Powijaki - ebook
Powijaki - ebook
Za nieco przewrotnym tytułem książki „Powijaki” kryją się losy trzech pokoleń kilku polskich i amerykańskich rodzin, ich wzajemne relacje, dziedziczone zachowania i zwyczaje, często bezwiednie odciskające piętno na kształtujących się, niedojrzałych charakterach ich dzieci.
Książka, której akcja rozpoczyna się w latach pięćdziesiątych XX wieku równolegle w Polsce i USA, opowiada o skutkach zaborczej miłości i wychowania w ryzach rodzicielskiego absolutu, pozostawiającego na całe życie bolesne rysy w psychice, niejako owiniętej w powijaki. Opisując zdarzenia, które dramatycznie zmieniają bieg życia bohaterów, autor prowadzi swą narrację w wymiarze quasi-filozoficznym, zostawiając czytelnika sam na sam z rodzącymi się pytaniami o sens życia, rolę w nim religii i siłę miłości. "Powijaki" to zdecydowanie powieść obyczajowa z niezłym wątkiem kryminalnym, którego zasadniczą osią jest problem adopcji dzieci i związane z tym działanie bezdusznej machiny prawa, nierzadko nakręcającej okrutny biznes handlu żywym towarem.
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8159-906-1 |
Rozmiar pliku: | 1,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_Zawiadowca Pana Boga nie pozwoli ci na korektę rozkładu jazdy. Wszystko już za tobą. No, niezupełnie. Czeka na ciebie jeszcze ostatni semafor, który w_ _końcu skieruje cię na boczny tor, na twoją stację końcową, abyś wyhamował i_ _wolno na niego wjechał, zyskując na czasie. Ten czas to bonus, musisz wykorzystać go na rachunek sumienia. Jak nie ‒ zapłacisz wysoką karę._
_Większość pociągów Pana Boga kończy jednak tragicznie. A_ _to wypadają z_ _szyn, a_ _to zderzają się z_ _innym jadącym z_ _przeciwka albo uderzają w_ _ścianę wieczności, skąd powrotu już nie ma. A_ _były takie piękne, wypieszczone, luksusowo wyposażone. Pałace na szynach! Inne zazdrościły im, same musiały mozolnie ciągnąć koło za kołem, a_ _te miały zawsze z_ _górki, wszystko najlepsze, ale nigdy tak dobre, by jeszcze nie mogło być lepsze. Kasa, kasa,_ money_,_ money_… I_ _proszę, zawiadowca skierował je na zatracenie. Bum i_ _nie ma nic. Zostaje złom. Ludzki złom. Zawał serca, wylew, tętniak, nowotwór._
_Mój pociąg stopniowo zwalnia, jakby szykował się do wjazdu na ostatnią stację mej podróży. Zamiast mijanych krajobrazów, miast i_ _miasteczek, ludzi czekających na peronach widzę zdarzenia z_ _sześćdziesięciu lat mojego życia. Dałbym sobie głowę uciąć, że nigdy wcześniej o_ _nich nie myślałem, nigdy nie stanowiły dla mnie czegoś tak istotnego, nad czym należałoby się zastanawiać. Wracają wspomnienia z_ _dzieciństwa, lat szkolnych, młodzieńczych… Stają przed oczyma twarze, których nie widziałem ponad pół wieku, ludzie, na których nie spojrzałem więcej niż tylko ten jeden raz, wtedy niekiedy lekceważąc ich ochotę na pogawędkę. Wśród nich są postaci, które mijałem na ulicy, wymieniając jedynie spojrzenia. Całkowicie mi obcy. Pojawiają się w_ _moim pociągu, bez zaproszenia, zajmują miejsca w_ _wagonie i_ _w_ _milczeniu czekają, aż do nich podejdę. Z_ _niebywałą dokładnością mogę im się teraz przyjrzeć, umieścić ich w_ _miejscu i_ _czasie, odtworzyć rozmowę, zrozumieć jej sens i_ _zadać sobie pytania: „A_ _jeśli wtedy inaczej potoczyłaby się moja droga, to gdzie byłbym dzisiaj? Jaką rolę odegraliby w_ _moim życiu ci ludzie?”. Są też tacy, których jednym gestem ręki mogę stanowczo wyprosić, jak konduktor pasażerów na gapę. A_ _nieraz w_ _modlitwach prosiłem Boga, by mnie chronił od fałszywych przyjaciół. Teraz chcę ich na zawsze usunąć z_ _mojej pamięci. Zasłużyli na to. Bez słowa, nie protestując, z_ _martwą twarzą podnoszą się i_ _kierują w_ _stronę drzwi. A_ _co tu robi dziecięcy wózek, a_ _w_ _nim śmiejący się do mnie bobas? Nigdy tak słodkiego i_ _pogodnego malca nie spotkałem w_ _swym życiu. Gdzie jego matka, ojciec, niania?_
_Dziwne, że paradoksalnie te zdarzenia pamiętam lepiej niż to, co spotkało mnie wczoraj._