- W empik go
Powiastka o kocie morskim - ebook
Powiastka o kocie morskim - ebook
Morskie otchłanie zamieszkują znane wszystkim zwierzęta, jak foki, ryby czy słonie morskie. Ale czy wiecie, że wśród wodnych stworzeń znajdziecie także morskiego kota? Wyglądem przypomina krewnych z lądu, ale jego przednia część ciała jest znacznie bardziej rozwinięta. Jest też nieco wyższy, szary – no i żyje w wodzie. Nie wszyscy wierzą w jego istnienie, choć są i tacy, którzy poświadczają długą przyjaźń z tymi zwierzętami. Przeczytajcie opowieść o jednym z wyjątkowych morskich kotów.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-280-5023-1 |
Rozmiar pliku: | 308 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
— A cóż to takiego? Pewnie ryba jakaś!...
— Nie! Kot morski to zwierzę takie samo jak kot lądowy z tą tylko różnicą, że przednią część ciała ma znacznie silniej rozwiniętą, jest trochę wyższy od kota lądowego, zawsze szary i żyje — w wodzie jak ryba.
— Ależ to niemożliwe!
— U Boga wszystko możliwe!
— Niedorzeczność! O takim kocie nikt nigdy nie słyszał!
— Nie słyszał! A słyszeliście wy kiedy, jak zimą na naszej zatoce Puckiej śpiewają dzikie łabędzie? A słyszeliście, jak na lodzie szczekają i tańczą foki? Nie słyszeliście — a jednak tak jest i ja to słyszałem i widziałem.
— Kota morskiego też?
— Nie, kota morskiego ja nie widziałem, ale widział go mój przyjaciel Dawid Długi, stary rybak z tatuowanemi sino, mocnemi dłońmi i ze złotym kolczykiem w lewem uchu.
— Pocóż ten kolczyk?
— Chroni od dalekowidztwa. Otóż ten rybak na pewno twierdził, że kot morski istnieje, bo osobiście miał z nim dużo do roboty. Mianowicie kot morski wyrządzał mu wielkie szkody.
— Jakim sposobem?
— Ten kot żywi się rybami, ale choć jest bardzo zwinny, ryba w wodzie jest od niego przecie zwinniejsza, więc mu o nią nie tak łatwo, jakby się zdawało. Dlatego bardzo chętnie odwiedza sieci zastawione w morzu przez rybaków, bo tam ma zwykle zdobycz łatwą i bardzo obfitą. Naprzykład taki „żak“ czyli więcierz na węgorze — lejowata, leżąca na dnie morza sieć — niby beczka, a tak zrobiona, że gdy węgorz, który swą szlamowatą skórę lubi o twarde rzeczy wycierać, raz się do niej wśliźnie, już się wyśliznąć nie może. Tak w ciemne, ciepłe noce jesienne, gdy morze huczy trochę, czyli jak to rybacy nazywają „chrapie“, węgorze, idąc na ten „chrap“, tłumami rojnemi włażą w te więcierze, to jest „żaki“, ustawione w rzędy, zwane przez rybaków „linkami“. Dopieroż ma tam kot morski używanie! Włazi w żak, pełen ryb, wybiera sobie co najtłustsze i pożera, a potem, nie mogąc się z żaka wydostać, bez trudu potężnemi pazurami rozdziera oczka z mocnej manilli — oni to tam nazywają „jadro“ — robi sobie wygodny otwór i ucieka, przez co rybak ma wielką szkodę, bo za kotem oczywiście uciekają i ryby. Memu Dawidowi kot morski podarł w ten sposób kilka żaków, a Dawid do dziś dnia nie może odżałować ryb, które w nich być mogły.
— No i cóż? Złapał tego kota morskiego? Zabił?
— Nie. Ten kot sam odszedł za węgorzami w inną stronę.
— Więc gdzież dowód na to, że to był kot morski?
— A dziury w żaku?
— Mogła je robić foka!
— Mogła. Ale to był kot morski, bo on tak zawsze robi.
— A ten rybak widział kiedy kota morskiego?
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.