Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Psychoterapia na co dzień. Wykłady radiowe - ebook

Data wydania:
18 listopada 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
49,00

Psychoterapia na co dzień. Wykłady radiowe - ebook

W czasach nadmiaru dóbr ludzie mają za co żyć. Ale wielu ludzi nie wie, po co żyć. W latach 1951-1955 na zaproszenie sekcji naukowej Rozgłośni Wiedeńskiej Rot-Weiß-Rot Viktor E. Frankl prowadził wieczorne wykłady na temat psychoterapii. Wykłady te zgromadziły sporą publiczność i wywoływały żywe zainteresowanie słuchaczy. Autor zgodził się na wydanie ich w formie książki. Psychoterapia na dziś zachowała dynamiczną, charakterystyczną dla języka mówionego narrację. Viktor Frankl przybliża Czytelnikom podstawowe pojęcia i procesy psychoterapii, komentuje sztukę współczesną, mówi o poszukiwaniu sensu życia i higienie psychicznej na różnych etapach życia. Wnikliwe spojrzenie autora na współczesne mu społeczeństwo jest zadziwiająco aktualne także dziś, a wiara w siłę ludzkiego ducha w obliczu cierpienia i nieszczęść – poparta własnym, poruszającym życiowym doświadczeniem. Psychoanaliza nauczyła nas pragnienia przyjemności, co możemy pojmować jako zasadę pożądania, a psychologia indywidualna zaznajomiła nas z pożądaniem władzy w formie dążenia do bycia uznanym, w rzeczywistości jednak człowiek najgłębiej przeniknięty jest pragnieniem sensu. A praktyka – nie tylko w przychodniach lekarskich, lecz w najbardziej ekstremalnych sytuacjach granicznych takich jak leje po bombach, schrony przeciwlotnicze, obozy jenieckie i koncentracyjne – ta praktyka pokazała nam, że tylko jedno trzyma wtedy człowieka, by mógł znosić najstraszliwsze sytuacje i sprostać rzeczom ostatecznym: odwoływanie się do człowieczego pragnienia sensu i do budzenie świadomości, że człowiek jest odpowiedzialny za wypełnienie sensu swego życia. Z tekstu Żaden psychiatra, żaden psychoterapeuta, również żaden logoterapeuta nie może powiedzieć choremu, czym jest sens, na pewno jednak może powiedzieć, że życie ma sens, więcej – że zachowuje ono sens w różnych warunkach i okolicznościach, a to dzięki umiejętności znalezienia sensu w cierpieniu, dzięki umiejętności transfigurowania cierpienia na płaszczyźnie ludzkiej w osiągnięcie; jednym słowem poprzez danie świadectwa o tym, do czego zdolny jest człowiek nawet w sytuacji porażki. Z tekstu

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-23912-1
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Wykłady radiowe z dziedziny psychoterapii wygłaszałem na zaproszenie sekcji naukowej Rozgłośni Wiedeńskiej Rot-Weiß-Rot w latach 1951–1955. Kiedy siedem pierwszych takich wykładów wydano drukiem, zdecydowałem się na wybór kolejnych, dołączając również te opublikowane wcześniej, znacznie poszerzone i uzupełnione. Impulsem do publikacji książkowej było żywe zainteresowanie słuchaczy, czemu dawano wyraz w listach nadsyłanych do radia. Uznałem, że winien jestem słuchaczom możliwość przeczytania raz jeszcze tego, co słyszeli wcześniej w radiu. Miałem też nadzieję, że w ten sposób zwielokrotni się oddziaływanie moich wykładów, których celem była właściwa higiena psychiki. Chciałem przy tym poruszyć nie tyle zagadnienia związane z psychoterapią, co stosować psychoterapię – Psychoterapię przed mikrofonem – i do tego właśnie służyło radio: do psychoterapii zbiorowej, która miała przeciwdziałać zbiorowej nerwicy.

Każdy z moich wykładów jest zamkniętą całością, z czego wynika nieuniknione nakładanie się na siebie pewnych myśli, a także powtórzenia; te ostatnie nie są jednak niepożądane, jeśli tylko okazują dydaktyczną przydatność. Styl wykładów zachowałem dokładnie taki, w jakim je wygłaszałem, mimo ryzyka, że może się on wydać zbyt swobodny. Jak wiadomo, rzecz mówiona na żywo nie równa się rzeczy pisanej, a wykładu radiowego przeznaczonego dla szerokiego grona odbiorców nie można utożsamiać z wykładem naukowym.

Viktor E. FranklPRZEDMOWA DO WYDANIA KIESZONKOWEGO

Psychoterapia dla każdego jest zebraniem i rozszerzeniem wykładów radiowych powstałych na przestrzeni minionych dwudziestu lat. Cieszyły się one takim zainteresowaniem słuchaczy, że większość z nich została niedawno powtórzona; i tym razem wywołały one żywy oddźwięk. Wydanie kieszonkowe, które oddajemy właśnie do rąk czytelników, proponuje z jednej strony, zachowując styl bezpośredniej rozmowy, świadome swego przedsięwzięcia, krytyczne, ogólnie zrozumiałe naświetlenie zasadniczych problemów psychiatrii i psychoterapii nieprzyporządkowanej żadnej ze szkół, z drugiej zaś strony jest propozycją jedynej w swoim rodzaju w literaturze psychiatrycznej naszego czasu psychoterapii przed mikrofonem. Tym, czego można się z tych wykładów dowiedzieć, są kwestie praktycznej higieny psychicznej. Dziękujemy Viktorowi Franklowi, że zgodził się zaakceptować wydanie tej książeczki i wziął na siebie ryzyko – być może z powodu pewnych sformułowań właściwych żywej mowie, swobodnych i niegardzących anegdotą – obruszenia jakiegoś krytyka. Uważam jednak, iż Frankl pokazał, że zagadnienia trudne da się uczynić zrozumiałymi bez ich spłycania i bez dawania pola nieporozumieniom, jakie wynikają nieraz z popularyzatorskiego ujęcia skomplikowanych problemów.

W centrum zainteresowania znajdują się niewątpliwie te wykłady, które w swoim zamierzeniu stanowią pewną formę psychoterapii – zwłaszcza psychoterapii szeroko rozpowszechnionych nerwic – psychoterapii realizowanej teraz poprzez słowo pisane tak jak wcześniej przez radio. Z pewnością nikt bardziej od autora nie zna bolesnych ograniczeń takiego działania i chęci pomagania poprzez wygłaszanie w mediach wskazówek mogących służyć uwolnieniu człowieka z neurotycznych kajdan. Tym, co autora tych wykładów ostatecznie zachęciło do ich publikacji, są liczne relacje pacjentów świadczące o tym, że sparaliżowani nerwicą, szukający utraconego lub nieodnalezionego jeszcze sensu życia, znaleźli oparcie i pomoc w którymś z usłyszanych w tych wykładach zdań, co w niektórych wypadkach odwiodło ich nawet od zamiaru targnięcia się na swoje życie.

Niektóre osoby poszukujące sensu życia – taki jest tytuł pierwszego wykładu – w taki właśnie sposób, jak sądzę, doświadczyły tego, że nie muszą żyć w samotności i niezrozumieniu oraz że higiena psychiczna jest czymś więcej niż tylko teoretycznym rozważaniem nad tym, co można robić, by zbliżyć się do ludzi przeżywających problemy wewnętrzne.

Hans Jörg Weitbrecht, BonnWPROWADZENIE

Człowiek w poszukiwaniu sensu

Wykład publiczny wygłoszony w ramach XIV międzynarodowego Kongresu Filozofii (Wiedeń 1968)

Tytuł obejmuje więcej niż głosi temat – bierze pod uwagę definicję, a co najmniej interpretację człowieka. Interpretację człowieka jako istoty w ostatecznym rozrachunku i w gruncie rzeczy będącej istotą poszukującą sensu. Człowiek jest od zawsze ukierunkowany na coś, co nie jest nim samym: czy to na sens, który go wypełnia, czy na drugą osobę, którą spotyka. Tak czy inaczej – człowiek zawsze wychodzi poza siebie, a transcendencja to esencja ludzkiego istnienia.

Czy nie jest tak, że pierwotną i właściwą cechą człowieka jest dążenie do tego, żeby być szczęśliwym? Czy nawet sam Kant nie przyznał, że tak właśnie jest, dodając, iż człowiek powinien również dążyć do tego, by być godnym szczęścia? Powiedziałbym, że tym, czego człowiek pragnie, nie jest ostatecznie zdobycie szczęścia samego w sobie, lecz posiadanie powodu do szczęścia. Bowiem jeśli tylko zostanie nam dany powód do szczęścia, szczęście i zadowolenie pojawiają się same. Kant w swoim Uzasadnieniu metafizyki moralności pisze, że „szczęście jest efektem wypełniania obowiązków”. I że „prawo musi iść przed przyjemnością, żeby tę ostatnią można było odczuwać”. Jednak to, co tam powiedział o stosunku wobec obowiązków lub wobec prawa, ma w mojej ocenie charakter o wiele bardziej ogólny i nawet pozwala się przenieść ze sfery obyczajowości w sferę zmysłowości. Neurolodzy wiedzą o tym bardzo dobrze, ponieważ w codziennej praktyce klinicznej ciągle znajdują potwierdzenie, że właśnie wyparcie „przyczyny bycia szczęśliwym” nie pozwala odczuwać szczęścia mężczyźnie z zaburzoną potencją czy oziębłej kobiecie. Skąd bierze się to patogenne odwrócenie się od „przyczyny bycia szczęśliwym”? Z intensywnego poszukiwania samego szczęścia i przyjemności. Jak bardzo miał rację Kierkegaard, mówiąc kiedyś, że drzwi do szczęścia otwierają się na zewnątrz, a kto próbuje mimo to się w nie wedrzeć, przed tym się zamykają…

Jak możemy to sobie wyjaśnić? Ano tak, że tym, co w gruncie rzeczy człowieka przenika najgłębiej, nie jest ani pragnienie mocy, ani pragnienie przyjemności, lecz pragnienie sensu. I właśnie pragnąc sensu, człowiek nakierowany jest na jego znajdowanie i realizowanie, lecz także na doświadczenie istnienia drugiego człowieka w relacji „ty”, na miłość. Jedno i drugie – spełnienie i spotkanie – dostarcza powodu do szczęścia i przyjemności. U neurotyków jednak to pierwotne dążenie jest niejako wykrzywione, przeradza się w dążenie wprost do przyjemności, w pragnienie przyjemności. Zamiast tego, by przyjemność pozostała tym, czym być musi, jeśli w ogóle ma zaistnieć, mianowicie skutkiem ubocznym spełnionego sensu i spotkania z drugim człowiekiem, to u neurotyków przyjemność staje się celem wzmożonych dążeń. W parze z nadmiernym dążeniem do szczęścia idzie też nadmierne myślenie o przyjemności. Przyjemność staje się jedyną treścią i obiektem, na którym skupia się uwaga neurotyka. W takim jednak stopniu, w jakim osoba neurotyczna zabiega o przyjemność, traci ona z oczu powód przyjemności i efekt przyjemności się nie pojawia. Im bardziej człowiekowi zależy na przyjemności, tym bardziej ta przyjemność mu umyka.

Łatwo można zrozumieć, że wzmożone dążenie i wzmożone myślenie o przyjemności, które ma niszczący wpływ na potencję i orgazm, jeszcze bardziej się intensyfikują, kiedy człowiek kierowany pragnieniem przyjemności próbuje ratować to, co jego zdaniem jest jeszcze do uratowania i szuka ucieczki w technicznej realizacji aktu seksualnego, nie wiedząc, że skazuje go to na porażkę. „Małżeństwo doskonałe” odbiera mu resztki owej bezpośredniości, na której gruncie może rozkwitnąć szczęście, jakie daje miłość.

W sytuacji istniejącego dziś przymusu intensywnego gromadzenia doznań seksualnych, zwłaszcza młody człowiek w takim stopniu ulega nadmiernej koncentracji na samym sobie, że nie może dziwić rosnący wśród pacjentów naszych klinik procentowy wskaźnik nerwic seksualnych.

Współczesny człowiek i bez tego przejawia skłonność do nadmiernego myślenia o sobie. Profesor Edith Joelson z Uniwersytetu Georgia pokazała w badaniach statystycznych, że w hierarchii wartości amerykańskich studentów najwyżej znajdują się rozumienie samego siebie (self-interpretation) i samorealizacja (self-aktualisation). Jest jasne, że chodzi o takie rozumienie samego siebie, jakie propaguje analityczne i dynamiczne psychologizowanie, które wykształconemu Amerykaninowi pozwala przypuszczać, że za jego świadomym zachowaniem stoją nieświadome przyczyny określonych reakcji. W kwestii samorealizacji odważę się twierdzić, że człowiek tylko w takim stopniu jest się w stanie realizować, w jakim spełnia coś, w czym upatruje sens. Imperatyw Pindara, zgodnie z którym człowiek powinien stawać się tym, kim jest od zawsze, wymaga uzupełnienia. To uzupełnienie dostrzegam w słowach Karla Jaspersa: „Człowiek jest tym, czym staje się przez to, co uwewnętrzni”.

Jak bumerang rzucony ręką myśliwego, powracający, gdy chybi celu, nie trafiając w zdobycz, tak nastawiony jest na samorealizację człowiek, któremu nie udało się osiągnąć sensu, i który może nie jest nawet w stanie dostrzec sensu, o jakiego spełnienie chodzi.

Podobnie jest w kwestii pragnienia przyjemności i pragnienia władzy. Jednak podczas gdy przyjemność to produkt uboczny uzyskania sensu, to władza jest o tyle środkiem do celu, o ile realizacja celu wiąże się z pewnymi warunkami i wymogami społecznymi i ekonomicznymi. Kiedy jednak człowiek myśli o efekcie ubocznym przyjemności, a kiedy ogranicza się tylko do czystego środka do celu zwanego władzą? Do powstania pragnienia przyjemności lub pragnienia władzy dochodzi więc dopiero wtedy, kiedy człowiek dozna frustracji w kwestii pragnienia sensu; innymi słowy: zasada przyjemności jest w równym stopniu motywacją neurotyczną, co dążenie do posiadania władzy. Dlatego można zrozumieć, że Sigmunt Freud i Alfred Adler, których odkrycia odnosiły się przecież do neurotyków, nie docenili pierwotnego zorientowania się człowieka na sens.

Dziś jednak nie jesteśmy już, jak za czasów Freuda, sfrustrowani seksualnie. Nasza epoka to epoka frustracji egzystencjalnej. Frustracja ta dotyka zwłaszcza ludzi młodych, którzy w swoim życiu nie znajdują sensu. „Co dziś mają do powiedzenia Freud albo Adler dzisiejszej młodej generacji? – pyta Becky Leer, szefowa redakcji czasopisma studenckiego wydawanego na Uniwersytecie Georgia. – Mamy pigułkę antykoncepcyjną, która uwalnia od skutków współżycia seksualnego; dziś nie ma już żadnego powodu medycznego, by być seksualnie zahamowanym. I mamy władzę; wystarczy jeden rzut oka na amerykańskich polityków, którzy drżą przed młodą generacją i przed Czerwoną Gwardią w Chinach. Ale Frankl mówi, że w dzisiejszych czasach ludzie żyją w egzystencjalnej próżni i że przejaw tej próżni to nuda. Nuda – to brzmi przecież całkiem inaczej, czyż nie? Bardziej znajomo, nieprawdaż? A może znają państwo niewielu ludzi wokół siebie, którzy skarżą się na nudę – choć wystarczy wyciągnąć rękę, by móc mieć wszystko, czego się pragnie, łącznie z seksem Freuda i władzą nad innymi Adlera?”.

Istotnie, coraz więcej pacjentów przychodzi do psychiatrów, skarżąc się na poczucie wewnętrznej pustki, którą opisałem i nazwałem egzystencjalną pustką, na poczucie głębokiego bezsensu istnienia. Byłoby pomyłką zakładać, że chodzi o zjawisko ograniczone do krajów Europy Zachodniej. Dwóch czechosłowackich psychiatrów, Stanislav Kratochvil i Osvald Vymetal, w wielu publikacjach dobitnie skonstatowało, że „ta współczesna choroba, ta utrata sensu życia, zwłaszcza wśród młodzieży, przekracza bez żenady granice kapitalistycznego i socjalistycznego porządku społecznego”. To Osvald Vymetal, zachwycający się z wysokości prezydium czechosłowackiego kongresu neurologicznego Pawłowem, stwierdził mimo to, że w obliczu egzystencjalnej próżni psychoterapia oparta na zasadach Pawłowa psychiatrze nie wystarcza. A informacje o tym, że tę próżnię obserwuje się już w krajach rozwijających się, zawdzięczamy takim badaczom jak L. L. Klitzke (Students in Emerging Africa – Logotherapy in Tanzania, „American Journal of Humanistic Psychology” 9 1969) i Josepf L. Philbrick (A Cross-Cultural Study of Frankl’s Theory of Meaning-in-Life).

Jest tak, jak Paul Polak przewidział już w 1947 roku, mówiąc na wykładzie w Towarzystwie Psychologii Indywidualnej, iż „rozwiązanie kwestii społecznych uwolni dopiero problemy ludzkiej psychiki, dopiero je naprawdę zintensyfikuje; człowiek będzie wtedy wolny, by zająć się sobą, i dopiero wówczas rozpozna problemy tkwiące w nim samym, problemy swego istnienia”. Ernst Bloch podzielił ten punkt widzenia: „Ludzi nękają teraz takie udręki, jakie zwykle dochodziły do głosu tylko w godzinie śmierci”.

Jeśli miałbym krótko przyjrzeć się przyczynom leżącym u podstaw egzystencjalnej próżni, zwrócę uwagę na dwie różne kwestie – na utratę instynktu i utratę tradycji. W przeciwieństwie do zwierzęcia żadne instynkty nie podpowiadają dzisiejszemu człowiekowi, co musi, ani żadne tradycje, co powinien; często wydaje się też, że człowiek nie wie, czego właściwie chce. Tym bardziej więc nastawiony jest na to, by chcieć tylko tego, co czynią inni, albo czynić tylko to, co chcą inni. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z konformizmem, w drugim z totalitaryzmem; sytuacja pierwsza dotyczy półkuli zachodniej, druga wschodniej.

Nie tylko konformizm i totalitaryzm są efektem egzystencjalnej próżni, również neurotyzm. Oprócz nerwic psychogennych, a więc nerwic w wąskim znaczeniu tego słowa, istnieją również nerwice noogenne, jak je nazwałem, to znaczy nerwice, które wiążą się nie tyle z chorobą psychiczną, co z udrękami duchowymi, często zrodzonymi z głębokiego poczucia bezsensu. W jednym z psychiatrycznych centrów badawczych w Stanach Zjednoczonych opracowano testy pozwalające diagnostycznie różnicować nerwice noogenne. James C. Crumbauch zastosował na tysiąc dwustu pacjentach test PIL-Test (PIL, purpose of life, sens życia). Oceniwszy uzyskane dane z pomocą komputera, doszedł do wniosku, że nerwice noogenne dają inny obraz choroby; nie mieści się on ani diagnostycznie, ani terapeutycznie w ramach tradycyjnej psychiatrii. Badania statystyczne prowadzone w Connecticut, Massachussets, w Londynie, Tybindze, Würzburgu i w Polsce doprowadziły do zgodnego wniosku, że nerwice noogenne stanowią około 20 procent wszystkich nerwic.

Jeśli mogę jeszcze coś dodać do problemu rozprzestrzeniania się pustki egzystencjalnej (nie tylko nerwic noogennych); badanie przeprowadzone przeze mnie na losowej próbce przed ponad rokiem wśród słuchaczy mojego wykładu wygłaszanego na fakultecie medycznym Uniwersytetu Wiedeńskiego wykazało, że poczucia braku sensu doświadczyło około 40 procent badanych; wśród moich amerykańskich słuchaczy liczba ta wynosi już nie 40, lecz 80 procent.

Czym można wyjaśnić taki stan rzeczy? Redukcjonizmem, który w krajach anglosaskich opanował życie duchowe człowieka bardziej niż gdzie indziej. Dla redukcjonizmu charakterystyczne jest wyrażenie „nic innego, jak tylko”. Oczywiście znamy je również u nas w kraju i to nie od dziś. Upłynęło ponad pięćdziesiąt lat, gdy mój nauczyciel biologii w szkole średniej, przemierzając klasę w tę i z powrotem, głosił mentorskim tonem: „Życie jest koniec końców niczym innym jak tylko procesem spalania, procesem utleniania”. Na co ja, nie poprosiwszy nawet o pozwolenie zabrania głosu, poderwałem się z ławki i z pasją rzuciłem pytanie: „To jaki sens ma w takim razie całe to życie?”. Muszę stwierdzić, że w tym wypadku redukcjonizm kryje się za oksydacjonizmem sprowadzającym wszystko do procesu utleniania.

Uprzytomnijmy sobie, co znaczy dla młodego człowieka, jeśli mówi mu się cynicznie, że wartości są niczym innym tylko mechanizmami obronnymi i formami reakcji (nothing but defense mechanism and reaction formations), jak to można przeczytać w „American Journal of Psychoterapy”. Moje zdanie na teorię form reakcji było kiedyś następujące: co dotyczy mnie samego, to nigdy, ale to przenigdy nie zgodziłbym się żyć z powodu moich form reakcji lub umrzeć za moje mechanizmy obronne.

Nie chcę być źle zrozumiany. W The Modes and Morals of Psychotherapy proponuje się taką oto definicję: „Man is nothing but a biochemical mechanism, powered by a combustion system, which energizes computers”. Teraz jako neurolog jestem pewien, że komputer może być uznany za model centralnego systemu nerwowego. Błąd tkwi dopiero w nothing but – przekonaniu, że człowiek jest niczym więcej niż tylko komputerem. Człowiek jest komputerem. Wprawdzie dzieła Immanuela Kanta i Johanna Wolfganga Goethego składają się ostatecznie z tych samych dwudziestu sześciu liter niemieckiego alfabetu co książki Hedwig Courts-Mahler i Eugenii Marlitt, lecz to nieważne. Przede wszystkim nie da się powiedzieć, że Krytyka czystego rozumu Kanta jest tak samo jak Das Geheimnis der alten Mamsell Eugenii Marlitt, nagromadzeniem tych samych dwudziestu sześciu liter. Wtedy mielibyśmy drukarnię, a nie wydawnictwo…PRZYPISY

Pojęciu nerwica, czy też neuroza, we współczesnej terminologii diagnostycznej (w ICD-10 i ICD-11) odpowiada pojęcie zaburzenia lękowe. Jednak w czasie, kiedy o nerwicy pisał Frankl, określano tak całą grupę zaburzeń sfery emocjonalno-behawioralnej człowieka, która była zdecydowanie szerzej pojmowana niż obecnie zaburzenia lękowe. Ujmowano w ten sposób pewien typ wrażliwości i funkcjonowania osobowości, cechujący się m.in. niestabilnością emocjonalną oraz niedojrzałością osobowości. Termin ten stosowano, aby podkreślić wyraźną, jakościową różnicę od chorób psychicznych. Frankl w tym kontekście sam wprowadził dwie nowe jednostki chorobowe: nerwicę noogenną i jej szczególną odmianę, jaką była nerwica niedzielna. Nie da się tych nazw zastąpić, bez utraty właściwego znaczenia, zaburzeniem lękowym noogennym czy zaburzeniem lękowym niedzielnym, dlatego na potrzeby publikacji zdecydowano się pozostawić termin nerwica, choć obecnie funkcjonuje on raczej jako pojęcie pomocnicze lub pojawia się w języku potocznym, a dużo rzadziej w terminologii naukowej. Podobnie należy rozumieć występujące w książce określenie neurotyk – nie jest to po prostu ktoś chory na nerwicę, ale ktoś, kto przejawia pewien sposób reagowania i przeżywania typowy dla neurotycznej wrażliwości, który to sposób wcale nie musi spełniać kryteriów rozpoznawania zaburzeń nerwicowych (przyp. red.).

Autor przedmowy oraz sam Viktor Frankl używają tu określenia psychoterapia w bardzo szerokim znaczeniu, jako udzielanie zbiorowej pomocy. W tym sensie wykład czy tekst pisany mogą mieć znaczenie psychoterapeutyczne. Jednak należy pamiętać, że w sensie ścisłym psychoterapia to wyspecjalizowana forma profesjonalnej pomocy psychologicznej, która służy leczeniu i przezwyciężaniu zaburzeń oraz problemów w życiu psychicznym. Podobnego znaczenia psychoterapii jako „metody leczenia zaburzeń psychicznych” używa też dalej V. Frankl (por. str. 19 ) (przyp. red.).

Człowiek to nic innego jak mechanizm biochemiczny napędzany systemem spalania, który zasila komputery (przyp. red.).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: