Powrót. Co robić, gdy dzieci odchodzą z Kościoła - ebook
Powrót. Co robić, gdy dzieci odchodzą z Kościoła - ebook
Liczba młodych ludzi odwracających się od Kościoła jest niepokojąca. Konsekwencją ponurych statystyk są przejmujące historie zranionych rodzin. Rodzice tęsknią za powrotem swoich dzieci do Kościoła, pytając: „Gdzie popełniliśmy błąd?”. Nie powinniśmy ze spokojem podchodzić do problemu i czekać na zmianę sytuacji. Potrzebujemy nowej strategii. Musimy zrozumieć prawdziwe powody, dla których młodzi rezygnują z wiary, i opracować plan, dzięki któremu będą chcieli powrócić do Kościoła i życia wiarą.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7906-636-0 |
Rozmiar pliku: | 2,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
biskup Robert Barron
Obecnie Kościół staje wobec wielu wyzwań, lecz jestem przekonany, że najpilniejszą troską, przynajmniej w Ameryce, jest odpływ naszych ludzi. Trzynaście procent Amerykanów identyfikuje się jako byli katolicy i na jednego nawróconego na wiarę katolicką sześciu odchodzi. Jedna trzecia osób wychowanych jako katolicy dziś już się za nich nie uważa, a obecność na mszy, uznana przez Sobór Watykański II za „źródło i szczyt życia chrześcijańskiego”, ciągle spada i dzisiaj wynosi zaledwie 24 procent osób w ławkach każdej niedzieli. Statystyki wyglądają jeszcze gorzej, jeśli chodzi o ludzi młodych. Jedna trzecia milenialsów obecnie twierdzi, że nie przynależy do żadnego wyznania, a tylko 16 procent identyfikuje się jako katolicy.
Łatwo jest tuszować te liczby i uzasadniać fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Co prawda ogólna liczba katolików pozostaje stosunkowo stała, ale jest to efekt emigracji, nowych wiernych imigrantów zastępujących katolików, którzy odchodzą. Nie jest to oczywiście trwały ani pożądany trend. Nawet imigranci, gdy w drugim lub trzecim pokoleniu postępuje asymilacja, odchodzą z Kościoła w stopniu podobnym do występującego w ogólnej populacji katolików. Jak obserwuje wielu ewangelików, „Bóg nie ma wnuków”. Każde pokolenie musi spotkać Chrystusa i Kościół po raz pierwszy, nie polegając tylko na kulturowym środowisku czy tożsamości etnicznej.
Jednak choć być może Bóg nie ma wnuków, to ludzie ich mają. Jeśli czytasz tę wspaniałą książkę Brandona Vogta, jest duże prawdopodobieństwo, że jesteś dziadkiem albo rodzicem, martwiącym się tym, że twoje dziecko odeszło od wiary. W obliczu wyraźnej porażki i zawodu pytasz siebie: „Co poszło nie tak?”. Czy wystarczająco się starałem? Co jeszcze mógłbym zrobić? Co mogę zrobić już teraz? Jak można naprawić zerwaną relację z Chrystusem i Kościołem?
_Powrót_ Brandona Vogta oferuje wspaniałą i niezwykle potrzebną pomoc w rozwiązywaniu tych problemów. Każdy rodzic czy dziadek mający dziecko, które odeszło z Kościoła, musi przeczytać tę książkę. Znajdziecie tutaj konkretne rady i praktyczne strategie. Zamiast popadać w rozpacz, Brandon wzywa do kreatywności i odwagi, twórczego podejścia przepełnionego duchem nowej ewangelizacji. _Powrót_ jest jednym z najlepszych opracowań na temat odchodzenia katolików z Kościoła, zawierającym głębokie spostrzeżenia na temat tego, dlaczego ludzie porzucają wiarę katolicką. Autor nikogo nie obwinia, nie szuka też kozła ofiarnego, co charakteryzuje niektóre inne podejścia do problemu. Skupia się natomiast na pokonywaniu trudności, kładzie nacisk na to, co rodzice mogą powiedzieć i zrobić, aby odpowiednio zareagować na obiekcje swoich dzieci, odbudować wzajemną relację i pomóc im odnaleźć drogę powrotną do Kościoła.
_Powrót_ nie oferuje recepty na wszystko ani nie daje gwarancji, że wasze dziecko powróci. Znajdziecie jednak tutaj całościową strategię działania, aby stworzyć możliwie najlepsze środowisko dla powrotu waszego dziecka do Chrystusa i Kościoła.
Jakiś czas temu współpracowałem z Brandonem Vogtem nad rozwojem dzieła Pana. Jego oddanie sprawie ewangelizacji jest wspaniałe. Brandon jest apostołem pionierskiej misji. Jego radość z niesienia Ewangelii jest zaraźliwa i pokrzepiająca. Jeśli zatem wasz syn albo córka odeszli od wiary, zachęcam, abyście nie porzucali nadziei i skorzystali z jego rad zawartych w tej książce. _Powrót_ będzie służył jako zasadnicze źródło wysiłków ewangelizacyjnych Kościoła i stanie się podstawą prawdziwego przełomu dla wszystkich zdesperowanych rodziców.
biskup Robert Barron
biskup pomocniczy Los Angeles
i założyciel Word on FireWSTĘP
Rodzina Johna, siedząc przy stole i ciesząc się dobrym, spokojnym posiłkiem, dyskutowała o jego pierwszym semestrze w college’u. Rozmowa była miła, dopóki jego matka, Dianne, mimochodem nie zapytała, do której parafii on teraz należy.
John zawahał się, a potem powiedział:
– Prawdę mówiąc, od jakiegoś czasu nie byłem w kościele. W college’u jest ciężko – mam zajęcia, trenuję, także inne działania zajmują mi dużo czasu, jestem bardzo zajęty. Byłem na mszy kilka razy, zaraz po przyjeździe, ale potem opuściłem jedną czy dwie niedziele. Z czasem po prostu przestałem chodzić. Prawdę mówiąc, już od jakiegoś czasu nie chodzę…
– O – odezwała się matka, nerwowo przełykając kęsy. – Jestem trochę zaskoczona. Dotąd chodziłeś do kościoła co niedzielę. Wychowaliśmy cię na katolika. To naprawdę bardzo ważne, żebyś...
– Mamo, daj spokój – przerwał jej John. – Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, czy jeszcze tak to widzę. To znaczy, doceniam, że dorastałem w Kościele. Jestem szczęśliwy, że mogliśmy razem chodzić na msze. To mnie ukształtowało i pomogło mi stać się dobrym człowiekiem. Ale gdy poznałem nowych ludzi w college’u i po raz pierwszy naprawdę zacząłem myśleć o Bogu i religii, zdałem sobie sprawę, że nie jestem pewien, czy ja sam wierzę. Po prostu to akceptowałem, ponieważ wy w to wierzycie. Chodziłem do kościoła, bo cała rodzina chodziła. I wszyscy tak robili, dorastając. Nie jestem jednak pewien, czy jeszcze w to wierzę, i czuję, że gdybym teraz poszedł do kościoła, byłbym hipokrytą.
Dianne poczuła duży zawód. Ścisnęło ją w gardle. Spojrzała na męża, szukając wsparcia, ale żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć. Minęło kilka chwil, zanim wyszeptała:
– Hm, nie wiem nawet, co powiedzieć. Myślałam, posyłając cię do katolickiej szkoły…
– Mamo, naprawdę, wszystko w porządku – przerwał jej John. – To nic wielkiego. Żaden z moich kolegów w college’u nie chodzi do kościoła, a są naprawdę dobrymi ludźmi – mili, hojni, otwarci, tolerancyjni. Jak powiedziałem, to było dobre, że chodziłem do kościoła i do katolickiej szkoły, gdy dorastałem, i jestem szczęśliwy, że ty i tato wiele z tego wynosicie, ale ja już nie widzę takiej potrzeby. Może pewnego dnia, gdy sam będę miał dzieci, wrócę, żeby i one zostały porządnie wychowane, ale jak na razie czuję się bez tego dobrze.
Jeśli jesteś katolickim rodzicem w Stanach Zjednoczonych i jeśli statystyki nie kłamią, nie jest to dla ciebie nierealny scenariusz. Jest prawdziwy i znajomy. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że co najmniej jedno z twoich dzieci odeszło z Kościoła i jak dotąd nie wykazuje chęci powrotu.
To dotyczy nie tylko twojej rodziny. Kościół katolicki wciąż traci młodych ludzi.
Połowa młodych Amerykanów wychowanych w naszej wierze dziś już nie uważa się za katolików1. W przybliżeniu osiem na dziesięć osób (79%), które straciły wiarę, odeszło przed ukończeniem dwudziestu trzech lat2.
Niektórzy odsunęli się jako nastolatki, szukając własnej tożsamości. Inni zostali zranieni przez ludzi Kościoła. Jeszcze inni obrali styl życia, który pozostaje w sprzeczności z nauczaniem Magisterium. Wielu wyjechało do college’u i znalazłszy bratnie dusze wśród niechrześcijan lub sceptycznych profesorów, z wolna traciło wiarę. Inni poszli w świat, założyli rodziny i pochłonęła ich praca, jakieś hobby i życie rodzinne, i w trakcie tego stracili wiarę. Jest wiele różnych historii, ale większość z nich ma ten sam finał: młodzi ludzie odeszli z Kościoła.
W domach całego kraju wciąż na nowo urzeczywistnia się przypowieść o synu marnotrawnym, kiedy miliony matek i ojców czekają, aż ich dzieci powrócą do Kościoła. Na nowo jest przeżywana, gdy dzieci, które nie dbają o Boga, przewracają oczami i wzruszają ramionami, podczas gdy rodzice płaczą, cierpią i sfrustrowani zawiedzionymi nadziejami wołają: „W którym momencie zawiedliśmy?”.
Niewiele doświadczeń wywołuje tak wielką rozpacz jak to, gdy dzieci odchodzą z Kościoła. Rodzice martwią się, co się stanie z ich dziećmi po śmierci, jeśli nadal będą odrzucać wiarę. Jak Bóg je osądzi? Jak Bóg osądzi ich samych? Czy będziemy wszyscy razem w wieczności?
Inni przejmują się tym, jak ta sytuacja wpłynie na rodzinne relacje. Czy zmieni sposób obchodzenia świąt i szczególnych okazji? Czy spowoduje rozłam w rodzinie? Czy dziecko zacznie się oddalać? Pewna matka lamentuje: „Mój syn i jego żona nie będą brać udziału w uroczystości pierwszej komunii świętej i bierzmowania, ponieważ nie chcą, aby ich dziecko było narażone na katolickie rytuały. To wbiło się klinem w rdzeń naszej rodziny”3.
Jakby tego bólu nie było dość, wielu rodziców doświadcza również poczucia winy i wstydu, uważając, że to ich należy winić za to, że ich dzieci odeszły. „To wszystko jest takie upokarzające” – wyznała jedna z matek. „Zawsze byliśmy uważani za doskonałą rodzinę katolicką. Już słyszę, jak ludzie mówią: »Chyba nie byli tacy dobrzy, jak im się wydawało«”4.
Większość rodziców czuje się bezradna. Rozpaczliwie pragną sprowadzić swoje dziecko z powrotem do Kościoła, ale nie wiedzą, jak to zrobić.
W ciągu kilku ostatnich lat spotykałem się z podobną sytuacją wiele, wiele razy. Rozmawiałem z tysiącami katolików w całym kraju – od dużych konferencji po małe grupy parafialne. Po każdym moim wykładzie zwykle był czas na pytania. Bez względu na temat wykładu najczęstszym pytaniem, jakie mi zadawano, była jakaś wersja tego: „Moje dziecko odrzuciło wiarę, jestem zrozpaczona. Co powinnam zrobić?”.
Przez długie lata wielu liderów Kościoła sugerowało, aby grać na przeczekanie. „Nie trać nadziei, twoje dziecko wróci” – zachęcali. „Tylko czekaj, jak wezmą ślub i sami będą mieli dzieci”. Jak jednak zobaczymy później w tej książce, to się już nie sprawdza. Dzisiaj bardzo niewielu młodych, którzy odeszli, powraca tylko z powodu ślubu czy własnego potomstwa.
Teraz gra na przeczekanie nie jest już wyjściem. Potrzeba nam innej strategii, czegoś bardziej dostosowanego do rzeczywistości. Musimy poznać krajobraz i zrozumieć powody, dla których nasza młodzież odchodzi. Gdy już zrozumiemy, na czym polega problem, musimy mieć plan strategiczny, aby przyprowadzić ją do domu.
Właśnie to da tobie ta książka. Spędziłem ponad rok na jej planowaniu oraz badaniach, rozmawiając z wieloma specjalistami, setkami rodziców i młodych, którzy odeszli i powrócili do Kościoła. Chciałem się dowiedzieć, co tak naprawdę zadziałało, a potem przekazać to milionom rodziców, którzy bardzo potrzebują pomocy. W tej książce odkryjesz najlepsze praktyczne strategie sprowadzenia swojego dziecka na powrót do wiary – żadnej waty, żadnych duchowych banałów, tylko realne, potwierdzone strategie, które są skuteczne.
Wyobraź sobie radość, gdy znowu zobaczysz swoje dziecko obok siebie na mszy, nie tylko jak siedzi nieobecne, ale jak żarliwie się modli i oddaje chwałę Panu. Wyobraź sobie szczęście, gdy będziecie prowadzić głęboką rozmowę o Bogu i wierze. Wyobraź sobie zadowolenie wypływające z wiedzy, że twoje dziecko ma żywą, osobistą relację z Jezusem w Jego Kościele i jest zaangażowanym uczniem, który spędzi wieczność z tobą, z wiekuistym Ojcem i ze wszystkimi świętymi i aniołami.
To nie są tylko fantazje. To jest realna możliwość i ta książka wprowadzi cię na drogę do jej realizacji.
Zanim przejdziemy do sedna, kilka wstępnych uwag. Po pierwsze, język. Zauważysz, że w książce używam określenia „twoje dziecko”. Robię to nie dlatego, że jest ono dorastającym chłopcem czy dziewczynką albo nastolatkiem (choć może tak być) – może jest studentem albo młodym dorosłym. Używam jednak słowa „dziecko”, ponieważ właśnie takie miejsce zajmuje w twoim sercu. Mówimy o twoim dziecku, o twoim ciele i krwi, osobie, dla której zrobiłbyś wszystko i ofiarował to, co konieczne, aby przyprowadzić je z powrotem do Kościoła. W tej książce używam także zaimka osobowego „on”, chcąc uniknąć zamieszania z „on” i „ona” oraz uciążliwego „oni”, aby opisać osobę. Rady w tej książce odnoszą się jednak tak samo do synów, jak i córek. Używam też określenia „były katolik”, które wielu ludzi odnosi do siebie po odejściu z Kościoła, mimo że ci ludzie nie są – i nie mogą być – byłymi katolikami z punktu widzenia Chrystusa i Kościoła. Kościół nigdy nie traktuje swoich dzieci jako kogoś spoza rodziny, bez względu na to, co zrobili albo jak daleko odeszli, mimo że oni sami tak o sobie myślą. Mając to w pamięci, dla jasności będziemy używać określenia „były katolik”, aby opisać tych, którzy przestali aktywnie praktykować swoją katolicką wiarę.
Po drugie, warto zauważyć, że to nie jest przewodnik mający pokazać, jak sprawić, aby dziecko pozostało katolikiem. Wiele innych źródeł pomoże ci wpoić głęboką i trwałą wiarę dzieciom, gdy są małe. Są one bardzo potrzebne. My jednak skupimy się na pytaniu, które najprawdopodobniej cię nurtuje: Co mogę zrobić, gdy moje dziecko już odeszło? Być może żałujesz, że nie zareagowałeś inaczej, gdy dziecko było małe, ale ten okręt już odpłynął. Nie możesz go zatrzymać w porcie, musisz posterować nim do domu. Szczęśliwie tego, jak to zrobić, dowiesz się właśnie z tej książki.
Po trzecie, książka ta nie proponuje żadnej magicznej recepty. Chciałbym, aby istniał jakiś prosty, gotowy sposób, który gwarantowałby sprowadzenie twojego dziecka do Kościoła bez względu na to, w jakiej jest sytuacji. Podłączyłoby się dziecko, postąpiło według instrukcji i: _Voilà_! Wraca. Niestety mamy do czynienia z prawdziwymi ludźmi i różnymi charakterami – ty, twoje dziecko, osobiste przekonania, wolna wola. Nie mogę zagwarantować, że kroki zawarte w tej książce na pewno doprowadzą twoje dziecko do Kościoła. Mogę jednak obiecać, że te strategie stworzą możliwie najlepsze środowisko ułatwiające jego powrót. Zdecydowanie zwiększą szanse.
Po czwarte, nie jest to szybkie rozwiązanie. Gdy skończysz czytać tę książkę, przypuszczalnie nie zobaczysz, jak twoje dziecko następnego dnia pójdzie do konfesjonału (choć u Boga wszystko jest możliwe!). Jak przekonasz się później, ta wędrówka może potrwać miesiące lub nawet lata, zanim osiągniesz cel. Nawrócenie jest procesem powolnym. W większości przypadków dziecko odpływa z Kościoła przez długi czas, a to, co trwało miesiącami, zwykle potrzebuje miesięcy na odwrócenie procesu. Podejmij zatem teraz postanowienie, że będziesz działać na dłuższą metę. Jeśli szukasz szybkiego sposobu nawrócenia swojego dziecka, to tu go nie znajdziesz. Jeśli jednak chcesz solidnych narzędzi do tego zadania, mimo że sam proces wymaga czasu, to trzymasz w rękach właściwą lekturę.
Powinienem powiedzieć coś jeszcze. Być może poczujesz pokusę, aby przejść dalej, pomijając pewne strony. Właściwie to może już ominąłeś spis treści i przeskoczyłeś do interesującego cię rozdziału. Ważne jest, abyś czytał wszystko po kolei, ponieważ następne rozdziały opierają się na poprzednich. Jeśli na przykład pominiesz część I i przejdziesz do „Strategii działania”, dowiesz się, co robić, gdy twoje dziecko odeszło z Kościoła, zanim naprawdę zrozumiesz, dlaczego podjęło taką decyzję. To tak, jakby lekarz przystąpił do operacji przed postawieniem diagnozy, na co cierpi pacjent – to nie jest dobre i może spowodować szkody. Czytaj więc rozdziały po kolei i wolno. Zaufaj mi, warto.
Teraz masz przed sobą wybór: Jesteś gotów? Czy chcesz osiągnąć postęp ze swoim dzieckiem? Czy chcesz mu pomóc zawrócić i znaleźć drogę powrotną do Kościoła?
Jeśli tak, to nadszedł czas. Nadszedł czas, by ono spotkało Jezusa na nowo. Nadszedł czas, by na nowo odkryło swoją wiarę. Nadszedł czas, aby przyjęło wszystkie dary, jakie Bóg ma dla niego w Kościele.
Nadszedł czas jego powrotu.Rozdział pierwszy.
Dlaczego odchodzą?
Jeśli jest jakaś pociecha dla rodziców zbuntowanych dzieci, to jest nią fakt, że nie są sami. Statystyki dotyczące tych, którzy odchodzą, są nie tylko alarmujące. Sygnalizują wręcz religijną epidemię.
Wiarygodne dane pokazują, że połowa (dokładnie 50%) młodych Amerykanów, którzy byli wychowani jako katolicy, już się za katolików nie uważa5. Pomyśl, co to oznacza. W ciągu ponad dwudziestu – trzydziestu lat połowa niemowląt, których chrzest widziałeś, połowa dzieci, które były bierzmowane, i połowa nastolatków z twojej parafialnej grupy młodzieżowej odeszła z Kościoła. Jeśli jesteś rodzicem kilkorga dzieci, to założę się, że przynajmniej jedno z nich należy do tej grupy.
Tych 50 procent dotyczy jednak tylko religijnej tożsamości, a nie praktyki. Choć 50 procent młodych wychowanych w Kościele nadal uważa się za katolików, to nie oznacza, że uczęszczają na mszę ani że mają osobistą, dynamiczną wiarę. Analitycy z Notre Dame6 stwierdzili, że gdy oceniamy młodych według bardziej precyzyjnych kryteriów, liczba ta szokująco spada: tylko 7 procent młodych wychowanych w Kościele nadal aktywnie praktykuje swoją wiarę7, to znaczy, że nadal co tydzień uczestniczy we mszy, modli się kilka razy w tygodniu i określa swoją wiarę jako dla nich niezwykle lub bardzo ważną. Zatem tylko połowa młodych jest nadal katolikami, ale ogromna ich większość nie żyje poważnie swoją wiarą.
Kiedy zatem pojawia się załamanie? Najnowsze badanie Pew Research Center wykazało, że ośmiu na dziesięciu (79%), którzy odeszli od wiary, uczyniło to przed ukończeniem dwudziestu trzech lat8. To nie są Amerykanie w średnim wieku, znudzeni Kościołem albo niezadowoleni ze zmian Soboru Watykańskiego II. Są to rozczarowane nastolatki i młodzież. Chodzą do szkoły średniej albo college’u, każdego dnia śledzą media społecznościowe, ale w jednym miejscu ich nie ma: w kościele.
Problem ten dotyczy wielu grup etnicznych i regionów. Na przykład, chociaż 55 procent latynoskich dorosłych to katolicy, obecnie co czwarty Latynos w Ameryce jest byłym katolikiem9. Wkrótce większość amerykańskich katolików będzie Latynosami, ale większość Latynosów nie będzie już katolikami.
Gdy my, rodzice i liderzy, dowiadujemy się o tych statystykach, naszą pierwszą reakcją zwykle jest szok i rozpacz. A ponieważ z natury mamy skłonność do rozwiązywania problemów, naszym kolejnym krokiem będzie prawdopodobnie zapytanie: dlaczego? Dlaczego nasze dzieci odchodzą? Co je odciąga albo odpycha?
Trudność polega na tym, że nie ma jednej odpowiedzi. Papież Benedykt XVI został kiedyś zapytany: „Ile jest dróg, które prowadzą do Boga?” i odpowiedział: „Tyle, ilu jest ludzi”10. W podobnych słowach wyraził to G.K. Chesterton, słynny pisarz nawrócony na katolicyzm: „Kościół jest domem o stu bramach; i nie ma dwóch ludzi, którzy by wchodzili do niego od tej samej strony”.
Jeśli ludzie idą do Kościoła wieloma drogami, to z pewnością odchodzą od niego tak samo licznymi – jeśli nie jeszcze liczniejszymi. Najnowsze badanie religijnego krajobrazu przeprowadzone przez Pew wykazało, że na każdą osobę, która zostaje katolikiem, około 6,5 osób odchodzi z Kościoła11. Ten wskaźnik zysków i strat jest najgorszy na tle innych grup religijnych i niereligijnych. To znaczy, że na każdą osobę, która wchodzi przez frontową bramę Kościoła, sześć lub siedem osób wychodzi z niego tylnymi drzwiami. Moglibyśmy sparafrazować Chestertona, mówiąc: „Kościół jest domem o stu bramach, a przez każdą z nich uciekają ludzie!”12.
Jednak znowu – co każe ludziom odchodzić? Niektórzy robią to z powodów osobistych. Mieli złe doświadczenia z księdzem albo innym katolikiem, są zbyt zajęci, żeby chodzić na mszę, albo uważają, że w kościele jest nudno. Inni odchodzą z przyczyn moralnych. Nie zgadzają się z nauczaniem Kościoła na temat płciowości albo uważają, że katolicy są zbyt krytyczni. Kolejni odchodzą z przyczyn teologicznych. Uważają, że katolicy nie kładą odpowiedniego nacisku na Jezusa i Biblię; czują, że nie byli karmieni duchowo, lub może w ogóle przestali wierzyć w Boga.
Musimy być ostrożni i nie zakładać, że wszyscy odchodzą z tych samych powodów. Po rozmowach z setkami byłych katolików, z których wielu wróciło do Kościoła, mogę powiedzieć z przekonaniem, że zakładanie z góry powodów ich odejścia może mieć szkodliwe konsekwencje. Pewien mój przyjaciel na przykład zaczął wątpić, czy Eucharystia jest naprawdę Ciałem i Krwią Chrystusa, więc przestał chodzić na mszę. Kiedy jednak jego matka odkryła, że syn już nie uczestniczy we mszy, lekceważąco zasugerowała, że jest on po prostu leniwy i chce dłużej spać w niedzielne poranki. Zaleczenie rany po tym ciosie wymagało miesięcy.
Oczywiście jako rodzic nie martwisz się tak bardzo o krajowe statystyki jak o własne dziecko. Chcesz wiedzieć, dlaczego twoje dziecko odeszło. Później dowiesz się dzięki tej książce, jak rozpocząć rozmowę, aby ujawnić tę sytuację. Odkryjesz, jak kopać głęboko przez powierzchniowe warstwy przyczyn – być może podawane przez twoje dziecko – często maskujące poważniejsze kwestie i problemy.
Zanim jednak do tego dojdziemy, przyjrzyjmy się sytuacji z większego dystansu, aby poznać najpowszechniejsze powody, dla których ludzie na ogół odchodzą. Przyjrzymy się danym z obszernych badań dotyczących tysięcy byłych katolików i odsłonimy również najczęstsze nieporozumienia na temat Boga i Kościoła. Później dowiesz się dokładnie, jak odpowiedzieć na te obiekcje. Na razie chcemy poznać, czym one są i dlaczego sprawiają, że ludzie odchodzą.
Kontynuując lekturę, skup się na tym, czy dostrzegasz w którejś z opcji przypadek swojego dziecka. Zrozumienie „szerokiej perspektywy” porzucania przez ludzi wiary może dać ci wskazówkę na temat konkretnych przyczyn decyzji twojego dziecka.
Najpowszechniejsze przyczyny odchodzenia ludzi z Kościoła
Diecezja Springfield w Illinois wiedziała, że ma problem. Katolicy tłumnie odchodzili z Kościoła i nie było wiadomo dlaczego. Zatem w 2014 roku diecezja nawiązała kontakt z analitykami13 z Benedictine University, aby przeprowadzili badanie o dużym zasięgu wśród niepraktykujących i byłych katolików poprzez zadanie im prostego pytania: Dlaczego odszedłeś?
Wiele firm wykorzystuje technikę „wypełniania ankiety końcowej”, aby zebrać opinie byłych pracowników czy klientów. Jednak niewiele wspólnot kościelnych stosuje tę metodę. Zamiast zakładać z góry lub wyobrażać sobie, dlaczego odeszli, może po prostu ich o to zapytać?
Co prawda sondaż ten nie był doskonały. Nie opierał się na losowych grupach badanych i respondenci byli starsi. Nie była to zatem grupa reprezentatywna, ponieważ – jak zobaczymy – ludzie, którzy odchodzą z Kościoła, są młodsi. Wyniki jednak i tak pomogły wyłonić obraz, dlaczego katolicy porzucają dziś Kościół.
Oto najczęstsze przyczyny14, jakie podawali ankietowani (procent wskazuje liczbę respondentów, którzy stwierdzili, że ten czynnik odegrał rolę w ich odejściu):
✽niezaspokojone potrzeby duchowe (68%),
✽utrata zainteresowania (67%),
✽zbyt wiele próśb o pieniądze (56%),
✽utrata wiary (48%),
✽niezadowolenie z panującej atmosfery (47%),
✽kościół zbyt rytualny (38%),
✽zbyt formalny (36%),
✽okropna muzyka (36%).
Jak sądzisz, które z tych powodów sprowadziły twoje dziecko na złą drogę? Może twojego dziecka nie odstręczają nagabywania o datki, ale straciło zainteresowanie albo jego potrzeby duchowe nie były zaspokajane?
Na kilka lat przed tym, gdy diecezja Springfield przeprowadziła swoje badanie końcowe, Pew Forum on Religion and Public Life opublikowało sondaż o większym zasięgu. Zamiast kilkuset ludzi objęło nim dziesiątki tysięcy respondentów i był on zarówno naukowy, jak i reprezentatywny. Jego tytuł brzmiał: _Zmienna wiara: Zmiany w religijnej przynależności w Stanach Zjednoczonych_. Wiele jego spostrzeżeń przypominało wnioski sondażu w Springfield.
Oto najważniejsze podawane powody odejścia z Kościoła katolickiego:
✽stopniowe odpływanie od religii (71%),
✽brak wiary w nauczanie religijne (65%),
✽niezaspokojone potrzeby duchowe (43%),
✽niezadowolenie z powodu niedoskonałego nauczania o Biblii (29%),
✽niezadowolenie z powodu atmosfery panującej na nabożeństwach (26%),
✽znalezienie religii, która im bardziej odpowiada (10%).
Z tych badań dowiadujemy się, że są dwie główne grupy: ludzie odchodzą z Kościoła katolickiego, ponieważ powoli i niezamierzenie odpływają, albo odchodzą z konkretnych, duchowych lub teologicznych powodów.
Diecezja Trenton w New Jersey doszła do podobnych wniosków15 w badaniu przeprowadzonym w 2012 roku. Podobnie jak w diecezji Springfield chciano się dowiedzieć, dlaczego katolicy odchodzą z ich parafii. Przeprowadzono więc ankietę wśród prawie trzystu niepraktykujących katolików. Co ciekawe, niemal co czwarty powiedział, że odłączył się od parafii, lecz nadal uważa się za katolika. Jeden z ankietowanych napisał: „Oddzieliłem się z rodziną od Kościoła katolickiego i na jakiś czas zwróciłem się do innej religii, a następnie wróciłem, wiedząc, że wyznawałem właściwą religię, ale kierowali nią źli ludzie”. Kilku podało jako powód odłączenie się od „hierarchii”. Wielu socjologów zanotowało, że pokolenie milenialsów (ludzie urodzeni w latach 1980–2000) jest szczególnie sceptyczne wobec instytucji i władz, zatem w sposób naturalny krytyczne wobec hierarchicznego Kościoła katolickiego. W wielu przypadkach młodzi ludzie nie mają problemu z Jezusem, ale mają poważny problem z Kościołem.
Powszechnym tematem badania Trenton było to, w jaki sposób na odejścia wpływał brak wspólnoty. „Ilekroć chciałem zaangażować się i pogłębić swoją wiarę – wypowiedział się jeden z respondentów – nie znajdowałem do tego prostej drogi. Kościół był więc tylko miejscem, gdzie uczestniczyłem we mszy. A ponieważ uczestnictwo we mszy było obowiązkiem pod karą grzechu, byłem zawsze sam w tłumie, w którym nikogo nie znałem i nikt nie znał mnie”. Inny stwierdził: „Nie doświadczałem poczucia wspólnoty w tym sensie, że znałem ludzi przelotnie tylko z chodzenia do kościoła. Tych, których naprawdę znałem, spotykałem poza kościołem. Nikt nie zauważył, że przestaliśmy chodzić do kościoła. Nikt z parafii nie zadzwonił, mimo że dotąd chodziliśmy regularnie i nosiliśmy koperty!”.
Nauczanie Kościoła na temat płciowości
Podczas gdy wielu młodych odchodzi mimochodem albo z powodów duchowych, spora część buntuje się przeciwko nauczaniu Kościoła na temat płciowości, aborcji, antykoncepcji, rozwodu i wolnych związków. Niedawno pewna nauczycielka katolickiego uniwersytetu wręczyła studentom podczas swoich pierwszych zajęć kartki. Poprosiła ich, aby odpowiedzieli na następujące pytanie: „W co wierzą chrześcijanie?”. Niektóre odpowiedzi, choć nie było ich wiele, skupiły się na Jezusie, chrzcie i zbawieniu. Była jednak zaskoczona, że niemal każda z odpowiedzi nawiązywała do homoseksualizmu albo aborcji (a wiele z nich wyszczególniało jedno i drugie). Większość odniesień była negatywna. Jeden ze studentów napisał: „Wiem, że chrześcijanie nie lubią gejów ani lesbijek, ale to było wszystko, czego dowiedziałem się w chrześcijańskiej szkole. Nie wiem, co jeszcze wymienić”16.
Ci studenci nie są wyjątkami. Inny sondaż Pew wykazał, że wśród byłych katolików, którzy obecnie nie przynależą do żadnej religii17, 56 procent powiedziało, że są nieszczęśliwi z powodu nauczania na temat aborcji i homoseksualizmu; 48 procent było niezadowolonych z powodu nauczania o kontroli urodzin, natomiast 39 procent z tego, jak Kościół traktuje kobiety; 33 procent było niezadowolonych z nauki o rozwodzie i powtórnym małżeństwie. Grupa analityków z Uniwersytetu Notre Dame wykazała18, że mimo wyraźnego i dobitnego nauczania Kościoła katolickiego sprzeciwiającego się aborcji, kontroli urodzin, karze śmierci, samobójstwu i rozwodom poglądy młodych katolików w tych kwestiach „niemal się nie różnią” od tych, które wyznają ich niekatoliccy rówieśnicy.
Co to oznacza? Tyle, że nauczanie Kościoła na temat płciowości powoduje, iż wielu ludzi trzyma się od niego z daleka. Aby podać jeden z najpowszechniejszych przykładów, dla wielu młodych ludzi katolicyzm nie jest już poważną możliwością wyboru po prostu dlatego, że zakładają, iż Kościół katolicki potępia ludzi, których pociągają osoby tej samej płci. Ponieważ wielu z nich ma przyjaciół, którzy przedstawiają się jako geje czy lesbijki, sądzą, że muszą dokonać wyboru między Kościołem katolickim a swoimi przyjaciółmi. I przeważnie ci przyjaciele wygrywają.
W toku dalszej lektury zobaczymy, dlaczego ten wybór jest fałszywy. Kościół katolicki nie potępia ludzi, których pociągają osoby tej samej płci, natomiast podnosi ich godność, chociaż rozpoznaje nieuporządkowanie aktów seksualnych poza małżeństwem. Później dowiesz się, jak w delikatny sposób poruszać ten temat i inne kwestie związane z seksualnością.
Na razie musisz sobie uświadomić, że te przeszkody mogą odgrywać dużą rolę w tym, że twoje dziecko odchodzi od Kościoła, i mogą stać na drodze do jego powrotu.
Wypaczony obraz Boga
Większość kwestii, o których dotąd mówiliśmy, jest natury duchowej i moralnej. Dowiedzieliśmy się, że ludzie odchodzą, ponieważ nie otrzymują duchowego pokarmu lub nie zgadzają się z nauką Kościoła na temat płciowości. Innym problemem jednak, który uwypukla pozostałe, jest to, w jaki sposób młodzi błędnie pojmują Boga.
W ciągu ostatnich dwudziestu lat kilka badań potwierdziło, że większość młodych Amerykanów, należących i nienależących do Kościoła, wierzy w coś, co socjologowie Christian Smith i Melinda Lundquist Denton nazwali „moralistycznym terapeutycznym deizmem”19. Ważne, aby zrozumieć ten fałszywy pogląd na temat Boga, ponieważ być może stanowi on główny powód tego, że twoje dziecko sprzeciwia się Kościołowi katolickiemu. Autorzy podsumowują ten pogląd w trzech twierdzeniach:
1. ISTNIEJE BÓG, KTÓRY STWORZYŁ I UPORZĄDKOWAŁ ŚWIAT I CZUWA NAD LUDZKIM ŻYCIEM NA ZIEMI. Ta część wyraża deizm. Katolicyzm jest formą teizmu, to znaczy wyznaje Boga osobowego, który stale oddziałuje na swoje stworzenie. Wyznawcy deizmu jednak uważają, że Bóg nadał bieg światu, ale sam rzadko angażuje się w codzienne sprawy. Jest kimś w rodzaju zegarmistrza, który umieścił w zegarze wszystkie sprężynki i koła zębate, ale potem się wycofał i mechanizm chodzi sam. Twoje dziecko być może postrzega Boga właśnie w ten sposób – jako odległego, niezaangażowanego i zadowolonego, że świat po prostu tyka. Ponad połowa (54%) nominalnie katolickich młodych wierzy w Boga, ale uważa, że nie jest On osobowy20, co zasadniczo można uznać za deizm. Jeśli twoje dziecko wyznaje deizm, a nie teizm, nic dziwnego, że nie ma osobistej więzi z Bogiem albo Kościołem. Jednym z twoich pierwszych zadań jest zatem sprawić, aby jego wiara stała się dla niego osobista.
2. BÓG CHCE, ABY LUDZIE BYLI DOBRZY, MILI I UCZCIWI WOBEC SIEBIE NAWZAJEM, TAK JAK UCZY BIBLIA I WIĘKSZOŚĆ RELIGII NA ŚWIECIE. Ta część jest moralistyczna. Zakłada, że celem religii jest po prostu bycie dobrym dla innych. Jeśli zapytasz swoje dziecko: „Co jest celem religii?”, najprawdopodobniej poda mniej więcej taką odpowiedź: religia polega na tym, aby stać się dobrą osobą. Jest to oczywiście coś bardzo odległego od sedna chrześcijaństwa, które skupia się na poznawaniu, kochaniu i naśladowaniu Jezusa Chrystusa – Boga Wcielonego. Prawdziwe chrześcijaństwo mówi o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, Jego przebaczeniu naszych grzechów i zjednoczeniu całego stworzenia w nowe, pełne chwały królestwo, które zaczyna się w Jego Kościele. Zredukowanie tej zapierającej dech w piersiach wizji do „tylko bycia dobrym” jest jak stwierdzenie, że kaplica Sykstyńska to „tylko jakieś kolory”.
Ważne, aby dostrzec to błędne postrzeganie, ponieważ jest prawdopodobne, że gdy będziesz starać się pomóc swojemu dziecku „wrócić do Kościoła” albo „pogodzić się z Bogiem”, będzie patrzyło na twoje wysiłki przez moralistyczne okulary. Będzie zakładać, że jesteś tylko zainteresowany zmianą jego zachowania, a nie pociągnięciem go do dynamicznej relacji z Bogiem. Dlatego rozpoczynanie od moralnych nakazów może często obniżyć szanse powrotu. Dojdziemy do tego później. Na razie zasadniczym spostrzeżeniem jest to, że stanie się uczniem Jezusa Chrystusa prowadzi do bycia dobrym człowiekiem, ale to nie wszystko. Prawdziwa religia nie może ograniczać się do moralności.
3. NAJWAŻNIEJSZYM CELEM ŻYCIA JEST BYĆ SZCZĘŚLIWYM I CZUĆ, ŻE JEST SIĘ W PORZĄDKU. To jest część „terapeutyczna”. Najważniejszym celem życia jest być szczęśliwym i stabilnym emocjonalnie. C.S. Lewis daje temu wyraz, gdy mówi: „To, co by nas naprawdę usatysfakcjonowało, to Bóg, który by mówił o wszystkim, cokolwiek byśmy robili: »Jakie to ma znaczenie, skoro są zadowoleni?«21. W istocie rzeczy nie tyle chcemy Ojca w Niebie, co dziadka w niebie – dobrotliwego starca, który by – jak to się mówi – »lubił patrzeć, jak się młodzi bawią« i którego plan w odniesieniu do świata byłby taki, by przy końcu każdego dnia można było zgodnie z prawdą powiedzieć »wszyscy się dobrze bawili«”. Według tego poglądu Bóg staje się kimś w rodzaju kosmicznego terapeuty, którego głównym celem jest nie martwić nas i nie denerwować. Papież Benedykt XVI stwierdził jednak: „Nie jesteśmy stworzeni do łatwego stylu życia, ale do wielkich rzeczy, dla dobra”22. Prawdziwe chrześcijaństwo prowadzi do rzeczy większych niż szczęśliwe uczucia, choć i one mogą nadejść. Oferuje natomiast radość wieczną. Jak wszyscy wiemy, głęboka radość wiąże się niekiedy z trudnościami, bólem i troskami – jako rodzic dobrze o tym wiesz. Celem życia zatem nie jest być z siebie zadowolonym; jest nim znajdowanie radości w poznawaniu i kochaniu Boga.
4. BÓG NIE MUSI BYĆ SZCZEGÓLNIE ZAANGAŻOWANY W CZYJEŚ ŻYCIE, Z WYJĄTKIEM SYTUACJI, GDY JEST POTRZEBNY, BY ROZWIĄZAĆ PROBLEM. W tym miejscu spotykają się wszystkie trzy powyższe części. Jeśli łączymy deistyczne widzenie Boga z jego rolą terapeutyczną, zakładamy, że Bóg istnieje po to, by rozwiązywać nasze problemy. Potrzebujesz pomocy, by zdać test? Proś Boga o pomoc. Zdiagnozowano u ciebie poważną chorobę? Pora, by zwrócić się do „szefa”. Brakuje ci pieniędzy? Poproś Boga, by zesłał ci jakieś fundusze. Oczywiście takie prośby same w sobie nie są złe. Właściwie zostaliśmy zachęceni, aby zanosić swoje największe potrzeby Bogu. Jezus mówi: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” (Mt 11,28)23. Problem pojawia się wtedy, gdy jedynymi okazjami, w których zwracamy się do Boga, są te, kiedy potrzebujemy pomocy – kiedy prośba jest jedyną formą naszej modlitwy.
Wyobraź sobie, że masz przyjaciela i rozmawiasz z nim tylko wtedy, gdy potrzebujesz przysługi. To nie jest prawdziwa przyjaźń. Każda relacja oparta tylko na zwracaniu się z prośbą nie jest relacją wzajemną.
5. DOBRZY LUDZIE PO ŚMIERCI IDĄ DO NIEBA. To stwierdzenie zakłada, że zapracowujemy sobie na niebo, tylko będąc dobrymi ludźmi. To skutek redukowania religii do moralności. Przyzwoici ludzie są automatycznie zbawieni z powodu swej przyzwoitości, a ponieważ każdy człowiek zasadniczo jest przyzwoity, to prawie każdy będzie zbawiony (może z wyjątkiem Hitlera czy Judasza). Utracić zbawienie można tylko wtedy, gdy zrobi się coś naprawdę złego, jak masowe zabójstwo, i nie wyrazi się żalu. Według tego poglądu zapracowujemy na zbawienie, robiąc dobre rzeczy i unikając tych bardzo złych.
Przyjrzyj się teraz tym trzem opisom. Jak sądzisz, czy któryś z nich jest sposobem, w jaki twoje dziecko postrzega Boga? Czy przedstawiają to, jak ty sam widzisz Boga? Jeśli tak, to z następnych rozdziałów dowiesz się, jak zmienić tę perspektywę. Wniosek jest jednak jasny: jeśli ktoś ma całkowicie wypaczone widzenie Boga, to zmiana tego jest pierwszą rzeczą, którą należy się zająć, zanim pomożemy mu wrócić do Boga z miłości.
Najważniejszy powód, dla którego ktoś odchodzi z Kościoła
Opisaliśmy kilka powszechnych powodów, dla których młodzi ludzie odchodzą z Kościoła. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że przynajmniej jeden z nich odpowiada sytuacji twojego dziecka. Jednakże zastanówmy się nad łodzią nieprzywiązaną do nabrzeża, dryfującą na morzu. Możemy obserwować czynniki, które tę łódź wypychają (np. wiatr i fale), lecz również te, które na początku sprawiły, że łódź odpłynęła: nie była odpowiednio przywiązana, nie była zakotwiczona. Większość młodych odchodzących z Kościoła z łatwością można odciągnąć, ponieważ nie ma niczego, co by ich zatrzymywało.
Ujmując prosto, najważniejszym powodem porzucania przez ludzi wiary jest to, że nie są zakorzenieni w żywym spotkaniu z Jezusem w Kościele. Jeśli stale spotykają Pana w Kościele, wtedy pomimo różnych kłopotów, frustracji, skandali i cierpień, które być może obserwują z bólem, mimo wszystko dosłyszą odpowiedź św. Piotra, gdy Jezus zapytał uczniów, czy oni także odejdą: „Panie, do kogóż pójdziemy?” (J 6,68).
Katolicy używają szczególnego określenia na akt pomagający ludziom spotkać Jezusa: ewangelizacja. Ewangelizować to znaczy głosić Dobrą Nowinę Jezusa Zmartwychwstałego i pomagać im spotkać Go osobiście.
Jednak w ciągu kilku minionych dziesięcioleci nie udawało nam się robić tego dobrze. Jak wykazuje wielu liderów Kościoła, większość ludzi wychowanych w Kościele jest ochrzczonych. Wielu jest katechizowanych. Niewielu jednak jest ewangelizowanych. Większość przeszła przez instytucjonalny i sakramentalny proces, ale w rzeczywistości nie spotkała Pana Jezusa w osobisty, głęboki sposób.
Jeśli chcemy zapobiec temu, by nasze dzieci odchodziły z Kościoła, jeśli chcemy sprowadzić je z powrotem, musimy stworzyć coś, co papież Franciszek nazywa „kulturą spotkania”, która łączy młodych z Jezusem poprzez Jego Kościół, a nie wbrew niemu.
Cała druga część tej książki pokaże ci, jak to zrobić. Zanim jednak do tego przejdziemy, skupmy się na innej ważnej kwestii. Wiemy już, dlaczego młodzi odchodzą z Kościoła. Ale odszedłszy, dokąd idą?PRZYPISY
1 _America’s Changing Religious Landscape_, Pew Research Center, Waszyngton, 12 maja 2015, https://www.pewforum.org/2015/05/12/americas-changing-religious-landscape/.
2 _Faith in Flux_, Pew Research Center, Waszyngton, 27 kwietnia 2009, https://www.pewforum.org/2009/04/27/faith-in-flux/.
3 Lorene Hanley Duquin, _When a Loved One Leaves the Church_, Our Sunday Visitor, Huntington, IN 2001, s. 45.
4 Tamże, s. 46.
5 _America’s Changing_…, dz. cyt.
6 Mowa o uniwersytecie katolickim w miejscowości Notre Dame w stanie Indiana – przyp. red.
7 Christian Smith, Kyle Longest, Jonathan Hill, Kari Christoffersen, _Young Catholic America: Emerging Adults In, Out Of, and Gone from the Church_, Oxford University Press, New York 2014, s. 202.
8 _Faith in Flux_, dz. cyt.
9 _The Shifting Religious Identity of Latinos in the United States_, Pew Research Center, Waszyngton, 7 maja 2014, https://www.pewforum.org/2014/05/07/the-shifting-religious-identity-of-latinos-in-theunited-states/.
10 _Sól ziemi. Chrześcijaństwo i Kościół katolicki na przełomie tysiącleci. Z Kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Peter Seewald_, Znak, Kraków 2005, s. 27.
11 _America’s Changing_…, dz. cyt.
12 G.K. Chesterton, _Kościół katolicki i konwersja_, Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, Sandomierz 2012.
13 Philip R. Hardy, Kelly L. Kandra, Brian G. Patterson, _Joy and Grievance in an American Diocese: Results from Online Surveys of Active and Inactive Catholics in Central Illinois_, Benedictine University, Lisle, Il 2014, https://www.dio.org/uploads/files/Communications/Press_Releases/2014/Joy-and-Grievance-public-final-sep-11-2014.pdf.
14 _Faith in Flux_, dz. cyt.
15 William J. Bryan, _Why They Left: Exit Interviews Shed Light on Empty Pews_, „America”, 30 kwietnia 2012, https://americamagazine.org/issue/5138/article/why-they-left.
16 Sarah, _Christian Formation and the Cost of the Culture Wars_, „A Queer Calling” (blog), 1 maja 2014, https://aqueercalling.com/2014/05/01/christian-formation-and-the-cost-of-the-culture-wars/.
17 U.S. _Religious Landscape Survey_, Pew Research Center, Waszyngton, 1 czerwca 2008, https://www.pewforum.org/2008/06/01/u-s-religious-landscape-survey-religious-beliefs-and-practices/.
18 Ann Carey, _Portrait of Young Catholics Sobering but Vital_, „Our Sunday Visitor”, 11 czerwca 2014.
19 Christian Smith, Melinda Lundquist Denton, _Soul Searching: The Religious and Spiritual Lives of American Teenagers_, Oxford University Press, Oxford 2009, s. 163.
20 Christian Smith i in., _Young Catholic America_, dz. cyt., s. 67.
21 C.S. Lewis, _Problem cierpienia_, Areopag, Katowice 1996, s. 37.
22 Papież Benedykt XVI, _Address to the German Pilgrims Who Had Come to Rome for the Inauguration Ceremony of the Pontificate_, 25 kwietnia 2005, https://www.vatican.va/content/benedict-xvi/en/speeches/2005/april/documents/hf_ben-xvi_spe_20050425_german-pilgrims.html.
23 Cytaty z Pisma Świętego pochodzą z internetowego wydania Biblii Tysiąclecia, https://biblia.deon.pl.O AUTORZE
BRANDON VOGT – jest autorem dwunastu książek, z których kilka trafiło na szczyt list bestsellerów Amazona. Otrzymał nagrody Catholic Press Association i Association of Catholic Publishers. Założył organizację ClaritasU, pomagającą katolikom wyjaśniać meandry wiary, a także katolicką szkołę wyższą Chesterton Academy of Orlando. Współpracuje z biskupem Robertem Barronem: jest dyrektorem wydawniczym Word on Fire Catholic Ministries oraz gospodarzem podcastu „Word on Fire Show”. Zasiadał w radzie Towarzystwa G.K. Chestertona, a obecnie pełni funkcję prezesa Central Florida Chesterton Society. Niedawno „Catholic Herald” uznał go za „jednego ze współczesnych przywódców katolickich w USA”. Mieszka z żoną i ośmiorgiem dzieci na małej farmie niedaleko Orlando na Florydzie, gdzie hoduje kurczaki, kozy, osły, świnie, króliki, kaczki, pszczoły i krowę o imieniu Jenny.