Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Posłannictwo katolickiej niewiasty od początku chrześcijaństwa po nasze czasy. Tom 1, część 1 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Posłannictwo katolickiej niewiasty od początku chrześcijaństwa po nasze czasy. Tom 1, część 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 418 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

od po­cząt­ku chrze­ści­jań­stwa po na­sze cza­sy

Tłu­ma­czył z dru­gie­go wy­da­nia fran­cu­skie­go ory­gi­na­łu

Sta­ni­sław Koź­mian.

Tom I, Część I.

Spół­ka Wy­daw­ni­cza Pol­ska w Kra­ko­wie

1901.

Dzie­ło p… t. "Po­słan­nic­two ka­to­lic­kiej nie­wia­sty od po­cząt­ku chrze­ści­jań­stwa do na­szych cza­sów tomu I część pierw­szą przez Ojca Ven­tu­ra de Rau­li­ca, b… je­ne­ra­ła Te­aty­nów, prze­ło­żo­ne z fran­cu­skie­go przez Sta­ni­sła­wa Koź­mia­na, prze­czy­ta­łem i nie zna­la­złem nic prze­ciw­ne­go wie­rze świę­tej ka­to­lic­kiej i oby­cza­jom.

Kra­ków, dnia 9 maja 1899 r.

X. Dr Wł. Chot­kow­ski cen­zor ksiąg tre­ści re­lig.

L. 2496.

Po­zwa­la­my dru­ko­wać.

Z Kon­sy­sto­rza Ksią­żę­co-Bi­sku­pie­go,

W Kra­ko­wie, dnia 10. maja 1899 r.

Dru­kar­nia "Cza­su" pod za­rzą­dem Jó­ze­fa Ła­ko­ciń­skie­go

OD TŁÓ­MA­CZA .

Dużo, za wie­le, po­świę­ciw­szy pra­cy, cza­su i za­cho­dów świa­tu i jego spra­wom, pra­gnę pod ko­niec za­wo­du zo­sta­wić slad po so­bie w wyż­szej i lep­szej dzie­dzi­nie, du­cho­wo-re­li­gij­nej.

Nie czu­jąc się na si­łach sa­mo­dziel­nie w niej wy­stą­pić, a idąc za po­boż­ną i do­brą radą, do­ko­na­łem prze­kła­du tej zna­ko­mi­tej i wy­so­ce zaj­mu­ją­cej książ­ki Ojca Ven­tu­ry.

Ka­płan gor­li­wy, mow­ca pierw­szo­rzęd­ny, pi­sarz nie­po­spo­li­ty, Oj­ciec Ven­tu­ra był, w epo­ce, z któ­rą wią­żą się wspo­mnie­nia mej mło­do­ści, in­dy­wi­du­al­no­ścią wy­bit­ną i ory­gi­nal­ną. Złą­czo­ny przy­jaź­nią z Piu­sem IX, z tym Pa­pie­żem, któ­ry jest wspa­nia­łą owych cza­sów po­sta­cią, ży­wił te same szla­chet­ne co On na­dzie­je, moje złu­dze­nia, i do­cze­kał się tych sa­mych roz­cza­ro­wań…

Przy­byw­szy już z wiel­kiem choć smut­nem do­świad­cze­niem do Pa­ry­ża, był tam za dru­gie­go ce­sar­stwa zna­mie­ni­tym ka­zno­dzie­ją i, na wzór na­sze­go Skar­gi, nie szczę­dził praw­dy ma­łym i wiel­kim, ta­kie ów­cze­sne­mu dwo­ro­wi, przed któ­rym prze­ma­wiał.

Sły­sza­łem go mó­wią­ce­go w jed­nym z ko­ścio­łów pa­ry­skich, a wra­że­nie, któ­re od­nio­słem, po­zo­sta­ło nie­za­tar­tem. Oj­ciec Ven­tu­ra prze­ma­wiał po fran­cu­sku, ze sil­nym wło­skim ak­cen­tem, któ­ry nie osła­biał mocy jego kra­so­mow­stwa, a do­da­wał mu ja­kie­goś dziw­ne­go uro­ku. Za­pa­mię­ta­łem ustęp ka­za­nia, któ­ry stresz­cza prze­ko­na­nia i jest po­nie­kąd wy­zna­niem wia­ry ka­pła­na – my­śli­cie­la. "Gdy tu przy­by­łem – rzekł – czy­ta­łem na wa­szych mu­rach i gma­chach: Wol­ność, Rów­ność, Bra­ter­stwo. A dla­cze­go wy­ra­zy te zni­kły z wa­szych mu­rów i gma­chów? Bo wy­pi­sa­ne były na wa­szych mu­rach i gma­chach, a nie w wa­szych ser­cach i su­mie­niach!

Wier­ny przy­ja­ciel Po­la­ków, na rę­kach pol­skich księ­ży za­koń­czył Oj­ciec Ven­tu­ra ży­wot w Pa­ry­żu.

Książ­ka ta, w któ­rej obok głę­bo­kiej i mą­drej wia­ry błysz­czy nie­zwy­kła na­uka, może być, we­dle zda­nia osób w przed­mio­cie tym bie­głych i do sądu upraw­nio­nych, uży­tecz­ną dla na­sze­go spo­łe­czeń­stwa. Niech jej prze­kład bę­dzie drob­nem za­dość­uczy­nie­niem za to, co w moim dłu­gim za­wo­dzie było bez­u­ży­tecz­nem lub szko­dli­wem.

St. Koź­mian.

Wie­deń, w paź­dzier­ni­ku 1898.

PRZED­MO­WA AU­TO­RA.

Bóg, isto­ta wie­ku­ista, świę­ta i do­sko­na­ła, nie czy­ni nic w cza­sie, jak tyl­ko w celu wiecz­no­ści; nie czy­ni nic w dzie­dzi­nie przy­ro­dy, cze­go­by nie pod­po­rząd­ko­wy­wał ła­sce; nie czy­ni nic dla czło­wie­ka jak tyl­ko na to, aby się sam sła­wił w czło­wie­ku i przez czło­wie­ka, przy­cią­ga­jąc go do sie­bie, ob­da­rza­jąc swo­ją mi­ło­ścią i dzie­ląc się z nim wła­sną szczę­śli­wo­ścią.

I tak, kie­dy, two­rząc na po­cząt­ku świa­ta ko­bie­tę, rzekł Pan Bóg: "Nie do­brze być czło­wie­ko­wi sa­me­mu, uczyń­my mu po­moc jemu po­dob­ną", Non est bo­num ho­mi­lii esse so­lam, fa­ci­mus ci ad­ju­to­rium si­mi­le sibi (Ge­nes II.): to temi wiel­kie­mi sło­wy, któ­re­mi chciał nadać pra­wo­daw­stwo spo­łecz­ne­mu po­rząd­ko­wi rze­czy, usta­no­wił ko­bie­tę jako po­moc czło­wie­ka, nie­tyl­ko w tem wszyst­kiem, co się od­no­si do jego ma­te­ry­al­nych po­trzeb, ale tak­że i przedew­szyst­kiem dla tego wszyst­kie­go, co się ty­czy jego du­cho­wych po­trzeb. Jest za­tem obo­wiąz­kiem ko­bie­ty mieć pie­czę nad du­szą męż­czy­zny, bu­do­wać go przy­kła­dem, wy­do­sko­na­lać go swo­je­mi świę­te­mi na­tchnie­nia­mi, uświę­cać go swo­je­mi cno­ta­mi. Do­po­ma­gać męż­czyź­nie do zba­wie­nia: to głów­ny cel ko­bie­ty, jej po­wo­ła­nie, jej ka­płań­stwo, jej chwa­ła, jej wiel­kość i jej za­szczyt. Tak za­tem ko­bie­ta ma we­dle za­mia­ru Boga umo­co­wa­nie, po­wie­dział­bym, nie­mal uświę­ce­nie re­li­gij­ne; to po­nie­kąd ka­płan ro­dzi­ny, jak męż­czy­zna jest jej kró­lem.

Ale za­uważ­my tak­że, że sło­wa: "Nie do­brze być czło­wie­ko­wi sa­me­mu", mają oczy­wi­ście zna­cze­nie ogól­ne, nie­okre­ślo­ne, bez­wględ­ne; i że tem­sa­mem sło­wa: "Uczyń­my mu po­moc jemu po­dob­ną", mają tak­że ta­kie zna­cze­nie i że zna­czą, iż Bóg usta­no­wił ko­bie­tę jako po­moc męż­czy­zny we wszyst­kich sta­nach i we wszyst­kich wa­run­kach, w ja­kich zna­leść się może. Co zna­czy, że ko­bie­ta nie­tyl­ko jest po­mo­cą męż­czy­zny w domu, ale tak­że w dzie­dzi­nie po­li­tycz­nej i re­li­gij­nej; nie­tyl­ko jest po­mo­cą męż­czy­zny – mał­żon­ka, ale tak­że męż­czy­zny – kró­la i męż­czy­zny – ka­pła­na. Sło­wem, że nie­za­leż­nie od po­słan­nic­twa w ro­dzi­nie, ko­bie­ta ma je tak­że w pań­stwie i ko­ście­le.

Zo­ba­czy­my w dru­giej czę­ści tego dzie­ła, ja­kiem jest to po­słan­nic­two, któ­re ko­bie­ta po­wo­ła­ną jest speł­niać w ko­ście­le i pań­stwie, i jak ka­to­lic­ka nie­wia­sta wy­wią­za­ła się z nie­go od po­cząt­ków chrze­ści­jań­stwa do na­szych cza­sów. Niech nam te­raz wol­no bę­dzie wska­zać tu­taj pie­kiel­ną ro­bo­tę, za po­mo­cą któ­rej, od­kąd wy­obra­że­nia i za­sa­dy po­gań­skie wtar­gnę­ły do kra­jów chrze­ści­jań­skich, usi­ło­wa­no ubez­wład­nić wszel­ką dzia­łal­ność, usu­nąć wszel­ki wpływ ka­to­lic­kiej nie­wia­sty w ko­ście­le i pań­stwie, tak do­brze jak w ro­dzi­nie, oraz od­osob­nić męż­czy­znę – ka­pła­na i męż­czy­znę – kró­la, rów­nie jak męż­czy­znę-mał­żon­ka i męż­czy­znę – ojca od ta­jem­ni­czej a po­tęż­nej po­mo­cy, któ­rą Bóg mu uży­czył był.

A że nie ła­twem było oszu­kać męż­czy­znę – ka­pła­na i wpo­ić w nie­go uza­sad­nio­ną nie­uf­ność do po­świę­ce­nia ka­to­lic­kiej nie­wia­sty dla spra­wy ko­ścio­ła; spró­bo­wa­no oszu­kać ka­to­lic­ką nie­wia­stę i na­tchnąć ją nie­uf­no­ścią, jesz­cze bar­dziej nie­uza­sad­nio­ną, do gor­li­wo­ści męż­czy­zny-ka­pła­na (1).

Co się ty­czy męż­czy­zny-kró­la "strzeż – po­wie­dzia­no mu – aby ka­to­lic­ka nie­wia­sta nie mie­sza­ła się do spraw pu­blicz­nych. Jest nie­zwy­kłe po­wi­no­wac­two, pew­ne du­cho­we po­kre­wień­stwo mię­dzy ka­to­lic­ką nie­wia­stą a księ­dzem. W dniu, w któ­rym ka­to­lic­ka nie­wia­sta wstą­pi do ga­bi­ne­tu, ksiądz wej­dzie z nią do nie­go; zaj­mą two­je miej­sce i bę­dziesz tyl­ko ich igrasz­ką". I wy­klu­czo­no z wszel­kie­go udzia­łu w spra­wach pań- – (1) Ro­bo­ta ta roz­po­czę­ta przez Mo­li­éra w sie­dem­na­stem stu­le­ciu, pro­wa­dzo­na była da­lej za po­mo­cą pam­fle­tów niby fi­lo­zo­fów w na­stęp­nym wie­ku, a do­peł­nio­ną zo­sta­ła w na­szem stu­le­ciu przez Mi­che­le­ta… któ­re­go książ­ka O Ro­dzi­nie jest tyl­ko bez­wstyd­nym ko­men­ta­rzem Świę­tosz­ka Mo­li­éra.

stwo­wych ka­to­lic­ką nie­wia­stę, za­rów­no przez nie­na­wiść do księ­dza, jak przez lek­ce­wa­że­nie ko­bie­ty; nie­na­wiść i lek­ce­wa­że­nie, któ­re gó­ru­ją­cy w po­li­ty­ce po­ga­nizm wsz­cze­pił w umy­sły.

Ale bo też pod po­zo­rem wy­zwo­le­nia pań­stwa z jarz­ma Ko­ścio­ła, chcia­no wy­klu­czyć z pań­stwa za­sa­dę chrze­ści­jań­ską i za­stą­pić ją za­sa­dą po­gań­ską. Chcia­no wy­two­rzyć re­li­gię za­po­mo­cą grec­kiej mi­to­lo­gii, po­li­ty­kę za­po­mo­cą grec­kiej i rzym­skiej hi­sto­ryi, a usta­wy za­po­mo­cą Ma­chia­ve­la. A że za­sa­da chrze­ści­jań­ska przed­sta­wio­ną była w pań­stwie tyl­ko przez księ­dza, a pod­trzy­my­wa­ną tyl­ko przez ko­bie­tę; roz­ka­za­no szorst­ko księ­dzu, aby się usu­nął do za­kry­styi, a ko­bie­tę za­mknię­to w sa­lo­nie i bu­du­arze, nie szczę­dząc jej przy­tem ni­skich aż do zie­mi ukło­nów i po­zwa­la­jąc jej wyjść stam­tąd, aby iść na bal albo do ope­ry.

Przez resz­tę wsty­du uda­no, ja­ko­by się nie chcia­no cał­kiem wy­zbyć ko­bie­ty i księ­dza; pierw­szą piesz­czo­no, ale na to, aby ją ze­psuć; za­pła­co­no dru­gie­go, ale na to, aby go ujarz­mić; a tak męż­czy­zna wy­swo­bo­dzo­ny z wszyst­kie­go, co mo­gło mu Boga przy­po­mi­nać lub do Boga pro­wa­dzić, orzekł, iż jest szczę­śli­wym, że może pa­no­wać i rzą­dzić bez Boga. Nie po­trze­bu­je­my przy­po­mi­nać, ja­kiem było to pa­no­wa­nie i rzą­dze­nie męż­czy­zny. Eu­ro­pa a zwłasz­cza Fran­cya, zbyt do­brze o tem wie­dzą. Fi­lo­zo­fo­wie zwąt­pie­nia i ma­te­ry­ali­zmu, mę­żo­wie sta­nu in­te­re­su i pod­stę­pu! Bóg chciał was wy­pró­bo­wać; po­zwo­lił wam dzia­łać przez sie­dem­dzie­siąt lat. Cóż po­tra­fi­li­ście uczy­nić? Nic, nic, nic. Mylę się: po­tra­fi­li­ście wszyst­ko zwa­lić i wy­two­rzyć cha­os. Przez cały ten czas nie mó­wi­li­ście ale bre­dzi­li­ście, ro­zu­mo­wa­li­ście bez kon­klu­zyi, pra­co­wa­li­ście, ale nie bu­do­wa­li­ście. Po­dob­ni do tego owa­du, któ­ry plu­ga­wi i wy­su­sza wszyst­ko, cze­go się do­tknie; oszpe­ci­li­ście wszyst­ko, co­ście wzię­li w ręce, a na­wet to wszyst­ko, co­ście na­zwa­mi opa­trzy­li, stra­ci­ło na wzię­ciu. Chcie­li­ście nadać kon­sty­tu­cye, a żad­na nie prze­ży­ła swo­je­go twór­cę; chcie­li­ście stwo­rzyć wol­ność, a ona zni­kła; eko­no­mię po­li­tycz­ną, a nig­dy ludy nie ugi­na­ły się pod tak cięż­ki­mi po­dat­ka­mi; rząd par­la­men­tar­ny, a okry­li­ście go nie­po­pu­lar­no­ścią i w bło­to wtrą­ci­li. Co się ty­czy nie­za­prze­czo­nych ulep­szeń, któ­re w ostat­nich cza­sach sta­ły się udzia­łem spo­łe­czeń­stwa, nie­słusz­nie nie­mi się szczy­ci­cie i pysz­ni­cie. Są one jo­dy­nie nie­unik­nio­nym roz­wo­jem za­sa­dy chrze­ści­jań­skiej, któ­rej nie zdo­ła­li­ście cał­ko­wi­cie zni­we­czyć. Zdo­by­te one zo­sta­ły bez was a na­wet prze­ciw wam!

A gdy pró­bo­wa­li­ście się wmię­szać do spra­wy, przy­szło za­raz oku­pić ją po­to­ka­mi łez i krwi. Wa­szym istot­nym udzia­łem jest bez­sil­ność, bie­gły­mi je­ste­ście tyl­ko w dzie­le znisz­cze­nia. Ciesz­cie się więc, że­ście się wy­zwo­li­li z wszel­kie­go wpły­wu księ­dza i ko­bie­ty chrze­ści­jań­skiej, to jest z wszel­kie­go wpły­wu re­li­gii i Boga!

Wresz­cie po­wie­dzia­no męż­czyź­nie – mał­żon­ko­wi i męż­czyź­nie – ojcu: "Ko­bie­ta na to tyl­ko ist­nie­je, aby ba­wić męż­czy­znę, go­to­wać mu ro­sół i ro­dzić dzie­ci. Spra­wy ro­dzi­ny i wy­cho­wa­nia dzie­ci nie ob­cho­dzą jej, i wszyst­ko to na­le­ży wy­łącz­nie do męż­czy­zny, a ko­bie­cie nic do tego".

Męż­czyź­nie – mał­żon­ko­wi i męż­czyź­nie – ojcu po­do­ba­ła się ta pod­stęp­na mowa, tak bar­dzo schle­bia­ją­ca jego py­sze; uzbro­ił się w wszech­wła­dzę do­mo­wą; nie chciał po­dzie­lić się cię­ża­rem do­wódz­twa ze swo­ją po­mo­cą, z ko­niecz­ną to­wa­rzysz­ką wszyst­kich ra­do­ści i cier­pień; za­chcia­ło mu się sa­me­mu w ro­dzi­nie pa­no­wać; i spra­wy do­mo­we zbu­rzo­ne zo­sta­ły tak samo jak pu­blicz­ne, a anar­chia ogar­nę­ła ro­dzi­nę tak samo jak pań­stwo.

Tymi spo­so­ba­mi nie­tyl­ko zdo­ła­no po­zba­wić męż­czy­znę cen­nej po­mo­cy, któ­rą za­wsze znaj­du­je w po­boż­no­ści, zdro­wym roz­sąd­ku, w po­świę­ce­niu ko­bie­ty, ale tak­że zdo­ła­no ob­ni­żyć ko­bie­tę i ze­pchnąć ją na ostat­ni szcze­bel spo­łecz­nej dra­bi­ny. Na szczę­ście ka­to­li­cyzm po­mi­mo sza­tań­skich wy­si­leń, pod­ję­tych od dwóch wie­ków, aby go zni­we­czyć w nie­wie­ście, po­zo­stał w niej ży­wym i wszech­wład­nym, na­wet w tych kra­jach, w któ­rych go naj­sil­niej zwal­cza­no. Bez tego, na­wet w na­szych kra­jach, ko­bie­ta by­ła­by się po­now­nie sta­ła tem, czem za­wsze była i czem jest dziś jesz­cze bez wy­jąt­ku u wszyst­kich lu­dów po­gań­skich, ohyd­nem na­rzę­dziem roz­ko­szy, rze­czą, i by­ła­by sto­czy­ła się w prze­paść spodle­nia i nie­wo­li, z któ­rej wy­do­był ją był chry­stia­nizm. Prze­cież nie­mniej, na­wet w kra­jach ka­to­lic­kich, jest ona pod pew­ny­mi wzglę­da­mi isto­tą ze­pchnię­tą z przy­na­leż­ne­go jej miej­sca, po­zba­wio­ną swo­je­go tro­nu, wy­własz­czo­ną ze swo­ich praw, isto­tą ma­ją­cą je­dy­nie wol­ność ro­bie­nia złe­go, isto­tą wy­gna­ną przez głu­pią py­chę męż­czy­zny w świat za­baw i bła­ho­stek; a tam ustro­jo­na wszel­ki­mi wy­my­sła­mi próż­no­ści i zbyt­ku, któ­rych uży­wać jej do­zwa­la­ją, jest ona nie­wol­ni­cą, o ile tyl­ko nią być może.

Roz­wód, któ­ry jest po­ję­ciem i in­sty­tu­cyą wy­łącz­nie po­gań­ską ze szko­dą praw­dzi­wej wol­no­ści ko­bie­ty, ist­nie­je fak­tycz­nie tam na­wet, gdzie nie ist­nie­je praw­nie. Nie za­wsze wy­pę­dza się żonę z domu; ale nie­mniej od­pra­wia się ją, aby wziąść inną, któ­rej daje się bez­wstyd­nie swo­je na­zwi­sko i swo­ją li­be­ryę. Nie­po­dob­na wy­obra­zić so­bie, ile ko­bie­ta, któ­rej usza­no­wa­nie re­li­gii i sie­bie sa­mej nie po­zwa­la tego sa­me­go uczy­nić, prze­cier­pieć musi upo­ko­rzeń i bo­le­ści, aby za­po­biedz ta­kie­mu sta­no­wi rze­czy, lub go zno­sić. To wię­cej jak nie­wo­la, to owo mę­czeń­stwo du­szy, o któ­rem mówi świę­ty Am­bro­ży, a któ­re speł­nia­ne co­dzień w ci­cho­ści i bez roz­gło­su, w ta­jem­ni­cy do­mo­wej, jest prze­cież mę­czeń­stwem, nie­raz strasz­niej­szem i bar­dziej roz­dzie­ra­ją­cem, niż ka­tu­sze cia­ła; sunt qu­adam, in­ter do­me­sti­cos pa­rie­tes, se­cre­ta mar­ty­ria. Bied­na isto­to! oto są do­bro­dziej­stwa, któ­re za­wdzię­czasz pro­te­stan­ty­zmo­wi i fi­lo­zo­fii.

Zwo­dząc ko­bie­tę co do celu jej ist­nie­nia i za­ta­ja­jąc przed nią wiel­kość jej po­słan­nic­twa, szla­chet­ność jej prze­zna­cze­nia, po­tra­fio­no ją ob­ni­żyć i spodlić we wła­snych jej oczach, a przez to po­pchnąć ją do nie­rzą­du. Bo je­że­li bar­dzo czę­sto ta zaj­mu­ją­ca isto­ta od­da­je się nie­rzą­do­wi dla­te­go, że się zbyt wy­so­ko ceni; to nie­rów­nie czę­ściej od­da­je się mu dla­te­go, że się nie dość ceni i nie sza­nu­je się na­le­ży­cie; że po­gar­dza sobą, roz­pa­cza o so­bie re­li­gij­nie i spo­łecz­nie.

A za­tem trze­ba te­raz pod­nieść ko­bie­tę nie­tyl­ko w męż­czy­zny, lecz tak­że w jej wła­snych oczach; trze­ba żeby uczu­ła swą wiel­kość i do­nio­słość; trze­ba jej przy­po­mnieć czem jest istot­nie w po­rząd­ku rze­czy opatrz­no­ścio­wym; trze­ba jej dać po­znać, o ile się da, nie­sły­cha­ne zna­cze­nie nie­zrów­na­nych słów, któ­re­mi Bóg, jej Twór­ca i Wład­ca, usta­no­wił ją Po­mo­cą męż­czy­zny, po­dob­ną mu udzia­łem tego sa­me­go du­cha, za­rów­no jak toż­sa­mo­ścią je­ste­stwa; na to… aby prze­szko­dzić po­ni­że­niu się jej sa­mej, na tu, aby była tem, czem być win­na dla szczę­ścia męż­czy­zny i spo­łe­czeń­stwa.

W za­mia­rze współ­dzia­ła­nia – o ile do­zwa­la­ją nam sła­be na­sze siły – w tym po­dwój­nym celu, ogło­si­li­śmy na­sze Ho­mi­lie o nie­wia­stach Ewan­ge­lii, gdzie za­po­mo­cą przy­kła­dów, da­nych przez te świę­te i szczyt­ne nie­wia­sty, usi­ło­wa­li­śmy udzie­lić ko­bie­cie du­cha Je­zu­sa Chry­stu­sa i jego Ewan­ge­lii, któ­ry sta­no­wi cala jej siłę w do­brem, oraz całą jej chwa­lę; a w tym sa­mym za­mia­rze do­peł­nia­my obec­nie Nie­wia­sty Ewan­ge­lii, Nie­wia­sta­mi we­dle Ewan­ge­lii.

Mnie­ma­li­śmy, że po­tra­fi­my wy­czer­pać ten przed­miot na­przód w przed­mo­wie do Nie­wiast Ewan­ge­lii, na­stęp­nie w osob­nem krót­kiem pi­śmie. Ale gdy pra­co­wa­li­śmy nad nim, co­raz bar­dziej ob­ja­wia­ły się na­szym oczom: jego waż­ność, jego za­ję­cie i wdzięk, a jego roz­cią­głość co­raz bar­dziej roz­ta­cza­ła się pod na­szem pió­rem, tak, że zło­ży­li­śmy te dwa tomy, któ­re te­raz wy­da­je­my, a w któ­rych pod ty­tu­łem: Ka­to­lic­ka nie­wia­sta, mó­wi­my o ka­to­li­cy­zmie w sto­sun­ku do ko­bie­ty, a o ka­to­lic­kiej ko­bie­cie w jej sto­sun­ku do ro­dzi­ny, do pań­stwa i Ko­ścio­ła.

Po­dzie­li­li­śmy to dzie­ło na trzy czę­ści. W pierw­szej do­wo­dzi­my na­przód ko­niecz­no­ści, zwłasz­cza dzi­siaj, za­ję­cia się po­waż­nie wy­cho­wa­niem ko­bie­ty pod wzglę­dem re­li­gij­nym i sil­ne­go za­ko­rze­nie­nia w jej umy­śle i ser­cu ka­to­li­cy­zmu, na to, aby w ka­ta­stro­fie re­li­gij­nej, któ­ra się zbli­ża i któ­ra mo­gła­by wszyst­ko zbu­rzyć, wszyst­ko zo­sta­ło od­bu­do­wa­nem przez to, że ko­bie­ta za­cho­wa w koń­cu dzie­więt­na­ste­go wie­ku ka­to­li­cyzm w Eu­ro­pie, jak za­cho­wa­ła go pod ko­niec osiem­na­ste­go we Fran­cyi. Na­stęp­nie, opie­ra­jąc się na hi­sto­ryi wa­run­ków bytu ko­bie­ty w róż­nych epo­kach i w róż­nych kra­jach, przed­kła­da­my jej oczom z jed­nej stro­ny obrzy­dli­wy i roz­dzie­ra­ją­cy ob­raz jej upo­ko­rze­nia i nie­wo­li pod pa­no­wa­niem po­ga­ni­zmu, ma­ho­me­ta­ni­zmu, he­re­zyi i schi­zmy; z dru­giej ślicz­ny i po­cie­sza­ją­cy ob­raz jej god­no­ści i nie­pod­le­gło­ści na ło­nie ka­to­li­cy­zmu, na to, aby ją za­chę­cić do przy­wią­za­nia i po­świę­ce­nia się dla tej świę­tej re­li­gii. Przy tej spo­sob­no­ści wy­łusz­cza­my nie­do­god­no­ści roz­wo­du i ko­rzy­ści ewan­gie­licz­nej in­sty­tu­cyi nie roz­wią­zal­no­ści mał­żeń­stwa z punk­tu wi­dze­nia fi­lo­zo­ficz­ne­go, teo­lo­gicz­ne­go i spo­łecz­ne­go, a w in­te­re­sie praw­dzi­wej wiel­ko­ści i wol­no­ści ko­bie­ty. Po­ka­zu­je­my jej, że hoł­do­wa­nie pew­nym teo­ry­om o mał­żeń­stwie wy­po­wie­dzial­nem, któ­re na­wet dzi­siaj upra­wia­ne są w naj­niż­szych war­stwach spo­łe­czeń­stwa, by­ło­by ze stro­ny ko­bie­ty głu­po­tą, za­rów­no jak bez­boż­no­ścią, że by­ło­by to spi­sko­wa­niem prze­ciw so­bie sa­mej i pod­pi­sa­niem ohyd­nej i nie­słusz­nej umo­wy co do jej wła­sne­go spodle­nia, nie­wo­li, ka­tusz i roz­pa­czy.

W dru­giej czę­ści znaj­dą się, nie ży­cio­ry­sy, ale wi­ze­run­ki du­cha i ser­ca naj­słyn­niej­szych ka­to­lic­kich nie­wiast w pię­ciu naj­więk­szych epo­kach dzie­jów Ko­ścio­ła: 1) Epo­ka Je­zu­sa Chry­stu­sa i apo­sto­łów; 2) Epo­ka mę­czen­ni­ków; 3) Epo­ka Oj­ców Ko­ścio­ła; 4) W śred­nich wie­kach; i 5) W cza­sach no­wo­cze­snych.

W pierw­szej epo­ce wi­dzieć bę­dzie­my ko­bie­tę, kar­mią­cą mie­niem i to­wa­rzy­szą­cą oso­bi­ście Zba­wi­cie­lo­wi świa­ta i jego uczniom, a współ­dzia­ła­ją­cą gor­li­wo­ścią, szczo­dro­ścią i po­świę­ce­niem w usta­no­wie­niu Ko­ścio­ła.

W dru­giej epo­ce zo­ba­czy­my ją zdu­mie­wa­ją­cą i za­wsty­dza­ją­cą po­ga­nizm swo­ją nie­biań­ską mi­ło­ścią czy­sto­ści, nad­zwy­czaj­ną od­wa­gą i sta­ło­ścią w wy­zna­wa­niu praw­dzi­wej wia­ry, wśród naj­strasz­niej­szych mę­czeństw. Zo­ba­czy­my ją dzie­wi­cą czy mał­żon­ką, wdo­wą czy mat­ką, wol­ną czy nie­wol­ni­cą, nie­win­ną czy po­ku­tu­ją­cą: za­wsze wiel­ką, szczyt­ną, bo­ha­ter­ską w mę­czeń­stwie i do­wo­dzą­cą przez to świa­tu w spo­sób na­ma­cal­ny i zwy­cię­ski bo­sko­ści re­li­gii chrze­ści­jań­skiej, i roz­po­wszech­nia­ją­cą ją w ca­łym świe­cie.

W trze­ciej epo­ce mi­łem bę­dzie do­wie­dzieć się, że Oj­co­wie Ko­ścio­ła grec­kie­go i ła­ciń­skie­go, te wiel­kie ge­niu­sze, któ­re za­dzi­wi­ły i oświe­ci­ły świat za­rów­no na­uką jak cno­ta­mi, te po­tęż­ne bi­cze boże wszel­kich błę­dów, ci obroń­cy i gor­li­wi mści­cie­le wszel­kiej cno­ty, są cen­ny­mi da­ra­mi, ofia­ro­wa­ny­mi Ko­ścio­ło­wi przez po­boż­ne ka­to­lic­kie nie­wia­sty, i że przez ich współ­udział sta­li się oni tak wiel­ki­mi i tyle do­bre­go dla Ko­ścio­ła zdzia­ła­li.

Zdu­mie­nie na­sze zwięk­szy się, gdy uj­rze­my w tej sa­mej epo­ce ka­to­lic­ką ko­bie­tę, speł­nia­ją­cą we wła­snym domu wszyst­kie prze­pi­sy, wszyst­kie rady Ewan­ge­lii w ca­łej ich do­sko­na­ło­ści, i przy­czy­nia­ją­cą się przy­kła­dem, za­rów­no jak Oj­co­wie na­ucza­niem i pi­sma­mi, do spo­pu­la­ry­zo­wa­nia świę­to­ści i wy­ro­bie­nia oby­cza­jów lu­dów chrze­ściań­skich; gdy uj­rze­my ją na tro­nie, sta­ra­ją­cą się o na­wró­ce­nie Ce­za­rów, o uchrze­ści­ja­ni­zo­wa­nie ce­sar­stwa, o do­po­mo­że­nie Ko­ścio­ło­wi do wy­tę­pie­nia bał­wo­chwal­stwa i zni­we­cze­nia wszel­kich he­re­zyi. Nie do­my­śla­my się – a jed­nak nie­ma nic praw­dziw­sze­go i roz­sąd­niej­sze­go – że wszel­ka he­re­zya, bio­rąc swój po­czą­tek od ko­bie­ty, przez nią jed­ną może być uni­ce­stwio­ną.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: