- W empik go
Posłannictwo katolickiej niewiasty, od początku chrześcijaństwa po nasze czasy. Część 1 - ebook
Posłannictwo katolickiej niewiasty, od początku chrześcijaństwa po nasze czasy. Część 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 397 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tłumaczył z drugiego wydania francuskiego oryginału
Stanisław Koźmian.
Tom II, Część I.
Spółka Wydawnicza Polska w Krakowie
1904.
Dzieło p… t. "Posłannictwo katolickiej niewiasty od początku chrześcijaństwa do naszych czasów" tomu II część pierwszą przez Ojca Ventura de Raulica, b… jenerała Teatynów, przełożone z francuskiego przez Stanisława Koźmiana, przeczytałem i nie znalazłem nic przeciwnego wierze świętej katolickiej i obyczajom.
Kraków, dnia 28. grudnia 1900 r.
X. Dr Wł. Chotkowski cenzor ksiąg treści relig.
L. 6243.
Pozwalamy drukować.
Z Konsystorza Książęco-Biskupiego.
W Krakowie, dnia 16 grudnia 1902 r.
Zm. J. Kard. Puzyna
Drukarnia "Czasu" w Krakowie.
Część druga.§ XXXV.
Średnie wieki przedstawiają widok powstawania pod wpływem Kościoła monarchii i narodowości chrześcijańskich, wspieranych gorliwością niewiast. – Dlaczego rozpoczynamy od monarchiń francuzkich wizerunki Świętych, które w owej epoce zasiadły na tronach Europy – Święta Klotylda, męczennica za prawdziwa wiarę, zanim stała się jej apostołem. – Jej małżeństwo z Klodwigiem. – Jak nawróciła go na chrześcijańska wiarę. – Bitwa pad Tolbiac. – Święty Remigiusz, wezwany na dwór przez Świętą królowę, nawraca Franków.
Zrobiliśmy przegląd trzech pierwszych epok chrześcijaństwa: pierwszej epoki, w której zaszczepioniem zostało nauką, głoszoną przez Jezusa Chrystusa i apostołów; drugiej epoki, w której kiełkowało i rosło, polane krwią męczenników; trzeciej epoki, w której rozwinęło się dogmatycznie i moralnie zapomocą nauki i pism
Świętych Ojców, a w której odniosło zwycięstwo nad kacerstwami zapomocą gorliwości i powagi papieży; i ocenić mogliśmy jak wiele kobieta katolicka cudowną swoją wiarą, odwagą, poświęceniem i bohaterskiem wykonywaniem wszystkich cnót i wszystkich doskonałości Ewangelii, przyczyniła się do osiągnięcia tych wielkich i cennych skutków. Teraz trzeba nam cofnąć się nieco wtył aż do piątego stulecia, do czasu wielkich napadów barbarzyńców, którymi rozpoczynają się średnie wieki, a to aby przypatrzeć się, jak chrześcijaństwo oddziałało na te tłumy dzikich ludzi, jak przenikniętemi zostały jego duchem i jak wytworzyło ono rządy, narodowości, obyczaje publiczne, zgodne z Ewangelią, i jak dopięło tego celu głównie przez wpływ i współudział kobiety.
Hrabia de Maistre mówiąc o monarchii francuskiej rzekł, że jest dziełem biskupów, którzy ją zbudowali, jak pszczoły budują swój ul. Jest to zupełnie prawdziwem historycznie, ale niedostatecznem, należało jeszcze dodać, że "pod tym względem wszystkie monarchie podobne są do francuskiej", albowiem wszystkie mniej więcej są dziełem biskupów, to jest Kościoła, i trzeba było jeszcze dodać, że "wtem ogromnem dziele nadzwyczajną przyniosły biskupom i Kościołowi pomoc kobiety". Średnie wieki były widownią tego pięknego i wspaniałego faktu. Niezawodnie Kościół działaniem swoich kapłanów, nauką swoich doktorów, rządami swojego duchowieństwa, poświęceniem swoich zakonów, przeistoczył w owej epoce ludy barbarzyńskie, które rzuciły się były na Europę i osiadły na ruinach cesarstwa rzymskiego – w chrześcijan. Kościół to niezawodnie dokonał cudu nieznanego wiekom, które poprzedziły monarchie, państwa i ludy chrześcijańskie; ale to działanie, ta nauka, te rządy, to poświęcenie, dlatego tylko tak wielkiem cieszyły się powodzeniem, ze niewiasta katolicka, przejęta duchem i zamiarami Kościoła, przyszła mu w pomoc, oddając na jego usługi całą swoją przewagę, swoją działalność, swój święty przemysł, delikatne obejście, swoją gorliwość i poświęcenie.
Przedewszystkiem nigdy, w żadnej epoce, nie widziano jednocześnie na tronach tak wielkiej liczby świętych księżen: przez nie Kościół wpłynął na książąt, którzy bynajmniej nie byli świętymi.
Rozpocznijmy od Francyi. Jest to pierwszy kraj, w którym chrześcijaństwo przyjęte zostało jako instytucya publiczna i jako podstawa polityczna konstytucyi państwa, i w którym powstała ta potężna monarchia i ten wielki naród chrześcijański, które posłużyły za wzór i podporę wszystkim monarchiom i wszystkim narodom chrześcijańskim Europy. W epoce o której mowa, jedynie we Francyi zasiadły z kolei na tronie cztery wielkie królowe święte, które pracowały pod natchnieniem i kierunkiem Kościoła i zapomocą wielkiej pobożności i mądrości uchrześcijaniły władzę i lud, a zarazem dostarczyły najcenniejszych żywiołów siły, chwały i szczęścia państwu.
Pierwszą z tych wielkich monarchiń jest święta Klotylda, największa postać swoich czasów, zdumiewająca indywidualność, która najlepiej zasłużyła się Francyi, Europie i Kościołowi, gdyż w porozumieniu ze świętym Remigiuszem, największym biskupem Gralii, nawróciła na chrześcijaństwo dzikiego swojego małżonka i tem stała się prawdziwą założycielką monarchii i narodowości chrześcijańskiej w tem wielkiem i potężnem państwie.
Około 480 roku wyszła z lasów ardeńskich i zalała prowincye remską, jedna z tych strasznych band barbarzyńców, które w owej epoce przebiegały Europę i spełniały posłannictwo powierzone im przez gniewne niebo, zniszczenia resztek plugawych cesarstwa rzymskiego. Była to horda Franków, zarówno silna liczbą jak potężna dzielnością, a dowodził nią młody, dwudziestoletni naczelnik, Klodwig; a że nikt oporu jej stawić nie zdołał, zaledwie wkroczyła do Gralii rzymskiej, podbiła ją. Być zresztą może, że lud miejscowy przeczuł, że ów naczelnik barbarzyńców nie podobnym był do innych i że przybywał nie aby niszczyć, lecz raczej aby budować i dlatego poddał mu się prawie bez walki, Gallowie, których Klodwig podbił, byli prawie wszyscy chrześcijanami, a on chrześcijaninem nie był. Do wzbudzenia zatem zupełnego zaufania w zwyciężonych i dobrego zapewnienia sobie nowej zdobyczy stało mu na przeszkodzie, iż nie wyznawał religii chrześcijańskiej. Nie myślał o tem, a jeszcze mniej o tem myśleli jego
Frankowie, fanatycznie przywiązani do religii przodków. Ale Opatrzność powzięła była wielki i wspaniały zamiar wysnuć z tego podboju pierwsze chrześcijańkie królestwo i pierwszy naród misyonarski chrześcijański, i dla tego udzieliła Klodwigowi i jego zastępom wielką laskę wiary, a to wtedy, gdy wcale tego się nie domyślali, i posłużyła się niewiastą, aby sprowadzić to wielkie zdarzenie, które zmienić miało postać najpiękniejszej części świata. Niewiastą tą była święta Klotylda, córka Childeryka… trzymana w niewoli przez brata Gondebunda, króla Burgundyi. Klotylda była rzadkiej piękności i wielkiego rozumu księżniczką: świetne złożyła już dowody w rzeczach religii, a Bóg zanim uczynił z niej niewiastę-apostoła Francyi, pozwolił aby była wśród własnej rodziny niewiastą-męczennicą za prawdziwą wiarę. Rodzina w której się znajdowała, była zaciekle aryańską, nie zdołała przecież nakłonić młodej Klotyldy do aryanizmu. Nie dała się ona pokonać ani fortelami i ponętami, ani złem obchodzeniem się, i potrafiła zachować nietkniętym cenny skarb wiary konsylium w Nicei, przekazany jej przez matkę: pozostała też zawsze gorliwą katoliczką, czczoną przez lud i zaskarbić sobie umiała zaufanie i sympatye biskupów.
To też gdy Klodwig zaślubił ją w Soissons, Galowie wielkie powzięli nadzieje i nie zostali zawiedzeni. Istotnie historyk tych wielkich wypadków, Grzegorz z Tours, opisuje (lib. II) jak na dworze tego króla pogańskiego, otoczonego poganami i kacerzami, Klotylda składała dowody wielorakiej i gruntownej wiedzy chrześcijańskiej oraz znajomości spraw rozstrzygniętych w Nicei; jak walczyła z fałszywymi bogami jednych, a z aryanizmem drugich, z powagą wielkiego apologisty i nauką teologiczną Ojca Kościoła. Nie było to dziwnem w epoce, w której zdrowy rozsądek sprawiał, iż nauczano dokładnie religii kobietę, tak dalece, iż kilka niewiast posiadało głęboką naukę teologii katolickiej i nieraz gruntowniej o wiele niż mężczyźni. "Tak, tak – często mówiła do królewskiego małżonka – zawsze powtarzać będę: bogi, które czcisz, są niczem; nie mogą dopomódz ani sobie ani innym, skoro są jedynie drzewem, kamieniem lub metalem. Ci, których nazwiska im dano, byli tylko ludźmi i to zbrodniczymi ludźmi. Raczej czcić nałoży Twórcę świata, który swoją ręką ulepił człowieka i który poddał mu wszystkie stworzenia".
Klodwig przywiązał się był wielce do Klotyldy dla piękności jej duszy, która podnosiła piękność ciała; kochając ją jako małżonkę, szanował zarazem, jak gdyby była jego monarchinią, a nawet czcił ją, bo zdało mu się upatrywać w niej coś niebiańskiego, nadprzyrodzonego, boskiego, czego nie dostrzegł był w żadnej innej kobiecie. Klotylda miała bowiem spokój, szlachetność, wyniosłość, niezależność, zaczerpniętą przez niewiastę katolicką w prawdzie wiary, w skarbach nieśmiertelnych nadziei oraz w uczuciu własnej godności, obudzonem przez prawdziwą religię chrześcijańską. Był to odblask uświęcającej łaski, tego prawdziwego światła duszy, które okala czoło niewiasty katolickiej i użycza rysom jej twarzy i wszelkim wdziękom zewnętrznym siłę władzy, której moc czuje się wtedy nawet gdy się nie zna jej przyczyny; przed którą uchyla głowę nawet barbarzyństwo, a która rozbraja nieraz nawet okrucieństwo. Klodwig był dzikim, niezłomnym i upartym w poganizmie… a przecież począł odczuwać prawdę chrześcijaństwa, głoszonego przez żonę; szanował tę religię, podziwiał ją w żonie, ale nie miał jeszcze odwagi poddać się jej. I tak gdy Klotylda urodziła dziecię, zażądała aby ochrzczonem zostało, Klodwig nie sprzeciwił się temu. Ale dziecko to w kilka dni po ochrzczeniu umarło, a cios ten zachwiał nie mało przesądnego poganina w jego chrześcijańskich zachceniach, i rzekł do królowej: "Gdyby było poświęconem w imię moich bogów, nie byłoby umarło; ale żyć nie mogło skoro ochrzczonem zostało w imię twojego Boga". Królowa odpowiedziała: "Dzięki składam Bogu, iż nie uznał mnie niegodną nosić dziecko, które powołał do swojego królestwa i że przypuścił do nieba owoc pierwszego mojego połogu, który Jemu ofiarowałam". Nieco później urodziła znowu dziecię, które również ochrzcić kazała i nazwała Klodomirem; zachorowało, a król przestraszony znowu rzekł do żony: "Ah! umrze jak brat, skoro ochrzczonym został w imię twojego Chrystusa… Ale dzięki modłom matki dziecko wyzdrowiało, ubezpieczyło to króla i wstydził się wymówek czynionych swej świętej małżonce.
Pomimo to Klodwig nie czynił jeszcze zadość gorącym naleganiom Klotyldy, aby porzucił bożyszcza a uznał prawdziwego Koga. Nawrócenie to miało nastąpić wskutek cudu, zapomocą którego – jak powiedział święty Paweł – Bóg w swej dobroci powołuje do siebie niewiernych: nie brakło i tym razem tego cudu. Wojsko jego wyruszyło przeciw Allemanom pod Tolbiak, lecz nie mogąc stawić oporu szturmowi trzy razy liczniejszego przeciwnika, poczęło ustępować i iść w rozsypkę. Podczas gdy Klodwig, jako nowy Jozue walczył z bronią w ręku z nieprzyjaciółmi nowego ludu bożego, Klotylda jako nowy Mojżesz, wznosiła swe niewinne ręce ku niebu i walczyła również za tę sama sprawę skutecznością swoich modłów. Zgubionym by był Klodwig, gdyby w tem błyskawica niebiańskiego światła nie przypomniała mu Boga Klotyldy, a on z całej duszy nie wzniósł do Niego następującej modlitwy: Jezusie Chrystusie, Ty, który wedle świadectwa Klotydy jesteś Synem Boga żywego, jeżeli jak głoszą, użyczasz twej pomocy słabym a zwycięstwa tym, którzy w Tobie pokładają nadzieję, błagam o twe wsparcie, jeżeli zapewnisz mi zwycięstwo nad moimi nieprzyjaciółmi, uwierzę… w Ciebie i pod twojem wezwaniem ochrzczę się". Piękna i szczytna modlitwa, która świadczy, jakie wyobrażenie o Jezusie Chrystusie dała Klotylda swemu małżonkowi i jak zorała jego duszę.
Bóg, objawiony mu przez nią, nie był zatem bogiem Aryusza, niższym od Boga, i który nawet z nazwy bogiem nie był, ale był to Syn Boga żywego, Bóg tak nazwany przez inną szczytna niewiastę, świętą Martę (Jan XXII). Bóg… objawiony Klodwigowi przez Klotylde, był Bogiem miłosiernym, który wspiera słabych, i Bogiem wszechmocnym, który pomoc niesie tym, co w nim nadzieję pokładają! Oh! jakżeż w oczach aniołów pięknym być musiał widok niewiasty, głoszącej w ten sposób Syna Bożego wtedy, kiedy tylu mężczyzn a nawet biskupów upierało się przy tem, iż nim nie był! widok niewiasty głoszącej prawdziwego Boga i jego religię wobec barbarzyńskiego króla, a której udało się przekonać go o nim, nakłonić, aby go czcił i kochał!
Zanim Klodwig ukończył swoją modlitwę;, Allemanów niewidzialna potęga dosięga, olśnieni wizyą podobną nieco do labarum, które ukazało się Konstantemu, poczynają się cofać, rozpoczynają odwrót i w końcu poddają się. Klodwig wtedy rozkazał zakończyć walkę, połączył obydwa ludy i powrócił jako pełen chwały zwycięsca swoich nieprzyjaciół i jako pełen jeszcze większej chwały zwycięsca siebie samego. Albowiem wierny swemu przyrzeczeniu: "oto zwyciężony jestem – rzekł do swej świętej małżonki – i gotów jestem przyjąć wiarę chrześcijańską". Na to Klotylda, nie posiadając się z radości, padła na kolana i dziękowała Nieśmiertelnemu królowi wiecznemu za to zwycięstwo, przedmiot tylu jej modłów i łez, odniesione przez łaskę nad umysłem Klodwiga; gdy powstała, pospieszyła zarządzić co potrzebnem było dla nauki chrztu króla.
Napisała więc do świętego Remigiusza z Reims, wielkiego biskupa, wielkiego doktora Galii, zdała mu sprawę z tego co zaszło, i błagała aby spiesznie przybył na dwór. Zanim święty biskup przybył, poprosiła zwykłego księdza, świętego Wasta, aby rozpoczął nauczać króla, albowiem pilno jej ucałować w tym którego kocha, brata w wierze. Podczas tej nauki Klodwig słysząc opowiadanie męki i śmierci Zbawiciela, zawołał w najwyższem oburzeniu: Dlaczegóż mnie tam nie było z moimi Frankami, aby go wybawić?" Te tak dobroduszne słowa były z jego strony, chociaż się tego nie: domyślał, szczęśliwą wróżbą, wspaniałem proroctwem, albowiem od tej chwili miecz Franków i ich dowódcy walczył w obronie nie dotykalnego ale mistycznego ciała Jezusa Chrystusa – Kościoła.
Znanym był nieco Klodwigowi święty Remigiusz; chociaż go nie widział nigdy, cenił go już i szanował z powodu niezmiernej sławy najświętszego i najbardziej uczonego męża stulecia, która go otaczała. Podczas pierwszego napadu Klodwiga na Galię, Frankowie unieśli ze zrabowanego kościoła święte naczynia; święty Remigiusz wysłał do niego deputacyę, aby się o te naczynia upomniała; przyjętą została bardzo dobrze i naczynia oddane zostały. Odtąd tajna powstała sympatya miedzy barbarzyńcą a mężem Kościoła, który miał go później ochrzcić i odrodzić w Kościele, To też
Klodwig uradowany był, gdy na dwór jego przybył ten, który cieszył się tak wielką sławą a poszedłszy na jego spotkanie, ucałował go i rzekł: "Wielce święty Ojcze mów, chętnie słuchać cię będę; chcę być chrześcijaninem i będę nim. Ale nie łatwo przekonać moich towarzyszy, aby to samo uczynili. Frankowie moi są to żołnierze zuchwali, niezależni i przywiązani do bogów swoich przodków, do przesądów i uników starej ojczyzny". – Podejmuję się tego, odrzekł święty Remigiusz, albowiem potęga słowa bożego zwycięża wszystko".
Istotnie święty stanął pośród wojska Franków i wspaniałą miał do nich mowę w języku ludu z nad brzegów Renu… którym władał z równą łatwością jak łacińskim i greckim; Klotylda klęczała i modłami ściągała błogosławieństwa niebios na usiłowania apostola. Była to chwila rozstrzygająca, ostatnia. To apostolstwo zrodzić miało wielką katolicką potęgę. Remigiusz, obdarzony nadzwyczajną wymową, stawał się wielkim ile razy publicznie przemawiał; tym razem Bóg dał niezwykłą moc i urok jego słowom, był szczytnym. Mowa jego przyjętą zostaią długotrwałem ze strony żołnierzy Klodwiga uznaniem oraz jednomyślnymi oklaskami; przejęci bożą łaską i porwani nagle podziwem, zawołali, zwracając się do króla: "Panie, odpychamy bogów śmiertelnych, czcić chcemy jedynie Boga nieśmiertelnego, o którym mówi Remigiusz". Tak to rzecz dotąd niewidziana, cały wielki naród ze swoim dowódcą nawrócił się w jednym dniu na chrześcijaństwo a łaska, udzielona jednemu kapłanowi, dokończyła to, co rozpoczęły: pobożność, gorliwość i modły kobiety!§ XXXVI.
Dalszy ciąg tego samego przedmiotu. – Wspaniały obrzęd chrztu Klodwiga i Franków; rola odegrana przy nim przez Klolyldę. – Piękny list papieia do Klodwiga z powinszowaniem, z powodu jego nawrócenia. – Nadzieje naczelnika Kościoła ziszczone. – Od tej chwili Francya stała się córa Kościoła i użyła swojego miecza w jego obronie. – Narodowość francuska powstała wtedy i jedności wiary. – Usiłowania świętej Klotyldy i świętego Remigiusza, aby zastąpić na dworze żywioł barbarzyński chrześcijańskim. – Siostra Klodwiga ślubuje dziewictwo. – Francya wszystko zawdzięcza świętej Klotyldzie i katolicyzmowi.
Święty Remigiusz – począł zatem nauczać mężczyzn, święta Klotylda kobiety; ale ci robotnicy nie mogli wydołać żniwu na obszernem polu, które zasiali, a które laska niebiańska upłodniła; sprowadzono zatem ze wszystkich okolic Galii biskupów i księży w znacznej liczbie, aby im dopomagali w tem ewangelicznem dziele. Nauczanie odbywało się niemal równie szybko jak nawrócenie. Niema potrzeby rozprawiać z potulnymi umysłami, pragnącymi szczerze wierzyć, a Ewangelia świadczy, że podczas gdy Zbawiciel nauczał, żołnierz szybkością i doskonałością wiary prześcignął całego Izraela (Mat.). Nowi katechumeni dobrze byli usposobieni, oznaczono więc Boże Narodzenie jako dzień ich odrodzenia przez chrzest, a jako nowe Betlehem kościół świętego Marcina, w którym znajdował się czczony przez Galię grób. Aby wywrzeć silne wrażenie na tych ludziach żelaznych, przemienionych przez łaskę w pokorne owieczki Ewangelii, święty Remigiusz i święta Klotylda rozwinęli podczas obrzędu cały przepych i całą świetność uroczystości religii chrześcijańskiej.
Kościół stał za murami miasta; udano się doń procesyonalnie. Wszyscy znakomici ludzie chrześcijańscy starej dalii otwierali pochód; za nimi liczne postępowało duchowieństwu; biskupi i księża ubrani byli we Wspaniałe szaty kościelne. Następnie szedł święty Remigiusz trzymając króla za rękę; dalej święta Klotylda mając po bokach dwie siostry króla; dalej więcej jak trzy tysiące żołnierzy Klodwiga… po największej części oficerowie, pozyskani jego przykładem dla Jezusa Chrystusa i jeszcze kilka tysięcy kobiet i dzieci; wszyscy przywdziali byli szaty katechumenów; a na końcu niezmierna liczba chrześcijan, którzy pragnęli być świadkami wielkiego przymierza między Frankami i (Talami, jakie miało być zawarte w jedności wiary za sprawą religii! Śpiewano hymny i litanie; orszak kroczył po kwiatach; mury bogato obite były od królewskiego mieszkania do kościoła; wschodnie wonie płonęły na rozrzażonych węglach w greckich kadzielnicach, wytworne szerząc daleko zapachy, podczas gdy dym wznosił się wśrod złotogłowia i jedwabiu. Szczęście ożywiało wszystkie serca, z oczów płynęły łzy radości, ze wszystkich ust dawały się słyszeć radosne okrzyki. Nie widziano nic wspanialszego i bardziej rozczulającego. Klodwig, porwany, olśniony tą chrześcijańską uroczystością, zawołał:
Remigiuszu, czy to nie jest niebo, które nam obiecałeś? – Nie synu… odpowiedział mu biskup, jest to tylko początek dropi wiodącej do niego". Słowa te podwoiły święte uniesienie Franków. Baptysteryum, była to obszerna sadzawka czystej i święconej wody, znajdująca się pod atryum portyku; Klodwig wraz ze siostrami i głównymi dowódcami wojska zbliżył sie do niej i zażądał chrztu. Wtedy święty Remigiusz w stroju pontyfikalnym wyciągnął nad jego głową rękę i rzekł doniosłym głosem: "Sykambrze, ugnij karku pod jarzmo Zbawiciela; czcij, coś dotąd palił; spal wszystko coś czciło. "Poważne i wzniosłe słowa – mówi Capefigue – które zapowiadały przejście z jednej cywilizacyi do drugiej!" Remigiusz kazał następnie wyznać Klodwigowi wiarę w najświętszą Trójcę, ochrzcił go, pomazał czoło olejem świętym, źródłem męstwa chrześcijan. Z dwóch sióstr króla, jedna Matylda była aryanką… druga Albofleda poganką. Święty Remigiusz pogodził pierwszą z Kościołem świętem namaszczeniem, a chrztem odrodził drugą. Wszyscy dowódcy dostąpili tej samej łaski z rąk świętego arcybiskupa; wszyscy inni z rąk biskupów i księży tam obecnych. "A jako znamię – mówi powyżej przytoczony historyk – spokoju dusz i zmiany w nich zaszłej. Klodwig i dzicy jego towarzysze, okryci dotąd zbrojami i grubymi szatami, przywdziali teraz białą suknię neofitów, która jest oznaką pokoju, a poddała odtąd prawom ładu i posłuszeństwa jeden z najzuchwalszych narodów podbójczych".
Znakomity biskup Wienny, święty Awit, nie mógł przybyć wraz z innymi biskupami Galii na tę wielką uroczystość. Napisał do króla neofity prześliczny list z powinszowaniem, który był wspaniałą przepowiednią niezmiernych a cennych skutków nawrócenia Klodwiga.
Wieść o tem nawróceniu napełniła radością cały świat chrześcijański. Aryanizm przeważał wtedy na dworach książąt niby cywilizowanych, zarówno jak na dworach książąt barbarzyńskich. Cesarz wschodni Anastazy, duszą i ciałem oddany był eutychenom. Teodoryk we Włoszech, Alaryk w Hiszpanii i Akwitanii, Gondebod w Burgundyi a Trasmond w Afryce, byli zaciekłymi aryanami. W tem położeniu nawrócenie się potężnego króla i całego jego ludu, ich odrodzenie ewangeliczne za sprawą prawdziwego Kościoła i postawienie ich natychmiastowe pod ustawy koncylium nicejskiego, było wypadkiem wielkiej doniosłości dla Kościoła. Opierając się na tej podstawie, Kościół mógł odtąd z większem powodzeniem walczyć z pozostałymi przesądami rzymskimi oraz przeciw świętokradzkim zamachom kacerstwa. Oświecony światłem z góry… święty papież Anastazy, który rządził wtedy Kościołem powszechnym, zrozumiał niesłychane znaczenie tego nawrócenia, które w Klodwigu i jego następcach dawało Kościołowi potężnych książąt i oddany mu lud, szczycący się z wyznawania religii katolickiej i z obrony Kościoła. Napisał zatem do Klodwiga list, w którym winszował mu, iż z taką mocą i niezachwianą wolą służy Bogu; udzielał podchlebnego, zaszczytnego i szanownego tytułu swojego szczęsnego syna, czem zdawał się stawiać napierwszem miejscu co do przywiązania i zaufania Kościoła, królów Francyi; życzył mu zwycięstwa nad nieprzyjaciółmi, którzy odtąd będą także nieprzyjaciółmi Kościoła, i nazwał go królem Franków, czem zdał się uświęcać tę francuską monarchię, która tak wielkim blaskiem świecić miała później w świecie. Oto zresztą ten ważny list: