Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • nowość
  • Empik Go W empik go

Relacje, jakich pragniesz. 7 umiejętności wzmacniających więzi - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 grudnia 2024
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Relacje, jakich pragniesz. 7 umiejętności wzmacniających więzi - ebook

Ta książka to nie teoretyczny spis praw i obowiązków ludzi, którzy powinni się dogadać za pomocą powszechnie znanych reguł. To zbiór ponad 30 historii z życia, które wydarzyły się naprawdę i które mają na sobie znamiona nieidealności. Pokazują one, że sztuka miłości to proces nauki, który nigdy się nie kończy i może być fascynujący, twórczy i… satysfakcjonujący! Czy wiesz, jakie postawy wobec ludzi i relacji zaszczepiono Ci w dzieciństwie? Czy pracujesz nad tym, by wybierać model zachowania sprzyjający rozwojowi relacji? Ile spośród 7 umiejętności wzmacniających więzi wykorzystujesz na co dzień?

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788397202313
Rozmiar pliku: 11 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Opinie Patronów i Czytelniczek

Magdalena Lubońska w książce „Relacje, jakich pragniesz” porusza serce i umysł czytelnika, wnikając głęboko w tematykę międzyludzkich więzi. Jej przenikliwe obserwacje oraz osobiste historie inspirują do refleksji nad własnym podejściem do relacji i motywują do ich świadomego budowania. To lektura, która nie tylko edukuje, ale także wzbogaca duchowo, pokazując, jak można osiągnąć szczęście i spełnienie w relacjach z innymi.

Fryderyk Karzełek

Pozycja dla każdej osoby pragnącej szczęśliwych relacji! Czytamy w niej o 7 umiejętnościach, które należy zdobyć, by mieć życie pełne satysfakcjonujących więzi, a w szczególności udany związek małżeński. Autorka pisze prostym, zrozumiałym językiem, a jednocześnie buduje napięcie i wzbudza ciekawość. Książka jest niesamowicie praktyczna, bo osadzona na konkretnych życiowych przykładach. Nie ma tu lukru, ale samo życie. Autorka dzieli się doświadczeniem, spostrzeżeniami i swoimi sprawdzonymi sposobami na rozwiązywanie problemów, którym musiała stawić czoło.

Mariola Dąbrowska

Perspektywa autorki jest łatwa do zrozumienia, szczera, pełna pokory, miłości i otwartości, a szereg pytań stawianych wprost i tych, które wcale nie są takie oczywiste pozwala się czytelnikowi zatrzymać. Właśnie owym zatrzymaniem i pytaniem „A jak to wygląda u Ciebie?” pozwala na moment oddechu, na pochylenie się nad własnymi refleksjami, a co za tym idzie możliwością dokonania niejako remanentu w swoich uczuciach i poczynaniach, a także skierowania wektora w inną stronę. Czasem jest to azymut na siebie, miłość własną, czasem na dobro rodziny, partnerstwa, a czasem spojrzenie ze zrozumieniem na trud kogoś bliskiego lub całkiem obcego. Matryce zachowań, jakie prezentuje autorka w mojej opinii nie są dobre ani złe, jednak mają zdecydowanie inną wartość, są prawdziwe i szczere.

Ewelina Solińska

Nie jest to książka do przeczytania na raz, ale to jej atut, bo historie w niej zawarte zachęcają do zatrzymania się i refleksji nad swoimi relacjami, swoją przeszłością i schematami z dzieciństwa, które wpływają na naszą codzienność, nad tym co nami kieruje w życiu, czy jesteśmy szczęśliwi w związku jaki zbudowaliśmy. W tym codziennym pośpiechu nie mamy często czasu aby się nad tym zastanowić, jesteśmy jak pasażerowie pędzącego przez nasze życie pociągu. Niektóre z opisanych historii zostały w mojej pamięci na dłużej. Jeszcze nie wiem dlaczego.

Aleksandra Marciniak

W miarę postępu lektury, książka rozwija tematy związane z granicami w relacjach, co jest istotnym punktem, często pomijanym w literaturze na ten temat. Uświadomienie sobie, kiedy powiedzieć „nie”, a kiedy wyznaczyć granice, jest kluczowe dla utrzymania zdrowych więzi. Pojawia się tu także ważny wątek odpowiedzialności za siebie i partnera, co sprzyja otwartości i zrozumieniu w związku.

Marta Mróz

Już na samym początku widać, że autorka włożyła cale swoje serce w treść książki. Opowiada o relacjach z najbliższymi nam osobami właściwie od dzieciństwa i o wpływie tych relacji na późniejsze dorosłe życie. Książka napisana prostym językiem, której nie da się przeczytać w jeden dzień ze względu na przemyślenia.. Uważam, że już sama treść wnosi odbiorcy dużo pozytywnego podejścia do życia i spojrzenia takim „prawdziwym” okiem na relacje

Anna Żebrowska

Właśnie skończyłam czytać Twoją książkę! Ona jest niesamowita! Aż brak mi słów. Tyle w niej mądrości i ciepła. I te historie z życia tak lekko wplecione w całość. Szczerze - po każdym rozdziale miałam wielką chęć na więcej - a to już świadczy o Twoim literackim kunszcie.

Anna Krajewska

Opinie w całości można przeczytać tutaj:

Słowo od Autorki

WITAJ MOJA DROGA CZYTELNICZKO!

DZIĘKUJĘ, ŻE TU JESTEŚ!

To dla mnie zaszczyt, że książka „Relacje, jakich pragniesz. 7 umiejętności wzmacniających więzi” zainteresowała Cię na tyle, że teraz czytasz moje słowa. Przygotowałam ją dla Ciebie od serca, a wręcz gryzę się język, aby nie napisać: „napisałam ją z miłości”. Uważam, że taka jest prawda, a jednocześnie rozumiem, że możesz nie być na nią gotowa, bo to zbyt czułe, zbyt mocne, jak na początek Twojego poznawania mnie jako Autorki. Wiedz jednak, że to moja życiowa misja, by uczyć się kochać głębiej i coraz bardziej doskonale, i nie dotyczy to jedynie mojego najbliższego otoczenia. Książka jest efektem mojego procesu nauki, a także efektem wielu rozmyślań na temat ludzkich doświadczeń. Starałam się dla Ciebie tak dopracować treść, aby jak najlepiej Ci posłużyła. Marzę o tym, by pomóc Ci moją twórczością wprowadzić coś dobrego do Twojego życia. Dziękuję, że mi zaufałaś.

Z każdym rozdziałem dam Ci się poznać coraz bardziej i wierzę w to, że na końcu lektury poczujesz ze mną więź, tak jak ja od samego początku czuję niezwykłą więź z Tobą. Poczuj się tak, jakbyśmy siedziały ze sobą na kawie i prowadziły rozmowę. Obie możemy dać sobie nawzajem wartość, dlatego nie mogę się doczekać, kiedy zabierzesz głos w tej konwersacji. Możesz przy mnie płakać lub milczeć do woli. Możesz się również ze mną… pokłócić lub najzwyczajniej w świecie – nie zgodzić. Wiem dobrze, że nie jestem nieomylna. To, co sprawdza się u mnie, niekoniecznie musi sprawdzać się u wszystkich nas. Proszę Cię więc o wskazywanie tych punktów, które uznasz za niewłaściwe. Obecnie uznaję, że 7 umiejętności wzmacniających więzi, czyli:

1.Umiejętność pozytywnej komunikacji

2.Umiejętność mówienia o swoich uczuciach i potrzebach

3.Umiejętność stawiania granic

4.Umiejętność przyznawania się do błędu i wyjaśniania sytuacji

5.Umiejętność obiektywnego spojrzenia na relację i osobę

6.Umiejętność rezygnowania z kogoś lub czegoś dla obrania wyższego priorytetu

7.Umiejętność pracy nad sobą

…stanowią uniwersalnie pożądane i pomocne umiejętności w tworzeniu jakichkolwiek relacji z ludźmi. W tej książce opisuję, w jaki sposób trenuję te umiejętności lub wskazuję na przykładzie różnych historii z życia ogromne znaczenie ćwiczenia tych umiejętności w tworzeniu szczęśliwych i zdrowych więzi z innymi. Nie jestem jednak zamknięta na nową wiedzę i doświadczenia. Chcę się od Ciebie uczyć, bo każda z nas, niezależnie od obecnego etapu w życiu i niezależnie od Twojego stanu: czy to panna, czy mężatka, rozwiedziona, bezdzietna, czy wielodzietna – wszystkie, bez wyjątku, jesteśmy w drodze. Czy zgadzasz się z moim mottem: „Przychodzimy na świat po to, aby uczyć się miłości”?

Ta książka stanowi dla mnie bardzo ważną lekcję w tym procesie nauki. Życzę Ci, abyś i Ty wyciągnęła z niej coś wartościowego dla siebie. Zapraszam Cię do tej niesamowitej rozmowy, która zaczyna się od… historii napisania tej książki. Jest ona o tyle ważna, że wyjaśnia intencję noszoną przeze mnie w sercu. Miłej lektury!

4 powody powstania książki

POWÓD 1: ZRODZONA Z KONIECZNOŚCI

Marzenie o książce TAK W OGÓLE było we mnie, odkąd w podstawówce napisałam baśń o zaczarowanym jeleniu. To moja najdalej sięgająca myśl wyrażająca się w zdaniu „Chcę pisać”. Później, gdy tata chwalił moje wypracowania przed gośćmi, a także, gdy w szkole doceniono moje zdolności, stwierdziłam: „Umiem pisać”. Następnie przyszedł czas na najdłuższy etap, czyli „Piszę”. Pisałam więc pamiętnik za pamiętnikiem, prace konkursowe, a także dyplomowe: licencjacką, magisterską, doktorską… W międzyczasie pisałam kilka powieści, których nie dokończyłam. Dużym przełomem było dla mnie odkrycie w 2022 roku, że potrafię zacząć i skończyć. Wówczas to była minipowieść pisana w ramach projektu MlodeTalenty.online, nosząca dziś tytuł: „Ty tu rządzisz. Dla młodzieży, której życie nie rozpieszcza”. Choć zżyłam się z bohaterem powieści na tyle mocno, że płakałam, pisząc zakończenie, nie miałam silnej motywacji, by pokazać światu swoje dzieło. Traktowałam tę książkę bardziej jako efekt uboczny studiów doktoranckich.

Po urodzeniu trzech wspaniałych synów, doszłam do momentu, kiedy potrzebowałam odskoczni od domowego zawirowania. Praca stała się tym, o czym zaczęłam myśleć jak o ostatniej desce ratunku. „Muszę robić coś produktywnego, bo inaczej oszaleję. Tobiaszek ząbkuje wyjątkowo męcząco. Ciągle płacze, jest obolały, rozgorączkowany i ma słaby apetyt. W takiej sytuacji nawet przebywanie z jednym dzieckiem jest wyzwaniem dla zmęczonej psychiki. Muszę dbać o czas dla siebie. To konieczność” – napisałam w pamiętniku dnia 10 lutego 2023 roku. Cztery dni wcześniej wykupiłam kurs „Jak napisać i sprzedać bestseller?”. Wówczas byłam na etapie szukania swojej ścieżki zawodowej i bardzo mocno nastawiałam się na to, że od września pójdę do pracy.

Wyobrażałam sobie siebie pracującą w korporacji i podobała mi się ta wizja, bo… uwzględniała zmianę, która była mi potrzebna. A tu nagle… moim światem wstrząsnęła wiadomość o czwartym dziecku. W dniu śmierci kochanej babci Wandy, 19 marca 2023 roku, pomyślałam „Życie za życie” i kupiłam test ciążowy. Wynik pozytywny... Byłam załamana, bo ciąża wiązała się wówczas dla mnie z wyzbyciem się nadziei, której się trzymałam przez ostatnie miesiące, a nawet lata. Nadzieja, że będę miała odskocznię w postaci pracy zawodowej i będę zarabiać pieniądze – umarła. Przeżywałam prawdziwą żałobę po swoim życiu, o czym napisałam w rozdziale „5 kroków, by z przeszkody stworzyć dźwignię samodoskonalenia”.

Zadziwiająco dla mnie samej, nadszedł czas zbierania żniwa. Co to dla mnie znaczy? To, że od 6 stycznia 2021 roku karmiłam się motywacyjnymi treściami z Klubu 555, pomogło mi w momencie kryzysu w 2023 roku. Zaczęło do mnie dochodzić wszystko, czego dotychczas się uczyłam, czego słuchałam. To był moment życia, w którym musiałam zrobić z tego użytek i wziąć odpowiedzialność za swoje decyzje. Zaakceptowałam nową sytuację i spojrzałam na nią pod kątem możliwości, jakich mi ona dostarcza. Nie mogłam iść do pracy w korporacji, to prawda. Czy jednak nie mogłam dokończyć kursu „Jak napisać i sprzedać bestseller”? Nowa sytuacja wręcz umożliwiła mi, bym na poważnie zabrała się za spełnianie mojego największego marzenia z listy marzeń, bo… miałam do wyboru tylko dwie opcje: albo postawić na realizację tego celu wszystkie karty, albo czuć się zrezygnowaną i… na granicy depresji! Wybrałam. Po etapach „Chcę pisać”, „Umiem pisać”, „Piszę”, wreszcie postanowiłam robić to, co kocham i… zarabiać na tym pieniądze! Przyszedł czas na odważne „Wydaję”. Do tej decyzji doprowadziła mnie nawet nie potrzeba, ale konieczność. Bez odskoczni umysłowej i twórczej przy tylu małych dzieciach byłabym dziś w zupełnie innym miejscu, być może w zakładzie psychiatrycznym bądź.. co najmniej założyłabym klub sfrustrowanych matek.

Zdecydowałam, że wydam książkę w systemie self-publishing, aby mieć kontrolę nad całym procesem i aby motywowała mnie świadomość, że to ode mnie zależy sukces wydawniczy. To była jedyna twórcza aktywność, której stan błogosławiony mnie nie pozbawiał, a wręcz darował mi więcej czasu na to, bym na spokojnie dokończyła kurs, bym zrobiła porządny plan na napisanie, a potem wydanie książki, bym uczyła się marketingu. Dlatego, kiedy ktoś mnie pyta: „Madzia, jak ty tego dokonałaś, że napisałaś książkę, mając tyle dzieci?”, lubię odpowiadać: „Napisałam ją właśnie dlatego, że je mam”. Jestem świadoma, że gdybym poszła wówczas od września do pracy etatowej, ta książka miałaby bardzo niewielkie szanse się ukazać, a jeśli już – to w dalekiej perspektywie czasu. Jestem wdzięczna rodzinie, bo to dzięki niej mogłam się realizować. A dzięki temu, że się realizowałam, łatwiej mi było czuć się spełnioną mamą i żoną.

POWÓD 2: ZRODZONA Z POTRZEBY

Nie przypuszczałabym nigdy, że będę pisać książkę tego typu. Bardziej spodziewałabym się po sobie romantycznej powieści, naśladującej styl Jane Austen, ale osadzonej we współczesnych realiach lub czegoś z literatury młodzieżowej. Tymczasem „Relacje, jakich pragniesz. 7 umiejętności wzmacniających więzi” to zbiór historii z życia, który ciężko sklasyfikować w ramy jakiegoś konkretnego gatunku. Skąd taki temat i styl poradnikowy, specjalistyczny i w zasadzie taki… nie mój?

Bardzo pomocna okazała się być dla mnie pierwsza część kursu „Jak napisać i sprzedać bestseller?”. Autor zadawał pytania do refleksji: „Co masz, czego inni nie mają?”, „W jakich tematach ludzie przychodzą do Ciebie po poradę?”, „Jakimi historiami lubisz się dzielić?”, „Co ważnego w życiu przeszłaś, czego doświadczyłaś, co może pomóc innym?”. Po którejś lekcji wiedziałam już, że treść mojej pierwszej wydanej książki będzie musiała odsłaniać to, co uważam za swoją perełkę. Coś, co mam, to umiejętność tworzenia dobrych jakościowo relacji z innymi. Wokół tego tematu mam mnóstwo przemyśleń do przekazania. Zaczęłam analizować historie, które mi się przydarzyły. Wracały do mnie historie usłyszane od innych, którzy zwierzali się od serca i dzielili się swoim doświadczeniem. Wiedziałam, że to nie ja potrzebuję tej książki, ale ta książka jest potrzebna tym, do których dotrze.

Może przyjdzie jeszcze czas na książki pisane dla mojej własnej satysfakcji. Teraz jednak traktuję „Relacje, jakich pragniesz. 7 umiejętności wzmacniających więzi” jako moją misję. Spotkałam na swej drodze ludzi wygłodniałych zdrowych i szczęśliwych relacji z innymi. Rozmawiałam z osobami, które przestają wierzyć, że związki długoletnie mogą zachować swoją świeżość i wysoką jakość. Niektórzy ludzie są pozbawieni wzorców, bo w domu rodzinnym nie mieli kogo naśladować albo przeciwnie – naśladują nieprawidłowy wzorzec, który przynosi im cierpienie. Zauważyłam, że wielu moich rozmówców czuje bezradność. Ta książka wskazuje na pewne zależności, z których można zaczerpnąć coś dla siebie dla zbudowania lepszych więzi z innymi. Dlaczego miałabym zostawić to, co wydedukowałam, dla siebie? Widzę wyraźnie, że potrzeby są ogromne. Chcę, aby każdy mógł doświadczyć, jak potężna może być miłość i jak uskrzydlające mogą być inne tworzone przez nas relacje w życiu. Trzeba tylko zauważyć, jakie umiejętności są ważne do wyćwiczenia, by żyło nam się ze sobą dobrze. Ta książka jest właśnie po to, by rzucić światło na tematy, które są nam wszystkim bardzo potrzebne i o których powinniśmy rozmawiać jak najczęściej.

POWÓD 3: ZRODZONA Z MARZENIA

Pisałam już o tym, że wiadomość o czwartym dziecku wywołała we mnie falę skrajnych emocji. Kiedy już zaakceptowałam nową sytuację i ciąża pomogła mi zdecydować, że wydaję książkę na 100%, został jeszcze jeden aspekt do przepracowania. Nie znałam płci dziecka i czułam podskórnie, że jeśli dowiem się, że to będzie czwarty chłopak, poczuję… zawód, bo od zawsze marzyłam o córce. Nie chciałam się tak czuć, bo wiem, jak cudowni są moi synowie i czwarty syn nie zasłużył, bym na wieść o nim czuła rozczarowanie. Wiedziałam przecież, że będę go kochać tak samo jak córkę. O co więc mi chodziło? Zaczęłam się zastanawiać: „Dlaczego w zasadzie tak bardzo marzę o córeczce?”.

Przypomniałam sobie, że kiedy przydarzała mi się trudna sytuacja miłosna w nastoletnim wieku, myślałam o mojej córce. Wiedziałam, że przeżywając trudne chwile, zawsze znajdę w nich jeden pozytyw. Mianowicie, że kiedy moja córka będzie przeżywać swoje rozterki miłosne i kryzysy, ja będę mogła jej powiedzieć: „Jak ja cię rozumiem!”. W mojej wyobraźni słuchałam naszych rozmów i widziałam, że moje opowieści pocieszają ją, dają jej siłę i mądrość. Marzyłam, by uzbroić córkę w nadzieję, której mnie wielokrotnie pozbawiano. „Madzia, jaka ty jesteś naiwna! Zobaczysz, jak to jest, jak już będziesz miała chłopaka!” – słyszałam od bliskiej przyjaciółki, która przekonywała mnie, że pogrzebię własne zasady w imię pierwszej lepszej znajomości. Wierzyłam, że gdy moja córeczka posłucha mojej historii, będzie wiedziała, że osoby pozbawiające jej nadziei być może nigdy nie poznały takiej formy miłości, jaka może zaistnieć pomiędzy dwojgiem ludzi. Wierzyłam, że uzbroję ją w przekonanie, że najpierw warto przyjrzeć się sytuacji życiowej osoby mówiącej, z której może wynikać jej spojrzenie na różne tematy. Chciałam, by zwracała uwagę na to, jaki obraz relacji małżeńskiej czy partnerskiej osoby udzielające porad wyniosły z domu i że ich przekonania to tylko opinie, które zależą od ich jednostkowego doświadczenia. A doświadczeń jest tyle, ilu ludzi.

Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że mam w sobie pragnienie wychowywania córki właśnie dlatego, że odczuwam potrzebę rozmowy z nią na tematy damsko-męskie, wiedziałam już, że jeśli tę książkę potraktuję jak moją rozmowę z wymarzoną córką, zrealizuję swój cel nawet, gdy okaże się, że urodzę czwartego syna. Postanowiłam wykorzystać pisanie tej książki terapeutycznie – jako mechanizm obronny przeciw rozczarowaniu się w temacie płci. To dlatego całą tę książkę pisałam, traktując Czytelniczkę jak moją wymarzoną córkę… Dopiero teraz, gdy zakończyłam całość, zmieniam zwroty „Kochana Córeczko” na „Kochana Czytelniczko”, aby narracja była lżejsza w odbiorze, bo nie każda kobieta czułaby się komfortowo z tak osobistym zwrotem, który dodatkowo wzbudza myślenie o prywatnych relacjach ze swoją mamą, a te bywają różne. Bądź jednak pewna, że troska o Ciebie i miłość jak do córki, towarzyszyły mi przez cały proces pisania. Na pamiątkę stylu, w jakim powstała ta książka i tej pięknej idei, zamieszczam list, który służył jako wstęp do tej książki.

Kochana Córeczko! Piszę tę książkę z bijącym sercem. Stęsknionym sercem matki, która marzy o Córeczce. To Ciebie, Czytelniczko, traktuję jak moją wymarzoną Córkę, z którą chcę porozmawiać na najważniejszy dla nas temat – temat relacji. Chcę Cię zaprosić do tej niezwykłej rozmowy, bo być może jesteś kobietą, której brakowało rozmów z mamą na ten temat. Być może chciałabyś usłyszeć coś od matki, która ma dobre doświadczenie w relacjach damsko-męskich i przyjacielskich i jest w tym obszarze szczęśliwa. To się nieczęsto dzisiaj zdarza, prawda? Niosę w tej książce nadzieję, której być może zostałaś pozbawiona. Przekazuję Ci doświadczenie osoby spełnionej, co może być dla Ciebie drogowskazem, jeśli w Twoich relacjach nie układa się najlepiej lub nie wierzysz, że bycie w pełni szczęśliwą w relacjach jest w ogóle możliwe. O naszej rozmowie myślałam przez kilkanaście lat mego życia, dlatego tę książkę traktuję jak mój testament dla Ciebie. Testament, bo przekazuję Ci dorobek mojego życia – refleksje zebrane z życiowych doświadczeń, które uważam za wartościowe.

W moim odczuciu osobiste doświadczenia możemy podzielić na dwie grupy: takie, na które nie mamy wpływu, czyli tragedie rodzinne, niezawinione choroby lub niepełnosprawności, kataklizmy, oraz takie, na które mamy wpływ, ponieważ uwarunkowane są naszymi decyzjami, postawami, zachowaniami i konkretnymi umiejętnościami. To właśnie o tej drugiej grupie doświadczeń chcę z Tobą porozmawiać, bo wiedzę i umiejętność na temat tworzenia głębokich i silnych relacji z ludźmi uznaję za swój osobisty skarb, na który sobie zapracowałam.

Nieraz z Mężem mówiliśmy do siebie: „Ach, dlaczego oni nie mogą być tacy szczęśliwi jak my?”, patrząc na znajomych, którzy mimo upływającego czasu ciągle kroczą przez życie sami, raz po raz wplątując się w relacje odbierające im siłę, rozum i energię niezbędną do prowadzenia spełnionego życia. Jest w tym pewna niesprawiedliwość, że nie nosimy bagażu z równym obciążeniem. Niektórzy wychodzą ze swoich domów rodzinnych przeładowani ciężarem traum, kompleksów. Pozbawieni nadziei i prawidłowych wzorców, ponoszą klęskę już na samym starcie. Nie chcą podejmować, bezsensownego w ich przekonaniu, wysiłku, bo wątpią, że zasługują na więcej i że coś „więcej” w ogóle istnieje. Inni, mając taki sam bagaż, ale uzbrojeni w wiarę i zdesperowani, dają z siebie wszystko i wyciskają z siebie „siódme poty”. Mimo doznawanych krzywd, mimo pogrzebania swoich potrzeb kosztem spełniania oczekiwań innych – robią wszystko, by relacja przetrwała. Ci z nich, którzy odkryją, że aby stworzyć udany związek, należy być dobrze skomunikowanym z samym sobą i siebie najpierw ukochać, często odnoszą sukces. W związku z pracą nad sobą uczą się nowych umiejętności, które wymagają odważnych kroków, czasem zmiany całego życia o 180 stopni lub zmiany schematu działania i myślenia, do którego przywykli.

Być może masz ułatwiony start w budowaniu relacji, bo byłaś na co dzień świadkiem okazywanej miłości. Niewymuszonych, prostych gestów życzliwości, szczerych rozmów między rodzicami, przytuleń i wsparcia w trudnych chwilach. Obserwowałaś, jak tata troszczy się o mamę. Zauważyłaś silną więź przyjaźni pomiędzy nimi. A może byłaś świadkiem ich niesłabnącego zachwytu nad sobą i okazywanej wdzięczności za codzienny trud wkładany tworzenie rodzinnego ciepła. Być może masz to szczęście, że umiejętność budowania trwałych i pięknych relacji weszła Ci w krew niepostrzeżenie. Poprzez samo bycie świadkiem kształtowanie nawyku dbania o siebie nawzajem odbyło się bezboleśnie, całkiem naturalnie. Dzięki temu wiesz, do czego dążysz, i nie interesują Cię półśrodki. Nie idziesz drogą na skróty, bo kochasz i doceniasz siebie na tyle, na ile otrzymałaś miłości i docenienia, dlatego nie pozwalasz innym traktować Cię na pół gwizdka. Unikasz przykrych konsekwencji bycia „tą drugą”, bycia „kołem zapasowym”, „pocieszeniem”, „workiem treningowym”, a przede wszystkim ofiarą. Wplątywanie się w takie relacje Ciebie nie dotyczy, bo odrzucasz je, gdy tylko orientujesz się, gdzie one prowadzą. Choć mijają lata, jesteś pełna nadziei, że gdzieś jest dla Ciebie Ten jeden jedyny, dla którego warto przeczekać okres burzliwego i namiętnego wręcz pragnienia ulokowania w kimś swych romantycznych uczuć. Jesteś warta prawdziwej, najlepszej formy miłości – i Ty o tym wiesz. Podświadomie Twoje działania i decyzje doprowadzą Cię w miejsca, gdzie Twoje marzenia się urzeczywistnią, i będziesz z wdzięcznością w sercu powtarzać: „Nigdy nie sądziłam, że Miłość może być aż taka”. Tak się dzieje, gdy rzeczywistość przekracza nawet największe, najśmielsze wyobrażenia o szczęściu w relacji.

Życzę Ci tego, moja Córko. Córko, której mogę nigdy nie mieć i do której tęsknię1. To, czy kiedyś będziesz w naszym życiu, nie należy już do doświadczeń, które są w grupie mojego wpływu. Mogę jednakże zdecydować, że testament, który zapisuję dla Ciebie latami, nie przepadnie. Skorzysta z niego inna dusza, której nikt nigdy nie przekazał, na czym polega zdrowa relacja partnerska i relacja przyjacielska. Dusza, która była świadkiem toksycznego zachowania rodziców lub pod wpływem własnych doświadczeń i traum nie wierzy, że szczęśliwe związki istnieją. Tą duszą, o którą chcę się zatroszczyć i której chcę dać to, co uważam za najcenniejsze, jesteś Ty, droga Czytelniczko. Traktuję Cię jak moją wymarzoną Córkę, którą pragnę uchronić przed konsekwencjami złych decyzji; którą pragnę ubrać w potężną zbroję miłości do siebie; i której chcę przekazać, jakie umiejętności społeczne i postawy są niezbędne do zbudowania trwałej, pięknej i zdrowej relacji z drugim człowiekiem.

Wiem, że czekałaś na tę rozmowę niemal tak długo, jak ja, i że obu nam jest to potrzebne. Chodź ze mną, kochana Córeczko, i wsuń Twoją delikatną dłoń w moją, równie ciepłą. Czujesz to, prawda? To się nazywa Miłość.

POWÓD 4: ZRODZONA Z BÓLU

Po przedstawieniu Ci tego listu sama rozumiesz teraz, jak bardzo osobista jest ta książka i jak bardzo prawdziwa. Nie można oderwać tych opowieści od żywego obrazu rodziny, którą jesteśmy. Rodziny, która również pod wpływem czasu i nowych okoliczności ulega pewnym przekształceniom. Ta książka żyje wraz z nami. Rozwija się. Rodzi się w otwartości i prawdzie. A prawda boli…

Zdaję sobie sprawę, że dotykam tematów, które dla pojedynczych osób mogą być ciosem prosto w serce. Dlaczego? Poruszone kwestie wychowania, przekazywania wartości w rodzinie, utrwalonych schematów mogą być całkiem neutralne dla niektórych, ale dla tych, którzy mają otwarte rany i nieprzepracowane sprawy, książka może spowodować cierpienie. Wierzę, że lektura trudnych tematów przyniesie oczyszczenie i będzie motywacją do tego, aby się zatrzymać i pochylić właśnie nad tym, co boli.

Książka zrodziła się także z mojego bólu, rozumianego jako dyskomfort. Przełamanie się do tego, by zacząć pisać w sieci i tworzyć filmiki, na których pokazuję swoją twarz – nie było łatwe i przyjemne. Tylko ja wiem, ile mnie to emocjonalnie kosztuje, by „sprzedawać siebie” i swoje idee na miarę XXI wieku. Musiałam pogodzić się z tym, że w pewnych kręgach stanę się pośmiewiskiem, a inne grupy osób nie będą już chciały mieć ze mną nic do czynienia. Wiedziałam, że ryzykuję niektóre znajomości przez sam fakt dotykania czyjejś historii na nowo i.. jątrzenia ran, które nie są jeszcze zagojone. Tu chciałabym wyjaśnić, w jaki sposób zebrałam materiał do tej książki.

Materiał do tej książki jest empiryczny, to znaczy uzyskany na drodze doświadczeń. Przeanalizowałam 31 krótkich lub dłuższych historii, które wydarzyły się naprawdę, a z których może wynikać jakaś wartość dla Czytelników. Przede wszystkim opisuję, jakie przekonania korzystne dla mnie w budowaniu relacji wyniosłam z domu rodzinnego, a następnie opisuję, jakie umiejętności na co dzień pomagają mi udoskonalać więź z mężem, ale i innymi osobami z mojego otoczenia. To największa część materiału (21 historii), który mi posłużył. Pozostała część (10 historii) to rozmowy z ludźmi, na podstawie których wyciągnęłam wnioski i następnie przedstawiłam je do akceptacji osobom, które opowiadały mi te historie. W zależności od rodzaju znajomości i kontekstu sytuacji, odbiór moich tekstów to w zasadzie była… jedna wielka niewiadoma. Zawsze bardzo się przejmowałam i drżałam na myśl o tym, kiedy wysyłałam swój podrozdział na temat historii danej osoby, z której płynie wartościowy wniosek dla innych. Dlaczego się stresowałam? Ludzie są bardzo różni i znajdują się na różnych etapach w życiu, o których ja mam wiedzę tylko fragmentaryczną. Zwykle dostępny dla mnie jest tylko wycinek ich rzeczywistości, która w całości… jest bardzo złożona. Nie wiedziałam także, czy dane tematy są przepracowane i czy jest otwartość na wejście w ten temat głębiej. Przedstawiając swoje wnioski i refleksje, musiałam odważyć się na ryzykowny krok. Nie wiedziałam, czy daną osobę zaboli to, co napisałam, czy może uzna: „Madzia, tego potrzebowałam. Dziękuję!”. A może wniosek będzie całkowicie nietrafiony? Takie myśli zaprzątały mi głowę, i bardzo słusznie. Dotykałam czułych punktów prawdziwych osób, które, jak się później okazało, reprezentowały trzy grupy:

a)osób zaskoczonych wnioskiem, wdzięcznych za ujęcie trudnego tematu w słowa i odczuwających z tego powodu pozytywne wzmocnienie,

b)osób uznających te tematy za trudne, ale zauważających w nich wartość i jakąś naukę dla innych,

c)osób nie mających ochoty na upublicznianie ich doświadczenia (ich historie zostały wykluczone z książki).

Dwie pierwsze grupy osób zgodziły się na opublikowanie ich historii. Wasze doświadczenie niezwykle wzbogaca tę książkę i może być życiowym drogowskazem dla innych, którzy utożsamiają się z podobnymi problemami. Uczę się od Was pokory, bo to nie jest łatwe pozwolić, by na jaw wyszło to, co słabe, co mroczne, co zawstydzające i intymne. W mojej subiektywnej ocenie najbardziej intymną i zarazem trudną do ujawnienia historię miała Weronika z rozdziału trzeciego, ale na przesłany przeze mnie tekst zareagowała:

Wszystko, co napisałaś ,,o mnie” jest prawdą bardzo fajnie ujętą i jak najbardziej może pozostać. Cieszę się, że będę w Twojej książce ♥. Nie wiem na jakim etapie pisania jesteś, ale życzę Ci powodzenia i natchnienia. Pomimo że nie czytam w życiu za wiele… będę stała w kolejce po zakup ☺

Jestem pełna podziwu dla jej otwartości i popatrzenia na siebie z lotu ptaka, nie będąc ani zaślepionym obrońcą, ani złośliwym oskarżycielem ulegającym głosowi wewnętrznego krytyka. Właśnie tak chciałabym, aby odbiorcy „czytali” tę książkę. Nie chcę przekazu, który skłania do krytyki. To jest książka, która ma skłaniać do refleksji i dzięki niej powodować jakieś drobne zmiany w kierunku lepszych relacji. Proszę Cię więc, droga Czytelniczko, abyś podczas lektury skupiała się nie na samych osobach, ale na zależnościach pomiędzy bodźcem a reakcją, przyczyną a skutkiem. Są one do uchwycenia w każdej z historii. I to zauważenie tych zależności (np. od stopnia opanowania danej umiejętności wzmacniającej więzi zależało między innymi, jak układała się dana relacja) ma największą wartość.

Jako że na pomysł napisania tego rodzaju książki wpadłam w 2023 roku, a sporo historii w tematyce relacji wydarzyło się kilka, a czasem kilkanaście lat wcześniej, w celu akceptacji danej historii odzywałam się do starych znajomych z prośbą o przeczytanie danego podrozdziału i podzielenie się opinią. Zależało mi, aby osoby, których wspomnienie dotyczy, wiedziały, że zapożyczam ich prawdziwą historię, mimo że imiona i okoliczności zostały zatuszowane dla ochrony prywatności osób trzecich. W trakcie zbierania materiału nie obyło się bez moich błędów. Wiem, że w co najmniej jednym przypadku mogłam wykazać się większą delikatnością i empatią. Są historie, które być może nie powinny powstać, a może miały powstać tylko dla pojedynczego odbiorcy. Wniosek być może był trafiony, ale nigdy się tego prawdopodobnie nie dowiem, bo… kontakt się urwał. Przypuszczam, że jedna, do której żywię sympatię, czuje do mnie żal. Ma do tego prawo. Trochę to trwało, nim przebaczyłam samej sobie niestosowność, jakiej się dopuściłam. Z drugiej strony – reakcje na historie zawarte w książce są tak różne, że nie sposób przewidzieć, czy konkretnie tę osobę to zaboli, czy wręcz przeciwnie – uzna ważność tematu i będzie się cieszyła, że jej historia może wnieść jakąś mądrość w życie innych. Aby się tego dowiedzieć, trzeba zapytać. To karkołomne i bardzo kontrowersyjne działanie z mojej strony, choć intencja jest oczywista – troska o Czytelnika i chęć przekazania tego, czego się nauczyłam i co uważam za bardzo pomocne w tworzeniu szczęśliwych relacji z ludźmi.

Zupełnie inaczej zbierało się materiał, gdy już wiedziałam, że go zbieram (czyli w momencie pisania książki), a inaczej wówczas, gdy sięgałam pamięcią do przeszłości, w której nie miałam pojęcia, że to, czego słuchałam i czego doświadczałam, będzie stanowiło kiedyś dla mnie wartościową bazę materiału. Chcę jednak upewnić Czytelników, że w książce znajdują się tylko te historie, do których uzyskałam zgodę osób trzecich oraz te, w których ja miałam bezpośredni udział jako żona, dziewczyna lub przyjaciółka i uznaję, że mam prawo do ich opowiedzenia, bo to część mojego życia. Nie oznacza to, że druga strona opowiedziałaby tę historię w ten sam sposób. Choć staram się być obiektywna, nie sposób uciec przed tym, że przedstawiam swój punkt widzenia, a nie punkt widzenia innych. Robię to jednak świadomie, widząc w refleksjach, które przedstawiam, wartość i dobro, które może popłynąć dalej w postaci inspirującego wniosku. Mam nadzieję, że już nikt nie poczuje się urażony moimi przemyśleniami, ale jeśli tak się stanie w Twoim przypadku, mam prośbę. Zatrzymaj się przy tym temacie, który Cię dotknął. Co te emocje mogą o Tobie mówić? Może jest coś warte przepracowania, przed czym uciekałaś dotychczas... Jestem przekonana o tym, że czasem cierpienie jest potrzebne. Daje sygnał o tym, że coś jest nie tak i należy się przyjrzeć właśnie temu bolesnemu miejscu. Wyznaję zasadę, że zamiast założyć szczelnie plaster, lepiej wystawić ranę na powietrze, aby skóra miała czym oddychać i porządnie się zagoiła.

Pozostała mi ostatnia rzecz do wyjaśnienia. Niektórzy ludzie mogliby mi zarzucić, że to źle wygląda, że w większości przypadków siebie przedstawiam jako wzór, tymczasem większość historii osób trzecich nie należy do godnych naśladowania. Chciałam jednak upewnić wszystkich odbiorców, że takie ujęcie tematu nie wynika z mojej próżności. Proszę mi wierzyć, że gdyby ludzie zwierzali mi się z dobrych sposobów, w jaki budują relacje, z chęcią bym je opisała. I to nie jest tak, że tych wątków w ogóle nie ma. Oprócz historii z naszego małżeństwa, pojawiają się przykłady co najmniej dwóch innych par, które wykorzystują w praktyce umiejętności wzmacniające więzi i ja się od nich uczę. W przeważającej ilości rozmów słyszę jednak zwierzenia osób przeżywających w życiu trudności związane z tworzeniem relacji z innymi. Dlatego mam taki materiał, a nie inny. Chciałabym bardzo, aby tendencja się odwróciła i żebym słyszała więcej: „Madzia, wiesz co ostatnio zrobiliśmy z mężem, że nasza relacja się umocniła?” aniżeli „Madzia, co mam zrobić, bo on…”. Co jednak zrobić, jeśli moje doświadczenie jest takie, że „dobrych praktyk” jest mniej lub rzadziej o nich słyszę? Czy nie po to piszę właśnie o swoim doświadczeniu, że zauważam, że jest potrzeba dać przykład osobom, które tego przykładu potrzebują, bo nie miały go w domu rodzinnym?

Ludzie chcą tworzyć szczęśliwe i zdrowe relacje. Nie wiedzą tylko jak, bo nie są tego nauczeni. Jeśli mam coś, co mogę dać innym – chętnie to zrobię, a świadomość swoich zasobów to co innego niż próżność i wierzę, że Ty, moja Czytelniczko, rozumiesz, na czym polega ta różnica. Gdybym była na miejscu osób, które opowiedziały mi swoją historię – prawdopodobnie w wielu przypadkach zachowywałabym się dokładnie tak samo, jak one. Osoby mające za sobą trudne związkowe doświadczenia mają właśnie to, czego mi było trzeba. Mądrość po szkodzie. Korzystam z tych mądrości, przekazując je dalej, aby inni zaczerpnęli lekcję zanim doświadczą przykrych konsekwencji swoich działań.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: