- W empik go
Posłannictwo katolickiej niewiasty od początku chrześcijaństwa po nasze czasy. Tom 1, część 1 - ebook
Posłannictwo katolickiej niewiasty od początku chrześcijaństwa po nasze czasy. Tom 1, część 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 418 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Tłumaczył z drugiego wydania francuskiego oryginału
Stanisław Koźmian.
Tom I, Część I.
Spółka Wydawnicza Polska w Krakowie
1901.
Dzieło p… t. "Posłannictwo katolickiej niewiasty od początku chrześcijaństwa do naszych czasów tomu I część pierwszą przez Ojca Ventura de Raulica, b… jenerała Teatynów, przełożone z francuskiego przez Stanisława Koźmiana, przeczytałem i nie znalazłem nic przeciwnego wierze świętej katolickiej i obyczajom.
Kraków, dnia 9 maja 1899 r.
X. Dr Wł. Chotkowski cenzor ksiąg treści relig.
L. 2496.
Pozwalamy drukować.
Z Konsystorza Książęco-Biskupiego,
W Krakowie, dnia 10. maja 1899 r.
Drukarnia "Czasu" pod zarządem Józefa Łakocińskiego
OD TŁÓMACZA .
Dużo, za wiele, poświęciwszy pracy, czasu i zachodów światu i jego sprawom, pragnę pod koniec zawodu zostawić slad po sobie w wyższej i lepszej dziedzinie, duchowo-religijnej.
Nie czując się na siłach samodzielnie w niej wystąpić, a idąc za pobożną i dobrą radą, dokonałem przekładu tej znakomitej i wysoce zajmującej książki Ojca Ventury.
Kapłan gorliwy, mowca pierwszorzędny, pisarz niepospolity, Ojciec Ventura był, w epoce, z którą wiążą się wspomnienia mej młodości, indywidualnością wybitną i oryginalną. Złączony przyjaźnią z Piusem IX, z tym Papieżem, który jest wspaniałą owych czasów postacią, żywił te same szlachetne co On nadzieje, moje złudzenia, i doczekał się tych samych rozczarowań…
Przybywszy już z wielkiem choć smutnem doświadczeniem do Paryża, był tam za drugiego cesarstwa znamienitym kaznodzieją i, na wzór naszego Skargi, nie szczędził prawdy małym i wielkim, takie ówczesnemu dworowi, przed którym przemawiał.
Słyszałem go mówiącego w jednym z kościołów paryskich, a wrażenie, które odniosłem, pozostało niezatartem. Ojciec Ventura przemawiał po francusku, ze silnym włoskim akcentem, który nie osłabiał mocy jego krasomowstwa, a dodawał mu jakiegoś dziwnego uroku. Zapamiętałem ustęp kazania, który streszcza przekonania i jest poniekąd wyznaniem wiary kapłana – myśliciela. "Gdy tu przybyłem – rzekł – czytałem na waszych murach i gmachach: Wolność, Równość, Braterstwo. A dlaczego wyrazy te znikły z waszych murów i gmachów? Bo wypisane były na waszych murach i gmachach, a nie w waszych sercach i sumieniach!
Wierny przyjaciel Polaków, na rękach polskich księży zakończył Ojciec Ventura żywot w Paryżu.
Książka ta, w której obok głębokiej i mądrej wiary błyszczy niezwykła nauka, może być, wedle zdania osób w przedmiocie tym biegłych i do sądu uprawnionych, użyteczną dla naszego społeczeństwa. Niech jej przekład będzie drobnem zadośćuczynieniem za to, co w moim długim zawodzie było bezużytecznem lub szkodliwem.
St. Koźmian.
Wiedeń, w październiku 1898.
PRZEDMOWA AUTORA.
Bóg, istota wiekuista, święta i doskonała, nie czyni nic w czasie, jak tylko w celu wieczności; nie czyni nic w dziedzinie przyrody, czegoby nie podporządkowywał łasce; nie czyni nic dla człowieka jak tylko na to, aby się sam sławił w człowieku i przez człowieka, przyciągając go do siebie, obdarzając swoją miłością i dzieląc się z nim własną szczęśliwością.
I tak, kiedy, tworząc na początku świata kobietę, rzekł Pan Bóg: "Nie dobrze być człowiekowi samemu, uczyńmy mu pomoc jemu podobną", Non est bonum homilii esse solam, facimus ci adjutorium simile sibi (Genes II.): to temi wielkiemi słowy, któremi chciał nadać prawodawstwo społecznemu porządkowi rzeczy, ustanowił kobietę jako pomoc człowieka, nietylko w tem wszystkiem, co się odnosi do jego materyalnych potrzeb, ale także i przedewszystkiem dla tego wszystkiego, co się tyczy jego duchowych potrzeb. Jest zatem obowiązkiem kobiety mieć pieczę nad duszą mężczyzny, budować go przykładem, wydoskonalać go swojemi świętemi natchnieniami, uświęcać go swojemi cnotami. Dopomagać mężczyźnie do zbawienia: to główny cel kobiety, jej powołanie, jej kapłaństwo, jej chwała, jej wielkość i jej zaszczyt. Tak zatem kobieta ma wedle zamiaru Boga umocowanie, powiedziałbym, niemal uświęcenie religijne; to poniekąd kapłan rodziny, jak mężczyzna jest jej królem.
Ale zauważmy także, że słowa: "Nie dobrze być człowiekowi samemu", mają oczywiście znaczenie ogólne, nieokreślone, bezwględne; i że temsamem słowa: "Uczyńmy mu pomoc jemu podobną", mają także takie znaczenie i że znaczą, iż Bóg ustanowił kobietę jako pomoc mężczyzny we wszystkich stanach i we wszystkich warunkach, w jakich znaleść się może. Co znaczy, że kobieta nietylko jest pomocą mężczyzny w domu, ale także w dziedzinie politycznej i religijnej; nietylko jest pomocą mężczyzny – małżonka, ale także mężczyzny – króla i mężczyzny – kapłana. Słowem, że niezależnie od posłannictwa w rodzinie, kobieta ma je także w państwie i kościele.
Zobaczymy w drugiej części tego dzieła, jakiem jest to posłannictwo, które kobieta powołaną jest spełniać w kościele i państwie, i jak katolicka niewiasta wywiązała się z niego od początków chrześcijaństwa do naszych czasów. Niech nam teraz wolno będzie wskazać tutaj piekielną robotę, za pomocą której, odkąd wyobrażenia i zasady pogańskie wtargnęły do krajów chrześcijańskich, usiłowano ubezwładnić wszelką działalność, usunąć wszelki wpływ katolickiej niewiasty w kościele i państwie, tak dobrze jak w rodzinie, oraz odosobnić mężczyznę – kapłana i mężczyznę – króla, równie jak mężczyznę-małżonka i mężczyznę – ojca od tajemniczej a potężnej pomocy, którą Bóg mu użyczył był.
A że nie łatwem było oszukać mężczyznę – kapłana i wpoić w niego uzasadnioną nieufność do poświęcenia katolickiej niewiasty dla sprawy kościoła; spróbowano oszukać katolicką niewiastę i natchnąć ją nieufnością, jeszcze bardziej nieuzasadnioną, do gorliwości mężczyzny-kapłana (1).
Co się tyczy mężczyzny-króla "strzeż – powiedziano mu – aby katolicka niewiasta nie mieszała się do spraw publicznych. Jest niezwykłe powinowactwo, pewne duchowe pokrewieństwo między katolicką niewiastą a księdzem. W dniu, w którym katolicka niewiasta wstąpi do gabinetu, ksiądz wejdzie z nią do niego; zajmą twoje miejsce i będziesz tylko ich igraszką". I wykluczono z wszelkiego udziału w sprawach pań- – (1) Robota ta rozpoczęta przez Moliéra w siedemnastem stuleciu, prowadzona była dalej za pomocą pamfletów niby filozofów w następnym wieku, a dopełnioną została w naszem stuleciu przez Micheleta… którego książka O Rodzinie jest tylko bezwstydnym komentarzem Świętoszka Moliéra.
stwowych katolicką niewiastę, zarówno przez nienawiść do księdza, jak przez lekceważenie kobiety; nienawiść i lekceważenie, które górujący w polityce poganizm wszczepił w umysły.
Ale bo też pod pozorem wyzwolenia państwa z jarzma Kościoła, chciano wykluczyć z państwa zasadę chrześcijańską i zastąpić ją zasadą pogańską. Chciano wytworzyć religię zapomocą greckiej mitologii, politykę zapomocą greckiej i rzymskiej historyi, a ustawy zapomocą Machiavela. A że zasada chrześcijańska przedstawioną była w państwie tylko przez księdza, a podtrzymywaną tylko przez kobietę; rozkazano szorstko księdzu, aby się usunął do zakrystyi, a kobietę zamknięto w salonie i buduarze, nie szczędząc jej przytem niskich aż do ziemi ukłonów i pozwalając jej wyjść stamtąd, aby iść na bal albo do opery.
Przez resztę wstydu udano, jakoby się nie chciano całkiem wyzbyć kobiety i księdza; pierwszą pieszczono, ale na to, aby ją zepsuć; zapłacono drugiego, ale na to, aby go ujarzmić; a tak mężczyzna wyswobodzony z wszystkiego, co mogło mu Boga przypominać lub do Boga prowadzić, orzekł, iż jest szczęśliwym, że może panować i rządzić bez Boga. Nie potrzebujemy przypominać, jakiem było to panowanie i rządzenie mężczyzny. Europa a zwłaszcza Francya, zbyt dobrze o tem wiedzą. Filozofowie zwątpienia i materyalizmu, mężowie stanu interesu i podstępu! Bóg chciał was wypróbować; pozwolił wam działać przez siedemdziesiąt lat. Cóż potrafiliście uczynić? Nic, nic, nic. Mylę się: potrafiliście wszystko zwalić i wytworzyć chaos. Przez cały ten czas nie mówiliście ale bredziliście, rozumowaliście bez konkluzyi, pracowaliście, ale nie budowaliście. Podobni do tego owadu, który plugawi i wysusza wszystko, czego się dotknie; oszpeciliście wszystko, coście wzięli w ręce, a nawet to wszystko, coście nazwami opatrzyli, straciło na wzięciu. Chcieliście nadać konstytucye, a żadna nie przeżyła swojego twórcę; chcieliście stworzyć wolność, a ona znikła; ekonomię polityczną, a nigdy ludy nie uginały się pod tak ciężkimi podatkami; rząd parlamentarny, a okryliście go niepopularnością i w błoto wtrącili. Co się tyczy niezaprzeczonych ulepszeń, które w ostatnich czasach stały się udziałem społeczeństwa, niesłusznie niemi się szczycicie i pysznicie. Są one jodynie nieuniknionym rozwojem zasady chrześcijańskiej, której nie zdołaliście całkowicie zniweczyć. Zdobyte one zostały bez was a nawet przeciw wam!
A gdy próbowaliście się wmięszać do sprawy, przyszło zaraz okupić ją potokami łez i krwi. Waszym istotnym udziałem jest bezsilność, biegłymi jesteście tylko w dziele zniszczenia. Cieszcie się więc, żeście się wyzwolili z wszelkiego wpływu księdza i kobiety chrześcijańskiej, to jest z wszelkiego wpływu religii i Boga!
Wreszcie powiedziano mężczyźnie – małżonkowi i mężczyźnie – ojcu: "Kobieta na to tylko istnieje, aby bawić mężczyznę, gotować mu rosół i rodzić dzieci. Sprawy rodziny i wychowania dzieci nie obchodzą jej, i wszystko to należy wyłącznie do mężczyzny, a kobiecie nic do tego".
Mężczyźnie – małżonkowi i mężczyźnie – ojcu podobała się ta podstępna mowa, tak bardzo schlebiająca jego pysze; uzbroił się w wszechwładzę domową; nie chciał podzielić się ciężarem dowództwa ze swoją pomocą, z konieczną towarzyszką wszystkich radości i cierpień; zachciało mu się samemu w rodzinie panować; i sprawy domowe zburzone zostały tak samo jak publiczne, a anarchia ogarnęła rodzinę tak samo jak państwo.
Tymi sposobami nietylko zdołano pozbawić mężczyznę cennej pomocy, którą zawsze znajduje w pobożności, zdrowym rozsądku, w poświęceniu kobiety, ale także zdołano obniżyć kobietę i zepchnąć ją na ostatni szczebel społecznej drabiny. Na szczęście katolicyzm pomimo szatańskich wysileń, podjętych od dwóch wieków, aby go zniweczyć w niewieście, pozostał w niej żywym i wszechwładnym, nawet w tych krajach, w których go najsilniej zwalczano. Bez tego, nawet w naszych krajach, kobieta byłaby się ponownie stała tem, czem zawsze była i czem jest dziś jeszcze bez wyjątku u wszystkich ludów pogańskich, ohydnem narzędziem rozkoszy, rzeczą, i byłaby stoczyła się w przepaść spodlenia i niewoli, z której wydobył ją był chrystianizm. Przecież niemniej, nawet w krajach katolickich, jest ona pod pewnymi względami istotą zepchniętą z przynależnego jej miejsca, pozbawioną swojego tronu, wywłaszczoną ze swoich praw, istotą mającą jedynie wolność robienia złego, istotą wygnaną przez głupią pychę mężczyzny w świat zabaw i błahostek; a tam ustrojona wszelkimi wymysłami próżności i zbytku, których używać jej dozwalają, jest ona niewolnicą, o ile tylko nią być może.
Rozwód, który jest pojęciem i instytucyą wyłącznie pogańską ze szkodą prawdziwej wolności kobiety, istnieje faktycznie tam nawet, gdzie nie istnieje prawnie. Nie zawsze wypędza się żonę z domu; ale niemniej odprawia się ją, aby wziąść inną, której daje się bezwstydnie swoje nazwisko i swoją liberyę. Niepodobna wyobrazić sobie, ile kobieta, której uszanowanie religii i siebie samej nie pozwala tego samego uczynić, przecierpieć musi upokorzeń i boleści, aby zapobiedz takiemu stanowi rzeczy, lub go znosić. To więcej jak niewola, to owo męczeństwo duszy, o którem mówi święty Ambroży, a które spełniane codzień w cichości i bez rozgłosu, w tajemnicy domowej, jest przecież męczeństwem, nieraz straszniejszem i bardziej rozdzierającem, niż katusze ciała; sunt quadam, inter domesticos parietes, secreta martyria. Biedna istoto! oto są dobrodziejstwa, które zawdzięczasz protestantyzmowi i filozofii.
Zwodząc kobietę co do celu jej istnienia i zatajając przed nią wielkość jej posłannictwa, szlachetność jej przeznaczenia, potrafiono ją obniżyć i spodlić we własnych jej oczach, a przez to popchnąć ją do nierządu. Bo jeżeli bardzo często ta zajmująca istota oddaje się nierządowi dlatego, że się zbyt wysoko ceni; to nierównie częściej oddaje się mu dlatego, że się nie dość ceni i nie szanuje się należycie; że pogardza sobą, rozpacza o sobie religijnie i społecznie.
A zatem trzeba teraz podnieść kobietę nietylko w mężczyzny, lecz także w jej własnych oczach; trzeba żeby uczuła swą wielkość i doniosłość; trzeba jej przypomnieć czem jest istotnie w porządku rzeczy opatrznościowym; trzeba jej dać poznać, o ile się da, niesłychane znaczenie niezrównanych słów, któremi Bóg, jej Twórca i Władca, ustanowił ją Pomocą mężczyzny, podobną mu udziałem tego samego ducha, zarówno jak tożsamością jestestwa; na to… aby przeszkodzić poniżeniu się jej samej, na tu, aby była tem, czem być winna dla szczęścia mężczyzny i społeczeństwa.
W zamiarze współdziałania – o ile dozwalają nam słabe nasze siły – w tym podwójnym celu, ogłosiliśmy nasze Homilie o niewiastach Ewangelii, gdzie zapomocą przykładów, danych przez te święte i szczytne niewiasty, usiłowaliśmy udzielić kobiecie ducha Jezusa Chrystusa i jego Ewangelii, który stanowi cala jej siłę w dobrem, oraz całą jej chwalę; a w tym samym zamiarze dopełniamy obecnie Niewiasty Ewangelii, Niewiastami wedle Ewangelii.
Mniemaliśmy, że potrafimy wyczerpać ten przedmiot naprzód w przedmowie do Niewiast Ewangelii, następnie w osobnem krótkiem piśmie. Ale gdy pracowaliśmy nad nim, coraz bardziej objawiały się naszym oczom: jego ważność, jego zajęcie i wdzięk, a jego rozciągłość coraz bardziej roztaczała się pod naszem piórem, tak, że złożyliśmy te dwa tomy, które teraz wydajemy, a w których pod tytułem: Katolicka niewiasta, mówimy o katolicyzmie w stosunku do kobiety, a o katolickiej kobiecie w jej stosunku do rodziny, do państwa i Kościoła.
Podzieliliśmy to dzieło na trzy części. W pierwszej dowodzimy naprzód konieczności, zwłaszcza dzisiaj, zajęcia się poważnie wychowaniem kobiety pod względem religijnym i silnego zakorzenienia w jej umyśle i sercu katolicyzmu, na to, aby w katastrofie religijnej, która się zbliża i która mogłaby wszystko zburzyć, wszystko zostało odbudowanem przez to, że kobieta zachowa w końcu dziewiętnastego wieku katolicyzm w Europie, jak zachowała go pod koniec osiemnastego we Francyi. Następnie, opierając się na historyi warunków bytu kobiety w różnych epokach i w różnych krajach, przedkładamy jej oczom z jednej strony obrzydliwy i rozdzierający obraz jej upokorzenia i niewoli pod panowaniem poganizmu, mahometanizmu, herezyi i schizmy; z drugiej śliczny i pocieszający obraz jej godności i niepodległości na łonie katolicyzmu, na to, aby ją zachęcić do przywiązania i poświęcenia się dla tej świętej religii. Przy tej sposobności wyłuszczamy niedogodności rozwodu i korzyści ewangielicznej instytucyi nie rozwiązalności małżeństwa z punktu widzenia filozoficznego, teologicznego i społecznego, a w interesie prawdziwej wielkości i wolności kobiety. Pokazujemy jej, że hołdowanie pewnym teoryom o małżeństwie wypowiedzialnem, które nawet dzisiaj uprawiane są w najniższych warstwach społeczeństwa, byłoby ze strony kobiety głupotą, zarówno jak bezbożnością, że byłoby to spiskowaniem przeciw sobie samej i podpisaniem ohydnej i niesłusznej umowy co do jej własnego spodlenia, niewoli, katusz i rozpaczy.
W drugiej części znajdą się, nie życiorysy, ale wizerunki ducha i serca najsłynniejszych katolickich niewiast w pięciu największych epokach dziejów Kościoła: 1) Epoka Jezusa Chrystusa i apostołów; 2) Epoka męczenników; 3) Epoka Ojców Kościoła; 4) W średnich wiekach; i 5) W czasach nowoczesnych.
W pierwszej epoce widzieć będziemy kobietę, karmiącą mieniem i towarzyszącą osobiście Zbawicielowi świata i jego uczniom, a współdziałającą gorliwością, szczodrością i poświęceniem w ustanowieniu Kościoła.
W drugiej epoce zobaczymy ją zdumiewającą i zawstydzającą poganizm swoją niebiańską miłością czystości, nadzwyczajną odwagą i stałością w wyznawaniu prawdziwej wiary, wśród najstraszniejszych męczeństw. Zobaczymy ją dziewicą czy małżonką, wdową czy matką, wolną czy niewolnicą, niewinną czy pokutującą: zawsze wielką, szczytną, bohaterską w męczeństwie i dowodzącą przez to światu w sposób namacalny i zwycięski boskości religii chrześcijańskiej, i rozpowszechniającą ją w całym świecie.
W trzeciej epoce miłem będzie dowiedzieć się, że Ojcowie Kościoła greckiego i łacińskiego, te wielkie geniusze, które zadziwiły i oświeciły świat zarówno nauką jak cnotami, te potężne bicze boże wszelkich błędów, ci obrońcy i gorliwi mściciele wszelkiej cnoty, są cennymi darami, ofiarowanymi Kościołowi przez pobożne katolickie niewiasty, i że przez ich współudział stali się oni tak wielkimi i tyle dobrego dla Kościoła zdziałali.
Zdumienie nasze zwiększy się, gdy ujrzemy w tej samej epoce katolicką kobietę, spełniającą we własnym domu wszystkie przepisy, wszystkie rady Ewangelii w całej ich doskonałości, i przyczyniającą się przykładem, zarówno jak Ojcowie nauczaniem i pismami, do spopularyzowania świętości i wyrobienia obyczajów ludów chrześciańskich; gdy ujrzemy ją na tronie, starającą się o nawrócenie Cezarów, o uchrześcijanizowanie cesarstwa, o dopomożenie Kościołowi do wytępienia bałwochwalstwa i zniweczenia wszelkich herezyi. Nie domyślamy się – a jednak niema nic prawdziwszego i rozsądniejszego – że wszelka herezya, biorąc swój początek od kobiety, przez nią jedną może być unicestwioną.