Przedwiośnie - ebook
Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Ebook
0,00 zł
Audiobook
29,95 zł
Format ebooka:
EPUB
Format
EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie.
Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu
PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie
jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz
w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Format
MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników
e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i
tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji
znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu.
Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu.
Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji
multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka
i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej
Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego
tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na
karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją
multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire
dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy
wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede
wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach
PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną
aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego,
który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla
EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu
w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale
Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Pobierz fragment w jednym z dostępnych formatów
Przedwiośnie - ebook
Stefan Żeromski (1864-1925), Przedwiośnie, Czytelnik, Warszawa, 1976
Kategoria: | Liceum |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-272-2976-2 |
Rozmiar pliku: | 384 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
RODOWÓD
Nie chodzi tutaj — u kaduka! — o herb ani o szeregi przodków podgolonych, z sarmackimi wąsami i przy karabelach — ani wydekoltowane prababki w fiokach. Ojciec i matka — otóż i cały rodowód, jak to jest u nas, w dziejach nowoczesnych ludzi bez wczoraj. Z konieczności wzmianka o jednym dziadku, z musu notatka o jednym jedynym pradziadku. Chcemy uszanować nasyconą do pełna duchem i upodobaniem semickim awersję ludzi nowoczesnych do obciążania sobie pamięci wiadomościami, w którym kościele czy na jakim cmentarzu dany dziadek spoczywa.
Otóż — ojciec nosił nazwisko Baryka, imię Seweryn, które na rozłogach rosyjskich zbytnio nie raziło. „Siewierian Grigoriewicz Baryka” — uchodziło wtedy, prześlizgiwało się niepostrzeżenie. Matka była niewidoczna, samoswoja, najzwyczajniejsza Jadwiga Dąbrowska, rodem z Siedlec. Całe prawie życie spędzając w Rosji, w najrozmaitszych jej guberniach i powiatach, nie nauczyła się dobrze mówić po rosyjsku, a duchem przemieszkiwała nie gdzieś tam na Uralu, czy w Baku, w Symbirsku — czy zgoła w Tule, lecz wciąż w Siedlcach. Tylko w Siedlcach — choć to jedynie z listów i gazet wiedziała — działy się dla niej rzeczy ważne, interesujące, godne wzruszenia, pamięci i tęsknoty. Wszystko inne, poza mężem i synem, była to przygodna, doczesna, przelotna suma rzeczy i zdarzeń, wzbudzająca coraz większą tęsknotę właśnie za Siedlcami. W najpiękniejszej miejscowości — oazie naftowej pustyni, Baku — kędyś na tak zwanym Zychu, w zatoce Półwyspu Apszerońskiego, woniejącej od kwiatów i roślinności Południa, gdzie przejrzyste morze szmerem napełniało cienie nadbrzeżnych gajów, pani Barykowa nie miała zawsze nic pilniejszego do nadmienienia jak stwierdzenie, że na Sekule był „także” bardzo piękny staw, w Rakowcu były nadto łąki — gdzie! piękniejsze niż jakiekolwiek na świecie, a kiedy księżyc świecił nad Muchawką i odbijał się w stawie około młyna... Następowało nieuniknione ślimaczenie się wpośród długotrwałego wypominania piękności jakichś tam mokrych łąk pod Iganiami, lasku pod Stoczkiem, a nawet szosy ku Mordom, która — żal się Boże! — także była we wspomnieniach pełna nie tylko błota, kurzu i stałych wybojów, lecz i uroku.
Już po raz pierwszy, wnet po ślubie, jadąc przez Moskwę pani Barykowa (Jadwiga z Dąbrowskich) wsławiła się była pośród polonii rosyjskiej rozmową z jamszczykiem. Gdy bowiem powóz, w którym siedziała, trząsł niemiłosiernie na wybojach mostowej, strofowała kuczera siedzącego na koźle, obrzędowo i poniekąd urzędowo wypchanego sowicie we wszystkich kierunkach: — „Co to tutaj u was takie płoche bruki!” Powtarzała tę wymówkę raz, drugi i trzeci, w miarę zniecierpliwienia, aż do chwili katastrofy. Woźnica oglądał się na nią kilkakroć z oburzeniem, a gdy jeszcze raz powtórzyła okrzyk uskarżający się na „płoche bruki”, zatrzymał swego siwka i wrzasnął:
— Da czto wy, barynia, w samom diele k moim briukam pristali! Plochije briuki, da płochije briuki! Isz babu! Płochije briuki, tak płochije, a tiebie, baba, czto za dieło!
Kiedy indziej, już jako małżonka dobrze sytuowanego urzędnika, pragnąc przyczynić się w miarę możności do powodzenia i awansów męża, zaszkodziła mu znamiennie swą niedostateczną znajomością arkanów mowy rosyjskiej. Było to na balu publicznym w mieście gubernialnym pod Uralem. Bal ów zaszczycił swą obecnością miejscowy gubernator oraz jego dorastająca córka. Pani Barykowa po przetańczeniu walca miała szczęście znaleźć przypadkiem miejsce obok córki gubernatora, zapragnęła zawiązać miłą rozmowę z dziedziczką poduralskiej potęgi. Zapragnęła skorzystać z chwili i coś zrobić dla męża przez pozyskanie przychylności córki gubernatora. Nie wiedziała, od czego zacząć rozmowę, wahała się i gubiła w niepokoju, co by tu powiedzieć... Wreszcie znalazła! Widząc śliczną różę przypiętą do stanika uroczej gubernatorówny, pani Barykowa z zachwytem, rozpływając się w uniesieniu, tonąc w uśmiechach uwielbienia, wyrzekła:
— Ach, kakaja u was krasnaja roża!
Jakież było jej zdumienie, ba! przerażenie, gdy dziewczę gubernatorskie omdlewająco–bolesnym dyszkantem poczęło wołać w kierunku ojca:
— Papieńka! Papieńka! Mienia zdieś obiżajut!
Skądże pani Jadwiga (z Dąbrowskich) mogła wiedzieć, że polska róża to nie roża, tak, zdawało się, z brzmienia podobna!
Samo wyjście za mąż za Seweryna Barykę odbyło się w sposób niezwykły.
Siedząc już na dobrej posadzie, zdrowy, w sile wieku, przystojny „młody człowiek” postanowił ożenić się, oczywiście w kraju. Wziął tedy urlop jednomiesięczny i w czasie, którym dowolnie rozporządzał, po odtrąceniu okresu podróży, wszystko załatwił: wyszukał sobie dozgonną towarzyszkę życia, wykonał prawidłowe „konkury”, zjednał sobie przychylność rodziców, „doznał wzajemności” — (choć panna za czymś tam, czy za kimś srodze spazmowała) — wziął ślub, odbył podróż powrotną i nie spóźnił się ani o godzinę na swe stanowisko, kędyś u podnóża środkowego Uralu.
Seweryn Baryka nie otrzymał w młodości specjalnego wykształcenia i nie miał określonego zawodu. Gdy był czas po temu, nie bardzo mu się chciało zaprzątać sobie głowy nauką, a później okoliczności tak się ułożyły, że za późno już było przedsiębrać zdecydowane studia. Był tedy przez czas dość długi pospolitym typem człowieka poszukującego jakiejkolwiek posady. Gdy zaś znalazł niezbyt odpowiednią, szukał cichaczem innej, zyskowniejszej, w jakiejkolwiek bądź dziedzinie. Chodziło tylko o wysokość pensji, mieszkanie, opał, światło, tantiemy i tym podobne dodatki, a co się za te tantiemy wykonywuje, to było najzupełniej obojętne. Trzeba nadmienić, iż Seweryn Baryka był człowiekiem z gruntu i do dna uczciwym, toteż za najwyższą pensję i za najobszerniejsze mieszkanie nie robiłby nic podłego. W granicy jednak nakreślonej przez mieszczański rzut oka pomiędzy dobro i złe tego świata gotów był robić wszystko, co każą „starsi”.
Rosja przedwojenna była wymarzoną areną dorobku dla ludzi tego typu, zwłaszcza pochodzących z „Królestwa”. Wiadomości zaczerpnięte w „klasach” gimnazjalnych, wrodzona inteligencja, która wraz ze zdrowiem towarzyszyła poszukiwaczowi posady i na zawołanie zjawiała się, nie siana i nie pielęgnowana — wytrzymałość, odwaga, wesołość i pewna odrobina drwiny z „Moskala”, u którego się służy, lecz nad którym jednak panuje się mimo wszystko — torowały drogę od niższej do wyższej pozycji. Trzeba przyznać, że nie ostatnią rolę grała w tej operze protekcja, cicha, pokorna, dobra wróżka, prowadząca za rękę od niskiego do coraz wyższego rodaka, tu i tam zaczepionego nogą lub łokciem na tej rosyjskiej drabinie.
Niewiele upłynęło czasu od chwili ślubu w Siedlcach, aliści Seweryn Baryka był nie tylko ojcem urodziwego synka — któremu nadano imię Cezary Grzegorz — lecz i zasobnym w pewne oszczędności arywistą. Sprawiedliwość nakazuje wyznać, że nie hulał, na byle co nie puszczał pieniędzy. Ciułał, jeżeli nie nagi i żywy grosz w złocie, to przedmioty: meble, dywany, biżuterię, nawet obrazy, nawet książki — niekoniecznie dla ślęczenia nad nimi, lecz raczej jako drogocenne precjoza. Gdy jednak zaszła potrzeba zetknięcia się ze światem ogładzonym i oczytanym, zjawiła się też nieunikniona konieczność czytania owych polskich, drogocennych, bibliotecznych „białych kruków” w bogatych oprawach. Z tego zaś częstotliwego czytania snuł się w życie duch pewien, jakoby zapach nikły, subtelny, niejasny.
Wśród tomów, pooprawianych bardzo wspaniale w skórę złoconą, wyciskaną i pokrytą tytułami, leżał pewien tomik niepokaźny, specjalnie pielęgnowany niczym w skarbcu klejnot najdroższy. Był to pamiętniczek z wojny 1831 roku, napisany i wydany na emigracji przez autora bezimiennego o wyprawie generała Józefa Dwernickiego na Beresteczko i Radziwiłłów. Wśród mnóstwa perypetii, opisanych szczegółowo i w sposób wysoce zagmatwany, była tam na stronicy trzydziestej siódmej podana wiadomość, iż do liczby piętnastu obywateli na Rusi, którzy do powstania przystąpili i całym swym majątkiem je poparli, należał Kalikst Grzegorz Baryka, dziedzic Sołowijówki z przyległościami. Był to w prostej linii dziad Seweryna Baryki. Dziad Kalikst swym przystąpieniem do powstania wpadł, jak to mówią, najfatalniej. Skoro bowiem generał Dwernicki po bitwie pod Boremlem nad Styrem, naciśnięty przez przeważające siły generała rosyjskiego Rudigera, musiał pod Lulińcami przejść suchą granicą do Galicji — rząd rosyjski rzucił się z całą zaciekłością na tych wszystkich, którzy ów ruch poparli. Sołowijówka została skonfiskowana, dom rodzinny najprzód zrabowany doszczętnie, a później spalony, a ów dziad Kalikst na ostatnim koniu z przeobfitej niegdyś stajni musiał ruszyć w świat, to znaczy w szarą i ciemną głębinę popowstaniowej biedy — stał się z pana ubogim człowiekiem, trudem rąk na kawałek chleba zarabiającym w obczyźnie.
Tekst wiadomości o tym fakcie, podany sucho, bez tkliwości, lecz szczegółowo, był z obu stron kartki zakreślony przez syna owego dziada Kaliksta a ojca Seweryna. Dwaj ostatni z powołanej wyżej Sołowijówki z przyległościami posiadali już tylko wersję przytoczoną w broszurze oraz ustnie podawaną legendę. Sołowijówka stała się mitem rodzinnym, klechdą, podawaną w coraz to innej postaci, o czymś dalekim, sławnym, dostojnym, przeogromnym.
Sama ta legenda, jak to zwykle bywa z legendami, powiększyła dziadowskie bogactwa, rozszerzyła posiadłości a samemu jego czynowi nadała piętno nadludzkiego niemal dzieła. Sucha notatka w rzadkiej broszurce bezimiennego autora stała się niejako wrzecionem, na które się nawijała pełna tajemnicy cienka i drogocenna nić wiary ubogich potomków. Wierzyli w jakąś swą wyższość, która ich w dumę wzbijała. Ojciec Seweryna pod tytułem broszury wypisał wielkimi literami, nie wiadomo do kogo rozkaz stosując, do swego jedynaka czy do całego szeregu potomnych: „Pilnować jak oka w głowie”!
W istocie, Seweryn Baryka pilnował owej książeczki jak oka w głowie. Wędrowała z nim po szerokiej Rosji, leżąc cicho na dnie kuferka, między brudnymi kołnierzykami i znoszoną bielizną, w sąsiedztwie niepowabnych skarpetek i brulionów podań o posady do rozmaitych dygnitarzy, gdy potomek lekkomyślnego a wspaniałego dziada był ubogi jak mysz kościelna. Później spoczywała w szufladzie stolika, między najważniejszymi papierami. Trafiła do teki wyższego aferzysty, do skrytki drogocennego biura dygnitarza, wreszcie do szafy oszklonej, nabijanej brązami, pełnej cennych zabytków, rarytasów druku i oprawy.
Nie można powiedzieć, żeby treść historycznego raptularzyka miała jakiś szczególnie głęboki związek z życiem duchowym Seweryna Baryki. Była ona jednak w tym życiu czymś dalekim, sennym, nęcącym. Było w tej książeczce zawarte jak gdyby coś z religii, której się nawet nie wyznaje i nie praktykuje, lecz którą się z uszanowaniem toleruje. Było w niej coś z zapachu kwiatu na wiosnę, którego człowiek silny, praktyczny i zajęty interesami nie spostrzega, choćby nań patrzał, lecz który z niskiej ziemi i z cienia patrzy nań wiernie mimo wszystko i mimo wszystko woń swą ku niemu wylewa. Nadto do skromnego tomiku przyrosła pycha domowa i skryta ambicja: nie wypadło się — do diabła! — sroce spod ogona, jak pierwszy lepszy z tych, których się na drodze kariery spotyka i którym w pas kłaniać się trzeba.
Od niższej do wyższej idąc posady, rozmaite z kolei zamieszkując miasta Seweryn Baryka znalazł się wreszcie w Baku, na tamecznych naftowych „przemysłach”, już jako urzędnik wyższy, mający pod sobą całe biuro. Skromne dawniej mieszkanie zamieniło się na apartament, którego posadzki zalegały perskie dywany. Na dywanach stanęły meble, nie jakieś tam artystyczne, lecz po prostu drogie, kryte bezcennymi kaukaskimi atłasami. Ciężkie serwety nakryły stoły, a na ścianach zawisły „ręcznie malowane” prawdziwie olejne obrazy mistrzów, równie wysoko w składach mebli cenionych, jak same meble. Wiele naczyń ze srebra i złota przechowywały dębowe i orzechowe szafy, masywne jak forteczne bastiony.
Wciąż jednakowo umiarkowane prowadząc życie Seweryn Baryka po latach miał w banku złożonych oszczędności na czarną godzinę kilkaset tysięcy rubli. Był wysoko cenionym osobnikiem, solidną jednostką, cieszącą się powszechnym uszanowaniem w świecie, gdzie go los rzucił. Wyrastał na widoczną figurę w światku polskim. Cicha żona, pochlipująca stale i wiecznie a coraz natarczywiej za miastem rodzinnym, wywarła już na męża wpływ taki, że czasem... nieraz... pachniała mu myśl powrotu do kraju, przeniesienia nad Wisłę domowego ogniska, podjęcia jakiejś tam szerszej pracy. Ale znakomita w Baku posada, grosz napływający do kiesy istną strugą — dobrobyt, spokój — wreszcie kraj ów, mlekiem i miodem płynący — powstrzymywały na miejscu. Zjawiło się nawet pewne przyzwyczajenie do tamecznego właśnie dobrobytu. Ciepły klimat, znakomite i nadzwyczajnie tanie południowe owoce, łatwość otrzymania za nijaki grosz przepysznych jedwabiów, taniość pracy ludzkiej, możność spędzania pory upałów na Zychu, wygoda i dostatniość urządzenia domowego — nie wypuszczały z tego kraju. Nieświadomie czy podświadomie trzymało jeszcze przywiązanie do całego układu stosunków, do przepotęgi carsko–rosyjskiej, na której siedziało się jak mucha na uprzęży ściskającej łeb i boki dzikiego, obcego rumaka.
Tak to z roku na rok marząc o powrocie do kraju, a jednocześnie porastając w złote i srebrne pióra Seweryn Baryka całą duszę wkładał w synka, w zdrowego i zażywnego Czarusia. Chłopiec ten miał od najwcześniejszych lat najdroższe nauczycielki francuskiego, angielskiego, niemieckiego i polskiego języka, najlepszych, drogo płatnych korepetytorów, gdy poszedł do gimnazjum. Uczył się wcale nieźle, a raczej uczyłby się był znakomicie, gdyby rozkochani w nim rodzice nie przeszkadzali swymi trwogami i pieszczotami, czy aby się nie przepracowuje i nie wysila zanadto. W zacisznym gabinecie, wysłanym puszystym dywanem, tak puszystym, że w nim stopa ginęła, ojciec i syn spędzali jak najczęściej rozkoszne sam na sam. Chłopiec pierwszoklasista, leżąc na piersiach ojca, z głową przy jego głowie, i ojciec, kołyszący się na bujającym fotelu, wcałowywali sobie z ust w usta tabliczkę mnożenia, bajkę francuską, którą srogi nauczyciel francuskiego zadał na jutro, albo powtarzali do upadłego jakiś mały wierszyczek polski, żeby zaś nie zapomnieć dobrego wymawiania tej trudnej mowy. Szkoła robiła swoje. Czaruś stokroć lepiej mówił po rosyjsku niż po polsku. Nie pomagało przestrzeganie w domu mowy polskiej ani to, że służące były Polki. Pani domu, jak wiadomo, nie mogła wpłynąć na zruszczenie syna. Nie mógł również przyczynić się do zruszczenia Czarusia ojciec — doskonale zresztą rozumiejący konieczność znajomości języka państwowego i kładący na tę konieczność nacisk wielki — gdyż w tym okresie czasu już mu samemu pachniało to coś delikatne, miękkie, pańskie, co z dalekiego kraju się niosło. Lecz życie samo, przepojone duchem rosyjskim, robiło swoje.
Tak to dni Czarusia upływały w ramionach ojca i matki, na ich kolanach, pod ich rozkochanymi oczyma.Przypisy:
Konrad Czarnecki — artysta malarz i dyplomata, jako attache poselstwa polskiego w Sztokholmie w latach 1919–1924 był gorliwym rzecznikiem kandydatury Żeromskiego do Nagrody Nobla (którą, jak wiadomo, otrzymał ostatecznie Wł. St. Reymont).
Baku — miasto i port w południowej części Półwyspu Apszerońskiego na zachodnim wybrzeżu Morza Kaspijskiego; w okresie przedrewolucyjnym — miasto gubernialne, wielki ośrodek przemysłowy i handlowy, o wielonarodowej ludności, głównie azerbejdżańskiej, ormiańskiej i rosyjskiej. Około roku 1901 wydobycie nafty w Baku osiągnęło 11,4 mil. t., co stanowiło ok. 50% produkcji światowej. Przemysł naftowy Baku skoncentrowany był w rękach kilku wielkich przedsiębiorstw, przeważnie należących do obcego kapitału i zjednoczonych w syndykacie kierowanym przez Rotschilda. Kapitaliści prowadzili tu gospodarkę rabunkową, wobec robotników stosowali posunięty do ostatecznych granic wyzysk. Baku było ważnym ośrodkiem ruchu rewolucyjnego w Rosji, posiadało silną organizację bolszewicką.
Symbirsk — dzisiejszy Uljanowsk nad Wołgą.
Tuła — miasto w Rosji środkowej, nad rzeką Upą.
Zych — malowniczo położona miejscowość w okolicach Baku, dawniej ulubiony cel zamiejskich wycieczek; obecnie osada przemysłowa.
Sekuła i Rakowiec — osady podmiejskie koło Siedlec.
Muchawka — rzeczka przepływająca pod Siedlcami.
Iganie — wieś pod Siedlcami; w czasie powstania listopadowego gen. Prądzyński stoczył tu bitwę z korpusem gen. Rosena.
Stoczek — miasteczko w powiecie łukowskim, pamiętne zwycięską bitwą gen. Dwernickiego (14.II.1831).
Mordy — miasteczko w powiecie siedleckim.
polonia rosyjska — tj. emigracja polska w Rosji.
jamszczyk (ros.) — woźnica.
mostowaja (ros.) — bruk, jezdnia (po rosyjsku briuki znacz: spodnie; stąd nieporozumienie, o którym mowa w tekście).
kuczer (z niem.) — woźnica.
płoche (zam. ros. płochije) — złe.
Da czto wy, barynia... (ros.) — A cóż pani, do licha, przyczepiła się do moich spodni! Złe spodnie, i złe spodnie! Widzisz babę! Złe spodnie, no to złe, a co to ciebie, babo, obchodzi?
Ach, kakaja u was krasnaja róża! — pani Barykowa chciała powiedzieć: Ach, kakaja u was krasiwaja roza (Ach, jaką pani ma piękną różę); to, co powiedziała, znaczy: Ach, jaką ma pani czerwoną gębę.
Papieńka!... (ros.) — Tatusiu! Tatusiu! Tu mnie obrażają!
tantiema — tu: udział w zyskach przedsiębiorstwa, wypłacany jako dodatek do pensji wyższym urzędnikom.
wykonywuje — dziś popr.: wykonuje.
arywista — człowiek, który świeżo doszedł do stanowiska lub pieniędzy.
precjoza — kosztowności.
wyprawa generała Józefa Dwernickiego — (10 IV 1831) korpus Dwernickiego, liczący około 4700 ludzi, przeszedłszy Bug ruszył na Wołyń, by rozniecić tam powstanie. Odniósł zwycięstwo pod Boremlem, nie uzyskał jednak poparcia szlachty wołyńskiej, więc ciągle atakowany przez przeważające siły gen. Rüdigera, usiłował przedrzeć się na Podole; oskrzydlony przez wojska nieprzyjacielskie pod Lulińcami (koło Zbaraża) przeszedł na teren Galicji 12 IV, gdzie wojsko rozbrojono, a Dwernickiego internowano.
raptularzyk — notatnik.
przemysły (z ros. promysły) — kopalnie.
okresie czasu — błąd logiczny; jedynie czas odmierzamy okresami, należy więc pisać: „w tym czasie” albo „w tym okresie”.
eskapada — wybryk, swawola, awanturnicza wyprawa.
wagusach — wagarach.
drałować — uciekać.
gwebryjskie świątynie — gwebrowie (z pers. ghebr’: niewierny); nazwa nadawana przez mahometan wyznawcom Zoroastra.
arkan (tatarskie: argan) — sznur (używany do ujarzmiania dzikich koni).
czarne miasto — przemysłowa część Baku.
kiczki — rodzaj gry (podbijanie jednej pałeczki drugą).
fortalicja — ogólna nazwa budowli pełniącej funkcje i posiadającej cechy obronne.
wierszy Puszkina i innych pornografów — niefortunny ten zwrot wywołał protest M. Arcybaszewa, konserwatywnego pisarza rosyjskiego, który przebywał wówczas na emigracji w Polsce. Odpowiadając mu, Żeromski pisał: „...dla mego bohatera, w tym specjalnie okresie jego życia — Puszkin był autorem przede wszystkim rzeczy kpiarskich i „nieprzyzwoitych”, które Baryka wraz z kolegami w skałach i dziurach przechowywał, nie dla ich piękności poetyckich, lecz dla ich walorów pornograficznych. Jako autora tych właśnie wierszy bohater mój cenił wysoko Puszkina oraz innych bardzo nędznych pornografów, autorów scen czy wierszy. Lecz to nie dla mnie, lecz dla mego bohatera, i to w tym tylko okresie jego życia, Puszkin był „pornografem”. (W odpowiedzi Arcybaszewowi i innym, „Echo Warszawskie” 1925, nr 52. Jeszcze o swawolnych wierszach Puszkina, tamże, nr 63).
kinżał, kindżał — używany w Gruzji i na Kaukazie nóż prosty, obosieczny, bez jelca (tj. części osłaniającej dłoń i oddzielającej głownię od rękojeści), często o ozdobnej pochwie i uchwycie; kindżałem bywa mylnie nazywany zakrzywiony nóż o podobnej budowie rękojeści, który poprawnie należałoby określać mianem: bebut.
Pałata (ros.) — dosłownie: izba; nazwa niektórych instytucji państwowych w Rosji carskiej; tu: gubernialna izba sądowa.
unia podlaska — mowa o oporze ludności grecko–katolickiego (unickiego) wyznania na Podlasiu przeciw prawosławiu, narzucanemu jej przemocą przez rząd carski od roku 1875. Prześladowania unitów trwały aż do ukazu tolerancyjnego w roku 1905.
Drohiczyn — miasteczko nad Bugiem w powiecie Biała Podlaska.
Mazurskie Jeziora — w bitwie nad Jeziorami Mazurskimi (5–8 IX 1914) wojska carskie, wskutek nieudolności dowództwa, poniosły ciężką klęskę; po raz drugi zostały tu pobite w lutym 1915 r.
O Panie, co losy ludzkości! — pieśń kościelna St. Moniuszki do słów M. Radziszewskiego.
Był w Karpatach — ofensywa rosyjska przez Karpaty na Węgry przypadła na zimę 1915 r.
safes (ang. safe) — opancerzona skrytka na pieniądze i przedmioty wartościowe; dziś: sejf.
dzień dnia — dziś popr.: „co dnia”, „co dzień” lub „dzień w dzień”.
udarien’je (ros.) — akcent; ze względu na swą ruchomość sprawia sporo trudności uczącym się języka rosyjskiego.
chandra (ros.) — melancholia, przygnębienie.
wykonywuje — dziś popr.: wykonuje.
rewolucja — od lutego 1917 r. do władzy w Baku pretendowała, obok Komitetu Wykonawczego, Rada Delegatów Robotniczych. 31 X 1917 na fali wrzenia rewolucyjnego w całej Rosji rządy przejęli bolszewicy (Baku stanowiło tu wyjątek na całym Zakaukaziu; na pozostałym obszarze kraju tzw. Komitet Zakaukaski realizował dążenia separatystyczne w stosunku do zrewolucjonizowanej Rosji). Do tego właśnie momentu historycznego nawiązuje tu Żeromski.
trostoczka (ros.) — laseczka.
merkaptany — związki organiczne odpowiadające co do budowy alkoholom; różnią się od nich tym, że zamiast tlenu zawierają siarkę. Są to bezbarwne ciecze o nadzwyczaj nieprzyjemnej woni.
Dwa żywioły miasta — w okresie przedrewolucyjnym istniała silna nienawiść między poszczególnymi narodami Zakaukazia, świadomie podsycana przez rząd carski w celu osłabienia ruchu rewolucyjnego i narodowo–wyzwoleńczego. W Rosji carskiej nazywano ludność azerbejdżańską Tatarami zakaukaskimi; Żeromski stale używa tej nazwy.
mityng (z ang.) — wiec.
in effigie (łac.) — pod postacią obrazu (dawny zwyczaj wykonywania symbolicznego wyroku śmierci na podobiźnie zmarłych lub zbiegłych przestępców).
adept — uczeń, zwolennik.
Kura — główna rzeka na Zakaukaziu, wpada do Morza Kaspijskiego, na południe od Baku.
imperiał — w carskiej Rosji złota moneta wartości 15 rb.
Prywacje — wyrzeczenia.
Grabit’ nagrablennoje (ros.) — grabić to, co zostało zagrabione (hasło anarchistów).
diametralnie — biegunowo, skrajnie.
czinodrał (ros.) — urzędnik (pogardliwie).
stupajka — brutalny a tępy niższy urzędnik lub wojskowy (wyraz nie znany słownikom rosyjskim, utworzony od ros. stupaj — odejdź).
kokarda (ros.) — znaczek blaszany na czapce wojskowej.
armiak (ros.) — wierzchnia odzież chłopska z grubego sukna, rodzaj kaftana.
rubaszka, rubacha (ros.) — koszula (noszona przez chłopów rosyjskich jako odzież wierzchnia).
czrezwyczajka (Cze–ka) — skrót nazwy Wsierossijskaia czrezwyczajnaja komissja po borbie s kontrrewolucjej i sabotażom, czyli: Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem. W latach 1917–1922 centralny organ bezpieczeństwa państwowego republiki radzieckiej. Na czele WCzK stał Feliks Dzierżyński.
obudwu — dziś popr.: obydwu.
Obiedwie — dziś popr.: obydwie.
tiepłuszka (ros.) — ogrzewany wagon towarowy przystosowany do przewożenia ludzi.
turma (ros.) — więzienie.
sustaw (ros.) — staw.
Pogib (ros.) — zginął.
arkan — mocny sznur, więzy.
jednę — dziś popr.: jedną.
sobacza (z ros. sobaka: pies) — psia.
anemon — sasanka lub zawilec, roślina o ciemnofioletowych kwiatach.
Wszystkę — dziś popr.: wszystką.
przemądrzała — chodzi tu raczej o wyjątkową mądrość, a nie mądrość pozorną, połączoną z zarozumiałością; słowo „przemądrzała” jest więc użyte błędnie.
tunika zaprawiona krwią... Nessosa — według legendy greckiej centaur Nessos, zraniony śmiertelnie przez Heraklesa, nakłonił podstępnie żonę bohatera, Dejanirę, do zaczerpnięcia z jego rany krwi, która miała jej zapewnić wierność małżonka. Gdy Dejanira wręczyła Heraklesowi szatę zabarwioną krwią Nessosa, całe jego ciało zaczęła palić straszliwa trucizna. Bohater, nie mogąc znieść okropnych mąk, zbudował stos, na którym żywcem spłonął.
dyspozytor — tu: rozkazodawca.
nad Bosforem — tj. w Konstantynopolu, u sułtana tureckiego, który jako zwierzchnik i obrońca mahometan całego świata nosił tytuł kalifa, tj. „następcy” Mahometa.
współtowarzyszów — dziś popr.: współtowarzyszy; Żeromski stale stosuje końcówkę –ów.
walory — waluta albo papiery wartościowe.
gaz, pałający węglowodór — gaz ziemny, wydobywający się z głębi ziemi wraz z ropą naftową, służy do opalania i oświetlania; w Baku występuje w dużych ilościach; często zapalając się w powietrzu, tworzy ogniste słupy, zwane „wiecznym ogniem Baku”.
Prometeusz — według mitologii greckiej wykradł ogień z nieba i przyniósł go ludziom. Za karę przykutemu na rozkaz Zeusa do skały, sęp szarpał wciąż odrastającą wątrobę.
Barachan i Surachan — właściwie Bałachany i Surachany, miejscowości na Półwyspie Apszerońskim, gdzie znajdują się bogate złoża naftowe. Świątynia czcicieli ognia, w której wieczny ogień utrzymywany był dzięki gazom palnym wydobywającym się z ziemi, znajdowała się w Surachanach (na początku XX w. już opuszczona).
Zoroaster (a. Zaratustra) — mityczny prorok irański (VI w. p.n.e.), według legendy twórca religii zwanej zoroastryzmem, rozpowszechnionej wśród ludów Azji Środkowej, Iranu i Azerbejdżanu. Dla zoroastryzmu charakterystyczna jest wiara w istnienie dwóch walczących z sobą pierwiastków: dobra (światła) i zła (ciemności), oraz kult ognia.
skalny olej — ropa naftowa.
Nord (ang.) — wiatr północny; w Baku nazywają tak silne i częste wiatry północno–zachodnie, stąd pochodzi nazwa miasta (Badkube: po persku: „uderzenie wiatru”)
okrom — oprócz.
wypędka — wypędzonego, wygnańca.
Jeniec Kaukazu
Sartowie — nazwa nadawana różnym osiadłym ludom Turkiestanu, dziś nie używana.
Lwy albańskie — pułki armii tureckiej złożone z Albańczyków znane były z waleczności. Przestały one jednak istnieć po uzyskaniu przez Albanię formalnej niepodległości w r. 1912. Stąd określenie „lwy albańskie” jest raczej anachronizmem.
piechota dardanelska — piechota turecka, która obroniła cieśninę Dardanele w czasie operacji desantowej wojsk angielsko–francuskich w roku 1915. Pozycje wojsk tureckich znajdowały się wówczas istotnie w okolicach starożytnej Troi.
Lechistan (tur.) — Polska.
in spe (łac.) — w (oczekiwanej) przyszłości (dosł. w nadziei na).
asker (tur.) — żołnierz turecki.
miecąc — dziś: miotając.
gzemsy — dziś popr.: gzymsy.
mamałyga — potrawa z mąki kukurydzianej.
amatorowie — dziś popr. forma: amatorzy.
cadaver (łac.) — trup.
sprychy — dziś popr.: szprychy.
casemate (franc.) — sklepione i zabezpieczone przed pociskami pomieszczenie w fortyfikacji; stąd utworzono słowo: kazamaty.
umerlaków — dziś popr.: umarlaków.
współkopaczów — dziś popr.: kopaczy.
Barynczyszka — wyraz ten, utworzony od nazwiska bohatera, przypominał zarazem otoczeniu słowo barin — jaśnie pan; przyrostek — „yszka” nadawał mu odcień pogardliwy.
jurodiwyj (ros.) — opętany, obłąkany, posiadający rzekomo dar proroczy.
hapencucyk — wyraz nie znany słownikom: oszust.
Brodiaga (ros.) — włóczęga.
obudwu — dziś popr.: obydwu lub obydwóch.
jednę — dziś popr.: jedną.
funkcjonariuszów — dziś popr. forma: funkcjonariuszy.
obozy (z ros.) — tabory.
ambaje (z łac.) — bzdury.
obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
Carycyn — miasto w Rosji, późniejszy Stalingrad, dziś Wołgograd.
tułupy (ros.) — długie kożuchy, zazwyczaj nie kryte suknem.
obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
wieszczka grecka — Pytia; kapłanka objawiająca wyrocznie w świątyni w starożytnych Delfach.
diuny — wydmy piaszczyste wzdłuż wybrzeży morskich.
eo ipso (łac.) — tym samym.
Zund, Kattegat i Skagerrak — cieśniny wiodące z Morza Bałtyckiego na Morze Północne.
zwornik — w architekturze: element wiążący sklepienie.
bogaczów — dziś popr. forma: bogaczy.
marzenia futurystyczne — futuryzm: awangardowy kierunek artystyczny; zrywając gwałtownie z tradycją dążył do odtworzenia w sztuce dynamizmu życia nowoczesnego. Twórczość futurystów cechował m.in. kult nowoczesnej techniki i zainteresowanie jej perspektywami rozwojowymi. (Do tego rysu nawiązuje określenie Żeromskiego).
mularzów, cieślów — dziś: murarzy, cieśli.
fugi — tu: rowki, nacięcia, w które wchodziłyby odpowiednie występy tafli szklanych.
Apis — w mitologii egipskiej święty byk, który przedstawiał na ziemi boga Ozyrysa.
Swarożyc — bóstwo pogańskich Słowian, któremu poświęcony był czarny koń.
starsi... bracia w Darwinie — tj. zwierzęta (żartobliwa aluzja do teorii ewolucji Karola Darwina).
Reforma rolna — uchwalona 10 VII 1919 r. przez sejm większością jednego głosu, pozostawiała w rękach właścicieli majątki do 180 ha (w Poznańskiem, na ziemiach białoruskich i ukraińskich do 400 ha) i zapewniała im odszkodowanie. Parcelację ograniczono do 200 tys. ha rocznie, w praktyce jednak w latach 1918–1921 zrealizowano ją zaledwie w 40%. Oddanie parcelacji w ręce różnych banków i spółek doprowadziło do spekulacji ziemią, w rezultacie przechodziła ona przeważnie w ręce bogatych chłopów. Porozumienie stronnictw prawicowych w roku 1923 ograniczyło parcelację prawie wyłącznie do majątków państwowych i publicznych. Również w ostatniej swej wersji z roku 1925 reforma rolna uwzględniała przede wszystkim interesy zamożnych właścicieli ziemskich, nie zaspokajając zupełnie głodu ziemi wśród małorolnego chłopstwa i proletariatu wiejskiego.
latyfundia — wielkie posiadłości ziemskie.
Ludwik Ariosto (1474–1533) — największy poeta włoski późnego Odrodzenia, autor epopei Orland Szalony, osnutej wokół walk rycerzy Karola Wielkiego z Saracenami, obfitującej w epizody komiczne i fantastyczne.
hipogryf — wymyślone przez Ariosta uskrzydlone zwierzę z tułowiem konia i głową gryfa.
czyściejsze — dziś: czystsze.
ci–devant (franc.) — niegdyś, dawniej; podczas rewolucji francuskiej określenie umieszczane przed tytułami arystokracji.
noktambulista — lunatyk; tu: człowiek żyjący nocnym życiem.
Któż to wie, kto wśród nas jest łotr... — refleksje starego Baryki, podobnie jak analogiczne poglądy Korzeckiego z Ludzi bezdomnych, są echem teorii Abramowskiego o „rewolucji moralnej”.
kazanie na górze — według ewangelii św. Mateusza (V. 39) w kazaniu tym Chrystus miał powiedzieć: „Żebyście się nie przeciwili złemu, ale kto by cię uderzył w prawy policzek twój, nadstaw mu drugi”.
termy — w starożytnym Rzymie bogato urządzone łaźnie publiczne, połączone z pomieszczeniami do ćwiczeń gimnastycznych i występów artystycznych.
Błogosławiony żywot... — cytat z Ewangelii św. Łukasza (Łk 11:27).
optant — po Rewolucji Październikowej Polacy przebywający na terenie Rosji Radzieckiej otrzymali możność opcji, tj. prawa wyboru przynależności państwowej i powrotu do kraju.
Obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
białokamienna stolica — stały epitet nadawany Moskwie w poezji rosyjskiej.
dobiegał do końca — dziś popr.: dobiegał końca.
zaunywno (ros.) — smętnie, płaczliwie.
deposito (łac. depositum) — przedmiot złożony na przechowanie; tu: przechowalnia.
parień (ros.) — chłopak, młodzieniec.
czemodan (ros.) — walizka.
Słysz, towariszcz... (ros.) — Słuchaj, towarzyszu! Nie hałasuj. Lepiej nie mów tyle.
zasekwestrowano — skonfiskowano.
rtuczeka... — po rewolucji w związku z powstaniem nowych urzędów i instytucji weszło w życie wiele skrótów. Pierwszy z wymienionych w tekście oznacza jedną z instancji Czeka; znaczenie dalszych skrótów: gubczeka— gubernialna Czeka, gubispolkom — gubernialny komitet wykonawczy, narobraz — wydział oświaty ludowej, narkompros — ludowy komisariat oświaty, sownarkom — rada komisarzy ludowych (nazwę „ministerstwo” zmieniono po rewolucji na „komisariat ludowy”).
proweniencja — pochodzenie.
iścizna (stpol.) — prawda istotna, rzeczywistość.
słuchaczów — dziś popr. forma: słuchaczy.
sylogizm — wnioskowanie (wyprowadzenie nowego sądu, zwanego wnioskiem, z dwóch innych sądów, zwanych przesłankami).
genialny geometra — mowa o Karolu Marksie.
triangulacja — metoda obliczania większych płaszczyzn przy pomocy rachunku trygonometrycznego; pozwala ustalić niektóre odległości bez ich mierzenia.
skałotocz–palczak — porównanie to nasunęła Żeromskiemu prawdopodobnie nowela A. Sygietyńskiego pod tym tytułem (1895).
pałace... jusupowskie — Jusupowowie: rosyjska rodzina książęca (w pałacu ich zamordowany został w roku 1916 Rasputin).
eszelon — pociąg (w transporcie wojskowym).
zabezpieczyć — rusycyzm; pol. znaczenie: zapewnić.
Obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
kara główna — kara śmierci.
troglodyci — ludzie pierwotni, z epoki jaskiniowej.
znat’ nie znaju, wiedat’ nie wiedaju (ros.) — zwrot przysłowiowy; sens w poprzednich słowach tekstu polskiego.
notabene (łac.) — dosłownie: „dobrze zauważ”; używane w znaczeniu: „warto zaznaczyć”.
kaszlać — dziś popr.: kaszleć.
obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
brekowy — hamulcowy; jeden z funkcjonariuszy w pociągu.
Dies illa, dies irae (łac.) — Dzień ów, dzień gniewu; początkowe słowa (w porządku przestawionym) średniowiecznego (XIII w.) hymnu kościelnego o Sądzie Ostatecznym; w liturgii katolickiej hymn pogrzebowy.
sołdafon (ros.) — żołdak.
pluta — plucha, pogoda charakteryzująca się dużą ilością opadów różnego rodzaju.
oppidum (łac.) — miasto.Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.
Źródło: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/przedwiosnie
Tekst opracowany na podstawie: Stefan Żeromski (1864-1925), Przedwiośnie, Czytelnik, Warszawa, 1976
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Henryk Markiewicz, Stanisław Pigoń, Aleksandra Sekuła, Mariusz Sobczyński.
Plik wygenerowany dnia 2011-01-26.
Nie chodzi tutaj — u kaduka! — o herb ani o szeregi przodków podgolonych, z sarmackimi wąsami i przy karabelach — ani wydekoltowane prababki w fiokach. Ojciec i matka — otóż i cały rodowód, jak to jest u nas, w dziejach nowoczesnych ludzi bez wczoraj. Z konieczności wzmianka o jednym dziadku, z musu notatka o jednym jedynym pradziadku. Chcemy uszanować nasyconą do pełna duchem i upodobaniem semickim awersję ludzi nowoczesnych do obciążania sobie pamięci wiadomościami, w którym kościele czy na jakim cmentarzu dany dziadek spoczywa.
Otóż — ojciec nosił nazwisko Baryka, imię Seweryn, które na rozłogach rosyjskich zbytnio nie raziło. „Siewierian Grigoriewicz Baryka” — uchodziło wtedy, prześlizgiwało się niepostrzeżenie. Matka była niewidoczna, samoswoja, najzwyczajniejsza Jadwiga Dąbrowska, rodem z Siedlec. Całe prawie życie spędzając w Rosji, w najrozmaitszych jej guberniach i powiatach, nie nauczyła się dobrze mówić po rosyjsku, a duchem przemieszkiwała nie gdzieś tam na Uralu, czy w Baku, w Symbirsku — czy zgoła w Tule, lecz wciąż w Siedlcach. Tylko w Siedlcach — choć to jedynie z listów i gazet wiedziała — działy się dla niej rzeczy ważne, interesujące, godne wzruszenia, pamięci i tęsknoty. Wszystko inne, poza mężem i synem, była to przygodna, doczesna, przelotna suma rzeczy i zdarzeń, wzbudzająca coraz większą tęsknotę właśnie za Siedlcami. W najpiękniejszej miejscowości — oazie naftowej pustyni, Baku — kędyś na tak zwanym Zychu, w zatoce Półwyspu Apszerońskiego, woniejącej od kwiatów i roślinności Południa, gdzie przejrzyste morze szmerem napełniało cienie nadbrzeżnych gajów, pani Barykowa nie miała zawsze nic pilniejszego do nadmienienia jak stwierdzenie, że na Sekule był „także” bardzo piękny staw, w Rakowcu były nadto łąki — gdzie! piękniejsze niż jakiekolwiek na świecie, a kiedy księżyc świecił nad Muchawką i odbijał się w stawie około młyna... Następowało nieuniknione ślimaczenie się wpośród długotrwałego wypominania piękności jakichś tam mokrych łąk pod Iganiami, lasku pod Stoczkiem, a nawet szosy ku Mordom, która — żal się Boże! — także była we wspomnieniach pełna nie tylko błota, kurzu i stałych wybojów, lecz i uroku.
Już po raz pierwszy, wnet po ślubie, jadąc przez Moskwę pani Barykowa (Jadwiga z Dąbrowskich) wsławiła się była pośród polonii rosyjskiej rozmową z jamszczykiem. Gdy bowiem powóz, w którym siedziała, trząsł niemiłosiernie na wybojach mostowej, strofowała kuczera siedzącego na koźle, obrzędowo i poniekąd urzędowo wypchanego sowicie we wszystkich kierunkach: — „Co to tutaj u was takie płoche bruki!” Powtarzała tę wymówkę raz, drugi i trzeci, w miarę zniecierpliwienia, aż do chwili katastrofy. Woźnica oglądał się na nią kilkakroć z oburzeniem, a gdy jeszcze raz powtórzyła okrzyk uskarżający się na „płoche bruki”, zatrzymał swego siwka i wrzasnął:
— Da czto wy, barynia, w samom diele k moim briukam pristali! Plochije briuki, da płochije briuki! Isz babu! Płochije briuki, tak płochije, a tiebie, baba, czto za dieło!
Kiedy indziej, już jako małżonka dobrze sytuowanego urzędnika, pragnąc przyczynić się w miarę możności do powodzenia i awansów męża, zaszkodziła mu znamiennie swą niedostateczną znajomością arkanów mowy rosyjskiej. Było to na balu publicznym w mieście gubernialnym pod Uralem. Bal ów zaszczycił swą obecnością miejscowy gubernator oraz jego dorastająca córka. Pani Barykowa po przetańczeniu walca miała szczęście znaleźć przypadkiem miejsce obok córki gubernatora, zapragnęła zawiązać miłą rozmowę z dziedziczką poduralskiej potęgi. Zapragnęła skorzystać z chwili i coś zrobić dla męża przez pozyskanie przychylności córki gubernatora. Nie wiedziała, od czego zacząć rozmowę, wahała się i gubiła w niepokoju, co by tu powiedzieć... Wreszcie znalazła! Widząc śliczną różę przypiętą do stanika uroczej gubernatorówny, pani Barykowa z zachwytem, rozpływając się w uniesieniu, tonąc w uśmiechach uwielbienia, wyrzekła:
— Ach, kakaja u was krasnaja roża!
Jakież było jej zdumienie, ba! przerażenie, gdy dziewczę gubernatorskie omdlewająco–bolesnym dyszkantem poczęło wołać w kierunku ojca:
— Papieńka! Papieńka! Mienia zdieś obiżajut!
Skądże pani Jadwiga (z Dąbrowskich) mogła wiedzieć, że polska róża to nie roża, tak, zdawało się, z brzmienia podobna!
Samo wyjście za mąż za Seweryna Barykę odbyło się w sposób niezwykły.
Siedząc już na dobrej posadzie, zdrowy, w sile wieku, przystojny „młody człowiek” postanowił ożenić się, oczywiście w kraju. Wziął tedy urlop jednomiesięczny i w czasie, którym dowolnie rozporządzał, po odtrąceniu okresu podróży, wszystko załatwił: wyszukał sobie dozgonną towarzyszkę życia, wykonał prawidłowe „konkury”, zjednał sobie przychylność rodziców, „doznał wzajemności” — (choć panna za czymś tam, czy za kimś srodze spazmowała) — wziął ślub, odbył podróż powrotną i nie spóźnił się ani o godzinę na swe stanowisko, kędyś u podnóża środkowego Uralu.
Seweryn Baryka nie otrzymał w młodości specjalnego wykształcenia i nie miał określonego zawodu. Gdy był czas po temu, nie bardzo mu się chciało zaprzątać sobie głowy nauką, a później okoliczności tak się ułożyły, że za późno już było przedsiębrać zdecydowane studia. Był tedy przez czas dość długi pospolitym typem człowieka poszukującego jakiejkolwiek posady. Gdy zaś znalazł niezbyt odpowiednią, szukał cichaczem innej, zyskowniejszej, w jakiejkolwiek bądź dziedzinie. Chodziło tylko o wysokość pensji, mieszkanie, opał, światło, tantiemy i tym podobne dodatki, a co się za te tantiemy wykonywuje, to było najzupełniej obojętne. Trzeba nadmienić, iż Seweryn Baryka był człowiekiem z gruntu i do dna uczciwym, toteż za najwyższą pensję i za najobszerniejsze mieszkanie nie robiłby nic podłego. W granicy jednak nakreślonej przez mieszczański rzut oka pomiędzy dobro i złe tego świata gotów był robić wszystko, co każą „starsi”.
Rosja przedwojenna była wymarzoną areną dorobku dla ludzi tego typu, zwłaszcza pochodzących z „Królestwa”. Wiadomości zaczerpnięte w „klasach” gimnazjalnych, wrodzona inteligencja, która wraz ze zdrowiem towarzyszyła poszukiwaczowi posady i na zawołanie zjawiała się, nie siana i nie pielęgnowana — wytrzymałość, odwaga, wesołość i pewna odrobina drwiny z „Moskala”, u którego się służy, lecz nad którym jednak panuje się mimo wszystko — torowały drogę od niższej do wyższej pozycji. Trzeba przyznać, że nie ostatnią rolę grała w tej operze protekcja, cicha, pokorna, dobra wróżka, prowadząca za rękę od niskiego do coraz wyższego rodaka, tu i tam zaczepionego nogą lub łokciem na tej rosyjskiej drabinie.
Niewiele upłynęło czasu od chwili ślubu w Siedlcach, aliści Seweryn Baryka był nie tylko ojcem urodziwego synka — któremu nadano imię Cezary Grzegorz — lecz i zasobnym w pewne oszczędności arywistą. Sprawiedliwość nakazuje wyznać, że nie hulał, na byle co nie puszczał pieniędzy. Ciułał, jeżeli nie nagi i żywy grosz w złocie, to przedmioty: meble, dywany, biżuterię, nawet obrazy, nawet książki — niekoniecznie dla ślęczenia nad nimi, lecz raczej jako drogocenne precjoza. Gdy jednak zaszła potrzeba zetknięcia się ze światem ogładzonym i oczytanym, zjawiła się też nieunikniona konieczność czytania owych polskich, drogocennych, bibliotecznych „białych kruków” w bogatych oprawach. Z tego zaś częstotliwego czytania snuł się w życie duch pewien, jakoby zapach nikły, subtelny, niejasny.
Wśród tomów, pooprawianych bardzo wspaniale w skórę złoconą, wyciskaną i pokrytą tytułami, leżał pewien tomik niepokaźny, specjalnie pielęgnowany niczym w skarbcu klejnot najdroższy. Był to pamiętniczek z wojny 1831 roku, napisany i wydany na emigracji przez autora bezimiennego o wyprawie generała Józefa Dwernickiego na Beresteczko i Radziwiłłów. Wśród mnóstwa perypetii, opisanych szczegółowo i w sposób wysoce zagmatwany, była tam na stronicy trzydziestej siódmej podana wiadomość, iż do liczby piętnastu obywateli na Rusi, którzy do powstania przystąpili i całym swym majątkiem je poparli, należał Kalikst Grzegorz Baryka, dziedzic Sołowijówki z przyległościami. Był to w prostej linii dziad Seweryna Baryki. Dziad Kalikst swym przystąpieniem do powstania wpadł, jak to mówią, najfatalniej. Skoro bowiem generał Dwernicki po bitwie pod Boremlem nad Styrem, naciśnięty przez przeważające siły generała rosyjskiego Rudigera, musiał pod Lulińcami przejść suchą granicą do Galicji — rząd rosyjski rzucił się z całą zaciekłością na tych wszystkich, którzy ów ruch poparli. Sołowijówka została skonfiskowana, dom rodzinny najprzód zrabowany doszczętnie, a później spalony, a ów dziad Kalikst na ostatnim koniu z przeobfitej niegdyś stajni musiał ruszyć w świat, to znaczy w szarą i ciemną głębinę popowstaniowej biedy — stał się z pana ubogim człowiekiem, trudem rąk na kawałek chleba zarabiającym w obczyźnie.
Tekst wiadomości o tym fakcie, podany sucho, bez tkliwości, lecz szczegółowo, był z obu stron kartki zakreślony przez syna owego dziada Kaliksta a ojca Seweryna. Dwaj ostatni z powołanej wyżej Sołowijówki z przyległościami posiadali już tylko wersję przytoczoną w broszurze oraz ustnie podawaną legendę. Sołowijówka stała się mitem rodzinnym, klechdą, podawaną w coraz to innej postaci, o czymś dalekim, sławnym, dostojnym, przeogromnym.
Sama ta legenda, jak to zwykle bywa z legendami, powiększyła dziadowskie bogactwa, rozszerzyła posiadłości a samemu jego czynowi nadała piętno nadludzkiego niemal dzieła. Sucha notatka w rzadkiej broszurce bezimiennego autora stała się niejako wrzecionem, na które się nawijała pełna tajemnicy cienka i drogocenna nić wiary ubogich potomków. Wierzyli w jakąś swą wyższość, która ich w dumę wzbijała. Ojciec Seweryna pod tytułem broszury wypisał wielkimi literami, nie wiadomo do kogo rozkaz stosując, do swego jedynaka czy do całego szeregu potomnych: „Pilnować jak oka w głowie”!
W istocie, Seweryn Baryka pilnował owej książeczki jak oka w głowie. Wędrowała z nim po szerokiej Rosji, leżąc cicho na dnie kuferka, między brudnymi kołnierzykami i znoszoną bielizną, w sąsiedztwie niepowabnych skarpetek i brulionów podań o posady do rozmaitych dygnitarzy, gdy potomek lekkomyślnego a wspaniałego dziada był ubogi jak mysz kościelna. Później spoczywała w szufladzie stolika, między najważniejszymi papierami. Trafiła do teki wyższego aferzysty, do skrytki drogocennego biura dygnitarza, wreszcie do szafy oszklonej, nabijanej brązami, pełnej cennych zabytków, rarytasów druku i oprawy.
Nie można powiedzieć, żeby treść historycznego raptularzyka miała jakiś szczególnie głęboki związek z życiem duchowym Seweryna Baryki. Była ona jednak w tym życiu czymś dalekim, sennym, nęcącym. Było w tej książeczce zawarte jak gdyby coś z religii, której się nawet nie wyznaje i nie praktykuje, lecz którą się z uszanowaniem toleruje. Było w niej coś z zapachu kwiatu na wiosnę, którego człowiek silny, praktyczny i zajęty interesami nie spostrzega, choćby nań patrzał, lecz który z niskiej ziemi i z cienia patrzy nań wiernie mimo wszystko i mimo wszystko woń swą ku niemu wylewa. Nadto do skromnego tomiku przyrosła pycha domowa i skryta ambicja: nie wypadło się — do diabła! — sroce spod ogona, jak pierwszy lepszy z tych, których się na drodze kariery spotyka i którym w pas kłaniać się trzeba.
Od niższej do wyższej idąc posady, rozmaite z kolei zamieszkując miasta Seweryn Baryka znalazł się wreszcie w Baku, na tamecznych naftowych „przemysłach”, już jako urzędnik wyższy, mający pod sobą całe biuro. Skromne dawniej mieszkanie zamieniło się na apartament, którego posadzki zalegały perskie dywany. Na dywanach stanęły meble, nie jakieś tam artystyczne, lecz po prostu drogie, kryte bezcennymi kaukaskimi atłasami. Ciężkie serwety nakryły stoły, a na ścianach zawisły „ręcznie malowane” prawdziwie olejne obrazy mistrzów, równie wysoko w składach mebli cenionych, jak same meble. Wiele naczyń ze srebra i złota przechowywały dębowe i orzechowe szafy, masywne jak forteczne bastiony.
Wciąż jednakowo umiarkowane prowadząc życie Seweryn Baryka po latach miał w banku złożonych oszczędności na czarną godzinę kilkaset tysięcy rubli. Był wysoko cenionym osobnikiem, solidną jednostką, cieszącą się powszechnym uszanowaniem w świecie, gdzie go los rzucił. Wyrastał na widoczną figurę w światku polskim. Cicha żona, pochlipująca stale i wiecznie a coraz natarczywiej za miastem rodzinnym, wywarła już na męża wpływ taki, że czasem... nieraz... pachniała mu myśl powrotu do kraju, przeniesienia nad Wisłę domowego ogniska, podjęcia jakiejś tam szerszej pracy. Ale znakomita w Baku posada, grosz napływający do kiesy istną strugą — dobrobyt, spokój — wreszcie kraj ów, mlekiem i miodem płynący — powstrzymywały na miejscu. Zjawiło się nawet pewne przyzwyczajenie do tamecznego właśnie dobrobytu. Ciepły klimat, znakomite i nadzwyczajnie tanie południowe owoce, łatwość otrzymania za nijaki grosz przepysznych jedwabiów, taniość pracy ludzkiej, możność spędzania pory upałów na Zychu, wygoda i dostatniość urządzenia domowego — nie wypuszczały z tego kraju. Nieświadomie czy podświadomie trzymało jeszcze przywiązanie do całego układu stosunków, do przepotęgi carsko–rosyjskiej, na której siedziało się jak mucha na uprzęży ściskającej łeb i boki dzikiego, obcego rumaka.
Tak to z roku na rok marząc o powrocie do kraju, a jednocześnie porastając w złote i srebrne pióra Seweryn Baryka całą duszę wkładał w synka, w zdrowego i zażywnego Czarusia. Chłopiec ten miał od najwcześniejszych lat najdroższe nauczycielki francuskiego, angielskiego, niemieckiego i polskiego języka, najlepszych, drogo płatnych korepetytorów, gdy poszedł do gimnazjum. Uczył się wcale nieźle, a raczej uczyłby się był znakomicie, gdyby rozkochani w nim rodzice nie przeszkadzali swymi trwogami i pieszczotami, czy aby się nie przepracowuje i nie wysila zanadto. W zacisznym gabinecie, wysłanym puszystym dywanem, tak puszystym, że w nim stopa ginęła, ojciec i syn spędzali jak najczęściej rozkoszne sam na sam. Chłopiec pierwszoklasista, leżąc na piersiach ojca, z głową przy jego głowie, i ojciec, kołyszący się na bujającym fotelu, wcałowywali sobie z ust w usta tabliczkę mnożenia, bajkę francuską, którą srogi nauczyciel francuskiego zadał na jutro, albo powtarzali do upadłego jakiś mały wierszyczek polski, żeby zaś nie zapomnieć dobrego wymawiania tej trudnej mowy. Szkoła robiła swoje. Czaruś stokroć lepiej mówił po rosyjsku niż po polsku. Nie pomagało przestrzeganie w domu mowy polskiej ani to, że służące były Polki. Pani domu, jak wiadomo, nie mogła wpłynąć na zruszczenie syna. Nie mógł również przyczynić się do zruszczenia Czarusia ojciec — doskonale zresztą rozumiejący konieczność znajomości języka państwowego i kładący na tę konieczność nacisk wielki — gdyż w tym okresie czasu już mu samemu pachniało to coś delikatne, miękkie, pańskie, co z dalekiego kraju się niosło. Lecz życie samo, przepojone duchem rosyjskim, robiło swoje.
Tak to dni Czarusia upływały w ramionach ojca i matki, na ich kolanach, pod ich rozkochanymi oczyma.Przypisy:
Konrad Czarnecki — artysta malarz i dyplomata, jako attache poselstwa polskiego w Sztokholmie w latach 1919–1924 był gorliwym rzecznikiem kandydatury Żeromskiego do Nagrody Nobla (którą, jak wiadomo, otrzymał ostatecznie Wł. St. Reymont).
Baku — miasto i port w południowej części Półwyspu Apszerońskiego na zachodnim wybrzeżu Morza Kaspijskiego; w okresie przedrewolucyjnym — miasto gubernialne, wielki ośrodek przemysłowy i handlowy, o wielonarodowej ludności, głównie azerbejdżańskiej, ormiańskiej i rosyjskiej. Około roku 1901 wydobycie nafty w Baku osiągnęło 11,4 mil. t., co stanowiło ok. 50% produkcji światowej. Przemysł naftowy Baku skoncentrowany był w rękach kilku wielkich przedsiębiorstw, przeważnie należących do obcego kapitału i zjednoczonych w syndykacie kierowanym przez Rotschilda. Kapitaliści prowadzili tu gospodarkę rabunkową, wobec robotników stosowali posunięty do ostatecznych granic wyzysk. Baku było ważnym ośrodkiem ruchu rewolucyjnego w Rosji, posiadało silną organizację bolszewicką.
Symbirsk — dzisiejszy Uljanowsk nad Wołgą.
Tuła — miasto w Rosji środkowej, nad rzeką Upą.
Zych — malowniczo położona miejscowość w okolicach Baku, dawniej ulubiony cel zamiejskich wycieczek; obecnie osada przemysłowa.
Sekuła i Rakowiec — osady podmiejskie koło Siedlec.
Muchawka — rzeczka przepływająca pod Siedlcami.
Iganie — wieś pod Siedlcami; w czasie powstania listopadowego gen. Prądzyński stoczył tu bitwę z korpusem gen. Rosena.
Stoczek — miasteczko w powiecie łukowskim, pamiętne zwycięską bitwą gen. Dwernickiego (14.II.1831).
Mordy — miasteczko w powiecie siedleckim.
polonia rosyjska — tj. emigracja polska w Rosji.
jamszczyk (ros.) — woźnica.
mostowaja (ros.) — bruk, jezdnia (po rosyjsku briuki znacz: spodnie; stąd nieporozumienie, o którym mowa w tekście).
kuczer (z niem.) — woźnica.
płoche (zam. ros. płochije) — złe.
Da czto wy, barynia... (ros.) — A cóż pani, do licha, przyczepiła się do moich spodni! Złe spodnie, i złe spodnie! Widzisz babę! Złe spodnie, no to złe, a co to ciebie, babo, obchodzi?
Ach, kakaja u was krasnaja róża! — pani Barykowa chciała powiedzieć: Ach, kakaja u was krasiwaja roza (Ach, jaką pani ma piękną różę); to, co powiedziała, znaczy: Ach, jaką ma pani czerwoną gębę.
Papieńka!... (ros.) — Tatusiu! Tatusiu! Tu mnie obrażają!
tantiema — tu: udział w zyskach przedsiębiorstwa, wypłacany jako dodatek do pensji wyższym urzędnikom.
wykonywuje — dziś popr.: wykonuje.
arywista — człowiek, który świeżo doszedł do stanowiska lub pieniędzy.
precjoza — kosztowności.
wyprawa generała Józefa Dwernickiego — (10 IV 1831) korpus Dwernickiego, liczący około 4700 ludzi, przeszedłszy Bug ruszył na Wołyń, by rozniecić tam powstanie. Odniósł zwycięstwo pod Boremlem, nie uzyskał jednak poparcia szlachty wołyńskiej, więc ciągle atakowany przez przeważające siły gen. Rüdigera, usiłował przedrzeć się na Podole; oskrzydlony przez wojska nieprzyjacielskie pod Lulińcami (koło Zbaraża) przeszedł na teren Galicji 12 IV, gdzie wojsko rozbrojono, a Dwernickiego internowano.
raptularzyk — notatnik.
przemysły (z ros. promysły) — kopalnie.
okresie czasu — błąd logiczny; jedynie czas odmierzamy okresami, należy więc pisać: „w tym czasie” albo „w tym okresie”.
eskapada — wybryk, swawola, awanturnicza wyprawa.
wagusach — wagarach.
drałować — uciekać.
gwebryjskie świątynie — gwebrowie (z pers. ghebr’: niewierny); nazwa nadawana przez mahometan wyznawcom Zoroastra.
arkan (tatarskie: argan) — sznur (używany do ujarzmiania dzikich koni).
czarne miasto — przemysłowa część Baku.
kiczki — rodzaj gry (podbijanie jednej pałeczki drugą).
fortalicja — ogólna nazwa budowli pełniącej funkcje i posiadającej cechy obronne.
wierszy Puszkina i innych pornografów — niefortunny ten zwrot wywołał protest M. Arcybaszewa, konserwatywnego pisarza rosyjskiego, który przebywał wówczas na emigracji w Polsce. Odpowiadając mu, Żeromski pisał: „...dla mego bohatera, w tym specjalnie okresie jego życia — Puszkin był autorem przede wszystkim rzeczy kpiarskich i „nieprzyzwoitych”, które Baryka wraz z kolegami w skałach i dziurach przechowywał, nie dla ich piękności poetyckich, lecz dla ich walorów pornograficznych. Jako autora tych właśnie wierszy bohater mój cenił wysoko Puszkina oraz innych bardzo nędznych pornografów, autorów scen czy wierszy. Lecz to nie dla mnie, lecz dla mego bohatera, i to w tym tylko okresie jego życia, Puszkin był „pornografem”. (W odpowiedzi Arcybaszewowi i innym, „Echo Warszawskie” 1925, nr 52. Jeszcze o swawolnych wierszach Puszkina, tamże, nr 63).
kinżał, kindżał — używany w Gruzji i na Kaukazie nóż prosty, obosieczny, bez jelca (tj. części osłaniającej dłoń i oddzielającej głownię od rękojeści), często o ozdobnej pochwie i uchwycie; kindżałem bywa mylnie nazywany zakrzywiony nóż o podobnej budowie rękojeści, który poprawnie należałoby określać mianem: bebut.
Pałata (ros.) — dosłownie: izba; nazwa niektórych instytucji państwowych w Rosji carskiej; tu: gubernialna izba sądowa.
unia podlaska — mowa o oporze ludności grecko–katolickiego (unickiego) wyznania na Podlasiu przeciw prawosławiu, narzucanemu jej przemocą przez rząd carski od roku 1875. Prześladowania unitów trwały aż do ukazu tolerancyjnego w roku 1905.
Drohiczyn — miasteczko nad Bugiem w powiecie Biała Podlaska.
Mazurskie Jeziora — w bitwie nad Jeziorami Mazurskimi (5–8 IX 1914) wojska carskie, wskutek nieudolności dowództwa, poniosły ciężką klęskę; po raz drugi zostały tu pobite w lutym 1915 r.
O Panie, co losy ludzkości! — pieśń kościelna St. Moniuszki do słów M. Radziszewskiego.
Był w Karpatach — ofensywa rosyjska przez Karpaty na Węgry przypadła na zimę 1915 r.
safes (ang. safe) — opancerzona skrytka na pieniądze i przedmioty wartościowe; dziś: sejf.
dzień dnia — dziś popr.: „co dnia”, „co dzień” lub „dzień w dzień”.
udarien’je (ros.) — akcent; ze względu na swą ruchomość sprawia sporo trudności uczącym się języka rosyjskiego.
chandra (ros.) — melancholia, przygnębienie.
wykonywuje — dziś popr.: wykonuje.
rewolucja — od lutego 1917 r. do władzy w Baku pretendowała, obok Komitetu Wykonawczego, Rada Delegatów Robotniczych. 31 X 1917 na fali wrzenia rewolucyjnego w całej Rosji rządy przejęli bolszewicy (Baku stanowiło tu wyjątek na całym Zakaukaziu; na pozostałym obszarze kraju tzw. Komitet Zakaukaski realizował dążenia separatystyczne w stosunku do zrewolucjonizowanej Rosji). Do tego właśnie momentu historycznego nawiązuje tu Żeromski.
trostoczka (ros.) — laseczka.
merkaptany — związki organiczne odpowiadające co do budowy alkoholom; różnią się od nich tym, że zamiast tlenu zawierają siarkę. Są to bezbarwne ciecze o nadzwyczaj nieprzyjemnej woni.
Dwa żywioły miasta — w okresie przedrewolucyjnym istniała silna nienawiść między poszczególnymi narodami Zakaukazia, świadomie podsycana przez rząd carski w celu osłabienia ruchu rewolucyjnego i narodowo–wyzwoleńczego. W Rosji carskiej nazywano ludność azerbejdżańską Tatarami zakaukaskimi; Żeromski stale używa tej nazwy.
mityng (z ang.) — wiec.
in effigie (łac.) — pod postacią obrazu (dawny zwyczaj wykonywania symbolicznego wyroku śmierci na podobiźnie zmarłych lub zbiegłych przestępców).
adept — uczeń, zwolennik.
Kura — główna rzeka na Zakaukaziu, wpada do Morza Kaspijskiego, na południe od Baku.
imperiał — w carskiej Rosji złota moneta wartości 15 rb.
Prywacje — wyrzeczenia.
Grabit’ nagrablennoje (ros.) — grabić to, co zostało zagrabione (hasło anarchistów).
diametralnie — biegunowo, skrajnie.
czinodrał (ros.) — urzędnik (pogardliwie).
stupajka — brutalny a tępy niższy urzędnik lub wojskowy (wyraz nie znany słownikom rosyjskim, utworzony od ros. stupaj — odejdź).
kokarda (ros.) — znaczek blaszany na czapce wojskowej.
armiak (ros.) — wierzchnia odzież chłopska z grubego sukna, rodzaj kaftana.
rubaszka, rubacha (ros.) — koszula (noszona przez chłopów rosyjskich jako odzież wierzchnia).
czrezwyczajka (Cze–ka) — skrót nazwy Wsierossijskaia czrezwyczajnaja komissja po borbie s kontrrewolucjej i sabotażom, czyli: Wszechrosyjska Komisja Nadzwyczajna do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem. W latach 1917–1922 centralny organ bezpieczeństwa państwowego republiki radzieckiej. Na czele WCzK stał Feliks Dzierżyński.
obudwu — dziś popr.: obydwu.
Obiedwie — dziś popr.: obydwie.
tiepłuszka (ros.) — ogrzewany wagon towarowy przystosowany do przewożenia ludzi.
turma (ros.) — więzienie.
sustaw (ros.) — staw.
Pogib (ros.) — zginął.
arkan — mocny sznur, więzy.
jednę — dziś popr.: jedną.
sobacza (z ros. sobaka: pies) — psia.
anemon — sasanka lub zawilec, roślina o ciemnofioletowych kwiatach.
Wszystkę — dziś popr.: wszystką.
przemądrzała — chodzi tu raczej o wyjątkową mądrość, a nie mądrość pozorną, połączoną z zarozumiałością; słowo „przemądrzała” jest więc użyte błędnie.
tunika zaprawiona krwią... Nessosa — według legendy greckiej centaur Nessos, zraniony śmiertelnie przez Heraklesa, nakłonił podstępnie żonę bohatera, Dejanirę, do zaczerpnięcia z jego rany krwi, która miała jej zapewnić wierność małżonka. Gdy Dejanira wręczyła Heraklesowi szatę zabarwioną krwią Nessosa, całe jego ciało zaczęła palić straszliwa trucizna. Bohater, nie mogąc znieść okropnych mąk, zbudował stos, na którym żywcem spłonął.
dyspozytor — tu: rozkazodawca.
nad Bosforem — tj. w Konstantynopolu, u sułtana tureckiego, który jako zwierzchnik i obrońca mahometan całego świata nosił tytuł kalifa, tj. „następcy” Mahometa.
współtowarzyszów — dziś popr.: współtowarzyszy; Żeromski stale stosuje końcówkę –ów.
walory — waluta albo papiery wartościowe.
gaz, pałający węglowodór — gaz ziemny, wydobywający się z głębi ziemi wraz z ropą naftową, służy do opalania i oświetlania; w Baku występuje w dużych ilościach; często zapalając się w powietrzu, tworzy ogniste słupy, zwane „wiecznym ogniem Baku”.
Prometeusz — według mitologii greckiej wykradł ogień z nieba i przyniósł go ludziom. Za karę przykutemu na rozkaz Zeusa do skały, sęp szarpał wciąż odrastającą wątrobę.
Barachan i Surachan — właściwie Bałachany i Surachany, miejscowości na Półwyspie Apszerońskim, gdzie znajdują się bogate złoża naftowe. Świątynia czcicieli ognia, w której wieczny ogień utrzymywany był dzięki gazom palnym wydobywającym się z ziemi, znajdowała się w Surachanach (na początku XX w. już opuszczona).
Zoroaster (a. Zaratustra) — mityczny prorok irański (VI w. p.n.e.), według legendy twórca religii zwanej zoroastryzmem, rozpowszechnionej wśród ludów Azji Środkowej, Iranu i Azerbejdżanu. Dla zoroastryzmu charakterystyczna jest wiara w istnienie dwóch walczących z sobą pierwiastków: dobra (światła) i zła (ciemności), oraz kult ognia.
skalny olej — ropa naftowa.
Nord (ang.) — wiatr północny; w Baku nazywają tak silne i częste wiatry północno–zachodnie, stąd pochodzi nazwa miasta (Badkube: po persku: „uderzenie wiatru”)
okrom — oprócz.
wypędka — wypędzonego, wygnańca.
Jeniec Kaukazu
Sartowie — nazwa nadawana różnym osiadłym ludom Turkiestanu, dziś nie używana.
Lwy albańskie — pułki armii tureckiej złożone z Albańczyków znane były z waleczności. Przestały one jednak istnieć po uzyskaniu przez Albanię formalnej niepodległości w r. 1912. Stąd określenie „lwy albańskie” jest raczej anachronizmem.
piechota dardanelska — piechota turecka, która obroniła cieśninę Dardanele w czasie operacji desantowej wojsk angielsko–francuskich w roku 1915. Pozycje wojsk tureckich znajdowały się wówczas istotnie w okolicach starożytnej Troi.
Lechistan (tur.) — Polska.
in spe (łac.) — w (oczekiwanej) przyszłości (dosł. w nadziei na).
asker (tur.) — żołnierz turecki.
miecąc — dziś: miotając.
gzemsy — dziś popr.: gzymsy.
mamałyga — potrawa z mąki kukurydzianej.
amatorowie — dziś popr. forma: amatorzy.
cadaver (łac.) — trup.
sprychy — dziś popr.: szprychy.
casemate (franc.) — sklepione i zabezpieczone przed pociskami pomieszczenie w fortyfikacji; stąd utworzono słowo: kazamaty.
umerlaków — dziś popr.: umarlaków.
współkopaczów — dziś popr.: kopaczy.
Barynczyszka — wyraz ten, utworzony od nazwiska bohatera, przypominał zarazem otoczeniu słowo barin — jaśnie pan; przyrostek — „yszka” nadawał mu odcień pogardliwy.
jurodiwyj (ros.) — opętany, obłąkany, posiadający rzekomo dar proroczy.
hapencucyk — wyraz nie znany słownikom: oszust.
Brodiaga (ros.) — włóczęga.
obudwu — dziś popr.: obydwu lub obydwóch.
jednę — dziś popr.: jedną.
funkcjonariuszów — dziś popr. forma: funkcjonariuszy.
obozy (z ros.) — tabory.
ambaje (z łac.) — bzdury.
obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
Carycyn — miasto w Rosji, późniejszy Stalingrad, dziś Wołgograd.
tułupy (ros.) — długie kożuchy, zazwyczaj nie kryte suknem.
obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
wieszczka grecka — Pytia; kapłanka objawiająca wyrocznie w świątyni w starożytnych Delfach.
diuny — wydmy piaszczyste wzdłuż wybrzeży morskich.
eo ipso (łac.) — tym samym.
Zund, Kattegat i Skagerrak — cieśniny wiodące z Morza Bałtyckiego na Morze Północne.
zwornik — w architekturze: element wiążący sklepienie.
bogaczów — dziś popr. forma: bogaczy.
marzenia futurystyczne — futuryzm: awangardowy kierunek artystyczny; zrywając gwałtownie z tradycją dążył do odtworzenia w sztuce dynamizmu życia nowoczesnego. Twórczość futurystów cechował m.in. kult nowoczesnej techniki i zainteresowanie jej perspektywami rozwojowymi. (Do tego rysu nawiązuje określenie Żeromskiego).
mularzów, cieślów — dziś: murarzy, cieśli.
fugi — tu: rowki, nacięcia, w które wchodziłyby odpowiednie występy tafli szklanych.
Apis — w mitologii egipskiej święty byk, który przedstawiał na ziemi boga Ozyrysa.
Swarożyc — bóstwo pogańskich Słowian, któremu poświęcony był czarny koń.
starsi... bracia w Darwinie — tj. zwierzęta (żartobliwa aluzja do teorii ewolucji Karola Darwina).
Reforma rolna — uchwalona 10 VII 1919 r. przez sejm większością jednego głosu, pozostawiała w rękach właścicieli majątki do 180 ha (w Poznańskiem, na ziemiach białoruskich i ukraińskich do 400 ha) i zapewniała im odszkodowanie. Parcelację ograniczono do 200 tys. ha rocznie, w praktyce jednak w latach 1918–1921 zrealizowano ją zaledwie w 40%. Oddanie parcelacji w ręce różnych banków i spółek doprowadziło do spekulacji ziemią, w rezultacie przechodziła ona przeważnie w ręce bogatych chłopów. Porozumienie stronnictw prawicowych w roku 1923 ograniczyło parcelację prawie wyłącznie do majątków państwowych i publicznych. Również w ostatniej swej wersji z roku 1925 reforma rolna uwzględniała przede wszystkim interesy zamożnych właścicieli ziemskich, nie zaspokajając zupełnie głodu ziemi wśród małorolnego chłopstwa i proletariatu wiejskiego.
latyfundia — wielkie posiadłości ziemskie.
Ludwik Ariosto (1474–1533) — największy poeta włoski późnego Odrodzenia, autor epopei Orland Szalony, osnutej wokół walk rycerzy Karola Wielkiego z Saracenami, obfitującej w epizody komiczne i fantastyczne.
hipogryf — wymyślone przez Ariosta uskrzydlone zwierzę z tułowiem konia i głową gryfa.
czyściejsze — dziś: czystsze.
ci–devant (franc.) — niegdyś, dawniej; podczas rewolucji francuskiej określenie umieszczane przed tytułami arystokracji.
noktambulista — lunatyk; tu: człowiek żyjący nocnym życiem.
Któż to wie, kto wśród nas jest łotr... — refleksje starego Baryki, podobnie jak analogiczne poglądy Korzeckiego z Ludzi bezdomnych, są echem teorii Abramowskiego o „rewolucji moralnej”.
kazanie na górze — według ewangelii św. Mateusza (V. 39) w kazaniu tym Chrystus miał powiedzieć: „Żebyście się nie przeciwili złemu, ale kto by cię uderzył w prawy policzek twój, nadstaw mu drugi”.
termy — w starożytnym Rzymie bogato urządzone łaźnie publiczne, połączone z pomieszczeniami do ćwiczeń gimnastycznych i występów artystycznych.
Błogosławiony żywot... — cytat z Ewangelii św. Łukasza (Łk 11:27).
optant — po Rewolucji Październikowej Polacy przebywający na terenie Rosji Radzieckiej otrzymali możność opcji, tj. prawa wyboru przynależności państwowej i powrotu do kraju.
Obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
białokamienna stolica — stały epitet nadawany Moskwie w poezji rosyjskiej.
dobiegał do końca — dziś popr.: dobiegał końca.
zaunywno (ros.) — smętnie, płaczliwie.
deposito (łac. depositum) — przedmiot złożony na przechowanie; tu: przechowalnia.
parień (ros.) — chłopak, młodzieniec.
czemodan (ros.) — walizka.
Słysz, towariszcz... (ros.) — Słuchaj, towarzyszu! Nie hałasuj. Lepiej nie mów tyle.
zasekwestrowano — skonfiskowano.
rtuczeka... — po rewolucji w związku z powstaniem nowych urzędów i instytucji weszło w życie wiele skrótów. Pierwszy z wymienionych w tekście oznacza jedną z instancji Czeka; znaczenie dalszych skrótów: gubczeka— gubernialna Czeka, gubispolkom — gubernialny komitet wykonawczy, narobraz — wydział oświaty ludowej, narkompros — ludowy komisariat oświaty, sownarkom — rada komisarzy ludowych (nazwę „ministerstwo” zmieniono po rewolucji na „komisariat ludowy”).
proweniencja — pochodzenie.
iścizna (stpol.) — prawda istotna, rzeczywistość.
słuchaczów — dziś popr. forma: słuchaczy.
sylogizm — wnioskowanie (wyprowadzenie nowego sądu, zwanego wnioskiem, z dwóch innych sądów, zwanych przesłankami).
genialny geometra — mowa o Karolu Marksie.
triangulacja — metoda obliczania większych płaszczyzn przy pomocy rachunku trygonometrycznego; pozwala ustalić niektóre odległości bez ich mierzenia.
skałotocz–palczak — porównanie to nasunęła Żeromskiemu prawdopodobnie nowela A. Sygietyńskiego pod tym tytułem (1895).
pałace... jusupowskie — Jusupowowie: rosyjska rodzina książęca (w pałacu ich zamordowany został w roku 1916 Rasputin).
eszelon — pociąg (w transporcie wojskowym).
zabezpieczyć — rusycyzm; pol. znaczenie: zapewnić.
Obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
kara główna — kara śmierci.
troglodyci — ludzie pierwotni, z epoki jaskiniowej.
znat’ nie znaju, wiedat’ nie wiedaju (ros.) — zwrot przysłowiowy; sens w poprzednich słowach tekstu polskiego.
notabene (łac.) — dosłownie: „dobrze zauważ”; używane w znaczeniu: „warto zaznaczyć”.
kaszlać — dziś popr.: kaszleć.
obadwaj — dziś popr.: obydwaj.
brekowy — hamulcowy; jeden z funkcjonariuszy w pociągu.
Dies illa, dies irae (łac.) — Dzień ów, dzień gniewu; początkowe słowa (w porządku przestawionym) średniowiecznego (XIII w.) hymnu kościelnego o Sądzie Ostatecznym; w liturgii katolickiej hymn pogrzebowy.
sołdafon (ros.) — żołdak.
pluta — plucha, pogoda charakteryzująca się dużą ilością opadów różnego rodzaju.
oppidum (łac.) — miasto.Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.
Źródło: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/przedwiosnie
Tekst opracowany na podstawie: Stefan Żeromski (1864-1925), Przedwiośnie, Czytelnik, Warszawa, 1976
Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.
Opracowanie redakcyjne i przypisy: Henryk Markiewicz, Stanisław Pigoń, Aleksandra Sekuła, Mariusz Sobczyński.
Plik wygenerowany dnia 2011-01-26.
więcej..