Psychologia zła. Jak Hitler omamił umysły - ebook
Psychologia zła. Jak Hitler omamił umysły - ebook
Psychologia zła zabiera czytelnika w trudną podróż, której celem jest zrozumienie zła w jego ekstremalnej postaci.
Jeszcze przed zakończeniem drugiej wojny światowej psychiatrzy i psycholodzy podejmowali próby przybliżenia sposobu myślenia przywódców Trzeciej Rzeszy. Gdy bitewny kurz opadł i alianci przystąpili do osądzenia zbrodniarzy wojennych w międzynarodowym procesie w Norymberdze, psychiatra Douglas Kelley oraz psycholog Gustave Gilbert podjęli próbę zrozumienia sposobu postrzegania rzeczywistości przez nazistów. W tym celu posługiwali się m.in. wywiadami psychiatrycznymi i testami na inteligencję. Nigdy wcześniej ani później tak szczegółowemu badaniu nie poddano tak wielu zbrodniarzy, którzy doprowadzili do ludobójstwa na masową skalę.
Autor książki korzysta ze swojego doświadczenia zdobytego podczas wielu lat praktyki naukowej w dziedzinie psychiatrii oraz postępów, jakie dokonały się w medycynie, psychologii i neurobiologii od czasu zakończenia drugiej wojny światowej. Jeszcze raz analizuje informacje pozyskane w Norymberdze, żeby z bliska przyjrzeć się czterem zbrodniarzom wojennym: Robertowi Leyowi, Hermannowi Göringowi, Juliusowi Streicherowi oraz Rudolfowi Hessowi. Prezentuje świeże spojrzenie na naturę zła i współczesne próby jego zrozumienia.
Spis treści
Wstęp
Protagoniści
Wprowadzenie
Część I Przed procesem norymberskim
Rozdział 1 Holokaust. Czym się różniło to ludobójstwo od wszystkich pozostałych?
Rozdział 2 Obóz internowania Ashcan
Część II Norymberga
Rozdział 3 Procesy norymberskie. Co zrobić ze zbrodniarzami wojennymi?
Rozdział 4 Zbrodniarze wojenni, psychiatrzy i psycholodzy
Część III Oblicza zła
Rozdział 5 Robert Ley. „Uszkodzony mózg”
Rozdział 6 Hermann Göring. „Sympatyczny psychopata”
Rozdział 7 Julius Streicher. „Zły człowiek”
Rozdział 8 Rudolf Hess. „Szalony w oczywisty sposób”
Część IV Norymberga – epilog. Testy Rorschacha i wzajemne oskarżenia
Rozdział 9 Współpracownicy z piekła rodem
Rozdział 10 Komunikat w testach Rorschacha?
Rozdział 11 Zło na kontinuum. Perspektywa psychologów społecznych
Rozdział 12 Zło jako dzieło „innego”. Spotkanie z „innością”
Podsumowanie
Podziękowania
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7773-749-1 |
Rozmiar pliku: | 3,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wstęp
Protagoniści
Wprowadzenie
Część I Przed procesem norymberskim
Rozdział 1 Holokaust. Czym się różniło to ludobójstwo od wszystkich pozostałych?
Rozdział 2 Obóz internowania Ashcan
Część II Norymberga
Rozdział 3 Procesy norymberskie. Co zrobić ze zbrodniarzami wojennymi?
Rozdział 4 Zbrodniarze wojenni, psychiatrzy i psycholodzy
Część III Oblicza zła
Rozdział 5 Robert Ley. „Uszkodzony mózg”
Rozdział 6 Hermann Göring. „Sympatyczny psychopata”
Rozdział 7 Julius Streicher. „Zły człowiek”
Rozdział 8 Rudolf Hess. „Szalony w oczywisty sposób”
Część IV Norymberga – epilog. Testy Rorschacha i wzajemne oskarżenia
Rozdział 9 Współpracownicy z piekła rodem
Rozdział 10 Komunikat w testach Rorschacha?
Rozdział 11 Zło na kontinuum. Perspektywa psychologów społecznych
Rozdział 12 Zło jako dzieło „innego”. Spotkanie z „innością”
Podsumowanie
PodziękowaniaWstęp
Początki – w świecie obornika i krwi
Gdy wieje ze wschodu, w Sioux City w stanie Iowa czuć zapach gnoju i krwi. Woń nie jest nieprzyjemna i przypomina o rolniczym charakterze regionu. Gdy dorastałem tam w latach 40. i 50. ubiegłego wieku, było to chyba najbezpieczniejsze miejsce na Ziemi – zakątek świata ukryty w sercu rozległego kontynentu amerykańskiego, otoczony tysiącami mil kwadratowych prerii i Wielkich Równin, z dala od niebezpiecznych granic kraju.
A jednak nawet i tam dotarły cienie wojny. William Faulkner stwierdził: „Przeszłość nigdy nie umiera. Właściwie nawet nie jest przeszłością”. Sioux City stało się domem dla wielu ocalałych z obozów koncentracyjnych – przyciągały ich tu piękne, łagodne wzgórza, rolniczy charakter regionu i izolacja od świata, który chcieli zostawić za sobą i który nie zapewnił im bezpieczeństwa. Mój dziesięcioletni brat dostrzegł to pierwszy. Podczas roznoszenia gazet zauważył tatuaż na przedramieniu jednego z naszych sąsiadów. Mężczyzna wyglądał na zażenowanego, a mój brat nie wiedział, co ten numer oznacza. Nasza mama, której rzadko kiedy brakowało słów, tym razem musiała czuć się niekomfortowo i zbyła nas jakimś krótkim wyjaśnieniem.
Musiałem mieć sześć lub siedem lat, gdy dowiedziałem się, co to za cienie przeszłości ciągną się za naszymi sąsiadami. Stało się to podczas wieczornego spaceru z moim ojcem, który był lekarzem. To musiał być marzec lub kwiecień, gdyż ziemia w pobliskim parku była jeszcze rozmiękła od topniejącego śniegu. Pachniało świeżością i nasiąkniętą wilgocią glebą. Trwało Pesach – Święto Wiosny – ale mój ojciec był zachmurzony. Myślał o wizycie domowej, którą złożył wcześniej w tygodniu. Jeden z jego pacjentów miał poważną anginę. To oczywiście nie wystarczyłoby, aby zasmucić mojego ojca. Zajmował się wszystkimi przypadkami i zdążył już przywyknąć do śmierci. Poruszył go moment, w którym rozwinęła się choroba u tego właśnie pacjenta. Był to człowiek ocalały z obozu koncentracyjnego, który widział, jak mordowano całą jego rodzinę właśnie w dniu Paschy. Było to w innym kraju z łagodnymi wzgórzami, kraju krwi i zapachu obornika. Jego wiara nakazywała mu radować się z wolności w tym wyjątkowym, świątecznym dniu, ale bolesne wspomnienia nie pozwalały mu na to.
Przed złapaniem Adolfa Eichmanna ludzie woleli nie wiedzieć o Holokauście. Robert Jay Lifton zauważył w książce Death in Life: Survivors of Hiroshima (1968), że osoby, które przeżyły ogromną traumę, zazwyczaj wywołują lęk wśród ludzi, których spotykają na swojej drodze życiowej. Mnie jednak trudno było zapomnieć o Holokauście; zapewne dlatego, że w małych miejscowościach ludzie lubią tajemnice i duchy.
W młodości nie zastanawiałem się zbyt wiele nad kwestią zła. Telewizja nadal była nowością, a wiadomości trwały jedynie kwadrans. Dorastałem więc otoczony przez papierowe symbole zła z komiksów – Jokera, Lexa Luthora i Doktora Dooma. To nie był świat, w którym zło byłoby zniuansowane. Zło było po prostu przeciwieństwem dobra – tym „innym”, demonicznym, czymś, co całkowicie różniło się od zwykłych obywateli i bohaterów komiksów. Dlatego też nie powinno dziwić, że – podobnie jak większość ludzi w latach 40. i 50. – sądziłem, że naziści, którzy zbudowali i prowadzili obozy koncentracyjne, byli całkowicie zdeprawowani i zupełnie pozbawieni człowieczeństwa.
Kat w moim biurze
Mijały lata. Po college’u wziąłem udział w ekspedycji archeologicznej, grzebiąc znacznie głębiej pod powierzchnią XX wieku i odkrywając pokłady popiołów, będące dowodem przemocy, która wydarzyła się wiele wieków wcześniej. Na studia magisterskie wybrałem socjologię, by móc lepiej zrozumieć, w jaki sposób siły społeczne kształtują nasze życie, a następnie skończyłem medycynę, by dowiedzieć się, jak leczyć ludzi.
Prawdopodobnie temat Holokaustu pozostawiłbym za sobą, gdyby nie telefon od przyjaciółki moich rodziców. Kobieta zaprosiła mnie na kolację, by uczcić początek studiów medycznych. Zabrała mnie do jednej ze starych, rodzinnych restauracji w Sioux City, gdzie przy tradycyjnej kolacji Środkowego Zachodu, złożonej ze słodkich rurek z karmelem jako przystawki, klopsów z pieczonymi ziemniakami oraz przegotowanej fasolki i kawy Folgers, opowiedziała mi o swoim życiu w obozach koncentracyjnych. Stwierdziła, że nigdy wcześniej nikomu o tym nie mówiła, ale ponieważ starzeje się, to chciałaby, aby ktoś o tym wiedział. Na wojnie straciła całą rodzinę, ale w Iowa udało jej się zbudować nowe życie – życie, które wydawało się całkowicie normalne, jeśli nie liczyć koszmarów, które nawiedzały ją co noc. Rozmawialiśmy przez wiele godzin, a tego wieczoru karmelowe rurki, z których słynęła restauracja, wcale nie ułożył się zbyt dobrze w moim żołądku.
Interesowałem się historią i siłami, które kształtują społeczeństwo, nic więc dziwnego, że w końcu zostałem psychiatrą i zacząłem badać osoby, które przeżyły obóz koncentracyjny. Próbowałem się dowiedzieć, w jaki sposób udało im się przetrwać niewolę i jak podchodzą do swojego ocalenia. W 1974 roku napisałem artykuł na ten temat. Tekst przyciągnął uwagę mediów lokalnych i to ich reklamie zawdzięczam spotkanie, które nadało nowy kierunek moim zainteresowaniom badawczym.
Siedziałem w swoim biurze na poddaszu budynku nieco oddalonego od głównego kompleksu Massachusetts General Hospital. Rozległo się głośne pukanie do drzwi. Byłem zaskoczony, gdyż nie spodziewałem się żadnych gości. Do gabinetu wszedł krępy mężczyzna, który bez słowa wstępu powiedział: „Jestem katem i przyszedłem do pana”. Rozsiadł się na mojej sofie, wskazał na skrzynkę na pistolety, którą ze sobą przyniósł, a ja odmówiłem krótką modlitwę. Gdy otworzył skrzynkę, zorientowałem się, że nie zawierała broni, ale dokumenty z okresu drugiej wojny światowej. „Byłem katem w Norymberdze, a te dokumenty potwierdzają, że jestem tym, za kogo się podaję”. Następnie oznajmił, że jest dumny ze swojej pracy i chociaż podchodził do niej z pełnym profesjonalizmem, to jednak wieszanie morderców sprawiało mu prawdziwą przyjemność. „Byli najgorszymi szumowinami, panie Dimsdale, i to ich powinien pan analizować, nie ocalonych”.
Przypadkowe spotkania
Takiego spotkania nie można zapomnieć. Nie zdopingowało mnie ono do natychmiastowego działania, ale wciąż tkwiło w mojej pamięci. I wtedy doszło do drugiego przypadkowego spotkania. Byłem na przyjęciu w Gainesville na Florydzie, na które została także zaproszona doktor Molly Harrower, psycholożka i ceniona specjalistka od testu Rorschacha. To właśnie Molly opowiedziała mi o wykorzystaniu testu plam atramentowych w badaniu nazistowskich zbrodniarzy wojennych w Norymberdze oraz związanych z tym tajemnicach i kontrowersjach.
Ta książka przedstawia mroczną historię, która pod względem geograficznym rozciąga się od Niemiec po Szwajcarię oraz – w niezwykły sposób – od New Jersey po Kalifornię. Nie spieszyłem się z pisaniem; nie chciałem tego robić. Historia była dla mnie zbyt ponura, ale wciąż do mnie wracała i gdy już się zestarzałem, doszedłem do wniosku, że nie mogę przed nią dłużej uciekać. Tak więc książka ta bada spuściznę po Norymberdze i przedstawia to, czego dowiedziałem się na temat zła. Stąd właśnie wziął się jej tytuł.
Przypisy
Pojmanie Adolfa Eichmanna nastąpiło w 1960 roku (przyp. tłum.).Protagoniści
Burton C. Andrus, komendant obozu Ashcan i strażnik w Norymberdze
Gustave Gilbert, amerykański psycholog więzienny
Hermann Göring, marszałek Rzeszy, dowódca niemieckiego lotnictwa wojskowego Luftwaffe
Molly Harrower, psycholożka amerykańska i specjalistka od testu Rorschacha
Rudolf Hess, zastępca Führera
Robert Jackson, sędzia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, oskarżyciel z ramienia USA w głównym procesie norymberskim
Douglas Kelley, psychiatra amerykański
Robert Ley, przywódca Niemieckiego Frontu Pracy
Hermann Rorschach, psychiatra szwajcarski
Julius Streicher, wydawca nazistowskiego pisma „Der Stürmer”
Przypisy
Hess – to sposób transkrypcji kilku popularnych nazwisk niemieckich, co może prowadzić do pewnych nieporozumień, ponieważ było dwóch zbrodniarzy wojennych o tym samym imieniu i bardzo podobnym nazwisku. W tej książce koncentruję się na Rudolfie Hessie (pisownia oryginalna to Heß), który był zastępcą samego Adolfa Hitlera. „Drugi” Rudolf Höß (Höss, Hoess) był komendantem niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau – został postawiony przed Najwyższym Trybunałem Narodowym, który skazał go na karę śmierci, wykonaną w 1947 roku.Wprowadzenie
Założyciele i prawodawcy państw winni zawsze zakładać z góry, że wszyscy ludzie są źli i że niechybnie takimi się okażą, ilekroć będą mieli po temu sposobność.
Niccolò Machiavelli, Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza
Wystarczy, by dobrzy ludzie nic nie robili, a zło zatriumfuje.
słowa przypisywane Edmundowi Burke’owi
Skąd się bierze zło?
Po zakończeniu drugiej wojny światowej alianci mieli wiele motywów, które dyktowały ich działania wobec pojmanych liderów nazistowskich. Ich ukaranie stanowiło istotny element procesu denazyfikacji Niemiec. Kryła się za tym także nadzieja, że publiczne procesy mogą odwieść przyszłych liderów od popełniania podobnych zbrodni wojennych i ludobójstwa.
Oprócz tych dwóch głównych celów w działaniach aliantów widać było również pragnienie zrozumienia ludzi, którzy pokierowali całym krajem w tak nieszczęsnym kierunku. Wielu nazistowskich przywódców było ludźmi wykształconymi i wychowanymi w zachodniej tradycji intelektualnej. Jak więc mogli dopuścić się takich zbrodni? Ta potrzeba „zrozumienia” liderów nie była wyrażona wprost podczas procesów norymberskich, ale stanowiła jedną z jego podstaw. Zasadnicze pytanie nie brzmiało więc: „Kto to zrobił?”, lecz „Dlaczego oni to zrobili?” i „Jak mogli się tego dopuścić?”. Ogólne założenie było oczywiste: oskarżeni naziści byli bestiami, potworami i całkowitymi „odmieńcami”. Wierzono, że uda się to ujawnić i potwierdzić poprzez starannie przeprowadzone śledztwo. W prasie roiło się od przeróżnych teorii, a historycy i przedstawiciele nauk społecznych pośpieszyli ze swoimi wyjaśnieniami. Jednak były także i inne, słabiej słyszalne głosy, które przypominały, że zło jest częścią natury każdego człowieka. Psychiatrzy, neurolodzy i psycholodzy analizowali zachowanie nazistów z jeszcze innej perspektywy i próbowali pozyskać dane, które pozwoliłyby im sprawdzić wysuwane hipotezy. „To było spowodowane uszkodzeniami mózgu” – twierdzili przedstawiciele jednej ze szkół myślenia. „Powodem były poważne zaburzenia psychiatryczne” – upierali się inni. A trzecia szkoła mówiła: „To byli normalni ludzie, którzy po prostu dokonywali złych wyborów”.
Jak zbrodniarze wojenni w ogóle mogli dopuszczać się takich czynów? Czy naprawdę byli psychicznie chorzy? Byli psychopatami i sadystami? Niezliczeni naukowcy formułowali opinie na temat zachowań nazistów, opierając się przy tym na własnych poglądach na temat natury całego społeczeństwa oraz zachowań jednostki. Wielu wniosło cenny wkład w rozwój nauki, analizując bogate materiały archiwalne. O wiele mniejsze grono naukowców miało możliwość przeprowadzenia bezpośrednich wywiadów ze sprawcami, ale nawet oni badali raczej szeregowych członków zbrodniczej machiny, a nie głównych przywódców Trzeciej Rzeszy.
Próbując zrozumieć zachowanie nazistów, stajemy w obliczu wielkiej niewiadomej, jaką są liderzy ruchu nazistowskiego. Mamy dostęp do wywiadów przeprowadzonych z ich podwładnymi, którzy jednak sami twierdzili, że byli tylko nieznaczącymi trybikami całej machiny narodowej. Oczywiście, każdy człowiek jest na swój sposób trybikiem kształtowanym przez wiele sił, ale niektórzy z nas obracają większymi kołami. Jeśli występuje więc „pośrednictwo” (tj. odpowiedzialność), to musimy przyjrzeć się wyższym szczeblom rządowym, a więc dokładnie tym ludziom, którzy byli sądzeni w Norymberdze.
Jako psychiatra mam umiejętność słuchania, diagnozowania i leczenia ludzi z zaburzeniami psychicznymi. Dysponuję rozległym doświadczeniem, praktykowałem bowiem w bardzo różnych miejscach – od oddziałów intensywnej terapii, poprzez więzienia, które wyglądały tak, jakby projektował je sam Franz Kafka, aż po luksusowe szpitale psychiatryczne, po ogrodach których spacerowały pawie. Pracowałem w szpitalach państwowych, które tylko cudem unikały katastrofy budowlanej i rozpadu, przeprowadzałem wywiady z pacjentami oddziałów ratunkowych wśród krzyków i dźwięków syren tak głośnych, że ledwo słyszałem odpowiedzi. Jednak wszędzie, gdzie pracowałem, miałem do dyspozycji karty pacjentów. Lekarze są niczym historycy – zostawiamy po sobie notatki, nie tylko ze względu na zawodną pamięć, ale także dla innych, by pokierować przyszłymi etapami opieki nad pacjentami. Pisanie i odczytywanie tych notatek samo w sobie jest sztuką, ponieważ zawsze napisane są w telegraficznym skrócie, wedle własnej gramatyki i logiki. Dlatego właśnie czytając raporty medyczne i psychiatryczne z procesów norymberskich, mogę spojrzeć na nie przez pryzmat własnego doświadczenia klinicznego i traktować je jako formę rozmowy z moimi kolegami z przeszłości. Co próbują powiedzieć mi o swoich pacjentach? Co pozostaje niedopowiedziane?
Lekarze z Norymbergi pozostawili po sobie enigmatyczne, czasem sprzeczne, notatki z obserwacji przywódców nazistowskich. Moim zadaniem było rozszyfrowanie ich i spojrzenie na nie na nowo – z punktu widzenia wiedzy i pojmowania świata XXI wieku.
Dostęp do notatek psychiatrycznych dotyczących członków rządu jest czymś niezwykle rzadkim. Mamy więc do czynienia z sytuacją wyjątkową, przez to tym bardziej dziwi, że stojący za tym badacze zostali niemal zapomniani. Psychiatra Douglas Kelley i psycholog Gustave Gilbert zostali skierowani do więzienia w Norymberdze, by ocenić, czy oskarżeni mogą stanąć przed sądem, oraz by dodać im otuchy. Jednocześnie wykonywali także inne zadanie: potajemnie doradzali strażnikom więziennym i oskarżycielom. Obaj kierowali się także osobistymi celami: mieli zuchwały plan wykorzystania testu plam atramentowych Rorschacha do zbadania natury zła uosabianego przez liderów ruchu nazistowskiego. Przez wiele godzin (Douglas Kelley pisał, że było to 80 godzin poświęconych każdemu osadzonemu) w ciasnych celach więziennych przeprowadzali wywiady i testy psychologiczne oraz obserwowali zachowanie oskarżonych podczas samego procesu. Wszystko to oznacza, że obserwacje przywódców nazistowskich Niemiec były wyjątkowo rozległe i wyczerpujące. Niniejsza książka stanowi podsumowanie ich odkryć i wniosków dotyczących czterech oskarżonych w procesach norymberskich – ludzi, których zło miało różne źródła i podstawy: Roberta Leya, Hermanna Göringa, Juliusa Streichera i Rudolfa Hessa.
Badania nie były łatwe dla obu przeprowadzających je osób. Zarówno Kelley, jak i Gilbert zostali mocno naznaczeni tym doświadczeniem. Czym innym jest analizowanie zła z dystansu, a czym innym siedzenie dzień po dniu w celach na wąskich więziennych pryczach, twarzą w twarz ze zbrodniarzami – przyglądanie się im, słuchanie ich, odczuwanie ich zapachu. Stres wpłynął na obu, utrudniał ich współpracę, wyeksponował różnice osobowościowe i poczucie zazdrości, doprowadzając w końcu do intryg, spraw sądowych oraz wzajemnych oskarżeń. Mimo wszystko to właśnie ich odkrycia i dysputy ukształtowały to, co rozumiemy dziś przez pojęcie psychologii zła. Współcześni naukowcy, nękani duchami Norymbergi, przeprowadzili już wiele ważnych badań tego niewygodnego tematu.
Gdy pisałem tę książkę, opierałem się na wielu rodzajach informacji. Jest oczywiście sporo cennych opracowań książkowych, ale nie ograniczałem się do nich i sięgałem także po inne źródła. Obszerne relacje prasowe z tamtych czasów wskazują, w jaki sposób kultura masowa postrzegała zbrodniarzy wojennych sądzonych w Norymberdze. Oprócz tego właściwie każdy uczestnik procesów pisał wspomnienia i pamiętniki. To źródła niezwykle bogate w szczegóły. Niektóre ukazały się drukiem, ale inne przytaczane są jedynie we fragmentach lub zostały ujęte w specjalnych zbiorach. To właśnie informacje zaczerpnięte z tych różnych źródeł tworzą sedno tej książki. Od procesów minęło już 70 lat, a jednak cień Norymbergi wciąż jest wyraźny i zapewnia odpowiedni kontekst do analizowania licznych przypadków zła, jakich dostarcza nam współczesność.
Niezgodne poglądy
Byłem naprawdę zaskoczony liczbą i zakresem rozbieżności między poszczególnymi źródłami. To dowód mojej naiwności. Uczestniczyłem w spotkaniach na temat Holokaustu, które potrafiły przekształcić się w burzliwe dyskusje i obrzucanie się oskarżeniami – niemal wszystko oprócz rzucania krzesłami. Rozbieżności są regułą, a nie wyjątkiem, w każdych badaniach historycznych, jednak gdy mowa o przypadkach masowych morderstw, skłonność do niezgody i kłótliwości rośnie wykładniczo.
Pamięć, nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach, jest zawodna, podatna na kłamstwa i deformację. Ludzie wybielają się i dokonują racjonalizacji własnych czynów, czasem świadomie, a czasem nie. Tego typu zjawiska są szczególnie istotne przy próbie zrozumienia pamiętników i autobiografii nazistów. Pisarka Rose Macaulay celnie opisuje ten problem: „Musimy znaleźć naszą drogę przez mgłę i nigdy nie możemy usiąść i powiedzieć, że dotarliśmy do Prawdy , gdyż odkrycie prawdy oznacza długą podróż przez trudną do przebycia dżunglę”.
Ten fragment historii jest gęstwiną, skomplikowaną dodatkowo przez konieczność interpretacji języka, który także się zmienił. Gdy czytamy zapiski szpitalne lub ocenę stanu psychicznego pacjenta sprzed 70 lat, musimy pamiętać, że słowa mają inne konotacje. Jak zwracam uwagę w rozdziale 2, nie jesteśmy dziś nawet pewni tego, na czym konkretnie polegały problemy z sercem Göringa, gdyż termin „atak serca” był wówczas bardziej ogólnym pojęciem. Tego typu problemy ze zrozumieniem opisów medycznych są jeszcze bardziej dotkliwe w psychiatrii. W tej dziedzinie nauki wysiłki na rzecz usystematyzowania nomenklatury diagnostycznej mają stosunkowo krótką historię; pierwsze wydanie kryteriów diagnostycznych Diagnostic and Statistical Manual (DSM) ukazało się w 1952 roku. W 1945 roku nie było więc żadnych spójnych wytycznych ani żadnego powszechnie uzgodnionego i przestrzeganego sposobu przedstawiania, rozumienia, opisywania i leczenia problemów natury psychiatrycznej. W rezultacie odczytywanie notatek psychiatrów z tamtych czasów jest zadaniem nad wyraz trudnym; analogicznych problemów nastręczają wyniki badań za pomocą testu Rorschacha, gdyż nie było wówczas spójnego sposobu stosowania tego testu i zapisywania jego wyników. Z tych właśnie powodów wielu trudności nastręcza zrozumienie terminologii i wniosków wyciągniętych tak dawno temu. Słowa używane wtedy nie zawsze oznaczają to samo dziś.
Układ książki
Gdy miałem dziewięć lat, dostałem od ojca pierwszy mikroskop. Dowiedziałem się wówczas, że najlepszym sposobem oglądania próbki jest kilkukrotne jej badanie raz w mniejszym, raz w większym powiększeniu. Po wielu latach dostałem mikroskop stereoskopowy, który pozwalał oglądać ten sam obiekt z nieco różnych punktów widzenia. Teraz mogłem dostrzec głębię i perspektywę.
Wiele lat poświęciłem na analizowanie psychiki zbrodniarzy wojennych z wielu różnych perspektyw – zarówno w „małym powiększeniu” (czytając ich publiczne wystąpienia), jak w „dużym powiększeniu” (przeglądając wywiady psychiatryczne). Możemy zobaczyć ich zarówno w celach, jak i na sali sądowej. Ale mamy do dyspozycji także szczegółowe opisy ich sylwetek – notatki psychiatrów i psychologów pracujących w Norymberdze oraz przeprowadzone przez nich testy psychologiczne.
Książka jest podzielona na cztery części, które raz odwołują się do przeszłości, to znów wybiegają w przyszłość. Część I zapewnia kontekst historyczny – opisuje wydarzenia, które doprowadziły do procesów norymberskich, oraz wyjaśnia, w jaki sposób ludobójstwo popełnione przez nazistów wpływa na nasze poglądy na temat natury zła. W części II przedstawiam szczegóły procesów norymberskich w odbiorze opinii publicznej. Znajdują się tu zarówno opisy wydarzeń z sal sądowych, jak i informacje z życia więźniów w celach. Część III koncentruje się na sylwetkach czterech zbrodniarzy wojennych, którzy stanowią przykład zasadniczo różnych źródeł zła. Podczas pierwszego procesu norymberskiego sądzono 22 osoby. Spośród nich wybrałem czterech zbrodniarzy, których chciałem poddać dokładniejszej analizie ze względu na to, że stanowili zasadniczo różne wyzwania diagnostyczne. Aby zrozumieć różne oblicza zła przywódców Trzeciej Rzeszy, wybrałem ludzi o różnym zakresie odpowiedzialności za zbrodnie i zachowujących się odmiennie w trakcie procesów. Część IV to powrót do zasadniczego pytania tej książki: jak rozumiemy zło? Czy zło jest w każdym z nas, czy też niektórzy ludzie są na nie szczególnie podatni?
Testy psychologiczne zbrodniarzy wojennych pozostawały w ukryciu, niepublikowane przez wiele lat, uwikłane w toksyczną mieszaninę ambicji, zdrad i różnic o podłożu ideologicznym. Te zapomniane dokumenty pozwalają nam zbadać, w jaki sposób zło rozumieją współczesna psychiatria i psychologia – jej społeczne, psychologiczne, psychopatologiczne i neurobehawioralne korzenie – oraz zastanowić się nad tym, w jaki sposób ta styczność z nim wpływa na nasze pojmowanie człowieczeństwa.
Próba zrozumienia zjawiska nie jest tożsama z jego akceptacją lub potępieniem. Czytelnicy, którzy uważają, że przywódcy Trzeciej Rzeszy stanowili jednorodną grupę wynaturzonych potworów, mogą odłożyć tę książkę już teraz, gdyż – jak jednoznacznie tego dowodzę – ludzie ci z całą pewnością nie byli homogeniczni. Byli nikczemni i pyszni, ale znacznie się od siebie różnili. W pracy tej przybliżam naturę (choć właściwiej byłoby powiedzieć: natury) ich zła, śledzę toksyczny wpływ rozpraw na samych śledczych i analizuję, w jaki sposób ta historia ukształtowała współczesne badania naukowe.
To bardzo szerokie i kontrowersyjne pole badawcze, pełne zarówno ostrożnych i starannych ocen, jak i insynuacji oraz zajadłości. Mam nadzieję, że ta książka będzie dla Czytelnika rodzajem przewodnika po „najbliższej okolicy prawdy historycznej”.
Przypisy
Niccolò Machiavelli, Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza, przeł. Krzysztof Żaboklicki, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2009.
Na przykład John Steiner, którego dogłębna praca poświęcona szeregowym członkom SS jest oparta na bezpośredniej obserwacji osobistej oraz kwestionariuszach.
Co ciekawe, nawet sam Rudolf Höss, komendant obozu Auschwitz, sięgnął po ten argument w liście do żony napisanym na krótko przed egzekucją. „ trybikiem w potwornej niemieckiej machinie zniszczenia, robotem, który ślepo wykonywał każdy rozkaz” (Thomas Harding, Hanns and Rudolf: The True Story of the German Jew Who Tracked Down and Caught the Kommandant of Auschwitz, Simon and Schuster, New York 2013, s. 271).
Najważniejsze to oczywiście: Douglas Kelley, 22 Cells in Nuremberg (Greenberg, Nowy Jork 1947 r.; reprint: MacFadden, Nowy Jork 1961) oraz Gustave Mark Gilbert, Nuremberg Diary, Farrar, Straus and Giroux, New York 1947; reprint: Da Capo Press, New York 1995, s. 201 (Dziennik norymberski, przeł. Tomasz Łuczak, Świat Książki, Warszawa 2012). Na temat badań z wykorzystaniem testu Rorschacha: Eric A. Zillmer, Molly Harrower, Barry A. Ritzler i Robert P. Archer, The Quest for the Nazi Personality: A Psychological Investigation of Nazi War Criminals (Lawrence Erlbaum, Hillsdale, NJ, 1995) oraz Florence R. Miale, Michael Selzer, The Nuremberg Mind: The Psychology of the Nazi Leaders (Quadrangle, New York 1995). Godna polecenia jest także książka: Jack El-Hai, Göring i psychiatra. Tragiczny pojedynek umysłów (przeł. Jarosław Skowroński, Prószyński i S-ka, Warszawa 2015), która daje istotny wgląd w życie samego Kelleya.
Szczególne podziękowania dla: University of California, San Diego; University of California, Santa Cruz; National Museum of Health and Medicine; US Army Military History Institute; US Air Force Academy; McDermott Library; University of Akron Center for the History of Psychology; archiwa Columbia University; University of California, Berkeley; archiwa Yale University; archiwa Cornell University; Graduate Center of CUNY; New York University; University of Florida; Biblioteka Kongresu; Archiwa Narodowe; oraz United States Holocaust Memorial Museum.
Edward H. Carr, Historia. Czym jest, przeł. Piotr Kuś, Zysk i S-ka, Poznań 1999.
Joel E. Dimsdale (red.), Survivors, Victims, and Perpetrators: Essays on the Nazi Holocaust (Hemisphere, Waszyngton 1980), s. 284–287.
Rose Macaulay, The Towers of Trebizond, Farrar, Straus and Giroux, New York 1956, s. 226.
John E. Exner, The Rorschach Systems, Grune and Stratton, New York 1969.
Valerie Hartouni, Visualizing Atrocity: Arendt, Evil, and the Optics of Thoughtlessness, New York University Press, New York 2012, s. 66.