Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pozorne szczęście - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 listopada 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pozorne szczęście - ebook

Małżeństwo Julii z Miłoszem było idealne. Zakochanych łączyło spełnienie prywatne, jak i zawodowe, a także wspólna pasja do gotowania. Do pełni szczęścia brakowało im tylko dziecka. W końcu zaczęli się więc o nie starać.

Niestety, ich niezwykłe szczęście okazało się tylko pozorne. Wraz z decyzją o dziecku zaczęły piętrzyć się problemy. Problemy, które wynikły z nagłego, dużego kryzysu w firmie Miłosza. Los zaczął wystawiać ich małżeństwo na coraz to cięższe próby. Zupełnie, jakby chciał ich rozdzielić. Julia i Miłosz zawalczą o ich wspólne szczęście, ale czy wystarczy im sił w tej nierównej walce?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788367357609
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Bał­tyk był za­ska­kują­co cie­pły, zwłasz­cza bio­rąc pod uwa­gę, że je­sień zbli­ża­ła się wiel­ki­mi kro­ka­mi. Julia lu­bi­ła tę porę roku. Wie­czo­ry pod cie­płym ple­dem z kub­kiem ka­kao i książ­ką w ręku wy­da­wa­ły jej się naj­lep­szym spo­so­bem na spę­dze­nie cza­su w zim­niej­sze dni. Uwiel­bia­ła to, cho­ciaż wer­sja z ja­kimś faj­nym se­ria­lem w ra­mio­nach męża też brzmia­ła cał­kiem do­brze.

– Obie­caj mi, że za rok przy­je­dzie­my tu świę­to­wać we trój­kę – po­wie­dzia­ła Julia, gdy spa­ce­ro­wa­li ra­zem brze­giem mo­rza.

– Obie­cu­ję, ko­cha­nie, a co byś chcia­ła pierw­sze? Chłop­czyka czy dziew­czyn­kę? – Mi­łosz oczyma wy­obraź­ni wi­dział już, jak ba­wią się z tą małą istot­ką na pla­ży i sta­wia­ją bab­ki z pia­sku.

– Ma­rzę o dziew­czyn­ce, ale naj­bar­dziej chcia­ła­bym, żeby dziec­ko było po pro­stu zdro­we. – Od­wró­ci­ła się do nie­go i po­pa­trzyła w jego duże piw­ne oczy.

– Wiesz, że ja też bym chyba chciał pierw­szą dziew­czyn­kę? Mo­je­mu ko­le­dze ostat­nio uro­dzi­ła się taka mała kruszyn­ka, na­zwa­li ją Zo­sia, po bab­ci. Jest prze­ślicz­na. – Przy­po­mniał so­bie, jak ostat­nio jego kum­pel chwa­lił się zdję­cia­mi ma­łej dziew­czyn­ki, i sam za­pra­gnął mieć cór­kę.

Do Re­wa­la przy­je­cha­li świę­to­wać swo­ją drugą rocz­ni­cę ślu­bu. Do­kład­nie dwa lata temu o tej po­rze sta­nę­li na ślub­nym ko­bier­cu, by przy­się­gać so­bie do­zgon­ną mi­łość, wier­ność i uczci­wość mał­żeń­ską. To były zde­cydo­wa­nie ich naj­lep­sze lata ra­zem. Dużo po­dró­żo­wa­li, cho­dzi­li na ro­man­tycz­ne rand­ki, spo­tyka­li się z naj­bliż­szymi i re­ali­zo­wa­li swo­ją wspól­ną pa­sję, jaką było go­to­wa­nie. Mi­łosz od za­wsze lu­bił pich­cić i udo­sko­na­lać swo­je po­tra­wy oraz wy­myślać nowe prze­pi­sy. Julia zaś uwiel­bia­ła piec i przy­go­to­wywać róż­ne­go ro­dza­ju de­se­ry. W kuch­ni uzupeł­nia­li się ide­al­nie, po­dob­nie zresz­tą jak w życiu. Na co dzień dzie­li­li się obo­wiąz­ka­mi po rów­no i za­wsze sta­ra­li się so­bie wza­jem­nie po­ma­gać.

Na po­cząt­ku ich mał­żeń­stwa Julia wpa­dła na pe­wien po­mysł, któ­ry jak się po­tem oka­za­ło, był strza­łem w dzie­siąt­kę. Pod ko­niec każ­de­go mie­sią­ca pi­sa­li do sie­bie krót­ki list, w któ­rym dzię­ko­wa­li so­bie za to, co do­bre­go i wspa­nia­łe­go uda­ło im się prze­żyć ra­zem w ostat­nim cza­sie, jak rów­nież opi­sy­wa­li to, co im się nie po­do­ba­ło albo iryto­wa­ło, np. w za­cho­wa­niu drugiej stro­ny. Dzię­ki temu za­bie­go­wi uda­wa­ło im się za­wsze szcze­rze ze sobą roz­ma­wiać i nie bać się wska­zywać tego, co im nie leży w związ­ku, oraz pró­bo­wać pra­co­wać nad tym, by mał­żeń­stwo było jesz­cze do­sko­nal­sze. W mło­do­ści, kie­dy się po­zna­li na szkol­nym ko­ryta­rzu, czę­sto wy­sy­ła­li so­bie ro­man­tycz­ne wier­szyki w po­sta­ci li­ści­ków. Nie­któ­re z nich ko­bie­ta nadal trzyma­ła w szufla­dzie z pa­miąt­ka­mi i po­wra­ca­ła do nich, gdy tyl­ko na­cho­dzi­ło ją na wspo­mnie­nia. Do dziś pa­mię­ta, jak Mi­łosz pod­szedł do niej na jed­nej z przerw i za­pytał o to, czy się z nim nie umó­wi. Cho­dzi­li do jed­nej kla­sy, ale Mi­łosz był rok stra­szy, po­nie­waż nie zdał do kla­sy ma­tural­nej i mu­siał po­wta­rzać rok. Z jego per­spek­tywy to nie było wca­le ta­kie złe. Po­znał Julię, za­ko­chał się w niej i od tam­tej pory byli prak­tycz­nie nie­roz­łącz­ni. Uczyli się ra­zem, po­ma­ga­li so­bie – głów­nie to Julia po­ma­ga­ła Mi­ło­szo­wi, po­nie­waż nie szło mu za do­brze z ma­te­ma­tyki, ale osta­tecz­nie uda­ło mu się zdać do trze­ciej kla­sy, a po­tem cał­kiem nie­źle na­pi­sać ma­turę. Od za­wsze po­wta­rzał, że to tyl­ko dzię­ki niej uda­ło mu się osią­gnąć tak wie­le.

Julia od za­wsze ma­rzyła o byciu dzien­ni­kar­ką, dla­te­go gdy tyl­ko uda­ło jej się do­stać na studia, była za­chwyco­na i bar­dzo pod­eks­cyto­wa­na. Mi­łosz nie chciał kon­tynuo­wać na­uki, dla­te­go za­trud­nił się w fir­mie pro­du­kują­cej wszel­kie­go ro­dza­ju for­my si­li­ko­no­we. Szło mu cał­kiem nie­źle i po trzech la­tach do­stał awans na kie­row­ni­ka pro­duk­cji, wte­dy za­ra­biał już na­praw­dę kon­kret­ne pie­nią­dze. Jed­nak od za­wsze ma­rzył o tym, by mieć wła­sną fir­mę i spe­cja­li­zo­wać się wła­śnie w ta­kich wy­ro­bach, dla­te­go po pię­ciu la­tach pra­cy po­sta­no­wił za­cząć dzia­łać. Do współ­pra­cy za­pro­sił swo­je­go do­bre­go przy­ja­cie­la Szymo­na. Akurat męż­czyzna miał tro­chę wol­nej go­tów­ki i chciał w coś za­in­we­sto­wać. Mi­łosz rów­nież spo­ro odło­żył, jed­nak to oka­za­ło się za mało, by za­cząć two­rzyć wszyst­ko od pod­staw. Po­ra­to­wa­li się więc kre­dytem, gdy tyl­ko we­szli w spół­kę. Fir­ma z po­cząt­ku nie przy­no­si­ła za­wrot­nych zysków, ale po­zwa­la­ła się im utrzymać i spła­cać w ter­mi­nie kre­dyt, co było dla nich naj­waż­niej­sze. Do­pie­ro rok póź­niej za­czę­li pod­bi­jać rynek, po­zyski­wać wię­cej klien­tów i w koń­cu po­rząd­nie za­ra­biać.

Oświad­czyny i ślub były tyl­ko for­mal­no­ścią. Ko­chał ją i wie­dział, że to z Julią pra­gnie stwo­rzyć ro­dzi­nę, któ­rej nig­dy nie miał, i z Julią pra­gnie się ze­sta­rzeć. Mi­łosz wy­cho­wywał się bez ojca, ale jego dzie­ci będą mia­ły wszyst­ko, cze­go tyl­ko za­pra­gną – obie­cywał so­bie i swo­jej uko­cha­nej tuż po ślu­bie. Ko­lej­nym ma­rze­niem i kro­kiem, któ­ry chciał wy­ko­nać, było kup­no domu. Do tej pory wy­naj­mo­wa­li z Julią je­dynie małą ka­wa­ler­kę, ale te­raz chcie­li ro­zej­rzeć się za czymś zde­cydo­wa­nie więk­szym. W koń­cu obo­je pra­gnę­li mieć dużą ro­dzi­nę. Kie­dy na obrze­żach War­sza­wy zna­leź­li dom swo­ich ma­rzeń, nie za­sta­na­wia­li się ani chwi­li. Kupi­li po­sia­dłość i urzą­dzi­li tak, jak obo­je chcie­li, i cie­szyli się z każ­dej chwi­li spę­dzo­nej w tym miej­scu. To była jed­na z ich lep­szych de­cyzji, byli tam ra­zem na­praw­dę szczę­śli­wi.

Julia po skoń­czo­nych studiach do­sta­ła pra­cę w re­dak­cji ga­ze­ty, gdzie od­bywa­ła wcze­śniej prak­tyki, jed­nak tam dłu­go miej­sca nie za­grza­ła, po­nie­waż jej do­bry ko­le­ga z roku po­le­cił ją w jed­nym z por­ta­li in­ter­ne­to­wych. Tam osta­tecz­nie dużo le­piej się od­na­la­zła. Pra­ca z Klau­diu­szem była dla niej przy­jem­no­ścią, po­nie­waż bar­dzo do­brze za­wsze się ro­zu­mie­li i do­ga­dywa­li. Julia pi­sa­ła naj­pierw na te­ma­ty li­fe­stylo­we, jed­nak sze­fo­stwo szyb­ko się na niej po­zna­ło i już pół roku póź­niej ko­bie­ta do­sta­ła po­waż­niej­szą rubrykę. Two­rzyła bar­dzo życio­we ma­te­ria­ły. Moż­na po­wie­dzieć, że mo­men­ta­mi czuła się jak dzien­ni­karz śled­czy. Klau­diusz miał dużo zna­jo­mych, mię­dzy in­nymi w po­li­cji, dla­te­go in­for­ma­cje do­sta­wa­li za­wsze z pierw­szej ręki. Julia czę­sto prze­pro­wa­dza­ła wy­wia­dy z ro­dzi­na­mi ofiar wy­pad­ków, a tak­że z ro­dzi­na­mi spraw­ców. To za­wsze po­zwa­la­ło jej na obiek­tyw­ną oce­nę sy­tua­cji. Ko­bie­ta uwiel­bia­ła swo­ją pra­cę i za­wsze an­ga­żo­wa­ła się w nią w stu pro­cen­tach. Mia­ła swe­go ro­dza­ju swo­bo­dę ze stro­ny sze­fo­stwa, dla­te­go pra­cę wy­ko­nywa­ła prak­tycz­nie zdal­nie. W re­dak­cji po­ja­wia­ła się za­zwyczaj raz w ty­god­niu, by wszyst­ko do­kład­nie omó­wić i za­twier­dzić te­ma­ty, na któ­re bę­dzie pi­sać.

Ostat­nio jed­nak obie­ca­ła so­bie, że zwol­ni nie­co tem­po i za­dba o sie­bie. Od kil­ku mie­się­cy myśla­ła o tym, by zo­stać mamą. Bar­dzo tego pra­gnę­ła. Kie­dy wi­dzia­ła w skle­pach małe ubran­ka czy inne ak­ce­so­ria nie­mow­lę­ce, nie mo­gła przejść obok nich obo­jęt­nie. To wszyst­ko za­wsze bar­dzo ją roz­czula­ło i spra­wia­ło, że za­czę­ła co­raz czę­ściej myśleć o tym, że chce mieć dziec­ko. W za­sa­dzie mia­ła do tego ide­al­ny czas. Jej re­la­cje z Mi­ło­szem były na­praw­dę uda­ne. Po­sia­da­li duży dom z ogro­dem, w któ­rym ich po­cie­cha bę­dzie mo­gła się w przy­szło­ści ba­wić. Obo­je mie­li tak­że sta­bil­ne pra­ce z per­spek­tywa­mi na przy­szłość. Nie było więc żad­nych prze­ciw­wska­zań do tego, by zo­sta­li ro­dzi­ca­mi, a co naj­waż­niej­sze – oni na­praw­dę tego chcie­li. W Juli już daw­no obu­dził się in­stynkt ma­cie­rzyń­ski i nie ukrywa­ła tego. Nie in­a­czej było z Mi­ło­szem, zwłasz­cza kie­dy ostat­nio do­wie­dział się, że jego ko­lej­ny kum­pel zo­sta­nie oj­cem, po­zaz­dro­ścił mu tego. Może więc spró­bu­ją po­sta­rać się o po­tom­ka wła­śnie tutaj?

O Błę­kit­nym Brze­gu do­wie­dzie­li się od zna­jo­mych, któ­rzy spę­dza­li tu swo­je ostat­nie wa­ka­cje. Julia od razu za­dzwo­ni­ła do wła­ści­cie­li i za­pyta­ła o wol­ny ter­min na po­cząt­ku wrze­śnia. Akurat ide­al­nie się zło­żyło, po­nie­waż ktoś od­wo­łał swój przy­jazd w ostat­niej chwi­li i na to miej­sce mo­gli przy­je­chać Julia z Mi­ło­szem. Kie­dy tyl­ko zo­ba­czyli to miej­sce, za­ko­cha­li się w nim. Nie­wąt­pli­wym atutem było to, że mie­li cał­kiem bli­sko do mo­rza i na dep­tak, gdzie znaj­do­wa­ło się mnó­stwo knaj­pek i ba­rów, w któ­rych moż­na do­brze zjeść. Go­spo­da­rze byli sym­pa­tycz­ni i uczyn­ni, co też było mi­łym za­sko­cze­niem. Mag­da i Fra­nek pro­wa­dzi­li to miej­sce już kil­ka lat i cie­szyli się nie­słab­ną­cym za­in­te­re­so­wa­niem turystów, któ­rych mo­gli u sie­bie go­ścić. Każ­de­go go­ścia trak­to­wa­li in­dywi­du­al­nie, zwa­ża­jąc na jego po­trze­by. Oczywi­ście nie stro­ni­li rów­nież od roz­mów oraz opo­wia­da­nia o miej­scach, któ­re war­to od­wie­dzić w Re­wa­lu i oko­li­cy.

– Je­śli nie byli­ście jesz­cze w Par­ku Wie­lo­ryba, to ko­niecz­nie mu­si­cie od­wie­dzić to miej­sce – za­chę­ca­ła Julię wła­ści­ciel­ka, Mag­da, kie­dy spo­tka­ły się przy re­cep­cji.

– Z chę­cią się tam wy­bie­rze­my, po­dob­no jutro ma być tro­chę gor­sza po­go­da, więc ide­al­nie się skła­da.

– Tak, już mnie krę­go­słup boli. Nie wiem, czy to na zmia­nę po­go­dy, czy od tej cią­ży – po­wie­dzia­ła Mag­da, ma­sując swo­je ple­cy.

– Jest pani w cią­ży? Gra­tulu­ję. – Julia po­pa­trzyła na nią z uśmie­chem.

– Wy­ga­da­łam się. Tak, to do­pie­ro po­czą­tek, ale je­ste­śmy z mę­żem bar­dzo szczę­śli­wi. Dłu­go się sta­ra­li­śmy, tak że moż­na po­wie­dzieć, że wy­cze­ka­ne le­piej sma­kuje. – Za­śmia­ła się.

– To ser­decz­ne gra­tula­cje jesz­cze raz i dużo zdro­wia – od­par­ła z tro­ską Julia.

– Dzię­kuje­my, to na­sze pierw­sze dziec­ko, więc je­ste­śmy pod­eks­cyto­wa­ni, ale rów­nież nie­co ze­stre­so­wa­ni. – Mag­da od­wza­jem­ni­ła uśmiech i po­gła­ska­ła się po brzuchu.

Julia po­zaz­dro­ści­ła jej tego, że już za kil­ka mie­się­cy przy­wi­ta na świe­cie swo­je dziec­ko. Ona też chcia­ła­by być już w cią­ży i cie­szyć się z fak­tu, że mała istot­ka bę­dzie mó­wi­ła do niej „mamo”.ROZDZIAŁ 2

Julia czer­pa­ła z tego wy­jaz­du każ­dą chwi­lę. Ra­zem z Mi­ło­szem sta­ra­li się ak­tyw­nie spę­dzać czas, na­wet mimo nie­po­go­dy. W dzień za­zwyczaj spa­ce­ro­wa­li i wdycha­li jod, a wie­czo­ra­mi za­szywa­li się w po­ko­ju i wtule­ni w sie­bie oglą­da­li fil­my oraz roz­ma­wia­li do póź­nych go­dzin noc­nych. Uwiel­bia­li spę­dzać czas w swo­im to­wa­rzystwie. W ty­god­niu, kie­dy pra­co­wa­li i mie­li inne obo­wiąz­ki, nie za­wsze mie­li dla sie­bie chwi­lę, dla­te­go te­raz sta­ra­li się mak­sy­mal­nie wy­ko­rzystać swój urlop.

– Wiesz, że ta wła­ści­ciel­ka, Mag­da, jest w cią­ży? – po­wie­dzia­ła na­gle Julia, kie­dy skoń­czyli oglą­dać film.

– Po­waż­nie? To chyba ja­kiś po­czą­tek, bo nic nie wi­dać – od­parł za­sko­czo­ny Mi­łosz.

– Tak, mó­wi­ła, że wie­dzą od nie­daw­na. Za­zdrosz­czę jej. – Ko­bie­ta spoj­rza­ła na swo­je­go męża, a on po­gła­skał ją po po­licz­ku.

– Ko­cha­nie, my prze­cież też za­czę­li­śmy się już sta­rać, spo­koj­nie. Uda nam się. – Uśmiech­nął się do niej. Był pew­ny, że za kil­ka ty­god­ni, kie­dy Julia zro­bi test, zo­ba­czą na nim dwie kre­ski.

– A co, je­śli nie? Mar­twię się. Moja mama mia­ła pro­blem, by zajść w cią­żę, to dla­te­go je­stem je­dynacz­ką. Moi ro­dzi­ce nie mo­gli mieć wię­cej dzie­ci – po­wie­dzia­ła ze smut­kiem. Przez chwi­lę prze­szło jej przez myśl, że mogą się sta­rać nie­co dłu­żej niż inne pary. W koń­cu to uwa­run­ko­wa­nia ge­ne­tycz­ne.

– Na­wet tak nie myśl i prze­stań się tym za­drę­czać na za­pas. Jak nie uda się te­raz, to spró­bu­je­my jesz­cze raz. To nic złe­go. – Po­cie­szał ją mąż. Nie chciał, by spę­dza­ło jej to sen z po­wiek, ale jak znał Julię, to pew­nie tak bę­dzie.

– Masz ra­cję, stres i nie­po­trzeb­na go­ni­twa myśli mi nie po­mo­gą, a wręcz prze­ciw­nie. Mogą mi tyl­ko za­szko­dzić. – Po­sta­no­wi­ła, że na spo­koj­nie po­cze­ka i nie bę­dzie o tym aż tyle myśleć.

Kie­dy na drugi dzień obu­dzi­ły ich pro­mie­nie sło­necz­ne, któ­re nie­śmia­ło prze­bi­ja­ły się przez chmu­ry, Julia ener­gicz­nie wsta­ła z łóż­ka, by przy­wi­tać nowy dzień. Po­kój był prze­stron­ny, a wy­so­kie okna wy­cho­dzi­ły na las, któ­ry od­dzie­lał ich od mo­rza. Ko­bie­ta otwo­rzyła drzwi bal­ko­no­we i wy­szła na ta­ras, by po­dzi­wiać wi­do­ki i na­pa­wać się mor­skim kli­ma­tem. Rano było już zde­cydo­wa­nie zim­niej, po­mi­mo świe­cą­ce­go na nie­bie słoń­ca, dla­te­go się­gnę­ła po blu­zę męża, któ­ra le­ża­ła na ko­mo­dzie.

Wi­dok za­pie­rał dech w pier­siach. Prze­bi­ja­ją­ce się po­śród ko­ron drzew słoń­ce było nie­sa­mo­wi­te. W od­da­li było rów­nież wi­dać ka­wa­łek mo­rza, co było rów­nie przy­jem­ne dla oka.

– Moja uko­cha­na żon­ka już od rana na no­gach. – Mi­łosz zwlekł się w koń­cu z łóż­ka i wy­szedł na ta­ras, po czym ob­jął Julię w pa­sie.

– Jest zim­no, prze­zię­bisz się. – Od­wró­ci­ła się do nie­go.

– Nic mi nie bę­dzie, za to to­bie chyba cie­pło. – Spoj­rzał wy­mow­nie na swo­ją blu­zę.

– W two­ich ra­mio­nach mi jesz­cze cie­plej. – Wtuli­ła się w jego nagi tors. Była szczę­śli­wa.

Nie chcie­li mar­no­wać jed­ne­go z ostat­nich dni, ja­kie mie­li tu spę­dzić, dla­te­go po ro­man­tycz­nych chwi­lach na ta­ra­sie po­szli się ubrać, a po­tem zjeść śnia­da­nie. Po­go­da tego dnia wy­jąt­ko­wo do­pi­sa­ła, dla­te­go chcie­li spę­dzić czas na pla­ży. Na miej­scu oka­za­ło się, że po­mi­mo wia­tru jest dość przy­jem­nie, dla­te­go roz­ło­żyli koc oraz roz­sta­wi­li pa­ra­wan. Mi­łosz był mi­ło­śni­kiem pływa­nia, dla­te­go gdy tyl­ko zdjął ko­szul­kę i spoden­ki, od razu po­le­ciał do wody. Julia nie prze­pa­da­ła za ką­pie­la­mi w mo­rzu. Zde­cydo­wa­nie le­piej od­naj­dywa­ła się w ba­se­nie, dla­te­go da­ro­wa­ła so­bie tę wąt­pli­wą przy­jem­ność, jaką było pływa­nie w sło­nej i zim­nej wo­dzie.

– Nie dasz mi się na­mó­wić na wspól­ne pływa­nie? – za­pytał Mi­łosz, kie­dy wy­szedł z mo­rza. Woda była lo­do­wa­ta, ale jemu to nie prze­szka­dza­ło.

– Zde­cydo­wa­nie nie, z pew­no­ścią mo­rze jest dziś zim­ne i nie­przyjem­ne. – Spoj­rza­ła na męża i kro­ple wody spływa­ją­ce z jego wło­sów.

– Tra­ge­dii nie ma, ale jak chcesz. – Po­ło­żył się obok niej i cmok­nął ją w po­li­czek. On zde­cydo­wa­nie wo­lał ak­tyw­ny wy­po­czynek. Opa­la­nie szyb­ko mu się nudzi­ło.

Julia pre­fe­ro­wa­ła le­ni­we le­że­nie na pla­ży w to­wa­rzystwie męża, książ­ki lub ja­kiejś ga­ze­ty. Lu­bi­ła czytać, dla­te­go ta for­ma re­lak­su była dla niej ide­al­na. Kil­ka me­trów od nich roz­ło­żyła się ro­dzi­na z trój­ką dzie­ci i Julia nie mo­gła ode­rwać wzro­ku od naj­młod­szej po­cie­chy, któ­rą trzyma­ła na rę­kach praw­do­po­dob­nie jej mat­ka. Dziew­czyn­ka była ślicz­na. Mia­ła pięk­ne blond locz­ki i uśmie­cha­ła się do wszyst­kich, a to bar­dzo roz­czuli­ło Julię. Mi­mo­wol­nie w tej sa­mej chwi­li po­gła­ska­ła się po brzuchu i po­myśla­ła, że też chcia­ła­by mieć taką uro­czą dziew­czyn­kę. Ma­rzyła o cór­ce, od kie­dy po­czuła in­stynkt ma­cie­rzyń­ski. Wy­obra­ża­ła so­bie wte­dy, jak bę­dzie ją ubie­rać w su­kien­ki i ba­wić się z nią lal­ka­mi. To było pięk­ne. Czy bę­dzie jej jed­nak dane zo­stać mat­ką? Mia­ła się skupić tyl­ko na po­zytyw­nych myślach, ale ja­koś nie po­tra­fi­ła. Z za­du­my wy­rwał ją Mi­łosz, pyta­jąc, co ma dziś ocho­tę zjeść, jed­nak ona myśla­mi była gdzieś bar­dzo da­le­ko.

– Wszyst­ko do­brze? – do­pytywał, kie­dy nie od­po­wia­da­ła.

– A tak, wy­bacz, za­pa­trzyłam się. – Ode­rwa­ła wzrok od dziew­czyn­ki i spoj­rza­ła z uśmie­chem na męża.

– Umó­wi­li­śmy się na coś, mia­łaś o tym nie myśleć.

– Mam wszyst­ko pod kon­tro­lą, a je­śli cho­dzi o obiad, to mam dziś ocho­tę na coś jar­skie­go, może pie­ro­gi? – Wzię­ła go za rękę i po­gła­ska­ła.

– Nie wy­da­ję mi się, ale okej. Co do obia­du, mogą być pie­ro­gi. – Do­brze ją znał i do­sko­na­le wie­dział, że Julia wpa­trywa­ła się w tę dziew­czyn­kę i zno­wu się za­mar­twia­ła, czy ona też bę­dzie kie­dyś mat­ką.

Słoń­ce scho­wa­ło się za chmu­ry do­pie­ro koło pięt­na­stej, dla­te­go zgod­nie po­sta­no­wi­li, że zej­dą już z pla­ży i wró­cą do Błę­kit­ne­go Brze­gu, by się od­świe­żyć, a po­tem sko­czą na obiad. Co praw­da nie byli jesz­cze głod­ni, po­nie­waż za­bra­li ze sobą owo­ce i kil­ka prze­ką­sek, ale chcie­li dzi­siaj ce­le­bro­wać ostat­ni dzień po­bytu i jesz­cze raz po­zwie­dzać Re­wal, a do po­ko­ju wró­cić do­pie­ro wie­czo­rem. Julia z tej oka­zji prze­bra­ła się w swo­ją ulu­bio­ną gra­na­to­wą su­kien­kę w bia­łe grosz­ki, z roz­cię­ciem na udzie. Ostat­nio mało cho­dzi­ła w san­da­łach na ko­tur­nie, któ­re kupi­ła so­bie z po­cząt­kiem lata, dla­te­go dziś po­sta­no­wi­ła je za­ło­żyć. Swo­ją dro­gą, ide­al­nie pa­so­wa­ły jej do tej su­kien­ki. Na ra­mio­na za­rzuci­ła jesz­cze tyl­ko bia­łą kurt­kę dżin­so­wą, a przez ra­mię prze­wie­si­ła skó­rza­ną brą­zo­wą to­reb­kę, któ­rą do­sta­ła od mamy na uro­dzi­ny. Bar­dzo ją lu­bi­ła, po­nie­waż były na niej wy­gra­we­ro­wa­ne jej ini­cja­ły, co do­dat­ko­wo spra­wia­ło, że była dla niej wy­jąt­ko­wa.

– Je­stem go­to­wa – oznaj­mi­ła mę­żo­wi, kie­dy wy­szedł z ła­zien­ki. Czuła od nie­go przy­jem­ną woń per­fum, któ­re uwiel­bia­ła.

– Pięk­nie wy­glą­dasz. – Zła­pał ją w ta­lii i po­ca­ło­wał, po czym za­pro­sił do wyj­ścia.

Po póź­nym obie­dzie po­szli na drin­ka do jed­nej z knaj­pek, któ­rą po­le­cił im Fra­nek. Po­da­wa­li tam na­praw­dę świet­ne trun­ki. Julia zde­cydo­wa­ła się na mo­hi­to, na­to­miast Mi­łosz na whi­sky z colą i cytryną. Męż­czyzna lu­bił się na­pić, ale ro­bił to ra­czej oka­zjo­nal­nie, wa­ka­cje jed­nak rzą­dzi­ły się zupeł­nie in­nymi pra­wa­mi. Nie po­sza­le­je so­bie dziś jed­nak zbyt­nio, po­nie­waż jutro wy­jeż­dża­ją i bę­dzie mu­siał po­ko­nać dro­gę po­wrot­ną do domu. Julia co praw­da mia­ła pra­wo jaz­dy, ale nie wy­bie­ra­ła się w tak dłu­gie tra­sy, po­nie­waż naj­zwyczaj­niej w świe­cie się bała. Kie­dyś mia­ła wy­pa­dek i to spra­wi­ło, że na ja­kiś czas w ogó­le prze­sta­ła pro­wa­dzić auto. Nic po­waż­ne­go się wte­dy nie sta­ło. Stłucz­kę wy­wo­łał pi­ja­ny kie­row­ca, któ­ry wje­chał w tył jej auta, po­nie­waż się za­ga­pił, na wskutek cze­go Julia ude­rzyła gło­wą w kie­row­ni­cę. Na szczę­ście do­zna­ła tyl­ko wstrzą­śnie­nia mó­zgu i mia­ła roz­cię­ty łuk brwio­wy, po czym po­zo­sta­ła jej już tyl­ko nie­wiel­ka bli­zna. Od tam­tej pory sta­ra­ła się jeź­dzić tyl­ko w dzień i roz­glą­da­ła się za­wsze bar­dzo uważ­nie na wszyst­kie stro­ny.

– Jak so­bie po­myślę, że od po­nie­dział­ku mam wró­cić do pra­cy, to mi się nie chce – po­wie­dział Mi­łosz, do­pi­ja­jąc drin­ka. Czas spę­dzo­ny z Julią był cu­dow­ny i męż­czyzna nie chciał wra­cać do War­sza­wy i obo­wiąz­ków, któ­re na nie­go cze­ka­ły w fir­mie.

– Mam po­dob­nie, cho­ciaż Klau­diusz wczo­raj do mnie pi­sał z do­brymi no­wi­na­mi. Po­dob­no ma świet­ny te­mat, wszyst­ko już klep­nię­te przez na­czel­ne­go, moż­na dzia­łać. – Za­cie­ra­ła ręce na samą myśl o tym, że już nie­długo zno­wu wró­ci do pra­cy. Lu­bi­ła to, co robi i była dum­na z każ­de­go na­pi­sa­ne­go ar­tykułu, pod któ­rym wid­nia­ło jej na­zwi­sko. Z Klau­diu­szem zna­ła się do­sko­na­le. Po­zna­li się na studiach i od tej pory trzyma­li się ra­zem, do dziś.

– Dla­cze­go on musi ci za­wra­cać gło­wę na­wet na wa­ka­cjach? – za­pytał mąż. Był zły, że ten ko­leś krę­cił się wo­kół jego żony. Klau­diusz de­kla­ro­wał wo­bec Julii je­dynie przy­jaźń, ale Mi­łosz miał wra­że­nie, że to nie do koń­ca praw­da. Cza­sa­mi za­cho­wywał się w sto­sun­ku do Jul­ki bar­dzo dwuznacz­nie.

– Z tego, co mi wia­do­mo, to Szymon też dzwo­nił do cie­bie i to kil­ka razy. – Za­ło­żyła ręce na krzyż i spoj­rza­ła na jego minę.

– Tak, ale to zupeł­nie co in­ne­go. Miał pro­blem z jed­nym roz­li­cze­niem i mu­sia­łem to z nim skon­sul­to­wać. W koń­cu pro­wa­dzi­my ra­zem biz­nes, to nie mo­gło za­cze­kać – od­po­wie­dział.

– Moja pra­ca też jest waż­na. Klau­diusz chciał tyl­ko wpro­wa­dzić mnie de­li­kat­nie w te­mat. – Nie chcia­ła się z nim kłó­cić, choć wie­dzia­ła, że mąż nie prze­pa­da za jej ko­le­gą z pra­cy, dla­te­go ucię­ła te­mat.

Oko­ło dwudzie­stej drugiej wró­ci­li do po­ko­ju i od razu po­szli spać. Od rana do­pa­ko­wywa­li ostat­nie rze­czy, a po­tem po­szli jesz­cze ostat­ni raz nad mo­rze. Chcie­li się po­że­gnać z szumem fal i po­ro­bić so­bie ostat­nie pa­miąt­ko­we zdję­cia. Kie­dy wró­ci­li do po­ko­ju, wy­nie­śli swo­je wa­liz­ki i za­pa­ko­wa­li je do auta, a po­tem po­że­gna­li się z Mag­dą i Fran­kiem i po­dzię­ko­wa­li za miły po­byt.

– To był wspa­nia­ły ty­dzień, dzię­kuje­my za wszyst­ko. – Julia po­de­szła do Mag­dy. Ostat­nio wi­dzia­ła ją w luź­nym swe­trze, ale dzi­siaj mia­ła na so­bie ob­ci­słą blu­zecz­kę, któ­ra opi­na­ła le­d­wie wi­docz­ny, ale krą­gły już brzuszek. Na jej oko ko­bie­ta była w trze­cim mie­sią­cu cią­ży.

– Cała przy­jem­ność po na­szej stro­nie, za­pra­sza­my czę­ściej. – Mag­da uśmiech­nę­ła się i po­gła­ska­ła po brzuchu, co roz­czuli­ło Julię.

– Z miłą chę­cią tu wró­ci­my, praw­da, ko­cha­nie? – Julia zwró­ci­ła się do męża, któ­ry przed chwi­lą do nich do­łą­czył.

– Tak, chęt­nie. Tak w ogó­le to gra­tulu­ję. – Mi­łosz spoj­rzał na brzuszek wła­ści­ciel­ki pen­sjo­na­tu.

– Dzię­kuję, mam na­dzie­ję, że wszyst­ko pój­dzie zgod­nie z pla­nem. – Uśmiech­nę­ła się do nich i wzię­ła pod boki. Była szczę­śli­wa i z ra­do­ścią eks­po­no­wa­ła swo­je nowe kształ­ty. Fra­nek rów­nież po­dzie­lał jej en­tuzjazm i chwa­lił się wszyst­kim, że już nie­długo zo­sta­nie oj­cem.ROZDZIAŁ 3

Po­wrót do rze­czywi­sto­ści oraz obo­wiąz­ków w pra­cy dla Mi­ło­sza oka­zał się dość trud­ny. Na dzień do­bry męż­czyzna do­stał nie­przyjem­ną wia­do­mość – je­den z ich głów­nych klien­tów wy­co­fuje się ze współ­pra­cy z jego fir­mą. Kie­dy Mi­łosz tyl­ko od­czytał e-mail, po­sta­no­wił na­tych­miast skon­tak­to­wać się te­le­fo­nicz­nie z me­na­dże­rem, od któ­re­go do­stał fe­ral­ną wia­do­mość, jed­nak ten nie od­bie­rał.

– Cho­le­ra ja­sna! – krzyk­nął Mi­łosz i rzucił te­le­fon na biur­ko. Był wście­kły i za­sta­na­wiał się, co było przy­czyną, dla któ­rej chcie­li z nimi roz­wią­zać umo­wę.

Ich współ­pra­ca za­zwyczaj ukła­da­ła się po­myśl­nie i Mi­łosz nie miał po­ję­cia, co ta­kie­go się wy­da­rzyło, iż pod­ję­li taką de­cyzję. Szymon miał być w biu­rze do­pie­ro za go­dzi­nę, ale męż­czyzna nie za­mie­rzał od­pusz­czać i nadal wy­dzwa­niał do oso­by od­po­wie­dzial­nej za tę sy­tua­cję. Je­śli oni na­praw­dę roz­wią­żą z nimi tę umo­wę, to ich fir­ma moc­no pod­upad­nie fi­nan­so­wo. Moż­li­we na­wet, że będą mu­sie­li zwal­niać lu­dzi. Mi­łosz na­wet nie chciał so­bie tego wy­obra­żać. Dla pew­no­ści zro­bił kil­ka kal­kula­cji, za­nim przy­szedł jego wspól­nik, jed­nak to tyl­ko utwier­dzi­ło go we wcze­śniej­szych do­mysłach.

– Cześć, jak tam po urlo­pie? – za­pytał Szymon, gdy tyl­ko prze­kro­czył próg ich biu­ra.

– Hej, świet­nie, na­wet od­po­czą­łem – od­po­wie­dział mu Mi­łosz, nie od­rywa­jąc wzro­ku od lap­to­pa.

– Nie wy­glą­dasz na wy­po­czę­te­go, coś nie tak? – Wspól­nik usiadł obok nie­go przy biur­ku i włą­czył swój kom­puter.

– Do­sta­li­śmy wia­do­mość od jed­nej z firm, że re­zygnują z na­szych usług.

– Jak to? Ale po­da­li kon­kret­ny po­wód? – za­pytał z nie­do­wie­rza­niem.

– Nie, po pro­stu na­pi­sa­li, że nam dzię­kują i tyle, ro­zu­miesz coś z tego? Prze­czytaj to sam, wy­sła­li na ogól­ną skrzyn­kę. – Mi­łosz oparł gło­wę o za­głó­wek fo­te­la.

Szymon chwi­lę póź­niej otwo­rzył pocz­tę i od­czytaw­szy nie­po­ko­ją­cą wia­do­mość, po­wie­dział:

– Rze­czywi­ście nic kon­kret­ne­go nie na­pi­sa­li. Cho­le­ra, co się mo­gło stać? Prze­cież za­wsze do­star­cza­li­śmy im to­war na czas, nig­dy nie było opóź­nień – za­sta­na­wiał się Szymon, był tą wia­do­mo­ścią lek­ko po­de­ner­wo­wa­ny. Zda­wał so­bie spra­wę z tego, że je­śli stra­cą tego klien­ta, to będą mie­li duży pro­blem.

– Pró­bu­ję do­dzwo­nić się do ich me­na­dże­ra, ale nie od­bie­ra. – Mi­łosz już stra­cił na­dzie­ję na ja­ki­kol­wiek kon­takt z ich stro­ny. Zgod­nie z umo­wą, któ­rą pod­pi­sa­li, kon­tra­hen­ci mie­li pra­wo wy­co­fać się w każ­dym mo­men­cie jej trwa­nia, bez uza­sad­nia­nia przy­czyny.

– Spo­koj­nie, może uda nam się jesz­cze z nimi ja­koś do­ga­dać – po­cie­szał go Szymon, jed­nak sam czar­no to wszyst­ko wi­dział.

– Sko­ro na­wet nie ra­czą od nas ode­brać te­le­fo­nu, to nie są­dzę. – Mi­łosz rzucił dłu­go­pis na biur­ko i wstał, by po­dejść do okna. Mie­li cał­kiem ład­ny wi­dok na park, a po­dob­no ko­lor zie­lo­ny uspo­ka­ja.

– Póź­niej spró­bu­ję się z nim skon­tak­to­wać, te­raz nie ma sen­su się do nich do­bi­jać. I tak mu­szą nam prze­fak­so­wać ofi­cjal­ne roz­wią­za­nie umo­wy. – Szymon pod­szedł do nie­go i po­kle­pał go po ple­cach. On też prze­jął się tą wia­do­mo­ścią, jed­nak miał jesz­cze cień na­dziei, że może uda im się z nimi ja­koś do­ga­dać.

Resz­ta dnia upłynę­ła im na po­rząd­ko­wa­niu do­kumen­ta­cji i we­ryfi­ka­cji wszyst­kich do­tych­cza­so­wych za­mó­wień oraz re­ali­za­cji bie­żą­cych zle­ceń. Mi­łosz nie miał na­wet chwi­li, by wyjść na lunch, już nie mó­wiąc o te­le­fo­nie do swo­jej żony. Julia dzwo­ni­ła do nie­go dwa razy, jed­nak męż­czyzna nie miał cza­su z nią po­roz­ma­wiać. Na­pi­sał jej tyl­ko szyb­ko, że bę­dzie dzi­siaj póź­no, bo ma spo­ro spraw do za­ła­twie­nia i żeby na nie­go nie cze­ka­ła.

***

Julia nie mia­ła ta­kie­go urwa­nia gło­wy jak jej mąż i mo­gła na spo­koj­nie wy­pić rano kawę oraz zjeść po­rząd­ne śnia­da­nie. W re­dak­cji była chwi­lę po dzie­wią­tej. Od wej­ścia od razu przy­wi­tał ją Klau­diusz, któ­ry był cie­ka­wy, jak spę­dzi­ła swój urlop. Julia lu­bi­ła go i ce­ni­ła jako li­de­ra ich ze­spo­łu. Za­wsze do­brze się ro­zu­mie­li i w lot wy­ła­pywa­li wszel­kie myśli do­tyczą­ce no­wych po­mysłów czy ar­tykułów.

– Pro­mie­nie­jesz, te wa­ka­cje chyba do­brze ci zro­bi­ły. – Męż­czyzna otak­so­wał ją spoj­rze­niem.

– Tak, było na­praw­dę su­per. – Uśmiech­nę­ła się, na wspo­mnie­nie chwil spę­dzo­nych wspól­nie z mę­żem.

– Czyli je­steś go­to­wa na nowe wy­zwa­nia? – za­pytał, otwie­ra­jąc jej drzwi do swo­je­go ga­bi­ne­tu.

– Jak naj­bar­dziej, już tro­chę się stę­sk­ni­łam za pi­sa­niem, więc chęt­nie do­wiem się, jaki masz dla mnie te­mat. – Julia usia­dła na­prze­ciw­ko nie­go przy biur­ku i za­ło­żyła nogę na nogę.

– Na po­czą­tek wy­pa­dek na Ślą­sku. Ko­bie­ta zo­sta­ła po­trą­co­na przez kie­row­cę, któ­ry był pod wpływem nar­ko­tyków. Na szczę­ście żyje, ale nie­ste­ty była w cią­ży i w wy­ni­ku tego in­cyden­tu po­ro­ni­ła. Trze­ba prze­pro­wa­dzić z nią wy­wiad i do­wie­dzieć się wszyst­kie­go. – Klau­diusz spoj­rzał na peł­ne usta Julii i uśmiech­nął się na myśl, że zno­wu będą mie­li oka­zję ra­zem pra­co­wać.

– To strasz­ne, ale pew­nie ona nie bę­dzie chcia­ła o tym opo­wia­dać. – Julię po­ruszyło to, co po­wie­dział jej Klau­diusz. Na­wet nie chcia­ła so­bie wy­obra­żać, co mu­sia­ła czuć ta ko­bie­ta.

– I tu się mylisz, sama się do nas zgło­si­ła, by udzie­lić nam wy­wia­du i wsa­dzić tego czło­wie­ka, któ­ry ją skrzyw­dził, do wię­zie­nia. Mó­wi­ła, że nie pu­ści mu tego pła­zem, chce na­gło­śnić tę spra­wę.

– No do­brze, to daj mi na­mia­ry na tę ko­bie­tę, jesz­cze dziś umó­wię się z nią na wy­wiad i zro­bię re­se­arch w tej spra­wie. – Julia za­pi­sa­ła so­bie w no­te­sie i ka­len­da­rzu wszyst­kie szcze­gó­ły, by ni­cze­go nie po­mi­nąć.

– Mam dla cie­bie jesz­cze je­den te­mat, ale mu­szę po­ro­zu­mieć się z na­czel­nym i swo­im in­for­ma­to­rem, za­nim o tym po­ga­da­my, do­bra? – za­pytał Klau­diusz, spo­glą­da­jąc na jej za­cie­ka­wio­ną minę. Swo­ją dro­gą, wy­glą­da­ła bar­dzo sek­sow­nie taka za­myślo­na.

– Czyli ro­zu­miem, że mam o to na ra­zie nie pytać, spo­ko. – Po­pa­trzyła na swój ka­len­darz, wy­peł­nio­ny obo­wiąz­ka­mi na ten ty­dzień.

– Wy­wiad i resz­tę in­for­ma­cji, któ­re zdo­bę­dziesz, trze­ba od­dać do koń­ca tego ty­god­nia, więc w czwar­tek wy­ślij mi wszyst­kie ma­te­ria­ły, któ­re po­tem przej­rzę i wy­ślę na­czel­ne­mu do ak­cep­ta­cji.

– Do­brze, to wpad­nę do re­dak­cji w czwar­tek, żeby wszyst­ko na spo­koj­nie ob­ga­dać. – Julia do­pi­sa­ła coś w no­te­sie i ode­rwa­ła wzrok od ze­szytu, by spoj­rzeć na Klau­diu­sza.

– To co, może dzi­siaj lunch, wszyst­ko mi opo­wiesz, a po­tem po­ga­da­my tro­chę o spra­wach re­dak­cji – za­pro­po­no­wał męż­czyzna. Chciał spę­dzić z nią choć chwi­lę sam na sam, w re­dak­cji ścia­ny mia­ły nie­ste­ty uszy.

– Pew­nie, su­per po­mysł. To ja ucie­kam zbie­rać in­for­ma­cje i wi­dzi­my się o pierw­szej, w two­im ga­bi­ne­cie. – Wsta­ła i za­bra­ła swo­je rze­czy, po czym po­szła do wol­ne­go biur­ka i roz­ło­żyła się ze swo­im lap­to­pem. Za­po­wia­dał się dłu­gi dzień.

Julia mia­ła to szczę­ście, że pra­co­wa­ła w ze­spo­le Klau­diu­sza, dla­te­go do re­dak­cji wpa­da­ła tyl­ko mak­sy­mal­nie dwa razy w ty­god­niu lub by ob­ga­dać naj­waż­niej­sze te­ma­ty, o któ­rych pi­sa­ła. Męż­czyzna był swe­go ro­dza­ju li­de­rem ze­spo­łu, w któ­rym było jesz­cze trzech in­nych dzien­ni­ka­rzy, oprócz Julii. Jed­nak to ko­bie­ta była jego ulu­bie­ni­cą, po­nie­waż przy­jaź­ni­li się i mie­li ze sobą świet­ny kon­takt. Poza tym męż­czyzna ce­nił ją za to, że za­wsze po­tra­fi­ła po­dejść do każ­dej spra­wy bar­dzo pro­fe­sjo­nal­nie. Jej wy­wia­dy były na­praw­dę na wy­so­kim po­zio­mie, a do tego za­wsze mógł na nią li­czyć, dla­te­go ja­kiś czas temu uczynił z niej swo­ją za­stęp­czynię. Nie ża­ło­wał swo­jej de­cyzji ani tro­chę. Pod jej nie­obec­ność od­czuł to, że z więk­szo­ścią spraw musi po­ra­dzić so­bie sam i bra­ko­wa­ło mu Julii. Od ja­kie­goś cza­su była jego pra­wą ręką.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: