Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Przebudzone - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 września 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przebudzone - ebook

Przebudzenie. Piękne słowo, prawda? Budzić się do życia. Przebudzać.

Gdybym miała sformułować swoją definicję przebudzenia, to powiedziałabym, że to jest moment, w którym rozumiesz, że relacja ze sobą jest źródłem wszystkiego.

Zrozumienie, kim jestem, i odwaga do trwania w autentyczności są niezbędne do dobrego życia. A droga, którą wędrujesz, każe ci tak naprawdę zawrócić w stronę domu. Wewnętrznego domu. Umeblować go według własnych upodobań, pomalować ściany, otworzyć okna, przewietrzyć i rozsiąść się wygodnie. Twoje miejsce, kochanie, jest właśnie tu. Jeśli nie wiesz jak, nie wiesz gdzie, niczego tak naprawdę jeszcze nie wiesz, ale już masz pewność, że nie chcesz, aby było jak dotychczas, to jesteś na właściwej ścieżce. Zapraszam Cię, pójdźmy nią razem. Poznasz nie tylko moją historię, ale także losy kobiet, które mi zaufały. Wierzę, że odnajdziesz w nas siebie. I jeśli Twoje przebudzenie jeszcze nie nastąpiło, droga bohaterek tej książki zainspiruje Cię do tego, by otworzyć się na zmianę. A ja opowiem Ci, jak samotność stała się moim schronieniem. Jak przestałam zależeć od innych, a zaczęłam od siebie. Jak lęk, który mnie paraliżował, zamieniłam w odwagę podejmowania bardzo trudnych decyzji, sięgania po marzenia. Jak przestałam bać się ryzyka i nie zważałam na innych. Jak kochając rozpaczliwie ludzi, przestałam stawiać ich na pierwszym miejscu. Jak odzyskałam wolność i jak tej wolności dziś bronię. I wiem, jestem tego nawet pewna, że Ty też możesz. Po prostu mi zaufaj, a przede wszystkim zaufaj sobie. Tę książkę napisałam dla nas obu.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-68226-50-8
Rozmiar pliku: 1,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Po­dzię­ko­wa­nia

Mia­łam na­pi­sać książkę o czymś in­nym. Na pewno nie o prze­bu­dze­niu.

Mia­łam na­pi­sać o psy­cho­lo­gii. Na pewno nie o du­cho­wo­ści.

I mia­łam na­pi­sać ją już dawno temu.

Ta książka przy­szła do mnie ra­zem z ko­bie­tami po­zna­wa­nymi pod­czas pro­wa­dze­nia pro­gramu Kafka’15, z mo­imi pa­cjent­kami i tymi oso­bami, które po­dzie­liły się ze mną swoją hi­sto­rią. W ostat­nim roku słowa „prze­bu­dzi­łam się” były naj­czę­ściej po­wta­rza­ją­cymi się sło­wami w Wa­szych li­stach, ma­ilach i opo­wie­ściach. Dla­tego, mimo iż tych słów nie­jed­no­krot­nie już uży­wano w li­te­ra­tu­rze, są dziś na okładce. Bo Prze­bu­dzone to Wy. Są dzięki Wam. Za co dzi­siaj tu i te­raz dzię­kuję.

Dzię­kuję moim dzie­ciom Kla­rze i Jur­kowi za to, że je­ste­ście mo­imi przy­ja­ciółmi i że uczy­cie mnie ko­chać każ­dego dnia.

Dzię­kuję To­bie, Ra­fale Ohme, za ro­dzinę, którą stwo­rzy­li­śmy, za wspar­cie i obec­ność, która ni­gdy mnie nie za­wio­dła.

Ewo Fo­ley, moja du­chowa Mamo, przy­ja­ciółko, prze­wod­niczko – uczę się od Cie­bie każ­dego dnia. Cie­szę się, że spo­tka­ły­śmy się w tym ży­ciu. Też.

Agnieszko Żu­kow­ska, przy­ja­cielu, druhu mój, dzię­kuję, że cze­ka­łaś cier­pli­wie, że sto­isz za mną wier­nie i mocno tyle lat, że od­bie­rasz te nie­wy­godne te­le­fony, od­krę­casz moje od­je­chane fan­ta­zje, że słu­chasz, czu­jesz i my­ślisz. Czę­sto bar­dziej niż inni. I że wie­rzy­łaś, że to na­pi­szę.

Ju­styno Mar­ci­niak, dzię­kuję za tyle lat ucze­nia mnie przy­jaźni, że je­steś, po­mimo, moja ko­chana.

Aniu Ka­rol­ska, Ka­siu Ar­ku­szyń­ska, moja Bando Wando – ko­cham Was za­wsze, dziew­czyny.

Na­ta­lio Su­łow­ska, Ju­lito Su­łow­ska – do­brze być Wa­szą sio­strą, ko­cham mocno.

Dzię­kuję To­bie, Da­nielu We­lfel, za du­chowe in­spi­ra­cje i to­wa­rzy­sze­nie mi w cza­sie, gdy pi­sa­łam tę książkę.

Iwono We­ncel, Tomku Szczy­giel­ski – dzię­kuję za in­spi­ra­cje, mą­drość i wpro­wa­dze­nie mnie do świata du­cho­wo­ści.

Magdo Cy­le­jew­ska, moja wy­daw­czyni naj­wspa­nial­sza, dzię­kuję, że mi za­ufa­łaś, że cze­ka­łaś, że da­łaś tyle prze­strzeni. Tylko z Tobą mo­gło się to udać.

I To­bie, Go­siu Ohme, dzię­kuję, że do­wio­złaś. Fajne jest ży­cie z Tobą. Zwłasz­cza gdy się prze­bu­dzi­ły­śmy, prawda? :-)Przed­mowa

Ewa Fo­ley

Mał­go­sia za­sko­czyła mnie prośbą o na­pi­sa­nie przed­mowy do jej no­wej książki, po­nie­waż nie znamy się zbyt długo w chro­no­lo­gicz­nym wy­mia­rze czasu..., ale w cza­sie kro­nos (emo­cjo­nal­nym, cza­sami zwa­nym „tu i te­raz”) znamy i ro­zu­miemy się wy­śmie­ni­cie.

Po raz pierw­szy o Au­torce tej książki usły­sza­łam w po­ło­wie roku 2023 i za­nim przy­ję­łam jej za­pro­sze­nie do roz­mowy, bar­dzo so­lid­nie od­słu­cha­łam wiele po­ran­nych pro­gra­mów Kafka’15. Te pod­ca­sty na­prawdę były pełne bez­cen­nych rad i wska­zó­wek eks­per­tów z róż­nych ob­sza­rów psy­cho­lo­gii, roz­woju oso­bi­stego, me­dy­cyny... i tak na mo­ich oczach po­wsta­wała piękna spo­łecz­ność PRZE­BU­DZO­NYCH. Go­sia pro­wa­dziła Kafkę’15 z we­rwą i godną po­dziwu au­ten­tycz­no­ścią. To rzad­kie zja­wi­sko w na­szych cza­sach.

Pod­czas na­szego pierw­szego spo­tka­nia on­line o go­dzi­nie 8.15 roz­ma­wia­ły­śmy spon­ta­nicz­nie i swo­bod­nie o tym, jak zo­stać Anio­łem Swo­jego Ży­cia, jak Po­wie­dzieć Ży­ciu TAK. Roz­ma­wia­ły­śmy o prze­bu­dze­niu, o ży­ciu świa­do­mym, po­dró­żach i wy­bo­rach, po­sta­wie wo­bec trud­nych do­świad­czeń. Po­lu­bi­ły­śmy się od razu. Po­pły­nęło mię­dzy nami ja­kieś nie­uchwytne czułe wza­jemne zro­zu­mie­nie, cho­ciaż je­stem z in­nego po­ko­le­nia... Zo­rien­to­wa­łam się, że Go­sia jest z rocz­nika mo­jego syna Maćka..., czyli mo­głaby być moją córką. Po­ko­cha­łam ją jak wła­sną córkę od razu w tej pierw­szej roz­mo­wie... a po­tem do­wie­dzia­łam się, że jej mama nie żyje. A po­tem ona się do­wie­działa, że mój je­dyny syn Ma­ciek nie żyje. Och, ży­cie pi­sze na­prawdę za­ska­ku­jące sce­na­riu­sze!

Książka, którą trzy­masz w ręku, oparta jest na so­lid­nych ba­da­niach na­uko­wych i pre­zen­tuje bli­skie mi in­te­gra­cyjne po­dej­ście do zdro­wia psy­chicz­nego, emo­cjo­nal­nego i fi­zycz­nego. Au­torka pro­wa­dzi czy­tel­niczki w świat, w któ­rym moż­liwe jest osią­gnię­cie opty­mal­nego do­bro­stanu emo­cjo­nal­nego i do­brego zdro­wia przez kul­ty­wo­wa­nie stanu we­wnętrz­nej po­zy­tyw­no­ści, nie­za­leż­nego od oko­licz­no­ści ze­wnętrz­nych ży­cia. To dla wielu lu­dzi jest wiel­kim wy­zwa­niem.

Od czter­dzie­stu lat (te­raz mam sie­dem­dzie­siąt dwa lata) uczę ta­kiego po­zy­tyw­nego, zdro­wo­roz­sąd­ko­wego po­dej­ścia do sie­bie, swo­jego ciała, re­la­cji emo­cjo­nal­nych i do swo­jego ży­cia.

Wie­rzę, że po­ko­cha­nie ży­cia ta­kim, ja­kie ono jest TE­RAZ, to umie­jęt­ność ob­ję­cia z ak­cep­ta­cją i ela­stycz­no­ścią za­równo po­zy­tyw­nych, jak i ne­ga­tyw­nych jego aspek­tów. Wie­rzę, że szczę­ście ro­dzi się spon­ta­nicz­nie i po­cho­dzi z na­szego wnę­trza, a szu­ka­nie go poza sobą jest co naj­mniej nie­roz­sądne. Wie­rzę też, że pie­lę­gno­wa­nie w so­bie i utrzy­my­wa­nie po­stawy po­god­nej ak­cep­ta­cji za­pew­nia na­tu­ralną rów­no­wagę emo­cjo­nalną, co jest dla nas, lu­dzi ży­ją­cych na pla­ne­cie Zie­mia w tych peł­nych wy­zwań cza­sach, bar­dzo ko­rzystne i bar­dzo po­trzebne.

Ob­ser­wuję, że w ostat­nich la­tach punkt rów­no­wagi emo­cjo­nal­nej prze­su­nął się zna­cząco w stronę ne­ga­tywną. Na moje wy­kłady i warsz­taty co­raz czę­ściej przy­cho­dzą osoby pie­lę­gnu­jące w so­bie żal, roz­cza­ro­wa­nie, smu­tek i nie­za­do­wo­le­nie. Oczy­wi­ście na to też po­winno być w ży­ciu miej­sce – i w tej książce to miej­sce też się zna­la­zło.

Wie­rzę, że by­cie szczę­śli­wym przez cały czas to ma­rze­nie ścię­tej głowy i nie o to w ży­ciu cho­dzi.

No to o co cho­dzi?

Cho­dzi o to, by każdy z nas w każ­dej chwili był w sta­nie prze­bu­dzić się do świa­do­mego ży­cia i za­cząć roz­wi­jać swoją ela­stycz­ność i od­por­ność emo­cjo­nalną, by stop­niowo prze­su­nąć się w stronę po­zy­ty­wów. Tak wła­śnie ro­zu­miem SZTUKĘ PRZE­BU­DZO­NEGO ŻY­CIA.

Książka „Prze­bu­dzone” to ar­se­nał pe­łen na­rzę­dzi, które po­ma­gają do­ko­nać dłu­go­trwa­łych zmian i wpro­wa­dzić nowe ja­ko­ści do wła­snego ży­cia. To prak­tyczny pod­ręcz­nik dla osób szu­ka­ją­cych no­wej wie­dzy, także dla pra­gną­cych mieć bar­dziej sa­tys­fak­cjo­nu­jące ży­cie. Przed­sta­wiona w niej prak­tyczna mą­drość, wy­nie­siona z wie­lo­let­nich do­świad­czeń te­ra­peu­tycz­nych Au­torki, po­zwala zro­zu­mieć, jak znaj­do­wać w so­bie in­spi­ra­cję do roz­woju i jak sta­wać się lep­szą osobą.

To obo­wiąz­kowa lek­tura dla każ­dego, kogo in­te­re­suje wła­sny roz­wój. Ten po­rad­nik do­star­cza kon­kret­nych na­rzę­dzi do pro­cesu prze­miany, bu­du­jąc w pro­sty spo­sób most mię­dzy za­sa­dami ciała, umy­słu, emo­cji i du­szy.

Uświa­do­mie­nie lu­dziom, że to oni sami de­cy­dują o osta­tecz­nym kształ­cie swo­jego ży­cia, nie jest pro­stym za­da­niem; Go­sia Ohme po­dej­muje się tego w swo­jej no­wej książce z sza­cun­kiem, wraż­li­wo­ścią i wy­czu­ciem... Przez to książkę czyta się jak naj­bar­dziej eks­cy­tu­jącą epo­peję przy­go­dową, tyle że roz­gry­wa­jącą się na kon­ty­nen­cie zwa­nym świa­do­mość.

Na ko­niec pi­sa­nia tej przed­mowy po­ja­wia się we mnie re­flek­sja o zwy­cza­jach pew­nego szczepu ży­ją­cego we wschod­niej Afryce, u któ­rego pod­stawą ży­cia jest uzdra­wia­jąca za­ży­łość wspól­noty. W tym szcze­pie za datę na­ro­dzin nie uważa się dnia fi­zycz­nego po­czę­cia dziecka czy fak­tycz­nych jego na­ro­dzin, ale dzień, w któ­rym idea dziecka po raz pierw­szy po­ja­wia się w umy­śle matki. Gdy ko­bieta uświa­domi so­bie, że pra­gnie mieć dziecko z okre­ślo­nym męż­czy­zną, od­cho­dzi i siada sa­mot­nie pod drze­wem. Sie­dzi tam tak długo i na­słu­chuje, aż usły­szy śpiew dziecka, które ma na­dzieję po­cząć. Wtedy wraca do wio­ski i uczy pie­śni przy­szłego ojca, tak by mo­gli ją śpie­wać, gdy będą się ko­chać, by w ten spo­sób za­pro­sić dziecko do łona matki. Matka śpiewa tę pieśń dziecku przez cały okres ciąży. Po­tem uczy jej stare ko­biety i po­łożne z wio­ski. Dzięki temu w cu­dow­nym mo­men­cie na­ro­dzin dziecko jest wi­tane swoją pie­śnią. Po na­ro­dzi­nach wszy­scy miesz­kańcy wio­ski uczą się pie­śni no­wego miesz­kańca i śpie­wają ją w chwi­lach jego bólu, stra­chu, suk­cesu oraz pod­czas ry­tu­ałów ini­cja­cji. Gdy dziecko do­ro­śnie, pieśń staje się czę­ścią jego ce­re­mo­nii ślub­nej. U kresu ży­cia bli­scy śpie­wają mu tę pieśń zgro­ma­dzeni wo­kół łoża śmierci.

Głę­boko wie­rzę, że po­kój na świe­cie za­czyna się od jed­nego miej­sca: od po­koju w TWOIM SERCU. Wy­ko­rzy­staj wie­dzę za­wartą w tej książce do zbu­do­wa­nia tego po­koju w so­bie, w swo­jej ro­dzi­nie, w swo­jej spo­łecz­no­ści, w swoim kraju i na na­szej pla­ne­cie. Od­waż­nie śpie­waj pieśń swo­jego serca! Od­waż­nie krocz ścieżką swo­jej du­szy! Od­waż­nie ko­chaj nie­za­leż­nie od wszyst­kiego! Po­trze­bu­jemy się na­wza­jem.

Świat jest ro­dziną za­leż­nych od sie­bie istot. Wie­rzę, że ni­gdy nie jest za późno, by za­cząć od nowa. Za­cznijmy te­raz, bo je­śli nie TE­RAZ, to kiedy? A je­śli nie TY, to kto?

Opo­wieść o dwóch cza­sach: Chro­no­sie i Ka­iro­sie

Dawno temu było so­bie dwóch braci: Chro­nos i Ka­iros. Chro­nos za­wsze gdzieś się spie­szył, zde­ner­wo­wany. Bie­gał, ro­bił wszystko szybko, pod pre­sją ucie­ka­ją­cego czasu, prze­ko­nany, że musi się spie­szyć, bo ina­czej nie zdąży. Za­czy­nał kilka rze­czy rów­no­cze­śnie, żad­nej z nich nie koń­czył, tylko bie­gał od jed­nej do dru­giej. Na przy- kład tro­chę po­pra­so­wał i biegł zmy­wać na­czy­nia. De­ner­wo­wał się, bo po­wi­nien spie­szyć się na ze­bra­nie do szkoły, a trzeba jesz­cze wy- pa­sto­wać buty przed wyj­ściem. Wy­sma­ro­wał buty pa­stą, szybko je wło­żył i ubru­dził no­gawki spodni. Jesz­cze bar­dziej zde­ner­wo­wany po­szedł się prze­brać. Czas ucie­kał... a Chro­nos już na­prawdę był spóź­niony.

Ka­iros zaś, po­mimo świa­do­mo­ści upły­wa­ją­cego czasu, był spo- kojny. Ro­bił tylko jedną rzecz w da­nym mo­men­cie i po­świę­cał jej cał­ko­wi­cie swoją uwagę. Dzięki temu wy­ko­ny­wał ją je­den raz, bez ko­niecz­no­ści po­pra­wia­nia. Jego świa­do­mość obecna była tu i te­raz w da­nej chwili jego ży­cia.

War­szawa, sier­pień 2024

Ewa Fo­ley

www.fo­ley.com.pl

Au­torka „Try­lo­gii ży­cia”: „Za­ko­chaj się w ży­ciu”, „Po­wiedz ży­ciu tak”, „Bądź anio­łem swo­jego ży­cia”.

Od

AU­TORKI

Długo śni­łam na ja­wie. Szłam przez czter­dzie­ści lat ży­cia z za­mknię­tymi oczami. Cza­sami do­cie­rało do mnie świa­tło, ale moje po­wieki były zbyt cięż­kie, bym mo­gła utrzy­mać je dłu­żej w peł­nym otwar­ciu. Bo­lały mnie oczy. Do­słow­nie. Świat, który był po dru­giej stro­nie, wy­ma­gał ode mnie sta­nię­cia w praw­dzie, peł­nego czu­cia, roz­po­star­tych ra­mion, od­wagi. Do­ma­gał się także strat, żalu i bo­le­ści. A ja by­łam tchó­rzem. Kon­for­mistką. La­wi­rantką. Jak ka­me­leon zmie­nia­łam po­włoki, do­sto­so­wu­jąc się do oto­cze­nia. Ka­wa­łek po ka­wałku zo­sta­wia­łam w tej dro­dze sie­bie. Gu­bi­łam wszystko, co na­le­żało do mo­jego we­wnętrz­nego domu. Z za­dyszką wspi­na­łam się po szcze­bel­kach suk­cesu, nie ba­cząc na to, co tracę, czego nie wi­dzę, nie sły­szę.

Naj­waż­niejsi byli lu­dzie. Dla nich tra­ci­łam głowę. Dla ich za­do­wo­le­nia, sza­cunku, uści­sku dłoni, apro­baty. Chcia­łam być ważną czę­ścią stada. Uczy­łam się świata, pa­trząc nań ich oczami, bo moje po­zo­sta­wały za­mknięte. Wi­dzia­łam ich per­spek­tywę, osąd, czu­łam ich emo­cje, do­świad­cza­łam nie swo­jego ciała. Za­mknięta w ob­cych hi­sto­riach nie two­rzy­łam wła­snej. Nie je­stem pewna, w któ­rym do­kład­nie mo­men­cie sie­bie opu­ści­łam, ale to mu­siało być dawno temu. Bę­dąc małą dziew­czynką, spę­dza­łam ze sobą sporo czasu i mia­łam bo­gaty we­wnętrzny świat. Pi­sa­łam opo­wia­da­nia, w któ­rych wy­ka­zy­wa­łam się piękną wy­obraź­nią. Zo­sta­łam ob­da­ro­wana moż­li­wo­ścią eks­pre­sji, do­świad­cza­łam flow, lu­bi­łam wła­sne to­wa­rzy­stwo.

W któ­rym mo­men­cie prze­sta­łam so­bie wy­star­czać? Nie pa­mię­tam...

Wi­dzę sie­bie wmon­to­waną w tłum. Za­gu­bie­nie przy­kry­wam ha­ła­sem. Mrużę oczy. Stoję co­raz bar­dziej ty­łem do sie­bie. Ślepnę. Śni mi się smoła, czarna smoła w mo­ich ustach, która unie­moż­li­wia mi mó­wie­nie. Dławi. Za­wsty­dza. Szu­kam miej­sca w moim śnie, gdzie mogę się jej po­zbyć. Da­leko od in­nych. Nie chcę, aby to zo­ba­czyli, wie­dzieli o smole i o mnie. Je­stem na gło­śnej ulicy, szu­kam wzro­kiem ko­sza na śmieci, żeby tam ukryć sub­stan­cję za­le­ga­jącą mi w ustach, wy­cią­gam ją jak gruby czarny sznur, a ona zdaje się nie mieć końca. Kie­dyś ktoś na gru­pie te­ra­peu­tycz­nej po­rów­nał to do pę­po­winy. Bar­dzo traf­nie. Ni­gdy nie od­cię­łam swo­jej. Mama umarła, a ja po­mimo to mia­łam wra­że­nie, że ja­kaś pę­tla za­ci­ska mi się wo­kół szyi. Jedna z go­ściń w Kafce’15, moim au­tor­skim pro­gra­mie, który co­dzien­nie pro­wa­dzę na YouTo­ubie, na­zwała pie­kło smołą. To było moje we­wnętrzne pie­kło wstydu, po­czu­cia winy, osa­mot­nie­nia.

Prze­bu­dze­nia przy­cho­dziły do mnie i od­cho­dziły.

Prze­bu­dze­nia przy­cho­dziły do mnie i od­cho­dziły. Nie by­łam na nie go­towa. Je­steś za­pewne cie­kawa, ja­kie to uczu­cie? A może je znasz? Ten mo­ment, gdy otwie­rasz oczy i do­strze­gasz róż­nicę w tym, jaka je­steś dla świata i in­nych, a jaka je­steś na­prawdę. Nie­któ­rzy okre­ślają to jako po­wrót do domu. Zna­jome uczu­cie ła­sko­ta­nia bli­sko serca. Spo­kój. Wy­ci­sze­nie drgań. Cie­pło. Przy­jem­nie. Ciało wy­peł­nia wdzięcz­ność. Nie­któ­rzy mó­wią, że to uczu­cie bli­skie pustki. Tak jakby to, co było, co za­le­gało, na­gle się roz­myło. A w środku jest ci­sza. Albo ina­czej. Prze­bu­dze­nie ro­dzi się w krzyku, w kry­zy­sie. Cha­osie. Dy­so­nan­sie. Po­ja­wia się „nie wiem”. Ta­kie „nie wiem”, które jest we wszyst­kich od­po­wie­dziach. „Nie wiem”, mimo że kie­dyś wszystko na­zy­wa­łaś, wie­dzia­łaś. „Nie wiem”, które jest po­cząt­kiem wszyst­kiego. Sa­dh­guru na­ucza, że nie wiem jest mą­dro­ścią nie­wie­dze­nia...

Prze­bu­dze­nie ro­dzi się w krzyku, w kry­zy­sie. Cha­osie. Dy­so­nan­sie.

Asia B., która po­da­ro­wała mi swoje prze­bu­dze­nie, mówi, że w ży­ciu de­fi­niuje nas je­den mo­ment. Albo czło­wiek. Hi­sto­ria. Na­gły zwrot ak­cji. Strata. Nie­któ­rych ten mo­ment bu­dzi do ży­cia. Moja ścieżka jest sumą ta­kich mo­men­tów, prze­bu­dzeń. Tak à pro­pos – „prze­bu­dze­nie” to piękne słowo, prawda? Bu­dzić się do ży­cia. Prze­bu­dzać. Opi­sy­wane do tej pory głów­nie w kon­tek­ście prze­bu­dze­nia du­cho­wego, które ma ko­rze­nie w hin­du­izmie i bud­dy­zmie i ozna­cza po­wrót do swo­jej na­tury, po­rzu­ce­nie ego, zwień­cze­nie drogi du­cho­wej. W róż­nych tra­dy­cjach prze­bu­dze­nie na­zywa się nir­waną, oświe­ce­niem, sa­mādhi, wy­zwo­le­niem. Sta­nem, w któ­rym czło­wiek prze­staje śnić i cier­pieć. Droga do ta­kiego prze­bu­dze­nia jest efek­tem cią­głego roz­woju, po­głę­bia­nia du­cho­wego za­an­ga­żo­wa­nia, a w efek­cie od­rzu­ca­nia ze­bra­nych przez lata kon­struk­tów po­znaw­czych w umy­śle na wła­sny te­mat. Dziew­czyna, li­derka, bo­gata, atrak­cyjna, bru­netka, Po­lka – nie ma to tu zna­cze­nia. Znacz­nie waż­niej­szy jest od­dech. Do­wód ist­nie­nia. Od­dech jako po­czą­tek i ko­niec w od­nie­sie­niu do ży­cia. Czy go czu­jesz? Czy go sły­szysz? Czy wiesz, że od­dy­chasz? W mi­sty­cy­zmie droga ta wy­maga cier­pli­wo­ści i nie­jed­no­krot­nie prze­wod­ni­ków. Mę­dr­ców jak Thích Nhất Hạnh, który na­uczał, że uważ­ność jest cu­dem, dzięki któ­remu po­zna­jemy sa­mych sie­bie. Ady­ashanti, na­uczy­ciel du­chowy, mówi, że nie bu­dzimy się do no­wej rze­czy­wi­sto­ści, ale do tej, która ist­nieje. Tu i te­raz. Nie w fan­ta­zjach na te­mat przy­szło­ści, nie w cier­pie­niu prze­szło­ści, ale w tym mo­men­cie. Prawda jest jedna i dzieje się wła­śnie te­raz. Można tylko za­sła­niać przed nią oczy.

Moja droga była inna. Jako psy­cho­lożka, psy­cho­te­ra­peutka szu­ka­łam zna­nych mi ście­żek sa­mo­po­zna­nia. Wiele lat od­kry­wa­łam sie­bie w te­ra­pii, a da­lej w kry­zy­sach, któ­rych do­świad­cza­łam. Sta­wia­łam się do ży­cia, a po­tem za­my­ka­łam oczy i za­sy­pia­łam. Bu­dzi­łam się i śni­łam. Wiem, jak to jest tra­cić. Upa­dać. Czoł­gać się. Ła­pać rów­no­wagę. Spa­dać. Wdra­py­wać się na górę. Nie mieć siły. Mieć siłę. Wie­rzyć. Nie wie­rzyć. Po­wta­rza­łam nie­jed­no­krot­nie, że po­tra­fię za­rzą­dzać kry­zy­sami. Wiele osób, które ko­cha­łam, ode­szło. A ja ode­szłam znacz­nie wcze­śniej, ale w prze­ci­wień­stwie do nich wró­ci­łam. Po pro­stu się obu­dzi­łam.

Są różne drogi do prze­bu­dzeń.

Wie­rzę, że są różne drogi do prze­bu­dzeń. Du­cho­wość jest pięk­nym da­rem, wy­peł­nia nas, scala jak ala­ba­ster fun­da­menty po­sta­wione przez wsze­laki sa­mo­roz­wój. Je­stem wdzięczna za to, że mogę iść także tą drogą. Ale nie­któ­rzy z nas ina­czej do­świad­czają prze­bu­dze­nia. W dro­dze sa­mo­roz­woju, te­ra­pii lub po­je­dyn­czego wy­da­rze­nia, które zmie­nia bieg ich ży­cia. Dzieje się to pod wpły­wem róż­nych czyn­ni­ków, które po­ja­wiają się w da­nym mo­men­cie. Albo też jest kul­mi­na­cją wszyst­kich ko­lej­nych prze­bu­dzeń.

Ci, któ­rzy do­świad­czyli oświe­ce­nia, za­pewne wy­mie­ni­liby jed­nym tchem róż­nice mię­dzy du­cho­wym a psy­cho­lo­gicz­nym prze­bu­dze­niem, mo­żemy na­wet przy­jąć, że to umowna na­zwa. Ce­lem moim jest po­ka­za­nie róż­nych ście­żek, efek­tów we­wnętrz­nej pracy, która bu­dzi umysł i oczysz­cza go z wielu ilu­zji, pod ja­kich wpły­wem prze­bywa przez więk­szość ży­cia.

Masz być tylko obecna i uważna.

Moją de­fi­ni­cją prze­bu­dze­nia jest go­to­wość do świa­do­mego ży­cia. Ta­kiego, w któ­rym od­kry­wasz istotne, cza­sem nie­przy­jemne prawdy na swój te­mat. Wiesz, że nie je­steś osobna ani naj­waż­niej­sza dla świata, ani też nie­skoń­czona w tym ziem­skim ży­ciu. Masz być tylko obecna i uważna. Jed­no­cze­śnie ro­zu­miesz, że te prawdy są ab­so­lut­nie wy­zwa­la­jące. Ni­gdy nie prze­sta­jesz ist­nieć, bo przy­po­mi­nasz so­bie, jak na­pi­sała kie­dyś psy­cho­te­ra­peutka Tanna Ja­ku­bo­wicz-Mo­unt, „rzekę do­bie­ga­jącą kresu i roz­pusz­cza­jącą swoje wody w nie­skoń­czo­nym oce­anie mi­ło­ści”. Wi­dzisz też wy­raź­nie, że re­la­cja ze sobą jest źró­dłem wszyst­kiego. Wszystko inne jest kom­pul­syw­nym za­stęp­czym szu­ka­niem ak­cep­ta­cji dla swo­jego ist­nie­nia. Kropka. Sku­pie­nie na so­bie, na te­raź­niej­szo­ści pro­wa­dzi nas pro­sto do świa­do­mego au­ten­tycz­nego ży­cia.

Wie­rzę, że i ty już idziesz tą drogą i za chwilę się spo­tkamy. Po­znasz nie tylko moją hi­sto­rię, ale także ko­biet, które mi za­ufały. Wie­rzę, że od­naj­dziesz w nas sie­bie. I je­śli twoje prze­bu­dze­nie jesz­cze nie na­stą­piło, droga bo­ha­te­rek tej książki za­in­spi­ruje cię do tego, by otwo­rzyć się na zmianę. My­ślisz może: kto bę­dzie chciał słu­chać o mo­ich po­trze­bach? Kto mnie wes­prze w ego­istycz­nym dą­że­niu do sa­mo­za­do­wo­le­nia? Kto po­zwoli mi opu­ścić stare mury i pójść jak głu­pek z ple­ca­kiem przed sie­bie, po ja­kieś szczę­ście?

Są tacy, wierz mi. Nie­wielu. Oni albo już tam byli, albo bar­dzo cię ko­chają i po­cze­kają. Albo nie in­te­re­suje ich twoja ofiar­ność, po­świę­ce­nie czy nad­da­wa­nie. Lu­bią twoje po­czu­cie hu­moru, prze­pastne smutne oczy, głę­bo­kie re­flek­sje po obej­rze­niu filmu, wraż­li­wość, która bywa po­to­kiem łez po prze­czy­ta­niu po­sta o ko­lej­nym bez­dom­nym psie. Lu­bią coś wię­cej niż by­cie ob­da­ro­wy­wa­nym przez cie­bie, bo do­brze so­bie ra­dzą z za­pew­nie­niem so­bie od­po­wied­niego po­ziomu ob­fi­to­ści. Oni są albo ich za chwilę spo­tkasz, gdy stwo­rzysz ku temu prze­strzeń.

A ja opo­wiem ci, jak sa­mot­ność stała się moim schro­nie­niem. Jak prze­sta­łam za­le­żeć od in­nych, a za­czę­łam od sie­bie. Jak lęk, który mnie pa­ra­li­żo­wał, za­mie­ni­łam w od­wagę po­dej­mo­wa­nia bar­dzo trud­nych de­cy­zji, się­ga­nia po ma­rze­nia. Jak prze­sta­łam bać się ry­zyka i nie zwa­ża­łam na in­nych. Jak ko­cha­jąc roz­pacz­li­wie lu­dzi, prze­sta­łam sta­wiać ich na pierw­szym miej­scu. Jak od­zy­ska­łam wol­ność i jak tej wol­no­ści dziś bro­nię.

Opo­wiem ci, jak sa­mot­ność stała się moim schro­nie­niem.

I w mo­men­cie, kiedy roz­po­czy­nam pi­sa­nie tej książki z tobą, wiem, że ko­lejny kry­zys przy­nie­sie mi owoce, któ­rych nie wy­śni­łam w żad­nym z mo­ich snów. I że moje do­bre, świa­dome już ży­cie nie jest za­gro­żone. Wiesz dla­czego? Bo jest moje. Bo wal­czę o nie każ­dego dnia. Bo taką pod­ję­łam de­cy­zję – że będę do­brze żyć. A przede wszyst­kim dla­tego, że się prze­bu­dzi­łam. I wiem, je­stem tego na­wet pewna, że ty też mo­żesz. Po pro­stu mi za­ufaj, a przede wszyst­kim za­ufaj so­bie.

Pi­szę tę książkę dla nas obu.

.

Je­steś w do­brym miej­scu

To nie jest dom ani las

Nie jest to też po­lana

Którą śnisz cza­sami

Nie jest to ga­nek

Ani też miej­sce nad je­zio­rem

Mało tam drzew i mało ja­gód

Które zbie­ra­łaś la­tem

Jest chłodno ra­czej

Jak w je­sienne po­po­łu­dnie

Gdy słońce od­bija się

Na li­ściach dębu

Kie­dyś tu by­łaś

Chyba

Bo my­lisz sen z jawą

Od­kąd le­piej śnisz

Niż ży­jesz

To miej­sce wy­star­cza­jąco do­bre by spo­cząć na chwilę

Za­mknąć oczy

I za­po­mnieć

Co za­po­mnieć wiesz

Za­wsze są sprawy do za­po­mnie­nia

Po pro­stu usiądź tu na chwilę

Od­dy­chaj spo­koj­nie

A po­tem

Otwórz oczy

Niech tuli Cię świat

Mał­go­rzata Ohme

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: