Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Proza i prozaicy w okresie cycerońskim - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Proza i prozaicy w okresie cycerońskim - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 414 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZED­MO­WA.

Trzy czę­ści pra­cy, wy­da­ne z ko­lei w la­tach 1909, 1911 i 1912, skła­da­ją się na ca­łość ob­ra­zu li­te­ra­tu­ry rzym­skiej za re­pu­bli­ki. Jak rzecz wy­pa­dła, czy­tel­nik osą­dzi. Pro­blem był w każ­dym ra­zie zaj­mu­ją­cy i wagi pierw­szo­rzęd­nej. Bo chy­ba trud­no o za­da­nie bar­dziej po­cią­ga­ją­ce, jak śle­dzić wy­sił­ki i pra­cę, któ­re­mi myśl rzym­ska i ję­zyk ła­ciń­ski, szorst­kie w po­cząt­kach, gięt­ko­ści i lot­no­ści po­sta­wio­ne, wy­zwo­li­ły się stop­nio­wo, aby w koń­cu za­kwit­nąć Ca­tul­lu­sa wdzię­kiem, Grac­chu­sa i Lu­cre­tiu­sa siłą, przej­rzy­sto­ścią wy­wo­dów i dźwięcz­no­ścią cy­ce­roń­skie­go pe­ry­odu. Usi­ło­wa­li­śmy więc tę ewo­lu­cyę przed­sta­wić ob­szer­nie w służ­bie na­uki i w służ­bie na­uki ży­cia, któ­ra po­śred­nio z każ­dej li­te­rac­kiej pra­cy czy­ta­ją­cym lu­dziom i spo­łe­czeń­stwom przy­pa­da w udzia­le.

Pod ha­słem na­śla­do­wa­nia Gre­cyi żyje i roz­wi­ja się myśl rzym­ska i pi­śmien­nic­two. Wi­dzie­li­śmy, że to na­śla­do­wa­nie nie za­bi­ło ro­dzi­mych i in­dy­wi­du­al­nych cech i na­tchnień. Je­że­li zaś li­te­ra­tu­ra rzym­ska na ogół wziąw­szy nie od­sła­nia i nie ujaw­nia taj­ni­ków wnętrz­nych du­szy pi­szą­cych, to ob­jaw ten nie jest na­stęp­stwem na­śla­dow­nic­twa, lecz ra­czej wy­pły­wem za­sad­ni­czych po­jęć Rzy­mian o li­te­ra­tu­rze, któ­rzy w pierw­szym rzę­dzie wy­zna­cza­li pi­sa­rzom po­słan­nic­two na­ucza­nia i oświe­ca­nia. Stąd szły hi­sto­rycz­ne dra­ma­ty i epo­pe­je, stąd dy­dak­tycz­ne po­ema­ty i roz­pra­wy. Głos wnę­trza i dra­ma­tów we­wnętrz­nych da­wał się rzad­ko sły­szeć, jak n… p… w Ca­tul­lu­sa wier­szy­kach. Zresz­tą li­te­ra­tu­ra mia­ła pew­ną wsty­dli­wość wo­bec tych taj­ni­ków, a to unie­mo­żeb­nia­ło w znacz­nej mie­rze wy­dat­ny roz­wój li­ry­ki. Gdy­by­śmy po­sia­da­li ga­wę­dy Lu­ci­liu­sa, mie­li­by­śmy nie­wąt­pli­wie inny okaz li­te­ra­tu­ry bar­dzo oso­bi­sty, oso­bi­sty o tyle, że w nim od­sło­nił Lu­ci­lius ze­wnętrz­ne ko­le­je swe­go ży­wo­ta; da­lej te wy­zna­nia nie się­gnę­ły. Cy­ce­ro wy­spo­wia­dał się przed nami w swych li­stach, któ­re tyl­ko w czę­ści do li­te­ra­tu­ry na­le­żą. Z li­te­rac­kich utwo­rów naj­bar­dziej może oso­bi­stym jest jego trak­tat o sta­ro­ści, w któ­rym drga przy­dźwięk tego, co pi­sarz prze­żył i prze­czuł. Więc Ca­tul­lu­sa wier­sze o mło­do­ści i Cy­ce­ro­na pro­za o sta­ro­ści są może naj­bar­dziej oso­bi­sty­mi wy­two­ra­mi pi­śmien­nic­twa rze­czy­po­spo­li­tej. Po­tem, za ce­sar­stwa, kie­dy in­dy­wi­du­um sta­now­czo się wy­zwo­li­ło i wy­od­ręb­ni­ło, za­czę­to opie­wać i roz­ta­czać przed czy­tel­ni­kiem nie­tyl­ko naj­skryt­sze drga­nia my­śli i uczu­cia, lecz i god­ne nie­kie­dy osło­ny zmy­słów żą­dze i za­wo­dy. Cho­ciaż jed­nak li­te­ra­tu­ra rze­czy­po­spo­li­tej była pod wzglę­dem oso­bi­stych wy­znań wstrze­mięź­liw­szą, nie­mniej zna­mio­na ro­dzi­me wy­stę­po­wa­ły w niej sil­niej, niż u póź­niej­szych pi­sa­rzy, w któ­rych grec­ko-rzym­ska kul­tu­ra za­tar­ła w znacz­nej mie­rze wy­bit­nie rzym­skie wła­ści­wo­ści.

Li­te­ra­tu­ra na­śla­du­ją­ca sta­ła się z bie­giem cza­su na­śla­do­wa­ną. Rzym dał dużo na­tchnień pi­śmien­nic­twom świa­ta i tak­że na­sze­mu. A nie wąt­pi­my, że z tego źró­dła sta­ro­żyt­no­ści, za­rów­no grec­kiej jak rzym­skiej, ty­sią­cz­ne użyź­nia­ją­ce rosy nadal są­czyć się będą na pra­ce i twór­czość po­ko­leń. Twór­czość jest bez­sprzecz­nie rze­czą wyż­szą od wy­kształ­ce­nia; lecz nie wie­rzy­my, aby twór­czość nie pod­sy­ca­na wy­kształ­ce­niem na dłu­go star­czy­ła i nie po­pa­dła w bez­kr­wi­stą wą­tłość i bla­dość. A li­te­ra­tu­ry wszyst­kich na­ro­dów to stwier­dza­ją, że na­bie­ra­ły siły i sprę­ży­sto­ści przez stąp­nię­cie na grunt kla­sycz­ny, że oży­wia­ły się pod wpły­wem bło­go­sła­wio­nym Gre­cyi i Rzy­mu tak jak Rzym nie­gdyś z Gre­cyi czer­pał swe na­tchnie­nia. Więc ha­sło Ho­ra­tiu­sa: Vos exem­pla­ria gra­eca… po­zo­sta­nie za­wsze ha­słem ży­wot­nem i ży­cio­daj­nem; lecz my do wzo­rów, któ­re Ho­ra­tius za­le­cał, do­da­my tak­że ła­ciń­skie exem­pla­ria. Bli­ski zaś sto­su­nek do li­te­ra­tur, ję­zy­ków i na­ro­dów umar­łych, bywa prócz tego czę­sto­kroć wa­łem ochron­nym prze­ciw nad­mier­nym wpły­wom współ­cze­snych, ob­cych pi­śmien­nictw, któ­re nie­kie­dy fał­szu­ją i skrzy­wia­ją ro­dzi­me­go du­cha, pod­czas gdy tam­te wpły­wy umac­nia­ły go sta­le w prze­szłych wie­kach i krze­pić będą nie­za­wod­nie w przy­szło­ści.

W to­mie ni­niej­szym przed­sta­wi­li­śmy roz­wój pro­zy obok Cy­ce­ro­na. Spo­tka­li­śmy tu na­zwi­ska naj­po­pu­lar­niej­sze, jak Ca­esa­ra, Sal­lu­stiu­sa, Ne­po­sa, au­to­rów, któ­rzy żyją w szko­le, ale wsku­tek trud­nych szko­ły wa­run­ków a cza­sem nie­udol­no­ści na­uczy­cie­la pro­wa­dzą tu czę­sto­kroć ży­wot do­syć mar­ny; roz­ćwier­to­wa­ni na ka­wał­ki nie zja­wia­ją się oni ani w peł­nem cie­le ani w peł­nym du­chu czy­ta­ją­ce­mu; to tez pa­mięć w póź­niej­szych la­tach le­d­wie ucze­piać się zdo­ła ich za­mglo­nej po­sta­ci. Za­da­niem jest li­te­ra­tu­ry po­wią­zać te po­sta­cie ze ży­ciem im współ­cze­snem, z wa­run­ka­mi kul­tu­ry i rze­czy­wi­sto­ści, a da­lej zbli­żyć je do na­szych cza­sów przez wy­ka­za­nie, ile prą­dów, uczuć, my­śli ogól­no­ludz­kich roz­pie­ra­ło ich du­sze, po­dob­nych do tych dąż­no­ści, któ­re po wszyst­kie cza­sy oży­wiać będą my­śli i ser­ca śmier­tel­ni­ków. Bo nie­tyl­ko za­mierz­chłych wie­ków ży­cie ob­ja­śnia na­sze ko­le­je, lecz i na­sze losy przy­no­szą ko­men­tarz dla zro­zu­mie­nia mi­nio­nych po­ko­leń. Li­te­ra­tu­ra rzym­ska roz­wi­nę­ła się po znie­sie­niu re­pu­bli­ki nad­zwy­czaj buj­nie za ce­sa­rza Au­gu­sta. Czyż zmia­na ustro­ju pań­stwo­we­go upraw­nia do sta­no­wie­nia no­wej epo­ki w dzie­jach pi­śmien­nic­twa? Moż­na­by o tem po­wąt­pie­wać, bo w za­kre­sie du­cho­wym jest prze­cie cią­głość, a prze­wro­ty po­li­tycz­ne wpły­wa­ją czę­sto tyl­ko po­wierz­chow­nie na bieg li­te­ra­tu­ry. Ale, choć­by­śmy w utwo­rach au­gu­stow­skiej epo­ki wi­dzie­li tyl­ko dal­sze ob­ja­wy li­te­rac­kich prą­dów rze­czy­po­spo­li­tej, za­prze­czyć się nie da, że ta ce­sar­ska li­te­ra­tu­ra ma pew­ne rysy wła­ści­we i od­ręb­ne. Wspo­mni­my tyl­ko cu­dow­ny roz­kwit form i ję­zy­ka po­etycz­ne­go za Au­gu­sta, prze­waż­ny wpływ i róż­no­rod­ne na­tchnie­nia, pły­ną­ce od oso­by pa­nu­ją­ce­go, a wresz­cie wzmo­że­nie się tego ro­man­ty­zmu, ide­ali­zu­ją­ce­go po­sta­cie prze­szło­ści i rzecz­po­spo­li­tę, któ­ra wła­śnie zgi­nę­ła. Chwi­la więc dzie­jo­wa, w któ­rej re­pu­bli­ka ustą­pi­ła miej­sca mo­nar­chii, na­da­je się do tego, aby przy­sta­nąć i wzro­kiem w prze­szłość zwró­co­nym ob­jąć roz­wój i ko­le­je do­tych­cza­so­we­go pi­śmien­nic­twa Rzy­mu.

Obok Cy­ce­ro­na i w jego cza­sie cie­szy­ła się pro­za gor­li­wą upra­wą, a cały sze­reg pi­sa­rzy od­zna­czył się mniej lub wię­cej wy­bit­nie w tej dzie­dzi­nie li­te­ra­tu­ry.

Spo­tka­my ta­kich, któ­rzy na Cy­ce­ro­na sa­me­go wpływ pe­wien wy­war­li, a da­lej in­nych, któ­rzy od­wa­ży­li się w nie­któ­rych dzie­dzi­nach z nim współ­za­wod­ni­czyć o pal­mę zwy­cię­stwa, prócz tego pi­sa­rzy, któ­rzy idąc od­ręb­ne­mi ko­le­ja­mi, nie li­czy­li się z po­stę­pem sty­lu przez Cy­ce­ro­na do­ko­na­nym i przed­sta­wia­li ja­kiś sta­ro­daw­ny spo­sób pi­sa­nia, a wresz­cie lu­dzi, któ­rzy w swej dzia­łal­no­ści ob­ja­wia­ją już pew­ne wpły­wy prze­waż­nej Cy­ce­ro­na oso­bi­sto­ści. On tedy jest cen­tral­ną po­sta­cią w ca­łym ru­chu pi­śmien­ni­czym epo­ki. Prócz kil­ku lu­dzi z po­cząt­ku wie­ku, pra­wie wszy­scy pi­sa­rze ów­cze­śni "po­łą­cze­ni są z Cy­ce­ro­nem sto­sun­ka­mi przy­jaź­ni lub zna­jo­mo­ści, za­mie­nia­ją z nim my­śli, po­pie­ra­ją jego ha­sła, lub zwal­cza­ją jego li­te­rac­kie i po­li­tycz­ne za­sa­dy. W trzech dzie­dzi­nach głów­nych roz­wi­ja się obok Cy­ce­ro­na pro­za, w za­kre­sie wy­mo­wy, w któ­rym on zdo­był i za­cho­wał pierw­szeń­stwo za­słu­gi i chwa­ły, w za­kre­sie hi­sto­ryi, w któ­rym Cy­ce­ro ma­rzył o po­stę­pie i ide­ale, nie zdo­łał jed­nak tych ma­rzeń urze­czy­wist­nić, a wresz­cie na ni­wie na­uki, któ­rej Cy­ce­ro słu­żył jako wie­lo­stron­ny dy­le­tant; współ­cze­śni po­sta­no­wi­li ją po­głę­bić i prze­no­sząc grec­kie me­to­dy do rzym­skich ba­dań, sta­ra­li się o to, aby na­tem polu do­rów­nać po­stę­pom grec­kie­go du­cha. Z ca­łym tym za­stę­pem lu­dzi i z kie­run­ka­mi tej pro­zy za­po­zna­my się na kart­kach na­stęp­nych.

Li­te­ra­tu­ra. Por. cha­rak­te­ry­sty­kę ogól­ną cy­cer. epo­ki. T. I., str. 282 i nast.I. MOW­CY I WY­MO­WA.

Ze w tym okre­sie kwit­nę­ła wy­mo­wa, to po­świad­cza­ją spu­ści­zna i try­um­fy ora­tor­skie Cy­ce­ro­na. Przy­pa­trzyć się nam te­raz na­le­ży in­nym przed­sta­wi­cie­lom tej sztu­ki, tym, któ­rzy Cy­ce­ro­na wy­prze­dzi­li wcze­śniej­sze­mi na­tem polu po­wo­dze­nia­mi, da­lej tym, z któ­ry­mi Cy­ce­ro współ­za­wod­ni­czył o chwa­łę na try­bu­nie i z któ­ry­mi współ­dzia­łał, a wresz­cie in­nym, któ­rych zwal­czał już to pod wzglę­dem po­li­tycz­nym, już to li­te­rac­kim. Je­że­li bu­rza epo­ki Grac­chu­sów wy­wo­ła­ła w dzie­dzi­nie wy­mo­wy ruch nad­zwy­czaj buj­ny, to cy­ce­roń­ska epo­ka, w któ­rej wrza­ła daw­na wal­ka mię­dzy no­bi­li­tas a lu­dem, przy­by­ły zaś nowe tar­cia obroń­ców re­pu­bli­ki z mę­ża­mi, któ­rzy do nad­zwy­czaj­nej nad Rzy­mem dą­ży­li wła­dzy, a wresz­cie za­pa­sy mię­dzy współ­za­wod­ni­ka­mi w po­ści­gu za prze­wa­gą, mia­ła za­iste w so­bie ty­sią­cz­ne wa­run­ki i za­rze­wia dla wy­bu­ja­nia wy­mo­wy. Kwi­tła więc pro­za w dzie­się­cio­le­ciu 80 – 70, kie­dy de­mo­kra­cya się bu­rzy prze­ciw sul­lań­skim po­rząd­kom i zwol­na je usu­wa. Po­tem na­stę­pu­ją anar­chicz­ne wi­chrze­nia i za­ma­chy, na­przód Ca­ti­li­ny, na­stęp­nie Clo­diu­sa; ruj­nu­ją one re­pu­bli­kę i przy­go­to­wu­ją grunt pod mo­nar­chię. Z bu­rzy, któ­rą wy­wo­ła­ły, za­cho­wa­ły nam się licz­ne od­gło­sy w ułam­kach ów­cze­snych mow­ców. Jed­ni z Cy­ce­ro­nem sta­ją w obro­nie re­pu­bli­ki, inni znów wiel­bi­li i po­pie­ra­li anar­chi­stów. Za­miesz­ki te do­bie­ga­ją szczy­tu i koń­czą się w r. 52, roku śmier­ci Clo­diu­sa. Na­stę­pu­ją wal­ki mię­dzy Pom­pe­iu­sem a Ca­esa­rem… try­umf Ca­esa­ra, a po jego śmier­ci ostat­ni wy­buch re­pu­bli­kań­skiej wy­mo­wy prze­ciw An­to­niu­so­wi. – Zo­ba­czy­my póź­niej, że w pu­bli­cy­sty­ce ów­cze­snej wal­ka na pió­ra za­na­cza­ła się wte­dy sta­now­czo; obok niej pa­da­ją tedy ha­sła i okrzy­ki wo­jen­ne z pu­blicz­nej try­bu­ny.

W wy­mo­wie tej wy­bi­ja­ją się róż­ne li­te­rac­kie kie­run­ki. Za Grac­chu­sów i przez wpływ C. Grac­chu­sa t… z… kie­ru­nek azy­ań­ski za­pa­no­wał w Rzy­mie prze­waż­nie. W dru­giej po­ło­wie dru­gie­go wie­ku przed Chry­stu­sem hoł­do­wał mu C. Grac­chus; współ­cze­śnie nie­mal L. Co­elius An­ti­pa­ter wpro­wa­dził go w swej mo­no­gra­fii o han­ni­bal­skiej woj­nie do dzie­jo­pi­sar­stwa. Na czem ten styl azy­ań­ski po­le­gał, mó­wi­li­śmy już po­przed­nio kil­ka­krot­nie. Myśl wy­ra­ża­no w krót­kich, po­sie­ka­nych zda­niach, wią­za­nych ze sobą czę­sto, jak ry­mem, as­so­nan­cy­ami dźwię­ko­we­mi, po­człon­ko­wa­nych tak, że wy­ra­zy wy­twa­rza­ły pew­ne ryt­micz­ne ka­den­cye. Do tego przy­cho­dzi­ły śmia­łe wy­ra­że­nia i prze­no­śnie, aby tej pro­zie nadać pe­wien po­lor bły­sko­tli­wy i pa­te­tycz­ny na­strój. W Gre­cyi po­ja­wił się ten styl oko­ło r. 300 przed Chry­stu­sem, a ko­ry­fe­uszem no­we­go kie­run­ku stał się pono He­ge­sias z Ma­gne­sii w Azyi Mniej­szej. Była to re­ak­cya prze­ciw do­tych­czas pa­nu­ją­ce­mu spo­so­bo­wi pi­sa­nia, wy­ro­bio­ne­mu w t… z… kla­sycz­nej epo­ce pe­ry­odo­wi, któ­ry w spo­koj­nej, za­okrą­glo­nej bu­do­wie myśl wy­ra­żał. Wpro­wa­dzo­no więc do sty­lu nowe po­nę­ty i nowe ozdób­ki, aby umy­sły, dla któ­rych utar­ty styl do­tych­cza­so­wy stra­cił już urok i siłę, nie­zwy­kło­ścią przy­ku­wać i cza­ro­wać.

Styl ten prze­szedł tedy w dru­giej po­ło­wie dru­gie­go wie­ku przed Chr. do Rzy­mu. Wa­run­ki tu jed­nak były inne jak w Gre­cyi, bo prze­cie ję­zyk li­te­rac­ki nie był tu jesz­cze uro­bio­ny, pe­ry­od jesz­cze nie wy­kształ­co­ny. Ale w li­te­ra­tu­rach re­cep­tyw­nych, za­leż­nych, wy­da­rza się czę­sto, że pi­sa­rze przej­mu­ją od pi­śmien­nictw wyż­szych ja­kiś kie­ru­nek nowy, mod­ny, cho­ciaż ich wła­sne pi­śmien­nic­two nie prze­by­ło było jesz­cze stop­ni po­przed­nich, wo­bec któ­rych styl no­wo­mod­ny po­ja­wiał się jako re­ak­cya. W li­te­ra­tu­rze rzym­skiej za­wrza­ła więc wal­ka z za­okrą­glo­nym pe­ry­odem, za­nim ten jesz­cze był wy­ro­bio­ny.

Bo prze­cie wie­my, że pe­ry­odo­lo­gię rzym­ską do­pie­ro Cy­ce­ro wy­kształ­cił. Wie­my tak­że, że Cy­ce­ro ule­gał w po­cząt­kach swej ka­ry­ery no­we­mu t… z… azy­ań­skie­mu kie­run­ko­wi, że póź­niej jed­nak wy­zbył się w znacz­nej mie­rze jego ma­nie­ry­zmu i afek­ta­cyi, rze­ko­mo wsku­tek nauk, któ­re na wy­spie Rho­dus od re­to­ra Apol­lo­niu­sa Mo­lo­na ode­brał. W mo­wach jego mę­skie­go wie­ku zrzad­ka wy­stę­pu­ją już owe igrasz­ki dźwię­ko­we, któ­re były Azy­ani­zmu wy­bit­ną ce­chą. Je­że­li w mło­dzień­czych mo­wach po­ja­wia się nie­kie­dy skłon­ność do sie­ka­ne­go spo­so­bu pi­sa­nia, jaki umi­ło­wał He­ge­sias, to póź­niej ustę­pu­je ta skłon­ność pra­wie zu­peł­nie przed peł­nem za­okrą­glo­nem zda­niem, któ­re było wła­ści­wą ce­chą i za­słu­gą cy­ce­roń­skie­go sty­lu. Ale nie­któ­re rysy azy­ań­skie za­cho­wał jed­nak Cy­ce­ro na za­wsze; lu­bił on pew­ną ryt­micz­ność, szcze­gól­nie w klau­zu­lach i lu­bił pa­te­tycz­ność wy­sło­wie­nia, któ­ra się nie co­fa­ła przed śmia­łem wy­ra­że­niem i prze­no­śnią. – Re­ak­cya więc po­ło­wicz­na Cy­ce­ro­na prze­ciw Azy­ani­zmo­wi nie­któ­rym lu­dziom nie wy­star­cza­ła; owszem, wy­da­wał on się pew­nym ko­łom? przed­sta­wi­cie­lem azy­ań­skiej na­pu­szo­no­ści. Oko­ło roku 50 przed Chr. za­zna­czy­ła się tedy za­sad­ni­cza prze­ciw jego sty­lo­wi opo­zy­cya. Ha­słem jej było po­wrót do praw­dzi­wie at­tyc­kiej pro­sto­ty, ide­ałem grec­ki mow­ca Ly­sias. Z pew­nym pu­ry­ta­ni­zmem zwra­ca­li się At­ti­ci prze­ciw na­pu­szy­sto­ści pa­te­tycz­no­ści, prze­ciw zbyt­niej peł­ni i ob­ra­zo­wo­ści sty­lu wy­stę­po­wa­li jak ob­ra­zo­bur­cy. Ryt­micz­ność wy­da­wa­ła im się wtrę­tem nie­po­trzeb­nym z za­kre­su po­ezyi. Otóż Cy­ce­ro wal­czył z tymi kie­run­ka­mi, na­wra­cać chciał zbłą­ka­nych, za­rzu­cał im ja­ło­wość i oschłość, któ­ra ognia nie mia­ła i ognia prze­lać nie mo­gła w ser­ca słu­cha­czy. Zbłą­ka­nych nie na­wró­cił, ale siłą i cza­rem swe­go sło­wa po­ko­nał ten kie­ru­nek, któ­ry chciał być bar­dziej grec­kim od

Aten i naj­szczyt­niej­sze­go przed­sta­wi­cie­la at­tyc­kiej wy­mo­wy, De­mo­sthe­ne­sa. – W tych ra­mach od­by­wa się roz­wój rzym­skiej wy­mo­wy za cy­ce­roń­skiej epo­ki. Przy­pa­trzy­my się te­raz z ko­lei jej ob­ja­wom, o ile z nie­licz­nych ułam­ków i wia­do­mo­ści ob­raz jej roz­wo­ju od­two­rzyć moż­na.

Star­szym od Cy­ce­ro­na mow­cą i praw­dzi­wym ko­ry­fe­uszem azy­ań­skie­go kie­run­ku w Rzy­mie był Q. Hor­ten­sius Hor­ta­lus, ży­ją­cy od r. 114 do 50 przed Chr. Z prze­bie­gu jego urzę­do­wej ka­ry­ery wie­my, iż był aedi­lis w r. 75, pre­to­rem w r. 72, a kon­su­lat osią­gnął w r. 69. Bar­dzo to cie­ka­wa oso­bi­stość, czyn­na na wie­lu po­lach, w dzie­dzi­nie wy­mo­wy w dłuż­szym cza­su okre­sie bar­dzo zna­czą­ca. Ary­sto­kra­ta z rodu i prze­ko­nań wno­sił on pew­ną sztucz­ną wy­kwint­ność do wszyst­kie­go, cze­go się tknął, a do­ty­kał róż­nych przed­mio­tów. Głów­ną jed­nak czyn­ność roz­wi­nął jako mow­ca, są­do­wy i po­li­tycz­ny. Za­czął prze­ma­wiać jako mło­dzie­niec dzie­więt­na­sto­let­ni w r. 95, koło roku 85 dzier­żył już naj­więk­szy roz­głos w tej dzie­dzi­nie, ro­dzaj re­gnum iu­di­cia­le, nie­ba­wem w r. 81 zde­rzył się w są­dzie z mło­dzień­czym Cy­ce­ro­nem i od­tąd, jak w spra­wie Ver­re­sa, przy wnio­skach Ga­bi­niu­sa i Ma­ni­liu­sa ucie­rał się z tym ry­wa­lem, któ­ry miał osta­tecz­nie za­ćmić jego sła­wę; po­tem po r. 63, po kon­su­la­cie Cy­ce­ro­na, wy­stę­po­wał czę­sto zgod­nie i ręka w rękę z Cy­ce­ro­nem, ale znać już było, że gwiaz­da jego przy­ga­sa, a daw­ny ry­wal prze­rósł go znacz­nie ta­len­tem i siłą. Mimo tego głos jego roz­brzmie­wał jesz­cze dłu­go i na kil­ka dni przed śmier­cią, w r. 50, bro­nił jesz­cze Hor­ten­sius oskar­żo­ne­go o zdzier­stwo na­miest­ni­ka.

Ro­dzaj jego wy­mo­wy, a ra­czej ma­nie­ra, po­zo­sta­ła przez ten dłu­gi cza­su okres tą samą. Ubra­ny wy­kwint­nie ge­sty­ku­lo­wał z rów­ną wy­kwint­no­ścią i sztu­ką. Hor­ten­sius na­le­żał w ży­ciu do naj­wy­bred­niej­szych znaw­ców ga­stro­no­mii i sma­ko­szów ów­cze­sne­go Rzy­mu; mięk­kość ży­cia od­bi­ła się na jego wy­glą­dzie i sty­lu. Spo­sób mó­wie­nia był na wskroś azy­ań­ski. Gło­sem słod­kim i dźwięcz­nym wy­po­wia­dał swe mowy do­brze ob­my­śla­ne, na­pstrzo­ne gę­sta sen­ten­cy­ami gład­ko uto­czo­ne­mi, któ­re swą kwie­ci­sto­ścią zby­tecz­nie wy­bu­ja­ły po­nad przed­miot wła­ści­wy. Igrasz­ki te słów i my­śli po­do­ba­ły się na ra­zie i zy­ski­wa­ły mu po­klask; ale z bie­giem cza­su sztucz­na na­pu­szy­stość i owe ozdób­ki się zu­ży­ły, zwłasz­cza że nie przy­sta­wa­ły do po­wa­gi star­sze­go czło­wie­ka, a ję­zyk tra­cił po­wo­li daw­ną, świet­ność. Na Hor­ten­siu­sa wy­mo­wę zło­ży­ła się usil­na pra­ca i ćwi­cze­nia, uła­twia­ła mu zaś za­da­nie nie­zwy­kła pa­mięć. Cy­ce­ro, któ­ry szcze­gól­nie w Bru­tu­sie ob­szer­nie go scha­rak­te­ry­zo­wał, nie­le­d­wie jako Jana Chrzci­cie­la, któ­ry więk­sze­mu na­stęp­cy to­ro­wał dro­gi, pod­no­si jako rysy wy­bit­ne Hor­ten­siu­sa, mi­strzow­stwo w dys­po­zy­cyi, za­po­wie­dziach, o czem mó­wić bę­dzie i w re­ka­pi­tu­la­cy­ach tego, co albo prze­ciw­ni­cy, albo on sam po­wie­dział. Ta przej­rzy­stość dys­po­zy­cyi sta­ła się nie­wąt­pli­wie wzo­rem dla nie­któ­rych mów Cy­ce­ro­na, np. dla Ma­ni­lia­na. Ale w czy­ta­niu we­dług zgod­nych świa­dectw sta­ro­żyt­nych… mowy Hor­ten­siu­sa nie ro­bi­ły wiel­kie­go wra­że­nia; sztucz­ność pa­to­su, sztucz­ność w ozdob­no­ści mro­zi­ła wra­że­nie, a sub­tel­ne po­dzia­ły nu­ży­ły. Bo ak­cya, w któ­rej Hor­ten­sius ce­lo­wał, jego zręcz­ne gę­sta, a wresz­cie wy­gląd ozdob­ny, przy­da­wa­ły do­pie­ro sło­wu wy­ra­zi­sto­ści i uro­ku.

My dziś z pi­sa­nych mów Hor­ten­siu­sa drob­ne tyl­ko po­sia­da­my ułam­ki. W r. 95, jak wie­lu Rzy­mian w pro­gu ka­ry­ery, ujął się za miesz­kań­ca­mi pro­win­cyi, mia­no­wi­cie Afry­ki. W r. 86 prze­ma­wiał za Cn. Pom­pe­iu­sem, gdy ten­że zo­stał oskar­żo­ny o nie­praw­ne po­sia­da­nie ma­jąt­ku, któ­ry rze­ko­mo oj­ciec jego Cn. Pom­pe­ius Stra­bo zdo­byw­szy pod­czas woj­ny sprzy­mie­rzeń­ców mia­sto Ascu­lum z łu­pów so­bie przy­własz­czył. W r. 81 prze­ma­wiał prze­ciw Qu­inc­tiu­so­wi, klien­to­wi Cy­ce­ro­na, w r. 70 bro­nił Ver­re­sa. Jako skraj­ny opty­ma­ta i prze­zor­ny obroń­ca rze­czy­po­spo­li­tej, zwal­czał on w r. 67 wnio­sek Ga­bi­niu­sa, a w r. 66 wnio­sek Ma­ni­liu­sa, któ­re nada­wa­ły Pom­pe­iu­so­wi nad­zwy­czaj­ne wła­dze. Od r. 63 współ­dzia­ła on, jak wspo­mnie­li­śmy, czę­sto jako obroń­ca z Cy­ce­ro­nem; wyż­szość uzna­na młod­sze­go ry­wa­la tem się za­zna­cza, że Cy­ce­ro prze­waż­nie ostat­ni prze­ma­wiał, wy­po­wia­dał więc t… z. pe­ro­ra­tio. Hor­ten­sius bro­nił tak we­spół z Cy­ce­ro­nem C. Ra­bi­riu­sa i L. Li­ci­niu­sa Mu­re­nę w r. 63, Cor­ne­liu­sa Sul­lę w r. 62, L. Va­le­riu­sa Flac­cu­sa w r. 59, P. Se­stiu­sa w r. 56, Aemi­liu­sa Scau­ru­sa w r. 54, Mi­lo­na w r. 52. Wresz­cie w r. 50 ostat­ni raz głos jego za­brzmiał w obro­nie Ap­piu­sa Clau­diu­sa Pul­cher, te­ścia M. Bru­tu­sa, któ­ry oskar­żo­nym zo­stał o nad­uży­cia w pro­win­cyi Cy­li­cyi. – Z mów tych – a było ich wię­cej – bar­dzo drob­ne tyl­ko za­cho­wa­ły się ułam­ki. Prze­wa­ga Cy­ce­ro­na za­cię­ży­ła nad Hor­ten­siu­sem za ży­cia i rów­nie zło­wro­go nad jego spu­ści­zną. – Ta­len­tu jed­nak nie za­prze­cza­li mu póź­niej­si kry­ty­cy, a prze­szedł on, co za­raz tu za­zna­czy­my na jego cór­kę Hor­ten­się, któ­ra po Cor­ne­lii, mat­ce Grac­chu­sów na pew­ną wzmian­kę w li­te­ra­tu­rze rzym­skiej so­bie za­słu­ży­ła. Opo­wia­da mia­no­wi­cie Va­le­rius Ma­xi­mus 8, 3, 3, że w r. 42 na­ło­ży­li try­um­wi­ro­wie, aby po­zy­skać środ­ki pie­nięż­ne na zwal­cze­nie swych prze­ciw­ni­ków, wiel­ką kon­try­bu­cyę na za­moż­ne ma­tro­ny. Sko­ro to roz­go­ry­czy­ło umy­sły, a zni­kąd po­mo­cy uzy­skać nie było moż­na, uda­ły się ko­bie­ty na fo­rum przed try­um­wi­rów, a w imie­niu ich prze­mó­wi­ła Hor­ten­sia. Mowa ta, czy­ta­na jesz­cze za cza­sów Qu­in­ti­lia­na, taki mia­ła sku­tek, iż try­um­wi­ro­wie znacz­nie zni­ży­li roz­pi­sa­ny po­da­tek.

Po­tem zbo­cze­niu wróć­my do Hor­ten­siu­sa. Mó­wi­li­śmy po­przed­nio, że w wie­ku pierw­szym przed.. Chr. teo­rya re­to­ry­ki cie­szy­ła się w Rzy­mie gor­li­wą upra­wą. Przy­po­mi­na­my re­to­ry­kę ad He­ren­nium i całą dzia­łal­ność Cy­ce­ro­na z tego za­kre­su. Otóż Qu­in­ti­lia­nus wspo­mi­na dwu­krot­nie pi­smo Hor­ten­siu­sa, za­wie­ra­ją­ce ogól­ne wy­wo­dy, com­mu­nes loci, któ­re do mów się nada­wa­ły; były to roz­trzą­sa­nia o tem, czy świad­kom za­wsze wie­rzyć na­le­ży, czy drob­ne ar­gu­men­ta mają siłę do­wo­do­wą i t… p. Wie­my, że mów­cy rzym­scy po­cząt­ko­wo w do­syć na­iw­ny spo­sób ta – kie­mi ogól­ne­mi roz­pra­wa­mi pstrzy­li i zdo­bi­li swe mowy (por. Ci­ce­ro­na Brut. § 82 i 124). Póź­niej jed­nak zu­ży­ły się te de­kla­ma­cye, jak Cy­ce­ro po­świad­cza, i nie moż­na już było ich bez osło­nek za­miesz­czać w cią­gu ora­cyi. Ale, że nie stra­ci­ły zu­peł­nie pier­wot­ne­go zna­cze­nia, to po­świad­cza pra­ca Hor­ten­siu­sa.

Po­dob­nie, jak Cy­ce­ro, czuł Hor­ten­sius w so­bie tak­że po­wo­ła­nie do hi­sto­ry­ogra­fii. Nie­zwy­kła pa­mięć cza­sów i rze­czy daw­niej­szych mo­gła mu przy tem od­dać usłu­gi. Otóż Vel­le­ius 2, 16, 2, przy­ta­cza szcze­gół z jego Ann aleś, od­no­szą­cy się do woj­ny ze sprzy­mie­rzeń­ca­mi. Ze­sta­wio­no z tem pew­ne miej­sce Plu­tar­cha, któ­ry (Luc. 1) opo­wia­da, jak L. Li­ci­nius Lu­cul­lus za­ba­wia­jąc się raz z mow­cą Hor­ten­siu­sem i hi­sto­ry­kiem Si­sen­ną, zo­bo­wią­zał się we­dług tego jak los roz­strzy­gnie, woj­nę ze sprzy­mie­rzeń­ca­mi pro­zą lub wier­szem, po grec­ku lub po ła­ci­nie opi­sać. Los roz­strzy­gnął za grec­ką pro­zą i rze­czy­wi­ście zna­no póź­niej grec­kie przed­sta­wie­nie tej woj­ny pió­ra Lu­cul­lu­sa. Może być więc, że dwaj dru­dzy to­wa­rzy­sze sta­nę­li w za­wo­dy z dzie­łem Lu­cul­lu­sa. Wspo­mnia­ne An­na­le Hor­ten­siu­sa by­ły­by więc może wy­pły­wem owe­go za­kła­du i lo­so­wa­nia. Czy los zrzą­dził, że na­pi­sał swe an­na­le ła­ciń­ską pro­zą, czy, jak Schanz przy­pusz­cza, wier­szem, tego nie wie­my.

Ale to wie­my, że Hor­ten­sius po­dob­nie jak Cy­ce­ro słu­żył Mu­zom i rów­nież nie­szczę­śli­wie. Na polu po­ezyi obaj ry­wa­le byli wier­szo­kle­ta­mi. Bu­dzi­ła się tym­cza­sem wo­ko­ło nich po­ezya nowa mło­de­go Rzy­mu. Zna­ną jest rze­czą, z jaką nie­chę­cią pa­trzał nań Cy­ce­ro. Sta­no­wi­ska Hor­ten­siu­sa nie zna­my; stwier­dzić zaś mo­że­my jego sto­sun­ki z Ca­tul­lu­sem, któ­ry mu prze­słał tłó­ma­cze­nie z Kal­li­ma­cha "Coma Be­re­ni­ces", po­prze­dziw­szy je ład­nem do Hor­ten­siu­sa orę­dziem (c. 65 i 66). Ten­że sam Ca­tul­lus w c. 95 na­trzą­sał się jed­nak z płod­no­ści Hor­ten­siu­sa, któ­ry po 1500 wier­szy pręd­ko kro­pił, pod­czas gdy przy­ja­ciel Ca­tul­lu­sa Cin­na dzie­więć lat stra­wił na uto­cze­nie po­ema­tu

Smyr­na. Wy­raź­nie więc spo­sób two­rze­nia i na­tu­ra po­ezyi Hor­ten­siu­sa były od­mien­ne­mi od ma­łych utwo­rów mło­de­go Rzy­mu. Słod­ki i kwie­ci­sty mow­ca upra­wiał we­dług świa­dec­twa Ovi­diu­sa ero­tycz­ną po­ezyę. Im­pro­ba car­mi­na, nie­uda­ny­mi utwo­ra­mi zwie je au­gu­stow­ski po­eta.

Kie­dy tez w r. 50 przed Chr. Hor­ten­sius umie­rał, był on na polu pro­zy i po­ezyi prze­sta­rza­łym i przez sil­niej­sze ta­len­ta prze­ści­gnię­tym pi­sa­rzem.

Ba­rok w li­te­ra­tu­rze ze swą wy­bu­ja­ło­ścią or­na­men­tów i skłon­no­ścią do na­pu­szy­sto­ści spro­wa­dza pra­wie za­wsze jako re­ak­cyę tę­sk­no­tę za pro­sto­tą, za na­tu­ral­niej­szym spo­so­bem pi­sa­nia i mó­wie­nia. W koń­cu tedy pierw­szej po­ło­wy ostat­nie­go wie­ku przed Chry­stu­sem, kie­dy ma­nie­ra azy­ań­ska się zu­ży­wać po­czę­ła, kie­dy Hor­ten­sius mimo star­sze­go wie­ku prze­ma­wiał cią­gle, jak daw­niej, dzwo­nił i pie­ścił fi­gu­ra­mi ję­zy­ka, a Cy­ce­ro owe azy­ań­skie na­wycz­ki ogra­ni­czył wpraw­dzie, ra­czej jed­nak osło­nił niż usu­nął, po­wsta­ła, jak wspo­mnie­li­śmy, wśród mło­dych opo­zy­cya prze­ciw tym ozdób­kom, tej na­pu­szy­sto­ści, któ­ra sty­lo­wi nada­wa­ła pe­wien cha­rak­ter roz­wią­zły, pra­wie, rzec­by moż­na, lu­bież­ny. Mó­wi­li­śmy o tym no­wym kie­run­ku już przy Cy­ce­ro­nie. Tu więc tyl­ko za­zna­czy­my, że mło­dy obóz wy­wie­sił ha­sło pro­sto­ty, pięt­no­wał z jed­nej stro­ny na­dę­cie, a z dru­giej stro­ny ma­nie­ryzm w grach ję­zy­ko­wych, że od­rzu­cił ryt­micz­ność, za któ­rą się ubie­ga­li i Hor­ten­sius i Cy­ce­ro, a na polu słow­nic­twa wy­po­wie­dział woj­nę nie­zwy­kłym wy­ra­zom i no­wo­two­rom, w któ­rych się za­wsze lu­bo­wa­li skraj­ni Azy­anie. Cho­dzi­ło więc o to, czy re­ak­cya ro­dyj­ska, któ­rej uległ Cy­ce­ro, zwra­ca­ją­ca się prze­ciw krań­co­wym ja­skra­wo­ściom azy­ań­skie­go sty­lu wy­star­czy, czy też na­le­ży pójść da­lej w wy­ple­nia­niu buj­nej ozdob­no­ści, któ­ra oplo­tła styl pa­nu­ją­cy. To było prze­ko­na­niem no­wej szko­ły, uwa­ża­ją­cej Cy­ce­ro­na za przed­sta­wi­cie­la ba­ro­ku. I Cy­ce­ro i młod­si jego wro­go­wie wiel­bi­li i na­śla­do­wa­li

Gre­ków; ale Cy­ce­ro uwa­żał za ide­ał wy­mo­wę De­mo­sthe­ne­sa. Ci mło­dzi tym­cza­sem, któ­rzy się zwa­li At­ty­ka­mi, chcie­li być bar­dziej at­tyc­ki­mi od wiel­kie­go Ateń­czy­ka. Pre­raf­fa­eli­ci sty­lo­wi uwiel­bia­li więc pro­sto­tę Ly­sia­sa (1); on miał być ich prze­wod­ni­kiem i wzo­rem. O wal­kach mię­dzy nimi i Cy­ce­ro­nem pi­sa­łem gdzie­in­dziej. At­ty­cy za­rzu­ca­li Cy­ce­ro­no­wi na­pu­szo­ność, zbyt­nią wie­lo­słow­ność, bez­kr­wi­stość. On na­to­miast upa­try­wał w nich brak ognia, za­pa­łu, stwier­dzał i wró­żył im nie­po­wo­dze­nia u pu­blicz­no­ści. I wie­my, że osta­tecz­nie Cy­ce­ro po­ko­nał tę prze­mi­ja­ją­cą "at­tyc­ką go­rącz­kę", bo prak­ty­ka i do­świad­cze­nie ży­cia były po jego stro­nie, a przedew­szyst­kiem ży­cie, któ­re nig­dy nie zno­si, aby je wstecz co­fa­no i krę­po­wa­no na­śla­dow­nic­twem i wzo­ra­mi, po któ­rych już wyż­sze roz­wi­nę­ły się for­my.

Wśród pu­ry­tań­skie­go obo­zu nie było pra­wo­wier­no­ści. Człon­ko­wie jego wy­wie­sza­li jed­no ha­sło szko­ły nie trosz­cząc się bar­dzo o inne, a ci sami lu­dzie po­rwa­ni tem­pe­ra­men­tem prze­ła­my­wa­li nie­kie­dy za­sa­dy uzna­ne na ko­rzyść pa­to­su i pięt­no­wa­nych fi­gur re­to­rycz­nych, lub ro­bi­li ustęp­stwa z za­sad na rzecz pu­blicz­no­ści. Ale łą­czy­ła ich wszyst­kich dąż­ność do więk­szej pro­sto­ty i an­ta­go­nizm wzglę­dem peł­ne­go, zdob­ne­go cy­ce­roń­skie­go pe­ry­odu.

Po tych ogól­nych uwa­gach przyj­rzy­my im się z ko­lei. Do pew­ne­go stop­nia na­le­żał do tych At­ti­ci M. Ca­li­dius, uczeń Apol­lo­do­ru­sa z Per­ga­mo­nu. Był on pre­to­rem w r. 57, kon­su­la­tu nie osią­gnął nig­dy, a przy­staw­szy w woj­nie do­mo­wej do Ca­esa­ra otrzy­mał na­miest­nic­two Gal­lii Ci­sal­pi­na i umarł tam oko­ło r. 47. Cy­ce­ro w Bru­tu­sie po­wia­da, że był nie­prze­cięt­nym mow­cą; chwa­li jego głęb­sze my­śli, ubra­ne w gięt­ki i przej­rzy­sty ję­zyk, sła­wi na­tu­ral­ność jego prze­no­śni, róż­no­li­tą ryt­micz­ność, któ­ra nie rzu­ca­ła się bru­tal­nie w oczy. – Je­że­li da­lej pod­no­si czy­stość jego – (1) Ar­cha­iści grec­cy tak­że wiel­bi­li Ly­sia­sa, ubie­ra­li się w jego sier­mię­gę, jak wspo­mi­na Plu­tar­chos, De rec­ta ra­tio­ne au­dien­di c 9.

ję­zy­ka, któ­ry uni­kał nie­zwy­kłych wy­ra­zów, a wresz­cie nad­mie­nia, że Ca­li­dius z trzech za­dań mów­cy, któ­ry po­wi­nien po­uczać, roz­ry­wać i po­ry­wać, trze­cie­go celu do­się­gnąć nie zdo­łał, czy to że nie mógł, czy też że nie chciał, – to ta wstrze­mięź­li­wość ję­zy­ka i za­pa­łów jest ry­sem zna­mien­nym ów­cze­snych At­ty­ków. Sły­szy­my, że już w r. 64 wy­stę­po­wał Ca­li­dius jako mow­ca, w r. 57 jako pre­tor prze­ma­wiał za Cy­ce­ro­nem w spra­wie jego domu, w r. 54 wraz z Cy­ce­ro­nem bro­nił M. Aemi­liu­sa Scau­ru­sa, a w r. 52 pod­jął się obro­ny Mi­lo­na. Da­rem­ne i nie­szczę­śli­we ubie­ga­nie się o kon­su­lat w r. 51 ścią­gnę­ło nań w do­dat­ku oskar­że­nie o uży­cie nie­praw­nych środ­ków wy­bor­czych i zmu­si­ło do obro­ny wła­snej oso­by. – My dziś w bra­ku frag­men­tów za­do­wo­lić się mu­si­my świa­dec­twem Cy­ce­ro­na, któ­ry go nad in­nych sta­wia mow­ców: non fuit ora­tor unus e tnul­tis.

Wła­ści­wy­mi jed­nak przed­sta­wi­cie­la­mi at­tyc­kiej szko­ły we wy­mo­wie i za­ra­zem li­te­rac­ki­mi prze­ciw­ni­ka­mi Cy­ce­ro­na byli C. Li­ci­nius Ma­cer Ca­lvus i M. Iu­nius Bru­tus. Młod­si to dużo od Cy­ce­ro­na lu­dzie, z któ­ry­mi sław­ny kon­su­lar czę­ste oso­bi­ste i li­stow­ne miał sto­sun­ki; ubo­le­wał on nad ich za­sa­da­mi w li­te­ra­tu­rze, chciał na­wró­cić z bez­dro­ży, ale da­rem­nie. W Ca­lvu­sie pod­no­szo­no jako rys naj­zna­mien­niej­szy za­czep­ność i gwał­tow­ność, w Bru­tu­sie gra­vi­tas czy­li po­wa­gę. W róż­ny spo­sób hoł­do­wa­li oni po­dob­nym ha­słom.

C. Li­ci­nius Ma­cer Ca­lvus, syn de­mo­kra­tycz­ne­go rocz­ni­ka­rza Li­ci­niu­sa Ma­cer, uro­dził się w r. 82, a umarł mło­do w r. 47. Po­eta i mow­ca, w za­kre­sie wy­mo­wy tak się od­zna­czył, iż nie­któ­rzy na­czel­ne wśród ów­cze­snych ora­to­rów przy­zna­wa­li mu sta­no­wi­sko, wy­no­si­li go na­wet nad sa­me­go Cy­ce­ro­na. Czło­wiek ma­łe­go wzro­stu, a nie­zwy­kłe­go tem­pe­ra­men­tu, "ka­rze­łek wy­mow­nym jak go na­zwa­no, po­zo­sta­wił 21 mów; w r. 56 bro­nił ra­zem z Cyce – ro­nem P. Se­stiu­sa. Ce­lo­wał jed­nak ra­czej w oskar­że­niach a sław­ne­mi były jego ac­cu­sa­tio­nes Va­ti­nia­nae, wy­mie­rzo­ne prze­ciw P. Va­ti­niu­so­wi, try­bu­no­wi ludu z r. 59. jed­ne­mu z naj­bez­czel­niej­szych po­plecz­ni­ków Ca­esa­ra. Ca­lvus za­pew­ne aż trzy razy prze­ciw nie­mu wy­stą­pił, w la­tach 58, 56 i 54; odium Va­ti­nia­num sta­ło się od­tąd nie­omal przy­sło­wio­wem. "Wy­mow­ny ka­rze­łek" tak się przy tem znę­cał nad oskar­żo­nym, iż Va­ti­nius za­wo­łał do sę­dziów: Pro­szę was, czyż dla­te­go, że ten jest wy­mow­nym, za­są­dzić mnie na­le­ży? Tem­pe­ra­ment po­łu­dnio­wy tak sil­nie Ca­lvus'em mio­tał, iż czę­sto wśród prze­ma­wia­nia zbie­gał on ze swe­go miej­sca mię­dzy sie­dze­nia prze­ciw­ni­ków. – Że Cy­ce­ro go nie lek­ce­wa­żył, wy­pa­da z ich wza­jem­nej ko­re­spon­den­cyi, któ­rą Cy­ce­ro młod­sze­go to­wa­rzy­sza o praw­dzi­wej wy­mo­wie po­uczyć usi­ło­wał. Bo Cy­ce­ro przy­zna­wał mu (Bru­tus 283 i ad fam. 15, 21, 4) na­ukę głęb­szą i pil­ność, twier­dził jed­nak, że Ca­lvus przez to, iż zbyt wa­żył sło­wa i za­nad­to na­tchnie­nie trzy­mał na wo­dzy (ni­mium in­gu­irens in se atque ipse sese ob­se­rvans), po­zba­wiał swe mowy bez­po­śred­nio­ści, siły i wpły­wu. Cy­ce­ro­no­wi bra­kło za­pew­ne w mo­wach Ca­lvu­sa peł­ni i ozdob­no­ści pe­ry­odów, ra­zi­ła go "at­tyc­ka" pro­sto­ta. – Ca­lvus, przy­ja­ciel ser­decz­ny po­ety Ca­tul­lu­sa uży­wał w dzie­dzi­nie po­ezyi swej pra­co­wi­to­ści na two­rze­nie uczo­nej epo­pei Io, a tem­pe­ra­men­to­wi swe­mu da­wał fol­gę w drob­nych nu­gae i epi­gra­ma­tach, któ­ry­mi szar­pał mię­dzy in­ny­mi Pom­pe­iu­sa i Ca­esa­ra. – Prócz tego znaj­du­je­my nie­ja­sne wzmian­ki o in­nych Ca­lvu­sa utwo­rach. Ta­cyt wspo­mi­na (dial. 23) ja­kieś co­mi­nen­ta­rii Ca­lvu­sa, od­no­szą­ce się do wy­mo­wy; treść ich jest dla nas ta­jem­ni­cą. Mar­tia­lis zaś (14, 196) wy­mie­nia książ­kę Ca­lvu­sa "quae fon­tes et agu­arum no­mi­na didt" ', o któ­rej na­wet nie wie­my, czy pro­zą, czy wier­szem była spi­sa­ną. Wresz­cie zna­ną była jesz­cze w póź­niej­szych cza­sach kil­kok­siąż­ko­wa ko­re­spon­den­cya Ca­lvu­sa z Cy­ce­ro­nem. Prócz tego gra­ma­tyk Dio­me­des cy­tu­je zda­nie z li­stów Ca­lvu­sa ad uxo­rem. Praw­do­po­dob­nie zwa­ła się ona Quin – li­lia, a Ca­lvus wy­sła­wił ją, gdy zmar­ła, po­etycz­nym ża­lem na­grob­nym. Jak na czło­wie­ka, któ­ry umarł w r. 35 ży­cia do­syć bo­ga­ta to wią­zan­ka.

Za­nim przej­dzie­my do Bru­tu­sa, wy­pa­da wspo­mnieć czło­wie­ka, któ­ry po­krew­no­ścią za­sad i pra­cy łą­czy się ści­śle z Ca­lvu­sem i do jed­ne­go z nim na­le­żał gro­na. Q. Cor­ni­fi­cius upra­wiał w dzie­dzi­nie po­ezyi epyl­lia i drob­ne wier­szy­ki, hen­de­ca­syl­la­bi. Wy­zna­wał on w za­kre­sie wy­mo­wy at­tyc­kie za­sa­dy, bo Cy­ce­ro prze­sy­ła­jąc mu w r. 46 swe­go Ora­tor (ad fam. 12, 17, 2), wy­raź­nie po­świad­cza róż­ni­ce po­glą­dów na wy­mo­wę, któ­re ich dzie­lą. Trak­tat więc prze­sła­ny miał Cor­ni­fi­ciu­sa po­uczyć i… na­wró­cić.

Wy­si­lał się Cy­ce­ro w ten­że sam spo­sób gor­li­wie i kil­ka­krot­nie o na­wró­ce­nie M. Iu­niu­sa Bru­tu­sa, któ­re­go błęd­ne li­te­rac­kie sądy tem bar­dziej Cy­ce­ro­na bo­la­ły, im bar­dziej ko­chał młod­sze­go to­wa­rzy­sza i wie­rzył w jego wy­so­kie po­li­tycz­ne i li­te­rac­kie po­słan­nic­two. Mó­wi­li­śmy już o ko­re­spon­den­cyi mię­dzy tymi ludź­mi przy Cy­ce­ro­nie. M. Iu­nius Bru­tus od­mien­ną był od Ca­lvu­sa na­tu­rą. U przy­ja­cie­la Ca­tul­lu­sa ry­sem wy­bit­nym była po­ryw­czość, Bru­tus za to był po­waż­nym i na­masz­czo­nym. Mó­wi­li­śmy daw­niej, iż pi­sał on trak­ta­ty fi­lo­zo­ficz­ne jak o cno­cie, po­win­no­ściach i cier­pli­wo­ści, w któ­rych uczeń aka­de­mii grec­kiej wy­gła­szał nie­kie­dy sto­ic­kie zda­nia, wspo­mi­na­li­śmy, że Cy­ce­ro po­świę­cał mu licz­ne fi­lo­zo­ficz­ne trak­ta­ty, jak Pa­ra­do­xa, De fi­ni­bus, Tu­scu­la­nae di­spu­ta­tio­nes i De na­tu­ra de­orum. Że ta fi­lo­zo­fia nie ustrze­gła Bru­tu­sa od po­dej­rza­nych, li­chwiar­skich spe­ku­la­cyi, za­uwa­ży­li­śmy tak­że po­przed­nio. Czło­wiek to nie­sym­pa­tycz­ny, bo wsku­tek po­cho­dze­nia z rodu, któ­ry przy wy­pę­dze­niu kró­lów wiel­ką nie­gdyś ode­grał rolę, czuł się on dzie­dzicz­nie ob­cią­żo­nym cno­tą i mi­sya obroń­cy wol­no­ści, a ży­cia z mi­sya by­wa­ją nie­na­tu­ral­ne i nud­ne, jak ro­man­se z tezą. Uro­dził on się w r. 85 lub we­dług in­ne­go świa­dec­twa w 78 przed Chr., za­koń­czył zaś ży­cie pod Phi – lip­pi w r. 42. Sły­szy­my, że, jak wszy­scy pra­wie współ­cze­śni nie­uda­ne skła­dał ofia­ry na oł­ta­rzu po­ezyi; czy­ta­my jed­nak u Ta­cy­ta (dial. 21), iż o tyle pod tym wzglę­dem szczę­śliw­szym był od Cy­ce­ro­na, o ile o po­ezy­ach jego mało kto za­sły­szał. W za­kre­sie pro­zy pi­sał trak­ta­ty fi­lo­zo­ficz­ne, za­mie­niał dużo li­stów, któ­rych zbio­ry ist­nia­ły w sta­ro­żyt­no­ści, wresz­cie do­cho­dzi nas wia­do­mość, że iście w du­chu rzym­skim ro­bił wy­cią­gi z ob­szer­nych dzieł hi­sto­rycz­nych daw­nych pi­sa­rzy, aby je uprzy­stęp­nić ro­da­kom. Sły­szy­my więc, że do­ko­nał ta­kiej epi­to­me na mo­no­gra­fii Co­eliu­sa An­ti­pa­tra, an­na­łach Fan­niu­sa z dru­gie­go wie­ku przed Chry­stu­sem; Plu­tar­chus wresz­cie w jego bio­gra­fii (4) opo­wia­da, że w obo­zie przed bi­twą pod Phar­sa­lus, kie­dy inni szu­ka­li ochło­dze­nia wśród upa­łu, on do póź­ne­go wie­czo­ra za­ję­ty był wy­cią­giem z dzie­ła Po­ly­bio­sa. Nas tu przedew­szyst­kiem jego wy­mo­wa zaj­mu­je. Upra­wiał dzie­dzi­ny jej róż­ne, bo wy­stę­po­wał w są­dzie, w ra­dzie i po­pi­so­we zo­sta­wił oka­zy. W słyn­nym pro­ce­sie Mi­lo­na z r. 52 nie prze­ma­wiał, lecz na­pi­sał dla ćwi­cze­nia zmy­ślo­ną o tej spra­wie mowę, któ­rą jako bro­szu­rę w obieg pu­ścił. Wy­ka­zy­wał w niej, iż Milo za­słu­żył się oko­ło oj­czy­zny, za­bi­ja­jąc Clo­diu­sa. W r. 50 bro­nił przed są­dem pierw­sze­go swe­go te­ścia Ap­piu­sa Clau­diu­sa Pul­cher, któ­ry po na­miest­nic­twie w Cy­li­cyi przez Do­la­bel­lę o ma­ie­stas i am­bi­tus zo­stał oskar­żo­nym; obro­na Hor­ten­siu­sa i Bru­tu­sa spro­wa­dzi­ła wy­rok uwal­nia­ją­cy. W r. 47 prze­ma­wiał przed Ca­esa­rem w Ni­ca­ea za De­io­ta­ru­sem, te­trar­chą Ga­la­cyi w tym celu, aby Ca­esa­ra na­kło­nić do zwró­ce­nia De­io­ta­ru­so­wi ode­bra­nych mu ar­meń­skich po­sia­dło­ści. Mowa ta, do­ty­czą­ca pu­blicz­nej spra­wy, po­do­ba­ła się dla swej sta­now­czo­ści i śmia­ło­ści, ale nie osią­gnę­ła skut­ku.

Z ora­cyą czy­sto po­li­tycz­ną wy­stą­pił Bru­tus w r. 53 od­ra­dza­jąc, by dyk­ta­tu­ry nie po­wie­rza­no Pom­pe­iu­so­wi. Była tu już de­kla­ma­cya o wol­no­ści i nie­wo­li, któ­ry to te­mat cią­gle od­tąd po­wra­cał w ustach i pod pió­rem Bru­tu­sa. Słyn­ną wresz­cie była jego mowa, wy­po­wie­dzia­na w r. 44 na Ka­pi­to­lu po za­mor­do­wa­niu Ca­esa­ra. Cy­ce­ro, któ­re­mu Bru­tus ją prze­słał na­stęp­nie do po­pra­wy, znaj­do­wał w niej wiel­kie za­le­ty my­śli i sty­lu, ale mnie­mał, że sam był­by ogni­ściej w ta­kiej chwi­li wy­stą­pił (ad Att. 15, P, 2). – Zna­no da­lej w sta­ro­żyt­no­ści con­tio­nes , któ­re rze­ko­mo Bru­tus w la­tach 43 i 42 w Gre­cyi przed żoł­nie­rza­mi wy­po­wie­dział, lżąc w nich prze­ciw­ni­ka swe­go Octa­via­nu­sa. Czy one były au­ten­tycz­ne, nie wie­my; ja­kie jed­nak za­wie­ra­ły za­rzu­ty, wy­snuć mo­że­my z li­stów Bru­tu­sa do Cy­ce­ro­na pi­sa­nych.

Wresz­cie były w obie­gu po­pi­so­we mowy Bru­tu­sa. Wy­sła­wił on tak bro­szu­rą, któ­ra ubra­ną była w for­mę prze­mo­wy ża­łob­nej swe­go te­ścia Ap­piu­sa Clau­diu­sa Pul­cher, któ­ry jako Pom­pe­jań­czyk udał się do Gre­cyi i na wy­spie Eu­bei umarł w r. 49 lub 48. Pam­fle­tem zaś po­li­tycz­nym była chwal­ba Ca­to­na z Uti­ca, któ­rą Bru­tus w r. 46 na­pi­sał, za­bie­ra­jąc głos w spo­rze roz­ognio­nym oko­ło oso­by zmar­łe­go, wiel­kie­go bo­ha­te­ra wol­no­ści.

Wią­zan­ka to mów nie­wiel­ka. Bru­tus miał ra­czej zdol­no­ści do fi­lo­zo­ficz­nych trak­ta­tów, jak Qu­in­ti­lia­nus (10, 1, 123) i Ta­ci­tus (dial. 21) to po­świad­cza­ją. A jed­nak Cy­ce­ro po­kła­dał wiel­kie na­dzie­je w Bru­tu­sa kra­so­mów­czym ta­len­cie, bo po­łą­cze­nie fi­lo­zo­fii z re­to­ry­ką wy­da­wa­ło się za­wsze Cy­ce­ro­no­wi wa­run­kiem i rę­koj­mią praw­dzi­wej wy­mo­wy. Chciał jed­nak Cy­ce­ro od­cią­gnąć Bru­tu­sa od za­sad jego ora­tor­skich. Ra­zi­ły mia­no­wi­cie Cy­ce­ro­na roz­ma­ite wła­ści­wo­ści w wy­mo­wie Bru­tu­sa; wsku­tek at­tyc­kiej wstrze­mięź­li­wo­ści nie do­się­gał on za­pa­łów i ognia, któ­rych od mów­cy żą­dał Cy­ce­ro; wy­da­wał się Bru­tus Cy­ce­ro­no­wi otio­sus et di­siunc­tus, co może się od­no­si do fi­lo­zo­ficz­nych wy­wo­dów, któ­ry­mi Bru­tus kra­sił swe mowy, od­bie­ra­jąc prze­to wła­ści­wej rze­czy siłę i spo­istość. Ra­zić mo­gły da­lej Cy­ce­ro­na inne na­wycz­ki Bru­tu­sa. Cy­ce­ro za­chwa­lał rytm w mo­wie, ale ostrze­gał przed me­tra­mi w pro­zie. Tym­cza­sem Bru­tus we­dług świa­dec­twa Qu­in­ti­lia­nu­sa (9, 4, 76) do­pusz­czał nie – rzad­ko jam­bicz­ne try­me­try do pro­zy, jako i czy­sto he­xa­me­trycz­ne klau­zu­le ude­rza­ły nie­kie­dy w jego li­stach.

Osta­tecz­nie więc Cy­ce­ro ce­nił Bru­tu­sa dla jego fi­lo­zo­ficz­ne­go wy­kształ­ce­nia, po­dzi­wiał za­pew­ne jego zwię­złe, nie­spo­dzia­ne czę­sto zwro­ty (1) ale inne wła­ści­wo­ści Bru­tu­sa sprze­ci­wia­ły się jego po­glą­dom. W spo­rze mię­dzy At­ty­ka­mi a Cy­ce­ro­nem wza­jem­nie so­bie za­rzu­ca­no brak siły. U At­ty­ków we­dług Cy­ce­ro­na głów­nie brak ten po­cho­dził z nie­peł­ne­go roz­wi­nię­cia my­śli i zda­nia, u Cy­ce­ro­na we­dług At­ty­ków ze zbyt­niej peł­ni słów, czę­sto nie­po­trzeb­nych. Tam­ci wal­czy­li prze­ciw ba­ro­ko­wi ozdob­no­ści za pro­sto­tą, Cy­ce­ro uzna­wał styl pro­sty tyl­ko jako je­den z ro­dza­jów wy­mo­wy, któ­re do­sko­na­ły mow­ca po­wi­nien mieć na za­wo­ła­nie, aby je zmie­niać we­dług oko­licz­no­ści i spra­wy, o któ­rej mu prze­ma­wiać wy­pa­dło. – Prze­ciw­ni­cy Cy­ce­ro­na byli wszy­scy znacz­nie od nie­go młod­szy­mi i pra­wie wszy­scy przed­wcze­śnie po­mar­li, nie wy­wal­czyw­szy zwy­cię­stwa swym ha­słom i za­sa­dom.

Z ko­lei na­le­ży nam omó­wić kil­ku współ­cze­snych mow­ców, któ­rzy w luź­niej­szym z tym obo­zem At­ty­ków po­zo­sta­ją związ­ku. M. Ca­elius Ru­fus zna­nym nam jest z dzie­jów Ca­tul­lu­sa jako jego ry­wal i Clo­dii ko­cha­nek, a nie­mniej ze sto­sun­ku i przy­jaź­ni z Cy­ce­ro­nem. Czło­wie­ka, uro­dzo­ne­go może oko­ło r. 85 przed Chr. za­pra­wiał w mło­do­ści Cy­ce­ro do wy­mo­wy. Po­tem dro­gi ich ży­cia nie­co się ro­ze­szły, bo Ca­elius rzu­cił się w od­mę­ty roz­pu­sty i uży­wa­nia; przy­jaźń jed­nak nie usta­ła. W r. 56 wy- – (1) Plu­tar­chus (Brut. 2) mówi o jego grec­kich li­stach, co na­stę­pu­je: έλληνιστ δέ τήν άποφυεγματιχήν χαί λαχωνιχήν έπιτηδεύων βραχολογίαν έν ταίς έπιοτολαίς ένιαχού παράσημός έστιν Nie mamy pra­wa tego zda­nia Plu­tar­cha po­da­wać w wąt­pli­wość, cho­ciaż za­cho­wa­ny zbiór li­stów grec­kich Bru­tu­sa i od­po­wie­dzi na nie jest fał­szer­stwem. Że Bru­tus miał skłon­ność do nie­zwy­kłych, nie­spo­dzie­wa­nych zwro­tów (??????µ??), wiel­ce jest praw­do­po­dob­nem.

po­wie­dział tedy Cy­ce­ro swą słyn­ną obro­nę Ca­eliu­sa, kie­dy ten­że o roz­ma­ite speł­nio­ne czy za­mie­rzo­ne gwał­ty oskar­żo­nym zo­stał; a póź­niej wy­mie­nia­li oni czę­sto­kroć mię­dzy sobą li­sty. Sko­ro Cy­ce­ro po­szedł do Cy­li­cyi, do­no­sił mu Ca­elius z Rzy­mu o wszel­kich, wiel­kich i ma­łych, zda­rze­niach w sto­li­cy. Ósma księ­ga w zbio­rze ko­re­spon­den­cyi Cy­ce­ro­na ad fa­mi­lia­res za­wie­ra 17 li­stów Ca­eliu­sa. Cy­ce­ro miał wy­raź­ną sła­bość dla dow­ci­pu Ca­eliu­sa i prze­ba­czał mu na­wet jego wy­bry­ki; pu­blicz­ny­mi zaś wy­stę­pa­mi oku­py­wał Ca­elius w oczach Cy­ce­ro­na swe pry­wat­ne winy, n… p… w roku 52 sta­jąc po stro­nie Mi­lo­na. Był Ca­elius wte­dy try­bu­nem ludu, a aedi­li­tas cu­ru­lis pia­sto­wał w r. 50. Po­tem przy­stał on do Ca­esa­ra i zo­stał wsku­tek po­par­cia Ca­esa­ra pre­to­rem w r. 48; kie­dy jed­nak sta­no­wi­sko to wy­zy­ski­wać za­czął w ce­lach spo­łecz­ne­go prze­wro­tu, aby się uwol­nić od dłu­gów nań cią­żą­cych, zo­stał on zło­żo­nym z urzę­du i nie­ba­wem po­tem zgi­nął w po­łu­dnio­wej Ita­lii wśród za­mie­szek, wy­wo­ła­nych przez jego kno­wa­nia; jeźdź­cy Ca­esa­ra, któ­rych na swo­ją stro­nę chciał pie­niędz­mi prze­cią­gnąć, za­sie­kli go w mie­ście Thu­rii. – Krót­kie to więc i nad­zwy­czaj burz­li­we ży­cie.

Cy­ce­ro w Bru­tu­sie po­świę­cił jego wy­mo­wie kil­ka słów po­chleb­nych i po­świad­czył, że była świet­ną, a za­ra­zem dow­cip­ną i bar­dzo wy­kwint­ną. Szcze­gól­nie miał Ca­elius od­zna­czać się w oskar­że­niach. U Ta­cy­ta w dy­alo­gu (c. 21) czy­ta­my jed­nak, że nie­wy­bred­ność wy­ra­zów i nie­sta­ran­ny styl za­trą­ca­ły w tych mo­wach nie­kie­dy sta­ro­świec­czy­zną. Zda­wać­by się więc mo­gło, że hu­la­ce, ja­kim był Ca­elius, nie star­czy­ło pil­no­ści na do­kład­ne ob­ro­bie­nie i wy­gła­dze­nie ora­cyi. – Cy­ce­ro pod­no­si szcze­gól­nie trzy "ostre" oskar­że­nia, jako wy­bit­ne przy­kła­dy Ca­eliu­sa wy mowy; miał oczy­wi­ście na my­śli ora­tio in C. Anto… nium, w któ­rej Ca­elius po­zwał w r. 59 tego ko­le­gę z kon­su­la­tu Cy­ce­ro­na, o współ­udział w sprzy­się­że­niu Ca­ti­li­ny i od­ma­lo­wał strasz­ny ob­raz An­to­niu­sa, od­da­ne­go pi­jań­stwu i hu­la­ty­ce. W obro­nie swe­go daw­ne­go ko­le­gi sta­nął wte­dy sam Cy­ce­ro. Z nim starł się rów­nież Ca­elius w spra­wie L. Sem­pro­niu­sa Atra­ti­nu­sa; tego oskar­żył Ca­elius o am­bi­tus w r. 57 i kie­dy Atra­ti­nus wy­szedł z pro­ce­su zwy­cię­sko, po­no­wił Ca­elius skar­gę w r. 56. – Wresz­cie sław­nym był pro­ces, w któ­rym w r. 51 oskar­żył Ca­elius try­bu­na ludu z r. 52, Q. Pom­pe­iu­sa Ru­fu­sa o gwał­ty, któ­rych ten­że miał się do­pu­ścić, wsz­czy­na­jąc prze­ciw Mi­lo­no­wi za­miesz­ki. Dru­gie z owych oskar­żeń spro­wa­dzi­ło bu­rzę na Ca­eliu­sa gło­wę; al­bo­wiem Atra­ti­nus syn, msz­cząc się za ojca, po­zwał w r. 56 Ca­eliu­sa o roz­ma­ite gwał­ty, przy­czem hu­lasz­cze jego ży­cie i mi­łost­ki daw­niej­sze z Clo­dią w ca­łej peł­ni od­sło­nio­no. Obro­nę pro­wa­dził sam Ca­elius, prócz tego Cras­sus i Cy­ce­ro. Był to tur­niej ora­tor­ski, w któ­rym nad grzę­skim grun­tem spra­wy i ży­cia Ca­eliu­sa ostry­mi dow­ci­pa­mi wal­czo­no. Clo­dię na­zwał Cy­ce­ro Pa­la­ti­na Me­dea, a Ca­elius ąu­an­dran­ta­ria Gly­ta­eme­stra, Atra­ti­nus na­pięt­no­wał na­wza­jem Ca­eliu­sa jako pul­chel­lus Jaso, któ­ry ko­bie­tę wy­zy­skał i pu­ścił, Ca­elius wresz­cie mie­nił swe­go oskar­ży­cie­la utre­fio­nym Pe­lia­sem, a prócz tego na­trą­cał o tem, że Atra­ti­nus w cu­dze piór­ka się stroi i mowę swo­ją za­mó­wił w li­chej pra­cow­ni de­mo­kra­tycz­ne­go re­to­ra L. Plo­tiu­sa Gal­lu­sa. My dziś mamy tyl­ko drob­ne ułam­ki z mów, któ­re kie­dyś lśni­ły się nie­wąt­pli­wie dow­ci­pem; za­cho­wa­ne li­sty Ca­eliu­sa są wzo­rem wy­kwint­nym hu­mo­rem okra­szo­nej ko­re­spon­den­cyi.

Do licz­ne­go sze­re­gu lu­dzi, któ­rych bu­rza wie­ku przed­wcze­śnie stra­wi­ła albo za­bi­ła, na­le­żał da­lej C. Scri­bo­nius Cu­rio. Dziad jego, tak­że C. Scri­bo­nius, pre­tor z r. 121, iuż się od­zna­czył wy­mo­wą; jed­na z jego ora­cyi ucho­dzi­ła w mło­do­ści Cy­ce­ro­na za wzór god­ny po­dzi­wu. Ojca jego, tego sa­me­go na­zwi­ska, zna­my ze sto­sun­ków z Cy­ce­ro­nem, lub ra­czej z nie­przy­ja­znych prze­ciw Cy­ce­ro­no­wi wy­stę­pów. Bro­nił on w r. 62 Clo­diu­sa po jego świę­to­krad­czym wy­stęp­ku, a w r. 61 za­cze­pił Cy­ce­ro­na w se­na­cie, msz­cząc się na nim za to, że prze­ciw Clo­diu­so­wi świad­czył. Kon­su­lem był w r. 76, umarł zaś w r. 53 przed Chr. Od­zna­cza­ła go pew­na zło­śli­wość, któ­rej do­zna­li i Ca­esar i Pom­pe­ius. Ale mow­cą był po­śled­nim. Bo cho­ciaż miał sło­wo i to świet­ne na za­wo­ła­nie, brak mu było wy­kształ­ce­nia i brak pa­mię­ci, co go na śmiesz­ne na­ra­ża­ło błę­dy. Ak­cyą żywą i za­nad­to może żywą po­kry­wał i oku­py­wał nie­co te nie­do­stat­ki. Kie­dy też w r. 90 jako try­bun ludu prze­ma­wiał prze­ciw C. Ju­liu­so­wi Ca­esa­ro­wi Stra­bo, spy­tał się ten­że, wy­szy­dza­jąc cią­głe mio­ta­nie się Cu­rion'a: Któż to taki z ło­dzi prze­ma­wia? Tak samo w r. 76, kie­dy Cu­rio był kon­su­lem, urą­gał mu try­bun Si­ci­nius, że ru­cha­mi swy­mi mu­chy zga­nia z mil­czą­ce­go i cho­re­go ko­le­gi Octa­viu­sa.

Trze­cim więc mow­cą z ko­lei w tej ro­dzi­nie był C. Scri­bo­nius Cu­rio, try­bun z r. 50 i za­wzię­ty Ca­esa­ra po­plecz­nik; sło­wem i bro­nią sma­gał on Pom­pe­iu­sa i z bro­nią w ręku padł w Afry­ce w r. 49, zwy­cię­żo­ny przez Pom­pe­jań­czy­ków. Vel­le­ius w bar­dzo nie­po­chleb­nej cha­rak­te­ry­sty­ce 2, 48 na­zy­wa go ge­nial­nym nic­po­niem (in­ge­nio­sis­si­me ne­qu­am), a Cy­ce­ro (Bru­tus 280) po­wia­da, że miał nie­zwy­kłe uzdol­nie­nie do wy­mo­wy. Lecz zbra­kło mu rów­nież na­uki, a ży­cie zwich­nę­ło roz­wój nor­mal­ny. Roz­wo­jem zaś nor­mal­nym we­dług Cy­ce­ro­na było pia­sto­wa­nie z ko­lei pań­stwo­wych urzę­dów. Tym­cza­sem za­pal­czy­wy stron­nik Ca­esa­ra ma­rzył o pręd­szych i gwał­tow­niej­szych środ­kach osią­gnię­cia zna­cze­nia i ma­jąt­ku.

Cy­ce­ro ko­re­spon­do­wał z nim (ad fam. II, 1 – 7) przed r. 50 tym; buj­na Cu­rio­na na­tu­ra przy­cią­ga­ła i cza­ro­wa­ła star­sze­go kon­su­la­ra, po­dob­nie jak oso­bi­stość in­ne­go hu­la­ki, Ca­eliu­sa. Oby­dwaj oni jed­nak wy­ła­ma­li się w za­kre­sie po­li­tycz­nym z pod cy­ce­roń­skiej rady i wpły­wu.

Wi­dzie­li­śmy więc jak wszy­scy mow­cy epo­ki, za­rów­no Azy­anie, jak At­ty­cy i inni współ­cze­śni, ści­ślej­szy­mi lub luź­niej­szy­mi wę­zła­mi z Cy­ce­ro­nem byli zwią­za­ni, ule­ga­li jego po­wa­dze i prze­wa­dze li­te­rac­kiej, lub zwal­cza­li jego ha­sła.

Li­te­ra­tu­ra. Frag­men­ta tych mow­ców u Mey­ora: Ora­to­rum ro­ma­no­rum frag­men­ta. Zu­rich 1842.

O Azy­ani­zmie, Wi­la­mo­witz, Asia­ni­smus und At­ti­ci­smus, Her­mes 1900; Nor­den, An­ti­ke Kun­st­pro­sa I2; Cy­ce­ro­na Bru­tus wyd. Jahn-Kroll Ber­lin 1908; Schmid, Ueber den kul­tur­gesch. Zu­sam­men­hang und die Be­deu­tung der grie­chi­schen Re­na­is­san­ce in der Ró­me­rze­it, Lipsk 1898; Ra­der­ma­cher Rhe­in. Mus. 1899.1. ROCZ­NI­KA­RZE.

Rocz­ni­kar­stwo oży­wi­ło się po raz ostat­ni w sul­lań­skiej epo­ce. Pi­sa­no więc jesz­cze wte­dy dzie­ła, przed­sta­wia­ją­ce dzie­je Rzy­mu od za­ło­że­nia mia­sta, albo przy­najm­niej od pew­ne­go waż­ne­go prze­ło­mu w od­le­głych cza­sach aż do lat współ­cze­snych au­to­ro­wi. Księ­gi te by­wa­ły te­raz bar­dzo ob­szer­ne; bo już po­przed­ni rocz­ni­ka­rze wzbo­ga­ci­li znacz­nie za­sób tre­ści przez pra­cę lub wy­my­sły, a na nich opie­ra­li się na­stęp­cy. Ci na­stęp­cy sta­ra­li się o nowy po­stęp w przed­sta­wie­niu, usi­ło­wa­li wy­świe­cać po­bud­ki dzia­ła­ją­cych oso­bi­sto­ści, ukry­te przy­czy­ny zda­rzeń, wpro­wa­dzić prag­ma­tycz­ną me­to­dę do dzie­jów.

Inny jesz­cze ży­wioł sil­niej w ich przed­sta­wie­niach się za­zna­czył. Epo­ka pierw­sze­go wie­ku była epo­ką re­wo­lu­cyi, za­sad­ni­czych prze­ci­wieństw i na­mięt­no­ści. Nie­je­den więc pi­sarz za­bar­wiał prze­szłość stron­ni­czy­mi po­glą­da­mi chwi­li, kształ­to­wał na­wet zda­rze­nia prze­szło­ści na mo­dłę tego, co oko­ło nie­go się dzia­ło. Ta pro­jek­cya wstecz­na współ­cze­snych prą­dów i zda­rzeń jest dla hi­sto­ry­ogra­ni rzym­skiej zna­mien­ną. Przy­stę­po­wa­ła do tego żą­dza, aby rody pi­sa­rzo­wi sym­pa­tycz­ne wy­sła­wić i uwiel­bić, a wresz­cie pra­gnie­nie, aby przed­sta­wie­nie swe uczy­nić jak naj­bar­dziej barw­nem i zaj­mu­ją­cem. Ta­kim był w ogól­nych za­ry­sach cha­rak­ter tej naj­now­szej an­na­li­sty­ki, na któ­rej prze­waż­nie się opie­ra za­cho­wa­na tra­dy­cya o daw­nych dzie­jach Rzy­mu. Li­vius w pierw­szej de­ka­dzie opie­ra się głów­nie na pi­sa­rzach tej ka­te­go­ryi, ja­ki­mi byli Clau­dius Qu­adri­ga­rius, Va­le­rius An­tias, Li­ci­nius Ma­cer.

Q. CLAU­DIUS QU­ADRI­GA­RIUS.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: