Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Przymus rodzenia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
26 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przymus rodzenia - ebook

Skromna objętościowo broszura o tytule "Przymus rodzenia", którą Jan Hempel wydał pod pseudonimem w 1931 roku, należy do najbardziej nieoczywistych diagnoz polityki pronatalistycznej. Przedstawiona w niej analiza związków między oficjalną nauką Kościoła i gospodarką kapitalistyczną pokazuje, że faworyzowanie monogamicznych, heteroseksualnych małżeństw służy przede wszystkim obronie własności prywatnej, zaś karanie aborcji oraz mocno wspierana przez Kościół i ustrój kapitalistyczny wielodzietność nie mają na celu nic innego jak pozyskiwanie nowych rąk do pracy i odciąganie kobiet od aktywności społeczno-politycznej.

Kategoria: Politologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-955763-5-5
Rozmiar pliku: 927 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. Wyludnianie się krajów kapitalistycznych

Nie od dziś bu­rżu­azja jest wiel­ce za­nie­po­ko­jo­na stop­nio­wym wy­lud­nia­niem się czo­ło­wych kra­jów ka­pi­ta­li­stycz­nych. Już przed paru dzie­si­ąt­ka­mi lat zwró­co­no na to uwa­gę naj­pierw we Fran­cji, kie­dy sta­ty­sty­cy z prze­ra­że­niem po­częli stwier­dzać, że licz­ba uro­dzeń przy­pa­da­jących na ka­żde ty­si­ąc miesz­ka­ńców zmniej­sza się z roku na rok. Wkrót­ce po­tem to samo stwier­dzo­no w An­glii.

Przed woj­ną bu­rżu­azja nie­miec­ka wy­ra­ża­ła się z po­gar­dą o wy­lud­nia­jącej się Fran­cji i prze­chwa­la­ła się płod­no­ścią nie­miec­ką. Ucze­ni i mo­ra­li­ści do­wo­dzi­li przy tym, że Niem­cy za­wdzi­ęcza­ją tę płod­no­ść nie­wzru­szo­nym cno­tom ro­dzi­ny miesz­cza­ńskiej, czy­li chrze­ści­ja­ńskiej, tak zwa­nym do­brym oby­cza­jom i wiel­kiej bo­ja­źni bo­żej. Lata po­wo­jen­ne do­wio­dły aż nad­to wy­mow­nie, że owe wiel­kie cno­ty na­ro­do­we nie­miec­kie nic tu nie po­ma­ga­ją. Na­tu­ral­ny przy­rost lud­no­ści w Niem­czech dzi­siej­szych spa­dł tak znacz­nie, że pod tym względem Niem­cy już prze­ści­gnęły przed­wo­jen­ną Fran­cję.

Oto nie­któ­re licz­by ilu­stru­jące ten pro­ces zmniej­sza­nia się przy­ro­stu na­tu­ral­ne­go.

W Niem­czech na jed­no ma­łże­ństwo przy­pa­da uro­dzo­nych dzie­ci:

-------------------- ------ ------ ------ ------
1901 1926 1927 1928
w ca­łym pa­ństwie 4,4 2,5 2,17 2,02
w Ber­li­nie 2,5 1,23 1,05 0,94
-------------------- ------ ------ ------ ------

Jak wi­dzi­my, licz­by te zmniej­sza­ją się z roku na rok. W tej chwi­li Niem­cy po­sia­da­ją jesz­cze pe­wien nie­wiel­ki przy­rost lud­no­ści, lada rok jed­nak za­cznie się już wy­lud­nia­nie.

We Wło­szech licz­by ab­so­lut­ne są wpraw­dzie wy­ższe niż w Niem­czech, ale spa­dek uro­dzeń w ci­ągu lat ostat­nich jest nie mniej wy­ra­źny. Na jed­no ma­łże­ństwo przy­pa­da­ło uro­dzo­nych dzie­ci: w r. 1910 – 4,3; w r. 1925 – 3,8; w r. 1926 – 3,7; w r. 1927 – 3,6; w r. 1928 – 3,7; w r. 1929 – 3,2.

Mamy więc we Wło­szech mniej uro­dzeń niż przed woj­ną, a przy tym licz­ba tych uro­dzeń zmniej­sza się z roku na rok – choć z pew­ny­mi nie­znacz­ny­mi wa­ha­nia­mi. Wsku­tek zaś szcze­gól­nie złych wa­run­ków hi­gie­nicz­nych, w któ­rych żyje pra­cu­jąca lud­no­ść wło­ska, za­rów­no po wsiach, jak po mia­stach, śmier­tel­no­ść dzie­ci jest tam znacz­nie wi­ęk­sza niż w Niem­czech i we Fran­cji. Wo­bec tego licz­ba 3,2 uro­dzeń na jed­no ma­łże­ństwo jest zu­pe­łnie nie­wy­star­cza­jąca do za­pew­nie­nia Wło­chom do­sta­tecz­ne­go przy­ro­stu na­tu­ral­ne­go. Czy­li że Wło­chy fa­szy­stow­skie ska­za­ne są na stop­nio­we wy­lud­nia­nie – po­dob­nie jak inne kra­je ka­pi­ta­li­stycz­ne.

Nie za­ra­dzą temu ani pro­pa­gan­do­we uro­czy­sto­ści, na któ­rych sam Mus­so­li­ni oso­bi­ście roz­da­je mło­dym pa­rom ma­łże­ńskim (oczy­wi­ście tyl­ko nie­któ­rym i z rzad­ka) wy­praw­ki dla spo­dzie­wa­nych nie­mow­ląt, ani wście­kła pi­sa­ni­na ga­ze­ciar­ska, za­chęca­jąca do pło­dze­nia dzie­ci i wy­chwa­la­jąca roz­ko­sze licz­ne­go po­tom­stwa, ani „pod­nio­słe” ka­za­nia ko­ściel­ne, ani wy­da­ny przez Mus­so­li­nie­go ostry za­kaz sprze­da­ży ja­kich bądź środ­ków ochron­nych, ani strasz­li­we kary na le­ka­rzy i aku­szer­ki, oska­rżo­nych o spo­wo­do­wa­nie sztucz­ne­go po­ro­nie­nia, ani po­da­tek na ma­łże­ństwa bez­dziet­ne i sta­rych ka­wa­le­rów, ani – zresz­tą bar­dzo skąpe i da­wa­ne tyl­ko nie­licz­nym – pre­mie pie­ni­ężne za po­sia­da­nie wie­lu dzie­ci itd., itd.

Nie le­piej jest w An­glii, gdzie prze­ci­ęt­na licz­ba uro­dzeń na jed­no ma­łże­ństwo wy­no­si 2,06.

Nie le­piej w Sta­nach Zjed­no­czo­nych Ame­ry­ki Pó­łnoc­nej, gdzie wpraw­dzie nie ma jesz­cze zmniej­sza­nia się licz­by lud­no­ści, ale gdzie sta­ty­sty­ka za­po­wia­da już zbli­ża­nie się tego zja­wi­ska.

Je­śli po­rów­na­my licz­by uro­dzeń na ka­żdy ty­si­ąc miesz­ka­ńców w ró­żnych kra­jach eu­ro­pej­skich, otrzy­ma­my dla roku 1929 cy­fry na­stępu­jące:

---------- ----- ----------------- ------
Au­stria 3,1 Węgry 10,1
Fran­cja 3,7 Wło­chy 10,4
Bel­gia 5,5 Pol­ska 15,3
Niem­cy 6,7 ZSRR (Eu­ro­pa) 26,2
---------- ----- ----------------- ------

Wi­dzi­my z tego, że Pol­ska nie do­rów­nu­je jesz­cze czo­ło­wym kra­jom ka­pi­ta­li­stycz­nym i wy­ka­zu­je względ­nie wy­so­ką licz­bę uro­dzeń. Je­śli jed­nak przyj­rzy­my się sta­ty­sty­ce pol­skiej z lat ostat­nich, będzie­my mu­sie­li stwier­dzić, że i w Pol­sce zwal­nia się tem­po przy­ro­stu na­tu­ral­ne­go.

Przy­rost na­tu­ral­ny w Pol­sce na ty­si­ąc miesz­ka­ńców wy­no­sił:

W roku 1923 – 18,5; w r. 1924 – 16,8; w r. 1925 – 18,8; w r. 1926 – 15,5; w r. 1927 – 14,5; w r. 1928 – 15,9; w r. 1929 – 15,3.

Na ra­zie na­tu­ral­ny przy­rost lud­no­ści jest jesz­cze w Pol­sce dość duży i wy­no­si z górą czte­ry­sta ty­si­ęcy rocz­nie, jak wi­dzi­my jed­nak z ta­blicz­ki po­wy­ższej, zmniej­sza się, choć po­wo­li, ale wy­ra­źnie. To zna­czy, że Pol­ska nie unik­nie losu in­nych kra­jów ka­pi­ta­li­stycz­nych – jak np. Nie­miec lub Włoch, któ­re tak nie­daw­no jesz­cze chlu­bi­ły się swą płod­no­ścią, a dzi­siaj roz­pa­cza­ją z po­wo­du wy­lud­nia­nia się.

2. Jakie są przyczyny tego wyludniania się krajów kapitalistycznych

Gdy py­ta­nie to po­sta­wić dzia­ła­czom ka­pi­ta­li­stycz­nym i Ko­ścio­ło­wi, od­po­wia­da­ją zgod­nym chó­rem, że przy­czyn szu­kać na­le­ży w za­nie­dba­niu sta­rych do­brych oby­cza­jów i w upad­ku re­li­gij­no­ści. Za­ka­zu­ją więc sprze­da­ży środ­ków za­po­bie­gaw­czych prze­ciw­ko za­płod­nie­niu i ska­zu­ją na wi­ęzie­nie aku­szer­ki, oska­rżo­ne o spędza­nie pło­du, pi­su­ją ksi­ążki i ar­ty­ku­ły, za­chwa­la­jące licz­ne ro­dzi­ny, rzu­ca­ją z am­bon gro­my na ma­łże­ństwa ogra­ni­cza­jące się do jed­ne­go lub dwoj­ga dzie­ci i wy­da­ją en­cy­kli­ki – jak en­cy­kli­ka pa­pie­ża Piu­sa XI _O ma­łże­ństwie chrze­ści­ja­ńskim_.

Wszyst­ko to jed­nak nic a nic nie po­ma­ga i – jak wi­dzie­li­śmy – kra­je ka­pi­ta­li­stycz­ne wy­lud­nia­ją się. Przy­czy­ny by­naj­mniej nie są ta­jem­ni­cą, ale o nich ani Ko­ściół, ani sfe­ry de­cy­du­jące mó­wić nie chcą.

Te licz­by, któ­re po­da­li­śmy w roz­dzia­le po­przed­nim, do­wo­dzą nie­zbi­cie, że świat ka­pi­ta­li­stycz­ny prze­ży­wa praw­dzi­wy strajk po­ro­do­wy. Lu­dzie wy­ra­źnie po­wstrzy­mu­ją się od pło­dze­nia dzie­ci. Za­częło się to we Fran­cji jesz­cze przed woj­ną i z co­raz wi­ęk­szą szyb­ko­ścią roz­sze­rza się na wszyst­kie kra­je ka­pi­ta­li­stycz­ne. Po­wstrzy­mu­ją się od ro­dze­nia wszyst­kie kla­sy – za­rów­no bu­rżu­azja i drob­no­miesz­cza­ństwo miej­skie, jak pro­le­ta­riat, na­wet chłop­stwo.

Ró­żne jed­nak w ró­żnych kla­sach dzia­ła­ją przy­czy­ny.

Ka­pi­ta­li­ści nie chcą mieć dużo le­gal­ne­go po­tom­stwa, aby nie roz­drab­niać dzie­dzic­twa, nie dzie­lić fa­bryk i ma­jąt­ków ziem­skich. Częścio­wo ta­kże dla­te­go, że zwy­rod­nia­łe ko­bie­ty bu­rżu­azyj­ne, za­jęte za­ba­wa­mi i roz­pu­stą, nie chcą męczyć się ro­dze­niem i wy­cho­wy­wa­niem dzie­ci.

Z po­dob­nych po­wo­dów co bu­rżu­azja, uni­ka licz­ne­go po­tom­stwa bo­ga­te chłop­stwo, czy­li ku­łac­two, a rów­nież in­te­li­gen­cja bu­rżu­azyj­na i drob­ni przed­si­ębior­cy miej­scy. Bro­nią się oni w ten spo­sób od roz­drab­nia­nia ma­jąt­ków, względ­nie – chcą mieć mało dzie­ci po to, aby móc im dać wy­ższe wy­kszta­łce­nie, czy­li za­pew­nić udział w zy­skach bu­rżu­azji przez zdo­by­cie pa­ten­tów uni­wer­sy­tec­kich czy po­li­tech­nicz­nych.

Bu­rżu­azja, ogra­ni­cza­jąc licz­bę swych uro­dzeń, prze­ciw­dzia­ła w ten spo­sób nie­ko­rzyst­ne­mu dla niej po­wi­ęk­sza­niu licz­by lu­dzi uprzy­wi­le­jo­wa­nych, a drob­no­miesz­cza­ństwo i in­te­li­gen­cja bu­rżu­azyj­na chcą uła­twić so­bie wci­śni­ęcie się w sze­re­gi bu­rżu­azji, względ­nie zdo­być dla swych dzie­ci do­stęp do wy­so­ko opła­ca­nych po­sad.

Z zu­pe­łnie in­nych po­wo­dów wy­rze­ka się licz­ne­go po­tom­stwa pro­le­ta­riat i pra­cu­jące chłop­stwo. Nie­jed­na mat­ka i nie­je­den oj­ciec ro­bot­nik lub chłop chcia­łby być oto­czo­ny zdro­wy­mi i we­so­ły­mi dzie­ćmi, ale sta­ją temu na prze­szko­dzie ka­pi­ta­li­stycz­ne sto­sun­ki spo­łecz­ne.

Gło­do­we za­rob­ki albo i ca­łko­wi­ty brak pra­cy zmu­sza ol­brzy­mią masę ro­bot­ni­czą i chłop­ską do sta­łe­go nie­do­ja­da­nia lub wprost do gło­do­wa­nia. Strasz­li­wy brak miesz­kań, ko­niecz­no­ść gnie­żdże­nia się po kil­ka ro­dzin w jed­nej izbie do­pro­wa­dza­ją do tego, że ka­żde nowo na­ro­dzo­ne dziec­ko to pla­ga za­rów­no dla ro­dzi­ców, jak i dla ca­łe­go oto­cze­nia. Wie­ść, że żona za­szła w ci­ążę – to nie po­wód do ra­do­ści, jak­by na­praw­dę być po­win­no, lecz nie­szczęście, bo ma­jące przy­jść na świat dziec­ko to jesz­cze jed­ne usta przy i tak pu­stym sto­le.

Cóż więc dziw­ne­go, że w ta­kich wa­run­kach masy pra­cu­jące mu­szą za­da­wać gwa­łt naj­istot­niej­szym i naj­głęb­szym in­stynk­tom ludz­kim i wy­rze­ka­ją się po­tom­stwa, nie co­fa­jąc się przed żad­ny­mi spo­so­ba­mi, by­le­by tyl­ko uchro­nić się od przy­cho­dze­nia na świat co­raz to no­wych, z góry na nędzę i po­nie­wier­kę ska­za­nych dzie­ci.

Je­dy­ną radą rze­czy­wi­stą by­ło­by za­pew­nie­nie wszyst­kim lu­dziom mo­żno­ści wy­ży­wie­nia, odzia­nia i wy­cho­wa­nia wszyst­kich dzie­ci. Ale sfe­ry de­cy­du­jące do­szły do in­ne­go wnio­sku i po­sta­no­wi­ły zmu­sić masy pra­cu­jące do roz­mna­ża­nia się cho­ćby wbrew ich woli. W tym celu po­sta­no­wio­no prze­ciw­dzia­łać uświa­do­mie­niu mas w spra­wach ro­dze­nia dzie­ci, prze­szka­dzać roz­po­wszech­nia­niu środ­ków ochron­nych, a jed­no­cze­śnie ska­zy­wać na wi­ęzie­nie tych wszyst­kich, któ­rzy przy­czy­nia­ją się do spędza­nia pło­du. Ka­ra­na jest aku­szer­ka, ka­żdy, kto by jej po­ma­gał, a rów­nież sama nie­do­szła mat­ka.

For­mal­nie, kary przez ko­deks prze­wi­dzia­ne, od­no­szą się do wszyst­kich ko­biet, bez względu na ich przy­na­le­żno­ść kla­so­wą, w rze­czy­wi­sto­ści jed­nak spa­da­ją one tyl­ko na ko­bie­ty z masy pra­cu­jącej, po­nie­waż pa­nie ze sfer za­mo­żnych mają dość pie­ni­ędzy, aby ko­rzy­stać z usług wy­kwa­li­fi­ko­wa­nych le­ka­rzy spe­cja­li­stów. Pa­mi­ętać trze­ba, że o ile sztucz­ne po­ro­nie­nie, do­ko­na­ne ręka­mi nie­wpraw­ny­mi, po­ci­ąga za sobą ci­ężką cho­ro­bę, a nie­kie­dy i śmie­rć ope­ro­wa­nej ko­bie­ty, ta sama ope­ra­cja wy­ko­na­na przez do­bre­go le­ka­rza nie sta­no­wi żad­ne­go nie­bez­pie­cze­ństwa dla zdro­wia ko­bie­ty. Przy tym za­rów­no le­ka­rzo­wi, jak jego pa­cjent­ce w rze­czy­wi­sto­ści nie gro­zi żad­na kara – jak za wy­rwa­nie zęba lub prze­ci­ęcie wrzo­du.

Wi­dzi­my więc, że po­mi­mo po­zo­rów po­wszech­no­ści, kary spa­da­ją tyl­ko na ro­bot­ni­ce i chłop­ki, któ­re nad­to ska­za­ne są na cho­ro­by z po­wo­du ko­niecz­no­ści ucie­ka­nia się do nie­wy­kwa­li­fi­ko­wa­nych fu­sze­rek.

I ja­kiż jest re­zul­tat sro­gich kar?

Na zmniej­sza­nie się licz­by sztucz­nych po­ro­nień by­naj­mniej to nie wpły­wa, bo ko­bie­ty za­gro­żo­ne przy­jściem na świat nie­po­żąda­ne­go dziec­ka nie co­fa­ją się przed żad­ny­mi nie­bez­pie­cze­ństwa­mi. W Niem­czech obo­wi­ązu­je bar­dzo su­ro­wy ar­ty­kuł 218 nie­miec­kie­go ko­dek­su kar­ne­go, a mimo to ilo­ść sztucz­nych po­ro­nień ob­li­cza­ją tam na z górą mi­lion rocz­nie. Nie­miec­kie masy ro­bot­ni­cze roz­wi­nęły w cza­sach ostat­nich bar­dzo sze­ro­ką ak­cję spo­łecz­ną za ca­łko­wi­tym znie­sie­niem tego ar­ty­ku­łu ko­dek­su kar­ne­go.

Osta­tecz­nie otrzy­mu­je­my taki ob­raz: czo­ło­wym kra­jom ka­pi­ta­li­stycz­nym gro­zi wy­lud­nie­nie spo­wo­do­wa­ne by­naj­mniej nie upad­kiem sta­rych oby­cza­jów śre­dnio­wiecz­nych oraz re­li­gij­no­ści, lecz za­bój­czy­mi na­stęp­stwa­mi sa­mej go­spo­dar­ki ka­pi­ta­li­stycz­nej. Sfe­ry de­cy­du­jące jed­nak nie chcą i nie mogą tego przy­znać, i tyl­ko sy­pią sro­gi­mi ka­ra­mi. Od ta­kiej po­li­ty­ki licz­ba uro­dzeń się nie zwi­ęk­sza, ale za to co­raz gor­sze cier­pie­nia spa­da­ją na całą lud­no­ść pra­cu­jącą.

Ko­ściół ka­to­lic­ki, któ­ry od dłu­gie­go sze­re­gu wie­ków spe­łniał za­da­nie po­moc­ni­ka po­li­tycz­ne­go warstw uprzy­wi­le­jo­wa­nych i tym ra­zem ru­szył im na po­moc.

31 grud­nia 1930 pa­pież Pius XI ogło­sił en­cy­kli­kę, czy­li okól­nik do wszyst­kich wier­nych, _O ma­łże­ństwie chrze­ści­ja­ńskim_. W en­cy­kli­ce tej pa­pież po­tępia roz­wo­dy, rzu­ca gro­my na tych, co sto­su­ją środ­ki za­po­bie­gaw­cze prze­ciw­ko za­płod­nie­niu, wy­stępu­je jako zde­cy­do­wa­ny prze­ciw­nik rów­no­upraw­nie­nia ko­biet i na­ka­zu­je ko­bie­cie, aby po­słusz­na była mężo­wi i nie zaj­mo­wa­ła się ni­czym oprócz kuch­ni i dzie­ci. Na­ka­zy swo­je i twier­dze­nia pa­pież uza­sad­nia po­wo­ła­nia­mi się na Bi­blię, na oj­ców Ko­ścio­ła i na orze­cze­nia pa­pie­ży, swo­ich po­przed­nich, szcze­gól­nie zaś na en­cy­kli­kę pa­pie­ża Le­ona XIII, rów­nież od­no­szącą się do ma­łże­ństwa.

3. Co mówi papież, a co nauka o „ustanowieniu” małżeństwa?

En­cy­kli­ka roz­po­czy­na się krót­kim wy­kła­dem ko­ściel­ne­go po­glądu na ma­łże­ństwo:

„Ma­łże­ństwo – czy­ta­my w en­cy­kli­ce – nie zo­sta­ło ani usta­no­wio­ne, ani od­ro­dzo­ne przez lu­dzi, lecz przez Boga. Nie przez lu­dzi, lecz przez Boga, twór­cę sa­me­go stwo­rze­nia, i tego stwo­rze­nia od­no­wi­cie­la, Chry­stu­sa Pana, pra­wa­mi zo­sta­ło ob­wa­ro­wa­ne, wzmoc­nio­ne i wy­nie­sio­ne; pra­wa te nie mogą więc pod­le­gać żad­nym za­pa­try­wa­niom ludz­kim ani umo­wie wza­jem­nej ma­łżon­ków” (str. 5)¹.

„Wier­no­ść ma­łże­ńska wy­ma­ga przede wszyst­kim wy­łącz­nej jed­no­ści sta­dła ma­łże­ńskie­go, jaką sam Stwór­ca usta­no­wił w ma­łże­ństwie pra­ro­dzi­ców na­szych. We­dle woli jego, ma­łże­ństwo nie ist­nia­ło ina­czej, jak po­mi­ędzy jed­nym mężem i jed­ną nie­wia­stą” (str. 14).

Jak wi­dzi­my, we­dług Ko­ścio­ła naj­daw­niej­szą, naj­pier­wot­niej­szą for­mą sto­sun­ków płcio­wych mi­ędzy lu­dźmi było jed­no­że­ństwo, po­ży­cie jed­ne­go mężczy­zny z jed­ną ko­bie­tą, czy­li tzw. w na­uce mo­no­ga­mia.

Jest w tym tyle samo praw­dy, co w opo­wie­ści o utwo­rze­niu mężczy­zny „z mułu zie­mi”, a ko­bie­ty z że­bra męskie­go. W prze­ci­wie­ństwie do tych po­glądów ko­ściel­nych na­uka roz­ró­żnia na­stępu­jące ko­lej­ne for­my ma­łże­ństwa w spo­łe­cze­ństwie ludz­kim:

1. Naj­star­szą i naj­pier­wot­niej­szą for­mą sto­sun­ków płcio­wych jest bez­ład­ne ob­co­wa­nie płcio­we we­wnątrz hor­dy pier­wot­nej wszyst­kich mężczyzn ze wszyst­ki­mi ko­bie­ta­mi, przy czym bra­cia mogą mieć sto­sun­ki z sio­stra­mi, ro­dzi­ce z dzie­ćmi itd.

2. Jako sto­pień dal­szy znaj­du­je­my ro­dzi­nę opar­tą na po­kre­wie­ństwie. Ma­łże­ństwa gru­po­we for­mu­ją się tu­taj we­wnątrz ka­żde­go po­ko­le­nia. Wszy­scy dziad­ko­wie i bab­ki są mi­ędzy sobą męża­mi i żo­na­mi, dzie­ci ich – dru­gie po­ko­le­nie, a więc oj­co­wie i mat­ki, two­rzą dru­gą gru­pę, dzie­ci tych – trze­cie po­ko­le­nie, two­rzą trze­cią gru­pę wspól­nych ma­łżon­ków itd. Tak więc w tej for­mie ro­dzi­ny tyl­ko ro­dzi­ce i dzie­ci, dziad­ko­wie i wnu­ki są wy­łącze­ni od ob­co­wa­nia ma­łże­ńskie­go.

3. Ro­dzi­na pu­na­lua (wy­raz ha­waj­ski) tyl­ko tym ró­żni się od for­my po­przed­niej, że wy­łączo­ne są sto­sun­ki po­mi­ędzy sio­stra­mi i bra­ćmi. Mamy tu rów­nież ma­łże­ństwo gru­po­we, to zna­czy ro­dzi­nę sta­no­wi gru­pa mężów wraz z gru­pą żon, nie­będących ich sio­stra­mi. We­wnątrz gru­py wszy­scy mężo­wie mogą ob­co­wać ze wszyst­ki­mi żo­na­mi.

4. Ro­dzi­na pa­rzy­sta – na tym stop­niu roz­wo­ju mężczy­zna żyje z jed­ną ko­bie­tą, w ten jed­nak spo­sób, że wie­lo­że­ństwo i cza­so­wa nie­wier­no­ść do­zwo­lo­ne są mężo­wi, od ko­biet zaś wy­ma­ga­na jest wier­no­ść bez­względ­na i wia­ro­łom­stwo bywa ka­ra­ne okrut­nie. Jed­na­kże węzły ma­łże­ńskie mogą być ła­two roz­wi­ąza­ne, a dzie­ci – jak przy wszyst­kich po­przed­nich for­mach ro­dzi­ny – na­le­żą wy­łącz­nie do mat­ki.

5. Ro­dzi­na mo­no­ga­miczna, czy­li po­ży­cie jed­ne­go mężczy­zny z jed­ną ko­bie­tą i okre­śla­nie po­cho­dze­nia wy­łącz­nie w li­nii męskiej. Ro­dzi­na mo­no­ga­micz­na zna­mio­nu­je osta­tecz­ne zwy­ci­ęstwo mężczy­zny nad ko­bie­tą, bez­względ­ne pod­po­rząd­ko­wa­nie ko­bie­ty mężczy­źnie, nie­wo­lę ko­bie­ty.

Wi­dzi­my z tego, że mo­no­ga­mia była nie na po­cząt­ku – jak gło­si Ko­ściół – lecz na ko­ńcu dra­bi­ny roz­wo­jo­wej. Po­ja­wie­nie się ro­dzi­ny mo­no­ga­micz­nej po­prze­dzi­ły set­ki ty­si­ęcy lat in­nych form po­ży­cia ma­łże­ńskie­go mi­ędzy lu­dźmi.

En­gels – wraz z Mark­sem za­ło­ży­ciel so­cja­li­zmu na­uko­we­go – tak stresz­cza do­tych­cza­so­we, przez licz­ne ty­si­ąc­le­cia ci­ągnące się dzie­je ro­dzi­ny:

„Mamy trzy głów­ne for­my ma­łże­ństwa, któ­re od­po­wia­da­ją w zu­pe­łno­ści trzem głów­nym okre­som roz­wo­ju ludz­ko­ści. Dzi­ko­ści od­po­wia­da ma­łże­ństwo gru­po­we, bar­ba­rzy­ństwu – ma­łże­ństwo pa­rzy­ste, a cy­wi­li­za­cji mo­no­ga­mia, do­pe­łnia­na przez wia­ro­łom­stwo i pro­sty­tu­cję. Po­mi­ędzy ma­łże­ństwem pa­rzy­stym a mo­no­ga­mią wkra­da się na wy­ższym stop­niu bar­ba­rzy­ństwa po­sia­da­nie nie­wol­nic oraz wie­lo­że­ństwo”².

By­naj­mniej nie wy­ni­ka z tego jed­nak, aby mo­no­ga­mia, czy­li for­mal­ne – a zwy­kle nie fak­tycz­ne – po­ży­cie jed­ne­go mężczy­zny z jed­ną ko­bie­tą, była już osta­tecz­ną i na wie­ki wie­ków nie­zmien­ną for­mą po­ży­cia ma­łże­ńskie­go. Prze­ciw­nie – w no­wym wy­zwo­lo­nym po­rząd­ku spo­łecz­nym na miej­sce sta­rej, a dzi­siaj bu­rżu­azyj­nej mo­no­ga­mii, przyj­dą inne, do no­wych wa­run­ków przy­sto­so­wa­ne for­my po­ży­cia ma­łże­ńskie­go.

4. Istota jednożeństwa, czyli monogamii

Ko­ściół na­ucza, że mo­no­ga­mia była for­mą ma­łże­ństwa usta­no­wio­ną przez Boga, a bu­rżu­azyj­ni fi­lo­zo­fo­wie ide­ali­stycz­ni gło­szą, że jest to for­ma naj­wy­ższa i osta­tecz­na, po­nie­waż roz­wi­nęła się na pod­sta­wie wiel­kiej mi­ło­ści dwoj­ga lu­dzi.

W tej mi­ło­ści, któ­rą bu­rżu­azyj­ni pi­sa­rze ide­ali­stycz­ni pi­szą oczy­wi­ście przez duże M, jest tyle samo praw­dy, co w bi­blij­nych dzie­jach Ada­ma i Ewy.

Nie na­kaz bo­ski i nie opie­wa­na przez po­etów Mi­ło­ść za­de­cy­do­wa­ły o utrwa­le­niu się jed­no­że­ństwa, lecz sto­sun­ki pro­duk­cyj­ne i zwi­ąza­na z nimi wła­sno­ść pry­wat­na. En­gels tak o tym pi­sze:

„Ro­dzi­na mo­no­ga­micz­na po­wsta­je z ro­dzi­ny pa­rzy­stej na po­gra­ni­czu śred­nie­go i wy­ższe­go stop­nia bar­ba­rzy­ństwa. Osta­tecz­ne jej zwy­ci­ęstwo sta­no­wi ozna­kę roz­po­częcia się cy­wi­li­za­cji. Za­sa­dza się ona na pa­no­wa­niu mężczy­zny, bez­po­śred­nim jej ce­lem jest ro­dze­nie dzie­ci, któ­rych oj­co­stwo musi być pew­ne, po­nie­waż dzie­ci te ob­jąć mają dzie­dzic­two ma­jąt­ku oj­cow­skie­go… Pra­wo nie­wier­no­ści ma­łże­ńskiej jest tu oby­cza­jo­wo przy­zna­ne mężczy­źnie; w mia­rę roz­wo­ju spo­łecz­ne­go ko­rzy­sta on z tego pra­wa co­raz bar­dziej; gdy­by zaś to samo ro­bić chcia­ła żona, zo­sta­ła­by uka­ra­na bar­dzo su­ro­wo” (str. 71-72).

Jak wi­dzi­my, podług En­gel­sa ro­dzi­na mo­no­ga­micz­na po­wsta­je i utrwa­la się przede wszyst­kim w celu za­pew­nie­nia dzie­dzi­cze­nia. Warsz­tat pra­cy, rze­mie­śl­ni­czy lub rol­ny, a ta­kże ka­pi­ta­li­stycz­ne przed­si­ębior­stwo, han­dlo­we lub prze­my­sło­we, musi mieć za­pew­nio­ną ci­ągło­ść roz­wo­ju po­przez wie­le po­ko­leń, musi prze­cho­dzić z ojca na syna. To dzie­dzi­cze­nie warsz­ta­tu pra­cy lub przed­si­ębior­stwa to głów­na pod­sta­wa, na któ­rej roz­wi­nęło się ma­łże­ństwo mo­no­ga­micz­ne.

Że tak jest rze­czy­wi­ście, czy­li że spra­wy eko­no­micz­ne de­cy­du­ją o ma­łże­ństwie mo­no­ga­micz­nym, to wi­dzi­my aż do dnia dzi­siej­sze­go w ro­dzi­nach bu­rżu­azyj­nych, ob­szar­ni­czych i wiel­ko­chłop­skich, czy­li w tych, któ­re wła­śnie za­in­te­re­so­wa­ne są w utrzy­ma­niu tej for­my ma­łże­ństwa. W ro­dzi­nach tych za­war­cie ma­łże­ństwa za­le­ży nie tyle od skłon­no­ści dwoj­ga mło­dych ku so­bie, ile przede wszyst­kim od względów ma­jąt­ko­wych. Oże­nek musi od­być się „w swo­jej sfe­rze” – to zna­czy – bu­rżu­azja nie po­zwa­la swo­im dzie­ciom że­nić się z nie­po­sia­da­jący­mi ma­jąt­ku ro­bot­ni­ka­mi; głów­nym zaś ce­lem ożen­ku jest po­wi­ęk­sze­nie ma­jąt­ku i za­pew­nie­nie mu le­gal­nych spad­ko­bier­ców.

Jak już mó­wi­li­śmy, mo­no­ga­mia ni­g­dy i ni­g­dzie nie jest prze­strze­ga­na ści­śle. To­wa­rzy­szy jej za­wsze pro­sty­tu­cja i wia­ro­łom­stwo żon. Pa­nom z bu­rżu­azji nie wy­star­cza nie­wo­le­nie żon i có­rek ro­bot­ni­czych i chłop­skich, lecz znaj­du­ją szcze­gól­ną przy­jem­no­ść w uwo­dze­niu żon jed­ni dru­gim. Je­śli do­da­my do tego ma­so­we ko­rzy­sta­nie z pro­sty­tu­cji przez mło­dzież, któ­ra – szcze­gól­nie w sfe­rach in­te­li­genc­kich i bu­rżu­azyj­nych – żeni się zwy­kle do­pie­ro mi­ędzy 25 a 30 ro­kiem ży­cia, gdy doj­rza­ło­ść płcio­wa przy­cho­dzi oko­ło roku 18, a ta­kże ży­cie płcio­we pa­nien, roz­po­czy­na­ne na dość dłu­go przed ofi­cjal­nym wy­jściem za mąż, będzie­my mu­sie­li stwier­dzić, że bu­rżu­azyj­ne jed­no­że­ństwo, niby będące pod­sta­wą mo­ral­no­ści spo­łecz­nej, jest w rze­czy­wi­sto­ści tyl­ko po­kryw­ką praw­ną. W ży­ciu prak­tycz­nym za­mie­nia się ono na ob­co­wa­nie bar­dzo wie­lu mężczyzn z bar­dzo wie­lo­ma ko­bie­ta­mi.

Spo­łe­cze­ństwo bu­rżu­azyj­ne jed­nak nie ma nic prze­ciw­ko ta­kie­mu sta­no­wi rze­czy i uda­je, że tego nie wi­dzi. Idzie mu bo­wiem w rze­czy­wi­sto­ści głów­nie o za­cho­wa­nie stro­ny praw­nej, je­dy­nie o to, aby ka­żdy wła­ści­ciel ma­jąt­ku mógł po­zo­sta­wić po so­bie le­gal­nych spad­ko­bier­ców.

Tak samo pa­trzy na te rze­czy Ko­ściół. Gdy mężczy­zna ko­rzy­sta z usług pro­sty­tu­tek, gdy za­da­je się z cu­dzy­mi żo­na­mi, lub gdy żona od­da­je się in­nym mężczy­znom, ksi­ądz na spo­wie­dzi nie od­mó­wi im roz­grze­sze­nia, by­le­by sza­no­wa­li przy tym wszyst­kim prze­pi­sy przy­zwo­ito­ści bu­rżu­azyj­nej, to zna­czy byle ro­bi­li to wszyst­ko poza za­sło­ną ta­jem­ni­cy. Wy­klnie jed­nak, gdy­by wbrew za­ka­zom ko­ściel­nym jaw­nie roz­wie­dli się i we­szli w nowe zwi­ąz­ki ma­łże­ńskie. Ko­ścio­ło­wi bo­wiem, tak samo jak pra­wo­daw­cy bu­rżu­azyj­ne­mu, za­le­ży nie na rze­czy­wi­stej nie­na­ru­szal­no­ści tzw. wier­no­ści ma­łże­ńskiej, lecz na obro­nie wła­sno­ści pry­wat­nej, któ­ra musi mieć za­pew­nio­nych le­gal­nych spad­ko­bier­ców.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: