wró­ce­nie to mia­ło na­stą­pić wsku­tek cudu, za­po­mo­cą któ­re­go – jak po­wie­dział świę­ty Pa­weł – Bóg w swej do­bro­ci po­wo­łu­je do sie­bie nie­wier­nych: nie bra­kło i tym ra­zem tego cudu. Woj­sko jego wy­ru­szy­ło prze­ciw Al­le­ma­nom pod Tol­biak, lecz nie mo­gąc sta­wić opo­ru sztur­mo­wi trzy razy licz­niej­sze­go prze­ciw­ni­ka, po­czę­ło ustę­po­wać i iść w roz­syp­kę. Pod­czas gdy Klo­dwig, jako nowy Jo­zue wal­czył z bro­nią w ręku z nie­przy­ja­ciół­mi no­we­go ludu bo­że­go, Klo­tyl­da jako nowy Moj­żesz, wzno­si­ła swe nie­win­ne ręce ku nie­bu i wal­czy­ła rów­nież za tę sama spra­wę sku­tecz­no­ścią swo­ich mo­dłów. Zgu­bio­nym by był Klo­dwig, gdy­by w tem bły­ska­wi­ca nie­biań­skie­go świa­tła nie przy­po­mnia­ła mu Boga Klo­tyl­dy, a on z ca­łej du­szy nie wzniósł do Nie­go na­stę­pu­ją­cej mo­dli­twy: Je­zu­sie Chry­stu­sie, Ty, któ­ry we­dle świa­dec­twa Klo­ty­dy je­steś Sy­nem Boga ży­we­go, je­że­li jak gło­szą, uży­czasz twej po­mo­cy sła­bym a zwy­cię­stwa tym, któ­rzy w To­bie po­kła­da­ją na­dzie­ję, bła­gam o twe wspar­cie, je­że­li za­pew­nisz mi zwy­cię­stwo nad mo­imi nie­przy­ja­ciół­mi, uwie­rzę… w Cie­bie i pod two­jem we­zwa­niem ochrzczę się". Pięk­na i szczyt­na mo­dli­twa, któ­ra świad­czy, ja­kie wy­obra­że­nie o Je­zu­sie Chry­stu­sie dała Klo­tyl­da swe­mu mał­żon­ko­wi i jak zo­ra­ła jego du­szę.

Bóg, ob­ja­wio­ny mu przez nią, nie był za­tem bo­giem Ary­usza, niż­szym od Boga, i któ­ry na­wet z na­zwy bo­giem nie był, ale był to Syn Boga ży­we­go, Bóg tak na­zwa­ny przez inną szczyt­na nie­wia­stę, świę­tą Mar­tę (Jan XXII). Bóg… ob­ja­wio­ny Klo­dwi­go­wi przez Klo­tyl­de, był Bo­giem mi­ło­sier­nym, któ­ry wspie­ra sła­bych, i Bo­giem wszech­moc­nym, któ­ry po­moc nie­sie tym, co w nim na­dzie­ję po­kła­da­ją! Oh! jak­żeż w oczach anio­łów pięk­nym być mu­siał wi­dok nie­wia­sty, gło­szą­cej w ten spo­sób Syna Bo­że­go wte­dy, kie­dy tylu męż­czyzn a na­wet bi­sku­pów upie­ra­ło się przy tem, iż nim nie był! wi­dok nie­wia­sty gło­szą­cej praw­dzi­we­go Boga i jego re­li­gię wo­bec bar­ba­rzyń­skie­go kró­la, a któ­rej uda­ło się prze­ko­nać go o nim, na­kło­nić, aby go czcił i ko­chał!

Za­nim Klo­dwig ukoń­czył swo­ją mo­dli­twę;, Al­le­ma­nów nie­wi­dzial­na po­tę­ga do­się­ga, olśnie­ni wi­zyą po­dob­ną nie­co do la­ba­rum, któ­re uka­za­ło się Kon­stan­te­mu, po­czy­na­ją się co­fać, roz­po­czy­na­ją od­wrót i w koń­cu pod­da­ją się. Klo­dwig wte­dy roz­ka­zał za­koń­czyć wal­kę, po­łą­czył oby­dwa ludy i po­wró­cił jako pe­łen chwa­ły zwy­cię­sca swo­ich nie­przy­ja­ciół i jako pe­łen jesz­cze więk­szej chwa­ły zwy­cię­sca sie­bie sa­me­go. Al­bo­wiem wier­ny swe­mu przy­rze­cze­niu: "oto zwy­cię­żo­ny je­stem – rzekł do swej świę­tej mał­żon­ki – i go­tów je­stem przy­jąć wia­rę chrze­ści­jań­ską". Na to Klo­tyl­da, nie po­sia­da­jąc się z ra­do­ści, pa­dła na ko­la­na i dzię­ko­wa­ła Nie­śmier­tel­ne­mu kró­lo­wi wiecz­ne­mu za to zwy­cię­stwo, przed­miot tylu jej mo­dłów i łez, od­nie­sio­ne przez ła­skę nad umy­słem Klo­dwi­ga; gdy po­wsta­ła, po­spie­szy­ła za­rzą­dzić co po­trzeb­nem było dla na­uki chrztu kró­la.

Na­pi­sa­ła więc do świę­te­go Re­mi­giu­sza z Re­ims, wiel­kie­go bi­sku­pa, wiel­kie­go dok­to­ra Ga­lii, zda­ła mu spra­wę z tego co za­szło, i bła­ga­ła aby spiesz­nie przy­był na dwór. Za­nim świę­ty bi­skup przy­był, po­pro­si­ła zwy­kłe­go księ­dza, świę­te­go Wa­sta, aby roz­po­czął na­uczać kró­la, al­bo­wiem pil­no jej uca­ło­wać w tym któ­re­go ko­cha, bra­ta w wie­rze. Pod­czas tej na­uki Klo­dwig sły­sząc opo­wia­da­nie męki i śmier­ci Zba­wi­cie­la, za­wo­łał w naj­wyż­szem obu­rze­niu: Dla­cze­góż mnie tam nie było z mo­imi Fran­ka­mi, aby go wy­ba­wić?" Te tak do­bro­dusz­ne sło­wa były z jego stro­ny, cho­ciaż się tego nie: do­my­ślał, szczę­śli­wą wróż­bą, wspa­nia­łem pro­roc­twem, al­bo­wiem od tej chwi­li miecz Fran­ków i ich do­wód­cy wal­czył w obro­nie nie do­ty­kal­ne­go ale mi­stycz­ne­go cia­ła Je­zu­sa Chry­stu­sa – Ko­ścio­ła.

Zna­nym był nie­co Klo­dwi­go­wi świę­ty Re­mi­giusz; cho­ciaż go nie wi­dział nig­dy, ce­nił go już i sza­no­wał z po­wo­du nie­zmier­nej sła­wy naj­święt­sze­go i naj­bar­dziej uczo­ne­go męża stu­le­cia, któ­ra go ota­cza­ła. Pod­czas pierw­sze­go na­pa­du Klo­dwi­ga na Ga­lię, Fran­ko­wie unie­śli ze zra­bo­wa­ne­go ko­ścio­ła świę­te na­czy­nia; świę­ty Re­mi­giusz wy­słał do nie­go de­pu­ta­cyę, aby się o te na­czy­nia upo­mnia­ła; przy­ję­tą zo­sta­ła bar­dzo do­brze i na­czy­nia od­da­ne zo­sta­ły. Od­tąd taj­na po­wsta­ła sym­pa­tya mie­dzy bar­ba­rzyń­cą a mę­żem Ko­ścio­ła, któ­ry miał go póź­niej ochrzcić i od­ro­dzić w Ko­ście­le, To też

Klo­dwig ura­do­wa­ny był, gdy na dwór jego przy­był ten, któ­ry cie­szył się tak wiel­ką sła­wą a po­szedł­szy na jego spo­tka­nie, uca­ło­wał go i rzekł: "Wiel­ce świę­ty Oj­cze mów, chęt­nie słu­chać cię będę; chcę być chrze­ści­ja­ni­nem i będę nim. Ale nie ła­two prze­ko­nać mo­ich to­wa­rzy­szy, aby to samo uczy­ni­li. Fran­ko­wie moi są to żoł­nie­rze zu­chwa­li, nie­za­leż­ni i przy­wią­za­ni do bo­gów swo­ich przod­ków, do prze­są­dów i uni­ków sta­rej oj­czy­zny". – Po­dej­mu­ję się tego, od­rzekł świę­ty Re­mi­giusz, al­bo­wiem po­tę­ga sło­wa bo­że­go zwy­cię­ża wszyst­ko".

Istot­nie świę­ty sta­nął po­śród woj­ska Fran­ków i wspa­nia­łą miał do nich mowę w ję­zy­ku ludu z nad brze­gów Renu… któ­rym wła­dał z rów­ną ła­two­ścią jak ła­ciń­skim i grec­kim; Klo­tyl­da klę­cza­ła i mo­dła­mi ścią­ga­ła bło­go­sła­wień­stwa nie­bios na usi­ło­wa­nia apo­sto­la. Była to chwi­la roz­strzy­ga­ją­ca, ostat­nia. To apo­stol­stwo zro­dzić mia­ło wiel­ką ka­to­lic­ką po­tę­gę. Re­mi­giusz, ob­da­rzo­ny nad­zwy­czaj­ną wy­mo­wą, sta­wał się wiel­kim ile razy pu­blicz­nie prze­ma­wiał; tym ra­zem Bóg dał nie­zwy­kłą moc i urok jego sło­wom, był szczyt­nym. Mowa jego przy­ję­tą zo­sta­ią dłu­go­trwa­łem ze stro­ny żoł­nie­rzy Klo­dwi­ga uzna­niem oraz jed­no­myśl­ny­mi okla­ska­mi; prze­ję­ci bożą ła­ską i po­rwa­ni na­gle po­dzi­wem, za­wo­ła­li, zwra­ca­jąc się do kró­la: "Pa­nie, od­py­cha­my bo­gów śmier­tel­nych, czcić chce­my je­dy­nie Boga nie­śmier­tel­ne­go, o któ­rym mówi Re­mi­giusz". Tak to rzecz do­tąd nie­wi­dzia­na, cały wiel­ki na­ród ze swo­im do­wód­cą na­wró­cił się w jed­nym dniu na chrze­ści­jań­stwo a ła­ska, udzie­lo­na jed­ne­mu ka­pła­no­wi, do­koń­czy­ła to, co roz­po­czę­ły: po­boż­ność, gor­li­wość i mo­dły ko­bie­ty!§ XXXVI.

Dal­szy ciąg tego sa­me­go przed­mio­tu. – Wspa­nia­ły ob­rzęd chrztu Klo­dwi­ga i Fran­ków; rola ode­gra­na przy nim przez Klo­lyl­dę. – Pięk­ny list pa­pie­ia do Klo­dwi­ga z po­win­szo­wa­niem, z po­wo­du jego na­wró­ce­nia. – Na­dzie­je na­czel­ni­ka Ko­ścio­ła zisz­czo­ne. – Od tej chwi­li Fran­cya sta­ła się córa Ko­ścio­ła i uży­ła swo­je­go mie­cza w jego obro­nie. – Na­ro­do­wość fran­cu­ska po­wsta­ła wte­dy i jed­no­ści wia­ry. – Usi­ło­wa­nia świę­tej Klo­tyl­dy i świę­te­go Re­mi­giu­sza, aby za­stą­pić na dwo­rze ży­wioł bar­ba­rzyń­ski chrze­ści­jań­skim. – Sio­stra Klo­dwi­ga ślu­bu­je dzie­wic­two. – Fran­cya wszyst­ko za­wdzię­cza świę­tej Klo­tyl­dzie i ka­to­li­cy­zmo­wi.

Świę­ty Re­mi­giusz – po­czął za­tem na­uczać męż­czyzn, świę­ta Klo­tyl­da ko­bie­ty; ale ci ro­bot­ni­cy nie mo­gli wy­do­łać żni­wu na ob­szer­nem polu, któ­re za­sia­li, a któ­re la­ska nie­biań­ska upłod­ni­ła; spro­wa­dzo­no za­tem ze wszyst­kich oko­lic Ga­lii bi­sku­pów i księ­ży w znacz­nej licz­bie, aby im do­po­ma­ga­li w tem ewan­ge­licz­nem dzie­le. Na­ucza­nie od­by­wa­ło się nie­mal rów­nie szyb­ko jak na­wró­ce­nie. Nie­ma po­trze­by roz­pra­wiać z po­tul­ny­mi umy­sła­mi, pra­gną­cy­mi szcze­rze wie­rzyć, a Ewan­ge­lia świad­czy, że pod­czas gdy Zba­wi­ciel na­uczał, żoł­nierz szyb­ko­ścią i do­sko­na­ło­ścią wia­ry prze­ści­gnął ca­łe­go Izra­ela (Mat.). Nowi ka­te­chu­me­ni do­brze byli uspo­so­bie­ni, ozna­czo­no więc Boże Na­ro­dze­nie jako dzień ich od­ro­dze­nia przez chrzest, a jako nowe Be­tle­hem ko­ściół świę­te­go Mar­ci­na, w któ­rym znaj­do­wał się czczo­ny przez Ga­lię grób. Aby wy­wrzeć sil­ne wra­że­nie na tych lu­dziach że­la­znych, prze­mie­nio­nych przez ła­skę w po­kor­ne owiecz­ki Ewan­ge­lii, świę­ty Re­mi­giusz i świę­ta Klo­tyl­da roz­wi­nę­li pod­czas ob­rzę­du cały prze­pych i całą świet­ność uro­czy­sto­ści re­li­gii chrze­ści­jań­skiej.

Ko­ściół stał za mu­ra­mi mia­sta; uda­no się doń pro­ce­sy­onal­nie. Wszy­scy zna­ko­mi­ci lu­dzie chrze­ści­jań­scy sta­rej da­lii otwie­ra­li po­chód; za nimi licz­ne po­stę­po­wa­ło du­cho­wień­stwu; bi­sku­pi i księ­ża ubra­ni byli we Wspa­nia­łe sza­ty ko­ściel­ne. Na­stęp­nie szedł świę­ty Re­mi­giusz trzy­ma­jąc kró­la za rękę; da­lej świę­ta Klo­tyl­da ma­jąc po bo­kach dwie sio­stry kró­la; da­lej wię­cej jak trzy ty­sią­ce żoł­nie­rzy Klo­dwi­ga… po naj­więk­szej czę­ści ofi­ce­ro­wie, po­zy­ska­ni jego przy­kła­dem dla Je­zu­sa Chry­stu­sa i jesz­cze kil­ka ty­się­cy ko­biet i dzie­ci; wszy­scy przy­wdzia­li byli sza­ty ka­te­chu­me­nów; a na koń­cu nie­zmier­na licz­ba chrze­ści­jan, któ­rzy pra­gnę­li być świad­ka­mi wiel­kie­go przy­mie­rza mię­dzy Fran­ka­mi i (Ta­la­mi, ja­kie mia­ło być za­war­te w jed­no­ści wia­ry za spra­wą re­li­gii! Śpie­wa­no hym­ny i li­ta­nie; or­szak kro­czył po kwia­tach; mury bo­ga­to obi­te były od kró­lew­skie­go miesz­ka­nia do ko­ścio­ła; wschod­nie wo­nie pło­nę­ły na roz­rza­żo­nych wę­glach w grec­kich ka­dziel­ni­cach, wy­twor­ne sze­rząc da­le­ko za­pa­chy, pod­czas gdy dym wzno­sił się wśrod zło­to­gło­wia i je­dwa­biu. Szczę­ście oży­wia­ło wszyst­kie ser­ca, z oczów pły­nę­ły łzy ra­do­ści, ze wszyst­kich ust da­wa­ły się sły­szeć ra­do­sne okrzy­ki. Nie wi­dzia­no nic wspa­nial­sze­go i bar­dziej roz­czu­la­ją­ce­go. Klo­dwig, po­rwa­ny, olśnio­ny tą chrze­ści­jań­ską uro­czy­sto­ścią, za­wo­łał:

Re­mi­giu­szu, czy to nie jest nie­bo, któ­re nam obie­ca­łeś? – Nie synu… od­po­wie­dział mu bi­skup, jest to tyl­ko po­czą­tek dro­pi wio­dą­cej do nie­go". Sło­wa te po­dwo­iły świę­te unie­sie­nie Fran­ków. Bap­ty­ste­ry­um, była to ob­szer­na sa­dzaw­ka czy­stej i świę­co­nej wody, znaj­du­ją­ca się pod atry­um por­ty­ku; Klo­dwig wraz ze sio­stra­mi i głów­ny­mi do­wód­ca­mi woj­ska zbli­żył sie do niej i za­żą­dał chrztu. Wte­dy świę­ty Re­mi­giusz w stro­ju pon­ty­fi­kal­nym wy­cią­gnął nad jego gło­wą rękę i rzekł do­nio­słym gło­sem: "Sy­kam­brze, ugnij kar­ku pod jarz­mo Zba­wi­cie­la; czcij, coś do­tąd pa­lił; spal wszyst­ko coś czci­ło. "Po­waż­ne i wznio­słe sło­wa – mówi Ca­pe­fi­gue – któ­re za­po­wia­da­ły przej­ście z jed­nej cy­wi­li­za­cyi do dru­giej!" Re­mi­giusz ka­zał na­stęp­nie wy­znać Klo­dwi­go­wi wia­rę w naj­święt­szą Trój­cę, ochrzcił go, po­ma­zał czo­ło ole­jem świę­tym, źró­dłem mę­stwa chrze­ści­jan. Z dwóch sióstr kró­la, jed­na Ma­tyl­da była ary­an­ką… dru­ga Al­bo­fle­da po­gan­ką. Świę­ty Re­mi­giusz po­go­dził pierw­szą z Ko­ścio­łem świę­tem na­masz­cze­niem, a chrztem od­ro­dził dru­gą. Wszy­scy do­wód­cy do­stą­pi­li tej sa­mej ła­ski z rąk świę­te­go ar­cy­bi­sku­pa; wszy­scy inni z rąk bi­sku­pów i księ­ży tam obec­nych. "A jako zna­mię – mówi po­wy­żej przy­to­czo­ny hi­sto­ryk – spo­ko­ju dusz i zmia­ny w nich za­szłej. Klo­dwig i dzi­cy jego to­wa­rzy­sze, okry­ci do­tąd zbro­ja­mi i gru­by­mi sza­ta­mi, przy­wdzia­li te­raz bia­łą suk­nię neo­fi­tów, któ­ra jest ozna­ką po­ko­ju, a pod­da­ła od­tąd pra­wom ładu i po­słu­szeń­stwa je­den z naj­zu­chwal­szych na­ro­dów pod­bój­czych".

Zna­ko­mi­ty bi­skup Wien­ny, świę­ty Awit, nie mógł przy­być wraz z in­ny­mi bi­sku­pa­mi Ga­lii na tę wiel­ką uro­czy­stość. Na­pi­sał do kró­la neo­fi­ty prze­ślicz­ny list z po­win­szo­wa­niem, któ­ry był wspa­nia­łą prze­po­wied­nią nie­zmier­nych a cen­nych skut­ków na­wró­ce­nia Klo­dwi­ga.

Wieść o tem na­wró­ce­niu na­peł­ni­ła ra­do­ścią cały świat chrze­ści­jań­ski. Ary­anizm prze­wa­żał wte­dy na dwo­rach ksią­żąt niby cy­wi­li­zo­wa­nych, za­rów­no jak na dwo­rach ksią­żąt bar­ba­rzyń­skich. Ce­sarz wschod­ni Ana­sta­zy, du­szą i cia­łem od­da­ny był eu­ty­che­nom. Teo­do­ryk we Wło­szech, Ala­ryk w Hisz­pa­nii i Akwi­ta­nii, Gon­de­bod w Bur­gun­dyi a Tra­smond w Afry­ce, byli za­cie­kły­mi ary­ana­mi. W tem po­ło­że­niu na­wró­ce­nie się po­tęż­ne­go kró­la i ca­łe­go jego ludu, ich od­ro­dze­nie ewan­ge­licz­ne za spra­wą praw­dzi­we­go Ko­ścio­ła i po­sta­wie­nie ich na­tych­mia­sto­we pod usta­wy kon­cy­lium ni­cej­skie­go, było wy­pad­kiem wiel­kiej do­nio­sło­ści dla Ko­ścio­ła. Opie­ra­jąc się na tej pod­sta­wie, Ko­ściół mógł od­tąd z więk­szem po­wo­dze­niem wal­czyć z po­zo­sta­ły­mi prze­są­da­mi rzym­ski­mi oraz prze­ciw świę­to­kradz­kim za­ma­chom ka­cer­stwa. Oświe­co­ny świa­tłem z góry… świę­ty pa­pież Ana­sta­zy, któ­ry rzą­dził wte­dy Ko­ścio­łem po­wszech­nym, zro­zu­miał nie­sły­cha­ne zna­cze­nie tego na­wró­ce­nia, któ­re w Klo­dwi­gu i jego na­stęp­cach da­wa­ło Ko­ścio­ło­wi po­tęż­nych ksią­żąt i od­da­ny mu lud, szczy­cą­cy się z wy­zna­wa­nia re­li­gii ka­to­lic­kiej i z obro­ny Ko­ścio­ła. Na­pi­sał za­tem do Klo­dwi­ga list, w któ­rym win­szo­wał mu, iż z taką mocą i nie­za­chwia­ną wolą słu­ży Bogu; udzie­lał pod­chleb­ne­go, za­szczyt­ne­go i sza­now­ne­go ty­tu­łu swo­je­go szczę­sne­go syna, czem zda­wał się sta­wiać na­pierw­szem miej­scu co do przy­wią­za­nia i za­ufa­nia Ko­ścio­ła, kró­lów Fran­cyi; ży­czył mu zwy­cię­stwa nad nie­przy­ja­ciół­mi, któ­rzy od­tąd będą tak­że nie­przy­ja­ciół­mi Ko­ścio­ła, i na­zwał go kró­lem Fran­ków, czem zdał się uświę­cać tę fran­cu­ską mo­nar­chię, któ­ra tak wiel­kim bla­skiem świe­cić mia­ła póź­niej w świe­cie. Oto zresz­tą ten waż­ny list:
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: