Przywitaj się z królową. Gafy, wpadki, faux pas i inne historie - ebook
Przywitaj się z królową. Gafy, wpadki, faux pas i inne historie - ebook
Kulisy fascynującego świata międzynarodowej dyplomacji.
Praktyczny przewodnik po świecie savoir vivre’u.
Kiedy w XVII wieku w wąskiej haskiej uliczce spotkali się francuscy i hiszpańscy dyplomaci, trzeba było rozbierać ogrodzenie, aby nikt nikomu nie musiał ustępować miejsca. Dziś do wywołania międzynarodowego skandalu wystarczy niefortunny wpis na Twitterze.
• W jakim porządku witać gości?
• Czego nie dawać w prezencie?
• Jak wznosić toasty?
• Dlaczego jeden z najdroższych obiadów w historii kosztował aż 570 tysięcy dolarów?
• Dlaczego Bronisław Komorowski ukradł kieliszek królowej, a Andrzej Duda wpadł w pułapkę z uściskiem dłoni?
• Co otrzymał w podarunku Donald Tusk poza kompletem ołówków?
• Jak zareagował Fidel Castro na hasło „Zjesz i sobie pojedziesz” podczas Szczytu Narodów Zjednoczonych?
• Kto przepraszał królową Elżbietę II za nazwanie jej „mruczącą kotką”?
Przywitaj się z królową. Gafy, wpadki, faux pas i inne historie to błyskotliwe wprowadzenie do systemu dyplomatycznych symboli, kodów i ceremonii. Pomocne vademecum – nie tyko podczas spotkań biznesowych i oficjalnych uroczystości, ale również w życiu prywatnym.
Skarbnica wiedzy i anegdot niezbędna zarówno w pałacu prezydenckim, jak i w domu każdego światowego człowieka.
Daniel Passent
Tyle anegdot dyplomatycznych z czasów dawnych i jak najbardziej współczesnych nie przeczytacie nigdzie w tak skompensowanej formie. Czyta się jak powieść.
Jan Wojciech Piekarski, ambasador ad personam
To się może przydać. Zwłaszcza teraz. Nie tylko pracownikom ważnych kancelarii. Żeby się przekonać, że inni też popełniają błędy, a samemu robić ich trochę mniej. I żeby przyjemnie spędzić czas.
Jacek Żakowski
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7924-470-6 |
Rozmiar pliku: | 12 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dyplomacja to sztuka mówienia komuś „Idź do diabła!” w taki sposób,
aby już cieszył się na samą myśl o tym, jak przyjemna czeka go podróż.
stary dowcip polityczny
Nie oszukujmy się. Nie warto. Gafy wszyscy popełnialiśmy, popełniamy i będziemy popełniać. Towarzyszą nam tak długo, jak umiejętność porozumiewania się. A może lepiej napisać: „niedogadywania się”. Faux pas, wpadki, niedopatrzenia, niezręczności, przejęzyczenia, niedomówienia, nieporozumienia, wtopy, kiksy, towarzyskie katastrofy, aż po przemyślane i celowe afronty. Jakkolwiek ich nie nazwać, wszystkie mają jedną cechę wspólną – gdy już się wydarzą, nie da się ich cofnąć. Tak jak wypowiedzianych czy napisanych słów albo popełnionych czynów. Można się tylko nauczyć, jak sobie z nimi radzić. Jak obracać je w żart albo jak budować na nich lepsze relacje.
Konsultant polityczny Roger Ailes stworzył kiedyś tak zwaną medialną teorię „zagłębienia dla orkiestry”. Chodziło mu o to, że jeśli na scenie będzie dwóch polityków i jeden z nich obwieści, iż znalazł rozwiązanie konfliktu bliskowschodniego, a drugi, spadając ze sceny, wpadnie do pomieszczenia dla orkiestry, to oczywiście ten drugi trafi na nagłówki gazet i znajdzie się w czołówce telewizyjnych wiadomości. Dziś decyduje „obrazek”, polityka musi być ładnie opakowana. Wielkie negocjacje dyplomatyczne mogą zostać sprowadzone do kilkudziesięciu, a czasem nawet kilku sekund w relacjach prasowych. I dlatego należy wykorzystywać te okazje. Trzeba mieć tego świadomość także w świecie biznesu.
Sam miałem okazję w życiu zaliczyć olbrzymią liczbę wpadek. Wciąż od czasu do czasu coś mi się wymknie. Nieraz mam też ochotę „zdjąć” przyklejony do twarzy uśmiech i powiedzieć niektórym grubiańsko zachowującym się osobom, co o nich myślę. Wręcz dymią mi wtedy uszy. I choć to trudne, pracuję nad opanowaniem. Jest i drugi element konieczny, gdy mówimy o trzymaniu się zasad protokołu, etykiety i dobrego wychowania. To cierpliwość i tolerancja. Zresztą ponoć są one użyteczne na co dzień w życiu rodzinnym. Wspominał o tym w 1997 roku książę Edynburga Filip – małżonek królowej Elżbiety II, znany z tego, że popełnia jedną gafę za drugą. Gdy zapytano go o sekret udanego małżeństwa, odparł: „Tolerancja to niezbędny składnik… Możecie mi wierzyć, że królowa tej wartości ma w sobie w bród”.
Gdy zaś powiedziałem mojej Babci – osobie z pokolenia, które urodziło się w czasie II wojny światowej (czyli nie miało szans zapoznać się z krótkimi tradycjami polskiej dyplomacji przedwojennej) – że piszę tę książkę, stwierdziła, iż najwyższy czas, żeby ludzie w Polsce mogli się więcej nauczyć o różnych zwyczajach dyplomatycznych. Jak podkreśliła: „Ludzie o tych sprawach wtedy nie słyszeli”. I dotarło do mnie. Zobaczyłem jak na dłoni to, o czym pisze doktor Dobromir Dziewulak z Biura Analiz Sejmowych: „W Polsce rozkwit protokołu dyplomatycznego nastąpił w okresie międzywojnia – wcześniej nie było ku temu odpowiednich warunków. Po okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów, która – choć prowadziła aktywną politykę zagraniczną – nie utrzymywała stałych ambasad, na co nie wyrażał zgody ówczesny Sejm, nastąpił okres rozbiorów. A to właśnie były lata zasadnicze dla kształtowania się w Europie sztuki protokołu dyplomatycznego. Polska rozbiorowa była pozbawiona niepodległości, a zatem i takich instytucji państwa jak służba dyplomatyczna. Polski protokół zaczął się więc tworzyć dopiero wraz z odbudową niepodległego państwa – po I wojnie światowej. Głównymi współtwórcami protokołu byli Stefan Przeździecki i Karol Bertoni – do czasu odzyskania niepodległości zawodowi dyplomaci: pierwszy z nich w służbie Rosji, a drugi – Austro-Węgier. Tworzony przez nich zespół przepisów protokolarnych obowiązywał w pracy służby dyplomatycznej II Rzeczypospolitej, łącząc zwyczaje panujące na najbardziej wyrafinowanych dworach Europy, petersburskim i wiedeńskim, wzbogacone o elementy polskiej tradycji narodowej. (…) Po roku 1945, pomimo znacznego ograniczenia w PRL funkcji protokołu dyplomatycznego i opracowania nowego ceremoniału, który w zasadzie opierał się na protokole wypracowanym w II Rzeczypospolitej, dopiero przemiany 1989 roku umożliwiły pełne wykorzystanie doświadczeń i tradycji szkoły naszego protokołu”.
Natomiast protokół umiejętnie stosowany może być też narzędziem uprawiania polityki, co podkreśla w książce uchodzącej w Polsce za swoistą „biblię” protokołu ambasador Tomasz Orłowski: „Słynna jest historia dworu otomańskiego, który przez cały wiek XIX – manifestując wrogość turecko-rosyjską – pozostawiał wolne miejsce oczekujące na posła polskiego. Gdy wyczytywano go na uroczystościach dworskich, odpowiedź szambelana brzmiała nieodmiennie: »Empêchê! – nie mógł przybyć«. Posługując się językiem protokołu, możemy nawet – gdy taka jest wola stosującego go państwa – posuwać się do starannie przygotowanej i świadomej zniewagi dyplomatycznej, by zasygnalizować poważny kryzys w stosunkach z innym państwem. Tradycyjnie często posługiwała się nim dyplomacja francuska – od Napoleona obrażającego ambasadorów państw, którym zamierzał wydać wojnę, przez generała de Gaulle’a, który celował w sztuce odmowy uściśnięcia dłoni rozmówcy, aż po niedawne wypowiedzi prezydenta Chiraca wyrażającego się protekcjonalnie o nowych państwach członkowskich Unii Europejskiej. Podobnym działaniem była na jesieni 2003 roku publiczna manifestacja niechęci prezydenta Busha do spotkania z kanclerzem Schröderem, wzmocniona nieoczekiwanym przyjęciem przez niego w Białym Domu drugorzędnego polityka niemieckiej opozycji, co prasa niemiecka uznała za przejaw »wojny dyplomatycznej«. Takie intencjonalne działanie nie jest gafą, nie ma cech osobistych i nigdy nie wynika z nieumiejętności panowania nad własnymi emocjami; jest precyzyjnym przesłaniem wysłanym językiem protokołu dyplomatycznego”.
Zaś jeśli spojrzeć szerzej na dzieje świata, pierwszym oficjalnie zapisanym porządkiem dotyczącym etykiety i odnoszącym się do obcych przedstawicieli jest dzieło cesarza bizantyjskiego Konstantyna VII Porfirogenety O ceremoniach dworu bizantyńskiego (953). Uroczystości z udziałem cesarza były drobiazgowo zaplanowane: „Cesarz przyjmował posła w uroczystym stroju, zasiadając na tronie w otoczeniu wysokich dostojników dworu, niewątpliwie ceremoniał się zmieniał w zależności od rangi samego posła. Na widok cesarza poseł padał na ziemię, powstawał i przybliżał się do tronu, klękał i całował stopy cesarza, (…) potem (…) poseł z trzykrotnym pokłonem opuszczał salę audiencyjną. (…). Niekiedy podczas takich uroczystości specjalne chóry wydawały pochwalne okrzyki na cześć cesarza, grały organy, śpiewały ptaki, a z gardzieli lwów-pomników otaczających tron cesarski – rozlegały się im do wtóru ogłuszające ryki”. Można przyjąć, że od tego momentu protokół był wykorzystywany jako narzędzie polityki zagranicznej. Cesarstwo bizantyjskie już wtedy próbowało różnych sztuczek wizerunkowych wiążących się z etykietą i ceremoniałem: „Witane na granicy poselstwo prowadzone było do Konstantynopola trudnymi, niedostępnymi szlakami, nigdy zaś wprost. Pokazywano, jak wielkie niebezpieczeństwa czyhają po drodze. Dbano o to, aby posłowie kontaktowali się tylko z wyznaczonymi ludźmi, ci zaś otrzymywali szczegółowe instrukcje, co mogą powiedzieć, o czym zaś muszą milczeć. Na cześć posłów wydawano uczty i organizowano zabawy. Uginające się pod jadłem i napojami stoły, bogato przystrojone sale audiencyjne, nawet w okresach, kiedy kasa Cesarstwa Bizantyjskiego nie była zasobna, miały utwierdzić posłów w przekonaniu, a za ich pośrednictwem władców obcych państw, że tak potężnego sąsiada nie warto atakować”. Taki skodyfikowany styl powitań utrzymał się już później przez całe wieki. W średniowieczu i w kolejnych epokach to głównie dwory brytyjski i francuski kształtowały normy dyplomatyczne: „Poselstwa podróżowały do monarchów, by w imieniu swych władców zawierać sojusze, prosić o pokój lub proponować małżeństwa dynastyczne. Sposób, w jaki były przyjmowane przez władcę, wynikał ze zwyczajów dworskich”.
Znane były też sankcje za krytykę czy urażenie godności cesarza – pomazańca bożego, później królów – czyli korony, a następnie głowy państwa – reprezentującej naród. Początkowo było to natychmiastowe skrócenie o głowę, powieszenie, rozerwanie na strzępy, uznanie za zdrajcę, banicja, wyjęcie spod prawa, wymyślne tortury czy skazanie na spędzenie reszty życia w lochu. Wraz z rozwojem cywilizacji okrutność kar łagodniała, aż do pojawienia się demokracji i możliwości otwartej krytyki. Oczywiście posłańców z zagranicy starano się od początku traktować na innych – bardziej liberalnych zasadach, ale i oni czasem mieli pecha, jeśli zbyt świerzbił ich język. W końcu przyjęto zasadę nietykalności posłów. Nie wszystkie gafy brano od razu za afront, czasem jednak niektóre potknięcia kończyły się źle dla nieuważnych poddanych. Rozważmy na przykład taki oto problem: czy stąpnięcie na szatę królowej to zdrada? Zdarzało się, że odpowiedź na to pytanie była wyłącznie pragmatyczną oceną polityczną władcy, mimo to termin prawny, określający ujmę na honorze głowy państwa, pozostał. Znany był jeszcze w czasach rzymskich (crimen laesae maiestatis). Dziś odpowiada mu francuskie określenie lèse-majesté. Obrażając bowiem głowę państwa, obraża się państwo przez tę osobę reprezentowane. I tak zniewaga króla czy królowej jest przestępstwem choćby w Danii, Holandii, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Kuwejcie, Jordanii, Maroku, Tajlandii czy Malezji. Zaś w Niemczech, Włoszech, Szwajcarii, jak i zresztą w Polsce, obrażanie nawet obcej głowy państwa jest prawnie zakazane.
I choć nadwrażliwi zdarzają się i dziś, to raczej za niezamierzoną gafę głową nie odpowiemy. Niemniej warto zaczerpnąć wiedzę, która pozwoli uniknąć nawet nieświadomego kładzenia głowy pod topór. A gdzie znaleźć bardziej jaskrawe przykłady gaf niż te, które popełniają znani politycy czy celebryci? Gogol pisał: „Z czego się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie” i można by rzec, że jak w krzywym zwierciadle, patrząc na zachowania znanych czy tak zwanych osób publicznych, możemy zobaczyć czy usłyszeć własne potknięcia. I na ich wpadkach możemy się uczyć, jakie sformułowania, gesty, sytuacje czy słowa mogą być obarczone ryzykiem popełnienia gafy. „Kiedyś, gdy premierowi Francji G. Clemenceau (1841–1929) zarzucono pomyłkę, odpowiedział: »Popełniłem więcej błędów, o których nie wiecie«. Oby stać nas było na takie rozbrajanie krytyków!”.
------------------------------------------------------------------------
Przypisy
http://www.michalwojtkiewicz.pl/wp-content/uploads/2011/04/Precedencja_stanowisk_publicznych_w_Polsce.pdf
Tomasz Orłowski, Protokół dyplomatyczny, ceremoniał & etykieta, PISM, Warszawa 2006, wydanie drugie poprawione, s. 18
Gerard Labuda, Historia dyplomacji Polskiej, pod red. Mariana Biskupa, Tom I, PWN, Warszawa 1982, s. 72
Sergiusz Sidorowicz, Tajemnice protokołu dyplomatycznego, http://archiwum.wiz.pl/2001/01083600.asp
Tomasz Orłowski, Protokół dyplomatyczny, ceremoniał & etykieta, PISM, Warszawa 2006, wydanie drugie poprawione, s. 19
Stefan Garczyński, Gafy – komizm mimowolny, Warszawa 1986, s. 15.Szukaj w dobrych księgarniach i na
www.labotiga.pl
Korespondencja godna szerszego
grona odbiorców
„Nie dajcie sobie wmówić, że nie należy czytać cudzych listów”.
Michał Rusinek
Listy niezapomniane to zbiór ponad stu wyjątkowych, najciekawszych i najważniejszych listów w historii ludzkości. To poruszające świadectwo umierającej sztuki korespondencji, w której przez wieki odbijały się całe piękno, finezja smutek i radość naszej cywilizacji.
www.wsqn.pl
Szukaj w dobrych księgarniach i na
www.labotiga.pl
Unikalne przewodniki po świecie mody męskiej i damskiej
Dla pań i panów bez względu
na wiek i preferowany styl
Elegancja to nie podążanie za trendami. To przede wszystkim klasyczne i ponadczasowe fasony, tkaniny
i wzory, umiejętność łączenia poszczególnych elementów garderoby, a także stosowanie kilku prostych zasad. W książkach znajdują się inspirujące propozycje stylizacji i praktyczne porady dotyczące zakupów.