- W empik go
Próbki filozofii mowy Adolfa Kudasiewicza - ebook
Próbki filozofii mowy Adolfa Kudasiewicza - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 423 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Adolfa Kudasiewicza
Warszawa.
W Księgarni W. Rafalskiego.
1858.
Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie Cenzury, po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby exemplarzy.
w Warszawie dnia 4/16 Maja 1857r.
Cenzor, Radca Dworu, Stanisławski.
W Drukarni Karola Kowalewskiego.
Jaśnie Wielmożnemu Pawłowi Popielowi
Najświatlejszemu i najzacniejszemu obywatelowi,
w dowód wdzięczności pamięci
i dozgonnego szacunku
niniejszą pracę moją
poświęcam.PRZEDSŁOWIE.
Cóż umysł człowieka więcej zajmować może, jeśli nie to, co jest czysto ludzkie, co się człowieka dotycze i do niego się odnosi? Cóż godniej w nim iskrę interesu rozetlić zdolne, jeśli nie to wszystko co stanowi wyraźne piętno człowieczeństwa, co go wznosi nad bezwładną materyją lub instynktową, zwierzęcość i stawia go na właściwem tylko jemu stanowisku?
Najwyższą cechą duchowości człowieka jest mowa , owa aureola człowieczeństwa widomie dla zwierząt samych nawet jasne swe nad nim roztaczająca promienie. To też zajęcie się badaniem mowy dostarcza dla umysłu bardzo interesującego przedmiotu. Mowa jest owym klejnotem ludzkości nadziemskim prawie bijącym blaskiem; pryzmatem, przez który przepuściwszy promień duchowego świata, zobaczymy kolory tęczy, na które się rozłoży; najpierwszą nareszcie religiją ludzkości, to jest najpierwszym węzłem łączącym człowieka z Bogiem i przypominającym jego wyższy początek, ale zarazem i wyższe przeznaczenie w świecie. Dziwne jej i wielokształtne oblicze, to patrzy do Nieba wskazując na swe pośrednie ztamtąd pochodzenie, to na świat, który ma nazwać, jako swoją dzierżawę; to na ludzi, dla których spełnia się ta wielka tajemnica społecznego ich życia.
Chcąc badać początek mowy, trzeba zajrzeć w serce człowieka, trzeba się przenieść w stanowisko jego duchowe, przypatrzyć się jego stosunkowi do świata, i rozpatrzyć się w środkach do tego z Góry otrzymanych a tak wdzięcznie odbijających jego duchową stronę. Rozważając w ten sposób mowę, przekonamy się, że badanie jej natury wpłynie niepomału na rozświecenie wielu kwestyj duchowych.
Ponieważ natura mowy jest odbiciem natury umysłu albo ducha poznającego, a znajomość władz poznawania rozwidni pojmowanie mowy, zdaje się przedstawienie czynności ducha poznającego koniecznem, choćbyśmy nie wyczerpując przedmiotu psychologicznie, jak najogólniejsze tego podali zarysy. W tym celu nie bacząc na zarzuty, jakie mię spotkać mogą, że może z nadto wysoka przedmiot swój biorę, do rzeczy mojej o piśmie i mowie dołączam z początku wstęp, w którym zamieszczam część psychologiczną, w tak szczupłych granicach jak tylko można, byle nam znajomość ta do wyjaśnienia rzeczy posłużyć mogła. Nie występuje tu z żadnym systemem, którybym podawał za nieomylny albo za nowy, ale najgłówniej przedstawiam to dlatego, abym wykazał swój sposób pojmowania i zgodę przeprowadzonej myśli z zasadą. Na nieszczęście moje, musiałem tu być krótkim, a nie wiem, czym zwięzłym pozostać umiał, i dla tego obok całego usiłowania mego, aby jasno i zrozumiale myśli swe wyrażać, nie śmiem z pewnością sobie dufać, czym tego zamiaru dopiął: wiadomo bowiem powszechnie, że zbyteczna z potrzeby wynikła krótkość przeszkadza jasności. Z tego powodu nie mogłem być zbyt systematycznym i nieraz pozwoliłem sobie objaśniać niektóre wyrazy filozoficzne innemi nie zupełnie to samo, ale blizkie tylko z sobą znaczenie mającemi, jak: Pogląd i Syllepsa , Abstrakcyja i Analiza , Assocyjacyja i Synteza, choć z 4 ostatnich 1sza i 3cia władzami są więcej, inne znowu czynnościami.
Chodziło mi tu głównie o przedstawienie zasadniczych myśli, nie zaś o należyte przeprowadzenie materyi, której ogół a nie szczegóły wszystkie interesować nas mogą. Myśli te więcej aforystycznie niż systematycznie postawiłem za sobą, a to dla tego, żem nic nie chciał takiego pominąć, co jakiekolwiek światło na zrozumienie całości rozlać może.
Badanie natury pisma, jako jednej z manifestacyj ducha ludzkiego w znakach, i historyja jego, choćby najpobieżniej dotknięta, mogła się wielce przyłożyć do zrozumienia dokładniejszego istoty mowy i jej początku: ztąd nic dziwnego, żem dla pisma w Próbkach Filozofii Mowy osobny dział przeznaczył.
Nad kwestyja początku mowy i natury jej rozwiodłem się szerzej, bo to kwestyja pierwszorzędna i wymagała obszerniejszego rozpisania się. W takiego gatunku zadaniach imiona pisarzy, którzy mają być dla nas świadectwem, powagą, są… czasami w badaniu swobodnem przeszkodą i tamą. Różne bowiem są usposobienia umysłu pojedynczych ludzi i różne też ich z tego względu klasowe, rutynowe lub fakcyjne do jednych autorów kosztem drugich nakłanianie się. Nie wiedzą ludzie niekiedy, albo może z powodu stronniczego ducha zapominają o tem, że prawda nie jest monopolem imienia i nie jest podmiotowej natury, ale jest własnością powszechności i przedmiotowej natury, czyli: że ona sama w sobie ma powód swojej egzystencyi, a niedla tego dopiero zaczyna być prawdą, że ją powiedział ten lub inny pisarz, choćby on w wielu bardzo innych względach miał prawo, aby go słuchano. Pisarze dają o prawdzie tylko świadectwo, ale jej nie tworzą, ona i bez ich świadectw egzystować może w głowie każdego, który z należytem przygotowaniem, z gorącą jej miłością i zaprzeniem się niekiedy własnych dawniejszych przekonań, do jej poznania zabiera się; inaczej bowiem niemając charakteru powszechności, przestałaby być prawdą. Że więc mimowolnie w przytaczanych świadectwach tworzą się fakcyje czytających, a zwolennicy imienia lub systemu po stronie swoich ulubieńców stawają: dla nadania badaniom moim pewnej trzeźwości i zdrowia, tudzież zachowania bezstronności i umiarkowania, a wolności od wszelkiego uroku imienia lub chorągwi do cytat się nie odwołuję, chyba, że prawdę powszechną jakiś genijusz wypowiada, do jakiejkolwiek on należy szkoły i epoki. Wymieniam tu nazwiska mężów, z których prac tak w kwestyjach ogólnych jak i szczególnych korzystałem. W pierwszych wspomnę: De Maistra (Soir é es de St. Petersbourg), De Bonalda (Recherches philosophiaues sur les premiers objets des connaissances morales), L'abb é Kombalota (El é mens de philosophie catholiqne), Wentury (La raison philosophique et la raison catholique), Bonneta (Principes philosophiques), Sϋssmilcha (Versuch eines Beweises, dass die erste Sprache ihren Ursprung nicht von Menschen, allein vom Schöpfer erhalten habe), Charmy (Essai sur le langage), Zobla (Gedanken uber die verschiedenen Meinungen der Gelehrten vom Ursprunge der Sprache), Arndta (Ideen uber die hochste historische Ansicht der Sprache), Rivarola (De la nature du langage), Russa (Discours sur l'origine et les fondemens de l'in é galit é parmi les hommes), Kondyl-
laka (Essai sur l'origine des connaissances humaines), Herdera (Alteste Urkunden des Menschengeschlechts, tudzież tegoż: Abhandlung uber den Ursprung der Sprache), Grimma ( Uber den Ursprung der Sprache), Steinthala (Uber den Ursprung der Sprache). W drugich zamieszczam następujące dzieła Steffens (Anthropologie), Lindemann (Anthropologie), Ahrens (Cours de psychologie), Muller (Physiologie), J. Kremer (Wykład filozof ii natury i filozofii ducha ludzkiego), F. Schlegel (uber die Philosophie des Worts und der Sprache), Wocher (Phonologie), Parrat (Principes d'etymologie naturelle bases sur les origines des langues semitico-sanscrites), Дaвидoвъ (Oпымъ oбщecpaвнитeльнoи Гpaммaтики) , Egger (Notions elimentaires de Grammaire comparee), Bopp (Vergleichende Grammatik etc), Eichhoff (Vergleiehung der Sprachen von Europa und Indien), Pott (EtymologischeForschungen), Creutzer (Symbolik und Mythologie der alten Volker), I. Grimm (Die deutsche Sprache), Silvestre de Sacy (Principes de grammaire generale), Becker (Organism der Sprache), Шишкeвичъ (Кopнecлoвъ pyccкaгo языкa), W. A. Maciejowski (Piśmiennictwo Polskie), Schischkoff (Untersuchungen uber die Sprache w tłomaczeniu), Dobrowsky (Bohmische Sprachlehre), Miklosich (Radices linguae slovenicae veter'is dialecti), Miklosich (Lautlehre der slawischen Sprachen), Jordan (Grammatik der wendisch – serbischen Sprache), Frolich (Kurzgefasste tabellarisch bearbeitete Anleitung zur schnellen Erlernung der vier slawischen Sprachen). W klasyfikacji języków wszystko wyczerpnięte ze
Schleichera die Sprachen Europas, tegoż: Zur Vergleiehenden Sprachengeschichte i Steinihala Die Classification der Sprachen. W rzeczy pisma i mowy wielką był pomocą De Brosses (Trait é de la formation m é caniqie des langues etc). W tłomaczeniu końcówek trzymałem się prawie wyłącznie dzieła Fr. Wüllnera: über Ursprung und Urbedeutung der sprachlichen Formen. Wporównywaniu języków sławiańskich i badaniach etymologicznych, brałem do pomocy Słownik języka polskiego B. Lindego. Jednakże, gdy praca tego rodzaju nie jest powieścią, ani improwizacyją, i trzeba zaglądać do źródeł właściwych, a tych cytacyja zbyt często powtarzana, a nawet całe ustępy przerabiane zbytecznąby zrodziły pstrociznę i nawet odwodziłyby uwagę od przedmiotu głównego, wskazawszy materyjały, z których korzystać mogłem, drobiazgowej a każdorazowej cytacyi zaprzestałem. Bo i tak powtarzaniem dość częstem tych samych myśli z różnych stron oglądanych, cierpliwość czytelnika na próbę wystawioną być mogła. Ale to powtarzanie było nieuniknione, bo w kwestyjach ogólnych myśli w nich występujące mieszczą w sobie różne stopnie ogólności niższe i wyższe, a potrącanie tychże myśli o rozmaite szczegóły wpływa na zmianę kolorytu tychże myśli i służy do łatwiejszego ich rozjaśniania, grupowania ich z sobą i podciągania ich pod pewien widok jedności.
Pracy mojej nadałem tytuł: Próbki Filozofii Mowy, bo u mnie filozofija jest zogólnieniem pewnych naukowych faktów, przedstawieniem zasad, wyjaśnieniem przyczyn i skutków: jednakże, aby pogląd mój na mowę nie wyglądał jak szkielet bez życia lub cień przerażający nas swojem pochodzeniem zagrobowem, gdy duszą języków są gramatyki, wciągnąłem w ogólne moje badania nad mową poszukiwania gramatyczne. Może to nie systematycznie ale pożytecznie. Bo ja też sobie swem dziełkiem zakreśliłem cel przyjścia w pomoc pracującym na niwie ojczystego języka. Jakkolwiek zaś wiele mamy szanownych prac filologicznych w polskim języku, gdy atoli te są po większej części wypadkiem badań nad nim szczegółowych, a z jednostronności zapatrywania się niekiedy mimowolne wynikają błędy już w samem rozumowaniu, które jest bez szerszej podstawy, już w wyprowadzaniu wniosków koniecznie ztąd nieraz fałszywych: zdawało mi się nader pożytecznem dla naszej literatury zajęcie się przedstawieniem zasad ogólnych, wypływających ze zbiorowych badań filologicznych nad językami różnych ludów. Każdy bowiem pojedynczy przedmiot za cel studyjów obrany musi być wypadkiem ogarnienia całości. Dla zgłębienia jednego języka, trzeba przebiedz cały obszar mowy, świat języków i całą skalę mownego rozwoju przed oczyma mieć trzeba.
Nareszcie nadałem zbiorkowi swemu uwag nad mową, tytuł Próbek Filozofii Mowy, a to 1. z powodu, że to jest pierwsza praca tego rodzaju w języku polskim, 2. że praca ta wymaga ogromnego zapasu specyjalnych wiadomości, których nabycie bezpośrednie przechodzi prawie siły jednego człowieka, 3. że żadnych prawie do tego pomocy i wsparcia znaleźć nie można było. Najwłaściwiej więc było pracę podobna tytułować "próbkami" aby przez to zachęcić ludzi rozleglejszej wiedzy do pracowania natem polu, a ludzi specyjalnych do wyświecania szczegółowych kwestyj, z których kiedyś piękniejsza i pełniejsza całość powstać może. Nie roszczę więc sobie prawa do żadnej doskonałości, ale radbym tem swojem przedsięwzięciem pomnożyć liczbę dzieł pożytecznych i wzbogacających wiedzę naszą na dziedzinie filologicznych badań. Szczęśliwym się nazwę, jeśli według możności mojej, wywięzując się z tak trudnego zadania, podam wskazówkę głębszym myślicielom do skierowania ich usiłowań na drogę jeśli nie zupełnie nową, to przynajmniej nie bardzo jeszcze utartą i tym sposobem zmuszę niejako zdolniejszych nie do krytykowania tylko tego, co jest bez pretensyi doskonałości, ale do napisania czegoś lepszego, gruntowniejszego i doskonalszego od moich Próbek.