- W empik go
Psychoterapia. Lekarstwo bez skutków ubocznych - ebook
Psychoterapia. Lekarstwo bez skutków ubocznych - ebook
Wizyta w poradni zdrowia psychicznego przestała być w naszym kraju powodem do wstydu. Kiedy jednak decydujemy się na skorzystanie z fachowej pomocy, często zupełnie nie wiemy, jak powinien wyglądać ten pierwszy krok. Do jakiego specjalisty udać się najpierw? Czy psychoterapia jest zawsze konieczna? A może wystarczą środki uspokajające od lekarza pierwszego kontaktu? Ta książka w sposób jasny i przystępny podpowiada, od czego zacząć i jak wybrać odpowiedniego terapeutę. Ponadto dostarcza cennej wiedzy o możliwościach, ograniczeniach i perspektywach współczesnej psychologii, ocenianych z punktu widzenia praktykującego doktora psychoterapeuty, który podawane informacje ilustruje przykładami z własnego gabinetu.
Aby przetrwać na Ziemi, wystarczą nam zdolności na poziomie gadów. Wykształcenie zdolności intelektualnych właściwych dla człowieka, których nie potrzebujemy do życia, wydaje się w bilansie energetycznym niepotrzebną rozrzutnością. Pierwszy raz ewolucja nie dogania zmieniającego się środowiska, a pod postacią homo sapiens stworzyła nas z zapasem, z wyprzedzeniem. Chyba że środowisko jest dużo bardziej tajemnicze niż nasz jego odbiór. Mózg nam to wytłumaczy? Nie, nic nam nie powie! Mimo że w jednym centymetrze sześciennym tej struktury jest tyle powiązań, ile gwiazd w Drodze Mlecznej. I my, „geniusze psychologii”, ośmielamy się mówić, że rozwiązaliśmy zagadki jego funkcjonalności – to obraz megalomanii do potęgi.
Zdzisław Sybilski
Wychowałem się w leśniczówce, gdzie kochająca rodzina dawała mi poczucie bezpieczeństwa. Psychologia pojawiła się w moim życiu dlatego, że egzamin właśnie na te studia był najłatwiejszy – przynajmniej dla mnie. Po zakończeniu edukacji rozpocząłem pracę w Instytucie Matki i Dziecka w Rabce-Zdroju, w klinice mukowiscydozy. Następnie przyszedł okres praktyki eksperymentalnej, tak różniącej się od psychologii uniwersyteckiej. Ten czas zwieńczyłem obroną doktoratu, a na drzwiach gabinetu pojawiła się tabliczka z dumnie brzmiącym napisem „dr Sybilski”. W latach 80. zrezygnowałem z pracy na uczelni i rozpocząłem okres własnej działalności gospodarczej. Słodko-gorzkie momenty życia w zmieniającej się Polsce upiększały dzieci – Izabella i Piotr. Dzisiaj jestem właścicielem jednego z najnowocześniejszych laboratoriów psychofizjologicznych, mam kontakt ze studentami, jestem członkiem Europejskiego Towarzystwa Hipnoterapeutów Medycznych w Londynie, mój gabinet psychologiczny ma dobrą renomę, a ja prowadzę badania naukowe między innymi dla Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Kategoria: | Popularnonaukowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8219-749-5 |
Rozmiar pliku: | 882 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czytelniku, czy zdajesz sobie sprawę jak ignorancko, głupio brzmią wypowiedzi megalomanów na temat diagnozowania form aktywności ludzkiego umysłu? We wszechświecie my, ludzie, nie znamy struktury tak tajemniczej, niedostępnej i skomplikowanej, jaką jest MÓZG. Za analizę emocji, motywacji, procesów poznawczych, inteligencji emocjonalnej, potrzeb psychicznych biorą się „specjaliści” niezłomnie wierzący w astrologię oraz osoby, które nie charakteryzują się zdolnością naukowego poznawania świata, nie mają rzetelnej wiedzy. Kogo mam na myśli? Wystarczy się rozejrzeć, aż się od nich roi. Wypowiedzi tych geniuszy na tematy seksuologii, wychowania, zagadnień psychologicznych są niedorzeczne, tego nawet kabaret nie przyjmie do swojego repertuaru. Nie ma potrzeby przypominania tych „złotych” myśli. Jest natomiast czas na nazywanie rzeczy tak, jak na to zasługują. Cóż można myśleć o osobach głoszących androny? Ich inteligencja nie pozwala na rozumienie faktów, albo je przeinaczają świadomie, by osiągnąć w sposób nieuczciwy swoje cele. Nie mylę się, analizując ich wypowiedzi, że jest w nich arogancja i głupota. Zawsze mnie korci, gdy słucham, co opowiadają, by zadać następujące pytanie: „Czy mogę prosić o autora i tytuł pozycji, z której biorą się te rewelacje?”. Bełkot, który potem następuje, jest więcej niż żałosny.
Może jestem zbyt dosłowny, ale jeśli ta książka pozwoli się ustrzec przed lawiną bezsensu na temat naszej psychiki – tj. umysłu, relacji interpersonalnych, emocji, motywacji, podświadomości, zachowań seksualnych, potrzeb podstawowych i wyższego rzędu – to znaczy, Szanowny Czytelniku, że zaliczasz się do grona osób myślących naukowo.
Co z tą psychologią? Czy taka, jaką znamy z mediów, własnych doświadczeń, opowiadań i zachowań innych, rysuje się jako nauka do wykorzystania w gabinecie? Smutny to fakt, ale odpowiedź nie jest budująca.
W swej pracy zawsze staram się wykorzystywać najnowsze doniesienia naukowe. Na ich wynikach budować fundamenty niekonwencjonalnych metod diagnostyki, psychoterapii, uaktywniania zasobów, zdolności i możliwości ludzkiego umysłu. Zadaję sobie pytanie: czy psychologia współczesna nie wykorzystuje w praktyce pełnej wiedzy na temat zachowań klientów gabinetów psychologicznych/psychiatrycznych? Nie. To dramatyczny przykład, ale jak jest możliwe, by za sterami pasażerskiego samolotu zasiadał pilot leczony psychiatrycznie, który myśli o popełnieniu samobójstwa poprzez rozbicie samolotu…? Podobne przykłady można mnożyć.
Czas najwyższy, by tak zwani specjaliści zrozumieli, że psychologia to nie przygoda, w której badacz wyposażony w pięć zmysłów i papierowe testy daje odpowiedzi wykraczające poza nasze zmysłowe poznanie. Tak możemy badać tylko cienie umysłu i wśród upiorów błędnych wniosków spekulować na temat psychologicznych problemów naszych pacjentów.
To nie jest praca, która przedstawia interesujące przypadki, moich pacjentów. To książka ukazująca, że psycholog nie musi być wcale naiwnym, ignoranckim, niestabilnym emocjonalnie gospodarzem gabinetu. To właśnie my, psychologowie, otwieramy drzwi ludziom buszującym w tematach tak trudnych, że brak znajomości rzeczy jest dla nich wiedzą. Nadanie sensu zachowaniom ludzi nie może się opierać na poppsychologii.
Zanim jednak przejdziemy do dalszej lektury, chciałbym zaznaczyć, że wszelkie imiona i nazwiska pacjentów, które pojawiają się w tej książce, zostały zmienione w celu ochrony ich prywatności. Niektóre podnoszone tematy nawiązują do traumy i ataków na tle seksualnym, tak więc, jeśli są tematy zbyt ciężkie w Twoim odczuciu, Czytelniku, pomiń je.DLACZEGO NIE ZOSTAŁEM DRWALEM
Na tych niemalże dwustu stronach nie opisuję całej psychologii, tylko przedstawiam problemy związane z psychologią kliniczną, nie wiedzieć czemu traktowaną przez studentów jako specjalizacja najbardziej prestiżowa. Z czasem przekonałem się, że trafność diagnoz tej specjalizacji oraz sposoby wykorzystywane w psychoterapii są dalekie od doskonałości. Stąd pomysł przedstawienia rzeczywistości pracy klinicznej, mającej przecież na celu współudział w leczeniu ludzi cierpiących. Zupełnie nie satysfakcjonowało mnie tworzenie wirtualnych bytów, uniwersyteckich dyskusji, do których przygotowały mnie lata nauki uniwersyteckiej. Chciałem być skuteczny, toteż ciągle poszukiwałem metod psychoterapii o udokumentowanych podstawach naukowych. Czy zajmowałbym się psychologią, gdyby moje próby spaliły na panewce? Zaręczam Ci, Czytelniku, że wtedy zostałbym drwalem. Widziałbym przynajmniej efekty swej pracy. Kto wie, może byłbym pierwszym drwalem z tytułem doktora psychologii?
Wyobrażenia nauki o umyśle są pełne pytań, a odpowiedzi bywają czasem mylące. Studia psychologiczne skończyłem w minionym wieku. Jestem dumny z naukowej dojrzałości. Jednak szybko się przekonałem, co znaczy powiedzenie „kubeł zimnej wody na głowę”. W pierwszej swej pracy z somatycznie chorymi dziećmi sam czułem się jak zagubione dziecko we mgle. Wiedza uniwersytecka okazała się prawie zupełnie nieprzydatna. Szybko też zrozumiałem, że jest w części nieprawdziwa, nonsensowna. Studia dały mi jednak poczucie pewności siebie w poszukiwaniu pluralistycznej prawdy o umyśle. Zdobyta wiedza uniwersytecka nie była prawdą objawioną, podstawą naukowej dojrzałości. Była podstawą do wielkich znaków zapytania. Gdzie znajdziemy odpowiedzi na pytania o neuronalną architekturę mózgu i jej wpływ na procesy umysłowe? Powiedzenie, że psychiatria, psychologia wymagają wirtuozerii diagnostycznej najwyższego rodzaju to chowanie głowy w piasek. Jaka jest więc przyszłość w poznawaniu prawdy o naszym umyśle? Czytelniku, czy wiesz, od kiedy nauka o chorobach umysłu ma swoją biblię prowadzącą przez labirynty diagnozy, leczenia, etiologii chorób? DSM-5 opublikowano 19 maja 2013. To pozycja, która systematyzuje symptomy składające się na określenie występującego zaburzenia psychicznego. Czas w końcu określić, co to jest zaburzenie psychiczne. To zachowania anormalne, długotrwałe, szkodliwe, o komponencie biologicznym powodującym cierpienie. Choroba psychiczna to stan medyczny i egzystencjonalny, uleczalny. No to mamy już, raczej dopiero, DSM-5. Czy to załatwia naukowe podejście do chorób psychicznych? Tom Insel, czołowy amerykański psychiatra rządowy, uważa, że dopiero diagnoza oparta na genetyce, neurobiologii, sieciach neuronowych, biomarkerach będzie naukowa i cechująca się dużą trafnością. Mam nadzieję, że psychologia kliniczna też pójdzie tą drogą, chyba że nie ruszy na zielonym.
Nadchodzi czas, gdy badanie pacjentów przez psychologów klinicznych, psychiatrów to będzie nie rozmowa kliniczna, ale metody oparte na twardych naukowych podstawach. Myślę o testach genetycznych, serologii, to jest testach krwi, funkcjonalnym rezonansie magnetycznym wykorzystującym techniki obrazowania mózgu, biomarkerach, które są analizowane komputerowo nie tylko pod kątem kardiologicznym, ale i reakcji skórno-galwanicznej, reakcji oddechowej, temperatury. Mój zespół badawczy opracował na potrzeby Europejskiej Agencji Kosmicznej, właśnie w oparciu o biomarkery, diagnostykę emocji strachu i wstrętu z trafnością na poziomie 90 procent. Dalsze badania dotyczą diagnostyki emocji agresji, depresji, szczęścia, zaskoczenia. To potężne narzędzie diagnostyczne stanów emocjonalnych. Mamy trafną diagnozę, czas zająć się leczeniem.
Dzisiaj badacze pracują nad nowymi, bezpiecznymi formami stymulacji mózgu, takimi jak przezczaszkowa stymulacja magnetyczna TMS lub stymulacja prądem stałym TDCS, DBS, która polega na wszczepieniu elektrod w określone struktury neuronalne. Bardzo obiecująco wypada też droga badań warunkowania hormonalnego metodami klasycznymi czy instrumentalnymi. Neurobiologiczne procesy nie muszą być już uaktywniane tylko drogą farmakoterapii. Psychoterapeutyczne zabiegi to już też nie jest wyłącznie rozmowa.
Jakie jeszcze tajemnice skrywa mózg przed sobą samym? Bardzo mało wiemy o istocie białej, nazywanej też drugim mózgiem. W dalszym ciągu studenci psychologii wiedzą o tej strukturze tylko tyle, że odgrywa rolę mielinizacyjną i odgradzającą poszczególne struktury funkcjonalne mózgu. Badania, które rewolucjonizują wiedzę o budowie mózgu, jego chorobach psychicznych, procesach jego równowagi, prowadzą do nowej koncepcji pojmowania komórek glejowych. Naukowcy są na drodze badań nad lekami działającymi na komórki glejowe. Może czeka nas przełom w leczeniu chorób psychicznych i uzależnień. Mózg neuronalny przetwarza informacje z szybkością przepływu prądu. Komórki glejowe prawdopodobnie są odpowiedzialne za homeostazę, za funkcje poznawcze, emocje, uwagę, nabywanie złożonych umiejętności, co odbywa się w innej sferze czasowej. Tu królują komórki glejowe, kontrolując funkcje neuronów. Zagadka synestetyków, sawantów to frapujące zagadnienia naukowe, które czekają na wytłumaczenie. Na następnych stronach ukazuję rzeczywistość, pracę, przypadki wybrane z mojego gabinetu.
•
Chcę podkreślić, że wypracowane procedury, które są stosowane w moim gabinecie, opierają się na doniesieniach naukowych. Najpierw sprawdzone naukowo założenia, a następny krok to stosowanie ich w pracy z pacjentami, nigdy odwrotnie. Warto to podkreślić, ponieważ są takie gabinety, gdzie niesprawdzona teoria dyktuje pracę z pacjentami. Dla Waszego dobra omijajcie takie placówki szerokim łukiem.
Kartezjusz ze swoją filozofią dualizmu i myślą _je pense, donc je suis_ – myślę, więc jestem – dalej trzyma się mocno w modelach kształcenia psychologów i psychoterapeutów, mimo że ta teoria to ślepa uliczka. Dlaczego tak często powołujemy się na tę złotą myśl? Bo czyni nas ona bogami na olimpie świata istot żywych. Tylko my mamy świadomość istnienia. Czy na pewno? Twardych dowodów brak. Czas zastąpić teorię „myślę, więc jestem” modelem „czuję się, więc jestem” – _je me sens, donc je suis_. Ewolucja nie bez celu tak nas ukształtowała, że informacje sensoryczne biegną z ciała do mózgu. Nie można temu zaprzeczyć. Ta fala informacji z dołu do góry jest tak skuteczna, że wpływa na nasze relacje ze światem. Pierwszy zwrócił na to uwagę Stephen W. Porges w teorii poliwagalnej. I żebyśmy nie wiadomo jak się upierali, nie udowodnimy mu błędu w jego teorii, która sprawdza się w pracy z pacjentami. Ależ oczywiście, leczenie farmakologiczne stanów umysłowych to twardy dowód na zależność umysłu od ciała. Nic tu nie pomoże pytanie, czy to stan umysłu przypadkiem nie przyczynił się do zmian somatycznych. Leki to chemia regulująca somatykę.
Po tych kilku zdaniach wstępu Czytelnik zapewne już się zorientował, co ja w moim laboratorium psychologicznym kombinuję. Zawsze i wszędzie pracę z pacjentem zaczyna się od diagnozy, nawet w przypadku pacjentów, którzy na pierwszą wizytę przynoszą diagnozy z innych ośrodków. Wynika to z faktu, że te diagnozy czasami wzajemnie się wykluczają!
•
W świecie, który znamy, strukturą najbardziej skomplikowaną, zapewniającą pod kątem funkcjonalności dostosowanie się do dynamicznie zmieniającego się otoczenia, jest organ zdolny do przechowywania 200 eksabajtów informacji. To wielkość niewyobrażalna, według „Nature Neuroscience” – pojemność „całej cyfrowej treści dzisiejszego świata”. Aby przetrwać na Ziemi, wystarczą nam zdolności na poziomie gadów. Wykształcenie zdolności intelektualnych właściwych dla człowieka, których nie potrzebujemy do życia, wydaje się w bilansie energetycznym niepotrzebną rozrzutnością. Pierwszy raz ewolucja nie dogania zmieniającego się środowiska, a pod postacią homo sapiens stworzyła nas z zapasem, z wyprzedzeniem. Chyba że środowisko jest dużo bardziej tajemnicze niż nasz jego odbiór. Mózg nam to wytłumaczy? Nie, nic nam nie powie! Mimo że w jednym centymetrze sześciennym tej struktury jest tyle powiązań, ile gwiazd w Drodze Mlecznej. I my, „geniusze psychologii”, ośmielamy się mówić, że rozwiązaliśmy zagadki jego funkcjonalności – to obraz megalomanii do potęgi.
Pacjent w gabinecie psychologa to dopiero zagadka. Musimy odpowiedzieć na pytania: Jaki problem skierował go do naszego gabinetu? Czy rozwiązanie go leży w naszych kompetencjach? Jakimi metodami diagnostycznymi postawimy trafną diagnozę? Czy nasze metody psychoterapii będą dla niego właściwe, wystarczające do pełnej homeostazy? Jaką literaturą naukową mogę się wspomagać w jego przypadku? Czy znam odpowiednich konsultantów? Czy wyposażenie mojego gabinetu w sprzęt diagnostyczny i psychoterapeutyczny pozwala na pełną kliniczną formę prowadzenia psychoterapii? Jak dalece mogę wpływać na pacjenta, jeśli potrafię, by nie zmieniać jego indywidualności, nie wylać dziecka z kąpielą? Czy…? Czytelniku, nie śmiej się. Potrafimy nawiązać z pacjentką/pacjentem relacje oparte na charyzmie doktora, czyli posiadaniu atrybutu wyjątkowości, wspomagającym wywieranie wpływu na normatywną orientację pacjentki/pacjenta. Właśnie ta cecha to pięćdziesiąt procent nieznanych czynników skutecznej psychoterapii. Czyli placebo, a w tłumaczeniu z łaciny „będę się podobał”. Placebo to nie ulotne fantazje. Efekty tego stanu obserwowane są na poziomie psychologicznym i fizycznym organizmu. Dopamina – neuroprzekaźnik w obwodach nagrody – istotnie intensyfikuje swoje działanie pod wpływem sugestii, czynnika psychologicznego. Również endorfiny, kortyzol, system endogenny i endokanabinoidowy nie oprą się działaniu stymulacji psychologicznej. Co się dzieje, gdy zachodzi efekt „nie podobam się” – NOCEBO? Tak, z tym terminem prawie się nie spotykamy. W efekcie nocebo skutki leczenia mogą być bardzo mizerne, a w skrajnych przypadkach pogłębiające przypadłość.
Jeśli trafimy do gabinetu, gdzie ściany obwieszone są dyplomami ukończonych kursów, a pani czy pan psycholog nie budzi naszej sympatii i nie ma charyzmy, niech to będzie jedyna nasza wizyta w tym gabinecie.
Nawet w środowiskach specjalizujących się w diagnozowaniu, leczeniu stanów somatycznych, psychicznych często jeszcze spotykamy ironiczne, ignoranckie podejście do efektu placebo czy nocebo. Ignoranci nie zdają sobie sprawy, że nie wykorzystując efektu „podoba mi się”, tracą jedną ze zdolności organizmu w procesie powrotu do homeostazy.
Czy to podejście do klientów gabinetu psychologicznego wpływa na określenie procedur psychoterapii? Ależ oczywiście – pozwoliło ono na wypracowanie standardów leczenia, które uznaję za najbardziej efektywne. Jakie to standardy? Po pierwsze oparte na naukowych przesłankach. Po drugie dynamicznie rozwijane w oparciu o nowe doniesienia naukowe. Po trzecie każdy klient gabinetu psychologicznego jest w sytuacji stresowej. Obniżenie poziomu napięcia to pierwszy krok kontaktu! Jakimi metodami? Diagnoza oparta na wywiadzie klinicznym, wynikach badań psychofizjologicznych, interpretacji fizjologicznej, badaniu istniejącej sytuacji psychicznej, źródeł stresu, cech tłumionych, pożądanego celu, rzeczywistych problemów. Wynik diagnozy to fundament określający metody radzenia sobie z stresem w konkretnym przypadku. Wachlarz metod: REST – metoda deprywacyjna, AKTYWACJA TLENKU AZOTU – metoda fotonowa, BIOFEDBACK – metoda RSG, oddechu, temperatury, koherencji akcji serca, RELAKSACJA NEUROMIĘŚNIOWA, HIPERWENTYLACJA – kontrolowane oddychanie, RELAKSACJA HIPNOIDALNA – hipnoza relaksacyjna, hipnoza medyczna, TRENING AUTOGENNY, PODPROGOWE WARUNKOWANIE – aktywacja naturalnych opiatów, ale to jeszcze nie wszystkie. Metody te poznasz, Czytelniku, na dalszych stronach. Wymieniłem najbardziej podstawowe. Sztuką jest odpowiedni dobór metod klinicznych i tworzenie fundamentalnych struktur obrazowania rzeczywistości, które wspomagają adaptację do codziennych sytuacji w życiu pacjenta. Po kilku sesjach obserwujemy u naszego pacjenta obniżone markery stresowe. Czas na obudzenie kognitywne, czyli uaktywnienie zdolności syntezy i myślenia o własnym myśleniu. Trudne zadanie, na szczęście znamy metodę flipnozy, pomocną w zmianie postaw naszego klienta.
Przedstawione przypadki moich pacjentów, przynajmniej mam taką nadzieję, pozwolą na zrozumienie psychoterapii behawioralno-kognitywnej.
No to, moi Czytelnicy, teraz zdradzę wam tajemnice gabinetu.