Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Religia jako przedmiot umiejętności porównawczej: Wykłady - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Religia jako przedmiot umiejętności porównawczej: Wykłady - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 281 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WY­KŁAD I.

CEL I UŻY­TECZ­NOŚĆ PO­RÓW­NAW­CZÉJ UMIE­JĘ-

TNO­ŚCI RE­LI­GIJ. – TEO­LO­GIA PO­RÓW­NAW­CZA,

Przed­się­bio­rąc sze­reg od­czy­tów, wy­bra­łem so­bie na po­czą­tek lek­cyą o lin­gwi­sty­ce. Za­mia­rem moim pod­ów­czas było wy­ka­zać w ogó­le że umie­jęt­ność po­rów­naw­cza głów­nych ję­zy­ków spo­czy­wa na ści­słych a na­uko­wych pod­sta­wach, jak nie­mniej że osią­gnę­ła ona re­zul­ta­ty god­ne uwa­gi my­ślą­ce­go spo­łe­czeń­stwa. Usi­ło­wa­łem do­wieść, iż od­kry­cia po­czy­nio­ne w dzie­dzi­nie fii­lo­lo­gii po­rów­naw­czej nie po­win­ny dłu­żej być za­nie­dby­wa­ne­mi bez­kar­nie, nie mó­wię już przez eru­dy­tów, ale hi­sto­ry­ków, teo­lo­gów i fi­lo­zo­fów, co wię­cej, dla każ­de­go wy­kształ­co­ne­go czło­wie­ka musi sta­no­wić przy­jem­ną pra­cę zgłę­bia­nie du­cha mowy, ba­da­nie jej mi­ste­ryj, chwy­ta­nie na go­rą­cym uczyn­ku pra­cy ję­zy­ka, ta­jem­ni­czej wpraw­dzie, jed­nak­że nie na­ty­le, aby jej przez prze­źro­czy­ste for­my ję­zy­ko­we doj­rzeć nie było moż­na. Koń­cząc, orze­kłem, że by­le­by tyl­ko w ob­szer­nej dzie­dzi­nie mowy ludz­kiej skom­ple­to­wa­ne zo­sta­ły wszyst­kie ba­da­nia, na­ten­czas nowa na­sza umie­jęt­ność lin­gwi­stycz­na mo­gła­by ro­ścić so­bie słusz­nie pra­wo do za­ję­cia miej­sca przy tyra okrą­głym sto­le, przy któ­rym już tak na do­bre roz­go­ści­ło się ry­cer­stwo in­te­lek­tu­al­ne nauk na­sze­go wie­ku.

Bro­ni­łem spra­wy słusz­nej do tego stop­nia, iż po­mi­mo bar­dzo nie­do­sta­tecz­nej mo­jej obro­ny, opi­nia pu­blicz­na bez­po­śred­nio i jed­no­gło­śnie sta­nę­ła po jej stro­nie. W cią­gu lat… ja­kie nas dzie­lą od tej pierw­szej se­ryi mo­ich lek­cyj, umie­jęt­ność ję­zy­ka na­zbie­ra­ła do­syć hoł­dów i oznak za­in­te­re­so­wa­nia się nią zna­ko­mi­te­go. Czy to weź­mie­my pod uwa­gę dzie­ła, któ­re przed­sta­wi­ły so­bie za za­da­nie udo­sko­na­le­nie tej umie­jęt­no­ści, czy przej­rzy­my wszyst­kie te wy­bo­ro­we ar­ty­ku­ły, co wy­szły w co­dzien­nych, ty­go­dnio­wych, mie­sięcz­nych pi­smach, albo na­resz­cie je­śli zbie­rze­my na­der licz­ne za­sto­so­wa­nia re­zul­ta­tów lin­gwi­sty­ki w dzie­łach od­no­szą­cych się do fi­lo­zo­fii, teo­lo­gii i hi­sto­ryi sta­ro­żyt­nej, za­wsze bę­dzie­my mie­li zu­peł­ne pra­wo czuć się za­do­wol­nio­ny­mi.

Przy­kład dany przez Fran­cya i Niem­cy, po­bu­dził wszyst­kie pra­wie uni­wer­sy­te­ty An­glii, Ir­lan­dyi i Szko­cyi do usta­no­wie­nia ka­tedr dla san­skry­tu i fi­lo­lo­gii po­rów­naw­czej.

Nie trwóż­my się o przy­szłość tej na­uki, bo na prze­ko­rę wszech­stron­nym prze­są­dom za­wód jej roz­po­czę­ty zo­stał pod tak szczę­śli­wą wróż­bą, że bę­dzie już zdą­ża­ła z roku na rok po co­raz świet­niej­sze try­um­fy. Pu­blicz­ne szko­ły na­sze nie omiesz­ka­ją prze­cież pójść wkrót­ce za przy­kła­dem da­nym przez uni­wer­sy­te­ty; bo spra­wie­dli­wość wy­ma­ga, aby ucznio­wie pra­cu­ją­cy co­dzien­nie po kil­ka go­dzin nad gra­ma­ty­ką wie­lu ję­zy­ków, mie­li cza­sa­mi za­do­wol­nie­nie pod prze­wod­nic­twem bie­głe­go kie­row­ni­ka do­stać się na wznio­sły szczyt, skąd­by przyj­rzeć się mo­gli ca­ło­ści tej pa­no­ra­my mowy ludz­kiśj, temu ob­ra­zo­wi wy­dat­ne­mu, któ­ry od­waż­ni ba­da­cze utwo­rzy­li tak sta­ran­nie i z taką cier­pli­wo­ścią. Od­tąd nie bę­dzie już gra­ma­ty­kal­nych trud­no­ści, gdyż świa­tło elek­trycz­ne fi­lo­lo­gii po­rów­naw­czej za­sto­so­wa­ne przy na­ucza­niu gra­ma­tyk grec­kiej, ła­ciń­skiej, nie­miec­kiej, fran­cu­skiej czy­ni ja­sne­mi i zaj­mu­ją­ce­mi naj­such­sze i naj­ciem­niej­sze ich czę­ści, a naj­ko­rzyst­niej uży­te być może zwłasz­cza przy ele­men­tar­nych wy­kła­dach.

W cza­sie po­dró­ży mo­jej po Niem­czech roku ze­szłe­go za­uwa­ży­łem, iż wszy­scy stu­dy­ują­cy w uni­wer­sy­te­tach ję­zyk grec­ki i ła­ciń­ski uczęsz­cza­ją jed­no­cze­śnie na wy­kła­dy fi­lo­lo­gii po­rów­naw­czej.

W Lip­sku, pro­fe­sor wy­kła­da­ją­cy san­skryt li­czył prze­szło 50 słu­cha­czy przy­go­to­wu­ją­cych się przez zdo­by­cie so­bie tego ję­zy­ka do roz­po­czę­cia stu­dy­ów lin­gwi­stycz­nych. Wpro­wa­dze­nie ję­zy­ka grec­kie­go do uni­wer­sy­te­tów eu­ro­pej­skich w XV wie­ku nie zdzia­ła­ło może ta­kiej re­wo­lu­cji, jaką wy­wo­ła w XIX od­kry­cie san­skry­tu i ba­dań ję­zy­ko­wych po­rów­naw­czych. Dzi­siaj w Niem­czech już mało któ­ry z mło­dych fi­lo­lo­gów otrzy­mu­je dy­plom dok­tor­ski, lub pra­wo na­ucza­nia w szko­le pu­blicz­nej, bez zło­że­nia eg­za­mi­nu ze zna­jo­mo­ści głów­nych za­sad fi­lo­lo­gii po­rów­naw­czej a na­wet po­cząt­ków san­skry­tu. Cze­muż po­dob­nie nie mia­ło­by być i w An­glii? Wie­rzaj­cie do­świad­cze­niu mo­je­mu, umy­sło­wa żył­ka mło­dzie­ży an­giel­skiej jest taż sama co u nie­miec­kiej.

Po­rzuć­my raz prze­są­dy sta­re, a po­zwól­my aby fi­lo­lo­gia po­rów­naw­cza obok in­nych nauk, jak na to za­słu­gu­je, zna­la­zła rów­no­upraw­nie­nie w każ­dej pu­blicz­nej szko­le, w każ­dym uni­wer­sy­te­cie, przy każ­dym fi­lo­lo­gicz­nym eg­za­mi­nie.

Dziś roz­po­czy­nam sze­reg no­wych od­czy­tów o umie­jęt­no­ści re­li­gii, albo ra­czej mam za­miar rzu­cić świa­tło na nie­któ­re wry­tycz­ne punk­ty, któ­rym po­win­ni­śmy do­brze przy­pa­trzyć się przed­tem, nim roz­pocz­nie­my trak­to­wać o re­li­giach świa­ta we­dług me­to­dy praw­dzi­wie na­uko­wej; dziś też do­świad­czam tego sa­me­go uczu­cia, ja­kie­go do­zna­łem w dniu, kie­dy przy­by­łem tu­taj bro­nić spra­wy umie­jęt­no­ści ję­zy­ka.

Na­przód wiem, iż spo­tkam się z prze­ciw­ni­ka­mi, któ­rzy będą prze­czy­li temu, aby moż­na było sto­so­wać me­to­dę umie­jęt­ną do ba­dań nad re­li­gia­mi; będą oni po­wta­rza­li pod tym wzglę­dem sta­re swo­je za­rzu­ty, któ­rych po­przed­nio już uży­li z po­wo­du od­czy­tów mo­ich o ję­zy­ku. Na­tem polu na­wet prze­wi­du­ję po­waż­niej­sze spo­tka­nie z sze­ro­ko roz­po­ście­ra­ją­cym się prze­są­dem i z prze­ko­na­nia­mi głę­bo­ko za­ko­rze­nio­ne­mi; mimo to czu­je się przy­go­to­wa­nym do wy­stą­pie­nia oko w oko z mo­imi prze­ciw­ni­ka­mi, oprócz tego mam tyle wia­ry w za­cność ich za­mia­rów, iż nie wąt­pię, że zgo­dzą się wy­słu­chać mię ze spo­koj­ną bez­stron­no­ścią. Nie­po­do­bień­stwem jest pra­wie w na­szych cza­sach mó­wić o re­li­gii, nie za­dra­snąw­szy kogo na pra­wo lub na lewo. W prze­ko­na­niu wie­lu re­li­gia jest przed­mio­tem, któ­ry z po­wo­du swo­je­go cha­rak­te­ru świę­te­go ob­cym po­wi­nien być dla wszel­kich ba­dań i me­tod umie­jęt­nych; po­słu­chaj­my in­nych, a ci zno­wu po­wie­dzą nam, że miej­sce dla re­li­gii jest na tej sa­mej li­ście, na któ­rej znaj­du­je się al­che­mia, astro­lo­gia, że ona jest tkan­ką błę­dów i przy­wi­dzeń nie­god­nych zwró­ce­nia na sie­bie uwa­gi czło­wie­ka na­uki.

Pod pew­ny­mi wzglę­da­mi przyj­mu­ję te dwie opi­nie. Re­li­gia jest przed­mio­tem świę­tym, i co do form swo­ich za­rów­no naj­nie­do­sko­nal­szych, jako też i naj­wznio­ślej­szych, ma zu­peł­ne pra­wo do na­sze­go sza­cun­ku do na­szej czci. Nikt z obec­nych tu­taj, – za­pew­niam, – czy­by on był chrze­ścia­ni­nem, ży­dem, hin­du­sem lub ma­ho­me­ta­ni­nem, nie usły­szy w ustach mo­ich sło­wa, uwła­cza­ją­ce­go ro­dzą jowi czci, jaką on od­da­je Bogu. Z tem wszyst­kiem sza­cu­nek szcze­ry nie po­le­ga na po­sta­no­wie­niu, iż po­nie­waż przed­miot jest dla nas dro­gi, więc nie mo­że­my pod­dać go uczci­we­mu i zu­peł­nie swo­bod­ne­mu ba­da­niu. Bądź­my da­le­ki­mi od tego! Praw­dzi­wy sza­cu­nek za­sa­dza się na tćm, iż przed­miot na­wet naj­święt­szy, naj­droż­szy dla na­sze­go ser­ca pod­dać mo­że­my ba­da­niu na­sze­mu bez­stron­ne­mu, ba­da­niu ści­śle umie­jęt­ne­mu, któ­re nie zna osób, ale nie­ubła­ga­ną szcze­rą praw­dę.

Przy­pusz­czam da­lej, że na tym sa­mym po­zio­mie co al­che­mia i astro­lo­gia mo­gła się zna­leźć re­li­gia cza­sów pier­wot­nych, że i dziś, je­śli się­gnie­my okiem po świe­cie, a na­wet po­mię­dzy nami sa­my­mi, znaj­dzie­my po­zo­sta­ło­ści daw­ne, wąt­pli­we, za­ćmio­ne. Aby jed­nak do­trzeć do praw­dy, naj­po­ży­tecz­niej jest ba­dać błę­dy, zna­na to dro­ga, na któ­rej al­che­mia po­słu­ży­ła za punkt wyj­ścia dla che­mii, astro­lo­gia zaś była mniej lub wię­cej, jak­by zdą­ża­niem po­ciem­ku ku umie­jęt­no­ści astro­no­mii.

Mimo sta­ran­ne­go uni­ka­nia z mej stro­ny, aby ni­ko­go nie zra­nić, nie ukry­wam tego iż róż­ne praw­dy, któ­re przed­się­bio­rę usta­lić, roz­ma­ite opi­nie, ja­kie będę miał obo­wią­zek wy­ra­zić, za­brzmią nie­mi­le w uszach mo­ich słu­cha­czy. Już sam ty­tuł umie­jęt­ność re­li­gii ob­ru­sza nie­jed­ne­go, a po­rów­na­nie wszyst­kich re­li­gij świa­ta, po­rów­ny­wa­nie umie­jęt­ne, w któ­rem żad­na z nich nie może za­jąć sta­no­wi­ska uprzy­wi­le­jo­wa­ne­go, ta­kie po­rów­ny­wa­nie, po­wia­dam, bę­dzie się wy­da­wa­ło na­ga­ny god­nem wo­bec tych zwłasz­cza, któ­rzy nie poj­mu­ją czci we­wnętrz­nej, jaką dla swej re­li­gii, dla swe­go Boga uczu­wa każ­dy, po­cząw­szy od nas a koń­cząc aż na czci­cie­lu fe­ty­szów.

Po­zwól­cie mi wy­znać, że i ja dzie­li­łem te prze­są­dy, lecz przez pra­cę do­sze­dłem do try­um­fu nad nimi, po­nie­waż­nie mo­głem i nie chcia­łem po­zwo­lić so­bie ani na zdra­dze­nie tego… com uzna­wał jako praw­dę, ani też tego, co mie ob­cho­dzi wię­cej jesz­cze niż praw­da, to jest nie­zbi­tych do­wo­dów praw­dy.

Nie utrzy­mu­ję by­najm­niej, aby umie­jęt­ne ba­da­nie re­li­gij nie mia­ło swo­ich ciem­nych stron. Po­cią­ga ono za sobą pew­ne po­zor­ne stra­ty, nisz­czy wie­le dro­gich dla nas rze­czy. Po­wia­dam stra­ty po­zor­ne, bo o ile są­dzić może mój sła­by umysł, nie spro­wa­dza ono utra­ty żad­nej z głów­nych za­sad ca­łej praw­dzi­wej re­li­gii, i je­że­li tyl­ko w bez­stron­ną rękę uj­mie­my sza­lę, od­kry­je­my nie­ba­wem, iż zy­ski ja­kie za­wdzię­cza­my tej umie­jęt­no­ści są nie­skoń­cze­nie więk­sze niż stra­ty, ja­kie­śmy z jej przy­czy­ny po­nie­śli.

Gdy­śmy się od­nie­śli do eru­dy­tów sta­rej szko­ły, pro­sząc o oce­nie­nie war­to­ści umie­jęt­no­ści ję­zy­ka, otrzy­ma­li­śmy od nich pierw­sze za­py­ta­nie: „Ja­kąż ko­rzyść przy­no­szą po­rów­naw­cze ba­da­nia ję­zy­ków?”

Ję­zy­ki, mó­wio­no, na­ucza­ne by­wa­ją w ce­lach prak­tycz­nych, aby umieć nimi mó­wić, czy­tać; a ucząc się ich wie­le od­ra­zu, na­ra­ża­my się na la­da­ja­kie przy­własz­cze­nie so­bie ma­te­ry­ału, któ­rym się na­zbyt prze­cią­ża­my; tra­ci­my tem sa­mem ko­rzyść, ja­ką­by­śmy od­nie­śli, gdy­by­śmy się przy­kła­da­li do tego, co naj­waż­niej­sze. Po­zna­nie na­sze, twier­dzo­no na­stęp­nie, tra­ci na głę­bo­ko­ści tyle, ile zy­sku­je na po­wierzch­ni, ko­rzyść zaś, je­że­li może być jaka z ba­da­nia dy­alek­tów, któ­re nie wy­da­ły żad­nej li­te­ra­tu­ry, zo­sta­je nie­za­wod­nie ska­so­wa­na przez to, iż utra­ci­li­śmy moż­ność zdo­by­cia so­bie pew­nej ilo­ści istot­nych i prak­tycz­nych wia­do­mo­ści.

Je­śli ta­kie za­rzu­ty czy­nio­no po­rów­naw­czej umie­jęt­no­ści ję­zy­ków, to o ileż one spo­tę­go­wa­ne zo­sta­ną, gdy idzie o ba­da­nia po­rów­naw­cze re­li­gij! Nie mam na my­śli w tej chwi­li od­da­ją­cych się roz­my­śla­niu nad świę­te­mi księ­ga­mi Brah­ma­nów i Bu­da­istów, Kon­fu­cy­usza i La­ot­se­go, Ma­ho­me­ta i Ka­na­ka, co w skry­to­ści ser­ca mi­łu­ją na­uki tych daw­nych mi­strzów, stra­ciw­szy nie­raz wia­rę we wła­sną re­li­gią; ale po­zwa­lam so­bie wąt­pić aże­by prak­tycz­ny po­ży­tek roz­sze­rza­nia pola ba­dań nad re­li­gia­mi mógł być uzna­nym bez­stron­nie i szcze­rze przez teo­lo­gów z po­wo­ła­nia tak, jak dzi­siaj jesz­cze nie­któ­rzy z na­szych pro­fe­so­rów, naj­zna­ko­mit­si mi­strzo­wie na­uki nie uzna­li uży­tecz­no­ści ba­dań nad san­skry­tem, zen­dem, ję­zy­kiem go­tyc­kim i cel­tyc­kim, któ­rych zna­jo­mość prze­cież pro­wa­dzi do głęb­sze­go, umie­jęt­niej­sze­go po­zna­nia ję­zy­ków ła­ciń­skie­go i grec­kie­go, a daje moż­ność traf­niej­sze­go wy­ro­ko­wa­nia o na­tu­rze, pra­wach, wzro­ście i upad­ku ję­zy­ka w ogó­le.

Zno­wu więc po­sta­wio­ne bę­dzie to py­ta­nie: Jaką ko­rzyść osią­gnie­my z po­rów­ny­wa­nia? Ależ pa­mię­taj­my, że każ­da umie­jęt­ność praw­dzi­wa, win­na wzrost swój po­rów­ny­wa­niu, i że ona na po­rów­ny­wa­niu po­le­ga. Gdy się mówi, iż cha­rak­ter ba­dań umie­jęt­nych na­sze­go wie­ku jest przedew­szyst­kiem po­rów­naw­czy, ro­zu­mie się przez to, że te ba­da­nia po­le­ga­ją na znacz­nej ob­fi­to­ści do­wo­dów, da­ją­cych się jak naj­ob­fi­ciej zgro­ma­dzić, na wnio­sko­wa­niu o praw­dach no­wych z prawd już zna­nych. Jaka ko­rzyść z po­rów­ny­wa­nia? py­ta­ją. Aby na to od­po­wie­dzieć, po­słu­chaj­cie krót­kie­go spra­woz­da­nia z ba­dań nad lin­gwi­sty­ką. Cof­nij­cie się kil­ka wie­ków w prze­szłość i spoj­rzyj­cie na fo­lia­ły spi­sa­ne przez naj­zna­ko­mit­sze na­uko­we po­wa­gi, a na­stęp­nie usi­łuj­cie z po­mo­cą ksiąg tych roz­strzy­gnąć so­bie ja­kie­kol­wiek wąt­pli­wo­ści ję­zy­ko­we, po­tem zwróć­cie się do roz­praw, któ­rych au­to­ra­mi są ucznio­wie po­rów­naw­czej fi­lo­lo­gii a zo­ba­czy­cie wte­dy, co za ko­rzyść otrzy­mać moż­na, sto­su­jąc me­to­dę po­rów­naw­czą.

Przed kil­ku wie­ka­mi ist­nia­ło prze­ko­na­nie, uzna­ne za pew­nik, za do­gmat, iż ję­zyk he­braj­ski był pier­wot­nym ję­zy­kiem ro­dza­ju ludz­kie­go, sta­wia­no so­bie pod­ów­czas je­dy­ne za­gad­nie­nie w po­szu­ki­wa­niach, na ja­kiej dro­dze ję­zyk grec­ki, ła­ciń­ski albo któ­ry­kol­wiek inny po­wstał z he­braj­skie­go. Ma­rze­nie to, jako też i dru­gie jesz­cze: że ję­zyk jest ob­ja­wio­nym w scho­la­stycz­nem tego wy­ra­zu zna­cze­niu, obie­ga­ło po­wszech­nie, po­mi­mo tego, iż ener­gicz­nie wal­czył prze­ciw nie­mu uczo­ny bi­skup Ni­cej­ski Św. Grze­gorz w IV wie­ku. Gra­ma­tycz­na bu­do­wa ję­zy­ka uwa­ża­na była jako re­zul­tat do­bro­wol­nej umo­wy, albo mnie­ma­no n… p… że koń­ców­ki imion i cza­sow­ni­ków po­wsta­ły w sku­tek pew­ne­go pro­ce­su ro­ślin­ne­go z ko­rze­ni i pni wy­ra­zów, a po­do­bień­stwo naj­nie­pew­niej­sze pod wzglę­dem brzmie­nia i zna­cze­nia wy­ra­zów uwa­ża­no już za nie­zbi­te do­wo­dy wspól­no­ści po­cho­dze­nia. Z ca­łe­go one­go lu­na­tyc­twa fi­lo­lo­gicz­ne­go za­le­d­wie male śla­dy znaj­dzie­my w pra­cach ogła­sza­nych od cza­sów Hum­bold­tów, Bop­pów i Gri­mów. Po­wiedź­cie czy prze­wrót ten spro­wa­dził ja­kie szko­dy? Czy wszyst­ko co zro­bio­no na­tem polu, nie jest ko­rzy­ścią? Czy ję­zyk dziś mniej za­słu­gu­je na po­dzi­wie­nie na­sze, po­nie­waż wie­my już że zdol­ność mó­wie­nia zło­żo­na w każ­dym z nas jest dzie­łem Tego, któ­ry utwo­rzył tak­że na­sze na­tu­rę; wy­na­la­zek zaś wy­ra­zów prze­zna­czo­nych do na­zwa­nia każ­de­go przed­mio­tu po­zo­sta­wio­ny zo­stał czło­wie­ko­wi i wy­koń­czy­ła go pra­ca ludz­kie­go umy­słu? Czyż mniej sta­ran­nie upra­wia­nym jest ję­zyk he­braj­ski, od­kąd nie uwa­ża­my go za ję­zyk ob­ja­wio­ny, ze­szły z nie­ba, ale jako ję­zyk ści­śle spo­krew­nio­ny z arab­skim, sy­ryj­skim, sta­ro­ba­bi­loń­skim, od­kąd pa­trzy­my nań jako na dy­alekt da­ją­cy się tłó­ma­czyć i ob­ja­śniać za po­mo­cą tych brat­nich pod pew­nym wzglę­dem pier­wot­niej­szych ję­zy­ków, bę­dą­cych dla nie­go nie­ja­ko klu­czem wie­lu gra­ma­tycz­nych form, wie­lu za­wi­łych i ciem­nych wy­ra­żeń?

A dzi­siej­sze ety­mo­lo­gicz­ne ba­da­nia, czyż mniej mają war­to­ści przez to, że nie za­sa­dza­ją się na po­do­bień­stwach cał­kiem po­wierz­chow­nych, ale na po­waż­nych hi­sto­rycz­nych i fi­zy­olo­gicz­nych po­szu­ki­wa­niach? Wresz­cie, czy wła­sny nasz ję­zyk stra­cił co­kol­wiek za­szczy­tu z przy­czy­ny, iż zwięk­szy­ła się ro­dzi­na ję­zy­ków zna­nych? Był­że to za­mach na mi­łość na­sze dla oj­czy­stej mowy? Al­boż mniej się chlu­bi­my na­szym ję­zy­kiem ro­dzin­nym, czy z mniej­szym za­pa­łem za­no­si­my w nim mo­dły, od­kąd po­zna­li­śmy praw­dzi­we jego po­cho­dze­nie i au­ten­tycz­ną hi­sto­ryą, od­kąd do­wie­dzie­li­śmy się, iż we wszyst­kich ję­zy­kach, nie wy­łą­cza­jąc gwar dzi­kich, bar­ba­rzyń­skich lu­dów, pa­nu­je po­rzą­dek i mą­drość, wspól­ność rów­na­ją­ca nas z bliź­ni­mi na­szy­mi.

I dla­cze­góż więc mie­li­by­śmy się wa­hać za­sto­so­wać me­to­dę po­rów­naw­czą do umie­jęt­no­ści re­li­gij, je­śli me­to­da ta w za­kre­sie in­nych nauk wie­dzie nas do tak wspa­nia­łych re­zul­ta­tów? Że uży­cie me­to­dy tej zmo­dy­fi­ku­je bar­dzo wie­le wy­obra­żeń od­no­szą­cych się do po­cho­dze­nia, cha­rak­te­ru, roz­wo­ju i upad­ku re­li­gij ludz­kich, śmie­my to twier­dzić, by­le­by nas nie opa­no­wa­ło przy­pusz­cze­nie, iż śmia­łe i nie­za­leż­ne po­stę­po­wa­nie bę­dą­ce na­szym obo­wiąz­kiem i am­bi­cya w in­nych sfe­rach my­śli, jest nie­bez­piecz­ne w ba­da­niu re­li­gii; by­le­by­śmy się nie prze­stra­szy­li sta­ro­żyt­nem, gło­śnem przy­sło­wiem, ja­ko­by w teo­lo­gii każ­da no­wość była fał­szem, pew­ność iż znaj­du­je­my się na dro­dze od­kry­cia rze­czy no­wej po­win­na sta­no­wić o je­den bo­dziec wię­cej nie­za­nied­by­wa­nia, nie od­kła­da­nia ua póź­niej uży­cia po­rów­naw­czej me­to­dy w ba­da­niach nad re­li­gia­mi.

Kie­dy lin­gwi­ści od­da­ją­cy się fi­lo­lo­gii po­rów­naw­czej uży­li śmia­ło za go­dło swo­je tego pa­ra­do­xu Gó­the­go: „kto zna je­den tyl­ko je­żyk, ten żad­ne­go nie umie” za­czę­to się na­przód nie­zmier­nie dzi­wić i nie­po­ko­ić, lecz wkrót­ce od­kry­tą zo­sta­ią praw­da ukry­ta poza tem szcze­gól­nem twier­dze­niem. Czyż­by Go­the chciał był po­wie­dzieć, że Ho­mer nie umiał po grec­ku, a Szek­spir po an­giel­sku, po­nie­waż je­den i dru­gi zna­li tyl­ko swój oj­czy­sty ję­zyk? Z pew­no­ścią nie! Go­the chciał tyl­ko po­wie­dzieć, że ani Ho­mer, ani Szek­spir nie mie­li wy­obra­że­nia istot­ne­go o ję­zy­ku, któ­rym wła­da­li z taką siłą, wy­wie­ra­jąc taką po­tę­gę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: