- W empik go
Powieści dla dzieci w trzech częściach. Część 1 - ebook
Powieści dla dzieci w trzech częściach. Część 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 246 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Szanowny Kapłanie!
Ty, który – przy tylu zatrudnieniach świętemu stanowi właściwych – nie szczędzisz skąpych chwil odpoczynku, i poświęcasz je w pismach swoich ku użytkowi i nauce dziatek; przyjm hołd mego uszanowania w przypisaniu niniejszego dziełka.
Nie jesteś wprawdzie Ojcem pojedynczej rodziny, ale wszyscy maluczcy są twojemi dziećmi. Ty im pozwalasz, na wzór Jezusa, Zbawiciela naszego, przystąpić do siebie, abyś je uczył i błogosławił. Pobłogosław i mojej pracy, aby ją też Bóg pobłogosławił, – aby przyniosła plon obfity stając się użyteczną młodzieży.
Czcigodny Ojcze duchowny, przyjacielu nieodżałowanego Pasterza, którego łaską się zaszczycałam; przyjm na Jego pamiątkę skromny ten upominek, przyjm go oraz jako dowód szacunku i poważania, jakie się cnotom Twym należą i które ma dla Ciebie,
Autorka.
Heidelberg, 1843.TO TYLKO GROSZ!….
(Oryginalne.)
Bóg miłosierny ocenia,
Grosze w dukaty zamienia
I jak rosę zsyła kwiatkom,
Dobroczynność daje dziatkom.
Jachowicz.
Pani Dobrzycka, bardzo rozsądna i bogobojna osoba, miała ślicznego synka, którego niezmiernie kochała. Że jednak – jak mówię – była rozsądną, wcale go nie psuła i żadnej nie mijała sposobności, ażeby go czegoś użytecznego nauczyć, albo napomnieć, jeżeli w czem chybił. Boleś – jak się to i najgrzeczniejszym dzieciom trafia – czasami coś przeskrobał, nie nauczył się lekcyi, był roztrzepany i mało dbający o to, co posiadał.
Mama nie raz łajać go musiała: to za splamienie sukienki, to za rozdartą książkę, to za zarzucanie ołówka lub pióra. Nie jednę dostał Boleś pokutę za te wszystkie uchybienia, ale się jednak nie poprawiał!… Bo też żadnego nie miał wyobrażenia o użytku pieniędzy. Napróżno mu mama naznaczyła małą pensyjkę, którą co niedziela pobierał, – napróżno poliniowała książeczkę do zapisywania wydatków z tej jego kassy. Boleś, albo zaraz za odebraniem pieniędzy kupił ciastek za wszystko co tylko posiadał, i te ciastka w ręku skruszył zanim je zjadł, albo rozdał; – lub zostawił pieniądze w kieszeni i te mu się gdzieś – jak mówił – podziały. Raz zadobył farby, które mu spółuczniowie rozebrali w szkole; – słowem, nie umiał Boleś zarządzić swem mieniem, i chcąc nie chcąc, musiała mu mama odjąć kassę. Już ją u siebie trzymała i zapisywała sama, czekając szczęśliwej chwili, w którejby syn przecież poznał co jest własność i jaki z niej ma zrobić użytek.
Dnia jednego, p. Dobrzycka liczyła pieniądze, – a służąca zdawała jej sprawę z jakiegoś sprawunku.
– Jeszcze mi się grosz od ciebie należy, powiedziała.
Nastka dobrze swą torebkę wytrząsnąwszy znalazła pieniądz i położyła go na biórku, przy którem p. Dobrzycka siedziała. Boleś, bawiący się w pokoju, tak sobie w duchu pomyślał: "Jak też mama może zadawać sobie pracę zapisywać wydadki, i tak ściśle rachować się ze służącemi? Oto Nastka grosz jej oddała, czy to warto dla grosza zastanowić się i chwilkę? Wiem, że mama nie skąpa, bo bardzo lubi ubogich i chętnie im daje jałmużnę; nie mogę więc pojąć dla czego tyle jej o ten grosz chodzi!"
Gdy on tak dumał, mama jakby zgadła co Bolesiowi w główce siedzi, powiedziała mu od niechcenia:
– Bolesiu, oto grosz reszty został mi z kupna, daję ci go, możesz z nim zrobić co ci się podoba.
Boleś mamę w rękę pocałował, bo był grzeczny chłopczyk, – ale do jej daru wcale wagi nie przywiązał. Wziął grosz, bawił się nim przez chwilę, – jako w godzinie wolnej od nauk, – rzucał, taczał, – zwyczajnie jak dziecię. W tem go coś innego zajęło, – ktoś zawołał; – on wybiegł i grosz zapomniany znowu się gdzieś podział, to jest przynajmniej dla Bolesia; – mama go na kobiercu podjęła i z westchnieniem schowała do synka sakiewki mówiąc do siebie: – "Jeszcze niepoprawiony!"
Czas był prześliczny, właśnie koniec wiosny; mama powiedziała wracającemu Bolesiowi:
– Chodź chłopczyku, dziś piątek, chcę być na Mszy świętej; – pójdziesz ze mną a polem też przejdziemy się po jarmarku, bo też to ostami dzień dzisiaj, i już w wieczór budy przed szabasem pozdejmują, a ja mam niektóre drobne sprawunki do zrobienia.
Boleś wziął kapelusik, ledwie rękawiczki wyszukał; za co mu mama, dla swego zamiaru, już nic niemówiła; inaczej, pewnieby go zostawiła była w domu, za tę nową opieszałość.
Wyszli ulicą która prowadzi do fary. Boleś biegł wesoło przed mamą; w tem chłopiec niosący obwarzanki na kiju przeszedł koło nich śpiewając: "Obwarzanków, – obwarzanków cztery za trzy grosze, smaczne, słone, wypieczone; u mnie kupić proszę. "
W istocie obwarzanki ślicznie wyglądały: były rumiane, świeże, dość duże; – bardzo się Bolesiowi podobały!
– Mamo, zawołał, ja bym bardzo chętnie zjadł choć z jeden; do obiadu jeszcze daleko, a mamy dobrą po targu przechadzkę; niech mi mama kupi!
– Nie mam drobnych przy sobie, mój synku…. Ale dałam tobie grosz niedawno, możesz zań kupić obwarzanek, – pozwalam.
Boleś przypomniał w tej chwili grosz porzucony.
– Ach mamo, rzekł nieśmiało, kiedy mi się grosz gdzieś podział!
– Grosz nie ma nóg, Bolesiu, on sam od ciebie nie odszedł; a jeżeli się i potoczył, toś go przecież mógł podjąć.
– Ach, mamo! jam o nim wcale nie myślał, – wszak to tylko był grosz!
– Prawda, – ale teraz byłby obwarzanek! Boleś uznał tę prawdę, odwrócił się za chłopcem, głośno swą piosnkę powtarzającym, i żal mu się zrobiło.
Poszli dalej. Pani Dobrzycka spojrzała na zegarek, i widząc że jeszcze zawcześnie na ostatnią Mszę świętą, na której być chciała, udała się z synkiem ku domom jarmarcznym. Zewsząd śliczne rzeczy oczom chłopczyka się przedstawiały! – A że się rozsądnym okazać pragnął, powiedział mamie:
– Ach! patrz droga mamo, jakby to dobrze było mieć ten ładny papier na list do Babuni! –
Co kosztuje ta mała ćwiartka z widokiem Warszawy? zapytał kupca.
– Grosz jeden, mój mały paniczu.