- W empik go
Rady dla młodych dziewcząt - ebook
Rady dla młodych dziewcząt - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 260 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dzieła o wychowania, wszystkie prawie, poświęcone są dla dzieci Rodziców możnieyszych, lubo tey młodzieży niebraknie, na wszystkich zrzodłach oświecenia i starannego wychowania. Tak mało przeciwnie mamy dzieł pisanych dla dzieci klas pracuiących; a im w większym żyią niedostatku, im trudnieysze do spełniania maią cnoty, tym pilniejszych starań i baczności wymaga ich wychowanie. Naypierwey zwrócić na to potrzeba uwagę iakowe xciążki mogą im bydź w ręce podane? – bez wątpienia odpowiednie tylko ich poięcia i powinnościom ich powołania. Dla córki bowiem rolnika, rzemieślnika, lub wyrobnika pracowitego, niezdadząsie też same nauki co dla millionowey dziedziczki. Wielka ta i nayużytecznieysza cześć społeczeństwa wymaga oddzielnego zupełnie wychowania.
Religia tak potężnie działaiąca na umysły, moralność którey celem iest powściągnienie namiętności i uszlachetnienie serca, iak każdego wychowania, tak również i klassy roboczey są główną zasadą i pierwszym przedmiotem. Lecz wszystkie te nauki powinny bydź iasne i proste, iak dusze ich czyste i niewinne, niezbyt rozciągłe i stosowne do… ograniczonego poięcia ich umysłu; przykłady muszą bydź czerpane w ichże samych obyczaiach i malować im osoby z któremi żyią codziennie.
Naywiększym dla tych dzieci będzie dobrodzieystwem, kiedy wcześnie w ich sercach potłąmią się nasiona występków, które nieustannie podnieca, widok próżnowania i zbytku, otaczaiących ie osób możnieyszych, a którego skuszeniu ciężko oprzeć się człowiekowi pędzącemu życieROZDZIAŁ I. MIŁOŚĆ, USZANOWANIE, POSŁUSZEŃSTWO I WDZIĘCZNOŚĆ, WINNE BOGU I RODZICOM.
Kochane dzieci, cieszą mnie wasze postępy wczytaniu, piśmie i rachunkach, macie iuż nieiako, znaiomość gramatyki, a pisząc często i poprawiając starannie, wkrótce pisać będziecie bez błędów. Przynoszę wam nową książkę; zawiera ona przestrogi, prawidła i przykłady, które wam dadzą poznać, ukochać i ściśle wypełniać wszystkie wasze obowiązki.
Gdy głębiey poznacie świętą naszą religię znaydziecie w niey zasady cnot wszystkich: miłość Boga, uszanowanie dla rodziców, poważanie władzy naywyższey, praw kraiowych, oraz własności bliźniego. Nauczycie się tam, że ludzkość rozkazuie nam kochać podobne do nas istoty, i nic im złego nieczynić, wspierać biednych w potrzebie, szanować i pocieszać starców, mieć staranie o kalekach i chorych. Uyrzycie iak strzedz się należy próżniactwa, niepotrzebnego gadania i obmowy, która się koniecznie skutkiem iego stać musi; uyrzycie iaką wzgardę mieć trzeba dla potwarzy; iak poznać cenę czasu i unikać zabaw niebezpiecznych, które młodą, dziewczynę tak łatwo mogą zprowadzić z drogi cnoty.
Nieprzestawaycie więc uczyć się starannie zasad waszey świętey wiary; umieycie doskonale dzieie dawnego i nowego testamentu; niechay wyrazy wszystkie ewangelii wyryte będą również w waszym sercu iak i w pamięci. Wypełniaycie ściśle obrzędy które kościoł nakazuie. Wyborne nauki, które w tym naywaźnieyszym przedmiocie dawane wam są… w parafii na katechizmach publicznych, obfitych wam do – starczą sposobów aby pracować ku waszemu zbawieniu i wieść życie spokoyne i szczęśliwe: gdyż szczęście zawsze iest nagrodą cnoty.
Kochaycie naymocniey waszego, oyca i waszą, matkę: pracowici, rządni, oni wami są tylko iedynie zaięci. Dzieci tyle winny wdzięczności dobrym rodzicom, że życie ich całe lepiey poświęcone bydź nie może, iak starać się o ich uszczęśliwienie, przez posłuszeństwo, względy naytkliwsze, usługi i wsparcie, gdy ich wiek podeszły i cierpienia obarczą. Ileż to biednych dzieci boso czołga się po lodzie, i skotniałe zimnem wyciąga rączki błagaiąc o wsparcie! gdyż rodzice ich albo byli piiaki, albo próżniaki, albo rozrzutni.
Młodość niedosyć się, zastanawia; prawdziwym dla niey iest nieszczęściem ta lekkość umysłu, która niedozwała iey spostrzedz i poiąć, ile dobrzy oycowie i dobre matki czynią dla swoich dzieci. Gdyby młodość się zastanawiała, czułość i wdzięczność, byłyby koniecznym skutkiem tego szacownego zastanowienia się.
Dobra córka mogłaby wówczas powiedzieć sobie: Ileż to nocy, matka moia, przepędziła bezsennych, kołysząc mnie, karmiąc i doglądaiąc, gdym cierpiała na moie zęby; rok blisko na własnych nosiła mnie ręku, potem tak długo kroki moie wspierała, uczyła mnie mówić, ieść nawet: gdyby nie tkliwe iey starania umarłabym zaledwie świat ujrzawszy.
Matka moia wcześnie utkała i uprzędła płótno na moie pieluchy; poprzykrawała, posyła wszystko co tylko było potrzebne aby mnie przyodziać skorom na świat przyszła: ciągłą i uciążliwa nawet praca, wystarczyła iey zaledwie tyle zebrać pieniędzy aby kupić dla mnie kolebkę.
Gdy matka moia osłabiona starością i chorobą sama chodzić nie bedzie mogła, któż winien podać iey rękę na podporę, ieśli nie córka, którą ona nosiła i wspierała w iey dzieciństwie? Któż o ubranie skarać się dla niey powinien, ieśli nie ta, dla którey nim światłość dzienną uyrzała iuz ma – tka wszystko przysposobiła? Komuż żywić ią należy, ieśli nie tey, którą ona własnym żywiła mlekem, która swą pracą tak długo opłacała chleb przez nią pozywany? Takowe uwagi zastanowienie przywiodłoby na pamięć cnotliwey córce.
Widzicie kochane dziewczęta, iakowa… miłość i wdzięczność winne są dzieci dla swoich matek. A ci oycowie, uczciwi i pracowici, którzy ze wschodem iutrzenki słodki porzucaią spoczynek, aby pracować w polu wśród upałów słonecznych, lub siadłszy przy warsztacie dzień cały zaymować się ciężkim rzemiosłem, lub trudnić się naydrobnieyszemi szczegółami mozoinego handlu, iakiż iest ich cel? – Aby starczyć na potrzeby swych drobnych dzieci; aby późniey zapewnić każdemu stan, rzemiosło; aby utrwalić ich szczęście wpaiaiąc w nich zasady religiine; aby oświecić ich umysły i nauczyć ich choć czytać, pisać i rachować.
Ale cnota nigdy nie iest bez nagrody; dobre dzieci szanowane i kochane są od wszystkich. Ieśli wdzięczne byli swoim rodzicom, równeyże wdzięczności doświadczy od własnych dzieci, i Bóg zaymie się ich uszczęśliwieniem w tym ieszcze nawet życiu. Żeby wam dowieść, że czyn każden cnotliwy odbiera nagrodę, opowiem wam prawdziwa, powieść o cnotliwey córce. Zdarzenie to przytrafiło się w Szwecyi, kraiu dosyć od nas oddalonym, leżącym bardziey ku północy niżeli Polska.
* * *CÓRKA CNOTLIWA.
Miłość poddanych iest naypięknieyszym królów dziedzictwem. Król któren panuie nad sercami, wyobrażeniem iest bóstwa na ziemi; naród cały zdaie się bydź iego rodziną, która przez posłuszeństwo nieograniczone stara się miłość swoią oycu okazać. Tak dobrym monarchy był Gustaw, król Szwedzki; lubił on patrzeć na lud swóy i bydź od niego widzianym; nieraz przebrany przechadzał się po miastach i wioskach, widząc z roskoszą lud swóy szczęśliwy pod iego panowaniem.
Raz w prostym ubiorze przeieżdzaiąc na koniu przez wioskę niedaleką od Sztokolmu, miasta stołecznego Szwecyi, uyrzał przy studni młodą wieśniaczkę, która czerpała wodę gliniannym dzbankiem. Iey skromność i wdzięki zwróciły na siebie uwagę króla; prosił iey aby mu wody po dała. – "Naychętniey, Panie, odpowiedziała dziewczyna, ale pozwolisz że się po – śpiesze, gdyż matka moia pewnie pilno mię potrzebuie. – Masz więc ieszcze matkę? – Takiest, Panie, iestem ieszcze tak szczęśliwa; matka moia bardzo iest biedna, i umie tylko ma na świecie ku pomocy. – Gdzież mieszkacie? zapytał znowu Król. – Tam, Panie, w tey chałupie, pod tą rozłożystą wierzbą. – Iakto, w tey nędzney lepiance? – Tak, łaskawy Panie, iestto nasze mieszkanie."
Gustaw zsiadł z konia i prowadząc go za cugle szedł za wieśniaczką. – "Kochane dziewcze, rzekł do niey, ieśli pozwolisz, póydę z tobą: chcę koniecznie poznać tę matkę, którą zdaie mi się że tak mocno kochasz! – Ach! Panie, z całego ią kocham serca, iakżebym była szczęśliwa gdybym iey mego przywiązania mogła dadź iaki dowód!" –
To mówiąc zbliżali się do wieśniaczey strzechy. Dziewczyna weszła pierwsza, wszedł za nią Gustaw, a ięki obiły się o iego uszy. Wieśniaczka pośpieszyła ku lichemu ze słomy posłaniu: – "Matko moia! zawołała, oto Pan iakiś któremu na ugaszenie pragnienia podałam wody, żąda on was poznać." – Król wzruszony iuź był na widok chaty, przytułku samey nędzy, a rozczulenie iego zwiększyło się, gdy uyrzał biedną, kobietę, starą, i schorzały która leżała rozciągnięta na słomie.
"Biedna-matko, zawołał, iakże cię żałuię! – Ach! Panie, odpowie chora, smutnieysze by ieszcze było moie położenie, gdyby nie to dziecie które się stara los móy osłodzić, trudnemi do uwierzenia względy i staraniem. Uwierzyszże Panie, iż ona dnie i nocy przepędza w ciężkiey; pracy aby mnie wyżywić? Niechay Bóg iey nagrodzi!" To mówiąc staruszka, rzewliwie płakała
"Ach! godne, nieocenione dziewcze, zawołał Gustaw do łez rozczulony. Kochanko, chciałażbyś poiechać ze mną do Sztokolmu? Dostaniesz odemnie znaczny posag, wybiorę ci męża… – Ach! Panie, nieopuszczę moiey matki, chociażbym nawet miała zostać królową. "Uśmiechnął się król" iey prostoty. – Szacowna córko, ieśli koniecznie chcesz przy matce zostać, nie będę cię do smutnego zmuszać rozdziału, lecz pozwól że twoią, cnotę nagrodzę: weź ten worek. – Pieniądze! ach Panie!… Matko, mogęż ie przyiąć? – Nie lękay się drogie dziecie przyiąć ten słaby dowód moiego szacunku. – Przyimę! przyimę, ale dla moiey matki, zawołała ze łzami dziewczyna."
"Dowiedz się, mówił daley Gustaw, iż bez narażenia twoiey skromności dar ten przyiąć możesz; wolno mi iest zobowiązać ciebie, gdyż iestem waszym królem. – "Nasz króli zawołały razem, staruszka i dziewczyna. – Cierpiąca wieśniaczka zwlec sią chciała ze swego łoza aby paść do nóg Monarchy, przed którym klęczała iuż iey córka. Lecz Gustaw śpiesznie do niey pobiegł i przymusił aby niewstawała. – Leżcie, leżcie dobra matko, mówił iey z płaczem, takiest, królem waszym iestem, i chcę wam dać dowód iak głęboko mnie cnota tey dziewczyny rozczuliła. Dziecie kochane nieprzestaway tkliwych starań około matki. – Potem uściskał staruszkę i rzekł odchodząc: "Żegnam was, dobra matko, i córko nayprzywiazańsza. Wyście mi uczuć dali szczęście bycia królem: wspomódz was mogę!" –