- W empik go
Rachunki z roku 1867. Rok 2, Część 1 - ebook
Rachunki z roku 1867. Rok 2, Część 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 540 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dnia 1. Stycznia 1868 r.
Szanowny, nieznany mi panie a bracie!
Na miłe mi wielce pismo wasze nie mam innego sposobu odpowiedzenia, chyba drukiem… Nie raczyliście mi powierzyć nazwiska swego, ani wskazać miejsca pobytu. Boleje, nad tem, gdyż za wyrazy pochlebne listu waszego chciałbym z serca podziękować w poufny sposób, a z zarzutów wytłumaczyć się niekoniecznie coram populo. Korespondowanie drukiem ma swe niedogodności; słuchacze i świadkowie, często gorzej niż profani… lub nie rozumieją, albo źle rozumieć gotowi… Jeśli prawda qu'il faut laver son linge sale en familie ; wielu części naszej teraźniejszej bielizny, prania wyrzec byśmy się musieli. –
Ale nie – przysłowie to francuzkie dobrem było może w innych czasach i okolicznościach; my nadto chlubnych krwi plam mamy do pokazania, byśmy się obok nich, innych obawiać mieli. Zresztą, gdy bielizna do procesu kryminalnego a nawet w policyi poprawczej jest potrzebną, niema się co z nią taić. –
Wszyscy co tak bardzo spierają się o to, że życie prywatne zamurowanem być powinno, że osobistości tykać się nie godzi, że sławę kraju oszczędzać należy – lękam się, żeby się nie okazali interesowanemi.
Kto się nie daje rewidować po kieszeniach, naciąga podejrzenie na siebie, że w nich coś nie dobrze nabytego ukrywa…
Zatem… prawda przedewszystkiem… nawet przed przyjacielem Platonem.
Mówmy otwarcie… a zapomnijmy, że nas kto podsłuchać może. –
Nie czuję się naprzód do tej winy, którą mi zadajesz szanowny anonymie, żem do zbytku był pobłażliwym w niektórych ustępach, przesadzenie ostrożnym i niepotrzebnie grzecznym – żądasz po mnie nieubłaganej surowości angielskiego Juniusa… Nie zawsze jednak surowość ma być gwałtowną, aby była skuteczną" nie zawsze gniewem buchać należy, aby przekonać, z chłodną krwią zadana chłosta… wymierzona sprawiedliwość:.. są skuteczniejszemi. Niema słuszności kto się gniewa, mówią na ten raz bardzo trafnie Francuzi.
W przyzwoitej formie można być jednak ostrym i nieubłaganym – radbym się w mej utrzymać!! Ale czy potrafię??…. osądzicie.
Aż nadto pochlebnie utrzymujesz pan, iż surowo wypowiedziana prawda poprawić może i opamiętać!!! Niestety, jesteśmy w tem stadyum choroby społecznej że nas nic już nie obchodzi, ani pochwała ani nagana… Patrzaliśmy na skutek bezpośredni pierwszych owych, pobłażliwych wedle was, a wedle innych dość surowych Rachunków – wszyscy się cieszyli z tego co.. oberwał sąsiad… swojego zbywali się ruszaniem ramion… lub – obelżywą wzgardą…
Mylilibyście się wszakże sądząc, iż ta chwilowa, chorobliwa anestheźya nas zrażać może od spełnienia obowiązku.,. Bynajmniej –
Kraków nie razem zbudowany (i nie od razu też go obalić można jak widzimy), poprawa obyczajów społecznych, politycznych, literackich, (jeśli się tak wyrazić godzi) nie przychodzi z dnia na dzień – Paulatim summa petuntur , mówili ojcowie (gdy się im nic robić nie chciało),… my mówmy to sobie na pociechę przy gorzkiej naszej pracy orthopedycznej.
Nie będziemy się wam tłumaczyć dla czego czuliśmy się powołani do pisania Rachunków. spiritus flat ubi vult. .. i uti vult , może dla tego że nikt ich inny nie pisał, z większem namaszczeniem. –
Mamy dziś tyle jeniuszów, talentów wielkich ludzi, mężów stanu, polityków głębokich, myślicieli in partibus, krytyków in potentia , że z najmniejszego miasteczka można by ich zebrać, zdaje się, na zażywienie jakiego nie wielkiego państewka; zdawałoby się, że z taką potęgą olbrzymich dzieł dokonaćby można… ale – rzecz się ma inaczej – nasi wielcy ludzie wszyscy się zużyć obawiają – stworzeni się zdają aby swą wielkość nosili i przeszkadzali nią drugim, stojąc jak Dijogenesowi ktoś niegrzecznie stał od słońca – ale nie na to by pracowali i służyli ad majorem Dei gloriami pro patria. .. Ich wielkość to kapitał, którego nie włożą tam gdzie im laurami i złotem procentować nie obiecuje…
Zatem często umierają, nic nie zrobiwszy.
Spojrzcie a obliczcie po krajach naszych, ile to imion, ile indywiduów znakomitych, ile talentów niezaprzeczonych, od pieluch namaszczonych, sławnych a priori; a pytajcie co zrobili, robią" a raczej czy kiedy wezmą, się do czego?
Znać w tem epokę upadku; jeniusze stoją nad drogą ruszając ramionami, patrzą na idących i powracających od roboty… to całe ich zajęcie…
Przy ucztach i na zjazdach… po kielichu wina jednym i drugim, co za pomysły! jaka twórczość… co za gotowość do ofiar, jak wspaniałe plany odrodzenia, jak zdrowe rady dla narodu… co za świetne mowy pp… senatorów!… ale na mowach, planach, pomysłach i programmach kończy się u nas wszystko…; czasem na pierwszym zawiązku zwarzonym gdy kiełkuje… niekiedy na jednorazowej ofierze… z obietnicą której nigdy nikt nie dotrzyma, lub jutro przeklinać gotów. –
Krytyka, literatura, sprawy stowarzyszeń… wszystko spada na ręce spieszącej się, gorączkowej, nie dojrzałej młodzieży…. bo starsi – nie raczą…
Czekają… (nużby się zużyli!) świat jeszcze nie godzien aby mu się objawili…
I źle, źle też idzie bardzo… a gorzej co dnia…
Bezkarnie jeniusz nawet nie może stać z rękami założonemi, ani pobłażliwie dawać się unosić prądom, (choćby w duszy protestował w początku)… talenta i charaktery wystygają w tej bezczynności…
A praca społeczna idzie często jak pończocha Babuni, której się czteroletnia prawnuczka dorwała w kątku… trzeba ją potem pruć całą.
Zarozumiałości prawnuczek tych mamy wiele, pracy niezręcznej ślady na każdym kroku, często zamiast pracy i to co się nią zowie… jest zabawka… zabawka młokosów. gdy… nam idzie o życic!
Ludzie poważniejsi, wytrawniejsi, usunąwszy się pod namioty, dąsają się na społeczność nie idącą po ich woli, a młode ciury gospodarują w obozie.
Gospodarstwa tego ślady noszą starzy, gdy z namiotów wyszedłszy za późno, już się muszą naginać do ogółu.., i tańczyć jak im grają.
Kto przeżył nieco lepsze, a przynajmniej poważniejsze czasy kraju naszego, musi krwawo zaboleć nad teraźniejszemu; jesteśmy na wsze strony w upadku sromotnym, nikt nie chce się przyznać do tego, ale ogół żywota dowodzi.
W samem rwaniu się naszem do życia, jest jakaś niemoc… która do niczego wziąć się nie daje skutecznie, wszystko z rąk nam leci.
Bestronnem okiem spojrzmy na naszą społeczność – wszędzie są wyjątki nie miłe i nie dobre, u nas wyjątkiem… coś lepszego i czystszego –
Życie nasze społeczne, umysłowe, drga jeszcze i porusza się impulsyą dawniej mu nadaną, – ale samoistnej siły nie ma.
Do koła ruiny, a na gruzach zbytek i rozpusta.
Pierwszem znamieniem upadku narodu są, jego obyczaje… rodzina w rozprzężeniu, węzły najświętsze potargane, wstyd utracony, opinia bezsilna, zahukana… odepchnięta.
Źle robią i gniewają się, że im to złe ktoś śmie wyrzucać – niech oni broją bezkarnie – a świat milczy!… (1)
–- (1) Nic zabawniejszego nad gniewy na dzienniki, na korespondentów, iż śmieją dotknąć, krytykować, wspom-
Dawniej nie bylibyśmy może bez grzechu, ale nigdy bez wstydu. – Cechą, tej chwili jest właśnie żeśmy się go całkiem pozbyli, zepsucie podnosi czoło do góry i urąga się poczciwym…
Swoboda przekonań dochodzi do tego stopnia iż nieraz w przyzwoitych domach słyszeć można rozprawy o tem co wczoraj było dogmatem a dziś… jest starym łachmanem… – Co komu do tego, jeśli mi moje przekonanie dozwala skakać i bawić się nad głową nędzy i głodu, w obec klęsk publicznych? Czyż nieraz tak nie rozumujemy?
Innych przekonaniem jest, że występek popełnia, kto budzi niebezpieczne cienie ojczyzny, uczucie obowiązków. i ofiary…
Pod temi wyrazy kryją się mrzonki czerwonych!!
Przekonania wszelkiej barwy doszły do tej emancypacyi, że po nad sobą opinii nie uznają – że wszelkiej zasadzie przeczą. Tolerancya dla występków towarzyskich dochodzi do apostazyi przeciw cnocie i prawdzie.
Wszystko wolno…
–- nieć o.. wyższem (??) towarzystwie.. ces va nus pieds! – Jeśli się nie wstydzicie czynów, nie wstydźcie się ich rozgłosu. P. A.
Jesteśmy w innym rodzaju przynajmniej tak radykalni jak najradykalniejsi nihiliści moskiewscy.
Z tej dawnej świętej polskiej rodziny, z tego domu modlitwy i obowiązków, cnoty i ofiary, z tego ołtarza, u którego ogniska ogrzewały się pokolenia – zrobiliśmy kuchnią, do wypiekania sobie przysmaczków. –
Jęczym na ucisk, stękamy na despotyzm moskiewski, na wynaradawianie germanizmem – ale uderzmy się w piersi – czy w obec tej grozy, tych niebezpieczeństw stoimy choćby godni męczeństwa czy poszanowania? Nie szanują, nas, bo my się nie szanujemy sami. –
Z małemi wyjątkami w obrazie krajów naszych… wszędzie, co za straszliwa sprzeczność niedoli i swawoli, męczarni i szału, jęku i tańcu, nędzy i marnotrawstwa, głodu i zbytku… Jakie rozdarcie tej społeczności, której brat jeden umiera w Sybirze, drugi skacze w Paryżu, trzeci się podli w Warszawie… czwarty gra w karty w Homburgu… a piąty z tęsknoty kona w Ameryce…
Czasem jęk bratni dochodzi uszów, ale nań odpowiadamy jak Kain –
– Zalim ja jest stróżem brata mego?…
Wspólnych spraw nie ma już ojczyzna, co najwięcej są prowincyonalne, powiatowe, parafialne.. Gdybyż obowiązek spełniał się choć w progach domu!
A to czego się dopuszczamy, nie może się nawet szałem ani namiętnością, uniewinniać, ani bezwiednem uniesieniem…
Połowa… (jeśli połowa tylko) tych przestępstw i występków popełnia się z zupełną, świadomością znaczenia ich i następstw, z krwią chłodną, z wyrozumowaną umiejętnie ad koc formułką, z filozoficzną podstawką i szyderską kopertą przekonania…
Rozumować jest tak łatwo, że nawet najczarniejsze rzeczy tą gąbką się bielą, a dziś tyle jest systemów, systemików i teoryek, że komu co potrzeba znajdzie gotowe na tandecie.
Chce mu się nic nie robić? zaszywa się w konserwatystę… chce mu się nic nie dawać nawet na pomoc naukową…? znajdzie się w ekonomii politycznej wymówka, chce nic nie myśleć? zrobi się praktycznym dla przyszłego dobra kraju… wszystkiego umiemy obronić, każdą rzecz uniewinnić, a swawola i rozprzężenie powołują się na fizyologią i historyą.
Nie wiemy przyszłości – Bóg ją, piastuje na łonie… Deus admirabilis, fortuna mutabilis , ale jeśli nasze własne, domowe sprawy, – te, które od nas tylko samych zależą, pójdą tym trybem we wszystkich kierunkach jak dotąd idą,; jeśli z roku na rok posuwać się będziemy dalej na tej drodze… nie trudno prorokować… upadek ostateczny i bezpowrotny.
W sobie zabijamy ojczyznę. –
Me mówię już o wielkiej całości państwowej, która rozbita w rzeczywistości, mało w czyjem sercu ocalała.., ale z innych węzłów co nas spajały – ile nienaruszonych zostało??… Pęka i rozlatuje się wszystko… Ojcowie, dzieci, mężowie, żony, bracia i siostry… idziemy samopas obcy sobie; nie naród już… ale stado przez wilków rozbite…
Pod pozorem swobody – poszliśmy na wyuzdaną swawolę…
Wszędzie jej pełno – ładu nigdzie… nigdzie poszanowania świętości. –
Co gorzej, w miejsce chłodnej obojętności rodzi się zawziętość, walki, nienawiści… szermowania podstępne.
Cóż to za znaczący symptom, gdy dziś młodzi a starzy dzielą się na dwa uznane, oddzielne, prawie nieprzyjazne obozy – gdy młodzi sami tylko chcą być reprezentantami życia, a w starych widzą trupy…
Któż wie! może mają słuszności nieco, wiele jest cielsk bez życia – ale w młodych też wiele życia bez rozwagi i doświadczenia.
* * *
Uniosła mnie boleść daleko od was i listu waszego – widzicie, żem niepobłażliwy. Nie sądźcie znowu, bym przesadzał – obraz to jeszcze nie pełny, zarys ledwie strasznego jak Matejki wizerunku – teraźniejszości.
Każdy inny naród w tem położeniu nieszczęśliwem jak nasz, przeznaczonym się czując do życia i lepszych losów – poczułby instynktem, że mu z ofiarą, z zaparciem się dobrowolnem wielu swobód potrzeba przedewszystkiem karności, zgody, jedności. –
My zamiast się skupiać, jak w wiekach prześladowania Izraelici, rozbiegamy się – jak Cyganie.
Oby nas los ich nie spotkał!!
Słyszę po za sobą głos – starą piosnkę tych ludzi, którzy chcą, broić bezkarnie. – Zły to ptak, co własne gniazdo kala.
Tak – wy to je kalacie – ja czyszczę. Precz z tego świętego gniazda wyrzucić potrzeba i wyświecić po średniowiecznemu z grodu i gminy – samolubów, samochwałów, trutnie a próżniaki, malowanych aktorów poświęcenia, warchołów, co sieją, niezgodę, papinków, co przejadają krew matczyną, na cukierki, utracyuszów, co sypią, grosz ostatni dla próżności i szałów, a nie mają, go na podatek dla kraju;… wyrodków i wyrzutków. szumowiny od góry i brudne drożdże od dołu.
Precz z temi niegodnemi imienia, które noszą, by je kalali po rynsztokach i gospodach Europy.
Nie kala tego gniazda, kto idzie z biczem i chłostą, a smagające wygania ze świątyni frymark, fałsz, rozpustę, próżniactwo. –
Dziś – oburzy się niejednego sumienie, coby chciał broić bezkarnie i po cichu – ale to co silnem jest potęgą prawdy i prawa Bożego – zwycięży nie teraz, to jutro, a poświadczy przed przyszłością, że mieliśmy do walczenia nie z nieprzyjacielem na kresach, ale z wrogami bytu we wnętrznościach naszych.
Silni przekonaniem… powiemy co ono każe – bądź co dądź, ani groźba się nas nie imię, ani prośba nas złamie, ani wrzawa nie zagłuszy… bo kto ujął pióro, aby spowiadał swego czasu niedole, i błędy, ten czuć powinien, że kapłański pełni obowiązek.
I gdyby mu w oplwanej szacie chodzić przyszło… pójdzie w niej na świadectwo spełnionej powinności.
* * *
Nieznany przyjacielu mój – przebacz mi, zabolałem na sercu pisząc… bom widział wiele, cierpiał wiele w drugich i w sobie, a zostało mi nadziei jako nic; – żółcią i goryczą zapłynęło wszystko.
Chciałbym być fałesznym prorokiem, pragnę by mi społeczność fałsz zadała ale czynem – nie słowem. –
Słów nam nie braknie, mamy ich do zbytku, rozlegają się one na różne tory jak szeroki świat i jak dziś roztargana Polska a rozproszone jej dzieci…
Ale nam cichej pracy potrzeba nie sejmikowego gwaru, nie tych wywoływań na wiatr, po których jutro leżymy martwi w starym barłogu nieprawości.
Umiemy wszystko oprócz wytrwałej pracy – zdobędziemy się na szyderstwa dowcipne, na teoryą w togę przyodzianą, na zapały i uniesienia
– a no to chleb powszedni – tylko że nazajutrz
– szukaj słowa z wiatrem w polu.
Do roboty niema nikogo.
Spytacie może do jakiej mianowicie zachęcam pracy? co czynić potrzeba? – Odpowiem jakom nieraz wielu już mówił. – Zacznijcie od spełnienia najmniejszych obowiązków, bądźcie na swojem miejscu, w zakresie swojego stanu i powołania ludźmi sumiennymi, poważnymi, uczciwymi a –
całość sama się złoży.
Pożyteczniejszy krajowi jest uczciwy i pracowity szewc, niż jenialny przechera, mąż stanu, bez sumienia, czci i wiary.
Odbudowuje się społeczność i naród pracą jednostek, ich udoskonaleniem… ze ściegów składa się szycie kobierca, wyście one ściegi, panowie… Więcej nam zależy na kilku uczciwych, niż na bohaterach… podejrzanej wartości.
Cała nasza przyszłość po wstrząśnieniach, które społeczność do dna wzruszyły, zależy na odbudowaniu na niewzruszonych, surowych podstawach. W chwili tale ważnej, winnym występku jest każdy, kto pod pozorem indywidualnej swobody rzuca się w przepaść zepsucia.
Z myślą, powoływania do obowiązków, do pracy, do godności, pisaliśmy pierwsze, kreślim tu drugie rachunki.
Tamte były zaledwie ogólnym programem, zarysem desideratów, teraźniejsze opizemy na faktach, osnujemy na historycznym wątku. Dla tego musieliśmy je znacznie obszerniejszemi uczynić.
Nad miłość prawdy i pożytek ogólny innego nie mieliśmy celu – wiemy, że odcierpieć trzeba kto prawdę miłuje…
Ludzka słabość mogła być powodem błędów, zakres przedmiotu, warunki w jakich kraj się znajduje, po części tłumaczą usterki mimowolne.
Serdeczne dzięki składamy wszystkim ziomkom naszym w kraju i na tułactwie (szczególniej w Australii i Ameryce zostającym) za uprzejmie udzielone nam materyały.
Lucerna, Luty 1868.
Bohdan Boleslawita.