Przepis na miłość - ebook
Przepis na miłość - ebook
Przepis na miłość:
Krok 1: Weź młodą niezależną Włoszkę.
Krok 2: Dodaj przystojnego szefa kuchni.
Krok 3: Wsyp dwie łyżeczki zaskoczenia i niepewności.
Krok 4: Pomyśl życzenie na walentynki.
Krok 5: Nalej dwa kieliszki czerwonego wina.
Krok 6: Dodaj trzy czubate łyżki łez.
Krok 7: Zamieszaj energicznie.
Krok 8: Trzymaj w cieple do walentynek; przed podaniem udekoruj czerwoną różą
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-238-9450-6 |
Rozmiar pliku: | 534 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Krok 1: Weź młodą niezależną Włoszkę
Krok 2: Dodaj przystojnego szefa kuchni
Krok 3: Wsyp dwie łyżeczki zaskoczenia i niepewności
Krok 4: Ubij wszystko w malutkim bistro
Krok 5: Dorzuć dwie ważne decyzje
Krok 6: Pomyśl życzenie na walentynki
Krok 7: Dołóż parę lśniących niebieskich oczu
Krok 8: Oraz różową piżamę
Krok 9: Posyp różowymi flamingami
Krok 10: Dodaj różowe psychodeliczne kwiatki
Krok 11: Oraz karton miłych wspomnień
Krok 12: Nie zapomnij o półmisku słodkich snów
Krok 13: Przygotuj trzy torty weselne
Krok 14: I osiem wirujących pizz w kolorach tęczy
Krok 15: Nalej dwa kieliszki czerwonego wina
Krok 16: Dodaj leśne grzyby ze śmietaną
Krok 17: Trzy czubate łyżki łez
Krok 18: Dwie różowe babeczki
Krok 19: I kalifornijskiego kucharza
Krok 20: Zamieszaj energicznie
Krok 21: Na deser porcja czekoladowego tiramisu
Krok 22: Trzymaj w cieple do walentynek; przed podaniem udekoruj czerwoną różąROZDZIAŁ PIERWSZY
Krok 1: Weź młodą niezależną Włoszkę
Dawno, dawno temu, pomyślała Sienna Rossi, siedząc na skrzypiącym krześle w pokoju dla personelu, do restauracji przychodzili cudowni goście, którzy lubili dobrze zjeść i uśmiechali się do kelnerek.
Skrzywiła się na wspomnienie biznesmena, który dwukrotnie w ciągu dziesięciu minut przywołał ją pstryknięciem palców – pierwszy raz dlatego, że do szklanki wrzucono za dużo kostek lodu, a drugi raz dlatego, że liście sałaty zdobiące talerz z przystawką zostały tam umieszczone wyłącznie po to, by go otruć. Mają zniknąć. Trzeba było „ozdobić” sałatą jego drogi garnitur, a sos wylać mu na głowę! Ale oczywiście nigdy by tego nie zrobiła. Takie zachowanie nie przystoi starszemu kelnerowi w ekskluzywnej restauracji hotelowej, zwłaszcza takiemu, który marzy o awansie na kierownika restauracji.
Zbudowany na pięknej angielskiej prowincji Greystone Manor słynął z doskonałej kuchni; stoliki rezerwowano kilka tygodni naprzód. Podczas lunchu i wieczorem podczas kolacji restauracja pękała w szwach. Sienna wiedziała, że powinno ją to cieszyć. Do zadań starszego kelnera i sommeliera należała troska o to, aby każdy z sześćdziesięciu gości spędził przyjemnie czas, a po wyśmienitym posiłku z wybornym winem opuścił lokal z poczuciem ukontentowania.
Pocierając zdrętwiałe palce u nóg, zerknęła na olbrzymi dziewiętnastowieczny zegar ścienny. Jeszcze kwadrans. Nowe kierownictwo Greystone zwołało zebranie, na którym zamierzało ogłosić, komu przypadną dwa najważniejsze stanowiska.
Czyli za kilkanaście minut pozna nazwisko nowego szefa kuchni, a także usłyszy, kto zostanie nowym kierownikiem restauracji. Rozejrzała się nerwowo po pokoju, sprawdzając, czy na pewno jest sama. Nie chciała, aby ktokolwiek widział, jak bardzo się boi.
Boi? A to dobre! Była przerażona!
Patrząc na nią, ludzie widzieli uśmiechniętą pannę Rossi, elegancką, zawsze nieskazitelnie umalowaną i ubraną. Nie domyślali się, że to maska, że pod eleganckim kostiumem kryje się prawdziwa Sienna, która trzęsie się ze strachu i zdenerwowania.
Minęły cztery lata, zanim na tyle zdołała odbudować swoją pewność siebie, aby ubiegać się o stanowisko szefa restauracji. To była jej wymarzona praca; miałaby własny zespół, mogłaby wdrażać własne pomysły. Czas najwyższy udowodnić światu, że pokonała kryzys, zaleczyła złamane serce i gotowa jest skupić się na karierze.
– Dałaś dziś znakomite przedstawienie. Gdyby to ode mnie zależało, przyznałabym ci Oscara!
Z zadumy wyrwała Siennę przyjaciółka Carla, która w czarnym kostiumie recepcjonistki pchnęła wahadłowe drzwi i energicznym krokiem weszła do pokoju.
– Dzięki, złotko. – Sienna się uśmiechnęła. – Swoją drogą, gdzieś ty się podziewała?
– Wyobraź sobie, że dwoje gości zgubiło się w labiryncie. Wiem, wiem. Po to jest labirynt, żeby się w nim gubić. Ale, kurczę, mamy luty! Przemarzłam na kość! Dwadzieścia minut z pomocą gwizdka i telefonu komórkowego wyprowadzałam ich z tego gąszczu, ale wreszcie się udało. Grzeją się teraz przy kominku, popijając gorącą herbatę. Nie to co ja.
Wsunąwszy dłonie pod pachy, Carla zadrżała z zimna. Sienna nalała przyjaciółce kubek kawy.
– „Szefowie kuchni”? – zapiszczała Carla, sięgając po kolorowy dodatek do pisma o najlepszych hotelach. – Dlaczego nic nie mówisz? Ciekawe, kto tym razem zdobył tytuł Ciacha Miesiąca? Byłoby super, gdyby taki seksowny przystojniak przyszedł do nas do pracy, nie?
Nie, odpowiedziała w myślach Sienna. Wcale nie byłoby super. Już raz się sparzyła.
– Dobra, lecę. – Carla oddała przyjaciółce pismo. – Do zobaczenia za pięć minut. I trzymam kciuki za twój awans. Na pewno go dostaniesz.
Po chwili znikła za drzwiami.
Kręcąc z uśmiechem głową, Sienna odstawiła na bok kubki i nagle zamarła na widok zdjęcia wysokiego mężczyzny w białym podkoszulku i kraciastym kilcie.
„Ciacho Miesiąca: Brett Cameron” głosił tytuł.
Przeniosła się pamięcią dwanaście lat wstecz, do ciasnej kuchni w Trattorii Rossi, gdzie po raz pierwszy zobaczyła nowego pomocnika kucharza.
Miała wtedy szesnaście lat. Prosto ze szkoły przyszła do restauracji, w której jej ojciec i starszy brat Frankie szykowali jedzenie na wieczór. U Rossich odbywali praktyki najlepsi uczniowie z pobliskiej szkoły kulinarnej.
Tego dnia po kuchni kręcił się chudy nastolatek, który odważył się pokłócić z Frankiem o to, jak powinno się siekać świeżą bazylię. Sienna z miejsca się w nim zadurzyła. Po uszy. Wystarczyło jedno spojrzenie.
Zacisnęła powieki. Przed oczami stanął jej obraz, którego nigdy nie zapomni: bandana na czole, związane w kucyk jasne włosy, twarz o regularnych rysach, płomienny wzrok. Młodzieniec w skupieniu rwał zielone listki bazylii, a stojący obok Frankie siekał swoje nożem.
Wstrzymawszy oddech, Sienna patrzyła, jak Frankie z Brettem krążą od jednej deski do drugiej, kosztując bazylię najpierw z chlebem, potem z serem, na końcu z pomidorami. Wreszcie blondyn uśmiechnął się i pokiwał z uznaniem głową. Z kolei Frankie poklepał Bretta po ramieniu. Po chwili obaj odwrócili się w jej stronę.
Chudy nastolatek zmrużył oczy. Przez moment miała wrażenie, jakby zaatakował ją niebieski laser.
Oczywiście Frankie przedstawił siostrze nowego praktykanta. Sienna ledwo panowała nad emocjami; piskliwym głosikiem powiedziała „dzień dobry”. Brett mruknął coś pod nosem; była intruzem w jego zaczarowanym kulinarnym świecie.
W ciągu sześciu tygodni, które Brett spędził w kuchni Rossich, ucząc się zawodu, Sienna stale wynajdowała powody, by być blisko niego i patrzeć, z jakim zapałem pracuje. Podczas niedzielnych obiadów, do których rodzina zasiadała wspólnie z pracownikami, Sienna starała się zająć miejsce naprzeciwko Bretta.
Żaden z jej kolegów nie dorastał Brettowi do pięt. W szkole, zamiast skupić się na lekcjach, bujała w obłokach. Nie mogła się doczekać wieczorów i weekendów, aby znów spędzić kilka cudownych chwil w towarzystwie Bretta. Rzecz jasna, nie rozmawiała z nim. Nie umiała pokonać nieśmiałości. Od tamtej pory wiele się zmieniło; Brett nie był już chudym nastolatkiem, a ona nieśmiałą uczennicą. Oboje odnieśli sukcesy zawodowe.
Spoglądając na zdjęcie w piśmie, Sienna ze śmiechem pokręciła głową. Ciacho Miesiąca! Kto by pomyślał? Nie ulega wątpliwości, że jest najprzystojniejszym szefem kuchni, jakiego widziała.
Przed laty dziewiętnastoletni Brett interesował się wyłącznie jedzeniem. Nie dbał o wygląd; miał jedną parę spodni i dwie identyczne białe koszulki, które z każdym dniem coraz bardziej traciły świeżość. Teraz wyglądał tak, jakby doradzał mu zespół stylistów. Był jednym z najbardziej rozpoznawalnych szefów kuchni w świecie.
Dawna chudość znikła. Kucyk też. Dwie rzeczy pozostały jednak takie same. Oczy. Wciąż miały kolor jasnego nieba. I wciąż malowały się w nich inteligencja i dociekliwość. Oraz ręce o długich, wąskich palcach, które poruszały się z niesamowitą zwinnością. Zakochała się w dłoniach Bretta. Podobne, choć nie tak piękne, miał Angelo.
Och, Brett, gdybyś wiedział, jakich mi przysporzyłeś kłopotów! Winiła go za swoją fascynację kucharzami. W college’u Carla nadała jej przydomek „Magnes”. Każdy szef kuchni w promieniu stu kilometrów wyczuwał jej obecność i natychmiast zaczynał wokół niej krążyć.
Bicie zegara wyrwało Siennę z zadumy. Ostatni raz rzuciła okiem na zdjęcie, po czym odłożyła pismo i wcisnęła spuchnięte nogi w buty.
Psiakość! Spóźni się! I czyja to będzie wina? Jak zwykle, Bretta Camerona, gdziekolwiek się podziewa.
Niepotrzebnie się spieszyła. Minęło dziesięć minut, zanim do jadalni, w której czekała wraz z innymi pracownikami, wpadł Patrick; parę kroków za nim podążał szef kuchni André. Patrick zarządzał Greystone Manor w imieniu spółki, do której należało kilka luksusowych hoteli w najbardziej ekskluzywnych miejscach w Europie. W jednym z owych hoteli Sienna zamierzała w przyszłości pracować, najpierw jednak musiała otrzymać awans na kierownika restauracji w Greystone.
Strasznie jej na tym zależało. Właściwie od chwili, gdy włożyła strój kelnerki w Trattoria Rossi w Londynie. Nic dziwnego, że serce waliło jej młotem.
Patrick rozejrzał się po pokoju, uśmiechnął, po czym postukał lekko nożem o szklankę.
– Dziękuję, że przyszliście. Pod koniec miesiąca, po trzydziestu dwóch latach pracy w Greystone, nasz wspaniały szef kuchni André Michon odchodzi na zasłużoną emeryturę. Nie muszę chyba mówić, że jego decyzja przyprawiła kierownictwo o ból głowy. Obawiano się, czy znajdziemy na jego miejsce kogoś, kto by z równą pasją troszczył się o podniebienia naszych gości.
Dojdź do sedna, poganiała go w myślach Sienna; powiedz, z kim będę współpracować.
– W ciągu ostatnich miesięcy – ciągnął Patrick – przeprowadziliśmy rozmowy z najznakomitszymi młodymi kucharzami z całego świata i po głębokim namyśle wybraliśmy zwycięzcę. Panie i panowie, z przyjemnością ogłaszam, że nowym szefem kuchni w Greystone Manor będzie znany z programów telewizyjnych Angelo Peruzi! Wiem, że ta wiadomość bardzo was ucieszy.
Zaciskając ręce na brzegu krzesła, Sienna wzięła kilka głębokich oddechów, by nie zemdleć. Lub nie wybiec z krzykiem. Nie, tylko nie Angelo!
Czyżby los z niej zadrwił? Musiała zajść pomyłka. Na pewno coś źle usłyszała. Siedziała bez ruchu, oszołomiona i przerażona. Z całej siły powstrzymywała łzy.
Że też spośród wszystkich szefów kuchni musieli wybrać akurat Angela! Jedynego faceta, którego nigdy więcej nie chciała widzieć na oczy. Jej byłego narzeczonego, który porzucił ją miesiąc przed ślubem!
To nie dzieje się naprawdę, powtarzała w myślach. Nie tu, nie teraz, nie po czterech latach. Łzy napłynęły jej do oczu; wszystko wokół stało się niewyraźne.
Dopiero po chwili zorientowała się, że Carla ją szturcha w bok i wskazuje głową na podium.
– Panna Sienna Rossi wspaniale się dotąd wywiązywała ze swojej funkcji – mówił Patrick. – Witam w zespole, panno Rossi, i serdecznie gratuluję. Nie mam wątpliwości, że okaże się pani równie doskonałym kierownikiem restauracji. Angelo Peruzi nie może się doczekać, aż zaczniecie współpracować!