- nowość
Psychologia tłumu - ebook
Psychologia tłumu - ebook
Duszą tłumu nie kieruje potrzeba wolności, lecz potrzeba uległości. Pragnienie posłuszeństwa każe tłumowi poddać się instynktownie każdemu, kto chce być jego panem Pierwsza w historii nauki próba psychologicznej analizy zachowania jednostek w dużych zbiorowiskach.
Le Bon dokonał klasyfikacji tłumów i poddał analizie czynniki mające wpływ na ich działanie, ukazał też znaczenie wiecowych przywódców. Autor charakteryzował tłum jako impulsywny, zmienny, drażliwy, podatny na sugestie, przesadny w emocjach i nietolerancyjny. Książka napisana w 1895 roku stała się w pewnym sensie prorocza. W następnym wieku to tłumy, masy w dużym stopniu umożliwiły przejęcie władzy m.in. Leninowi, Mussoliniemu czy Hitlerowi.
Mimo upływu niemal 130 lat od czasu powstania Psychologii tłumu wiele zawartych w niej spostrzeżeń (i ostrzeżeń) pozostaje aktualnych.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-17181-7 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Całokształt wspólnych cech, które dziedziczność nadaje wszystkim osobnikom pewnej rasy, stanowi jej duszę. Ale gdy pewna ilość tych osobników połączy się, tworząc tłum, samo to ich zbliżenie, jak nas przekonuje obserwacja, wywołuje pewne nowe cechy psychologiczne, wyrastające na pokładzie dawniejszych cech rasowych i niekiedy różniące się od nich znacznie.
Tłumy zorganizowane odgrywały zawsze wybitną rolę w życiu narodów, ale nigdy nie była ona tak doniosła, jak dzisiaj. Najznamienniejszą cechą wieku bieżącego jest właśnie ta przewaga bezwiednej działalności tłumu nad świadomą działalnością jednostek.
W moich badaniach nad tym trudnym problemem duszy tłumu staram się iść drogą wyłącznie naukową tj. trzymać się metody ścisłej, pozostawiając na uboczu wszelkie utarte poglądy, teorie i doktryny. Tylko tą drogą można, jak sądzę, odkryć choćby cząsteczkę prawdy, zwłaszcza gdy chodzi o kwestię traktowaną zazwyczaj z takim roznamiętnieniem. Uczonemu, który usiłuje skonstatować istnienie pewnego zjawiska, powinno być obojętne, czy wyniki jego badań naruszą czyjekolwiek interesy. Jeden z wybitnych myślicieli współczesnych, Goblet d’Alviela, zauważył niedawno w najświeższej swej pracy, że autor niniejszego dzieła, nie należąc do żadnej ze współczesnych szkół filozoficznych wypowiada niekiedy poglądy nie znajdujące u żadnej z nich uznania. I niniejszą pracę moją spotka, jak sądzę, wyrok podobny, jestem bowiem zdania, że należeć do jakiejkolwiek szkoły, to znaczy z konieczności dzielić jej przesądy i uprzedzenia.
Winienem jednak wyjaśnić czytelnikowi, dlaczego nieraz dochodzę w moich badaniach do wniosków odmiennych od tych, które na pierwszy rzut oka wydawałyby się zupełnie logicznymi, np. że konstatując niski poziom umysłowy tłumu, nawet zgromadzeń złożonych z samej inteligencji, twierdzę równocześnie, że pomimo to byłoby niebezpiecznie naruszać ich organizację.
Najskrupulatniejsza bowiem obserwacja faktów historycznych przekonała mnie, że organizmy społeczne są równie skomplikowane, jak i wszelkie inne i że bynajmniej nie jesteśmy w stanie raptownie dokonać w nich zmian gruntownych. Natura działa niekiedy radykalnie, ale nigdy nie używa dróg takich, jakie my jej przypisujemy i dlatego manię wielkich reform uważać należy dla każdego narodu za rzecz najzgubniejszą, chociażby reformy te z teoretycznego punktu widzenia wydawały się doskonałymi. Mogłyby one przynieść pożytek, ale tylko pod tym warunkiem, gdyby udało się kiedykolwiek za jednym zamachem zmienić duszę narodu. Takiej wszakże zmiany tylko czas dokonać jest w stanie. Ludźmi rządzą bowiem idee, uczucia i obyczaje, stanowiące naszą wewnętrzną istotę. Instytucje społeczne i ustawy są tylko przejawem naszej duszy, wyrazem naszych potrzeb, a będąc pod duszy tej wpływem, nie mogą, rzecz jasna, jej zmienić.
Badania zjawisk społecznych nie można oddzielić od badania ludów, wśród których zjawiska te powstały. Ze stanowiska filozoficznego można tym zjawiskom przypisać byt samodzielny, absolutny, ale biorąc rzecz praktycznie, trzeba przyznać, iż mają one byt tylko względny.
Badając zatem jakiekolwiek zjawisko społeczne, powinniśmy je rozważać kolejno z różnych stron, a wówczas na pewno dojdziemy do wniosku, że wskazania czystego rozumu często są w sprzeczności ze wskazaniami rozumu praktycznego. Nie ma zjawiska, nawet fizycznego, do którego to rozróżnienie nie dałoby się zastosować. Z obiektywnego punktu widzenia sześcian i koło są to figury geometryczne niezmienne, ściśle określone przez pewne formuły. Ale w naszym oku figury owe przybierają kształty rozmaite. Perspektywa może przeobrazić sześcian w piramidę lub kwadrat, koło w elipsę lub linię prostą i te formy fikcyjne zasługują na naszą uwagę w stopniu znacznie wyższym, niż formy realne, gdyż one tylko są oku naszemu dostępne i dadzą się odtworzyć na rysunku lub fotografii. Fikcja bywa zatem niekiedy bardziej prawdziwa od rzeczywistości.
Gdybyśmy bowiem przedstawiali przedmioty z zachowaniem dokładnym ich form geometrycznych, wykoślawialibyśmy naturę do niepoznania. Świat, którego mieszkańcom byłoby dane tylko kopiować lub fotografować przedmioty, bez możności ich dotykania, z największym trudem potrafiłby sobie wytworzyć dokładne pojęcie o ich formie. Znajomość tych form, dostępna jedynie dla nielicznego grona uczonych, przedstawiałaby dla ogółu nieznaczny tylko interes.
Naukowiec zajmujący się badaniami społecznymi powinien więc zawsze pamiętać o tym, że zjawiska społeczne mają oprócz znaczenia teoretycznego jeszcze i znaczenie praktyczne i że ze stanowiska ewolucji cywilizacji tylko to ostatnie ma pewną doniosłość. Świadomość zaś powyższej prawdy uczyni go bardzo przezornym przy wyciąganiu wniosków, chociaż logicznie zupełnie uprawnionych.
Ale i inne jeszcze motywy nakazują mu postępować z pewną rezerwą. Zjawiska społeczne są tak skomplikowane, iż nie można objąć ich w całości i przewidzieć skutków ich wzajemnego na siebie oddziaływania. Przypuszczać również należy, iż poza faktami widomymi ukrywają się niekiedy tysiące przyczyn niewidzialnych, a te zjawiska społeczne, które widzimy, zdają się być wypadkową całej masy procesów nieświadomych, w większości zupełnie niedostępnych dla naszej analizy. Zjawiska dostrzegalne można porównać do fal, które na powierzchni oceanu świadczą o przewrotach odbywających się w jego głębi, zupełnie nam nieznanej. Większość czynów dokonywanych przez tłumy dowodzi najczęściej, że inteligencja ich jest bardzo niska. Ale są również czyny inne, kierowane, jak się zdaje, ową siłą tajemniczą, którą starożytni nazywali przeznaczeniem, naturą, opatrznością, a my nazywamy głosem umarłych, siłą niewątpliwie potężną, aczkolwiek z istoty swej nieznaną. Niekiedy wydaje się, jakby w łonie narodów spoczywały jakieś siły utajone, które kierują ich życiem. Czyż jest, na przykład coś bardziej skomplikowanego, bardziej logicznego oraz cudownego niż język? A skądże powstaje ów twór, tak dobrze zorganizowany i subtelny, czyż nie z nieświadomej duszy tłumu? Najpoważniejsze akademie, najwybitniejsi gramatycy z trudem tylko rejestrują prawa rządzące językiem, ale są przecież zupełnie niezdolni go stworzyć. A o genialnych ideach wielkich ludzi czyż możemy na pewno twierdzić, że są one wyłącznie ich dziełem? Zapewne, idee te stworzyły umysły pojedynczych ludzi, ale czyż to nie dusza tłumu nagromadziła składowe części osadu, na którym owe idee wyrosły?
Nie ulega wątpliwości, iż tłumy działają zawsze nieświadomie, ale właśnie ta nieświadomość jest może tajemnicą ich potęgi. Wszak w naturze są istoty, które, kierując się tylko instynktem, wykonują czyny zdumiewająco skomplikowane.
Rozum jest w rozwoju ludzkości nabytkiem zbyt świeżej daty i zbyt jeszcze niedoskonałym, aby mógł nam odkryć prawa procesów nieświadomych, a tym bardziej je zastąpić. We wszystkich naszych czynnościach rola tych procesów jest olbrzymia, a rola rozumu niezmiernie mała. Nieświadomość jednak jest potęgą dotąd jeszcze niezbadaną.
Jeżeli zatem pragniemy pozostać w wąskich, ale pewnych granicach rzeczy, które nauka może poznać, nie zaś błądzić po bezdrożach nieokreślonych domysłów lub bezcelowych hipotez, powinniśmy poprzestać na konstatowaniu dostępnych dla nas zjawisk i na tym się ograniczyć.
Wszelkie wnioski, wyciągane z naszych spostrzeżeń, są zazwyczaj przedwczesne, gdyż poza zjawiskami, które widzimy dobrze, istnieją inne, które widzimy niedokładnie, a jeszcze dalej, poza tym, i ostatnimi, są takie, których nie widzimy wcale.PRZEDMOWA DO DRUGIEGO WYDANIA POLSKIEGO
_Psychologia tłum_u Le Bona była po raz pierwszy wydana w tłumaczeniu polskim w roku 1899. Pierwsze to tłumaczenie jest już zupełnie wyczerpane. Obecne jej wydanie polskie jest tłumaczeniem z trzydziestego szóstego wydania francuskiego z roku 1929.
Trzydzieści sześć wydań książki tej, drukowanej po raz pierwszy w 1895 roku, świadczy wyraźnie, że jest ona ciągle i stale czytana przez kształcącą się w naukach społecznych młodzież francuską – choć w ciągu tych trzydziestu kilku lat każdy niemal rok wzbogacał francuską literaturę socjologiczną nowymi cennymi pracami.
I nie straciła _Psychologia tłumu_ na wartości nie tylko dla ściśle naukowych badań, lecz i dla praktycznej orientacji w bieżącym życiu społeczno-politycznym – pomimo że cały jej układ i cały tok rozumowania w ostatnim jej wydaniu pozostał ten sam co w pierwszym.
Nie uzupełniał też Le Bon w późniejszych wydaniach faktów, na których oparł swe wnioski i twierdzenia, wydarzeniami ostatnich czasów.
Ale czytając dziś _Psychologię tłumu_ nie sposób nie odczuwać, jak wiele tłumaczy nam ona faktów współczesnych – i z wojny światowej, i z rewolucji bolszewickiej, i nawet z ostatniego u nas czterolecia.
Bo uczucia, myśli, dążenia zbiorowisk ludzkich kształtują się dziś tak samo jak i w najdawniejszych znanych nam okresach cywilizacji, wedle pewnych stałych praw psychologii społecznej.
Trafne i ścisłe więc określenie tych praw daje nam wyjaśnienie zarówno zamierzchłej przeszłości, jak i dnia bieżącego, a zarazem pozwala lepiej przewidywać przyszłość.
Zawsze dotychczas po okresie wielkich wojennych wysiłków większej części Europy następowały głębokie przemiany całego jej społeczno-gospodarczego i prawno-państwowego życia. Tak było i po wojnach krzyżowych w połowie średnich wieków, i po wojnach religijnych na początku nowych wieków, i po wojnach napoleońskich.
I wielkim złudzeniem byłoby przypuszczenie, że życie społeczne i państwowe narodów europejskich po wojnie światowej, rewolucji bolszewickiej w Rosji, przeróżnych dyktaturach, zamachach stanu w szeregu krajów będzie się za parę dziesięcioleci opierać nadal na tych samych co dziś podstawach.
Europa weszła w okres szybkich i głębokich przemian swego życia cywilizacyjnego. Narody, których warstwy kierujące w czas należycie kierunek tych przemian zrozumieją – wyjdą z nich wzmocnione. Narody, których rządy zaskakiwać będzie ewolucja poglądów, dążeń, uczuć szerokich mas ludności nieoczekiwanymi przez nie niespodziankami, staną się przedmiotem obcego wyzysku gospodarczego i politycznego.
Warstwą kierującą naszym życiem społeczno-państwowym jest ogół zawodowej inteligencji.
Podniesienie na możliwie najwyższy poziom jej wiedzy socjologicznej, jej rozumienia praw ewolucji społecznej, umiejętności należytego odróżniania przemijających nastrojów tłumów od trwałych dążeń ducha rasy i narodu – to warunek konieczny, by Polska wywalczyła sobie należne jej stanowisko w świecie cywilizowanym.
A jedną z książek najbardziej pogłębiających zrozumienie ewolucji społecznej – jest Le Bona _Psychologia tłumu_.
Polecając dokładne jej przeczytanie i przemyślenie nie tylko specjalnie naukami społecznymi zajmującej się młodzieży prawniczej, lecz w ogóle tym wszystkim, którzy chcą być świadomym czynnikiem postępu naszej siły narodowo-cywilizacyjnej i potęgi mocarstwowej Polski – jednocześnie jednak uważam za obowiązek swój przestrzec czytelników przed pesymizmem, jakim owiane są ostateczne wnioski francuskiego socjologa.
„Cywilizacja, zupełnie już zachwiana, zdana jest całkowicie na pastwę losu. Rozpoczynają się rządy pospólstwa, a u wrót państwa stają hordy barbarzyńców. Cywilizacja może jeszcze błyszczeć pozorami świetności, posiada bowiem zewnętrzną okazałość z doby dawniejszej. Ale w rzeczywistości robactwo stoczyło już ten gmach wspaniały i runie on przy pierwszej burzy”.
Jest to zupełnie słuszne, że siła cywilizacji opiera się na sile ideałów, że osłabienie ideałów w społeczeństwach jest zapowiedzią ich cywilizacyjnego upadku. Ale czy musi zawsze i wszędzie przyjść to osłabienie ideałów?!
Le Bon zdaje się skłaniać do tego bardzo ponurego wniosku.
Ostatnie słowa jego książki brzmią: „Naród więc każdy w pogoni za ideałem przechodzi ze stadium barbarzyństwa do cywilizacji, a następnie, z chwilą, gdy ideał ten utracił swą moc, chyli się ku upadkowi i wreszcie umiera – taki jest cykl jego żywota”.
Ideał, który stanowił przez wieki siłę „rasy francuskiej”, jest więc wedle Le Bona „marzeniem”, które wcześniej czy później rozwiać się musi, a wtedy przyjdzie „śmierć” cywilizacji francuskiej. Wojna światowa świadczy jednak, że naród francuski naprawdę daleki jest nie tylko od chwili śmierci, lecz i starości.
Ale bo mimo oficjalnej ateizacji Trzeciej Republiki religia nie stała się dla narodu francuskiego „marzeniem” tylko, tracącym swą siłę.
Właśnie wojna wykazała, że w głębi duszy narodu francuskiego jest żywa wiara religijna.
I nie ślepy to jedynie przypadek zrządził, że naczelnym wodzem zwycięskich wojsk francuskich i wszystkich sprzymierzonych państw i narodów był marszałek Foch, głęboko wierzący katolik.
Ale Le Bon pozostał wolnomyślicielem, bardzo ceniącym cywilizacyjną rolę ideałów religijnych, ale osobiście uważającym je za „marzenia” nieziszczalne. I wskutek tego życie narodów to wedle niego koło, które fatalnie kończy się ich śmiercią.
Przed tym z osobistej autora niewiary, a nie z faktów historycznych płynącym pesymizmem ostatnich stronic książki niniejszej przestrzegam.
_Stanisław Grabski_OD AUTORA
Całokształt wspólnych cech jednostek danego narodu, wynikających z wpływów środowiska i z dziedziczności, stanowi duszę rasy. Cechy te są dziedziczne, a zatem niezwykle stałe. Gdy jednak pewna ilość ludzi, ulegając pewnym wpływom, chwilowo się zespoli, wtedy obok ich cech dziedzicznych występują na jaw nowe cechy, nieraz mocno odmienne od cech rasy. Ich całokształt tworzy duszę zbiorową, potężną, lecz krótkotrwałą. W dziejach narodów tłumy odgrywały zawsze niepoślednią rolę; nie była ona nigdy jednak tak w skutki brzemienna jak w obecnej epoce. Charakterystycznym rysem obecnego wieku jest górowanie nieświadomej działalności tłumu nad świadomą działalnością jednostek.WPROWADZENIE. ERA TŁUMÓW
Wprowadzenie
Era tłumów
Na pierwszy rzut oka zdaje się zawsze, iż wielkie przewroty, poprzedzające zmiany cywilizacyjne, jak np. upadek cesarstwa rzymskiego i utworzenie państwa Arabów, są zależne przede wszystkim od znacznych przeobrażeń politycznych, od inwazji całych narodów lub upadków dynastii. Ale uważniejsze badanie tych wypadków wykazuje, iż poza owymi przyczynami pozornymi znajdujemy najczęściej głębokie zmiany w sposobie myślenia ludów, jako przyczynę rzeczywistą. Istotne przewroty historyczne nie zdumiewają nas ani swą wielkością ani gwałtownością. Najważniejsze bowiem zmiany, te mianowicie, mocą których odnawiają się cywilizacje, zachodzą w ideach, pojęciach i wierzeniach. Najbardziej pamiętne wypadki historyczne to widoczne skutki niewidocznych zmian w sposobie myślenia ludów. A jeżeli spotykamy się z takimi wielkimi wypadkami nader rzadko, to dzieje się to dlatego, iż najbardziej stałą cechą każdej rasy jest właśnie dziedzicznie przekazany jej sposób myślenia.
W epoce obecnej mamy właśnie do czynienia z takim momentem krytycznym, kiedy sposób myślenia ogółu ulega przeobrażeniu, które zależy od dwóch zasadniczych czynników.
Pierwszym z nich jest zupełny upadek tych wszystkich dogmatów religijnych, politycznych i społecznych, które dały początek całej naszej cywilizacji. Drugim jest powstanie zupełnie nowych warunków bytu i myślenia, wywołane przez współczesne odkrycia w dziedzinie nauki i przemysłu.
Ponieważ idee wieków ubiegłych, aczkolwiek podkopane, zachowały jeszcze wpływ silny, a idee, które miały tamte zastąpić, dopiero się kształtują, dlatego też czasy obecne są okresem przejściowym i epoką rozprzężenia.
Trudno dziś przewidzieć, co się kiedyś wyłoni z tego okresu naszej historii, z natury rzeczy nieco chaotycznego. Nie wiemy jeszcze, na jakich poglądach zasadniczych oprą się społeczeństwa, które zajmą nasze miejsce, ale już dziś możemy przewidzieć, że one w organizacji swej zmuszone będą liczyć się z nową potęgą i ostatnim władcą bieżącego wieku: z potęgą tłumu. Na zwaliskach tylu poglądów, niegdyś prawdziwych, a dziś już przebrzmiałych, tylu autorytetów, jeden po drugim zdruzgotanych przez rewolucje, wyrosła ta jedna tylko potęga i, jak się zdaje, pochłonie ona wkrótce wszystkie inne.
W chwili, gdy wszystkie nasze odwieczne poglądy chwieją się i znikają, gdy kolejno padają wszystkie starodawne podpory społeczeństwa, tylko potędze tłumu nic nie grozi, a prestiż jego wciąż rośnie. Stulecie, w które wstępujemy, będzie zatem erą tłumu.
Przed niespełna jeszcze wiekiem, głównymi czynnikami wypadków historycznych były: tradycyjna polityka państw i rywalizacja panujących. Z opinią tłumu liczono się bardzo mało, a po większej części nie zwracano na nią nawet uwagi. Dziś za to nie liczą się bynajmniej z tradycyjną polityką, ani z indywidualnymi skłonnościami panujących i z ich rywalizacją, a przeciwnie, na pierwszym planie stoi głos tłumu. On to dyktuje królom, jak mają postępować, jemu to przysłuchują się monarchowie. Losy narodów rozstrzygają się teraz nie na tajnych radach monarchów, ale w duszy tłumu.
Jednym z najbardziej uderzających rysów charakterystycznych naszej epoki przejściowej jest wystąpienie klas ludowych na widownię polityczną, a raczej stopniowe przeobrażenie tych klas w klasy panujące. Przejście władzy do rąk klas ludowych zaznaczyło się w rzeczywistości nie prawem powszechnego głosowania, które przez czas dłuższy miało wpływ bardzo nieznaczny i początkowo tak łatwo dawało sobą kierować. Potęga tłumu wyrastała stopniowo, najpierw drogą propagandy pewnych idei, które z wolna zakorzeniały się w umysłach, a następnie przez stowarzyszanie się jednostek w celu zrealizowania tych idei i poglądów teoretycznych. Drogą to właśnie asocjacji tłum wytworzył sobie pojęcie jeżeli nie całkowicie uzasadnione, to w każdym razie zupełnie określone o swych interesach i stał się świadom swej potęgi. Teraz tłum ten tworzy syndykaty, przed którymi wszystkie władze jedna za drugą kapitulują, tworzy giełdy pracy, które, wbrew wszelkim prawom ekonomicznym, chcą rządzić warunkami pracy i płacy roboczej. Do zgromadzeń ustawodawczych tłum ten posyła przedstawicieli, pozbawionych wszelkiej inicjatywy, wszelkiej niezależności i będących tylko mówcami komitetów, które ich wysłały.
Żądania tłumu stają się dziś coraz wyraźniejsze i dążą w ostateczności do zupełnego zburzenia obecnego porządku społecznego. Na jego miejsce tłum chce zaprowadzić ów komunizm pierwotny, który był stanem normalnym wszystkich grup ludzkich u zarania cywilizacji. Ograniczenie godzin pracy, wywłaszczenie kopalń, kolei żelaznych, fabryk i gruntów, równy podział dochodów, pozbawienie klas wyższych władzy na rzecz warstw ludowych itp. – oto żądania tłumu.
Posiadając niewielką zdolność argumentacji, tłum ma natomiast ogromną zdolność czynu, przez obecną jego organizację niezmiernie jeszcze spotęgowaną. Dogmaty tłumu powstające w dobie obecnej, będą miały wkrótce siłę dogmatów odwiecznych, siłę wszechmocną i despotyczną, niedopuszczającą żadnej dyskusji. Boskie prawo tłumu zastąpi boskie prawo monarchów.
Ulubieni pisarze naszej burżuazji, będący najlepszymi wyrazicielami jej nieco ciasnych poglądów i płytkich idei, jej powierzchownego sceptycyzmu i egoizmu, nieraz nadmiernego, pisarze ci padają plackiem przed tą nową potęgą, która wyrasta w ich oczach, a pragnąc zwalczyć anarchię umysłową, z rozpaczą wołają o pomoc moralną kościoła, tak przez nich niegdyś lekceważoną.
Prawiąc o bankructwie wiedzy, odbywszy pokutę przed kościołem, wskazują nam oni na doniosłość prawd objawionych. Ale ci nowo nawróceni zapominają, że na tego rodzaju zwroty obecnie jest już za późno. Jeżeli oni są nawet w stanie łaski, to wątpić należy, czy mieć ona będzie taką samą moc nad duszami tych, których mało lub nic nie obchodzą owe troski nowo nawróconych zelotów. Tłumy nie dbają już teraz o tych bogów, którzy ich nie chcieli znać i których te tłumy właśnie obaliły. Nie ma takiej mocy ani ludzkiej ani boskiej, która by była w stanie kazać rzekom płynąć w górę, ku źródłom.
Nauka bynajmniej nie zbankrutowała i nie jej to winą jest owa współczesna anarchia umysłów, ani też powstanie tej potęgi, która wśród tej anarchii wyrasta. Nauka bowiem przyrzekła nam tylko prawdę lub co najwyżej poznanie stosunków dostępnych naszemu rozumowi, ale nie obiecała nam nigdy ani pokoju ani szczęścia. Obojętnie spoglądając na uczucia nasze, nie zważa ona wcale na nasze skargi. Powinniśmy też pogodzić się z jej wynikami, nic bowiem już nie wskrzesi tych złudzeń, które ona rozwiała.
Symptomy te powszechne, dające się zauważyć u wszystkich narodów, wskazują na gwałtowny wzrost potęgi tłumów i nie pozwalają przypuszczać, aby wzrost ten miał wkrótce się zatrzymać. Cokolwiek bądź ona nam zwiastuje, w przyszłości musimy się pogodzić z tym, że wszelka z nią polemika to czcze tylko słowa. Zapewne, możliwą jest rzeczą, że wystąpienie na widownię tłumów oznacza, iż dla cywilizacji Zachodu nadchodzi jedna z ostatnich faz, powrót kompletny do tej anarchii pierwotnej, która zdaje się zawsze poprzedzać kiełkowanie wszelkich nowych form społecznych. Ale w jaki sposób możemy temu zapobiec?
Dotychczas zawsze tłum najwyraźniej występował w tej roli burzyciela cywilizacji przestarzałych i nie od dziś dopiero stało się to jego zadaniem.
Historia naucza nas przecież, że zawsze w chwili, gdy siły moralne, na których wspiera się pewna cywilizacja, utraciły już swą moc żywotną, ostatecznego rozkładu dokonują owe tłumy nieuświadomione a brutalne, które dość słusznie nazwano barbarzyńskimi. Cywilizację tworzyły i rozwijały dotychczas zawsze pewne drobne grupy arystokracji intelektualnej, nigdy zaś tłumy.
Potęga tłumów jest destrukcyjna, a ich panowanie przedstawia zawsze fazę barbarzyństwa. Cywilizacja wymaga pewnych stałych reguł, dyscypliny, oznacza, iż miejsce instynktów zajął rozum, wymaga przewidywania przyszłości, pewnego stopnia kultury, słowem takich warunków, jakich tłumy, pozostawione same sobie, nigdy absolutnie nie mogły urzeczywistnić. Swą bowiem potęgą wyłącznie destrukcyjną działają one jak mikroby, przyspieszające rozkład organizmów bezsilnych lub trupów. Gdy gmach cywilizacji jest już zupełnie stoczony, ostateczną jego ruinę sprowadzają zawsze tłumy, występując wówczas w swej właściwej roli, a w potędze liczby szukać wtedy należy rozwiązania zagadki filozofii historii.
Czy taki sam los spotka naszą cywilizację? Można się tego obawiać, ale nie można jeszcze tego na pewno twierdzić.
W każdym więc razie powinniśmy być przygotowani na rządy tłumu, skoro niebaczne ręce stopniowo usuwały wszelkie przeszkody, które mogły mu stanąć na drodze.
Tłumy te, o których tyle zaczyna się już mówić, znamy jednak w bardzo małym stopniu. Zawodowi psychologowie, trzymając się od nich z daleka, zawsze je ignorowali, a jeżeli nawet w ostatnich czasach zajęli się nimi, to wyłącznie tylko ze stanowiska kryminalistycznego. Istnieją bez wątpienia tłumy zbrodnicze, ale istnieją też i tłumy cnotliwe, bohaterskie i wszelakie inne. Zbrodnie tłumów to tylko jeden z objawów ich psychicznego życia i nie można poznać ustroju umysłowego tłumów, studiując tylko ich zbrodnie tak, jak nie można poznać duszy pojedynczego osobnika, opisując wyłącznie tylko jego występki.
A jednak wszyscy władcy świata, wszyscy założyciele religii i państw, apostołowie wszelkich wyznań, wybitni mężowie stanu, a w rozmiarach skromniejszych także i prości naczelnicy drobnych grup społecznych, zawsze byli intuicyjnymi psychologami, zawsze posiadali instynktową, często bardzo wierną znajomość duszy tłumów i właśnie, dzięki tej to znajomości, stawali się tak łatwo ich panami. Napoleon wspaniale przeniknął psychologię tłumów tej krainy, nad którą panował, ale niekiedy zupełnie nie pojmował psychiki tłumów, należących do innych ras i tylko dzięki tej nieznajomości przedsięwziął wyprawy do Hiszpanii i Rosji, które były początkiem jego upadku.
Znajomość psychologii tłumów jest obecnie ostatnią deską ratunku mężów stanu, którzy pragną już nie rządzić tłumem – bo to rzecz nadzwyczaj trudna – ale przynajmniej nie pozwolić mu zbytnio sobą powodować.
Zagłębiając się choćby cokolwiek w psychologię tłumów, spostrzegamy zaraz, jak mały wywierają na nie wpływ ustawy i instytucje, widzimy dalej, że tłumy nie są wcale w stanie tworzyć sobie własnych poglądów, a poddają się tym, które im narzucono; przekonujemy się wreszcie, że nie można ich prowadzić za pomocą przepisów czystej sprawiedliwości teoretycznej, ale należy oddziaływać na ich wrażliwą wyobraźnię.
Gdy prawodawca zamierza, dajmy na to, zaprowadzić nowy podatek, czyż szukać on będzie podatku teoretycznie najsprawiedliwszego? Bynajmniej. Bo podatek najniesprawiedliwszy może ze względów praktycznych być dla mas najodpowiedniejszym. Jeżeli np. nie rzuca się on w oczy, jeżeli pozornie jest najlżejszym, będzie najłatwiej przyjęty. Dlatego to masy łatwiej znoszą podatki pośrednie, choćby bardzo uciążliwe, bo, opłacane niezmiernie drobnymi kwotami w cenie artykułów codziennej potrzeby, nie naruszają one jego zwyczajów i nie czynią na nich zbytniego wrażenia. A spróbujcie zastąpić je przez proporcjonalny podatek od płac albo innych dochodów, opłacany jednorazowo, to chociażby ze stanowiska teoretycznego był on dziesięć razy mniej uciążliwy od poprzednich, spotka się ze zgodnym protestem. Niewidzialne bowiem ułamki groszy, płacone co dnia, zastąpi w tym wypadku kwota stosunkowo dość wysoka, która w chwili, gdy ją trzeba będzie uiścić, czynić będzie wrażenie niezmiernie wielkiej. Gdyby ją zbierano stopniowo, odkładając codziennie po groszu, wydawałaby się istotnie nieznaczna, ale tego rodzaju proceder ekonomiczny wymaga pewnej dozy rozsądku, do której masy są niezdolne.
Przykład, który wybraliśmy, należy do najprostszych i bez trudu przekona każdego. Taki psycholog, jak Napoleon, nie zapomniał o tej prawdzie, ale ustawodawcy, negujący istnienie duszy tłumów, gotowi nie dać się przekonać, gdyż doświadczenie niedostatecznie jeszcze pouczyło ich o tym, iż ludzie nie kierują się nigdy regułami czystego rozumu.
Psychologia tłumów da się zastosować i w wielu innych wypadkach. Rzuca ona jaskrawe światło na wiele zjawisk historycznych i ekonomicznych bez niej zupełnie niezrozumiałych. Będę miał sposobność wykazać niżej, że jeden z najwybitniejszych historyków współczesnych, Taine, dlatego właśnie niekiedy tak niewłaściwie tłumaczył wypadki z doby rewolucji francuskiej, iż nigdy nie usiłował zbadać duszy tłumu. Studiując ten skomplikowany okres historyczny, Taine trzymał się opisowej metody naturalistów, nie zważając na to, że w zjawiskach, badanych przez naturalistów, nie ma się do czynienia z czynnikami natury moralnej. A te właśnie czynniki stanowią przecież główną sprężynę wydarzeń historycznych.
A więc studia psychologiczne nad tłumem mają wartość choćby ze względów czysto praktycznych. Ale już przez samą ciekawość, jaką budzą, zasługują one również na uwagę. Wszak zrozumienie pobudek czynów ludzkich powinno budzić tyleż zainteresowania, co zbadanie jakiegoś minerału lub rośliny.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
BESTSELLERY
- Wydawnictwo: Świat KsiążkiFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: PsychologiaNowe wydanie kultowej książki uzupełnione nigdy niepublikowanymi komentarzami autora. Naucz się korzystać z potęgi podświadomości! Czy wiesz, że procesy psychiczne przebiegające poza naszą świadomością mogą być wykorzystywane w ...EBOOK
21,90 zł 26,90
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: Media RodzinaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: PsychologiaPodręcznik niezbędny dla każdego, kto w domu czy w pracy ma do czynienia z małymi dziećmi, poprzedzony przedmową Adele Faber, jedną z autorek bestsellerowego Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas ...
27,90 zł 32,00
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: Media RodzinaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: PsychologiaFactfulness: nawyk wygłaszania opinii w oparciu o niepodważalne fakty. Kiedy ktoś zadaje nam proste pytania na temat światowych trendów – np. jaki procent światowej populacji żyje w biedzie; dlaczego liczba ludności na świecie ...40,00 złEBOOK40,00 zł
- Wydawnictwo: Czarna OwcaFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: PsychologiaJak osiągnąć szczęście i sukces życiowy? Jak wyzbyć się zezużytecznych emocji: poczucia winy, niepokoju, gniewu? Jak uwolnić się od potrzeby aprobaty innych, osiągnąć niezależność i stać się panem swoich myśli i czynów? Jak ...EBOOK
20,90 zł 29,99
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWNFormat: EPUB MOBIZabezpieczenie: Watermark VirtualoKategoria: PsychologiaFascynujące kompendium współczesnej wiedzy na temat psychofizjologii stresu łączące perspektywy 4 dyscyplin: psychologii, neurologii, immunologii i endokrynologii. Autor wnikliwie opisał, co dzieje się z człowiekiem, ...
77,90 zł 104,00
Rekomendowana przez wydawcę cena sprzedaży detalicznej.