- nowość
Rekonstruktorzy. Jak porażkę zamienić w sukces - ebook
Rekonstruktorzy. Jak porażkę zamienić w sukces - ebook
Niepowodzenie często okazuje się pierwszym krokiem naprzód. Ta książka powstała po to, aby łatwiej nam było się z tym pogodzić. Co więcej, pokazuje olbrzymi potencjał tworzenia, który kryje się w gruzach rozczarowania i zawodu. To przewodnik po świecie stawiania czoła wyzwaniom w sposób pragmatyczny i pewną dozą inspiracji. Sara tate i Anna Vogt same przekonały się, jak trudna potrafi być odbudowa. To one stały na czele niedawnej akcji ratowania dużej londyńskiej agencji reklamowej, to one prowadzą podcast Rebuilders - opowiadają o rozwoju, przytaczając przykłady takich osób jak sir Clive Woodward, selekcjoner reprezentacji Anglii w rugby, Mandy Sanghera, aktywistka walcząca o prawa człowieka, czy Aline Santos, dyrektor ds. Marki w firmie Unilever. Dzięki radom zawartym w książce uporasz się ze wszystkim, z czym przyjdzie Ci się mierzyć w życiu osobistym i w pracy.
Kategoria: | Ekonomia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-01-24008-0 |
Rozmiar pliku: | 1,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Planujesz remont? A może znasz kogoś, kto zabrał się za odnawianie domu i sięgnąłeś po tę książkę, ponieważ sam zastanawiasz się, jak poprawić mocowanie deski sedesowej?
Jeżeli szukasz porad dotyczących majsterkowania, napraw domowych lub robótek ręcznych, to tutaj ich, niestety, nie znajdziesz. Jeżeli natomiast w twoim życiu prywatnym lub zawodowym coś poszło mocno nie tak, to znakomicie trafiłeś.
Przez kilkadziesiąt lat pracowałyśmy w reklamie, odświeżałyśmy marki, które zostawały w tyle za swoją konkurencją. Niedawno zajęłyśmy się podupadającą agencją reklamową i przywróciłyśmy jej rentowność, więc nauczyłyśmy się co nieco o potknięciach oraz o tym, jak się po nich podnosić. Gdy w końcu uznałyśmy, że mamy to opanowane, wybuchła pandemia COVID-19. Z dnia na dzień nasza rzeczywistość kompletnie się zmieniła, a my miałyśmy okazję przekonać się, że duża część doświadczeń wyniesionych z pracy z klientami w trudnej sytuacji biznesowej znajduje przełożenie na ludzi zmuszonych radzić sobie z trudnymi okolicznościami życia codziennego.
Ma to sens o tyle, że firmy tworzą ludzie, więc skuteczna reklama wymaga wiedzy o tym, w jaki sposób ludzie myślą i podejmują decyzje. Chcąc lepiej przeanalizować to przemyślenie (a także, mówiąc zupełnie szczerze, by choć na kilka godzin oderwać się od problemów z nauką zdalną dzieciaków oraz przemywania warzyw i owoców chusteczkami antybakteryjnymi), postanowiłyśmy założyć podcast, w którym zajmiemy się tym zagadnieniem. Tym razem zamierzałyśmy pochylić się nad tą kwestią nie od strony biznesowej, lecz od strony bardzo osobistej i bardzo ludzkiej. Tak oto narodził się podcast The Rebuilders, a my byłyśmy zachwycone wszystkimi historiami, przemyśleniami i wnioskami, które w związku z nim powstawały. Nie chodziło wyłącznie o to, że były to historie bardzo poruszające i bardzo pouczające, ale także o to, że znajdowały one przełożenie na wiele innych kwestii z życia osobistego i zawodowego. Rozwód może podpowiedzieć nam, jak odbudować pozycję czasopisma, pobyt w więzieniu może sprawić, że poznamy kolejne sposoby pozyskiwania nowych klientów, nowotwór może sprzyjać odnajdywaniu się w sytuacjach trudnych emocjonalnie, a przegrany mecz rugby może stać się punktem wyjścia do przygotowania świetnej prezentacji handlowej. Każda trudna sytuacja jest tak samo wyjątkowa i niepowtarzalna jak osoba, która tę sytuację przeżywa, natomiast rozwiązanie może okazać się pomocne dla wielu innych ludzi. Okazuje się, że odporność jest cechą łączącą nas nie tylko na poziomie ludzkim, lecz także na poziomie praktycznym.
Poszczególne rozdziały tej książki stanowią elementy składowe procesu odbudowy. Dane przemyślenia trafiły do tej książki właśnie dlatego, że znalazły zastosowanie w przypadku wielu osób, z którymi rozmawiałyśmy – wielu osób zmagających się z bardzo różnymi problemami. Chcemy zaoferować ci historię, narzędzie, inspirującą anegdotę, które naprowadzą cię na taki sposób uporania się z chwilowym potknięciem, byś mógł ruszyć naprzód.
Możesz przeczytać całą tę książkę za jednym zamachem, możesz postanowić, że później przeczytasz któryś rozdział, możesz też tę książkę kupić i odłożyć ją sobie na czarną godzinę. Napisałyśmy ją po to, by można z niej było korzystać doraźnie – w zależności od tego, w jakiej sytuacji się znalazłeś i jakiej szukasz pomocy. Ten czy inny rozdział mogą stać się impulsem, dzięki któremu spojrzysz na dany problem pod innym kątem i zobaczysz go w nieco innym świetle.
Ta książka powstała w 2021 roku, gdy na świecie zachodziły liczne zmiany i wiele kwestii trzeba było wymyślić od nowa. Pandemia COVID-19 zmusiła wielu z nas do uporania się z problemami w związku, podniesienia się po plajcie finansowej, stawienia czoła problemom zdrowotnym, łatania kultur organizacyjnych, które zaczęły się rozpadać, ożywiania całych branż, które nagle stały się jakby zbędne, oduczenia się nowych nawyków, które w niczym nam nie pomagały, oduczenia się starych nawyków, które teraz uległy niepotrzebnemu wzmocnieniu… mogłybyśmy jeszcze wymieniać tak bardzo długo. Każdy z nas ma swój szczyt do zdobycia. Porażki i potknięcia należą do najbardziej demokratycznych doświadczeń życiowych – łączą nas i możemy sobie o nich opowiadać. Nie wstydźmy się ich zatem, nie uciekajmy od nich i nie udawajmy, że do nich nie doszło. Wykorzystajmy je w pełni. Bądźmy dumni, że nie daliśmy się pokonać i że sytuację jednoznacznie trudną i złą udało nam się przekuć w coś pozytywnego.
Gdy życie daje ci cytryny, zrób sobie lemoniadę.1
Kiedy niepowodzenie nie jest niepowodzeniem?
Częstokroć bywa tak, że to, co uważamy za życiową przeszkodę, okazuje się potem darem niebios.
− sędzia Ruth Bader Ginsburg
W tym rozdziale zajmiemy się zagadnieniem robienia postępów. Nad potknięciami nikt nie chce się rozwodzić. Mamy plany, chcemy robić postępy w ich realizacji, a potknięcia wywołują w nas poczucie, że jesteśmy dalej od celu, niż być powinniśmy. Postęp rzadko przebiega jednak liniowo. Opiszemy tutaj sytuacje, w których coś układa się źle, aż nagle zaczyna iść w dobrym kierunku.
Mit. Niepowodzenia powodują, że się cofamy.
Prawda. Niepowodzenie jest źródłem największych postępów.
Ktoś komuś złamie serce, komuś upadnie firma, komuś jeszcze pokrzyżują się plany. Niepowodzenia się zdarzają. Tak działa świat. Czasem się nawet do tego przyczyniamy, na przykład nie ucząc się do egzaminu, nie angażując się w związek z drugą osobą albo podejmując pracę, która nam się nie podoba. Bywa jednak i tak, że niepowodzenie po prostu się zdarza, bez naszego udziału. Przychodzi spowolnienie gospodarcze, wybucha pandemia albo nagle i niespodziewanie spada na nas choroba. Na szczęście jednak sytuacja nie jest tak beznadziejna, jak mogłoby się wydawać – niepowodzenia to najlepszy impuls do robienia postępów.
Mit
„W długiej perspektywie wszyscy umrzemy”, powiedział kiedyś ekonomista John Maynard Keynes, który również już nie żyje. Ekonomiści słyną z niezbyt optymistycznego podejścia do rzeczywistości, ale nawet jak na nich to stwierdzenie wydaje się szczególnie pesymistyczne, tylko że… coś w tym jest. Keynes uważał, że planowanie w długim okresie to trudna sztuka, że jest usiane zagrożeniami i że nic nigdy nie zostaje już zawsze takie samo. Jakkolwiek byśmy tego nie pragnęli, nie jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłości i wszystkich zagrożeń, które czyhają na nas w życiu i pracy. Zazwyczaj ekonomiści i mistycy Wschodu nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego, jednak podobne przekonanie można zaleźć w naukach buddyzmu. Buddyści uważają, że zmienność i cierpienie to nieodłączne elementy egzystencji. Nic nie jest wieczne, wszystko wzrasta i opada, a cierpienie bierze się z tego, że zanadto przywiązujemy się do wszystkiego, co z definicji jest przejściowe i nietrwałe. W życiu nie brakuje radosnych i szczęśliwych chwil, ale one nie trwają wiecznie.
Złe wieści są takie, że potknięcia są nieuniknione, dobre wieści są natomiast takie, że życie przebiega cyklicznie, a nie liniowo. Nie powinniśmy sobie wyrzucać, że coś gdzieś nam nie poszło, ponieważ nic nie trwa wiecznie. Coś ma się ku lepszemu, coś innego zmierza ku gorszemu. Zakłada się firmy, zbija majątek, bierze się ślub, leczy się choroby. Oczywiście nic wiecznie nie zmienia się na lepsze, ale też nic wiecznie nie zmienia się na gorsze. Cykl zmian jest najlepiej widoczny właśnie w biznesie. Oczywiście, nikt nie chce przyglądać się, jak jego firma traci rozpęd, faktem jest natomiast, że wszystko to, dzięki czemu dostałeś się na szczyt, nie pozwoli się na tym szczycie utrzymać. Spójrzmy na listę Fortune 500 z 2000 roku – 52 procent tamtych firm dzisiaj już nie istnieje. Kiedyś oczekiwana długość działalności tych spółek wynosiła około 75 lat, a dzisiaj skurczyła się do 15 lat. Liderzy, którzy uwzględniają tę zmienność w podejmowanych przez siebie decyzjach, mają większe szanse dłużej utrzymać się na szczycie.
Ruth Bader Ginsberg podkreślała również, że w danym momencie nie zawsze możemy jasno stwierdzić, czy dane zdarzenie jest dla nas dobre, czy złe. Rzeczywiste jego skutki – pozytywne lub negatywne – często ujawniają się znacznie później. Czasami coś, co idzie nie tak, prowadzi do kilku innych rzeczy, które będą korzystne. Stąd też popularne wśród komików powiedzenie, że „komedia równa się tragedia plus czas”. Ile sam potrafisz wskazać przypadków katastrof, które po kilku miesiącach uznałeś za łut szczęścia? Może praca, której nie dostałeś, spowodowała, że zatrudniłeś się w innej firmie i poznałeś tam swoją drugą połowę? Bankructwo firmy nauczyło cię, co powinieneś zrobić inaczej następnym razem? Gdy w 2013 roku Google wprowadził na rynek Google Glass, okulary z dostępem do funkcji internetowych, produkt ten był tak powszechnie wyśmiewany, że jego pierwsi użytkownicy byli wyzywani od „dupków w okularach”, glass-holes. Początkowo wyszła z tego kompletna klapa, jednak z czasem znaleziono zastosowania dla tej technologii w realiach przemysłowych, korzystają z niej inżynierowie i technicy. Elementy technologii Glass AR trafiły również do licznych produktów konsumenckich i produktów z rozszerzoną rzeczywistością, których pojawia się coraz więcej.
Istnieje jeszcze inny powód, dla którego niepowodzenia mogą kryć coś więcej, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Nie lubimy, gdy nam się nie układa, ponieważ burzy to nasze plany i zakłóca status quo. Zaczynamy tracić pewność siebie, ponieważ nie wiemy, co wydarzy się dalej, czego się spodziewać. Zdecydowanie fajniej jest spędzać czas w realiach znanych i komfortowych, do których zdążyliśmy przywyknąć. Znany i komfortowy stan może być jednak także groźny – jak gdybyśmy długo leżeli w wannie i nie zauważali, że woda powoli stygnie. Próby utrzymania dotychczasowego stanu rzeczy mogą zaprowadzić nas w sytuacje i miejsca, które przestaną nam służyć. Trwanie w miejscu ze strachu przed reperkusjami może spowodować, że woda w wannie stanie się lodowato zimna. W biznesie stanie w miejscu również może okazać się wyrokiem śmierci. Pokusa utrzymania status quo przekłada się na myślenie mało ambitne i reakcyjne – skutkuje hodowaniem szybszych koni w epoce samochodów albo upartym kontynuowaniem działalności przez wypożyczalnie wideo Blockbuster, gdy było już wiadomo, że na tym rynku zachodzi rewolucja.
Chcąc lepiej zrozumieć ludzką potrzebę trwania przy status quo, jak i to, co się dzieje, gdy ta równowaga zostanie zaburzona, postanowiłyśmy przyjrzeć się sferze związków. Zakończenie małżeństwa lub długotrwałego związku jest zawsze niezwykle burzliwe i bolesne, przez co wielu ludzi trwa w tych relacjach jeszcze długo po tym, gdy przestali być szczęśliwi. Charlotte Friedman była kiedyś prawniczką specjalizującą się w prawie rodzinnym, później została jednak psychoterapeutką i wspiera obecnie ludzi w trudnej emocjonalnie drodze przez separację i rozwód – czyli w sytuacji, której tak często mogła się przyglądać na sali sądowej. Gdy przychodzi do niej jedna osoba lub para, a związek już nie przynosi tym ludziom szczęścia, ale są oni tak przyzwyczajeni do obecnej sytuacji, że po prostu w niej tkwią, rolą Charlotte jest zobaczyć tę sytuację wyraźniej, stwierdzić, czy „dobre aspekty przeważają nad tymi złymi, czy raczej tego, co złe, jest tak dużo, że ewentualne dobre aspekty przestają się liczyć czyli pomóc tym ludziom wyrwać się z miejsca, w którym utknęli”.
Potrafimy przywyknąć do naszej sytuacji w takim stopniu, że nie dostrzegamy, że jej dobre aspekty gdzieś uleciały. Podjęcie decyzji o zburzeniu równowagi i zmianie znajomej sytuacji wydaje się przerażające. Ewentualna zmiana oznacza destabilizację, konieczność wymyślenia, co ma się stać dalej i jak poradzimy sobie z ogromem nowych, nieprzewidzianych wyzwań. Wiele osób trwa w swoich związkach właśnie z tego powodu.
To bardzo, ale to bardzo przerażające. Chcąc się z tym rozprawić, trzeba najpierw umieć sobie uświadomić, że przywykliśmy do tego niezbyt przyjemnego, dotychczasowego życia – że przedkładamy je ponad wolność, która mogłaby nam dać coś nowego. „Nie wiem, nie wiem, dokąd pójdę, co zrobię, nie wiem, jak będzie wyglądać moje życie”. Muszą złapać dystans do tej części siebie, która kurczowo trzyma się status quo, ponieważ tylko w ten sposób odetną się od
czegoś, co ich unieszczęśliwia. Równowaga w naszym życiu jest powiązana z utrzymywaniem status quo.
Zadanie Charlotte polega na tym, by pomóc ludziom zrozumieć ten proces i wykonać krok ku ich nowej przyszłości.
Charlotte stara się również pokazywać pozytywne aspekty potencjalnych zmian. Na etapie, w którym ludzie odczuwają tak duży dyskomfort z powodu swej bieżącej sytuacji, że decydują się przyjść do Charlotte, praktycznie jakakolwiek zmiana może przynieść coś dobrego. Właściwym rozwiązaniem może być separacja, ale poprawa jest możliwa również u par, które postanowią zostać razem.
Pary nie muszą się rozstawać, o ile potrafią wykorzystać negatywne aspekty swojej relacji, wznieść się ponad nie i zacząć konstruktywnie rozmawiać, a nie formułować nieustanne oskarżenia i żyć w zaklętym kręgu wzajemnego obwiniania się. Jeżeli obie osoby mają dość autorefleksji i potrafią zastanowić się nad własną postawą, to na tej podstawie mogą zbudować i rozwijać istotnie lepszy związek.
Pogodzić się czy rozejść? Konkretna decyzja w tej sprawie jest tak naprawdę mniej ważna niż wprowadzenie jakiejkolwiek zmiany.
Powinniśmy przyjrzeć się temu, co jest niezbędne, by porzucić znoszoną od dawna trudną sytuację albo zacząć ją zmieniać. Mamy na myśli to, że niekorzystne okoliczności są czasem niezbędne, by można było zacząć zmieniać coś na lepsze. Gdyby sytuacja nie stanęła na ostrzu noża, klienci Charlotte mogliby nigdy do niej nie przyjść ani nie poczuć potrzeby zburzenia dotychczasowego stanu rzeczy i wprowadzenia zmian. Potrzebny jest jakiś poziom dyskomfortu, by w końcu stwierdzić, czy wytrwać i naprawiać to, co nie działa, czy jednak porzucić dotychczasowy stan rzeczy i zacząć budować od nowa. Porażki czy potknięcia bywają bolesne i wybijają nas z rytmu, ale jednocześnie stanowią zalążek jakiejś poprawy. One nas nie cofają – niepowodzenia i towarzyszący im dyskomfort są impulsem do zmiany. Należy wręcz stwierdzić, że bez tego elementu zmiana jest niemal niemożliwa.
Prawda
Nic tak szybko nie popycha nas naprzód, jak niepowodzenie. Dyskomfort i brak szczęścia mają tak olbrzymi potencjał w zakresie motywowania do wprowadzania zmian, że został on nawet opisany wzorem. Gleicher i Beckhard, konsultant zajmujący się zmianą w organizacjach oraz wykładowca akademicki, poświęcili wiele lat na badania nad tym, dlaczego firmy wprowadzają zmiany albo – najczęściej – dlaczego ich nie wprowadzają, choć powinny. Opracowali oni wzór Gleichera, opisujący niezbędne elementy, by zmiana mogła zajść.
A + B + D > X = C
Aby możliwa była zmiana (C), potrzebne są trzy elementy: (A) niezadowolenie z bieżącej sytuacji, (B) wizja czegoś lepszego oraz (D) znajomość pierwszych kroków prowadzących do czegoś lepszego. Te trzy elementy muszą łącznie przeważać nad kosztem dokonania zmiany (X), przy czym koszt ten może mieć charakter finansowy, fizyczny lub emocjonalny. Gleicher i Beckhard prowadzili swoje badania w organizacjach, ale ich wzór znakomicie opisuje również inne realia, w tym sytuację klientów Charlotte. Warto zwrócić tutaj szczególną uwagę na element A, czyli niezadowolenie z dotychczasowej sytuacji. Sporo aspektów naszego życia musi być naprawdę kiepskich, żeby zmiana mogła nastąpić. Żeby sytuacja mogła stać się lepsza, musi być najpierw zła.
Oczywiście nie zmienia to faktu, że niepowodzenia są bolesne, trudne, niesprawiedliwe, kaleczące, frustrujące, a czasem nawet wywołują wszystkie te skutki jednocześnie. Zaburzają one naszą równowagę i na jakiś czas cofają nas na naszej drodze. Problem polega na tym, że mamy skłonność do wartościowania zdarzeń jako dobrych lub złych, pozytywnych lub negatywnych, a tymczasem niepowodzenia mogą obie te cechy łączyć. Mogą być jednocześnie pozytywne i negatywne. Dochodzi do przesunięcia płyt tektonicznych w naszych planach, ale przy okazji powstają nam nowe przejścia, nowe możliwości. W tym momencie zostajemy uwolnieni. Początkowo wszystko wydaje nam się dziwne, nieznane, ale po jakimś czasie zaczynamy rozumieć, że tylko rzeczy inne mogą być lepsze. Powodzenie to czynnik, który najszybciej i najskuteczniej otwiera przed nami nowe możliwości.
W przypadku niektórych mówimy tutaj o wydarzeniach stanowiących iście sejsmiczny wstrząs, takich jak utrata pracy, choroba czy utrata firmy. Tak naprawdę jednak nawet drobny dyskomfort może przypominać nam, że być może warto coś zmienić. Przykładem osoby, która pokonała strach przed niepewnością i zmianą oraz postanowiła ukształtować swoje życie tak, by dawało jakiś spokój ducha, jest Faris Yakob. Po skończeniu studiów wszedł na „agresywną ścieżkę awansu zawodowego”, aż zapewnił sobie miejsce w radzie dyrektorów prestiżowej nowojorskiej agencji reklamowej, która zatrudniała 3 tysiące pracowników. Miał jedynie 30 lat (o 20 mniej od pozostałych członków rady dyrektorów), dużo zarabiał, dostał narożny gabinet i był strasznie nieszczęśliwy. Od tamtej pory minęło 15 lat. Obecnie Faris prowadzi z żoną Rosie niewielką firmę konsultingową, umożliwiającą mu nomadyczny styl życia – nie ma stałego miejsca zamieszkania, tylko jeździ po świecie od jednego projektu lub wykładu do następnego. Nieustannie wprowadzając zmiany i korekty w swoim życiu, kierując się pragnieniem znalezienia równowagi między zdrowiem fizycznym i psychicznym, której brakowało w ich nowojorskim okresie korporacyjnym. Faris opowiada o tym, jak o dostrajaniu, mówi o nieustannej uważności na to, co działa, a co nie. „Seneka powiedział, że najtrudniej jest wiedzieć, czego się chce, dlatego znaleźliśmy coś, co nas w tych poszukiwaniach kieruje. Mam na myśli słowa Dallasa Claytona, autora książeczek dla dzieci, który radzi: »Sporządź listę rzeczy, które kochasz. Sporządź listę rzeczy, które robisz na co dzień. Porównaj je, a potem podejmij właściwe kroki«”. Na liście Farisa znalazły się: podróżowanie, rozwiązywanie złożonych problemów, przemawianie publiczne i uczenie innych, zaczęli więc kształtować swoje życie prywatne i zawodowe wokół tej listy. Do wprowadzenia pierwszych zmian skłoniła ich niechęć do wcześniejszego życia korporacyjnego. Od tamtego czasu wprowadzają nieustanne korekty, niejako w odpowiedzi na kolejne wyzwania rzucane im przez życie, takie jak tęsknota za rodziną czy znajomymi albo ograniczenia podróży wywołane pandemią. Faris podkreśla, że nie chodzi o nieustanną pogoń za czymś lepszym, ale raczej o zaakceptowanie faktu, że wszystko się zmienia. W związku z tym on i jego żona starają się być szczęśliwi z tym, co mają, a jednocześnie nie przywiązywać się do tego zanadto, ponieważ być może będą musieli z tego zrezygnować.
Jeżeli pogodzenie się z dyskomfortem i nieprzywiązywanie się do stanu obecnego nadal kogoś nie przekonuje, to może przekona go coś innego. Im częściej stawiamy czoła niepowodzeniom, tym lepiej sobie z nimi radzimy. Niepowodzenia są nie tylko impulsem do zmian i źródłem zabawnych anegdot w przyszłości, lecz także czynią nas bardziej kompetentnymi w zakresie radzenia sobie z przeciwnościami losu. Im więcej dyskomfortu doświadczamy, tym bardziej jesteśmy na niego odporni. Odporność i umiejętność radzenia sobie z trudnościami nie są czymś wrodzonym – to nie są loki na głowie, to nie kwestia genów. Takie umiejętności należałoby raczej porównać do mięśni, a mięśnie trzeba wzmacniać. Tutaj obowiązuje zasada „bez bólu nie będzie efektów”. Dyskomfort stymuluje nie tylko rozwój, lecz także siłę. Analogii tego mechanizmu dostarcza nam świat przyrody. Gdy naukowcy zajmujący się środowiskiem naturalnym rozpoczęli w USA projekt Biosphere 2, z wielką satysfakcją ustalili, że drzewa rosną tam istotnie szybciej niż poza kopułą, w której realizowano projekt. Z nieco mniejszą satysfakcją odnotowali fakt, że drzewa te upadały jeszcze przed osiągnięciem dojrzałości. Analiza korzeni i kory wykazała, że na skutek braku wiatru w drzewach nie rozwijało się „odporne drewno”, element kluczowy dla ich wzrostu i siły. Bez tego czynnika drzewa nie były w stanie utrzymać się w pionie w długim okresie. Żeby przetrwać, potrzebowały trudniejszych warunków. Jeżeli ludzie nieustannie przebywają w strefie komfortu, tracą umiejętność radzenia sobie w sytuacji, w której znajdą się poza tą strefą. Każdy z nas ma własny zestaw narzędzi służących radzeniu sobie w emocjonalnie trudnych lub stresujących sytuacjach, jeżeli jednak nieustannie tego stresu unikamy i żyjemy w przyjemnym ciepełku, te narzędzia pokryją się rdzą. Im częściej natrafiamy na wyzwania, im częściej musimy się wysilić, a nawet doświadczyć odrobiny paniki, tym bardziej nabieramy pewności siebie i kompetencji w zakresie radzenia sobie z kolejnymi takimi przypadkami. Osobom z lekkimi stanami lękowymi terapeuci radzą często, aby próbowali mierzyć się z tym, co budzi ich niepokój. Mają nabrać pewności siebie i nauczyć się radzić sobie z tego typu sytuacjami. Owijanie się kolejnymi warstwami miękkiej osłony może spowodować, że z czasem będziemy potrzebować tych warstw coraz więcej, ponieważ będziemy coraz mniej odważni i coraz mniej skłonni narazić się na dyskomfort związany ze zmianą. Żyjemy w świecie, w którym na pierwszym miejscu stawiamy troskę o samych siebie, tak naprawdę jednak odrobina tego, czego nie lubimy, również będzie dla nas korzystna.
NARZĘDZIE
Niniejsze narzędzie służy poznaniu nie tego, co zgodnie ze znanym powiedzeniem jest „dobre, lepsze, najlepsze”, tylko raczej co jest „złe, lepsze, najlepsze”. Celem jego stosowania jest zmiana podejścia – zamiast dostrzegać negatywne skutki niepowodzenia, możemy zacząć się zastanawiać, co dobrego może z nich wynikać. Nie chodzi tu ani o ślepy optymizm, ani o wypieranie faktu, że coś poszło nie tak. Chodzi o próbę dostrzeżenia, że to samo wydarzenie może być jednocześnie dobre i złe. Zmiana często rodzi nowe możliwości, więc to narzędzie skłania nas do zastanowienia się, gdzie szukać potwierdzenia, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Zacznij od analizy jakichś wydarzeń z przeszłości, by wejść we właściwy tok myślenia. Przeanalizuj je zgodnie ze schematem „złe, lepsze, najlepsze” i zastanów się, co ostatecznie wynikło z nich dobrego. W poniższych tabelach przedstawiamy kilka przykładów.
Wydarzenia z przeszłości
TABELA 1.1.
Złe, lepsze, najlepsze – szablon analizowania minionych efektów
-------------------------------------------------------------------------------------------------------- --------------------------------------------------------------------------------- ---------------------------------------------------------------------------
ZŁE LEPSZE NAJLEPSZE
Niepowodzenie, które miało już miejsce Jeden pozytyw, który z niego wyniknął Jedna wspaniała rzecz, która z tego wyniknęła
Nie dostałem się na wybrany przeze mnie uniwersytet. Poznałem niesamowitych przyjaciół tam, gdzie się dostałem. Jeden z nich został ze mną na całe życie, był świadkiem na moim ślubie.
W trakcie pandemii musiałem prowadzić z dziećmi nauczanie domowe i jednocześnie pracować na cały etat. Dzieciom bardzo podobał się czas, który spędzaliśmy wówczas w rodzinnym gronie. Tamtego roku spędziłem z dziećmi więcej czasu niż kiedykolwiek wcześniej.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------- --------------------------------------------------------------------------------- ---------------------------------------------------------------------------
Wydarzenia bieżące
Zajmij się teraz sytuacjami bieżącymi, które wydają ci się wyłącznie negatywne. Spróbuj wyobrazić sobie potencjalne pozytywne skutki tych zdarzeń. Nawet jeżeli te konkretne scenariusze się nie zrealizują, przestaniesz się martwić, że właśnie dotyka cię nieodwracalna katastrofa.
TABELA 1.2.
Złe, lepsze, najlepsze – szablon analizowania potencjalnych efektów
--------------------------------------------------------------------------------------------- -------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------------------
ZŁE LEPSZE NAJLEPSZE
Niepowodzenie, które ma miejsce teraz Jeden pozytyw, który może z niego wyniknąć Jedna wspaniała rzecz, która może z tego wyniknąć
Dotąd świetnie dogadywałem się z przełożonymi, ale martwi mnie relacja z moim nowym szefem. Pracując z kimś, z kim trudniej mi się porozumieć, mogę istotnie wzbogacić moje kompetencje interpersonalne. Mogę odejść i znaleźć sobie jeszcze lepszą pracę niż ta dotychczasowa.
Syn nie chce się uczyć do egzaminów i nie jesteśmy w stanie go do tego nakłonić. Jako rodzice nauczymy się, że jest już w tym wieku, że nie możemy całkowicie kierować jego życiem. Jeżeli nie zda, być może będzie to potrzebna mu bolesna nauczka.
--------------------------------------------------------------------------------------------- -------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------------------------------------------------
Inspiracja
Kris Hallenga, założycielka CoppaFeel!
Jak na kogoś, kto nie ma jeszcze nawet czterdziestki, Kris Hallenga ma niesamowite osiągnięcia. Napisała książkę, która trafiła do pierwszej dziesiątki listy bestsellerów „Sunday Timesa”, była bohaterką filmów dokumentalnych oraz założyła organizację charytatywną CoppaFeel!, zajmującą się upowszechnianiem problematyki raka piersi. Co jednak najważniejsze, to właśnie jej udało się nakłonić całe pokolenie młodych kobiet i mężczyzn do badania piersi. Z Sarą rozmawia ze swojego domu w Kornwalii, gdzie wspólnie z siostrą prowadzi food trucka z kawą i słodkościami. Jest ciepła, zabawna, bystra i otwarta. Na czym polega zatem jej tajemnica? Na czym polegał uśmiech losu, dzięki któremu weszła na ścieżkę tak dużego spełnienia?
Los miał dla niej w zanadrzu coś, co dla większości ludzi jest koszmarem. W wieku 23 lat zdiagnozowano u niej nieuleczalnego raka piersi czwartego stopnia. Ból w piersi odczuwała już od dłuższego czasu, ale kolejni lekarze ją zbywali. Diagnoza z dnia na dzień wywróciła jej życie do góry nogami. „Nagle przestałam się zajmować karierą, przestałam podejmować normalne, poważne decyzje życiowe. Zaczęłam spędzać dużo czasu w szpitalach albo na rekonwalescencji u mojej mamy w domu”.
Swoją książkę zatytułowała Glittering a Turd („Lukrowanie gówna”), ponieważ oprócz wieloletniego leczenia, bólu i niepewności, rak doprowadził ją do życia, jakiego wcześniej nie umiała sobie nawet wyobrazić. Została zaproszona przez brytyjski rząd, a za pośrednictwem CoppaFeel! uratowała życie setkom młodych ludzi – rak nadal pozostaje w jej oczach „gównem”, ale ponad wszelką wątpliwość dowodzi ona, że nawet najgorsze chwile w naszym życiu mogą prowadzić do czegoś wspaniałego.
Kris ma świadomość, że gdyby nie diagnoza, nie zostałaby rozpoznawalną aktywistką. Gdy stwierdzono u niej chorobę, dopiero co zakończyła nieudany związek. Podróżowała po Chinach i tam uczyła, ale poza tym nie miała konkretnych planów na dalsze życie.
Wcześniej tak trochę dryfowałam. Potrafiłam ciężko pracować i byłam sumienna, takie typowe cechy wyniesione ze szkoły. Jak się już za coś zabrałam, to w pełni się w to angażowałam. Nie znalazłam jednak niczego, co obudziłoby we mnie ten olbrzymi entuzjazm, pasję, motywację. Zmieniła to dopiero diagnoza. Wcześniej nie byłam osobą gotową o cokolwiek walczyć. Daleko mi do kogoś lubiącego rozwiązywać problemy, brać sprawy w swoje ręce. Chętnie godziłam się na to, by ktoś inny był liderem, nie miałam problemu z tym, że będę stała z boku. Tak więc rak pod wieloma względami mnie odmienił.
Diagnoza postawiła życie Kris na głowie. Jedne drzwi pozamykała, ale pootwierała inne. Kris znalazła sprawę, która budziła w niej taką pasję i takie poczucie niesprawiedliwości, że ona po prostu nie mogła przejść obok tego obojętnie.
Wydarzyło się to w momencie, w którym szukałam sensu życia. Szukałam czegoś, co nada mojemu życiu kierunek. Pomysł na organizację charytatywną wziął się z palącej potrzeby edukowania młodych ludzi, ponieważ nikt tego nie robił. Nagle człowiek ma do zabicia mnóstwo czasu, więc zaczyna się zastanawiać, jak to się wszystko stało. Nie umiałam przestać myśleć o tym, że nie wiedziałam, że powinnam się sama badać, a także że przez tak długi czas ignorowałam objawy choroby. Rozmawiałam z moimi znajomymi i stwierdzałam, że oni o raku piersi również nie wiedzą niemal nic, uznałam więc: „Z pewnością potrzebne jest coś, co takim osobom jak ja pomoże być bardziej czujnym, co będzie nas informować i edukować o chorobie, która co roku dotyka tak wiele kobiet i mężczyzn”.
Jeszcze przed zakończeniem pierwszej chemioterapii wraz z grupą przyjaciół wyruszyła na festiwal z bardzo niedookreślonym pomysłem, że będą tam rozmawiać o bagatelizowanym społecznie ryzyku występowania raka piersi u osób w młodym wieku. Tak oto narodziła się CoppaFeel! „Musiałam coś zrobić, nie widziałam innej możliwości. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby czekać, na przykład na jakiś lepszy moment. Nie umiałam sobie wyobrazić lepszego momentu. Zdiagnozowano u mnie raka w stadium zaawansowanym, więc raczej nie zapowiadało się na to, że pojawią się jakieś przerwy w leczeniu. Od tego momentu moje życie to przyjmowanie leków, bez żadnego wyraźnego punktu końcowego. Tak więc nie umiałam sobie wyobrazić żadnego lepszego momentu, żeby zacząć. Dzisiaj uśmiecham się na myśl o tej młodej, naiwnej dziewczynie, która rzuciła się na coś, o czym tak naprawdę nic nie wiedziała. Myślę sobie wtedy: »Szacun, po prostu wzięła i to zrobiła«. Uważam, że wymagało to dużej odwagi, ale dopiero dzisiaj zdaję sobie z tego sprawę”.
Olbrzymia zmiana, jaka zaszła w życiu Kris w związku z diagnozą, pomaga jej również w znajdowaniu takiej równowagi życiowej, która na co dzień bardziej jej służy.
Z pewnością dopracowałam własne postrzeganie tego, na czym mi zależy. Wreszcie umiem myśleć w kategoriach: „Czy to daje mi szczęście? Nie daje? W takim razie przestaję to robić. Czy chcę dalej robić, co nie daje mi oczekiwanej radości? Nie, kończę z tym”. To podejście bezsprzecznie mi pomaga. Zdecydowanie lepiej radzę sobie ze zgadzaniem się na jedne rzeczy i odmawianiem w innych sprawach. Jestem świadoma moich potrzeb i w tych kwestiach nie chadzam na kompromis. Nie staram się spełniać cudzych oczekiwań, dbam o to, co jest mi potrzebne.
Rak odebrał Kris wiele różnych rzeczy, ale nadał jej życiu również wiele cudownych aspektów. Jej historia pokazuje, że nawet największe gówno może mieć także swoje dobre strony. Czy potrzebujemy aż tak dużego nieszczęścia, jakie przydarzyło się Kris, by uświadomić sobie potencjalne korzyści płynące z dyskomfortu i zmiany? Kris uważa, że nie. „Nie musi chodzić o zdiagnozowany nowotwór. Czasem wystarczy po prostu życie, by coś zmienić”.
Podsumowanie
Lubimy sytuacje czarno-białe, tymczasem w życiu tak to już jest, że wiele wydarzeń może być jednocześnie dobrych i złych. Niepowodzenia burzą równowagę i wywołują dyskomfort, ale czasami właśnie ich potrzebujemy, by mogły u nas zajść pozytywne zmiany.PRZYPISY
Economy P. (2019), 17 Powerfully Inspiring Quotes From Ruth Bader Ginsburg, „Inc.”, 12 stycznia, https://www.inc.com/peter-economy/17-powerfully-inspiring-quotes-from-ruth-bader-ginsburg.html (zarchiwizowano: https://perma.cc/RFA6-7P9N) .
Keynes J.M. (1924), A Tract on Monetary Reform, Macmillan and Co, London.
Berman R. (2022), Business apocalypse: Fifty-two Percent of Fortune 500 Companies from the Year 2000 Are Extinct, Courageous, https://ryanberman.com/glossary/business-apocalypse/ (zarchiwizowano: https://perma.cc/BA77-VBVJ) .
Gibbs S. (2014), Google Glass advice: how to avoid being a glasshole, „The Guardian”, 19 lutego, https://www.theguardian.com/technology/2014/feb/19/google-glass-advice-smartglasses-glasshole (zarchiwizowano: https://perma.cc/N6Q5-WNLX) .
Ibidem.
Cady S., Jacobs J., Koller R., Spalding J. (2014), The change formula: Myth, legend, or lore, „OD Practitioner” (3), s. 32–39.
Kris Hallenga zmarła w maju w 2024 roku (przyp. red).