- W empik go
Rok 1863. Tom 1 - ebook
Rok 1863. Tom 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 283 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Rzecz swoją rozpoczyna p. Koźmian bardzo pokojowo; każe wierzyć, że wziął do ręki pióro bezstronnego historyka, a nie pióro człowieka stronnictwa.
„Wszyscy zawinili w wypadkach, nad któremi zastanowię się” – oto pierwsze jego słowa, wiele mówiące, bo mające nadać opowiadaniu cechę objektywności. Tak przemawia ten, co pragnie wypruć z siebie wszelkie uprzedzenia, utrzymać się na stanowisku trzeźwego badacza, zapomnieć o swoich sympatjach do ludzi, zerwać nić wiążącą go z ciasną sferą poglądów partyjnych, zadać cios miłości własnej, upokorzyć się przed prawdą, choć – by ciężko było ją, wyznać, choćby trudno było własne rozgrzeszyć sumienie.
P. Koźmian pragnie, aby te wypadki „same przemówiły”, – a więc on za nie mówić nie będzie. Przedstawi rzecz, jak się miała, oparty na faktach i dokumentach, zostawiając czytelnikowi wolne pole do wniosków. Ślicznie, rozumnie – raz przecie zdobyć się powinniśmy na takie traktowanie dziejów ostatniego powstania.
Ale zaraz dalej „śliczność” ta niknie, bo autor oświadcza, że zadaniem jego będzie „rozłożyć odpowiedzialności, rozróżnić winnych od współwinnych, sprawców złego od tych, którzy mu przeszkodzić, ani zaradzić nie potrafili; tych, którzy klęskę zgotowali, od tych, którzy chcąc ją zażegnać rozszerzyli jej rozmiary; wykazać wreszcie przyczyny obłędu jednych, pomyłki drugich”. Pragnie zatem „wytłomaczyć, dlaczego w błędzie popełnionym przez nierozważnych, wzięli udział roztropni i dlaczego zaszli tam, gdzie wiódł bezrozum, lekkomyślność, a w końcu szał”. A więc nie „same wypadki” będą, mówiły, nie będzie to zbiór dokumentów i zeznań przedłożony sądowi, nie będzie to nawet obrona ani oskarżenie, lecz wyrok wydany przez autora. Przyjmuje on na siebie rolę trybunału, bo ma „rozkładać odpowiedzialności”, powie, kto był spiritus movens, a kto agens, kto współdziałał ze złym zamiarem, a kto lekkomyślnie. Trybunał ten wprawdzie kary nie wyznaczy, bo nie posiada egzekucji, ale tak, jak trybunał przysięgłych, orzecze winę, pozostawiając komu innemu wymiar kary. Po tym werdykcie sędzia zamieni się w obrońcę mniej winnych, będzie dla nich żądał wymierzenia lekkiej kary, lub uniewinnienia, przytaczając łagodzące okoliczności, będzie „tłomaczyć (mówiąc słowami autora) dlaczego w błędzie wzięli udział” jego klienci. Wszyscy zawinili, ale nie wszyscy mają za winę odpowiadać.
Z przytoczonego ustępu przedmowy wiemy już z góry, kogo spotka najcięższy wyrok, a kto zostanie uniewinniony, a co najwyżej skazany na pokutę kościelną. P. Koźmian zaznaczył odrazu, że byli sprawcy złego, że rok 1863 był obłędem nierozważnych „następstwem bezrozumu, lekkomyślności i szału”. Zapewnił dalej, że byli roztropni, którzy chcieli klęskę zażegnaó, ale dopuszczali się pomyłek. Czyż nie jest jasnem jak na dłoni, że tymi sprawcami złego, bezrozumnymi, szaleńcami będą ci, co wywołali powstanie i tworzyli rząd narodowy, a roztropnymi i mylącymi się członkowie grona krakowskiego, jak nazywa autor tych swoich przyjaciół politycznych, co to po upadku powstania znieśli jaje, z którego wykluła się pierwsza para kogutów stańczykowskich.
I nie historję powstania, ale dzieje tego grona przedewszystkiem ma autor na celu. Sam mówi: „Opowiem w „Części pierwszej” jak pamiętam i jak mi wiadomym jest przebieg wypadków. będzie to bowiem wytłomaczeniem postępowania szczupłego grona, które po r. 1863 skupiło się około Przeglądu Polskiego, będzie zarazem przedstawieniem powodów zachowania się wobec powstania znacznej części zachowawczych w polskiem społeczeństwie żywiołów; to doprowadzi mnie do określenia stanowiska zajętego przez Galicję w 1863 r."
„W części drugiej – pisze dalej autor, – zbadam przyczyny dalsze i bliższe błędu jednych, pomyłki drugich, (ci „drudzy”, to znowu owo szczupłe grono Przeglądu polskiego) wspólnej wszystkim winy. Zaznaczę znamiona tych czasów, ocenię ludzi i wypadki… zapiszę w końcu zmianę, jaką, r. 1863 sprowadził w położeniu narodu polskiego i zwrot w wyobrażeniach, którego wyrazem stała się szkoła wytworzona przez to szczupłe grono, którego udział w wypadkach 1863 r. opiszę w części pierwszej, a które następnie zajęło w sprawach publicznych, zwłaszcza w publicystyce, odrębne stanowisko. Wskażę jak i w jakiej mierze ta szkoła wpłynęła na ów zwrot, jak zrozumiała zmienione położenie narodu".
A więc sam autor przyznaje najwyraźniej, że celem jego pracy historja stronnictwa znanego powszechnie pod nazwą stańczykowskiego, że przebieg wypadków r. 1863 opowie dla tego, aby „wytłómaczyć” postępowanie tych, co niedługo potem do życia stronnictwo powołali, że wreszcie rozbieranie w części drugiej błędów i pomyłek, zaznaczenie znamion czasów, ocena ludzi i wypadków, będą znowu pomostem, po którym przejdzie do dalszych dziejów owego szczupłego grona, do historji już nierodzącego się, ale zrodzonego stronnictwa.