- W empik go
Pułtawa - ebook
Pułtawa - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 303 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Północną śpiewano woynę, i Rycerza sprawy,
Co Ruskiey dał początek na polach Pułtawy
Potędze. Wielkie ktemu czynił mu przeszkody
Król po nad Botnickiemi panujący wody,
Młodzian, po jedenastym co nastał Karolu,
Młodzian, kochanie Marsa, jego piorun w polu.
Ale zawsze Minerwy mądrey baczne męstwo
Nad popędliwym Marsem odnosi zwycięstwo.
Ta mocarka Piotrowi pomagała pilnie,
Co jey sztuki w swym kraju krzewił tak usilnie;
Za tey wreszcie pomocą padła owa tama,
Co Ruskiey wzrost wielkości hamowała sama.
Muzo! jeżeli sprzyjał Syn ci Alexego,
Sprzyjay poecie, kraju mieszkańcowi tego,
Co był placem połowy dzieł, które on pieje,
Takiego śpiewać męża śmiejącemu dzieje.
Osmy (1) rok śmiercio-rodney woyny słońce niosło,
A ciepły Lipiec trawą okrył łąki rosłą, – (1) Wszystkie przednieysze części tego Poema, dzieła, i sprawy są wyjęte z historyi; a wszystkie inne nawet poślednieysze i drobnieysze fundują się przynaymniey na oney. Naśladować w tym usiłuję wszystkich naylepszych Poetów, którzy wszystkie fikcye nawet swoje zwykli fundować na historyi, albo na podaniach czyli tradycyach. Często nawet bywa, że, co pospolici czytelnicy być fikcyami owych Poetów mniemają, to jest czystym tylko opowiadaniem pomienionych tradycyi. Ja tym się pilniey tego prawidła trzymam, im mami świeższą materyą.
Gdy w polach Białoruskich woyska swe waleczne
Zostawiwszy Piotr, szańcy mocnemi bespieczne,
Które na brzegach rzeki (1) Wybicza wystawił;
Sam większy, niż aby się jednym dziełem bawił,
Przy uyściu Newy, gdzie kray świeżo zawojował,
Przebywał, a i tam się nie jedną zaymował
Pracą: lecz razem floty naporządzał zbroyne,
W których na bliski Sztokolm nieść zamyślał woynę,
Nimby zimowe morze wzdęły nawałnice;
Razem odnowionemu nową kładł stolicę
Państwo: razem się na tę kruszyły i ziemne
I morskie skały, razem waliły się ciemne
Ingryi lasy, co naw miały przyjąć postać,
I aż Greckich postrachem niegdyś wyspów zostać.
Wrą i brzmią brzegi pracą Bałtyckie szeroko,
Które ożywia Piotra i dozorne oko
I przykładna dłoń, jako jego zwyczay niesie:
Już z sznurem widzieć w ręku, już z ważną daje się
Siekierą; bo do świetney panowania sztuki
Pierwszy ów mędrzec rzemiosł przyłączył nauki,
A zrodzon iść po drogach nieutartych ślady,
Uczył poddane pracy własnemi przykłady.
–- (1) Francuz Lewesques nazywa tę rzeczkę w Mohilewskim płynącą Bibitch, ale Polscy i Rossyyscy Historycy nazywająją Wybiczem. Teraz się ta rzeczka nazywa pono Wabiczem. Patrz w Dyaryuszu Piotra W. w historyi skróconey Karola XlI. &c.
Tak wszczęsnych wiekach, kiedy niewinność kwitnęła,
Wieyskiego Król poddanym dopomagał dzieła;
Tak gdzie się pocą W Etnie piorunów (1) płatnerze,
Sam się do prac i znoju Wulkan bożek bierze.
Przy bohatera boku odrzuciwszy dzidę,
Swą Pallas, odrzuciwszy straszliwą Egidę,
I piękne swe z szyszaka wydobywszy skronie,
Lekkim pęzlem i dłoty mężne bawi dłonie.
Tak tam Piotr jednym Ruską ramieniem budował
Stolicę, drugim Szwedzkiey upadek gotował.
Tymczasem dalekiemi z tamtąd pod namioty
Myślił Karol, jak swoje miał przez rzekę roty (2)
Przeprawić, którą szańcy Car (3) niedostępnemi
Zostawił nieprzebytą w Białoruskiey ziemi.
Tych strzegł ćwiczony Repnin, i przez one brzegi
Warowne licznych Russow rozciągnął szeregi,
Blisko też główny obóz od mieysc leżał owych,
Który wiódł Szeremetow Hetman woysk Piotrowych.
Mimo taką potęgę i takie przeszkody
Nie wytrwa jednak długo w spokoyności młody – (1) Płatnerz znaczy rzemieślnika broni: właściwe Polskie słowo.
(2) Przeprawa Karola przez onę rzekę, i bitwa po tey stoczona z Repninem obszerniey i dokładniey iest opisana w Historyi skróconey Karla dwunastego Treść tych rzeczy można znaleść w Lacombe lub w Lewesques w tomie IV.. 289.
(3) W całym tym Poema daje się Piotrowi ten tytuł Cara, nigdy zaś Impertoratora; bo tym pośledni nie był mu ofiarowany od Senatu jedno aż po bitwie Pułtawskiej.
Szwedow Król; kiedy przemysł rady mu odmawia,
Męstwem ten i odwagą zwykłą postanawia
Zastąpić, i rzecz siebie godną przedsiębierze.
Gdy ranna trąba czuyne obudza żołnierze,
I pierwszym broń w obozie świtem zorzy błyska,
Zwoływa swe z całego wodze stanowiska,
I w zgromadzone onych udaje się koło.
Zaniedbanym mu włosem jeżyło się czoło
Surowe, jak się jeży ów kometa rzadki,
Co grozi straszliwemi pospólstwu przypadki;
A krok mu brzmiącym boyce czyniły żelazne.
Więc tak pocznie śrzód rady: Dziś na nieprzyjazne
Przeydziemy brzegi, i w tym ruszamy momencie.
Wiedzieć chcecie, w co takie ufa przedsięwzięcie?
Oto móy śrzodek: Gdy dzień w pełnym świecić będzie
Południu, wybor jazdy zemną na koń wsiędzie,
I wpław attak na szańce przypuściemy prosty,
Reszta woyska niech pławne ma gotowe mosty,
Aby się wnet przez rzękę przeprawiła chyża.
Skoro zamilknie Ruska wzięta od nas spiża.
To moje przedsięwzięcie, są ten powód tego:
Tak tęgie są batery, co tey rzeki strzegą.
Ze nigdy u Rusinów myśl ta nie powitanie,
Byśmy jawnie w południu mieli natrzeć na nie.
Przeto w noc czują, a im wyżey blask się dzienny
Wznosi, tym głębiey nocnym śpi lud czuciem senny.
Owoz naylepszy sposób prosto konie pławne
Puścić w nurt, a naylepszy czas południe jawne.
Jeśli ten bespieczeństwu gwoli krok odwlekę,
Po śliskim chyba lodzie tę przeydziemy rzekę.
Zezwolę, jeśli krok ten trudnym kto być mieni,
Trudny jest, lecz nie dla nas o niezwyciezeni
Szwedzi! cośmy nie takie wykonali czyny.
Trudnieysze było przeyście szerokiey nam Dzwiny,
Którąśmy także śrzód dnia i ognia przebyli,
Kiedy zewsząd ćwiczeni na nas Sasi bili,
Kiedy nie tylko brzegi, lecz nawet ostrowy
Miotały na nas płomień Marsa piorunowy.
Trudnieyszą i na ów czas przeprawęśmy mieli,
Gdyśmy przez słone (2) morze na koniach płynęli,
I kilkadziesiąt sążni musieli przepłynąć,
Do Duńskich brzegów z nawy nie mogąc zawinąć.
Fraszkę przedsiębierzemy względem dzieł dziś onych,
Lecz którey cel ważnieyszy niż wszystkich wspomnionych.
Dziś Ruś przez tę przeprawę możemy pozbawić
Woyska, dziś koniec woynie siedmioletniey sprawić.
Jak trzoda bez pasterza po Nilowym rada
Pierzcha brzegu, gdy z rzeki krokodyl wypada;
–- (1) Sławna przeprawa Karola, ktorą Neftesuranoy Rossyyski Historyk równa z sławną przeprawą Cezara przez Ren. Patrz w tego Historyka tomie II.
(2) Patrz w Historyi skróconey Karola XII.
Tak kiedy na przeciwne wypadniemy brzegi,
Pierzchną przed nami Ruskie bez wodza szeregi.
Niech on me rąbie lasy nad Newą daremnie,
Ja ma za lasy woysko wytnę dziś wzajemnie;
Wytnę, ufam; bez wodza i niespodziewanie
Będą z nami musieli walczyć Rossyanie:
Dufni w swe tępię szańce lezą niegotowi,
Żadnemu przyyść nie może na myśl ich wodzowi,
Aby tak nagle mieli z nami przyyść do woyny,
Byśmy tak nagle mieli na brzeg przeyść tak zbroyny.
Nuż więc Szwedzi! powinność każdy swą z ochotą
Petńcie! przed sobą na swym czele macie oto
Króla swego, za sobą skutek ten przeprawy,
Ze ta może lat siedmiu bóy dziś skończyć krwawy.
Oto dziś dla was hasło. Im bywają żwawsze
Zamiary, tym się lepiey nam udają zawsze.
To powiedziawszy powstał, i wychodził z koła.
Zbladły trwogą nayśmielszym wojownikom czoła,
Ale żaden swey nie śmiat bojaźni objawić,
Wszyscy szli, i spieszyli, co Król kazał sprawić.
Karol za towarzyszow w woyska swego sztabie
Dwóch wybiera rycerzów: Sarmackiego (1) Hrabię, – (1) Patrz w Lacombe i w Historyi skróconey Karola XII. Jako zaś ów Paniatowski był ojcem Poniatowskiego Króla, obacz w dodatkach X. Wyrwicza do historyi Pana Lacombe tłómaczoney na Polskie.
W którego Syna ręku Polskie berło ginie,
I Szlipenbacha, (1) który pod Pleskowem słynie.
Tam on, gdy mu Mars spalił proch do odrobiny,
Mieczem sobie otworzył z Ruskich woysk śrzedziny
Drogę. Finlandzką jazdę wiodł on przy Karolu,
Którey (2) równa na Szwedzkim nie powstała polu;
Hrabia zaś wiódł swych ziomków pułk płytkiemi sławnych.
Kordy, i końmi w polu obrótnemi sprawnych.
Pomiędzy temi dwóma Szwedzkich woysk filary
Sam Król przed Holsztyńskiemi na koń wsiadł uzary,
Które jego zostawił zięć, Fryderyk (3) Czwarty,
Gdy mu go wydarł kartacz z Saskiego wywarty
Działa. Król onym ludziom za tego odjęciem
Wodza, co ich dziedzicznym razem był Książe ciem,
Takiego wodza przydał, co i szlachetnością
I swoją był pierwszemu podobny dzielnością.
Waleczny był to Książe (4) Wittemberga; nadeń
Nie wzniosł się sławą Marsa z Szwedzkich wodzów żaden;
–- (1) Historya skrócona.
(2) Nestesuranoy na początku tey woyny w tomie II.
(3) Czytay bitwę pod Klissowem między Karolem i Salami w historyi Nestesuranoja w tomie II. Albo patrz w Lewpsques w tomie IV. na karcie 345. Był to Książe panujący Holsztynu, Prapradziad szczęśliwie nam panuiacego ALEXANDRA, a Ociec Karola Fryderyka, który wziął za siebie Annę córkę Piotra W. Lewesques tom: V. kar: 156. 157. także na karcie 160. i na kar: 163.
(4) Patrz imię tego Książęcia w Dyaryuszu Piotra W.
A żaden z Szwedzkich pułków nad ludzie z Holsztynu;
Przeto Król te przy sobie chętnie pośrzód czynu
Miewał, i na tych czele konia ścikał zawsze,
Gdy w swey osobie dzieła przedsiębierał zwawsze.
Już ruszyły z obozu szwadrony odważne,
A gdy tam były, dokąd już dosięgać ważne
Mogły kule z Rossyyskiey spiży wystrzelone,
Wyciągną się pod Szwedy konie wypuszczone,
Król je poprzedza pierwszy, i cała w głębokiem
Kryje się kurzu jazda przed przeciwnym wzrokiem.
Tego widok zatrzyma moment Ruskie oczy:
Wiatr-li był nagły, co on kłąb kurzawy toczy,
Czy się w onym odważny nieprzyjaciel kryje;
Rychło jednak tysiączny z szańców piorun bije,
A brzegi ogień i dym zalewa szeroko,
Głuszy gęsty huk ucho, i ziemię głęboko
Wzrusza, a kule, które zewsząd działa miecą,
Tak po powietrzu na krzyż mieszając się lecą,
Jak leci wielki grad ów, bydła stać świadomy,
Kiedy go miesza wicher, co wywraca domy..
–- gdzie, po opisaniu bitwy Pukawskiey, kładzje się rejestr brańcow wojennych. Imię tam tego Książęcia kładzie sięjako imię pospolitego Szwedzkiego Pułkownika, ale Muza pozwala sobie jego nieco awansowac, i skrzydła mu cale do komenderowania na bitwie Pultawskiey daje.. Złączenie tego wodza z rycerstwcm Holsztyńskim, dóydzie łatwo czytelnik, jakiego tu złączenia jest obrazem i wróżką
Gdyby nie momentalne ono opóźnienie,
Które sprawiło nagłe Russinow zdumienie,
Gdyby nie prędkość Szwedów, i ślepa odwaga….
Lecz to dwoje natenczas onym dopomaga,
To czyni, że przed Ruskiey onym gniewem spiży
Pod samęż Ruską spizę Szwed się schrania chyży,
I pierwiey przez fatalne tey przemyka cele,
Nim na te swóy zesłali grad nieprzyjaciele.
Dufość Króla po większey uda się mu części,
Z tyła jednak w krwi Szwedzi tarzali się gęści.
I jeszcze burza ona zarwie ich ostatek,
Straszna postać Marsowych da się widzieć jatek,
Ludzkie sztuki i końskie, oręża kawały,
I siodeł trzaski krwawą ziemię okrywały,
A powietrze napełnia kit rozbitych pierze,
I krzyk, który rażeni miotają żołnierze.
Tymczasem szumi rzeka, zmordowanych piana
Koni z wzburzoney pianą wody pomierzana,
Pierwszy w nurtwpadnie Karol, pierwszy się wynurzy,
Jemu płat na czubatym kapeluszu kurzy,
Co z bliskiego spadł działa; więc pierwszy na brzegu
Skoczy z siodła, i w pieszym na szańce szeregu
Wiedzie swóy lud, i jako tygr na drzewo srogi,
Zkąd nań ranę Indyyski zesłał łuk dwó-rogi,
Tak się miece na Russow batery wysokie;
I, zmilkły wnet przeciwnych pyski dział głębokie,
Zmilkły Ruskie krwią Ruską prochy zamoczone,
Leżały Ruskie lonty Ruską krwią zgaszone.
Lecz srozszy bóy nastaje: zewsząd ku swych spieszy
Obronie szańcow Rusin i konny i pieszy.
Nagłe Szwedów zwycięstwo w nagły strach się mieni,
Wszędzie hoyną krew leją Ruskim ogarnieni
Ogniem, wszędzie ich wielu do koni powróci,
I nie jeden się nazad już do rzeki rzuci:
Kiedy im tez posiłki przybywać poczęły,
I mosty, jak Król kazał, na rzece stanęły,
A półk przez te po pótku skwapliwie przebiegał,
Coraz się szerzey ogień na wziętym rozżegał
Brzegu, coraz się z tego gęstszy piasek wieszał
Wzniesiony, i coraz się z gęstszym dymem mieszał.
Natenczas Repnin gdy złą zewsząd widzi sprawę,
Wzięte szańce, w zupełnym zwycięstwie przeprawę,
Myśli raczey jak własną część swą woyska małą
Zachować przed potęgą, miał Karola całą.
Nie mógł ku obozowi cofać się głównemu,
Nagle Szwed przeprawiony nagle przeciął ktemu
Drogę; więc zdatne mieysce z pilnością obierał,
Gdzieby się póty męstwem przemocy opierał,
Ażby onemu Hetman z swych przysłał obrońce
Obozów, do którego prędkie posłał gońce.
Las (1) wysoki i gęsty tam się szerzył blisko,
Wilgotny bagny, łosiów i dzików-siedlisko; (kow,
Tym przedsięwziął zasłonić tył swych szczupłych szy-
Ktemu się cofał rządnie przed Skandynawczykow
Nawałą, co nań zewsząd nastawali silnie,
Z pierwszey trwogi i wrzawy korzystając pilnie.
Jego lud cofał zwolna, grzmiąc ogniem raz po raz,
A dymu i ran więcey zostawując coraz;
Juk cofa owa w Sierpniu chmura pełna gromów,
Kiedy na tę nastaje szturm, burzyciel domów;
Ona plac opuszczając zwolna, coraz miga
I grzmi, że drży powietrze, które onę ściga.
Gdy stał wodzu swey mety, i swe szczupłe sprawił
Do bitwy rzędy, Król z tey wydaniem nie bawił;
Bo acz widział, kiedy się ku oney zabierał,
Ze z tyłu przyyść mógł Ruski naywyższy Generał,
I takby zewsząd Ruski ogień go ochłonął,
Nie przeto jednak w boju ochocie opłonąs.
Czym zaczął, tym chce reszty dokonać: śmiałością
Chce począć rzecz odważną, a konać prędkością.
Dufa pierwiey rzecz sprawić, i odnieść zwycięstwo,
Nimby jakie nań miało przyyść niebespieczeństwo;
Dufa pierwiey pogrążyć w bagnach (2) Rossyyczyki,
Nimby tym przyspieszyła pomoc. Wiec swe szyki – (1) Historya skrócona Karola XII.
(2) Patrz tamże, dokąd odsyła poprzedzająca nota.
Skwapliwie ustanawiał, wrzał ludzi szeroko
I koni zgiełk, a szklniącey ruch przerażał oko
Broni, mieszającey się pod lotnemi znaki,
Gdy zbroyne w długich rzędach stawały orszaki,
A wodzowie na pylnych snowali się koniach,
Jak owe czarnopióre snują się po błoniach
Wieszczki smutnych niepogod, gdy o deszczu bliskim
Rokując, ziemię lotem owiewają niskim.
Już z obu stron więc w rzędach rycerze ściśnieni
Stali, jak stoją rzędy ściśnionych kamieni,
Które budownik trwałym zlepił wapnem w murze,
By wiek stały niedbałe na powietrzne burze.
Już ryczą działa, a las za Rusinem bliski
I huczy onych echem, i trzeszczy pociski,
I bitwy temu w tyle czyni postać drugiey.
Tymczasem Szwedzkie woysko w linii się długiey
Zbliżało, już rzęsisty z kulami się miesza
Kartacz, a gęściey pada i konna i piesza.
Już i powszechnym ogniem zajęły się rzędy,
I ołowiany gwiżdży grad… muszkietów wszędy;
Wszystkiemu widok dymu odjęły otmęty,
Sam w onych błyszczy ogień, i bieleją szczęty
Ładunków, które, jako z chmur zimowych śniegi,
Z strzelb i z ust strzelcow lecą przez długie szeregu
Kto tam naprzód, kto potym krew i życie stradał?
Naprzód Turniew Kazańskich Major rot upadał;
Temu
Temu lewy kłąb działo kulą muro-łomną
Oderwie, śliskie trzewy przez ranę ogromną
Płyną mu ze krwią razem. Tornflichta, co wodzi
Upsalski pułk, w bok (1) Tulski karabin ugodzi:
Ten tając ranę z bliską śmiercią się pasował,
I ręką w bok się wparłszy dłonią krew tamował;
Lecz ćmi się wzrok, drzą nogi, mdleje; z odkrytego
Boku razem gorąca krew i dusza biegą.
Tak ten swóy pułk opuszczał; lecz Linsztern przeciwnie
Sam był srogim przypadkiem opuszczony dziwnie:
On wpadł z swym pułkiem nazbyt w attaku gorący,
Kędy sześć dział sypało kartacz pustoszący;
Jako Sierpniowe kłosy uściełają rolę,
Kiedy ognista chmura wysypie na pole
Rzęsisty grad; tak wtenczas przed onemi działy;
Usłane było pole Sweońskiemi ciały;
A wódz około siebie kiedy wzrok potoczył,
Nagle, że nie był wodzem, zadziwiony zoczył.
Wpadł z boku na Rusiny Knoryng odważony,
Knoryng (2) Adolfowemi władnący dragony;
Ani pierwsze fortuna zapędy zawiodła,
Cało go i przez ogień i przez sztychy wiodła,B
–- (1) Od Tuli miasta, gdzie sławna Rossyyskiey broni fa bryka.
(2) Dragonami pułku Adolfa.
Aby słabszey igrzyskiem uczyniła broni;
Uciął sztandar w Murmskiego Propornika dłoni,
Gdy innych poczet Russow już stratował znaczny;
Temu gdy szukać broni nie da stan rospaczny,
Ułomkiem znaku tak w skroń najezdnika ciśnie,
Ze mu nagły w zaćmionych ogień oczach błyśnie,
Wypuszcza z ręki wodze, i z siodła się wali;
Tym widokiem strwożeni Szwedowie pierzchali,
I na placu swojego wodza opuścili,
Lecz koń go jego w oney nie opuścił chwili:
Ten biegąc za innemi, pana swego błogo
Uwlekał z sobą w strzemie wplątanego nogą.
Pomyślny wielce onym rządził los przypadkiem,
I uszedł wodź ciężkiego szwanku szczęściem rzadkiem.
Leje się wszedy czarna krew, i rozmaicie
Marnotrawi Mars ludzkie mężobóyca życie.
Ten cięty, ten upada postrzałem przeszyty,
Temu ostatni duch koń wyciska kopyty;
Ten kona, tamten skonał, ów już okolały
Leży, tamten ranami już okryty cały
Walczy jeszcze, ów jęcząc śrzód bolów srogości
Trupom około siebie leżącym zazdrości.
Tam się koń w krwi swey tarza, tam z próżnym siedzeniem
Biega, i zowie pana straconego rżeniem.
Zmieszane ścierwy z ludźmi, i trup złotą jasny
Gwiazdą swojego wodza żołnierz depce własny.
Ciemności grubym dymom pył dodaje gęsty,
A gromy strzelby bębnow huk posila częsty,
Chrzęst trąb i chrzęst oręża razem się mieszają.
Krzyk wodzów, jęk ranionych w jeden głos powstają.
Jedno źrzódło dodaje obu stronom ducha,
Szwedom posiłków bojaźń, Rusinom otucha;
Tamta nagli prędkiego docierać zwycięstwa.
Ta pobudza do statku i trwałego męstwa.
Jakoż już Szeremetow z swym się zbliżał całym
Obozem, kiedy jeszcze wszędzie w kroku stałym
Walczył Rusin. Tę kiedy Karol wieść odbiera,
Z błędliwych oczu szczery ogień mu wyziera,
Wszędzie szuka rospaczny śrzodka, przez któryby
Prędko wygrał, lub prędko zginął bez pochyby.
Na Holsztyńskie zawoła swe Uzary wreszcie:
Woysko wyrwać ze zguby Holsztyńczycy śpieszcie!
Albo nie odstępuycie Króla swego boków
Zstępującego dzisiay w wiecznych kraje mroków,
A gdy się on z swym miłym idzie łączyć zięciem,
Idźcie wy też z swym mężnym łączyć się Książęciem.
Z tym dzisiay być nam trzeba, albo w Ruskim pęcie,
Lub mężne nas ratuje prędko przedsięwzięcie.B2
Cała Rusi potęga z tyłu na nas wali;
Lada moment zewsząd się na nas proch zapali
W waszych mężnych jedyną upatruję dłoniach
Nadzieję, w waszych szablach, i odważnych koniach;
Kędy grunt i zasada nieprzyjaznych szykow,
Gdzie w śrzodku wybor pieszych stoi Rossyyczykow,
Tam trzeba nam przeciwne przełamać szeregi,
Lub woysko na niepomnych wód poprzedzić brzegi,
Jakikolwiek los czeka, mnie macie przy sobie;
Zawsze was do dzieł wielkich przy własney osobie
Używam, lecz nigdyście równie mnie nie byli
Potrzebni, jako dzisiay w tey fatalney chwili.
Jedźcie więc za mną! (1) nie masz zbyt trudnego czynu
Wodzowi Karolowi, a woysku z Holsztynu.
Tak wołał, a wzrok równie ognisty mu błyskał
Jak miecz dobyty w ręku; więc rumaka ściskał,
Straż jego razem za nim wznosi krzyk ochoczy,
Razem pył, co się długim za nią śladem włoczy.
Gdzie pułk ku straży Cara samego zebrany
Walczył, pułk przemienienia (2) imieniem nazwany,
Lud wyborny i w całym Ruskim szyku znaczny.
Tam się nagle on attak opierał rospaczny.
–- (1) Kroki, jaki tu przedsiębierze Karol, nie były u niego szczegulne. Zwykł on pospolicie sam potykać się na czele swoich pułkow, jako to i o tey bitwie świadczy wzmiankowana tu często Historya skrócona, (2) Pułk preobrażeński.
Wicher, co stare dęby wywraca z korzenia,
Piorun, co szczepi ściany stawione z kamienia,
Zwolna lecą z owemi zrównane zapędy,
Które niosły Karola na Rossyyskie rzędy.
Złamał pod nim koń bagnet, co go pierwszy raził,
Drugi wyrwał z rąk Ruskich, co mu w kość się wraził,
Trzeciego z Russow w głowę szablą Król uderzył,
Co swym sztychem do boku jego konia mierzył,
Czwartemu pierś, co zmierzał na samego Króla,
Przeszyła Holsztyńskiego pistoletu kula,
Piątemu, co mu trochę naddrasnął ramienia,
Spadał łeb od Holsztyńskiey szabli uderzenia.
Nie jednego sam widok bohatyra wstrąca,
Nad miecz ostrzey zrzenica jego Marsem tchnąca
Przeraża serca. Zdeptał sztandar koniem własnym,
Znalazł wskróś drogę w szyku granatnikow ciasnym,
I naypierwszy przez wszystkie sam się przedarł rzędy;
Rwie te za nim straż jego coraz bardziey wszędy,
I z rąk, któremi władnie tak wyborne męstwo,
Już była niepodobna rzecz wyrwać zwycięztwo.
Wtenczas upadły serca walecznym Rusinom,
Wtenczas te rosły brzegu Botnickiego synom;
Wtenczas swe poruszyli stopy odważeni
Wołgiyczycy, podobne do owych korzeni,
Co dęby na Tatrowey przywiązują górze;
Wtenczas sam wodz rospacza o dalszym oporze;
Mrukliwe bębny hasło dawały odwrótu,
Kiedy od posiłkowych dział razem łoskotu
Drzała ziemia, i kiedy Rusi główne siły
Pospołu z drugiey strony marsz na Szwedy biły.
Lecz zły los zwłoki wszelkiey i noc broni bliska,
Brnąć muszą pracowicie przez topne bagniska
Gdyby nie Szeremetow nadeszły… lecz broni
Nadeszły Szeremetow zwyciężcom pogoni;
Do nowey przeciw temu muszą bitwy stawać,
Lecz tey weszły już Księżyc zabrania wydawać;
W wzajemney zatym woyska bliskości stanęły,
I obozy zwykłemi utwierdzały dzieły.
Już schodzącą wojennym trybem pożegnała
Trąba zorzę, i twardym snem złożone ciała
Leżały pod namioty zmordowane w polu,
Ranni nawet w tym swego zapomnieli bolu;
Straż tylko czuła sama, i wodzowie sami.
Król drugiey bliskiey bitwy bawił się myślami,
I spać nie mógł prze radość, tusząc, że u końca
Miał stanąć Ruskiey woyny z bliskim wschodem słońca.
Tęsknił ku temu i z szat nie wyzute ciało
Na pstrey skórze lamparta noc obracał całą.
Jakokolwiek ta krótką w owym była czasie,
Zbyt długą jego żartkiey ochocie zdała się.
Z inney strony wodz Ruski radę walną zbierał,
I temi na tey słowy usta swe otwierał:
Naygłównieysza rzecz rady nayprędszey wyciąga,
Wodzowie! znacznie nocy czas ten roku ściąga,
A znaczcie pierwiey nim ta noc u kresu stanie,
Trzeba, byśmy już nasze pełnili mniemanie.
Na towarzyszów tuśmy przybyli obronę,
Los chciał, by nasze były usilności płone.
Wiedzieć nawet nie wolno o woysku Repnina,
Wiadomość nawet wszelką śrzedni Szwed przecina.
To pewna, że ów z placu musiał wodz ustąpić.
Więc nam tu jako daley należy postąpić?
Roskaz mi Alexego Wielki Syn zostawił,
Abym pola do jego powrotu nie stawił,
I wstępnym bojem bitew nie zwodził. Atoli
Czyli Piotr sam w tym razie byłby teyże woli,
To jest, w czym was się radzę, rycerze ćwiczeni!
Gdyśmy ledwie od Szwedow polem oddzieleni,
Jakie być może placem Marsowey roboty,
Czy można tey unikać, sądźcie, bez sromoty?
Mamyż ledwie rospięty oboz znowu zbierać?
Czy w tych się słabych szańcach przed Szwedy zawierać,
Któreśmy z prędka w jedney podnieśli godzinie?
Postanowcie, co w takich zawiłościach czynię.
Mam prosto do Repnina iść przez Szwedzkie rzędy?
Czy innych złączenia się dróg z nim szukać kędy?
Na to świeżo podbitych sławny Ingryyczykow
Odpowie pierwszy Książe, ów sławny Menżykow,
Ow wiekopomny przykład, jako pod Piotrem wielkim
Przymioty cenę w stanie znaydowały wszelkim.
Jeszcze w młodości kwiecie, a już i w pokoju
Pierwszy radzca, i jeden z pierwszych wodzów w boju,
I słusznie w polu imię Alexandra nosił.
Ten więc pierwszy swą radę w te słowa ogłosił:
Ze Piotr pierwszy z dwunastym Karolem wojuje,
Żaden się temu, kto zna obu, nie dziwuje.
Urodzili się oni do wzajemney woyny,
Tak umysł mają z sobą we wszystkim nie stroyny;
Jeden wszystko w prędkości i ślepey odwadze,
Drugi wszystko w przewłóczney zakłada uwadze;
W tym jednym zgadzają się tylko oba, że się
Brzydzą wszystkim, co sławę ćmi, i hańbę niesie.
Gdy o tę chodzi, wtenczas baczny Alexego
Potomek nad Karola śmielszy jest samego.
Strzeżmy się, aby nas ten nie strosował słusznie,
Żeśmy się sprawowali nazbyt dziś posłusznie,
A ludzie tak nie rzekli o nas nieprzyjaźni:
Posłuszeństwa za płaszcz swey użyli bojaźni,
Spiesznie w pomoc swym ludziom przyszli, lecz struchleli
Tych klęską, jeszcze śpieszniey nazad się cofneli,
Cofneli pierwiey niźli w takiey miecz zabłysnął
Liczbie, niźli karabin który kulę cisnął.
Tak jutro o tey nocy rzeknie gęba która,
Tak o tey pisać będą dziejotwórcze pióra.
Więc także nam nie ufa Car, by nam takiego
I sobie miał dopuszczać sromu? więc tak jego
Słaby lud, skoro cofa on obecność swoję?
Także bez tey nie zdoła nic? owszem to moje
Mniemanie, że jasnemu słońcu Piotr równa się;
To aczkolwiek nie bywa w nocnym u nas czasie,
Aczkolwiek przeciw-nogom południe sprawuje,
Nigdy jednak onego nas nie odstępuje
Światło, przez się nam świeci lub przez Księżyc jasny;
Ten przymiot i Synowi Alexego własny:
Zawsze z nami duch tego mieszka bohatera,
Bo zawsze godnych siebie ten wodzow przybiera;
Zawsze Piotr jest przytomny pośrzod tego zboru
W osobie swey, lub w mężach twoiego wyboru.