- W empik go
Rodzina Borgijów - ebook
Rodzina Borgijów - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 335 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
1.
"Wstrząśnieni upadkiem państwa Rzymskiego i nawałem wędrówek – tak mówi, cokolwiek za entuzyjastycznie K. Grün – patrzeliśmy długo z tęsknotą za znikającą fata morgana helleńskiej cywilizacyi, podczas gdy pierwsze samokształty państwowe barbarzyńskich nowicyjuszów, zaledwo ciekawość naszę naukową podrażnić mogły. Dziwny, dziś już niezrozumiały, religijny zapał, przeniknął płomieniem swoim chaos. Całe średnie wieki czyli czas pośredni pomiędzy gwałtownem burzeniem się a oczekiwnnem wypogodzeniem żywiołów, nęcił nas chwilowo, choć zawsze zapadał w błędne koło – dziś leży za nami. W drugiej połowie XV-go w. oddychamy z całej piersi; wdrapalismy się bowiem na wyżynę, zkąd widok naokoło jasny, zkąd przyszłość nie wydaje się już tak ślepo oddaną przypadkowi… Fantazyją strząsa proch fantastyczności ze swych skrzydeł; symbolizm, ta jedyna karma ludzi średnich wieków, staje się przezroczystszym i odsłania zwolna wewnętrzną treść myśli, – rozum pozwala sobie badać rzeczy i ustanawiać dla siebie cele… Państwo, społeczeństwo, ujawniać się zaczynają oczom człowieka; umiejętność puka do wrót, sztuka ukazuje się jako cel i równie godna zdobyciu jak i wiara…
Zwolna, raz po raz, prawie w logicznym porządku, następują olbrzymie ciosy, walące w gruzy to co się przeżyło; – heroiczne czyny we wszystkich dziedzinach, samopoznnnie i uczucie zrywają z tradycyją…
Już droga otwarto, potężny duch owionął ludy Europy… Na ziemi wszczęło się nowe życie, rozgatankowanie według ludów, które się podzieliły pracą i kulturą – powstała nowa piękność i nowa moralność!
Tę nową epokę oznaczono rozmaitemi nazwami. Renaissance (odrodzenie) lub Reformą (przekształceniem).
Pierwsze oznacza Odrodzenie, wskrzeszenie przeszłości, drugie ukształtowanie na nowo… Oczywiście zaś obydwie nazwy potrzebne są do scharakteryzowania XVI-go w., bo wszystko jest tu odrodzeniem i ukształtowaniem nowem, wszystko przypomnieniom i jenijalnym dodatkiem, starem i nowem w jednem".
A w innem miejscu, mówi tenże znakomity krytyk i estetyk:
"Pojęcie nowoczesności, zbliża się coraz bardziej. Siedziby łudzi w całej ich rozciągłości poznano, stanowisko ich do uniwersum, pierwszy raz zrozumiano; organizacyją państwową na wielką skalę, poraz pierwszy od Aleksandra i Rzymu wprowadzono… do czego dodać potrzeba, nieznany nigdy dotąd organ wymiany myśli, niesłychanej doniosłości. Nadszedł punkt zwrotny w półtoratysiącznych dziejach; ludzkość na Zachodzie, zaczyna się opierać na swym rozumie, na swej świadomości. Zrazu wystąpiła bardzo nieśmiało; – zdawało się jej, że sobie tylko przypomina rzeczy dawniejsze, więc dodała partykułę Re przed swem narodzeniem i ukształtowaniem: to jest Renaissance i Re forme. Zdawało się jej we Włoszech, że nowy ideał tworzy a utworzyła w rzeczywistości nową sztukę…
Renaissance wszakże i Reforma, niedługo szły razem ze sobą – obie stały się jednostronnemi. Trzeci pierwiastek: rewolucyja, przyłączył się zwaliwszy reformę, zatem na syntezę, czyli na największą pracę, czekać jeszcze trzeba… Wśród rasy romańskiej, żył lud przeznaczony na uwydatnienie piękności: Włosi".
Rzeczywiście wiek XV-ty pozostanie na zawsze niezmiernie ciekawą kartą w dziejach ludzkości; – jest on bowiem epoką początków przeobrażeń nagłych, czynów historycznych ogromnego znaczenia w przyszłym rozwoju rozmaitych ludów. Anglija, Francyja i Hiszpanija, doszedłszy do jedności wewnętrznej, odegrają wielką rolę w sprawach Europy. Zakon Krzyżacki, ten ostatni ślad krzyżowych wypraw, złamany przez potęgę Polski, zniknie wkrótce, ażeby się przeobrazić w nową monarchiją…
Królewskość nowoczesna, zrobiwszy się najwyższym sędzią, społeczeństw – wytworzyła się już we Francyi, Hiszpanii i Portugalii. Walka z feudalizmem okazała się zwycięzką, i zakwitnęła swobodą w Szwajcaryi, we Włoszech, w wolnych miastach niemieckich;…gdzieindziej, jak we Francyi i w Hiszpanii, poruszyła umysły; w Anglii zaś rzuciła zasiew, który w przyszłości miał wyrość w bujne ziarno. Dopomogą wnet: wolność religijna i jej kilku wyznawców nieustraszonych, – dopomoże nareszcie odrodzenie literatury i sztuki, ażeby rodzaj cały ludzki złączyć tradycyją filozoficzni!… Na gruzach średnich wieków poczyna się osadzać cywilizacyja nowoczesna, tak jak na roślinie zwiędłej, zakwita kwiat nowy; – co było zniszczone, będzie wnet zastąpione. Ale te zniszczenia czyli, właściwiej mówiąc, te przeobrażenia, nie mogą… się obyć bez wielkich boleści. W walce nieustannej przeszłości z przyszłością, mięszają się rozmaite namiętności ludzkie, przezco pochód świata srogo zostaje zamięszany przez chwilę. Tak jak ustalenie stanów społeczeńskich w średnich wiekach, kosztowało Europę niemało, tak niemniej kosztowało ją… i ich zrównanie. Po przebyciu żelaznej epoki cywilizacyi nowoczesnej, jedność ludów zachodnich Europy została dokonaną, ale za jak krwawa cenę? Jakiemi potokami krwi, iloma wstrząśnieniami potrzeba to było opłacić? Ileż krwi kosztują również Europę pierwsze wstrząśnienia? Wszędzie zniszczenie, pożoga, łzy, w straszliwej chwili tego przesilenia, dla tego też wielki poeta nienadarmo wola: "Jęki, płacze, skargi i żale podniesione w owej bezgwiaździstej nocy, chaos języków ludzkich, straszliwych złorzeczeń, słów boleści, wycie wściekłości, krzyków przeraźliwych, jęków stłumionych, nareszcie zetknięcie się ze sobą pięści przeciwników, – wszystko to zmieszało się razem burzliwie w ciemnościach atmosfery, tak jak tumany piasku podniecone wichrem".
Dotychczas wszakże postęp cywilizacyi szedł dwoma tylko drogami: rewolucyją religijną lub polityczną i wojną. Teraz, czyli z chwilą pierwszego Odrodzenia, (Renaissance) późniejszej Reformacyi i Rewolucyi angielskiej, odkryły się obok tych, nowe, szersze i szybsze. Bo oto nauki poczęto zastosowywać do przemysłu, a zatem opanowywać naturę nowemi środkami, daleko skuteczniejszymi od siły brutalnej lub pisanych teoryj. Odkrycia i wynalazki jakie przypadają też na schyłku średnich wieków, zaczęły już wywierać wpływ swój praktyczny dosyć widocznie; – a we względzie postępu ducha, zdziałały to, że już nie sama polityka i wojna, które dotąd wyłącznie zaprzątały umysły, ule nauka i przemysł, obchodzą gorąco żyjące pokolenia.
Wynalazek prochu dopomógłszy Ludwikowi XI-mu, przyczynił 115 niemało do usunięcia systemu feudalnego, bo królewskość posługując się bronią palną, złamała tarczę, wazala, i zburzyła jego zamczyska niedostępne, z których wypadał zbrojny na kraj i swego pana. Nie chcemy tu zapuszczać się w obronę ani w potępienie co do tego nadzwyczaj ważnego wynalazku, ale to pewna, że przyczynił się on do skrócenia wojen.
Wynalazkiem nierównie ważniejszym, zaszczytniejszym i bardziej błogie ludzkości przynoszącym owoce, był druk, który umożebnił porozumienie się najdalszych ludów w sprawach najżywotniejszych, rozszerzył idee szlachetne, złączył wspólną pracą duchową ludy. Pierwszem też zadaniem drukarstwa było: szczątki starożytności zachowane jeszcze przed zębem czasu i zniszczeniem barbarzyństwa, w klasztorach i w Konstantynopolu ocalić, i za ich pośrednictwem rozszerzyć oświatę i cywilizacyą.
Za wynalazkami idą odkrycia.
Krzysztof Kolumb, porównawszy zdania starożytnych o kształcie ziemi z opowiadaniami Marco Pola, powziął myśl, którą nazwać można jenijalnem natchnieniem, iż ziemię dałoby się naokoło opłynąć. Tym sposobem roztworzył duchowi nowe widnokręgi, zaspokoił tęsknotę ludzi do nieznanych krain i przygotował nową ziemie, do uprawy cywilizacyjnej. Drogę morską do Indyj Wschodnich odnalazł Portugnlczyk Vasco de Gama, przez opłynięcie Afryki, a Magellan dopełnił zadania Krzysztofa Kolumba.
Przez to odkrycie rozszerzyło się nadzwyczajnie pole działalności, duch uczuł potrzebę zapoznania się z nowemi zjawiskami i z ich prawami. Za przykładem Kolumba, poszli inni odkrywcy nieznanych krain, w których chrześcijaństwo dokonało pięknego swego posłannictwa. Słowem następstwa tych odkryć i wynalazków, dały podstawę nietylko przyszłego i już blizkiego przeobrażenia pojęć ogólnych ludzkości, ale zarazem i ukszałtowania się politycznego narodów.
Zanim jednakże przejdziemy do nakreślenia obrazu epoki właściwej Odrodzenia (Renaissance na polu nauki i sztuki, uważamy za stosowne, scharakteryzować wiek XV-sty we Włoszech, jako głównej widowni niniejszego opowiadania.
Trzymać się będziemy przeważnie następnych źródeł: "Jacobi Nardi, Historyja Florencyi – Guicciardini Fr. Historyja Włoch, Paryż 1832 – Botta "Historyja Rzeczypospolitych włoskich w średnich wiekach" przez Sismonde de Sismondi – Ranke, Historyja Papieży – Littré średnie wieki – Macchiavel Historyja Florencyi, Il principe i D iscorsi – Moritz Carriére, Sztuka w związku z rozwojem kultury i Ideały Ludzkości" ("Die Kunst im Zusamenhang der Culturentwicklung und die Ideale der Menschheit, Leipzig, 1873, Taine) "Philosopbie de l'art en Italie" – Kunat und Künstler v… ect. Wolf. Beckor, Leipzig, 1863 – Ernest Rénan "Les religions de l'imtiquite", – W. II, Lecky: "Historyja oświaty w Europie". – Geschichte der romanischen u… germanischen Völker von 1494 – 1514 v. Leopold von Ranke. – Die Kritik neuerer Geschichtsohreiber, L. v. Umie. Leipzig, Gesammtausgabe. 1874. – W dalszym zaś właściwym opisie Borgjów, oprzemy się także na świeżem dziele Gregoroviusa p… t. "Lucrezzia Borgia", o ile krytycznie wartość tegoż rozważyć pragniemy.2.
Z końcem XV-go w. czyli w chwili wkroczenia Karola VIII-go, królu Francyi, do Wioch, jako roszczącego prawa do prowincyi neapolitańskich, po swoim praojcu z bocznej linii Karolu du Maine, wnuku i spadkobiercy Renata Andegaweńskiego, – istniało we Włoszech pięć głównych państw, odmiennych formą rządów i swym początkiem, a mianowicie: Państwo Kościelne, Neapol królestwo feudalne, Wenecyja gdzie rządziła arystokracyja, oparta na marynarce i handlu – Florencyja dawna rzeczpospolita demokratyczna, podległa od 50 lat przewadze Medyceuszów – i księztwo Medyjolańskie, rządzone despotycznie przez rodzinę Sforzów. Inne państewka jako: Piemont, Montferrat, margrabstwa Mantuańskie i Saluzzo, księstwo Ferrary i Urbino, kilka gminowładnych miast w Toskanii, jako Bononija i kilka lennictw papiezkich w Romanii i Umbryi, które były prawie niezależne od stolicy Apostolskiej, podległy jednak mniej lub więcej wpływom potężnych sąsiadów. Między innemi Genua, która raz szła za książętami Medijolanu to znowu za Francyją, i nareszcie Asti, które przypadło w spadku księciu Orleańskiemu przez jego matkę Walentynę Visconti.
Włochy, z wyjątkiem kilkudziesięciu lat, t… j… od 489 – 552 pod królami Ostrogockimi, niestanowiły nigdy jednolitego i niepodległego państwa. Z upływem czasu, rozpadanie się ich polityczne zamiast ustać, doprowadzone zostało do ostateczności. Wytworzyły się drobne narody, różniące się między sobą obyczajami, usposobieniem, językiem i instynktami. Różnica tych ras, osiadłych na południu Alp po wędrówkach i napadach, – kształt fizyczny półwyspu, przedzielonego przez całą długość na dwie części Apeninami, wytworzenie się gmin, które się przerodziły w rywalizujące ze sobą rzeczypospolite jakoteż i inne państewka bez jednego wspólnego węzła z główną ojczyzną, nareszcie wojny Gibellinów i Welfów, papieztwa z cesarstwem, złożyły się, na to, że rozkawałkowawszy Włochy całe, przeszkadzały wiecznie ich połączeniu.
Zastanawia każdego to przedewszystkiem w historyi Włoch, że nie były nigdy w stanie poradzić sobie same, co pokazało się na pomocy danej przez Napoleona III-go. Nienawidząc zaś cudzoziemców, wzywały ciągle ich interwencji – ilekroć też wkraczały armije obce do Wioch, działo się to zawsze na wezwanie Włochów, nieprzewidujących, że sobie sami przez to gotują niewolę.
W XII-m i XIII-m w. w walce miast przeciw cesarstwu niemieckiemu, ludy północnych i środkowych Wioch, szczególniej Gwelfowie lomburdzcy, walczyli dzielnie za swą niepodległość. Ale skoro ją wywalczyli, nie umieli już dalej przy niej wytrwać. Nowe rzeczypospolite zamiast się zkonfederować, dały się powodować stronnictwom i chyliły się do upadku; każde stronnictwo chciało jedynie praw dla siebie z uciskiem drugich, tak że nadużycia skutkiem tego popełnione, natchnęły Włochów przekonaniem, jako jedynie panowanie jednego, powstrzyma bezrząd. I dlatego z demokracyi bezmiernej przeszli w najzupełniejsze podległość, pod władztwo zręcznych ludowych przywódzców. Ci znowu skoro tylko poczuli się silnymi, porobili się książętami, a właściwie tyranami. Więc też z końcem XV-go w. przemiana dawnych rzplitych w drobne księstewka była prawic dokonaną, i jeżeli niektóre zachowały jeszcze formy dawnych swych instytucyj, jednak władza spoczywała w ręku kilku naczelników rodzin. Za ustaleniem się takich rządów despotycznych, wnet poszło zepsucie obyczajów i upadek charakterów.
W tem jednak miejscu, pozwolimy mówić Sismondiemu, który lubo w zapale patryjotycznym zbyt wiele pragnie uniewinniać, a nawet innym przypisać przyczyny nieszczęścia Wioch, przecież w wielu względach ma słuszność.
Patrzy on inaczej całkiem na wiek XIII i XIV-ty, przyznając rodakom swoim w tych czasach, wszystkie cnoty, talenta i zasługi, zgadzając się wszakże na to, że naród zepsuł się w XV-ni w. Ale odpiera zarzuty z goryczą. Między innemi twierdzi, że ani najwyższe cnoty, dni najlepsze konstytucyje, nieochraniają narodu od upadku, bo ten zależnym jest bardzo często od wielu nieuniknionych okoliczności. Za przykład stawia Angliję, zapytując dosyć paradoksalnie, coby się z nią było stało, gdyby królowa Maryja (Tudor) pożyła dłużej i pozostawiła dzieci z Filipem II-m, lub gdyby Elżbieta przyjęła była rękę jednego z licznych pretendentów katolickich? Gdyby zaś Włochy skonfederowały się w jedność – twierdzi dalej – gdyby miały dosyć siły oprzeć się najazdom barbarzyńców, byłby ich spotkał los taki sam, jaki spotkał skonfederowaną Hiszpaniję, która unieszczęśliwiwszy poddanych, chociaż przez czas jakiś zdobyła przewagę w Europie, doszła do szalonej ambicyi, a ściągnąwszy na siebie nienawiść całej Europy, chyliła się już odtąd ciągle do upadku.
W ostatku przyznaje jednak, że może byłaby ocaliła Włochy rzeczpospolita federacyjna. Nic jednak naówczas – mówi tenże sam – nie pozwalało przypuszczać wypadku tej wojny, która się zapaliła z końcem XV-go wieku; dla tego zamiast oskarżać Włochów, iż się nieumieli połączyć w imię idei abstrakcyjnej: narodu włoskiego, trzeba ich oskarżać o to, że nieumiejąc zachować dawnych swych instytucyj, nieumieli też uszanować swobody wzajemnej; utraciwszy bowiem własne instytucyje, tem mniej znaleźć mogli energii w bronieniu wielkiej ojczyzny, która mniej już im zapewnić mogła praw i swobód. I tu ciekawe podaje censum, rządzących w owej epoce we Włoszech. Oto w Wenecyi sprawujących rządy, czyli mających do nich prawa, było wszystkiego dwa do trzech tysięcy obywateli, w Genui 4 – 5000, we Florencyi, Siennie i Luccc 5 – 6, 000, a wszystkie inne rzeczypospolite w państwie kościelnem, w Lombardyi, wszystkie te, które istniały w krajach zagarniętych potem przez królów Neapolu, utraciły prawo rządzenia, tuk, że w całości na ludność 8-milijonową, zaledwo 10 – 18, 000 Włochów, cieszyło się rzeczywistemi prawami obywatela. Zkądżeż więc wziąść się miał – słusznie woła historyk – zapał i patryjotyzm?
Jednakże ludy te, pozwoliwszy sobie odebrać prawa, zachowały mimo to, uczucie dumy narodowej, skoro tylko władzę dobrowolnie nad sobą przełożoną, uznać mogły jako dzieło własne. Z początkiem bowiem XV-go w. większość książąt panujących we Włoszech, zawdzięczała swój tron jakiemuś stronnictwu, wytworzonemu wśród obywateli. Ztądteż mieszkańcy Rawenny, uważali się za swobodnych pod panowaniem Pollenta, ale tylko dlatego, że nie podlegali ani papieżowi ani Wenecyi: Medyjolańczycy uważali się za swobodnych pod władzą Viscontich, dlatego, że im nie rozkazywał ani papież, ani król Francyi, ani cesarz niemiecki.
Było to złudzenie, które wystarczało do utworzeniu odmiennego o swobodzie pojęcia, dopóki nie nadeszła chwila najazdów obcych, bo wtedy i książęta stracili poczucie swej niezależności, a wkrótce rzeczywiście i niezależność samą, i obywatele cień nawet wszelkiej swobody.
W południowych znowuż Włoszech, ambitni papieże usiłowali zapewnić sobie władzę świecką, która z początkiem XV-go w. była prawie żadną. Więc na korzyść swych rodzin (głównie Aleksander
VI-ty i Julijusz II-gi) przyłączali lenności kościelne pod bezpośrednią swą władzę. Przezto przytłumili znowu sympatyje ludu ku dotychczasowym ich władcom, zasiewając w każdem z tych państewek ziarna niezadowolenia, (zwłaszcza ze zniesienia stolic i dworów książęcych).
Przyczyny przeto wojen i smutnych ich następstw, zwolna już były przygotowane, a temi były: rozprzężenie wszelkiego węzła społecznego w całych Włoszech, osłabły patryjotyzm i niezadowolenia miejscowe.
Dziwna rzecz wszakże, że Włosi uważali się w tej epoce jeszcze za szczęśliwych i świetne zajmujących stanowisko; zaprzeczyć też nie można, że znakomici ludzie w naukach, sztukach, i rzemiośle wojennem, dodawali blasku pięknemu ich krajowi. Taki Sforza, taki Alfons król Neapolu, byli ludźmi niepospolitymi. Ten ostatni np. szerzył oświatę, wspierał postęp nauki i sztuk, wielbił starożytność, zarówno też jak papież Mikołaj V-ty i Pijus II-gi, którzy choć ograniczali swobody, ale hojnością w popieraniu nauk i sztuk, osładzali gorzką dolę polityczną Włochom, z usposobienia artystom. Medyceusze też wspaniałością swoją zwróconą w kierunku podniesienia ducha człowieczego, dziś jeszcze budzą podziw. Co do prowadzenia wojny we Włoszech jeszcze przed najazdem obcym, Sismondi zwraca uwagę na łagodność i ludzkość, z jaką ją toczono. Pola bowiem nie były niszczone w ten sposób, iżby z nich plonu nic było przez długie lata; więźniów oddawano bez okupu, bitwy nie były mordercze, chociaż żołnierzy nieustannie ćwiczono w rzemiośle, a zaopatrzeni byli bronią wyborną; – niezmierna też liczba wodzów (condottieri) wykształcona w szkole Braceeshi'ich i Sforzów, wynajmowała się na usługi wszystkich państw europejskich, prowadzących wojny. Nikt też naówczas nie znał tak doskonale wojennego rzemiosła teoretycznie i praktycznie, jak Sforzowie, Braccio, Caldona, dwu Piccininich, Maletesta, Barbienno i inni.
A jednak odpowiedzieć można Sismondiemu, że wojska te nie miały ani ochoty ani odwagi walczenia, i że nie pojmowały zaszczytu ani obowiązku wytrwania w boju przed nieprzyjacielem. Toż Machiavel opisuje, że w roku 1440, dwie armije: jedna medyjolańska, druga florentyńska, stojąc naprzeciw siebie, blisko miesiąc w okolicach Anghiari, zdecydowały się nareszcie na walkę. Walczono więc, a raczej popychano się. Medyjolańczycy pierwsi się znużyli i opuścili plac boju, pozostawiwszy w rękach Florentczyków, swych głównych wodzów i większą część żołnierzy. Jeden tylko człowiek zginął, ale nie z ran, tylko zdeptany końskiemi kopytami. "Nigdy tyle co wtedy – dodaje tenże – nie była wojną mniej niebezpieczną", I znowu opo – winda jak w r. 1479 Florentczycy, jego rodacy, uciekli bez użycia broni. "Tyle nieporządku i tchórzostwa panowało wtedy w wojsku, że od pierzchnięciu jednego konin, zależało zwycięztwo lub przegrana". (Mach. Hist. Flor.)
Wcóż się więc obróci wojenny animusz Włochów w obec pierwszego najazdu Francuzów, których słusznie ich historycy, jak na owę epokę, nazywali "barbarzyńcami"?3.
Zaprzeczyć nie można, że Włochy w XV-m w. w chwili poprzedzającej najazd, olśniewały bogactwem, dobrobytem, wspaniałością i świetnością postępu w naukach i sztukach; słowem tem wszystkiem co się zwać ma prawo: "najwyższą cywilizacyją".
Rolnictwo kwitnęło – wieśniacy za robociznę otrzymywali połowę zbioru i byli równi mieszkańcom miast, a nie jak wszędzie gdzieindziej, przywiązani do gleby. Żyzna i doskonale uprawna Lombardyja, dostarczała produktów w obfitości. Obszary były zasiano wioskami, w których zamieszkiwała gęsto rozrodzona ludność. Mieszkańcy miast znowu, oddawali się skrzętnie rękodziełom i rzemiosłom pożytecznym. Wszystkie produkcyje ziemi przerabiali doskonale, wywożąc je za granicę. Wkrótce wznowiony przemysł, nic ograniczał się już na produktach krajowych. Sztuki nawet i nauki, których porównywać nie można z rzemiosłem, opłacały się jednak sowicie, tak, że obok prostego robotnika, znajdującego zawsze gotowy zarobek, i artysta malarz i architekt i rzeźbiarz, mieli żyć z czego, przyczyniając zarazem sławy swej ojczyźnie.
Handel Włoch opłacał zgóry jego przemysł, rozciągający się daleko poza granice kraju. Włosi nic wstydzili się tak jak inne narody – łokcia, wagi i wogóle żadnej pracy, to tez najznakomitsze rodziny Florencyi (Medyceusze), Wenecyi, Genui, i innych, miały między Boba, naczelników domów kupieckich i bankierskich.
W stosunkach międzynarodowego handlu, olśniewającego połowę świata znanego naówczas, nabierali biegłości i wiadomości prawodawczych, jakoteż wszelkich innych, potrzebnych w administracyi. Dodać potrzeba, że kapitał produkcyjny Włochów w XV-m wieku, równał się może kapitałowi wszystkich innych narodów Europy, tak iż oddawano jedynie artykuły zbytku za przywożone z zagranicy zboże. Spekulacyi uczciwej i rozumnej, ani też obfitości pracy, nie stało nic na zawadzie; mógł przeto ubogi przychodzić do dostatku, zamożny do bogactw, mogła więc także ludność daleko jeszcze większa wyżywiać się z łatwością na swej ziemi.
Wiek też XV-ty, odznacza się niezmiernym zapałem Włochów dla literatury i sztuk pięknych. Podczas gdy szlachta w reszcie Europy, a głównie na Zachodzie, prawie się pyszniła tem, że czytać nie umie – we Włoszech każdy książe panujący, wódz i obywatel znaczniejszy, otrzymał ukształcenie literackie, uprawiał języki klasyczne namiętnie, szukając przykładów w starożytności. Wielcy filozofowie odnawiali w tej epoce wszystkie pomniki literackie starożytności, uczeni wznawiający filozofiją platońską., poeci wzrastający na gruncie rodzinnym, wszyscy brali udział w rządach kraju. Królowie i książęta mieli w swej Radzie tych uczonych, którzy wywierali na spawy publiczne wpływ nie mały.
Tak uprawa sztuk i nauk, wzrosła w krótkim czasie nadzwyczajnie, a emulacyja uczonych i artystów, rozproszonych w tych rozmaitych państewkach, przyczyniła się do wykwintności i różnorodności języku, do wytworzenia w malarstwie szkół wielu.
Wprawdzie nauki przyrodzone prowadzące do praktycznych zastosowań, nie uprawiane były jeszcze w tym stopniu co nauki humanitarne i poezyja (Leonard da Vinci wyjątkowo zajmował się naukami przyrodzonemi i ścisłemi), ale i te doprowadziły do obserwacyi i starań pomnożenia szczęścia człowieka. Prawodawstwo i jurysprudencyja zaś uczyniły postępy; finanse i administracyja, prowadzone były z pewnym systemem, a ekonomija polityczna, choć pod tem nazwiskiem jeszcze nieznana, niewadała w grube błędy jak się to działo gdzieindziej, a zwłaszcza w Hiszpanii.
To wszakże dziwna, że kiedy zazwyczaj do rozwoju sztuk, potrzeba spokoju i bezpieczeństwu w kraju, we Włoszech przeciwnie, najświetniejsze czyny na polu literatury nauki i sztuki, dokonywały się właśnie w czasach najburzliwszych, a czyny te, będące nieśmiertelnemu pomnikami Włoch, świadczą nietylko o poczuciu wrodzonem piękna, kierującem pędzlem, dłutem i ekierką, malarzy, rzeźbiarzy i architektów ówczesnych, ale i o żywotności narodu, który wówczas dumnym być mógł, przynajmniej ze swej przeszłości.
Istotnie – słusznie twierdzi jeden z ich dziejopisów, że świątynie wtedy pobudowane przechodzą wspaniałością najwspanialsze greckie, a pałace zwykłych obywateli, zaćmiewają rozmiarem i grubością murów pałace cesarzów rzymskich; – najzwyklejsze zaś domy, odznaczają się wygodą. II. Taine zaś tak o tem mówi: "Wielkie pałace lej epoki były wspaniałe, lecz nie wiem czyby w nich dzisiejszy mało – mieszczanin mieszkać pragnął; są niewygodne, zimne; siedzenia rzeźbione w lwie głowy i w tańczące satyry, są wprawdzie arcydziełami sztuki ale wydadzą, się wam bardzo twardemi, a najmniejszy pokoik, izba szwajcara w pańskim domu, zaopatrzona kaloryferem, wygodniejsza, jest od pałacu Leona X-go lub Julijusza II-go, Pragnęli oni bowiem pięknu nie wygódek; dbali o szlachetne zszeregowanie kolumn i figur, a nie o nabytek chińszczyzny, dywanów i ekranów". (Str. 65. 66, Philosopie de l'art). Z czego słuszny wniosek wyprowadzić można, że bogactwo i wdzięk architektury włoskiej, powstałej nagle po wsiach i po miastach, były dziełem całego narodu, albowiem nigdy wspaniałość pojedyńczych królów i książąt, nie byłaby w stanie wystawić takiej mnogości przepysznych budowli.4.
Henryk Taine w pięknem swojem dziełku: "Filozofija sztuki we Włoszech", w kilku miejscach bardzo trafnie opisuje ruch sam nadzwyczajny i polot sztuk pięknych we Włoszech w ostatniem ćwierćleciu XV-go i połowy prawie XVI-go w.; polot, który stawszy się przepotężnym tak nagle, z następcami Michała Anioła, osłabł i zniknij!… Charakterystyka też jego, epoki ówczesnej, zaczerpanny żywcem z faktów historycznych i pamiętników spółczesnych sławnych ludzi, lubo zestawiona dosyć jaskrawo, – niemniej jest prawdziwą i wierną. Nie można się tylko zgodzić na zwykłą metodę Tainn, odnoszenia wszystkich przyczyn do "otoczenia" (milieu) w jakiem żyjemy, jeżeli otoozeniem nie nazywamy ostatniego rezultatu usposobienia jakiegoś narodu; usposobienia, na które składały się nietylko czynniki fizyczne (klimatyczne i rasowe), ale przedewszystkiem społeczno-polityczne, moralne i umysłowe (1). Bo inaczej na to otoczenie, które tak według Taina oddziaływa stanowczo na rozwój narodu, wpływać będą… przeważnie okoliczności przypadkowe, zewnętrzne, kiedy te zazwyczaj nie są w stanie zmienić usposobień już gotowych i wyrobionych, tego lub owego narodu. W dalszem następstwie, według takiej teoryi, Odrodzenie byłoby rzeczą szczęśliwego tylko przypadku, a nic konieczno- – (1) Znaną już jest dobrze fizyjologiczna metoda H. Tuina, którą słusznie nazwano: "fatalistyczną " a polecająca na rozstrzyganiu wszystkich kwestyj rozwoju moralnego, umysłowego i historycznego, lego lub owego narodu, przyczynami klimatu, rasy i temperamentu, uważając indywidualność ludzką za wynik czy kombinncyją rozbiorowych żywiołów chemicznych. Metodę tę wprowadził Taine, tak samo do zapatrywań się swych estetycznych jako i do ściśle literackich, bo znajdujemy ją zastosowaną np. od początku do końca w całej 4-tomowej "Historyi Lit… angielskiej".
ści naturalnej, domagającej się rozwoju sil i zdolności już nagromadzonych, przygotowanych, a wybuchających w chwili zerwania z niewolniczemi pojęciami średnich wieków. Wie o tem autor "Filozofii sztuki" bo zaprzecza tomu, iżby Odrodzenie było skutkiem szczęśliwego wypadku, nie unikając niżącej sprzeczności ze samym sobą, dodaje: "Zdolności wrodzone i usposobienie (Włochów) było chwilowem, zatem i sztuka była chwilową. Zaczęła się in zdolność, a potem skończyła w oznaczonej epoce. Zdolność się rozwinęła w pewnym kierunku, i sztuka rozwinęła się w takim samym. Jest ona niby ciałem, którego cieniem jest sztuka, a cień ten idzie za jej wzrostem, upadkiem i kierunkiem… "
Pomijając jednostronność i ogólnikowość tego twierdzenia, odpowiedzieć trzeba, że inne, daleko głębsze przyczyny, rozbudziły ten zdumiewający polot piękna we wszelkich dziedzinach, w epoce Odrodzenia. Właśnie pogruchotanie dotychczasowych feudalnych urządzeń stanów, wielkie odkrycia i wynalazki, które ocknęły ducha i rozerwały jego społeczno-scholastyczne pęta, – wytworzyły potężny indywidualizm w człowieku, który się przestał już uważać za nic nie znaczącą jednostkę w Wszechświecie. Duch przyszedłszy do świadomości, zaczął się samodzielnie i o własnych siłach dobijać nieśmiertelności. I wtedyto zdolności wrodzone Włochów, i rozmiłowanie w pięknie z instynktu, obrawszy sobie za wzór pomniki Grecyi i Rzymu, wykwitnęły w górę z taką potęgą… Ale pobudką do tego, nie było proste tylko obudzenie lub zniknięcie zdolności w jakimś oznaczonym peryjodzie, lecz potężny i nagły objaw wielkich nowych idei, który zrywając z dotychczasową przeszłością, zaczął budować na wzorach już gotowych, lubo własnym gienijuszem… Bo słusznie ktoś powiedział – iż jeżeli w naturze wiosna przełamuje lody, tak też i w tych olbrzymich zapasach, w tej gwałtownej walce, przejściu z średnich wieków w nową epokę, wiosenna, bujna samodzielność, wyłoniła się na wierzch w tak wielu osobistościach. Popęd ten do wybitnej i dumnej samodzielności – odbił się na wszystkich rodzajach sztuk niezatartem piętnem, nadając dziwny blask temu zdumiewającemu podziś dzień peryjodowi Odrodzenia. Nie przeto chwilowy zakwit zdolności narodu, ale, jakeśmy rzekli – nagle elektryczne przebudzenie, powstałe z kontrastu zasad, z walki tychże z dotychczasowym stanem społecznym w najobszerniejszem znaczeniu tego słowa, wpływ wielkich i nowych idei i zapał jakim one ogarnęły ludy – wytworzyły to świetne w pochodzie cywilizacyjnym zjawisko. Dla czego zaś skończyła się ta świetna epoka, dla czego się dotąd nie powtórzyła nigdzie w takich rozmiarach i w takiej potędze – i czy się znów kiedy epoka nowej szkoły, nowych a tak stanowczych prądów w nauce, literaturze i sztuce, powtórzy, – są to pytania, na które lubo odpowiedzieć nieumiemy, rozstrzygnięcie ich jednak w tym sensie, z pewnością nie od samych tylko zdolności przypadkowych i chwilowych, tak juk je powyżej oznaczył Taine, zależne.5.
Nietylko budowle i inne pamiątki starożytności rzymskiej, wskazując wszędzie pierwowzory greckie, nastręczały się we Włoszech oczom wszystkich we wspaniałych ruinach, nietylko zrozumienie łacińskich poetów było dla całego narodu łatwem, ale gdy nadto z początkiem XV-go w. przybyli do Włoch greccy uczeni – okazało się, że skarby wiedzy i sztuki nagromadzone w Bizancyjum, przyswoiły się odrazu umysłowi i wyobraźni ludów Zachodnich. Wyuczenie się języków greckiego i łacińskiego w ich pierwotnej czystości, gromadzenie ksiąg po biblijotekach, poprowadziło do porównywania i wyświetlaniu prawdziwego tekstu rękopismów. W ten sposób powstała krytyka, która wszakże prostując i objaśniając starożytnych autorów, postępowała sobie tak – mówi Carriere – jak z wyrzeźbionemi posagami, to jest dbała więcej o estetyczne zadowolenie aniżeli o historyczną ścisłość. Później zaczęto na wzorach starożytnych kształtować własny byt, rozwijać dalszą działalność, łącząc w ten sposób przeszłość z teraźniejszością, w jedną organiczną całość.
Wydobywszy się z średniowiecznych pętów, odnaleziono w klasycznej starożytności przewodnika, nietylko w polityczno-społeczeńskim układzie, ale o tyle i w filozofii, o ile się dało złączyć ją z nowemi ideami, z nowemi zasadami myśli i samodzielnej woli.
W ten sposób zdobyły Wiochy na nowo władztwo nad Europą na polu cywilizacyi.
To, co niektórzy pisarze niemieccy tej epoki uważają za szkodę, to jest, że Włochy pominęły korzyści chrześcijańsko-germańskiego świata średnich wieków, to wyszło im właśnie na pożytek, bo uniknęły zgermanizowania, jakiego doznały inne narody Europy po napadzie ludów północy. Ostrogotowie i Wizygotowie albo wnet zostali wypędzeni z Wioch, albo je sami opuścili, a Lombardowie, którzy pozostali, wnet przylgnęli do cywilizacyi rzymskiej, Odrodzenie zaś starło do reszty pozostałości giermańskie. Architektura nawet gotycka, nie przyjęła się tam zupełnie czysto. Przedstawiciele nowych kierunków, opanowali szkoły i uniwersytety, i wychowanie młodzieży bogatej i książęcej. Ponieważ zaś przeciwstawili scholastyce i teologii, pierwiastek czysto ludzki, humanitarny, więc nazwali się "humanistami" (1).
Przedtem bowiem, scholastyka panowała wszechwładnie. Scholastyka, było to jakieś zbiorowisko dziwaczne wszystkich nauk, a zarazem jakieś niesłychane wysilenie subtelności na to, ażeby uwięzić w spekulacyi bezpłodnej te właśnie nauki, które później metoda zliczyła z życiem praktycznem.
Tak np. filozoliją pomieszano z religiją, a raczej filozofija była amalgamatem zepsutej tradycyi Arystotelesa, z niemniej zepsuty tradycyją chrystyjanizmu. Tem właśnie, że pośród tego chaosu można się było łatwo ukryć ze swą ciemnotą i sofizmatami – wytłomaczyć sobie można cześć scholastyków dla Arystotelesa. Średnic wieki również nie znając w oryginale Aristotelesa, czciły go bezładnie i zabobonnie. Co w szkołach wykładano powszechnie jako naukę pod nazwą dijalektyki, nie było niczem innem, tylko komentarzem niektórych części Arystotelesowego Organum , części zmienionych i przekręconych w przekładach łacińskich. Profesorowie dijalektetyki, nie znając języków oryginalnych i niewprawni będąc wpisaniu, zaciemniali bardziej jeszcze przedmiot swoją ignorancyją, bo starali się tylko o wywołanie podziwu sztucznemi sposobami rozumowania, któremi właśnie kłam zadawali rozumowi.
Stan taki trwał mniej więcej wszędzie – a w Niemczech np. przed reformą kwitnął najbujniej. Nominaliści i realiści kłócili się w Wittenbergu zacięcie ze sobą, dopóki ich wszystkich razem niepogodził sławny Melanchton, wskazawszy im źródła, u których czerpać byli powinni. Ten znakomity mąż słusznie nazwany "nauczycielem Niemiec", a którego wpływ był niemniej ważny we Włoszech i we Francyi w połowie XVIgo w., wprowadził na wykład szkolny i uniwersytecki, rzeczywistą dijalektykę, poszukawszy wzorów w pisarzach starożytnych. Zrobiwszy pomiędzy niemi wybór, odnowiwszy zasadę rozumowania według określenia Cycerona, zastosował ją do wszystkich kwestyj, tyczących się człowieka i najwyższych zadań spółczesnej chwili. Prawdziwa dijalektyka tak wskrzeszona, wprowadzony została do wszystkich umiejętności ludzkich: do literatury i nauk moralnych, a również i do nauk fizycznych, gdzie ją nazwano analizą. Lecz średnie wieki, metody rzeczywistej dijalektyki nie znały.
I oto we Florencyi powstała akademija nowoplatońska, a zastęp uczonych i poetów pod dobroczynną opieką Medyceuszów, rozlewał – (1) Taine Filo, światło nietylko mi cale Włochy, ale i na całą społeczna Europę która się jeszcze nie otrząsnęła z feudalizmu i barbarzyńskich obyczajów. Książęta panujący Włoscy w ogóle, jakeśmy wspominali, podzielają zapał ogólny, i odznaczają sic znajomością piękna, poezyj i sztuk (1).
Ludwik Sforza w Medyjolnnio, ma na swoim dworze uczonych których zaszczyca najwyższem swojem zaufaniem. Aretin, Machiavel sprawują obowiązki sekretarzy w Florencyi. Papieże również wspierają i wyszukują artystów, korzystają z nauki uczonych, inni jak Torquato Tasso i Ariosto, cieszą się łaskami księcia Ferrary, inni znowu Alfonsa króla neapolitańskiego.