- promocja
- W empik go
Potęga ulgi. Od ulegania do uwolnienia. - ebook
Potęga ulgi. Od ulegania do uwolnienia. - ebook
PRZESTAŃ ULEGAĆ I ZACZNIJ ZARZĄDZAĆ !!! ILEŻ MOŻNA ŻYĆ W NAPIĘCIU? Książka autorstwa Agnieszki Maruda, mentorki liderów oraz mówczyni TEDx o potędze ulgi i lżejszym życiu na co dzień, już dostępna w sprzedaży. Pierwsza na świecie książka tak kompleksowo zgłębiająca tajniki (wyzwalania) ulgi! Innowacyjny materiał opracowany na podstawie badań. Poznaj moc ulgi w swoim życiu i techniki jak możesz sobie ulŻyć aby żyć. Jak ta książka może Ci pomóc? Lepiej zrozumiesz swoje zachowania, a szczególnie uleganie. Pozbędziesz się poczucia winy i zyskasz świadomość, wiedzę oraz narzędzia prowadzące Cię do uwolnienia. Zaczniesz dostrzegać mechanizmy ulgowe i zamieniać je na uwolnieniowe. Nauczysz się zauważać kiedy ulegasz pragnieniu uzyskania ulgi i wyzwolisz się z ulegania.
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 9788396418968 |
Rozmiar pliku: | 13 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
***
Nie zapomnę momentu, w którym pierwszy raz usłyszałam Agnieszkę na czerwonej kropce TEDx Warsaw Women, bo czułam, że mówi o mnie i do mnie. Usłyszałam wtedy: Chcesz usłyszeć najpierw dobrą czy złą wiadomość? Złą, wiadomo, jak większość ludzi. I wtedy dowiedziałam się dlaczego? Bo zła wiadomość powoduje napięcie, więc chcesz ją usłyszeć jak najszybciej żeby poczuć ulgę, a dobra wtedy od razu smakuje lepiej.
Do dzisiaj też słyszę głos Agnieszki ze sceny: Czy na pewno chcesz zjeść to ciastko, czy raczej czujesz napięcie wynikające z tego, że sobie z czymś nie radzisz albo pracujesz nad trudnym projektem i ciastko ma Ci dać szybką, ale niestety doraźną ulgę. No i teraz dwa razy się zastanowię zanim zjem to ciastko.
Przygotowując się do nagrania wspólnego podcastu Forbes Women czułam napięcie, bo szukałam materiałów, jak zawsze, ale o uldze nie było praktycznie nigdzie. I rozmowę z Agnieszką rozpoczęłam szczerze: nie przygotowałam się, nie wiem o co Cię pytać, bo temat ulgi jest niezbadany. I wiecie co? Poczułam ulgę, a nasza rozmowa jest najprawdopodobniej najdłuższą ze wszystkich odcinków podcastu, bo gdy zeszło napięcie to po prostu popłynęłyśmy.
Od czasu poznania Agnieszki ulgę widzę absolutnie wszędzie. Byle do weekendu, do urlopu, do świąt. Żyjemy w czasach od, do. Od napięcia w tygodniu, przed wakacjami, świętami, do piątku, wymarzonego odpoczynku czy choinki. Albo gdy czeka mnie trudna rozmowa w pracy to wiem już, że przygotowując się na najgorsze mogę uniknąć przyjęcia czegokolwiek, co jest mi oferowane byleby poczuć ulgę, na rzecz świadomego wylistowania swoich osiągnięć i potrzeb do realizacji. I dzięki temu jestem w tej rozmowie partnerką, a nie odbiorczynią wiadomości, która czeka na potencjalny wyrok i zgodzi się na wszystko byleby nie ścięcie.
Dzięki „Potędze ulgi” świadomość istnienia mechanizmu: napięcie – ulga, daje mi… ulgę. Bo jestem w stanie już rozpoznać i nazwać stan, w którym często się znajduję, a wtedy już tylko jeden krok do zmiany. W miejsce doraźnej ulgi wprowadzam zdrowe nawyki, które pomagają mi w zmniejszaniu codziennego napięcia. Moje życie dzięki książce zmieniło się nie do poznania.
Życzę tego każdemu kto żyje w świecie dualnym: albo, albo – bo ja już wiem, że rzeczywistość ma wiele barw, wystarczy częściej się zatrzymać, aby spojrzeć na nią z dystansu i szerszej perspektywy, bo na krańcach widać rzeczy, o których czasem tylko marzymy we śnie lub na jawie.
Katarzyna Gaweł
– Ringier Axel Springer Polska
Head of Diversity, Equity & Inclusion (DEI)
***
Co za perspektywa! Zaglądam do siebie od jakiegoś czasu, ale TAM jeszcze nie byłam. Co za Ulga, że już jest taka książka. Dla mnie jest odkrywcza.
Jest zapakowana po brzegi wspólnym, moim i Twoim jako autorki, szukaniem ulgi. Czytając ją jestem w relacji z Tobą. Napisałaś ją (też) dla mnie. Dziękuję!
Ta książka zabrała mnie w podróż do siebie. Ta perspektywa poszukiwania szczęścia i ulgi jest dla mnie odkrywcza. Zupełnie inna od tych, które znam. Nie znalazłam na rynku podobnej. Czytając ją czułam, że jest napisana dla mnie…
O ważnych sprawach, a napisana lekko, z nutą humoru. Merytoryczna, a ciepła. Pełna treści, a lekka. Zdaje się mieć kilka warstw, pierwszą już odkryłam i czuję, że są kolejne.
Wciągnęła mnie od razu. Czułam jak buduje się relacja z autorką. Siedziałyśmy sobie przy kawie, ja na kanapie, ona po drugiej stronie książki. I rozmawiałyśmy o Uldze i szczęściu w nowy, odkrywczy dla mnie sposób. Już tęsknię, szybko chcę tam wrócić.
Joanna Pawłowska
***
Po czym poznaję, że skończyłam czytać dobrą książkę?
Zostaje ona ze mną na dłużej.
Tak jest z „Potęgą Ulgi”. Agnieszka Maruda zabrała mnie w podróż do świata ulgi. Do świata, w którym mogłam odwiedzić najbardziej odległe zakamarki mojej wewnętrznej krainy, a w konsekwencji nabrać wiatru w żagle i poczuć wiatr we włosach. Świat ulgi jest jak magnes. Jak go poznasz będzie Cię przyciągać, aż w końcu chcesz w nim zostać na zawsze. Czy Ty też chcesz poznać to uczucie ulgi przez duże U? Dołącz do mnie. Rozgośćmy się w tym świecie i pozostańmy w nim na dłużej.
Monika Pawłowska
***
Książka Agnieszki przyniosła mi poczucie i zrozumienie tytułowej „Potęgi Ulgi” wtedy, gdy najbardziej tego potrzebowałam. To zaskakujące, jak mało wcześniej wiedziałam, o tym, co tak naprawdę kryje się za tak często używanym i słyszanym przeze mnie słowem. Zaczynam świadomą próbę sformułowania i testowania własnego przepisu na ulgę (i na niemylenie go z przepisem na szczęście). Czuję wsparcie autorki w tej drodze, dziękuję!
Weronika Tomiak
Prezeska Zarządu Fundacji Neuroróżnorodność
***Przedmowa
Miłość sama w sobie jest ulgą.
Miłość to nie emocja, to twoje istnienie.
– RUMI
Oba cytaty z Rumiego są dla mnie wyznacznikiem tego, jak rozumiem przesłanie tej książki. Miłość, która jest ulgą długotrwałą, to uwolnienie nazywane czasem długotrwałym spokojem. To takie poczucie wolności i jednocześnie miłości. Nie do kogoś konkretnego. Lecz miłości, która obejmuje znacznie więcej. Bycie miłością jest byciem w wolności i spokoju.
Miłość to twoje istnienie. Miłość jest ulgą. Skoro tak, to czy może ulga jest twoim istnieniem?
Moją życiową misją, potrzebą jest poszukiwanie sposobów i metod zamieniania ulgi krótkotrwałej na ulgę długotrwałą – pełną miłości i czułości. Zarówno do siebie, jak i do innych ludzi.
W Biblii zapisano najważniejsze przykazanie: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. To dla mnie oznacza, że jeśli masz w sobie i dla siebie ową miłość, spokój, długotrwałą ulgę (uwolnienie), wszystko będzie na tyle pojemne, że obejmiesz nią także wszystko to i wszystkich tych, którzy są wokół ciebie. Jednak najpierw warto zacząć od siebie.
Skąd wzięłam pomysł na to, żeby zajmować się tematem ulgi i napięcia, które próbujemy rozładować poprzez rozmaite zachowania prowadzące nas do uczucia ulgi?
Kilka lat temu zadzwoniła do mnie klientka, która była w bardzo dużym napięciu. To było wyraźnie słychać przez telefon. Pamiętam, powiedziała wtedy, że coś jest z nią nie w porządku, że ona musi do mnie przyjść popracować ze sobą. Nosiła w sobie ogromne poczucie winy, dlatego że rzuciła w swojego męża butelką wina. Słuchając jej uważnie, podejrzewałam, że pod tą historią kryje się jakieś wyjaśnienie (nie usprawiedliwienie). Powiedziałam jej, że z pewnością jest z nią wszystko w porządku i wiem, że na pewno jest jakiś ważny powód, dla którego to zrobiła. Pamiętam bardzo wyraźnie ciszę, jaka wtedy nastąpiła, wyraźny oddech ulgi mojej klientki, jakby zrzuciła właśnie ze swoich pleców kilkadziesiąt ton jakiegoś ciężaru. W zupełnej ciszy, a jednocześnie z takim łoskotem, że było jasne, co się wydarzyło. Ta ULGA była dla mnie nie tylko tak wyraźnie słyszalna, ale także obecna w tej rozmowie i zarazem ciszy, że poczułam, jakie to ważne. Ta chwila sprawiła, że dla mnie otworzyła się nowa przestrzeń poszukiwań. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, co się zaczyna, ale czułam, że to ważne. Po tej „ulgowej” ciszy po drugiej stronie słuchawki usłyszałam pełen nadziei głos: „Naprawdę pani tak myśli?”. Odpowiedziałam wtedy, że ja to wiem. Kiedy ta klientka pojawiła się u mnie na spotkaniu, na sesji, okazało się, że rzeczywiście ta rzucona butelka była już wyrazem bezradności i skrajnego napięcia, które nie było redukowane, a podtrzymywane. Moja klientka, która „wykazywała się dojrzałością emocjonalną” w relacji z mężem, tak naprawdę latami tłumiła w sobie napięcie związane z emocjami takimi jak frustracja, żal, opuszczenie, bezsilność, bezradność. Doświadczała przez lata małżeństwa tego, czego doświadcza wiele kobiet wychowanych na grzeczne dziewczynki. Jej mąż na wielu polach ją zawodził. Ustalał z nią coś, po czym nie dotrzymywał słowa, ignorował jej potrzeby, stawiał na ostatnim miejscu przed potrzebami swoich rodziców, swoimi prywatnymi sprawami, kolegami. Ona i jej potrzeby były na szarym końcu wraz z potrzebami dzieci i całej założonej przez nich wspólnie rodziny. Szczegółów nie będę opisywać, jednak każda kobieta, która doświadczyła takiego opuszczenia i bezradności w relacji, dobrze wie, co takiego mogło się dziać u nich na co dzień.
Kilka lat gromadzonego żalu i napięcia przy okazji kolejnej sytuacji, w której małżonek wystawił ją do wiatru, pomimo wcześniejszych uzgodnień, zaowocowało poczuciem tak dużej bezradności i frustracji, że butelka wina, którą miała pod ręką, poleciała w stronę męża. Była już w takim momencie, w którym w wysokim stresie i złości po prostu odcina nam racjonalne myślenie i musimy zareagować. Robimy różne rzeczy po to, by w końcu ktoś nas posłuchał i zauważył. Im dłużej pozostawiamy w sobie takie napięcie, nie rozwiązujemy sytuacji i tym samym nie redukujemy tego napięcia, tym jest ono większe. Po dłuższym czasie kumulacja napięć może być tak duża, że najmniejszy pretekst może doprowadzić do wybuchu.
Ta reakcja kobiety, nazwijmy ją Katarzyną, była z jednej strony straszna, a z drugiej jakkolwiek źle to teraz zabrzmi bardzo normalna i naturalna. To nie była dobra reakcja, ale była normalna.
Dlatego że nie da się długo żyć w takim napięciu. Może warto mieć na względzie to, że jeśli ludzie w waszym otoczeniu zrobią coś, co wygląda z zewnątrz na głupie, nieracjonalne, bez sensu, to może zamiast tę osobę oceniać, warto zapytać: „Co cię tak poruszyło?”. To będzie zaskakujące pytanie, na które na początku może być trudno znaleźć odpowiedź. Jednak po chwili ta odpowiedź przyjdzie. Tyle że wtedy potrzebna nam jest gotowość do wysłuchania tej osoby. Bo jej frustracje są dla niej prawdziwe – niezależnie od tego, co my na ten temat myślimy. W takich sytuacjach ulgę przynosi nam, ludziom, już samo to, że nie jesteśmy w takiej niekomfortowej sytuacji oceniani.
Społecznie jesteśmy uczeni tego, że wszystko, co dziwne, jest nienormalne. Boimy się tego, czego nie znamy, nikt nas nie uczy, jak w takich sytuacjach sobie radzić samemu, jak towarzyszyć innym ludziom. Jesteśmy uczeni raczej tego, by negować lub umniejszać czyjeś uczucia.
Wszystkie usłyszane (często w dzieciństwie, choć nie tylko) słowa z serii:
- wydaje ci się,
- nie przesadzaj,
- przesadziłaś,
- zwariowałaś?
- tak się nie zachowuje (tu wstaw sobie, co chcesz, co kiedykolwiek usłyszałaś: dorosła kobieta, mała dama, gentleman),
- tak to już jest,
- zagryź, zaciśnij zęby…
mają przynieść ulgę nie tobie, kiedy je słyszysz. One mają przynieść doraźną ulgę osobie, która je wypowiada. Wtedy nie musi ona konfrontować się z twoimi uczuciami. A nie chce tego najczęściej wtedy, kiedy to w niej tkwi jakaś niezagojona rana. I oczywiście, że może nie dawać sobie rady z twoimi emocjami – w końcu także ma swoje przeżycia. Jednak negowanie czy umniejszanie czyichś uczuć niczego de facto nie koi. Dlatego za każdym razem, kiedy wypowiesz takie słowa wobec kogoś (często ludzie je kierują w myślach do samych siebie), zastanów się, od czego uciekasz. Od czego chcesz poczuć ulgę?
A kiedy ktoś skieruje je do ciebie, to możesz w miejsce brania ich do siebie uznać, że osoba je wypowiadająca ma z czymś trudność. I to jest jakaś historia z nią związana. Nie musisz nawet wiedzieć, czego dotyczy ani znać jej szczegółów. Ulgę może przynieść ci wiedza, że tak działa ten mechanizm, że jako ludzie w różny sposób próbujemy redukować swoje napięcia.
Wszystko jest z tobą w porządku.
- Też tak mam.
- Też tak miałam.
- Nie dziwię ci się.
- Nawet jeśli cię nie rozumiem, to rozumiem, że tak masz.
To są przykłady pozytywnych zaklęć przynoszących natychmiastową zdrową ulgę. Wypowiadane wobec osób w trudnej sytuacji czynią cuda. Usłyszane we właściwym momencie czynią cuda. Działają jak balsam, a więc przynoszą emocjonalną ulgę. Nie wierz mi na słowo; sprawdź. Warunkiem jest jednak to, byś wypowiadając te słowa, jednocześnie miała to na myśli. Słowa niepoparte odczuciami są tylko pustymi słowami, a ludzie czują, kiedy słowa są pełne i kiedy są puste.
Pilnuj pełnych słów. One zwykle są kojące.
I jeszcze jedna ważna kwestia związana z książką „Potęga Ulgi”, którą zacznę cytatem:
„Kobiety nauczyły się języka mężczyzn.
Żyły w domach mężczyzn przez całe swoje życia.
Potrafimy w nim mówić.
Tak jak uczymy się nowego języka; francuskiego czy hiszpańskiego,
to nie jest Twój język,
dopóki w nim nie śnisz.
Jedynym sposobem by w nim śnić,
jest się w nim porozumiewać.
Kobiety mówią językiem mężczyzn,
ale mężczyźni nie mówią językiem kobiet.
Nie śnią w tym języku”
– MERYL STREEP
Zdecydowałam, że ta książka – pomimo, że jest skierowana do wszystkich, a wiedza w niej zawarta dotyczy każdej osoby na tym świecie – jest napisana językiem kobiecym.
Napisała ją kobieta, recenzowały ją i redagowały kobiety.
Idąc śladami Meryl Streep, to doskonała okazja dla was drodzy mężczyźni, oraz wszystkie inne osoby, na poznanie kobiecego języka.
Jako, że język kształtuje rzeczywistość, to niech będzie to okazja dla mężczyzn do poznawania kobiecego i swojego własnego świata poprzez kobiecy język.
Agnieszka Maruda
Dla leczących, rzeźbiących, haftujących i naprawiających.Wstęp
Żyjemy w czasach niepokoju, kochanie,
w czasach niepokoju.
To nie znaczy, że mamy się niepokoić,
ale jeśli już niepokój nas dotyczy,
musimy znaleźć jakiś sposób, by sobie w tym ulżyć.
– SHELLEN LUBIN
Szybkie tempo, nieustanne napięcia, gwałtownie zmieniająca się rzeczywistość, nowe warunki, nowe technologie, nieoczekiwane zmiany, duża liczba zaskoczeń, poczucie zagrożenia lub przytłoczenia. Wszystko to sprawia, że ludzie na całym świecie odnajdują różne sposoby, by sobie ulżyć w tym napiętym do granic możliwości świecie.
I tak szukając ulgi, wiele osób wpada w uzależnienia. Na całym świecie osób uzależnionych jest:
- 210 milionów od social mediów1,
- 296 milionów od narkotyków2,
- 107 milionów od alkoholu3,
- Od 77-99,2% użytkowników smartfonów odczuwa nomofobię4
Kiedy do tego dołożyć dane związane z uzależnieniami behawioralnymi (czyli zachowaniami), to pojawia się krajobraz ludzi, którzy zrobią wiele, by poczuć się lepiej. Przyjrzyjmy się zachowaniom, od których już przed pandemią byli uzależnieni ludzie. Szacuje się, że wskaźniki rozpowszechnienia dla każdego oddzielnego uzależnienia behawioralnego wyglądają tak jak poniżej5. Uzależnienie:
- od internetu – 10,6%
- od gier – 5,3%
- od zakupów – 7,2%
- od jedzenia – 21%
- od ćwiczeń – ok. 7%
- od mediów społecznościowych – od 15,1
- od seksu 9,4%
- od smartfonów – 30,7, %
- od hazardu 7,2%
Jeśli wziąć pod uwagę, że wskaźniki uzależnień nie spadają, tylko wzrastają, zaczynamy dostrzegać problem. I niestety obecny świat sprzyja temu, byśmy w poszukiwaniu ulgi znaleźli takie zachowania, które choć trochę uśmierzają ból czy niepokój. Każde niezdrowe zachowanie ma na celu przyniesienie chwilowej ulgi. Co oznacza, że w pewnym sensie dbamy o siebie, tyle tylko że niekoniecznie w zdrowy sposób. Te chwile ulgi są niezbędnymi przerwami w długotrwałym napięciu. Jeśli nie likwidujesz długotrwałego napięcia, nie rozwiązujesz przyczyn problemów, to pozostają ci właśnie krótkie mechanizmy dostarczające doraźnej ulgi. To protezy i namiastki. Na samym początku rzeczywiście mogą wydawać się pomocne. Jednak, jeśli napięć jest zbyt dużo, to, co pomaga na chwilę, szybko przeradza się w nawyk, a potem w uzależnienie.
Jeśli zatem czujesz lub podejrzewasz, że:
- żyjesz w nadmiernym napięciu,
- reagujesz lub redukujesz napięcie w niezdrowy dla siebie sposób,
- chcesz uciec od natłoku wszystkiego,
- masz ochotę krzyczeć na klientów lub bliskich,
- podnosisz głos lub denerwujesz się tak, że trudno ci nad tym zapanować,
- nie wiesz, jak wywierać wpływ na dzieci bez nakazów i zakazów,
- wkurzają cię inni ludzie,
- jesteś napięta jak struna, a drobne niedogodności wyprowadzają cię z równowagi,
- nie możesz już wytrzymać w obecnym stanie, sytuacji,
- chcesz więcej spokoju w swoim życiu,
- pragniesz poczucia wyzwolenia czy nawet wolności,
- marzy ci się chwila bez lęku, strachu czy gonitwy myśli,
- momentami masz ochotę wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady, a do tego odczuwasz wstyd, że sobie nie radzisz,
to ta książka jest dla ciebie.
Pamiętaj, każdy z nas Żyje Najlepiej, Jak Potrafi!
W danym momencie, w danych okolicznościach, z danymi umiejętnościami, w danym stanie emocjonalnym, w danym otoczeniu. Gdyby potrafił inaczej, na pewno inaczej by postąpił. Dlatego śmiem twierdzić, że na każdym, nawet najtrudniejszym etapie twojego życia dajesz sobie radę najlepiej, jak potrafisz. Gdybyś potrafiła inaczej, z pewnością inaczej byś działała.
To, że pięć minut później czy rok później wiesz lub potrafisz coś nowego, to jest te pięć minut albo ten rok później. Dlatego zamiast poczucia winy czy wstydu proponuję zupełnie inne podejście: uznać, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy i skupić się na zdobywaniu nowej wiedzy i umiejętności oraz budowaniu świadomości.
Dlatego że im więcej każdy z nas potrafi, tym lepiej żyje.
Zależy mi, byś w kwestii zarządzania napięciem i redukowania go, czyli przynoszenia sobie ulgi, pozyskała jak największą wiedzę i doświadczenie. W naszym obecnym świecie to według mnie kluczowa umiejętność. Samoregulowanie – praca z napięciem i ulgą.
Proponuję ci w tej książce kilka kroków:
- Krok 1. Sprawdź, w których obszarach życia automatycznie poszukujesz ulgi. Już sam fakt, że zidentyfikujesz obszary i zachowania zorientowane na dostarczenie ci doraźnej ulgi, pozwoli ci spojrzeć inaczej na swoje życie.
- Krok 2. Poznaj dokładnie mechanizmy, którym ulegasz. Ich świadomość pozwoli ci na zmianę strategii. Zgodnie z zasadą, że jeśli nie możesz ich pokonać, dołącz do nich. To powiedzenie odnosi się do posiadania wrogów. W tym wypadku będę zachęcała cię do pozostania swoim własnym przyjacielem i sprzymierzeńcem w zarządzaniu napięciem.
- Krok 3. Poznaj swoje automatyczne i genetycznie uwarunkowane potrzeby. To ich zaspokojenie, a właściwie brak ich zaspokojenia sprawia, że szukamy zastępczych rozwiązań, które działają tylko doraźnie. Chodzi o to, byś znając swoje potrzeby, działała długofalowo
- Krok 4. Poznaj sposoby i metody na zarządzanie sobą i swoimi napięciami.
- Krok 5. Wdrażaj je w życie, żeby żyć znacznie lżej i wygodniej w świecie, który i tak będzie pędził. Jednak będziesz w nim funkcjonować na własnych zdrowych zasadach.
Chcę wesprzeć cię w tym, byś to ty świadomie zarządzała ulgą. Po to, by ona przestała rządzić tobą. Zaufaj proszę procesowi. Nawet jeśli po drodze zwątpisz, to książkę napisałam tak, byś doświadczyła transformującego procesu.
Ważne, a być może najważniejsze jest zdanie: wszystko jest z tobą w porządku. Nie jesteś popsuta, popsuty. Nawet jeśli czujesz, że wszystko się sypie, i nie wiesz, co zrobić, to tylko oznacza, że potrzebujesz wsparcia, a to, czego doświadczasz, może być przytłaczające. I to, jak reagujesz, jakie strategie przyjęłaś do tej pory, były najlepszymi, na jakie mogłaś się zdobyć.
Maya Angelou powiedziała kiedyś, że „Nie ma większej agonii niż noszenie w sobie nieopowiedzianej historii”. Ja bym to przekształciła na: „Nie ma większego napięcia niż noszenie w sobie nadmiernego ciężaru”. Ja w jednym z rozdziałów opowiem ci swoją historię. A ty może zyskasz gotowość do opowiedzenia komuś swojej.6
Zacznijmy od początku.
Od czasu, miejsca i przestrzeni na czytanie.
Wiem, wiem. Nie masz czasu. Na nic. Tym bardziej usiądź i czytaj.
Choćby piętnaście minut dziennie. Może w tramwaju. Może słuchaj, jadąc samochodem, składając lub prasując ubrania. Może czytajcie wspólnie z kimś bliskim. Może na głos.
Im mniej masz czasu i im więcej napięcia w tobie. Tym bardziej pomóc może ci ta książka.
Dlatego tym bardziej zachęcam cię do zapoznania się z treścią książki. Już czas, by zbliżyć się do życia z mniejszą ilością napięć i z mądrym, a zarazem zdrowym zarządzaniem swoją energią. A tym samym życiem.
Prawdopodobnie poczujesz ulgę, gdy porzucisz fantazję i zmierzysz się z rzeczywistością, nawet jeśli rzeczywistość nie jest w 100% wspaniała. Jednak jest twoja. I to od ciebie w dużej mierze zależy, jaka będzie jutro.
Proponuję ci utwór, który towarzyszył mi pod koniec pisania książki:
Rozmiar ulgi – The Size of Relief.
Kto wie, może okaże się dla ciebie tak dobrym towarzyszem, jakim był dla mnie?
Zeskanuj kod, by go posłuchać.
Słowa brzmią tak:
Gdybyś tu była, nie byłbym smutny
I wyraźnie widziałbym koniec końca
Gdybym był sam, nie wyszedłbym z tego żywy
A będąc sam, nie znałbym wagi
i wielkości ulgi…”
Pokazałem ci moje zęby, a mimo to trzymasz mnie mocno
Pokazałem ci moje najciemniejsze i najgorsze, a mimo to przynosisz mi światło
Gdybym był sam, nie wyszedłbym z tego żywy
A będąc sam, nie znałbym wagi
I wielkości ulgi…”
Najwięcej można dostrzec tam, gdzie zazwyczaj nie patrzymy. Odważyłam się spojrzeć kompleksowo na uczucie ulgi.
Na innych planetach żyją stwory, które mają zdolności przybierania dowolnej postaci. Kiedy przybywają na Ziemię, wyglądają dokładnie tak samo jak my. Mają dwie ręce, dwie nogi, głowę, oczy, uszy i usta. I to nas łączy. Odwiedzili nas kiedyś na Ziemi goście z planety Twilo. Twilolianie. Ponieważ byli przyjaźnie nastawieni, zachowywali się i wyglądali dokładnie tak jak my, zgodziliśmy się pokazać im nasze ziemskie życie. To, jak funkcjonujemy, pracujemy, odpoczywamy. Zastanawialiśmy się, co jest takiego bardzo ziemskiego, co można im pokazać. I wpadliśmy na pomysł, że najbardziej ziemska jest piłka nożna. Jest przecież oglądana na całym świecie, a na każdym podwórku znajdzie się dziecko kopiące w piłkę. Ponieważ w czasie ich odwiedzin trwały mistrzostwa świata w piłce nożnej, zdecydowaliśmy: zabieramy Twilolian na mecz.
Akurat odbywały się finały, więc zabraliśmy gości na mecz finałowy. Siedzą, oglądają z nami, ale widać, że kompletnie nie mają pojęcia, o co chodzi. Żadnego. Nie wyjaśniliśmy im wcześniej reguł gry, bo oczywiście uznaliśmy, że skoro wyglądają dokładnie tak samo jak my, to dla nich wszystko będzie tak samo oczywiste jak i dla nas. Co tutaj wyjaśniać? Nasi goście, tak jak każdy przeciętny człowiek, krępowali się na tyle, że nie odważyli się zapytać nas, o co w tym wszystkim chodzi. Za to bardzo ambitnie próbowali to zrozumieć. Pomyśleli, że jeśli podejdą do tego analitycznie i badawczo, w końcu zrozumieją. Kiedy przeanalizują system i reguły, to zrozumieją, o co chodzi w tej grze. Odnotowali zatem, że po każdej ze stron jest jedenaście osób, a każda jedenastka ubrana jest w koszulki i spodenki innego koloru. Kilka osób w czarnych strojach chodzi wzdłuż brzegów boiska i używa gwizdków. Co jakiś czas coś (nie wiadomo dokładnie co) się takiego działo, że tłum na trybunach szalał. Po jakimś czasie zauważyli, że ci ubrani na zielono biegają bardziej w lewo, a ci ubrani na niebiesko – bardziej w prawo, choć czasem było odwrotnie. Ta koncepcja niestety całkiem im się załamała po przerwie. Chociaż zaobserwowali już mnóstwo faktów i zebrali wiele danych szczegółowych na temat działania systemu i ludzi w tym systemie, to wciąż nie mogli tego rozgryźć. Dostrzegali jakieś szczególne ruchy nóg, momentami kopnięcia, ale nadal czuli się w sprawie tej rozgrywki jak dzieci we mgle. Problem polegał na tym, że ponieważ wyglądali zupełnie jak my, to jednak nie wiedzieliśmy kompletnie tego, czego nie wiedzieli oni, bo skąd niby mieliby wiedzieć? A mianowicie nie wiedzieliśmy i oni też nie wiedzieli, że w ogóle nie widzą obiektów, które są w czarno-białe paski, sześciany i kwadraty. No właśnie. Nie mogli zatem widzieć piłki.
Ponieważ goście nie widzieli piłki, to cała ta skomplikowana, bardzo złożona sytuacja wydawała się dla nich nie mieć absolutnie żadnego sensu. Mecz zbliżał się ku końcowi, a oni wiedząc o tym, robili się coraz bardziej sfrustrowani, bo nic nie rozumieli z tego, co oglądali. Wtedy mały twiloliański chłopiec pociągnął tatę za rękę i mówi:
– Tatusiu, czy ja mogę ci coś powiedzieć?
Na to tato, prawie tak samo jak ziemski rodzic, mówi:
– Nie, my tutaj jesteśmy bardzo zajęci.
– Ale ja tylko coś króciutko, tatusiu, powiem.
– No dobra, powiedz króciutko.
– Tatusiu, a gdybyśmy założyli, że jest piłka?
– Co?
Wyobraź sobie przełomowość tej myśli… Chłopiec nie wie, czy piłka jest, ale zakłada, że może być. Wprowadza element, który ma szansę połączyć wszystkie kropki. Dlaczego chłopiec miał szansę uczynić takie założenie? Może dlatego, że nie studiował jeszcze na poważnym uniwersytecie, a szkoła nie nałożyła na niego sztywnych ram myślenia? Na poważnym uniwersytecie dowiedziałby się, że znaczenie ma tylko to, co jest powtarzalne, co się zdarza często. I patrzyłby dokładnie na to, na co patrzyli dorośli z jego planety.
Natomiast chłopiec podzielił się tym, że zauważył, iż na sekundę przed tym, jak pan w czarnym ubraniu zagwizdał, a na dwie sekundy przed tym, jak tłum zaczynał szaleć na trybunach, w siatce po którejś ze stron pojawiało się okrągłe wybrzuszenie. I oczywiście pojawiało się na kilka sekund i znikało. I ta obserwacja pozwoliła twiloliańskiemu dziecku poczynić założenie, że może do tej siatki wpada piłka. Bo zamiast patrzeć na to, co na środku, odważyło się spojrzeć na to, co działo się na samych krańcach boiska.
Nieregularnie, rzadko i do tego trwało to bardzo krótko. Ale determinowało cały sens obserwowanej przez Twilolian i niezrozumiałej do tego momentu gry.
Moje przyglądanie się uczuciu ulgi i jej znaczeniu w naszym życiu ma właśnie taki wymiar. Parę lat temu dostrzegłam w kilku życiowych sytuacjach te wgłębienia w siatce. Nie wiedziałam jeszcze, czego nie widziałam, natomiast raz na jakiś czas, nieregularnie, na chwilę pojawiało się zjawisko, które prawie stukało mnie w głowę; „zauważ mnie”. To było pewnie szczególne wypuszczenie powietrza (uff, pff), wraz z ciszą i zamyśleniem, a czasem obserwowałam pęd po tę możliwość wypuszczenia powietrza i pojawienia się uff…
Dopiero pisząc ten wstęp, na samym końcu pracy nad tą książką, zdałam sobie sprawę, że powyższa historia, opowiedziana kiedyś przez profesora Płoszajskiego, jest o mnie. To ja jestem taką twiloliańską dziewczynką, przyglądającą się pewnemu zjawisku i czyniącą szalone założenie.
Co sobie założyłam? Pomyślałam, co by było, gdyby się okazało, że w każdej z tych nieregularnie obserwowanych przeze mnie i trwających moment sytuacji chodziło właśnie o ulgę.
I doszukałam się. W większości naszych życiowych rozgrywek chodzi o ulgę. Biegamy za nią w różnych kierunkach i pragniemy ją uchwycić (wbić do bramki). Mylimy ją ze szczęściem lub sukcesem. Nawet jeśli nie wiemy, że o nią zabiegamy, to i tak to robimy.
W tej książce zebrałam wszystkie reguły gry w ulgę, jakie pozyskałam przez ostatnie lata. Po to, by przestały być dla ludzi niedostrzegalną, jak dla Twilolian piłka, tajemnicą.
WNIOSKI:
Zanim przeniosę cię do sedna tej książki, chcę, byś z historii o Twilolianach zapamiętała kilka wniosków:
1. Nie daj się zwieść temu, co widać.
2. Upewnij się, że to, co widzisz jako prawidłowość, ma rzeczywiście znaczenie (ubrania, bieganie w lewo i prawo).
3. Sprawdź, czy to, co wydaje się nieznaczące (jest w obszarze szumów), nie jest może sednem i sensem całego procesu.
4. Nie ignoruj słabych sygnałów tylko dlatego, że mogą nie pasować do twojej/naszej koncepcji tego, co jest istotne.
5. Patrz na to, co pojawia się nieregularnie, nie dzieje się często.
6. Zwracaj uwagę na to, co trwa niezwykle krótko (czyli może wydawać się przez swoją ulotność bez znaczenia, bo jest szumem).
7. Staraj się zachować dziecięcą ciekawość w przyglądaniu się światu.
------------------------------------------------------------------------
1 Za Addictionhelp.com I University of Michigan
2 World Drug Report 2023, United Nations Office on Drugs and Crime
3 The Global Burden of Disease (GBD), Institute of Health Metrics and Evaluation, 2019
4 NO MObile PHOne phoBIA”; dyskomfort psychiczny lub zaburzenie lękowe z powodu możliwości utraty lub braku dostępu do telefonu komórkowego – w zależności od badania (Australia, Oman, Indie) 77-99% użytkowników odczuwa dyskomfort.
5 Zainab Alimoradi, Aida Lotfi, Chung-Ying Lin, Mark D Griffiths, Amir H Pakpour; Estimation of Behavioral Addiction Prevalence During COVID-19 Pandemic: A Systematic Review and Meta-analysis, PMID: 36118286 PMCID:PMC9465150 DOI: 10.1007/s40429-022-00435-6
6 Jeśli chcesz podzielić się ze mną swoją historią, zapraszam do opisania jej na stronie: www.potegaulgi.pl,