- W empik go
Powiastka o złotych korkach - ebook
Powiastka o złotych korkach - ebook
W rybackich miejscowościach na co dzień rozchodzi się charakterystyczny dźwięk stukania. Odpowiadają za niego korki, czyli powszednie buty rybaków. Składają się z grubej na cal drewnianej podeszwy i skórzanego noska na palce. Po obuwiu łatwo rozpoznać, kto pochodzi z rybackiej społeczności, a kto nie. Jednym z nielicznych mieszkańców, który korków nie nosił był Ryszard Marja Sobieski – miejscowy nauczyciel, pochodzący z głębokiego lądu. Młody i przystojny mężczyzna marzył o wielkomiejskiej karierze i trudno było mu odnaleźć się w nadmorskiej szkole. Osamotniony często spacerował w ustronnych miejscach. Podczas jednej z wędrówek spotkał młodą kobietę, która na stopach nosiła wyjątkowe korki, wysadzane szlachetnymi kamieniami. Nauczyciel za wszelką cenę chce dowiedzieć się, kim jest nieznajoma.
Kategoria: | Opowiadania |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-280-5025-5 |
Rozmiar pliku: | 239 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W wioskach rybackich powszechnie przyjęty jest zwyczaj zostawiania korków przed drzwiami lub w sieni, aby nie zanieczyścić błotem podłogi. Gość wchodzi do pokoju cicho, boso lub w pończochach. Taka wystawa korków wygląda bardzo pociesznie, zwłaszcza tam, gdzie rodzina jest liczna, co się często zdarza. Gdy się wejdzie do sieni o zmroku lub wieczorem, a światła niema, łatwo można się potknąć o czternaście lub piętnaście par pozostawionych tam korków. Tym, którzy znają dalekie strony, widok ten przypomina Japonję, gdzie przed każdym domem stoją pary drewnianych „getów“, albo Turcję, gdzie znów przed meczetami ciągną się długie rzędy pantofli.
Otóż w jednej wiosce rybackiej na półwyspie Helskim mieszkał młody nauczyciel z głębokiego lądu. Morza ani życia morskiego nie znał i nie rozumiał. Nazywał się bardzo pięknie, przypuśćmy Ryszard Marja Sobieski, i wprawdzie z rodu królewskiego nie pochodził, ale chętnie wyobrażał sobie, że tak jest. Dlatego też najchętniej mówił z ludźmi o królu Sobieskim i jego czasach, nawet „Tarczę Sobieskiego“ dzieciom na niebie pokazywał, aby wciąż swe nazwisko słyszeć i aby ten i ów pomyślał, iż on, choć skromny nauczyciel, ma w żyłach krew bohaterskiego króla.
Rozumie się, że pan nauczyciel Sobieski marzył o wielkiej karjerze i o wielkiem mieście, zwłaszcza, że był sprytny, zgrabny, naprawdę bardzo przystojny, taki ładniutki. gładki, rumiany, z małemi czerwonemi usteczkami i ślicznym noskiem. Przytem umiał siędobrze ubierać, miał bardzo dobre maniery, a także doskonale tańczył. Słowem, gdyby na świecie istniała jakaś sprawiedliwość, pan nauczyciel Sobieski byłby człowiekiem światowym. Zamiast tego musiał siedzieć w zapadłej wioszczynie rybackiej, gdzie „ludzi“ wcale nie było, tylko nieokrzesani rybacy, mówiący źle po polsku, a tak wszelkiej ogłady pozbawieni, iż pana Sobieskiego nawet nauczycielem nie nazywali, lecz poprostu „Szkólnym“. Oczywiście, panu „szkólnemu“ Sobieskiemu bardzo się to nie podobało, ale nie śmiał nic powiedzieć, ponieważ bał się zrazić sobie rybaków, wśród których żyć musiał.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.