- W empik go
Psałterz floryański i Biblia królowej Zofii: Dwa najdawniejsze pomniki piśmienne starożytnej polszczyzny - ebook
Psałterz floryański i Biblia królowej Zofii: Dwa najdawniejsze pomniki piśmienne starożytnej polszczyzny - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 253 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DWA NAJDAWNIEJSZE POMNIKI PIŚMIENNE STAROŻYTNEJ POLSZCZYZNY
napisał
Dr. Libelt.
Piśmienne zabytki, czyli tak zwane rękopisy, manuskrypty, kodeksy, poprzedzające o wiele lat pierwsze druki polskie, muszą być nadzwyczajnej wartości pod względem budowy języka, jego form wyrabiających się z czasem, jego głosowni i jego pisowni. Dla badacza lingwistyki polskiej są nieocenionym skarbem. Sięgają one u nas XIV i XV wieku. Profesor Małecki policza do nich wedle porządku czasu: 1) Psałterz Floryański, znany pod nazwiskiem psałterza królowej Małgorzaty; 2) Biblią królowej Zofii; 3) Przekłady statutów Swiętosława z Wocieszyna i Macieja z Rożana; 4) Kazania gnieźnieńskie polskie, wydane w Poznaniu 1857 roku, pod tytułem: Zabytek dawnej mowy polskiej; 5) Kodeks Kurnicki statutu Wiślickiego w przekładzie polskim, dotąd nieogłoszony drukiem; 6) Książeczkę do nabożeństwa (Liber Precarius) św. Jadwigi, a właściwie pisaną dla Nawojki; 7) Kodeks psałterza, zwanego mylnie psałterzem królowej Jadwigi, będący późniejszą o wiele i dla tego pozmienianą kopią psałterza Floryańskiego i 8) Ortyle Magdeburskie, znajdujące się w zakładzie Imienia Ossolińskich we Lwowie, oddrukowane w V tomie Literatury Wiszniewskiego (1) Dodałbym do tego rejestru Modlitwy ubogiego Wacława; jest to staropolska książeczka do nabożeństwa z XV wieku którą odkrył hr. Przezdziecki w Peszcie. Są tam godzinki i modlitwy z brewiarza, ale i psalmy dosłownie tłomaczone. Dr. Nehring, mając sobie udzielony z tej książeczki wyjątek z psalmu 118, znalazł w niektórych zwrotkach tekst podobny do psałterza Floryańskiego (2). Należałyby tu nareszcie po tekstach łacińskich – (1) Zob… wstęp do Biblii królowej Zofii, wydanie Ant. Małeckiego str. XLIII.
(2) Zob. Iter Florianense str. 41 i 42.
rozrzucone wyrazy polskie od XI do XIV wieku, które starannie zebrał Baudouin de Courtenay w piśmie: O drewne-polskom jazykie do XIV stul. Lipsk 1870 roku. Także karta pergaminowa z psalmem 50 znaleziona przez Konstantego Świdzińskiego i udzielona J. S. Bandtkiemu, w podobiźnie podana przez Maciejowskiego w Dodatkach do piśmiennictwa Polskiego, sięgająca zdaje się rychlejszej epoki, niżeli psałterz Floryański. Uderzające jest z tą kartą podobieństwo drugiej karty pergaminowej, także z polskim tekstem psalmu 50go, znajdującej się w bibliotece Medyckiej i podanej także przez Maciejowskiego w przytoczonych Dodatkach. Nie należałoby pominąć, acz są drobniejszej objętości, pieśni Bogarodzica z roku 1408, modlitw pańskich z roku 1400 i 1412, oraz fragmentu żywota św. Błażeja, ogłoszonego w Bibliotece Ossolińskich roku 1864. Oddrukowanie i umiejętne porównanie tych cennych rękopiśmiennych zabytków, podałyby nam kanon języka polskiego, tak, jak nim mówiono i pisano w czternastym i piętnastym wieku i wyświeciłyby dwuwiekową kolej, w której się język nasz do nowych i stałych form wyrabiał.
Pod koniec bieżącego roku ukazały się dwie ważne prace, torujące ku temu drogi i ułatwiające poszukiwania przyszłemu badaczowi starożytnej polszczyzny. Najprzód ukazało się: Iter Florianense. O Psałterzu Floryańskim łacińsko-polsko-niemieckim, w szczególności o polskim jego dziale napisał prof. W. Nehring w Poznaniu 1871 roku, nakładem księgarni J. K. Żupańskiego. Zaraz potem wyszła z druku Biblia królowej Zofii, żony Jagiełły z kodeksu Szaroszpatackiego, nakładem księcia Jerzego Henryka Lubomirskiego, wydana przez Antoniego Małeckiego we Lwowie, w drukarni zakładu narodowego Imienia Ossolińskich 1871 roku.
Tak Psałterz jak Biblia należą do najstarszych pomników piśmiennictwa polskiego. O nich też tylko mówić postanowiłem, aby zwrócić na nie uwagę uczonej naszej publiczności.
Opactwo św. Floryana leży w wyższej Austryi pomiędzy Linzem a Ens. W bogatej jego bibliotece, należącej do kanoników regularnych, znajduje się rękopism na pergaminie w arkuszowym formacie, oprawny w białą skórę, na której wyciśnięty rok 1564 i nazwisko introligatora Hainrich Yegem. Jest to całkowity psałterz w łacińskim, polskim i niemieckim języku; to jest wiersz każdy psalmu następuje w trzech językach po sobie. Pisane są w dwóch kolumnach, po 26 linii. W tekst psalmu 118 wsunięte jest Symbolum sancti Athanasii. Na końcu kodeksu jest jeszcze pięć kantyków. Ostatni Cant. Habacuc przerwany jest na wierszu dziesiątym. Z początku kodeksu braknie karty tytułowej z częścią tekstu, który nie zawiera jeszcze psalmów, ale dwa prologi św. Augustyna. Obydwa zajmują dwie pierwsze karty kodeksu. Napisów żadnych nie ma, a same ozdobniejsze inicyały wskazują początek nowego psalmu. Gdy wiersz odpowiedni łaciński z kartą tytułową zaginął, kodeks rozpoczyna się wierszem polskim, potem niemieckim i dopiero znowu następuje nowa trójka wierszy z wierszem łacińskim na przedzie
Duszo welbi vsta cziscy.
Und dy zele edil macht und den munt reyneget.
Cor letificat turrim alte locat in coelo
Serce weseli weszo wisoko stawi na nebesech.
Rękopism obejmuje dziś 296 stronnic, dwie z karty tytułowej zaginęły. Cały kodeks złożony z zeszytów. Pierwsze 25 są kwaterniony (czworoarkuszowe), prócz 20 i 22, które są terniony, reszta zeszytów od 26 do 35 są kwinterniony, prócz 29go, który jest sześcioarkuszowym. Rękopism pisany jest gotyką, a ozdobiony cały illuminacyami, górą, dołem i środkiem kolumn, tudzież w inicjałach i w liniach po za wierszami psalmowemi opróżnionych.
Pierwszy ks. Chmel, bibliotekarz opactwa, nie posiadający żadnego z języków sławiańskich, uznawszy wartość psałterza, odpisał tekst polski i niemiecki i posłał te próby uczonemu Kopitarowi, kustoszowi biblioteki cesarskiej w Wiedniu. Ten je zakomunikował J. S. Bandtkiemu, który kosztem Towarzystwa Naukowego Krakowskiego wydał książeczkę 1827 roku, 40 stronnic obejmującą, z tytułem łacińskim i dał pierwszą, wiadomość o tym ciekawym najstarszym psałterzu polskim, znajdującym się w bibliotece kanoników Laterańskich w klasztorze św. Floryana. Gdy z powodu rewolucyi listopadowej porozumiewania się Kopitara z Towarzystwem Przyjaciół Nauk w Warszawie, o wydanie psałterza Floryańskiego, spełzły na niczem, podjął się tego Stanisław hr. Borkowski, i tekst polski kodeksu ukazał się w Wiedniu 1834 roku, pod tytułem: "Psałterz królowej Małgorzaty, pierwszej małżonki Ludwika I króla polskiego i węgierskiego, córki króla czeskiego i cesarza Karola IV; najstarszy dotąd znany pomnik piśmiennictwa polskiego, wydany staraniem Stanisława hr. na Skrzynnie Dunina Borkowskiego.
Rzeczywistym wydawcą i korrektorem był Kopitar, który sprowadził na ten cel kodeks Floryański do Wiednia. Borkowski napisał przedmowę i ułożył słownik. Wywiązała się ztąd dość gryźliwa polemika między Kopitarem i Borkowskim, tocząca się już w Wiedeńskich Rocznikach, już w osobnych pisemkach, którą tu pomijamy. Pisma naukowe polskie i czeskie podawały wiadomości o psałterzu Floryańskim. Jan Papłoński prof… uniwersytetu Warszawskiego oglądał na miejscu kodeks i porównywał z tekstem drukowanym Borkowskiego; napisał 1869 roku do Biblioteki Warszawskiej w zeszycie marcowym artykuł "Rekopis Psałterza Małgorzaty".
We wszystkich tych wiadomościach przeważnem było zdanie, najuczeńszego swego czasu slawisty Bartłomieja Kopitara, które się da streścić w następnej osnowie. Rękopism składa się najwyraźniej z trzech osobnych części, pokazuje to różność ręki i innych językowych znamion. Z tych ostatnia część o wiele jest starszą od pierwszej, a środkowa najkrótsza, jest sklejeniem jakiegoś układacza tych dwóch różnoczesnych ułamków do jednej całości zupełnego psałterza. Pierwsza część, jak to w ornamentach herbu Andegaweńskiego widać, który aniołek trzyma z jednej strony, a z drugiej podobny aniołek trzyma literę M na krzyż spleconą, co się jeszcze w kilku miejscach w illustracyach powtarza, przeznaczoną znać była dla Maryi, córki Ludwika I, mającej być królową polską i spisaną została około 1370 – 1380 roku. Ostatnia część sięga może końca XIII wieku i przybyła z Polski, może albo z Maryą córką księcia Kazimierza, drugą żoną Karola Roberta, która zmarła 1317 roku, albo z Elżbietą, siostrą Kazimierza W. ostatnią żoną Karola Roberta, którą pojął 1320 roku. Średnia część jest najpóźniejsza, jako łącznik dwóch osobnych fragmentów, i nastała może po śmierci Elżbiety roku 1380.
Wielka uczoność lingwistyczna i powaga Kopitara, oraz i ta okoliczność, że kodeks psałterza Floryańskiego 1827 roku miał przez kilka miesięcy u siebie we Wiedniu, a potem go jeszcze porównywał przy korekcie 1834 roku, przemawiały za wiarogodnością tych jego utrzymywań. Dopiero teraz profesor wrocławski dr. Nehring, zwiedziwszy na miejscu bibliotekę opactwa św. Floryana i zbadawszy kodeks przez blisko dwa tygodnie, występuje otwarcie przeciw przyjętym powszechnie utrzymywaniom Kopitara, a nawet całą tradycyą, że był własnością królewskiej familii, w wątpliwość podaje.
Rzeczywiście nazwa psałterza królowej Małgorzaty, żony Ludwika Węgierskiego, albo Maryi, królowej Węgierskiej, polega na samym domyśle, popartym illustracyami kodeksu. Wśród nich, herb, uważany zrazu za polski, poeta i biskup Ładysław Pyrker uznał za herb węgierski familii Anjou, zaś literę ornamentową M za wskazującą na królowę Maryą, zwłaszcza, że jedna z dekoracyi przedstawia figurę kobiecą z koroną na głowie, której wstęgi trzymają dwaj aniołowie. Na zasadzie, że Marya dostała się w małżeństwo Zygmuntowi, drugiemu synowi cesarza Karola IV, a później wybranemu na króla węgierskiego i cesarza rzymsko-niemieckiego – czem się tłomaczy tłomaczenie polskie i niemieckie obok tekstu łacińskiego Vulgaty, – że nareszcie Katarzyna Austryacka, żona Zygmunta Augusta, opuściła męża i Polskę roku 1566 i zamieszkała w Linzu, gdzie w końcu Lutego 1572 roku umarła, pochowana w kościele opactwa Floryańskiego – złożyła się cała powieść o psałterzu trójjęzykowym, który przypisywano Maryi, a Katarzynę miano za pośredniczkę, że się dostał do biblioteki kanoników Floryańskich.
Gdy jednak Kopitar zrobił uwagę, że głoska ornamentowa M, może się także ściągać do Małgorzaty córki Karola IV, księżniczki morawskiej, zaślubionej Ludwikowi I, pochwycił tę myśl hr. Borkowski, uznał w przedmowie swojej do pisma wzwyż wymienionego powody za usprawiedliwiające, jakoby psałterz był własnością królowej Małgorzaty, i upowszechnił w literaturze tę nazwę.
Pan dr. Nehring słusznie zarzuca Borkowskiemu, że gdy królowa Małgorzata była Czeszka, tekst dla niej raczej powinienby był być czeski, nie polski, a niczem się nie tłomaczy potrzeba tekstu niemieckiego. Zważywszy nadto, że jako pięcioletnie dziecię roku 1340 przywiezioną była na dwór węgierski, i mając lat jedenaście zaślubioną została Ludwikowi, trudno przypuścić aby właśnie dla niej psałterz miał być sporządzony. Prawdopodobniejszą jest rzeczą, że był przeznaczony dla Maryi i jej męża Zygmunta. Zaprzecza atoli p… dr. Nehring kategorycznie, aby kodeks ten był w ręku i w użyciu Maryi. Raz dla tego, że jest wyraźnie z trzech osobnych pism złożony, co wskazuje że był zwolna dopełniany; – dalej że wykwintność pisma i ozdobność illustracyi wprawdzie aż do ósmego kwaternionu nader są staranne, ale potem co raz więcej widać pośpiechu w pisaniu i zaniedbywania ozdób, wypełniających próżne miejsca, co zdaje się dowodzić, iż pierwotne przeznaczenie psałterza dla rodziny królewskiej następnie zmienionem zostało. Powtóre dla tego, co jest najważniejsza, że p… dr. Nehring odkrył, jako pierwsza karta pierwszego kwaternionu do okładziny kodeksu przylepioną została, i gdy udało się tę kartę odlepić, znaleziono na niej napis: Bartholomeus Siess me possidet Anno 1557. Emptus ab Italico negociatore septem solid. Psalterium istud 16 psalmis excedit reliqua exemplaria. Pismo to wskazuje wyraźnie na wiek XVI, a owe 16 psalmów są to kantyki, o których wyżej była mowa, któremi powiększony był psałterz, i których tylko część pozostała w kodeksie.
Prócz tego napisu, jest jeszcze napis innej ręki wyraźnie z XV wieku, bardzo klejem zamazany, zawierający urywki z psalmów. Na odwrotnej stronie pierwszej karty u samej góry jest napis wyskrobany i dla tego nie do odczytania, pisany znowu inną ręką ale także z XV wieku, zawierający zdaniem Dra. Nehringa nazwisko ówczasowego właściciela kodeksu. Dadzą się tylko odczytać ułamki: got.. de… alijs. – Dwa ostatnie zapiski nie mają żadnego znaczenia. Fragmenta pomienione nie starczą za dowód, że to był napis nazwiska właściciela psałterza w XV wieku. Atoli to pewna, że roku 1557, a zatem na 8 lat przed wyjechaniem królowej Katarzyny z Polski, psałterz był już własnością jakiegoś Włocha, następnie Bartłomieja Siessa, który go od Włocha odkupił, a więc nie znajdował się w posiadaniu familii królewskiej. Ponieważ i oprawa kodesu z roku 1564, na dwa lata przed wyjazdem Katarzyny z Polski, nie ma żadnych znamion królewskiej własności, gdy i w opactwie Floryanskiem nie zachowała się żadna tradycya, jakim sposobem dostał się ten kodeks do biblioteki opactwa – wnosi ztąd słusznie i sprawiedliwie Dr. Nehring, że po owe czasy, w XVI a może już w XV wieku, psałterz nie był własnością rodziny królewskiej Anjou, panującej w Węgrzech; że jeżeli początkowo był przeznaczony dla Maryi i jej małżonka Zygmunta, co z ornamentów i starannie opracowanej pierwszej części wnosić można, przeznaczenie to później zmienić się musiało i kodeks dopełniony potem bez należytej staranności, przeszedł na własność prywatną. Dla tego nie nazywa go autor ani psałterzem Małgorzaty, ani Maryi, tylko psałterzem Floryańskim, a nawet dodaje: "że wątpliwem i prawie nie podobnem się wydaje przypuszczenie, że był kiedykolwiek w użyciu królewskiej familii polskiej" (1).
Otóż na ten ostatni wniosek acz uczonego autora i sumiennego badacza trudno nam się zgodzić. Po owe wieki, w których się prawdopodobnie pisownia polska dopiero poczynała, a używając ku temu głosek łacińskich, nieodpowiednich na oddanie rozlicznych zmiękczeń sławiańskich, łamać się musiała i z formami i z pisownią, zapatrując się na starsze o wiele wzory czeskie, – po owe czasy sporządzenie przekładu, spisanie, i illuminowanie każdego większego dzieła, jak psałterz trójjęzykowy lub biblia, stawiały tyle zachodu, pracy i trudu, że tylko wielkim kosztem i przez dłuższy czas wykonać się dały, a więc tylko z rozporządzenia króla lub królowej uskutecznionemi być mogły i tylko w ich zachowaniu dzieła takie się mieściły. Krom zapobiegliwości duchowieństwa, które było przeciwnem upowszechnieniu ksiąg św. w tłómaczeniu polskiem, nie mającem powagi, jaką miała Vulgata, nie było wśród prywatnych magnatów, ani woli, ani chęci, ani nawet możności przysparzania sobie tego rodzaju rękopisów. Można zatem z całą pewnością twierdzić, ku czemu ornamenta psałterzowe naprowadzają, że psałterz Floryański przynajmniej w pierwszej swojej części, był przeznaczony prawdopodobnie dla królowej Maryi i jej małżonka Zygmunta. Marya, która po śmierci Ludwika W. wstąpiła w 12 roku życia swego na tron (1382 r.), najsmutniejszy prowadziła żywot podczas wojny z Turkami i w czasie buntów i niepokojów rodzin magnackich węgierskich, wsród których babka jej Elżbieta w więzieniu skończyła, a i ona sama uwięzioną i dopiero przez męża uwolnioną została. Były to okoliczności, które dość wyraźnie wskazują, iż pierwotne postanowienie sporządzenia wspaniałego psałterza dla Maryi i jej oblubieńca Zygmunta, spełnąć musiało. Atoli raz rozpoczęty przekład prowadzony był dalej, acz już ani z tym co dawniej nakładem, ani z tą starannością i wystawnością wykończony znajdować się musiał w posiadaniu rodziny panującej na Węgrzech z familii Anjou; a prawdopodobnie zabrać go z sobą mogła Jadwiga, młodsza siostra Maryi, gdy wyniesioną została na tron polski, jeżeli się odniesiemy do słów Długosza pod rokiem 1399, gdzie mówi o królowej: ad orationem et lectionem librorum divinorum, videlicet veteris et novi testamenti, Omeliarum quatuor Doctorum…. et plurimorum aliorum de latino in polonicum translatorum, animum et cogitationem intenderat.
O psałterzu Floryańskim i o biblii królowej Zofii, o której jeszcze mówić będziemy, można orzec nie bez słusznego powodu owo: habent sua fata libelli. Dziwnie się te dwa najdawniejsze zabytki piśmiennictwa polskiego wiążą ze sobą. Gdy się wydawca pomienionej biblii dowiedział o odkryciu Dr. Władysława Nehringa napisu na przylepionej karcie psałterza – (1) Iter Florianance etr. 23.
Floryańskiego do okładziny, jako w roku 1557 był jego posiedzicielem Bartłomiej Siess, nabywszy go od przekupnika Włocha, wpada na domysł, któremu wielkiej niemożna odmówić trafności i powiada w przypisku do stronnicy XXXII swojego wstępu: "Do Siessa zaś dostała się ta pamiątka polska za pośrednictwem jakiegoś przekupnia Włocha. Zkądże tu Włoch do niej przyszedł? Odpowiedź zdaje mi się być łatwa. Wszakżeż to właśnie rokiem pierwej t… j… w r. 1556 ujechała Bona z Polski, ogołociwszy królewski zamek warszawski ze wszystkich sprzętów i kosztowności tak dalece, że nawet obicia zedrzeć kazała, a to wszystko potajemnie i podstępnie: oddając bowiem klucze senatorom przytomnym, śmiała utrzymywać, że wszystko w nim zostawiła nietknięte. Pozabierała tedy i te wszystkie rodzinne pamiątki, które były w jej posiadaniu czasowem jako królowej, z przeznaczeniem, ażeby przeszły po niej w spadku na dalsze małżonki panujących. Należały widać do tych pamiątek i starożytne piśmienne zabytki, przechowywane w domu Jagielońskim, jako szacowne klejnoty, jak Psałterz ów niegdyś Jadwigi, a pewnie i nasza Biblia. Dalsze dzieje Psałterza mamy teraz potrosze wyjaśnione. Były one dość krótkie, gdyż nie miała dobra Bona, a może też jaki jej wierny dworzanin nic spieszniejszego do roboty, jak sprzedać go za co za to rodakowi jakiemuś, który kupczył szpargałami. Stało się to pewnie jeszcze r. 1556, skoro handlarz ów już go w roku 1557 za 7 soldów odkazuje Siessowi."
Później dowiemy się, że ten sam los spotkał polski kodeks biblii królowej Zofii. Przeciwko temu trafnemu domysłowi prof. Małeckiego nie da się nic powiedzieć. Zgadzają się daty. A psałterz dostawszy się raz w ręce prywatne, mógł na tej drodze dostać się do biblioteki opactwa Floryańskiego, chociaż dalsze koleje tego rękopismu, od czasu jak został własnością Siessa, są nam całkiem niewiadome.
Pozostaje jeszcze do rozstrzygnienia pytanie chronologiczne, kiedy były pisane trzy osobne charaktery psałterza, najwidoczniej trzy rozmaite pisma znamionujące. Podziwi każdego, że tak znamienity i biegły slawista, jakim był Kopitar, mógł dać tak stanowcze orzeczenie, o którem wspomnieliśmy wyżej, wedle którego trzecia część miałaby być o blisko sto lat starszą od pierwszej. Na taki przeciąg czasu rozstrzygnąć tu tylko może i powinna paleograficzna znajomość pisma. Czy te zasady powodowały sądem Kopitara i pana Dr. Nehringa, który jest zdania przeciwnego(1), i o sto lat później kładzie napisanie trzeciej części niżeli Kopitar, jest nam niewiadomo. Pan Dr. Nehring jedną tylko paleograficzną różnicę zalicza: "którą się tylko w tej części spotyka, to jest użycie litery w w miejsce samogłoski u n… p… stolczw = stolczu; wsta=usta – (1) Psałterz Floryański powoli powstawał, przez trzech przepisywaczy kolejno okładany, z których pierwszy pisał mniej więcej w 70tnych latach XIV wieku, trzeci zaś prawdopodobnie w początku XV wieku; drugiego czas zapewne przypada na ostatnią czwartkę wieku XlVgo 1. 1. str. 23.
Pismo to trzecie sięga już prawdopodobnie początków wieku XVgo." Okoliczność, któraby raczej mówiła za Kopitarem niż za nim.
Inne powody, które na poparcie swojego zdania autor przytacza, nie są przekonywającymi. Nie podobna przypuścić, aby Kopitar dał się uwieść starszem wejrzeniem pergaminu, z powodu lichego i kruszącego się pod palcami atramentu. A chociaż prawda, że się zwykle kaligraf trzeci stosuje do pierwszego, a nie pierwszy do trzeciego, to jednak, jeżeli istniał końcowy fragment dawnego psałterza z kantykami, nie ma nic niepodobnego, aby pisarz sporządzając część psalmów pierwszą, jeżeli miał na myśli złożyć z tamtym jednę całość, nie używał tej samej, co w tamtym, liczby linii, tego samego obliniowania kolumn i całego podobnego urządzenia zewnętrznego. Nakoniec i tak jeszcze tę rzecz tłomaczyć sobie można, że część trzecia niekoniecznie jest oryginałem dawniejszego psałterza, ale może być tylko jego wierzytelną kopią, przez późniejszego przepisywacza dokonaną.
Spór ten chronologiczny da się tylko rozwiązać przez biegłego znawcę paleografii polskiej i równie biegłego lingwistę, który dokładnie poznał formy i sposoby, jakiemi się wyrażano od końca XIII do początku XV wieku. Na stuletnią przestrzeń czasu, acz przy szczupłym materyale, muszą się koniecznie odnaleźć pewne gramatyczne i ortograficzne znamiona, nie dające wątpliwości, do jakiego czasu odesłać należy starożytny zabytek piśmiennictwa polskiego. Nie rozstrzygamy i my tej kwestyi, która się tylko przez autopsją oryginalnego kodeksu da rozwiązać, nadmieniamy tylko, że i p. Dr. Nehring utrzymuje, jak Kopitar, jako kodeks rzeczywiście przez trzech kaligrafów był pisany. Pierwszą rękę znać – powiada – przez 24 pierwsze zeszyty i przez pierwsze pięć kolumn 25° zeszytu, w tekście do słów: Nasypana bodczcze . Charakter pisma jest wszędzie ten sam z XIV wieku. Drugie pismo czarniejszego atramentu ciągnie się przez resztę zeszytu 25°, aż do piątego wiersza w 27ym kwinternionie. Różnicę widać w o czasem pięć i sześć razy łamanem, dalej w rysunku liter g, x, a, y, I, także z i k. W tekście łacińskim zachodzą skrócenia, których w pierwszej części prawie wcale nie ma; ortografia polska jest z gruntu inna, późniejsza. W tekście niemieckim mein, dein, zastępuje poprzednie min, din. W pierwszej części polskie inicyały znać po niebieskim kolorze, niemieckie po czerwonym, łacińskie po złoconym; tu w 25 kwaternionie są one czerwono kolorowane a w 26 zeszycie są złocone. Trzecia ręka odznacza się atramentem lichym i wykruszającym się, ma odmienne dekoracye, pismo siadlejsze, uderzającą różnicę w rysunku liter k, z, r. Samogłoska a stoi na szerokiej podstawie w ostrych pięciobokowych załomach Nosowa o ma przekreślenie pionowe, idące środkiem, lub też dwie klinowate kreski, podobne do kolców cierniowych. Wszędzie też zamiast samogłoski u używana spółgłoska w.
Natem kończymy część historyczną psałterza Floryańskiego i przechodzimy do podobnej części Biblii królowej Zofii, idąc za uczonemi i dokładnemi wiadomościami prof. Ant. Małeckiego.
* * *
Jak polemika między kustoszem Kopitarem a hr. Stanisławem Borkowskim rozpowszechniła wiadomość o psałterzu Floryańskim, tak spór podobny między Simeonem Teofilem Turnowskim, który był zwierzchnikiem (super attendentem) na całą Wielkopolskę zborów Braci Czeskiej i umarł w Ostrorogu 1608 roku, a ks. Marcinem Tworzydlem, proboszczem kościoła św. Trójcy w Wilnie, zwrócił głównie uwagę na rękopis Biblii polskiej, która się wówczas znajdowała w domu panów Krotowskich. Jeszcze w roku 1594 wydał Turnowski w Wilnie: "Zwierciadło nabożeństwa chrześciańskiego w Polszce," w którem na dowód reformacyjnych dążności Polaków przytacza tę okoliczność, że królowa Jadwiga, żona Władysława Jagiełły, Pani bogobojna, kazała sobie biblią na polski język przełożyć, na której ustawicznie jako prawa ewangeliczka czytała. Ksiądz Tworzydło w tym samym jeszcze roku wydał w Wilnie "Okulary na zwierciadło nabożeństwa chrześciańskiego w Polszce, " w których zbijając punkt po punkcie twierdzenia Turnowskiego, zarzuca mu fałsz co do Jadwigi, która mogła przekłady biblijne czytać, ale już istniejące, bo żaden z historyków nie wspomina, aby sobie kazała biblią na polski język przełożyć.
Milczał przez dziewięć lat gwałtownie zaczepiony Turnowski. Tymczasem wpadł mu do ręki rękopism biblii polskiej, na którym napisane było: "Dokonały się księgi Zakonu na Grodzie w Nowym Mieście Corczyn, ku przykazaniu a woli najoświeceńszej księżny Paniej Paniej Zofii z Bożej miłości królowej Polskiej, Paniej najmiłościwszej. A wykładały się przez X. Andrzeja kapłana Jej Mości, dziedzica z Jaszowicz. A pisane przez Piotra z Radoszyc, dnia Wtorkowego św. Jana zeszsłowie ante Portam Latinam. Pod latem bożym 1455." Wystąpił wtedy, wsparty takim dokumentem, że królewna Zofia (naturalnie nie Jadwiga, jak dawniej utrzymywał) rzeczywiście kazała biblią na polski język przełożyć.
Pisemko które wydał: "Jasne oko prawdy X. Simeona Turnowskiego z odpowiedzią na okulary X. Tworzydłowe" wyszło w Wilnie nakładem Jana Sicińskicgo, marszałka powiatu Upitskiego, 1604 roku. Ksiądz Tworzydło już wtenczas nie żył, a prowadzona dalej polemika przez księdza Macieja Szalajskiego, plebana w Zadźwiniu na Podlasiu, Okulary wtóre na ciemne i ślepe oczy ministrów 1605 roku," tyczyła już tylko samych spraw wyznaniowych.
O czem już Turnowski wspominał, że się biblia ta znajdowała w domu panów Krotowskich, powtarza także Marcin Graet w roku 1617, także senior braci Czeskich w Polszce, w książce: "De prima ecclesiarum unitatis Fratrum in Polonia origine succincta narratio. Quod bibliorum exemplar manuscriptum hactenus in domo Mag… et Gen. Dominorum Krotosciorum de Krotoszyn studiose asservatur."
Andrzej Węgierski w dziele swojem: "Systema historico-chronologicum ecclesiarum slavonicarum" a które wyszło już po śmierci autora
1652 roku, cytując zdaje się, z pamięci, powtarza z małemi odmianami, o czem wspominał Turnowski, notatkę, której już nie ma w uszkodzonym znacznie rękopiśmie, a która stać miała na końcu rękopismu:
"Absoluta sunt haec Biblia in Castro Novae Urbis Corczyn, ad mandatum et voluntatem Sereniss. Reginae Poloniae Sophiae: translata per Andream de Jassowitz, scripta per Petrum de Cadoszitz 18 August, anno 1455, superstite adhuc vidua Sophia regina, regnante jam Filio ejus Casimiro Jagiellonide. Fuerunt ista Biblia in bibliotheca illustris cujusdam Patroni." Z tych ostatnich słów pokazuje się, że biblia już wtenczas, około połowy XVII wieku, nie była w posiadaniu Krotowskich.
Odtąd ślad biblii przepadł zupełnie i tylko protestanccy teologowie w XVIII wieku, jak Tschepius, Ringeltaube i Friese, podawali o niej dawniejsze wiadomości, wielokroć fałszywie przedstawiane, za któremi nawet poszedł Tadeusz Czacki, w przypisach do dzieła o "Litewskich i polskich prawach (tom i nota 264), powtarzając za Friesem, że królowa Jadwiga kazała dla siebie przetłomaczyć biblią, której to pracy dopełnił Andrzej de Jassowietz 1390 roku. Jeżeli tu Czacki dodaje, ze część tej, biblii ma u siebie, to i w tem błądzi. Posiadał bowiem psałterz polski z XV wieku, będący tylko kopią zmodernizowaną psałterza Floryańskiego. Posiada go obecnie biblioteka Sieniawska. Jest takowy in 4°, kiedy karta biblii królowej Zofii jest in folio.
Dopiero hr. Dominik Teleki, wydawszy podróż swoją po Węgrzech w narodowym języku 1797 roku, przetłumaczoną na niemieckie, (Reisen durch Ungern, uebersetzt von Nemeth. Pesth 1805 roku), wspomina, że w Szaros Pateku znalazł w bibliotece, polską, na pięknym pergaminie napisaną biblią, wielką rzadkość, że przetłomaczyła ją królowa Jadwiga z węgierskiego, a rękopism niniejszy jest z roku 1390. Uczony Dobrowski dał o tem znać J. S. Bandtkiemu w Krakowie, który pominął tę wiadomość jako nieprawdopodobną. Dopiero uczeń jego Ludwik Kosicki, mówiąc w Miscellaneach krakowskich 1814 roku o bibliach polskich, wspomina mimochodem, na mocy listu Dobrowskiego, o jakiejś biblii polskiej mającej się znajdować w Szaros Pataku.