- W empik go
Preteksty, posłowia. Małe kanony literatury światowej - ebook
Wydawnictwo:
Rok wydania:
2020
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz
laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony,
jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania
czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla
oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym
laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym
programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe
Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny
program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią
niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy
każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Preteksty, posłowia. Małe kanony literatury światowej - ebook
Preteksty i posłowia (…), niczym wunderkamery i panoptika, stanowią o punkcie wyjścia i punkcie dojścia prowadzonych rozważań. Książka składa się z dwóch głównych części, z których każda dzieli się na dwa podrozdziały. (…) W sekcji Preteksty znalazły się szkice poświęcone literaturom i kulturom europejskim – francuskiej, belgijskiej, mołdawskiej, katalońskiej, norweskiej i środkowoeuropejskiej (Kanony zza granic) oraz polskim zmaganiom z polem literackim (Kanony w granicach). Szkice tu pomieszczone łączy chęć odpowiedzi na pytanie, czym dzisiaj jest pisanie, co nam zostało ze starych dyskusji na temat literackich mód, konwencji i powinności oraz czy da się wyznaczyć kierunki, w których podążają najmłodsze pokolenia twórców. I dlaczego pokoleń starszych nie należy usuwać na margines zainteresowania – dekanonizować – tylko warto czytać na nowo.
(…) Sekcja Posłowia to zapis racjonalizacji irracjonalnego, przypominający układanie mozaiki z rozproszonych elementów, które na pozór nie mają prawa do siebie pasować, lecz po odpowiednim zestawieniu nabierają nowych znaczeń i uruchamiają wewnętrzne zależności. Wahadło małych kanonów wychyla się, jak w tytule, W stronę awangard – badając poziom literackości prac Herty Müller, Stanisława Dróżdża czy Jiříego Kolářa, eksperymentalne ciągoty polskiej poezji ostatnich dekad i aktualność okołoawangardowych dyskursów krytycznych – by po chwili przyjrzeć się bliżej Rumunii na stronie, ujawniając specyfikę najistotniejszych współcześnie dykcji rumuńskiej prozy.
Fragment Wstępu
Książka Jakuba Kornhausera Preteksty, posłowia. Szkice o literaturach jest pozycją bardzo istotną dla badaczy współczesnej literatury. A właściwie literatury światowej czy „literatur”, bo właśnie taką formą posługuje się Autor, co wynika z patronującego mu przekonania o wielości, różnorodności oraz równorzędności obiegów literackich poszczególnych krajów oraz regionów. (…) Kornhauser proponuje wnikliwą lekturę oraz interpretację poszczególnych utworów, a jednocześnie wplata sformułowane przez siebie propozycje odczytań w ramy zjawisk o wiele szerszych, zazębiających się z wiązką zagadnień na co dzień badanych przez antropologów i socjologów. Dzięki temu czytelnik otrzymuje szeroką, a jednocześnie bardzo kompetentnie zarysowaną panoramę zjawisk z zakresu literatury oraz kultury współczesnej.
Z recenzji dr. hab. Aleksandra Wójtowicza
Jakub Kornhauser (1984) – literaturoznawca, poeta, eseista, tłumacz. Współzałożyciel i pracownik Ośrodka Badań nad Awangardą przy Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, adiunkt na Wydziale Filologicznym UJ. Autor dwóch monografii poświęconych awangardzie (ostatnio Awangarda. Strajki, zakłócenia, deformacje, 2017) i redaktor ponad 10 książek naukowych. Redaktor prowadzący serii wydawniczych „awangarda/rewizje” (Wydawnictwo UJ), „Rumunia Dzisiaj” (Universitas) i „wunderkamera” (Instytut Mikołowski). Redaktor pism „Nowa Dekada Krakowska” i „Romanica Cracoviensia”, były redaktor „Literatury na Świecie”. Opublikował cztery tomy poetyckie, za Drożdżownię (2015) otrzymał w 2016 roku Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej. Ostatnio wydał tom esejów Wolność krzepi (2018), przekłady książek Gherasima Luki Bierny wampir, Dumitru Crudu Fałszywy Dymitr (oba 2018) i Gellu Nauma Vasco da Gama i inne cykle poetyckie (2019) oraz tom poezji Dziewięć dni w ścianie (2019).
Kategoria: | Polonistyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-242-6441-4 |
Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Małe kanony literatury światowej.
Uwagi wstępne
W jednym z moich ulubionych tekstów teoretycznych – mam na myśli esej Forma i materiał sztuki Wiktora Szkłowskiego – pada pamiętne stwierdzenie: „poezja pojawiła się przed treścią”1. Semantyczny aspekt utworu literackiego jest naddatkiem, a wszystko, co istotne, odbywa się w słowach, „które wyrażają same siebie”2. Oczywiście, dobrze to znamy z podręczników do teorii literatury. Restytucja formalizmu sto lat po Szkłowskim byłaby zadaniem karkołomnym, ale nie o taką stawkę toczy się w książce gra. Interesuje mnie raczej przekonanie o dwoistości, która wpisana jest w status utworu literackiego, w literackość w ogóle, a nawet i w doświadczenie konkretnego doświadczenia lekturowego. Z jednej strony mamy jakąś prarzeczywistość językową (linia przykładowo Julii Kristevej), w której z wizualno-fonicznej magmy wynurzają się poszczególne znaki (i teksty, i poetyki, i akty lektury), z drugiej natomiast ‒ realia powtórzeń, reprodukcji i powrotów wypartego (linia przykładowo Hala Fostera), zapełnione powidokami znaków (i tekstów, i poetyk, i aktów lektury), przekształconych po drodze w „puste brzękadła”, które sprawiają, że „żyjemy jak gdyby pokryci gumą”3. Inaczej mówiąc, najpierw znaczenia jeszcze nie ma, na końcu zaś jest ono wytarte, więc nie ma go już.
Chciałbym określić te dwie interesujące mnie przestrzenie pretekstami i posłowiami. Preteksty stanowiłyby miejsce walki chaotycznych potencji wszystkich tekstów, indywidualnych wyborów i przyjętych strategii pisarskich z ogólnokulturowymi tradycjami, wzorcami i czytelniczymi oczekiwaniami. Nieustannie pogłębiany rozziew między potrzebą kanonizacji i dekanonizacji – jak powiedziałby Szkłowski – napędza literaturę, nadaje jej subwersywnych mocy i sytuuje literacką praxis po stronie rewolucji. W tym miejscu pojawia się potrzeba posłowi, czyli organów kontroli, które zostają najęte do próby racjonalnego wytłumaczenia „pępka snu” (Freud), a więc – pępka tekstu. To nic, że te cenzorskie zapędy nie mogą przynieść pożądanych skutków – w starciu z nieujarzmioną energią znaków są zawsze o krok z tyłu. Ważne, że udaje się im zarysować siatkę najważniejszych tendencji, tematów i taktyk. Posłowia sankcjonują określone perspektywy i wybory, często zaprzęgając do tego autorytety instytucji. Nie mogą dokopać się do prarzeczywistości pretekstów (i ich nieistniejących intencji), chyba że porzuciwszy parafrazy na rzecz tworzenia pretekstów nowych, a wszystko to dla dobra literatury, która za stagnacją i nudą konwencjonalności nie przepada.
Preteksty i posłowia zatem, niczym wunderkamery i panoptika, stanowią o punkcie wyjścia i punkcie dojścia prowadzonych tu rozważań. Książka składa się z dwóch głównych części, z których każda dzieli się na dwa podrozdziały. Podział wydaje mi się dość jasny. W sekcji Preteksty znalazły się szkice poświęcone literaturom i kulturom europejskim – francuskiej, belgijskiej, mołdawskiej, katalońskiej, norweskiej i środkowoeuropejskiej (Kanony zza granic) oraz polskim zmaganiom z polem literackim (Kanony w granicach). Szkice tu pomieszczone łączy chęć odpowiedzi na pytanie, czym dzisiaj jest pisanie, co nam zostało ze starych dyskusji na temat literackich mód, konwencji i powinności oraz czy da się wyznaczyć kierunki, w których podążają najmłodsze pokolenia twórców. I dlaczego pokoleń starszych nie należy usuwać na margines zainteresowania – dekanonizować – tylko warto czytać na nowo.
Debaty o kanonach bywają pasjonujące, choć często więcej mówią o dyskutantach niż o temacie dyskusji. Starałem się, żeby tu było inaczej: podrzucam kilka wątków, które rozwijają się w różnym tempie, to skupiając się na konkretnych zjawiskach i poetykach, to uogólniając problematykę i kierując się w stronę syntez – z zastrzeżeniem, że są to syntezy doraźne, zdolne do szybkich przegrupowań. Czyli mowa tu raczej o czymś, co nazwałbym małymi kanonami – chwilowymi, migotliwymi, szybko przeobrażającymi się propozycjami, minizależnościami wśród konstelacji tekstów. Analizowane w tej części prace, omawiani autorzy i autorki, mapowane zjawiska i trendy cechuje przewrotność: wszystkie i wszyscy traktują swoją pozycję w polu literackim z przymrużeniem oka. Starzy mistrzowie spod znaku Nowej Fali okazują się dokazującymi dzieciakami z nożyczkami i klejem, a outsiderzy i eksperymentatorzy w stylu Tomaža Šalamuna, Dumitru Crudu czy Joëla Egloffa porzucają nisze i rozlokowują się w centrum młodoliterackich dysput. Katalońscy prześmiewcy ocierają łzy, metafizycy z Norwegii biorą na sztandar Marksa, a francuskojęzyczni Belgowie mają awersję tak do Francji, jak i do Belgii.
Sekcja Posłowia to zapis racjonalizacji irracjonalnego, przypominający układanie mozaiki z rozproszonych elementów, które na pozór nie mają prawa do siebie pasować, lecz po odpowiednim zestawieniu nabierają nowych znaczeń i uruchamiają wewnętrzne zależności. Wahadło małych kanonów wychyla się, jak w tytule, W stronę awangard – badając poziom literackości prac Herty Müller, Stanisława Dróżdża czy Jiříego Kolářa, eksperymentalne ciągoty polskiej poezji ostatnich dekad i aktualność okołoawangardowych dyskursów krytycznych – by po chwili przyjrzeć się bliżej Rumunii na stronie, ujawniając specyfikę najistotniejszych współcześnie dykcji rumuńskiej prozy. Oczywiście, zgodnie z rozrysowanym powyżej mechanizmem, diagnozy i wnioski przeradzają się w nowe jednostki tekstowe, kolejne, pączkujące raz po raz, dyskursy i dykcje, które same zaczynają domagać się autonomii. Szczypce krytyki i analityczny lancet potykają się na „mrocznym miejscu” w tekście, tam, gdzie „bierze początek kłąb myśli, który opiera się rozwikłaniu”4. Pępki tekstów zniechęcają do żmudnej pracy hermeneutycznej. Sprzyjają fragmentaryczności, wielości odczytań, rozpoczynaniu nigdy niekończących się lekturowych, „małokanonicznych”, praktyk.
Po prawdzie, nie ma logicznych powodów, by zderzać z sobą realistyczno-magiczny świat Parochii Dana Comana i odświeżającą nowofalowy koncept realizmu nienaiwnego powieść Lavinii Branişte. Podobnie odległe są od siebie intertekstualne aluzje w stylu OuLiPo u Mateia Vişnieca i strumień potocznej, „mówionej” świadomości u Adriana Schiopa. Czym innym są transplantacje postmodernistycznej zgrywy u Bohdana Zadury, a czym innym ‒ awangardowa wiara w alternatywne (meta)fizyki u Zenona Fajfera. Im szybciej rusza się „małokanoniczne” wahadło posłowi, tym skuteczniej uniemożliwia dokonywanie wiążących klasyfikacji i jasnych ustaleń. Cenzor traci władzę nad materiałem, który rozłazi się w szwach i raz po raz zmienia konteksty, realizując „nieustanne niespełnianie semantycznych oczekiwań” (Barthes)5. Nawet jeśli pozbędziemy się balastu teorii, zostanie nam badanie po omacku, w mroku i niepewności, oby nie tylko po to, by uświadomić sobie „nieobecność świata rzeczywistego, a zwłaszcza nieobecność podmiotu” (Baudrillard)6.
Wprawdzie „żyjemy w biednym i zamkniętym świecie”7, którego nie odczuwamy w prawidłowy sposób, bo jesteśmy pokryci gumą, a „automatyzacja zjada rzeczy, ubranie, meble i żonę”8, ale cała nadzieja w literaturze. Nawet nie w literaturze, a w literaturach. Liczba mnoga zawsze dobrze robi potrzebie różnorodności. Dzięki takiej proliferacji potrafimy rozruszać nasze przyzwyczajenia i wydobyć się z kolein interpretacyjnej monotonii. Interpretacyjnej, ale i – po prostu – akademickiej, zbyt często gubiącej w terminologicznych rozrywkach przyjemność z czytania. I z pisania. Literatur jest bowiem tyle, ilu piszących. A każdy piszący „(…) dokonuje semantycznego przełomu, wyłapuje pojęcie z tego szeregu, w którym się zwykle znajduje, i przenosi je przy pomocy słowa (ścieżki) do innego szeregu znaczeniowego, przy czym my przeżywamy nowe doznania znalezienia się przedmiotu w nowym szeregu”9.
Mówiąc o literaturach, jestem blisko tego, co Pascale Casanova nazywa „światową republiką literatury”10, a więc systemu połączeń między rozmaitymi punktami literackich konstelacji. Konstelacji będących w nieustannym ruchu, i to właśnie w przemieszczaniu się, w ciągłym przekształcaniu literackich możliwości, znajdujących swój raison d’être. Kiedy Casanova postuluje „zaniechanie wszystkich nawyków związanych z zamykaniem w poszczególnych specjalizacjach”, co pozwoli „wykroczyć poza narzucone ramy i postrzegać przestrzeń literacką jako rzeczywistość globalną”11, nie chodzi jej o budowanie jednorodnego organizmu, galaktyki podobnych do siebie „jednostek tekstowych”. Przeciwnie, optuje za wizją zdecentralizowaną i opartą na zasadzie fragmentaryczności. Światowa republika literatury, jako byt ufundowany na demokratycznych podstawach, nie może wywyższać jednych tekstów nad drugie. Może natomiast – i to dokonuje się też w tej książce – dawać wyraz chwilowym tendencjom, doraźnym i stale zmieniającym się, małym właśnie, kanonom, śledzić mocniejsze i słabsze punkty na mapie literackiego terytorium.
Chciałbym, żeby zaproponowane tu sposoby odczytań oraz autorzy i zjawiska, którym się przyglądam, pojmować nie w kategoriach „antykanonu”, „kanonu alternatywnego”, pozbawionego „mocarstwowego charakteru”, czy „hiperkanonu”12, co przekonująco analizuje David Damrosch, lecz w perspektywie – aktualizującej się podczas jednorazowej lektury – hermeneutyki małych kanonów, a więc – „małej hermeneutyki”. Rzecz jasna, ta „mała hermeneutyka” odpowiadałaby „małej etyce” Theodora W. Adorna, którą bierze za punkt wyjścia swoich rozważań, omawiany w niniejszej książce nie bez przyczyny jako domknięcie tej konstelacji, Andrei Pleşu, dostosowując jej właściwości do wyzwań współczesnego świata. Rumuński filozof pokazuje, w jaki sposób można – i trzeba – zrezygnować z ułudy całościowego oglądu i pozbyć się na dobre powidoków „wielkich narracji” na korzyść tego, co drobne, codzienne, związane z jednostkowym doświadczeniem.
Konstelacyjność literatury światowej zatem, a raczej – literatur światowych, wymagałaby nie tyle szerokich perspektyw i ogólnych ujęć, ile nieustannego negocjowania zajmowanych pozycji, kreślenia intertekstualnych zależności o lokalnym zasięgu, pracy interpretacyjnej, która – idąc za rozpoznaniami Damroscha czy Casanovy – zawsze jest gestem odrzucenia utartych odczytań i subiektywną podróżą po wycinku literackiego świata. Mały kanon, a cieszy.
1 Wiktor Szkłowski, Forma i materiał sztuki, przeł. Maryja Łucewicz-Napałkow, Michał Bajorek, w: Uniezwyklenie, red. Francesca Recchia, Instytut Sztuki Wyspa, Warszawa 2012, s. 106.
2 Tamże, s. 107.
3 Tamże, s. 109.
4 Sigmund Freud, Objaśnianie marzeń sennych, przeł. Robert Reszke, w: tegoż, Dzieła, t. I, Objaśnianie marzeń sennych, przeł. Robert Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 1996, s. 443.
5 Roland Barthes, Śmierć autora, przeł. Michał Paweł Markowski, „Teksty Drugie” 1999, nr 1–2, s. 249.
6 Jean Baudrillard, Słowa klucze, przeł. Sławomir Królak, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2008, s. 10.
7 Wiktor Szkłowski, Forma i materiał sztuki, dz. cyt., s. 108.
8 Tenże, Sztuka jako chwyt, przeł. Ryszard Łużny, w: Teorie literatury XX wieku. Antologia, red. Anna Burzyńska, Michał Paweł Markowski, Znak, Kraków 2007, s. 100.
9 Tenże, Forma i materiał sztuki, dz. cyt., s. 110.
10 Zob. Pascale Casanova, Światowa republika literatury, przeł. Elżbieta Gałuszka, Anna Turczyn, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017.
11 Tamże, s. 24.
12 David Damrosch, Literatura światowa w dobie postkanonicznej i hiperkanonicznej, przeł. Anna Tenczyńska, w: Niewspółmierność. Perspektywy nowoczesnej komparatystyki. Antologia, red. Tomasz Bilczewski, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2010, s. 368–369.
Uwagi wstępne
W jednym z moich ulubionych tekstów teoretycznych – mam na myśli esej Forma i materiał sztuki Wiktora Szkłowskiego – pada pamiętne stwierdzenie: „poezja pojawiła się przed treścią”1. Semantyczny aspekt utworu literackiego jest naddatkiem, a wszystko, co istotne, odbywa się w słowach, „które wyrażają same siebie”2. Oczywiście, dobrze to znamy z podręczników do teorii literatury. Restytucja formalizmu sto lat po Szkłowskim byłaby zadaniem karkołomnym, ale nie o taką stawkę toczy się w książce gra. Interesuje mnie raczej przekonanie o dwoistości, która wpisana jest w status utworu literackiego, w literackość w ogóle, a nawet i w doświadczenie konkretnego doświadczenia lekturowego. Z jednej strony mamy jakąś prarzeczywistość językową (linia przykładowo Julii Kristevej), w której z wizualno-fonicznej magmy wynurzają się poszczególne znaki (i teksty, i poetyki, i akty lektury), z drugiej natomiast ‒ realia powtórzeń, reprodukcji i powrotów wypartego (linia przykładowo Hala Fostera), zapełnione powidokami znaków (i tekstów, i poetyk, i aktów lektury), przekształconych po drodze w „puste brzękadła”, które sprawiają, że „żyjemy jak gdyby pokryci gumą”3. Inaczej mówiąc, najpierw znaczenia jeszcze nie ma, na końcu zaś jest ono wytarte, więc nie ma go już.
Chciałbym określić te dwie interesujące mnie przestrzenie pretekstami i posłowiami. Preteksty stanowiłyby miejsce walki chaotycznych potencji wszystkich tekstów, indywidualnych wyborów i przyjętych strategii pisarskich z ogólnokulturowymi tradycjami, wzorcami i czytelniczymi oczekiwaniami. Nieustannie pogłębiany rozziew między potrzebą kanonizacji i dekanonizacji – jak powiedziałby Szkłowski – napędza literaturę, nadaje jej subwersywnych mocy i sytuuje literacką praxis po stronie rewolucji. W tym miejscu pojawia się potrzeba posłowi, czyli organów kontroli, które zostają najęte do próby racjonalnego wytłumaczenia „pępka snu” (Freud), a więc – pępka tekstu. To nic, że te cenzorskie zapędy nie mogą przynieść pożądanych skutków – w starciu z nieujarzmioną energią znaków są zawsze o krok z tyłu. Ważne, że udaje się im zarysować siatkę najważniejszych tendencji, tematów i taktyk. Posłowia sankcjonują określone perspektywy i wybory, często zaprzęgając do tego autorytety instytucji. Nie mogą dokopać się do prarzeczywistości pretekstów (i ich nieistniejących intencji), chyba że porzuciwszy parafrazy na rzecz tworzenia pretekstów nowych, a wszystko to dla dobra literatury, która za stagnacją i nudą konwencjonalności nie przepada.
Preteksty i posłowia zatem, niczym wunderkamery i panoptika, stanowią o punkcie wyjścia i punkcie dojścia prowadzonych tu rozważań. Książka składa się z dwóch głównych części, z których każda dzieli się na dwa podrozdziały. Podział wydaje mi się dość jasny. W sekcji Preteksty znalazły się szkice poświęcone literaturom i kulturom europejskim – francuskiej, belgijskiej, mołdawskiej, katalońskiej, norweskiej i środkowoeuropejskiej (Kanony zza granic) oraz polskim zmaganiom z polem literackim (Kanony w granicach). Szkice tu pomieszczone łączy chęć odpowiedzi na pytanie, czym dzisiaj jest pisanie, co nam zostało ze starych dyskusji na temat literackich mód, konwencji i powinności oraz czy da się wyznaczyć kierunki, w których podążają najmłodsze pokolenia twórców. I dlaczego pokoleń starszych nie należy usuwać na margines zainteresowania – dekanonizować – tylko warto czytać na nowo.
Debaty o kanonach bywają pasjonujące, choć często więcej mówią o dyskutantach niż o temacie dyskusji. Starałem się, żeby tu było inaczej: podrzucam kilka wątków, które rozwijają się w różnym tempie, to skupiając się na konkretnych zjawiskach i poetykach, to uogólniając problematykę i kierując się w stronę syntez – z zastrzeżeniem, że są to syntezy doraźne, zdolne do szybkich przegrupowań. Czyli mowa tu raczej o czymś, co nazwałbym małymi kanonami – chwilowymi, migotliwymi, szybko przeobrażającymi się propozycjami, minizależnościami wśród konstelacji tekstów. Analizowane w tej części prace, omawiani autorzy i autorki, mapowane zjawiska i trendy cechuje przewrotność: wszystkie i wszyscy traktują swoją pozycję w polu literackim z przymrużeniem oka. Starzy mistrzowie spod znaku Nowej Fali okazują się dokazującymi dzieciakami z nożyczkami i klejem, a outsiderzy i eksperymentatorzy w stylu Tomaža Šalamuna, Dumitru Crudu czy Joëla Egloffa porzucają nisze i rozlokowują się w centrum młodoliterackich dysput. Katalońscy prześmiewcy ocierają łzy, metafizycy z Norwegii biorą na sztandar Marksa, a francuskojęzyczni Belgowie mają awersję tak do Francji, jak i do Belgii.
Sekcja Posłowia to zapis racjonalizacji irracjonalnego, przypominający układanie mozaiki z rozproszonych elementów, które na pozór nie mają prawa do siebie pasować, lecz po odpowiednim zestawieniu nabierają nowych znaczeń i uruchamiają wewnętrzne zależności. Wahadło małych kanonów wychyla się, jak w tytule, W stronę awangard – badając poziom literackości prac Herty Müller, Stanisława Dróżdża czy Jiříego Kolářa, eksperymentalne ciągoty polskiej poezji ostatnich dekad i aktualność okołoawangardowych dyskursów krytycznych – by po chwili przyjrzeć się bliżej Rumunii na stronie, ujawniając specyfikę najistotniejszych współcześnie dykcji rumuńskiej prozy. Oczywiście, zgodnie z rozrysowanym powyżej mechanizmem, diagnozy i wnioski przeradzają się w nowe jednostki tekstowe, kolejne, pączkujące raz po raz, dyskursy i dykcje, które same zaczynają domagać się autonomii. Szczypce krytyki i analityczny lancet potykają się na „mrocznym miejscu” w tekście, tam, gdzie „bierze początek kłąb myśli, który opiera się rozwikłaniu”4. Pępki tekstów zniechęcają do żmudnej pracy hermeneutycznej. Sprzyjają fragmentaryczności, wielości odczytań, rozpoczynaniu nigdy niekończących się lekturowych, „małokanonicznych”, praktyk.
Po prawdzie, nie ma logicznych powodów, by zderzać z sobą realistyczno-magiczny świat Parochii Dana Comana i odświeżającą nowofalowy koncept realizmu nienaiwnego powieść Lavinii Branişte. Podobnie odległe są od siebie intertekstualne aluzje w stylu OuLiPo u Mateia Vişnieca i strumień potocznej, „mówionej” świadomości u Adriana Schiopa. Czym innym są transplantacje postmodernistycznej zgrywy u Bohdana Zadury, a czym innym ‒ awangardowa wiara w alternatywne (meta)fizyki u Zenona Fajfera. Im szybciej rusza się „małokanoniczne” wahadło posłowi, tym skuteczniej uniemożliwia dokonywanie wiążących klasyfikacji i jasnych ustaleń. Cenzor traci władzę nad materiałem, który rozłazi się w szwach i raz po raz zmienia konteksty, realizując „nieustanne niespełnianie semantycznych oczekiwań” (Barthes)5. Nawet jeśli pozbędziemy się balastu teorii, zostanie nam badanie po omacku, w mroku i niepewności, oby nie tylko po to, by uświadomić sobie „nieobecność świata rzeczywistego, a zwłaszcza nieobecność podmiotu” (Baudrillard)6.
Wprawdzie „żyjemy w biednym i zamkniętym świecie”7, którego nie odczuwamy w prawidłowy sposób, bo jesteśmy pokryci gumą, a „automatyzacja zjada rzeczy, ubranie, meble i żonę”8, ale cała nadzieja w literaturze. Nawet nie w literaturze, a w literaturach. Liczba mnoga zawsze dobrze robi potrzebie różnorodności. Dzięki takiej proliferacji potrafimy rozruszać nasze przyzwyczajenia i wydobyć się z kolein interpretacyjnej monotonii. Interpretacyjnej, ale i – po prostu – akademickiej, zbyt często gubiącej w terminologicznych rozrywkach przyjemność z czytania. I z pisania. Literatur jest bowiem tyle, ilu piszących. A każdy piszący „(…) dokonuje semantycznego przełomu, wyłapuje pojęcie z tego szeregu, w którym się zwykle znajduje, i przenosi je przy pomocy słowa (ścieżki) do innego szeregu znaczeniowego, przy czym my przeżywamy nowe doznania znalezienia się przedmiotu w nowym szeregu”9.
Mówiąc o literaturach, jestem blisko tego, co Pascale Casanova nazywa „światową republiką literatury”10, a więc systemu połączeń między rozmaitymi punktami literackich konstelacji. Konstelacji będących w nieustannym ruchu, i to właśnie w przemieszczaniu się, w ciągłym przekształcaniu literackich możliwości, znajdujących swój raison d’être. Kiedy Casanova postuluje „zaniechanie wszystkich nawyków związanych z zamykaniem w poszczególnych specjalizacjach”, co pozwoli „wykroczyć poza narzucone ramy i postrzegać przestrzeń literacką jako rzeczywistość globalną”11, nie chodzi jej o budowanie jednorodnego organizmu, galaktyki podobnych do siebie „jednostek tekstowych”. Przeciwnie, optuje za wizją zdecentralizowaną i opartą na zasadzie fragmentaryczności. Światowa republika literatury, jako byt ufundowany na demokratycznych podstawach, nie może wywyższać jednych tekstów nad drugie. Może natomiast – i to dokonuje się też w tej książce – dawać wyraz chwilowym tendencjom, doraźnym i stale zmieniającym się, małym właśnie, kanonom, śledzić mocniejsze i słabsze punkty na mapie literackiego terytorium.
Chciałbym, żeby zaproponowane tu sposoby odczytań oraz autorzy i zjawiska, którym się przyglądam, pojmować nie w kategoriach „antykanonu”, „kanonu alternatywnego”, pozbawionego „mocarstwowego charakteru”, czy „hiperkanonu”12, co przekonująco analizuje David Damrosch, lecz w perspektywie – aktualizującej się podczas jednorazowej lektury – hermeneutyki małych kanonów, a więc – „małej hermeneutyki”. Rzecz jasna, ta „mała hermeneutyka” odpowiadałaby „małej etyce” Theodora W. Adorna, którą bierze za punkt wyjścia swoich rozważań, omawiany w niniejszej książce nie bez przyczyny jako domknięcie tej konstelacji, Andrei Pleşu, dostosowując jej właściwości do wyzwań współczesnego świata. Rumuński filozof pokazuje, w jaki sposób można – i trzeba – zrezygnować z ułudy całościowego oglądu i pozbyć się na dobre powidoków „wielkich narracji” na korzyść tego, co drobne, codzienne, związane z jednostkowym doświadczeniem.
Konstelacyjność literatury światowej zatem, a raczej – literatur światowych, wymagałaby nie tyle szerokich perspektyw i ogólnych ujęć, ile nieustannego negocjowania zajmowanych pozycji, kreślenia intertekstualnych zależności o lokalnym zasięgu, pracy interpretacyjnej, która – idąc za rozpoznaniami Damroscha czy Casanovy – zawsze jest gestem odrzucenia utartych odczytań i subiektywną podróżą po wycinku literackiego świata. Mały kanon, a cieszy.
1 Wiktor Szkłowski, Forma i materiał sztuki, przeł. Maryja Łucewicz-Napałkow, Michał Bajorek, w: Uniezwyklenie, red. Francesca Recchia, Instytut Sztuki Wyspa, Warszawa 2012, s. 106.
2 Tamże, s. 107.
3 Tamże, s. 109.
4 Sigmund Freud, Objaśnianie marzeń sennych, przeł. Robert Reszke, w: tegoż, Dzieła, t. I, Objaśnianie marzeń sennych, przeł. Robert Reszke, Wydawnictwo KR, Warszawa 1996, s. 443.
5 Roland Barthes, Śmierć autora, przeł. Michał Paweł Markowski, „Teksty Drugie” 1999, nr 1–2, s. 249.
6 Jean Baudrillard, Słowa klucze, przeł. Sławomir Królak, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2008, s. 10.
7 Wiktor Szkłowski, Forma i materiał sztuki, dz. cyt., s. 108.
8 Tenże, Sztuka jako chwyt, przeł. Ryszard Łużny, w: Teorie literatury XX wieku. Antologia, red. Anna Burzyńska, Michał Paweł Markowski, Znak, Kraków 2007, s. 100.
9 Tenże, Forma i materiał sztuki, dz. cyt., s. 110.
10 Zob. Pascale Casanova, Światowa republika literatury, przeł. Elżbieta Gałuszka, Anna Turczyn, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2017.
11 Tamże, s. 24.
12 David Damrosch, Literatura światowa w dobie postkanonicznej i hiperkanonicznej, przeł. Anna Tenczyńska, w: Niewspółmierność. Perspektywy nowoczesnej komparatystyki. Antologia, red. Tomasz Bilczewski, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2010, s. 368–369.
więcej..