- W empik go
Religijność i mistyka w życiu i poezyach Adama Mickiewicza - ebook
Religijność i mistyka w życiu i poezyach Adama Mickiewicza - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 257 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Studium
Lucyana Siemieńskiego.
W KRAKOWIE
Nakładem wydawnictwa dzieł Władysława Jaworskiego
1871.
W drukarni Władysława Jaworskiego.
Quelque sublime que soit un génie, męme dans les choses de l'esprit, il ne pourra se soutenir qu'autant qu'il se fondera sur la piété.
St. Martin.
ŻYJĄCYM
PRZYJACIOŁOM I TOWARZYSZOM ADAMA MICKIEWICZA
PISMO NINIEJSZE POŚWIĘCAM. –
Jeżeli nóż w dłoni niebiegłego operatora, z ciężką, ręką, niebezpieczniejszy bywa nieraz dla pacyenta, od samej choroby – to jakżeż niebezpiecznymi bywają dla zgasłych poetów lub myślicieli, owi historycy piśmiennictwa, co niepoprzestając] na zaciągnieniu do rubryki materyalnej spuścizny po nieśmiertelnym nieboszczyku, pozwalają sobie dorywczych wyroków o wewnętrznej wartości płodów jego myśli i natchnień, a nawet w bardzo delikatnych kwe – styach sumienia, pozostających nieraz tajemnicą między Bogiem a człowiekiem, wypowiadać* decydujące zdanie, na powierzchownym rzucie oka, na mylnej opinii, lub na przypadkowej okoliczności oparte – i już tem samem mijają, się z prawdą, czyli z wiernem i sprawiedliwem wytłumaczeniem moralnej istoty poety lub myśliciela.
Goethowskie: „Wer den Dichter will ver-stchen, niekoniecznie ma byc* wzięte w znaczeniu odbycia pielgrzymki do miejsc w których sic urodzi!, lub przemieszkiwał poeta. Ziemią poety jest raczej świat jego wewnętrzny; ten zbadać, przeniknąć, zrozumieć* w jakim stosunku miał się do zewnętrznego świata, co z niego brał, co mu przynosił, jakie okoliczności i wpływy działały na duchowy organizm – jest warunkiem sine qua non do wyrobienia sobie uzasadnionych pojęć, choć* nie matematycznie zupełnych, przynajmniej tak przybliżonych jak obrachunek powierzchni koła.
Zadanie to, zewszech miar trudne, wymaga nietylko dłuższy eli studiów porównawczych, lecz nadto, trafnego rzutu oka, na czas, na ludzi, aby w skutek źle obranego punktu patrzenia, nieafałszować perspektywy, nieuronić pewnych rysów, i nieznaleść tam czarnych cieniów i plam, gdzie biło najjaskrawsze słońce; aczkolwiek często i to się zdarza, że cienie i plamy dla wzroków upryzmowjinych tendencyjną teoryą, miewają blask meteorów.
Jeżeli tedy z każdym pisarzem głębszej natury, co nie jest li-tylko fotografem swojego czasu, potrzebna jest ostrożność', a właściwiej konieczność', aby wprzód dobrze go przejrzyć i zgruntować", czem był – tem więcej z poetą tej doniosłości co Mickiewicz, ów pierwszorzędny jeniusz, lubiący chadzać po niedeptanych ścieżkach, i tracąc sublimi sidera vertice.
O Mickiewiczu, jego tworach, i osobie, niemało już napisano. Zupełnego żywota w którymby poeta objaśniał sic pismami, a pisma objaśniały się życiem poety, dotąd niemamy; gromadzą sic tylko rozliczne dokumenta, jak: listy, wspomnienia, rozprawy estetyczne, krytyki, bibliograficzne roztrząsania: – słowem, przygotowuje się materyał mający posłużyć do odlania zupełnego posągu wieszcza, materyał, różnej wartości, jak ten spiż roztopiony w który po boźna intencya rzuca i królewską ozdobę z szlachetnego kruszcu, i tombakowy pierścionek.
Do tego przygotowawczego materyału, o jakim wyżej mówiłem, zaliczam biografię Mickiewicza drukowaną w wiedeńskim illustrowanym tygodniku: Postęp, piśmie, nader małej wartości, w którem ta biografia wyszczególniała się dokładnem dat wyszukaniem i uporządkowaniem chronologicznem, tak pism poety, jak wypadków jego życia. Ta strona materyalną żywota starannie obrobiona, mało zostawia do życzenia – duchowa atoli, w kilku miejscach dotknięta, nasuwa wątpliwości dające się różnie tłumaczyć, wszakże nie na korzyść zgasłego wieszcza; niemniej i mylne pojęcia co do wewnętrznych jego usposobień i wyobrażeń, wymagają sprostowania.
Między innemi przychodzi tam krótki ustęp odnoszący się do religijnych uczuć poety, w którym autor Biografii, występując przeciw zdaniu
Przeglądu Poznańskiego *) piszącego źe „Mickiewicz w pierwszych swych utworach zacho-waje nietylko uszanownie, ale jakby wiarę w całą cudowność krzewiącą się Ua granicach nauki kościelnej i zabobonu-' powiada: Uwaga ta ma przemawiać na stronę religijności poety, lecz nie jest właściwą. Poeta nigdy niebył religijnym, jak to Przegląd chciałby rozumieć; dopiero pobyt w Rzymie wpłynął na usposobienie religijne poety; ale i wtedy nieidegł on wpływom – czego w Dziadach części III łatwo dopatrzyć.”
Stanowczo wypowiedziane twierdzenie, prowadzi do najprostszego wniosku, źe poeta nietylko w duchu katolickim niebył wierzącym, lecz nawet za pobytu w Rzymie, choć uległ wpływom katolików świętego miasta, pozornie tylko pogodził się z kościołem i katechizmem, a w gruncie miał swoją odrębną religię, czy filozofię, coś nakształt wejmarskiego Olimpczyka, który, jak wiadomo, grzesząc olbrzymią pychą tulącą się pod płaszcz uczonej wszechwiedzy, nosił się wyżej
*) Przegląd Poznań* Ie i r. 1855.
nad wszystkie religie jakie były od stworzenia świata, nieuznając żadnej.
Taka, a nie inna definicya wewnętrznego stanu poety pod względem wyobrażeń religijnych, dałaby się z tych słów wyprowadzić; od razu bowiem nasuwają one czytelnikowi domysł, źe Mickiewicz niebył w zgodzie ze sobą; inne miał przekonanie, a inaczej pisał; a to ciepło wiary, jakie wiało z jego ballad, pieśni, poematów, gdy pierwszy raz spadły w oziębioną atmosferę ówczesnej literatury, było udaniem, sztuką pisarską – a mówiąc prostym terminem: kuglarstwem.
Słowa te wyrzeczone, niewiem czy z niechęci ku katolickiemu Przeglądowi, za to, że śmiał Mickiewicza liczyć za swego; czy w inten-cyi postawienia go wyżej nad kościół i jego naukę – dość, że wymagają stanowczego zaprzeczenia, tak z faktycznych jak psychologicznych względów; fakta bowiem inaczej świadczą, a psychologia uczy, że żadna sztuka z głowy poczęta, niebyłaby w stanie sprawić tego wrażenia w umysłach, dokonać tak migłego zwrotu, jak się to stało przy pierwszem wystąpieniu Mie kiewicza przed publicznością. Si vis me Jlere, dolendum est primum ipsi cibi – tak dobrze stosuje się do wzruszeń serca, jak do wiary; kto chce ją wzbudzić, sam wprzódy winien być wierzącym.
Zwykły kuglarz głowa, obleczonego w szatkę ludowych wierzeń, potrafiłżeby dokonać tej przemiany w sferze duchowych usposobień, na jaką patrzyliśmy żywemi oczyma, jaka zaszła w nas samych, gdy wiosenny deszcz tej poezyi, ciepły, odradzający, odrazu spłukał nieczystości długiej zimy, a złoty promień natchnienia tyle ognia naniecił, że zentuzyzniowanym niemogły już wystarczyć te słowa, te formy narzucone i uprzyzwoicone, w jakich dotąd trzeba było myśli i uczucia swoje wyrażać. Co więcej, z ust młodocianych ustąpił ten uśmiech skeptyczny, jaki spotykał każdy objaw duchowego świata, i ten od Woltera zapożyczony dowcip, co krótko a węzłowato rozcinał każdą kwestyę, tyczącą się wyższych przeznaczeń człowieka.
Sama wyrachowana zręczność, sztuka posunięta najwyżej, czyżby potrafiła tyle serc otworzyć, przerzucić je w inny świat wyobrażeń –
i to tak nagle, że wszystko eo żywiej czuło, przeszło na stronę poety?
W żadnej, o ile się zastanawiałem, literaturze, niezaszedł podobny fenomen, jak w naszej. Zwykle jeniusze i nadzwyczajne talenta, miały swoich poprzedzicieli przygotowujących drogi nowej erze, zapowiadających ie taki a taki przyjdzie. W średnich wiekach Dante chori zdumiewał niespodzianością… niebył bez poprzedników; czyż platoniczną miłością nie brząkali Trubadurowie; nie śpiewał Fryderyk sycylijski i Uiri do Cavalcanti; a szereg natchnionych mędrców kościoła jak ś. Bernard, Tomasz z Akwinu, nie rozświecaliż głębie ludzkiego ducha? a tak Diuina Comedia zajmowała wieki średnie, atoli nieprzerzucała je w inną sferę. Drugi nadzwyczajny geniusz Byron, rozpoczął swój zawód wcale nieświetnie: Hours of Idkness, niezrobiły wrażenia, a wystawiły go na pociski szkockiej krytyki, za co jej odpłacił mściwą satyrą: English Bard, i ten napad na osoby, zwrócił dopiero na niego uwagę publiczną. Skaleczył, aby się dał poznać. Przed Goethym i Szyllerem wyrównał grunt Lessing; Lamartine walczył o lepsze z Wiktorem Hugo – ich przyjście niemiało nic nadspodziewanego. Chateaubriand i pani Stael dawno przygotowali ten nowy okres.
Poeta Dziadów zjawia się niespodzianie.
Przed nim Brodziński spoufalony z literaturą niemiecką, otwiera jej skarby, lecz niemając odwagi walczyć do upadłego z pojęciami pseudoklasyków, stawia kroki nieśmiałe. Zresztą nie-wyciska on na utworach swoich tego piętna, jakie twórczość umie wycisnąć; słowu nieużycza tej magii, jaką prawdziwy poeta ożywia słowo. Śpiewak Wiesława bądź co bądź… niewyr-wał umysłów z dotychczasowej konwencyonalnej rutyny; ledwo zachwiał, niewstrząsnął niczem.
Nigdzie dotąd niespotkałem się z wybitnem oznaczeniem tego momentu, tak ważnego w psychologii narodu.
Wiele pisano i mówiono o wpływie literackim poezyi Mickiewicza, a zamilczano że tenże sięgnął dalej i głębiej po za literaturę, gdy wytrzeźwioną obojętność na rzeczy ducha, przerzucił odrazu w świat wierzeń, w świat ideałów. Przemiana ta zaszła szczególniej u młodzieży i kobiet. Gdzie serca najmocniej biły, tam rola była sposobną do przyjęcia nowego ziarna. Nowego? Złożyć to na nowość, lub modę, zwykle pociągającą młódź i kobiety, byłoby ubliżeniem i tej poważnej muzie, i jej zwolennikom, Rzeczywiście, była to potrzeba wewnętrzna, która nieświadoma siebie, ledwie mglistą tęsknicą, lub melancholią, wyrażająca źe czegoś jej braknie – naraz znalazła swego tłumacza, spowiednika, który ją odgadł.
Miarą wielkości poetycznego jeniuszu, jest nie co innego, tylko objawienie tych tajemnic z jakiemi każdy się nosi, a wypowiedzieć i sformułować sobie nieumie.