ROSJA. Rewolucja i wojna domowa 1917-1921 - ebook
ROSJA. Rewolucja i wojna domowa 1917-1921 - ebook
Specjalna edycja limitowana – wielki powrót Antony’ego Beevora, który zapoczątkował kultową historyczną serię.
Krwawe narodziny sowieckiej Rosji to wstrząsająca lekcja dla świata.
Rewolucja i wojna domowa, która odmieniła losy Europy.
Wyniszczające walki po upadku imperium carów. Dzika wojna domowa. Bezwzględny terror, jakiego nie znał świat. Nieludzkie okrucieństwa wobec mężczyzn, kobiet i dzieci. Rosja we krwi widziana oczami wszystkich, od robotnika na ulicach Piotrogrodu, przez oficera kawalerii na polu bitwy, po lekarza w improwizowanym szpitalu polowym.
Antony Beevor powraca w swej szczytowej formie. Tworzy portret konfliktu dawnego ładu z nowym bolszewickim porządkiem. Pisze dzieło przełomowe. Wykorzystuje oryginalne dowody z wielu archiwów. Dodaje nowe fakty. Testuje stare twierdzenia i obala mity narosłe po obu stronach rewolucyjnej barykady.
Porywająca lektura dla wszystkich, którzy chcą zrozumieć historię Rosji i burzliwy wiek XX.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-8927-7 |
Rozmiar pliku: | 9,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W styczniu 1902 roku książę Marlborough w liście do swojego kuzyna Winstona Churchilla opisał bal dworski, na którym był w Petersburgu. Księcia zdumiał anachroniczny przepych, w którym wydawał się uwięziony car Wszechrusi. Opisał Mikołaja II jako „miłego i sympatycznego człowieka, który stara się należycie odgrywać rolę autokraty”.
Przyjęcie było godne Wersalu w całej swojej ostentacyjnej okazałości. „Kolację podano dla blisko trzech tysięcy gości. Trudno opisać wrażenie, jakie wywołuje spektakl, w ramach którego tak wiele osób zasiada do stołu jednocześnie. By dać ci wyobrażenie, na jaką skalę się to odbywa, powiem tylko, że w sumie czekało tam na gości blisko dwa tysiące służby, w tym kozacy, mamelucy i pokojowcy , tacy jak ci z opowieści o osiemnastowiecznej Anglii, noszący na głowach ogromne kapelusze ze strusimi piórami. W każdej sali czeka w gotowości orkiestra wojskowa, by grać hymn narodowy, dokądkolwiek car się uda. Nie zabrakło też straży honorowej, której obowiązkiem było najwyraźniej stanie na baczność w pozycji «Prezentuj broń!» przez pięć godzin bez przerwy”.
Kiedy młoda żona księcia Marlborough Consuelo Vanderbilt zapytała cara na jednym z kolejnych obiadów o możliwość wprowadzenia w Rosji demokratycznych rządów, ten odpowiedział: „Jesteśmy dwieście lat za Europą w rozwoju naszych narodowych instytucji politycznych. Rosja jest wciąż bardziej azjatycka niż europejska i dlatego rządy muszą być autokratyczne”.
Angielskiego arystokratę uderzyła również specyfika regimentów gwardii, które zdominowały carski system wojskowy. „Wielki książę Włodzimierz, który jest dowódcą części armii, osobiście dokonuje inspekcji rekrutów. Ci, którzy mają zadarte nosy, trafiają do pułku Pawłowskiego, utworzonego przez cara Pawła, który miał zadarty nos”.
Podobnie jak dwór, cesarska armia rosyjska była skostniała z powodu archaicznej etykiety, protokołu i biurokracji. Kapitan Archie Wavell, przyszły marszałek polny, podówczas młody oficer w pułku Black Watch, zauważył, będąc w Rosji na ataszacie tuż przed I wojną światową, że nawet wyżsi oficerowie bali się wykazywać inicjatywę. „Przykładem konserwatyzmu armii rosyjskiej – dodał – był zwyczaj ciągłego noszenia bagnetu na karabinie”. Ten zwyczaj zapoczątkowany pod koniec XVIII wieku stanowił efekt rozkazu marszałka Suworowa wydanego po tym, jak rosyjska kolumna wpadła w zasadzkę i została wybita do nogi.
Rosyjscy oficerowie poczytaliby sobie za hańbę, gdyby kiedykolwiek zobaczono ich bez munduru. Kapitan dragonów, który wypytywał Wavella o zwyczaje panujące w armii brytyjskiej, nie mógł uwierzyć, że brytyjscy oficerowie poza godzinami służby przebierają się w cywilne ubrania i nie noszą broni przybocznej w miejscach publicznych. Zgorszony poderwał się z krzesła i wykrzyknął: „Przecież żołnierze nie będą się pana bać!”. Carski oficer miał prawo uderzyć każdego ze swoich podkomendnych w twarz w ramach kary dyscyplinarnej.
Wavell nie był zaskoczony, że rosyjska inteligencja uważała swoich władców „za biurokratycznych ciemiężycieli; nie ufała policji i gardziła armią”. Po serii upokarzających klęsk w wojnie rosyjsko-japońskiej 1904–1905 i masakrze pokojowej demonstracji prowadzonej przez ojca Gieorgija Gapona w styczniu 1905 roku szacunek dla reżimu i sił zbrojnych wyparował. „Rosja z dnia na dzień przeszła na lewą stronę – pisała Nadieżda Łochwicka, używająca pseudonimu Teffi. – Wśród studentów wybuchały niepokoje, wśród robotników strajki. Nawet starych generałów można było usłyszeć, jak psioczą na haniebny sposób zarządzania krajem i ostro krytykują samego cara”.
W zamian za wielkie przywileje szlachta miała dostarczać swoich synów armii jako oficerów lub zbiurokratyzowanej administracji państwowej jako urzędników. Od 30 tysięcy obszarników oczekiwano tymczasem utrzymania porządku na wsi za pośrednictwem miejscowych „naczelników ziemskich”.
Reforma uwłaszczeniowa z 1861 roku jedynie w znikomym stopniu polepszyła los chłopstwa. „Nasi chłopi żyją w strasznych warunkach, bez właściwie zorganizowanej opieki medycznej – pisał Maksym Gorki. – Połowa dzieci chłopskich umiera na różne choroby przed ukończeniem piątego roku życia. Prawie wszystkie kobiety na wsi cierpią na choroby kobiece. Wsie gniją od syfilisu, wsie pogrążyły się w nędzy, ignorancji i zdziczeniu”. Kobiety również cierpiały, bite przez swoich mężów, gdy ci znowu sobie popili.
Wszelkie wyobrażenia, że krzepki rosyjski chłop będzie częścią niepowstrzymanego wojskowego walca, były iluzją. Mniej więcej trzech na czterech młodych chłopów było w czasie pokoju odrzucanych przez komisje poborowe z powodu złego stanu zdrowia. Oficerowie narzekali na jakość rekruta w czasie I wojny światowej. Sztab 2 Armii meldował: „Jest godne ubolewania i dość powszechne, że niższe rangi samookaleczają się, by uniknąć walki. Jest też wiele przypadków poddawania się wrogowi”. Żołnierze to „zwykłe mużyki . Gapią się przed siebie zobojętniałym, tępym i ponurym wzrokiem. Nie mają w zwyczaju spoglądać wesoło i radośnie w oczy swojego dowódcy”. Najwyraźniej rosyjski chłop w mundurze przyjął taktykę, którą armia brytyjska zwykła określać jako „tępą bezczelność”.
Nawet oświeceni członkowie szlachty i arystokracji obawiali się „ciemnych mas” i sporadycznych wybuchów przerażającej przemocy, takich jak ten z 1773 roku, którym dowodził Jemielian Pugaczow. Aleksander Puszkin opisał go jako „rosyjski bunt, bezsensowny i bezlitosny”. Na fali niepokojów i podpaleń dworów w 1905 roku, w następstwie klęski w wojnie rosyjsko-japońskiej, jedyną nadzieją właścicieli ziemskich był apel do miejscowego gubernatora o wezwanie wojska z jednego z wielu miast garnizonowych.
Słynna zawarta w _Manifeście komunistycznym_ uwaga Karola Marksa o „idiotyzmie życia wiejskiego”, z jego implikacją łatwowierności, apatii i uległości, była prawdziwa także poza wsią. Małe, prowincjonalne miasteczka mogły być niemal równie otępiające. Satyrycy tacy jak Sałtykow-Szczedrin i Gogol zaglądali pod mętną powierzchnię zatęchłego stawu. Sałtykow, jak na ironię ulubiony autor Lenina, jako przyczynę podawał „niszczący wpływ zalegalizowanego niewolnictwa na psychikę człowieka”, zjawisko wspólne dla epoki carskiej i radzieckiej. Lew Trocki twierdził, że to wina umysłowego kaftana bezpieczeństwa założonego na społeczeństwo przez Kościół prawosławny. Utrzymywał, że rewolucja nie może nadejść, póki lud nie zerwie z „ikonami i karaluchami” Świętej Rosji.
Próby reformy rolnej przyniosły rezultaty tylko gdzieniegdzie. W przeciwieństwie do wielkiego XIX-wiecznego magnata hrabiego Dmitrija Szeremietiewa, który posiadał 763 tysiące hektarów ziemi z blisko 300 tysiącami poddanych, większość majątków była mała i zubożała. Bardzo niewielu właścicieli ziemskich, nawet gdyby chcieli, mogło sobie pozwolić na poprawę warunków mieszkaniowych włościan czy wprowadzenie najbardziej podstawowej formy mechanizacji. Zamiast tego wielu było zmuszonych do sprzedaży lub zastawienia swoich posiadłości. Stosunki stawały się coraz bardziej sztuczne i napięte. Biedniejsi chłopi nadal pozostawali analfabetami, co oznaczało, że byli wykorzystywani zarówno przez starszyznę wiejską, jak i kupców zbożowych, a także źle traktowani przez wielu właścicieli ziemskich, wciąż urażonych z powodu utraty władzy. W rezultacie posłuszni dzierżawcy, kłaniający się swoim szlachetnym panom, wykorzystywali każdą okazję, by ich oszukać za plecami.
Migracja do miast przyspieszyła wzrost miejskiej klasy robotniczej – proletariatu, który marksiści postrzegali jako awangardę rewolucji. Z niewiele ponad miliona mieszkańców na przełomie wieków populacja Petersburga wzrosła do ponad 3 milionów pod koniec 1916 roku. Warunki w fabrykach były przerażające i niebezpieczne. Robotnicy byli uważani przez właścicieli za zbędnych, ponieważ na ich miejsce czekała cała masa chłopów. Nie istniało prawo do strajku ani odszkodowania za zwolnienie z pracy. W razie jakiegokolwiek sporu policja zawsze stawała po stronie fabrykantów. Wielu postrzegało to jako pańszczyznę w mieście. Robotnicy spali w zatłoczonych barakach, noclegowniach i kamienicach, wśród nędzy i chorób. „W miastach nie ma kanalizacji – pisał Gorki – nie ma przewodów kominowych w fabrykach; otwarta ziemia została zatruta miazmą gnijących śmieci, powietrze – dymem i pyłem”. W takich przeludnionych warunkach obok sporadycznych epidemii cholery i tyfusu szerzyła się gruźlica i choroby weneryczne. Średnia długość życia była tak niska jak w najbiedniejszych wioskach. Jedyną wolnością był najniższy krąg piekła zamieszkiwany przez lumpenproletariat bezrobotnych – podziemny świat dziecięcej prostytucji, drobnych kradzieży i pijackich bójek, egzystencja gorsza od wszystkiego, co przedstawili Dickens, Hugo czy Zola. Jedyną katastrofą, która mogłaby jeszcze bardziej pogorszyć życie biedaków w Rosji, był wielki europejski konflikt.ROZDZIAŁ 1
Samobójstwo Europy
1912–1916
Tempo rozwoju przemysłowego w Rosji przed I wojną światową spowodowało nadmierną pewność siebie klas rządzących. Klęska doznana ledwie 10 lat wcześniej w wojnie z Japonią poszła w zapomnienie. Partia wojenna w Petersburgu znów zaczęła dochodzić do głosu, domagając się ataku na Turcję po zamknięciu przez nią Cieśniny Dardanelskiej w 1912 roku. Nawet ostrożny dotąd minister spraw zagranicznych Siergiej Sazonow był oburzony sposobem, w jaki Rosja potraktowana została przez Cesarstwo Niemieckie i Austro-Węgry podczas I wojny bałkańskiej. Kiedy więc w czerwcu 1914 roku Wiedeń wystosował ultimatum pod adresem Serbii w następstwie zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie, Sazonow poprosił szefa sztabu generalnego o przygotowanie armii do wojny. Powiedział carowi, że jeśli Rosja nie wesprze swoich braci Słowian w Serbii, zostanie to odebrane jako fatalne upokorzenie. Mikołaj II poczuł się zobowiązany przychylić się do apeli o ogłoszenie częściowej mobilizacji, w efekcie czego dowództwo armii oświadczyło, że skoro Rosja szykuje się do wojny z Austro-Węgrami, konieczne będzie zmobilizowanie wojsk rosyjskich na całej długości frontu centralnego i północnego na wypadek konfliktu z Niemcami.
Powiernika i uzdrowiciela cesarskiej rodziny Grigorija Rasputina nie było wtedy w stolicy. Tego fatalnego lata wrócił do rodzinnej wsi na Syberii. O pośpiesznych przygotowaniach do wojny dowiedział się z telegramu, który wysłała doń caryca. Natychmiast wyruszył, by wysłać odpowiedź i doradzić carowi, żeby oparł się naciskom, ale drogę zagrodziła mu chłopka, która pchnęła go nożem w brzuch. Była zwolenniczką Iliodora, byłego księdza, który potępiał Rasputina jako pijaka i fałszywego proroka. Rasputin ledwie uszedł z życiem i trafił do szpitala. Kiedy w końcu odzyskał przytomność i usłyszał, że zarządzono mobilizację, chciał telegraficznie przestrzec cara, że wojna zniszczy zarówno Rosję, jak i Romanowów. Ale było już za późno, a zresztą prawdopodobnie i tak niewiele by to zmieniło.
Obawy rosyjskiego sztabu generalnego, że państwa centralne szybciej zdołają zmobilizować swoje siły zbrojne, nie były jednak głównym czynnikiem powodującym eskalację konfliktu. Była nim determinacja Austro-Węgier, które chciały zmiażdżyć Serbię, zanim do akcji wkroczą największe europejskie mocarstwa. Niemcy nie zamierzały powstrzymywać swojego sojusznika. Generał Helmuth von Moltke, szef niemieckiego sztabu generalnego, nakłaniał nawet Austriaków, by ignorowali apele o umiarkowanie ze strony niemieckiego rządu i parli do wojny. Dyplomacja i królewskie koneksje na niewiele mogły się tu zdać. Jak wkrótce celnie miał zauważyć francuski premier Georges Clemenceau, wojna była zbyt ważna, by pozostawić ją w rękach generałów.
Z chwilą wypowiedzenia wojny dla „szarej masy” rosyjskich chłopów-żołnierzy sprawy mogły już tylko przybierać coraz gorszy obrót. W sumie do armii i marynarki miało zostać powołanych 15,3 miliona mężczyzn. Po klęsce w bitwie pod Tannenbergiem, a następnie niesławnym „wielkim odwrocie” w 1915 roku, po niemieckim zwycięstwie pod Gorlicami-Tarnowem (na południowy wschód od Krakowa), wśród oficerów i żołnierzy zapanowało rozgoryczenie i podejrzenia o zdradę. Szybko zaczęto mówić o „niemieckim uścisku”, między innymi dlatego, że tak wielu generałów nosiło nazwiska pochodzenia niemieckiego lub skandynawskiego. Większość jednak przeklinała niemiecką carycę i jej kamarylę zdominowaną przez Rasputina w pełni zasługującego na miano _éminence grise_. Gdy tylko car nieroztropnie zdecydował się przejąć obowiązki naczelnego dowódcy, rozpustny mnich zaczął się bezczelnie wtrącać w kwestie obsady stanowisk w armii.
Dla rosyjskich żołnierzy życie w okopach na całym froncie biegnącym od Bałtyku przez Polskę, Białoruś, Galicję i Rumunię, aż do Morza Czarnego było koszmarnym doświadczeniem. „Wkopawszy się w ziemię – pisał Maksym Gorki – wegetują w deszczu i śniegu, w brudzie, w ciasnocie; wyniszczają ich choroby i zjada robactwo; żyją jak zwierzęta”. Brakowało amunicji, wielu żołnierzy nie miało butów i musiało zastępować je łapciami z kory brzozowej. Lazarety były niemal tak samo prymitywne jak te z czasów wojny krymskiej.
Próby modernizacji kończyły się katastrofą. „Najnowszy krzyk techniki wreszcie do nas dotarł – pisał z goryczą w swoim dzienniku Wasilij Krawkow, starszy lekarz wojskowy. – Dwadzieścia pięć tysięcy masek przeciwgazowych dla naszego korpusu. Zostały przetestowane przez najwyższą komisję pod przewodnictwem naszego najwyższego rangą «paszy», księcia Oldenburga. Przeprowadziłem własny test. Kazałem je założyć moim felczerom. Po dwóch minutach zaczęli się dusić. A my niby mamy wyposażyć w to coś wszystkich w okopach!”.
Wojskowe wydziały cenzury, kontrolujące żołnierskie listy, nie mogły mieć złudzeń co do stanu morale na froncie. Piszący skarżyli się na ogromną przewagę niemieckiej artylerii oraz całkowicie bezduszny stosunek oficerów do podkomendnych. Żołnierze doświadczali brutalnego traktowania lub mieli traumę z powodu tego, co widzieli. „Trupy wciąż tam leżą – napisał jeden z nich w liście do domu. – Kruki już im wydziobały oczy, a szczury biegają po rozdętych ciałach. Mój Boże, tego strasznego widoku nie sposób opisać ani go sobie wyobrazić”.
Inny pisał o masowym grobie, który oficerowie kazali im wykopać, a potem wrzucić do niego poległych towarzyszy broni. „Zebraliśmy ciała z pola walki, wykopaliśmy dół o długości 30 sążni i głębokości 4 sążni. Złożyliśmy tam zabitych, ale ponieważ było już późno, tylko połowę dołu zasypaliśmy ziemią, mieliśmy dokończyć rano. Postawiliśmy wartownika. Okazało się, że w nocy jeden z zabitych wyczołgał się z dołu i rano zastano go siedzącego tuż obok. Kilku innych ruszało się, bo nie byli martwi, tylko ranni lub porażeni wybuchami ciężkich pocisków. To się zdarza dość często”.
Różnice w warunkach bytowych między oficerami a żołnierzami powodowały silną niechęć tych drugich do tych pierwszych. Wielu oficerów udawało się na noc do ciepłych i względnie wygodnych izb chłopskich za frontem, podczas gdy szeregowi żołnierze i podoficerowie marzli w okopach. „Szeregowy żołnierz idący do ataku w pierwszym szeregu dostaje 75 kopiejek – pisał do domu jeden z poborowych. – Dowódca kompanii idący z tyłu dostaje 400 rubli, a dowódca pułku, który jest jeszcze dalej, tysiąc rubli . Jedni mają smaczne posiłki, alkohol i prostytutki pod flagą Czerwonego Krzyża, a inni przymierają głodem”.
Przeświadczenie, że pielęgniarki Czerwonego Krzyża świadczą usługi seksualne oficerom, było niemal obsesyjne, a jednak jest w tym trochę prawdy. Doktor Krawkow, szef służby medycznej korpusu, opisał okoliczności, w jakich zdymisjonowany został jeden z jego kolegów po fachu. „Sprawa była prosta. Lekarz wykazał się zbyt dużym taktem i nie uległ żądaniom kliki sztabowej, która chciała założyć burdel, wykorzystując w tym celu podległe mu pielęgniarki . Nie była to dla mnie żadna nowość. Zetknąłem już z takimi praktykami w 10 Armii i był to jeden z powodów mojej ucieczki stamtąd”.
Oficerowie oferowali klepiącym biedę gimnazjalistkom w Odessie setki rubli za ich nagie zdjęcia. „Proszę napisać do mnie, czy jesteś gotowa dać się sfotografować jeszcze raz, z większą ilością szczegółów” – napisał jeden z młodych oficerów. Następnie powiedział jej, że jeśli odwiedzi pułk, może zarobić nawet tysiąc rubli.
Podczas gdy oficerowie się bawili, zwykłym żołnierzom nie wolno było widywać się z żonami, nawet na dalekich tyłach. Jewdokia Merkułowa, niepiśmienna młoda żona kozaka z 9 Samodzielnej Sotni Dońskiej, nieświadoma obowiązujących regulaminów, na początku grudnia 1916 roku pojechała odwiedzić męża. Co ciekawe, miała potem odwagę złożyć formalną skargę na jego dowódcę. „Sotnik Michaił Rysakow dowiedział się o moim przyjeździe – zeznała. – Nie wiem dlaczego, ale 5 grudnia rozkazał sotni ustawić się w szyku paradnym, a mnie kazał położyć się przed nimi twarzą do ziemi. Dwóm kozakom kazał podwinąć mi spódnicę i halkę i trzymać mnie za ręce i nogi. Następnie nakazał mojemu mężowi wymierzyć mi piętnaście razów na gołe ciało. Osobiście nadzorował wykonanie kary i groził mojemu mężowi. Kazał mu uderzać z całej siły i na skórę, a nie na ubranie. Mój mąż ze strachu przed dowódcą tak uczynił i rany po tych uderzeniach do dziś się jeszcze nie zagoiły. Po wszystkim zostałam pod eskortą odesłana za Don”.
Chłopi żołnierze, będący zwykłym mięsem armatnim, nienawidzili wojny, błota, wszy, podłej jakości jedzenia i szkorbutu. Doktor Krawkow ubolewał nad ich dietą. „Nadeszła kolejna dostawa żywności, tym razem z Orenburga – zanotował w swoim dzienniku. – Składało się na nią 1000 pudów* szynek i kiełbas, wszystko zepsute! Cała nasza matuszka Rosja gnije”.
W październiku 1916 roku spadły ulewne deszcze, co zaniepokoiło Krawkowa. „Doktor Tołczenow, któremu zleciłem dokonanie oceny warunków sanitarnych na pierwszej linii, złożył zatrważający raport o fatalnej sytuacji w okopach, z jaką muszą zmagać się nasi żołnierze: w błocie sięgającym po pas, bez schronienia przed złą pogodą, bez ciepłej odzieży, gorącej strawy lub herbaty”. Dwa tygodnie później napisał: „Otrzymaliśmy uzupełnienia, młodych chłopców, samych żółtodziobów. Na drugi dzień wysłano ich do ataku na bagnety . Była to porażająca scena. Wielu z nich, nie chcąc umierać, wołało rozpaczliwie: «Mamo!»”. Władze wojskowe starały się wyciszać wieści o buntach, które były tłumione z całą bezwzględnością.
Tej zimy w Piotrogrodzie rządzących krytykowali już nie tylko liberałowie i lewica. Nawet arcykonserwatywni politycy, tacy jak Wasilij Szulgin, byli zbulwersowani nieodpowiedzialnością bogaczy, obojętnych na fakt, że Rosja ponosiła dwukrotnie większe straty w ludziach niż Niemcy i Austro-Węgry. „I tak oto – pisał z goryczą – tańczymy «ostatnie tango» na przedpiersiach okopów usłanych trupami”. Szulgina do wściekłości doprowadzały plotki i teorie spiskowe krążące po stołecznych salonach, a zwłaszcza „pogłoski o zdradzie”. W szczególności ubodło go szokujące wystąpienie lidera Partii Kadetów Pawła Milukowa podczas posiedzenia Dumy Państwowej 1 listopada**. Wściekłe ataki Milukowa na carskich ministrów zadziwiły obecnych, ponieważ zwykle okazywał on umiarkowanie. Teraz otwarcie potępił „okultystyczne siły walczące na rzecz Niemiec”. Po każdym podanym przez siebie przykładzie niekompetencji władzy, przy aplauzie sali, Milukow zadawał retoryczne pytanie: „A co to jest? Głupota czy zdrada?”.
Wszechobecna korupcja w stolicy szokowała idealistycznych młodych oficerów na froncie. „Powszechnie wiadomo, że wszelkiego rodzaju naciągacze w otoczeniu wielkiej księżnej Marii Pawłowny załatwiają takie rzeczy w zamian za łapówki – pisał młody oficer kawalerii z 7 Armii do swojej narzeczonej, która chciała zapewnić mu bezpieczny przydział na tyłach. – Ale błagam cię, nie przekupuj nikogo. Chcę żyć i umrzeć jako szlachcic”.
Nawet zdecydowanych zwolenników monarchii ogarniała rozpacz. Upór cara wynikał niemal wyłącznie ze słabości charakteru. Po serii frontowych niepowodzeń w 1915 roku, wbrew wszelkim radom, postanowił zastąpić na stanowisku naczelnego dowódcy swojego stryja, niezwykle wysokiego wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza. Wavell uważał wielkiego księcia za „najprzystojniejszego i najbardziej imponującego mężczyznę, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Nie miał wielkiej mocy intelektu ani wiedzy książkowej, ale cechowały go zdrowy rozsądek i siła charakteru”. Jego bratankowi Mikołajowi II niestety brakowało obu tych cech. „Autokracja bez autokraty to straszna rzecz” – zauważył Szulgin.
Jednym z głównych powodów, dla których car zaszył się w kwaterze głównej w Mohylewie, było to, że wolał otaczać się lojalnymi oficerami niż nastawionymi krytycznie politykami. Zarządzanie krajem pozostawił carycy i Rasputinowi, stanowczo odmówił powołania rządu złożonego z posłów do Dumy. Jednak jego obecność w Stawce pozostała czysto symboliczna, a jego świta dbała o to, by wszelkie wycieczki na front starannie zaaranżowano.
„Szef sztabu generała Dołgowa opowiedział nam przy kolacji, bez krzty ironii, jak wyglądały przygotowania do wizyty cara – zanotował w swoim dzienniku dr Krawkow. – Z okopów ściągnięto wszystkich żołnierzy, wydano im nowiutkie mundury i oporządzenie. Artylerzystom wydano rozkaz otwarcia ognia w momencie, gdy cesarska wizyta będzie się rozpoczynać. W zasadzie, jak to ujął, «zainscenizowano prawdziwą scenę bitwy». Car był zadowolony, wszystkim ładnie podziękował, a nasz dzielny wojak za udaną inscenizację został odznaczony Krzyżem św. Jerzego”.
Zimą 1916 roku nikt w Mohylewie nie odważył się powiedzieć carowi o plotkach zasłyszanych w Piotrogrodzie. Po stolicy krążyły pamflety, takie jak _Przygody Griszki_, sugerujące, że Rasputin urządza orgie z carycą, a nawet jej córkami. Te pornograficzne fantazje przypominały inne tego typu brednie rozpuszczane ponad sto lat wcześniej w Paryżu na temat Marii Antoniny i księżnej de Lamballe. Siłą rzeczy takie groteskowe historyjki uczyniły z Rasputina, domniemanego lubieżnego chłopskiego hulaki, coś w rodzaju bohatera ludowego.
Zabójstwo Rasputina dokonane 17 grudnia przez księcia Feliksa Jusupowa, wielkiego księcia Dmitrija Pawłowicza i Władimira Puriszkiewicza, jednego z przywódców antysemickiej Czarnej Sotni***, spotęgowało wrażenie, że stolica jest siedliskiem zepsucia moralnego w wydaniu arystokratycznym. Pomysł, aby Jusupow wykorzystał swoją żonę Irinę, urodziwą kuzynkę cara, jako przynętę na chutliwego mnicha, dodał temu dramatycznemu wydarzeniu nutkę pikanterii. Zbiorową wyobraźnię podsycały trudności, jakie mieli spiskowcy z zabiciem Rasputina, którego nie zmogły zatrute ciastka i potrzeba było kilku strzałów z rewolweru, by go dobić, a następnie z pozbyciem się jego ogromnego ciała, które ostatecznie wrzucono do przerębla pod mostem.
Rasputin, car i caryca.
Książę i księżna Jusupowowie.
Głęboki cynizm, który zapanował na tyłach, wytworzył niebezpieczną apatię. Pewien oficer nazwiskiem Fiedulenko, powracający z frontu, został przez swojego pułkownika zaproszony na obiad. „Obok nas siedziało dwóch oficerów gwardii – wspominał później. – Zaczęli rozmawiać o Rasputinie; byłem wstrząśnięty ich rozmową”. Powtarzali plotki o carycy i Rasputinie, mówili, że car to słabeusz. „Kiedy potem wracałem z pułkownikiem do Oranienbaumu, zapytałem, jak to możliwe, że przyzwala się na rozpowszechnianie plugawych kalumnii, dlaczego nikt nie utemperuje takich młodzików szkalujących swojego monarchę. Wszak rozmawiali po rosyjsku przy kelnerach, którzy mogli to wszystko słyszeć”. Pułkownik machnął ręką z rezygnacją. „Ach – westchnął. – Upadek już się zaczął. Nadchodzą straszne czasy”. Doktor Krawkow nie miał żadnych wątpliwości: „Niezależnie od wyniku wojny będzie rewolucja”.
* Jeden pud to nieco ponad 16 kg .
** Partia Konstytucyjno-Demokratyczna (KD), potocznie nazywana Partią Kadetów, była liberalnym ugrupowaniem centrowym obejmującym zarówno umiarkowanych monarchistów, jak i republikanów. Założona przez Milukowa w 1905 roku, cieszyła się poparciem głównie wśród środowisk akademickich, przedstawicieli zawodów prawniczych i bardziej oświeconej klasy średniej, w tym Żydów, gdyż wspierała ich emancypację.
*** Czarna Sotnia to potoczna nazwa działających w Rosji na początku XX wieku skrajnie reakcyjnych organizacji monarchistycznych, nacjonalistycznych i antysemickich wspierających absolutyzm carski.ROZDZIAŁ 3
Upadek dwugłowego orła
luty–marzec 1917
Wtorek 28 lutego był kolejnym pogodnym dniem. „Tłumy ludzi wyległy na ulice – pisał Prokofiew. – Nie było tramwajów ani dorożek, więc wypełniali całą szerokość ulicy. Wszędzie mnóstwo czerwonych kokard”. Uliczni sprzedawcy, zarówno w Piotrogrodzie, jak i w Moskwie, robili świetny interes, sprzedając czerwone perkalowe kokardy po pięć kopiejek za sztukę. „Sprzedały się w ciągu kilku minut – pisał przyszły czerwonogwardzista przebywający w Moskwie. – Co zamożniejsi sprawili sobie kokardy o rozmiarach serwetki. Ale mówiono im: «Nie wywyższajcie się, teraz jest równość i braterstwo!»”.
Nad Fontanką Prokofiew „ujrzał wielkie ognisko, którego płomienie sięgały na wysokość pierwszego piętra. Do ognia wrzucano połamane ramy okienne, które upadały z głośnym hukiem, a w ślad za nimi szły na stos wszelkiego rodzaju przedmioty gospodarstwa domowego i meble zielona kanapa, obrusy, szafy pełne dokumentów. Plądrowano domy szefów policji okręgowej . Szafy zrobiły na mnie szczególnie silne wrażenie, bo powoli przewalały się przez parapet, po czym ciężko upadały na bruk, prosto w płomienie. Gniew tłumu wzbierał. Słychać było okrzyki: «Krwiopijca! Nasza krew!»”.
Próba zebrania lojalnych sił z różnych jednostek stacjonujących w gmachu Admiralicji i Pałacu Zimowym zakończyła się niepowodzeniem. Chabałow musiał przyznać sam przed sobą, że nie jest w stanie zaprowadzić porządku w mieście. W odpowiedzi na zapytanie Stawki przyznał, że ze 180-tysięcznego garnizonu może liczyć co najwyżej na cztery kompanie gwardyjskiej piechoty, pięć szwadronów kawalerii i dwie baterie artylerii. Nie oznaczało to, że cała reszta przyłączyła się do rewolucji. Większość żołnierzy odmówiła wykonania rozkazów swoich oficerów, ale powstrzymała się od czynnego buntu. Żołnierska brać wolała przyłączyć się do grabieży i pijaństwa.
Mitowi „bezkrwawej rewolucji” przeczyły dane o ofiarach śmiertelnych – blisko 1500 zabitych i 6000 rannych po obu stronach w samej tylko stolicy. Walki zakończyły się szturmem na hotel Astoria, gdzie wielu generałów i oficerów szukało schronienia, tylko po to, by znaleźć się w potrzasku po tym, jak policyjni snajperzy na dachu sprowokowali tłum.
We wtorek 28 lutego we wczesnych godzinach rannych pociąg cesarski opuścił Mohylew. Aby nie opóźniać generała Iwanowa, nie jechał on bezpośrednią drogą do Carskiego Sioła. W rezultacie, gdy następnej nocy kolejarze zablokowali linię, pociąg carski musiał skierować się do Pskowa, gdzie sztab Frontu Północnego, dowodzonego przez generała Nikołaja Ruzskiego, dysponował aparatem juzowym* zapewniającym łączność z Mohylewem.
Car zafrasował się na wieść, że buntownicy zajęli Gatczynę i Ługę na zachód od Carskiego Sioła. „Co za pech!” – zapisał w swoim dzienniku 1 marca. „Nie sposób dotrzeć do Carskiego, ale moje serce i myśli są tam cały czas. Jakże bolesne musi być dla mojej biednej Alix to, że została tam sama podczas tych wszystkich wydarzeń! Niech Bóg ma nas w swojej opiece!”. Generał Ruzski, który nie miał wielkiego szacunku dla rodziny cesarskiej i jej popleczników, nie zamierzał pocieszać monarchy. Perorował o konieczności uznania prymatu Dumy i nakłaniał go do abdykacji.
Carski rozkaz dla księcia Golicyna, nakazujący zwołanie Dumy, przyniósł 27 lutego skutek odwrotny od zamierzonego. Zdenerwowany Rodzianko, nie chcąc, aby w próżni władzy radykałowie z lewicy zdominowali jego Blok Postępowy, uznał, że nie ma innego wyjścia, jak tylko przewodzić poprzez bunt. Partie zostały zwołane na sesję po tym, jak tłumy robotników, inteligentów i żołnierzy zalały ogromny Pałac Taurydzki, spragnione wieści i wskazówek, a nastrój, jaki zapanował, był mieszanką nadziei i strachu. Przegłosowano powstanie Komitetu Tymczasowego Członków Dumy Państwowej dla Przywrócenia Porządku, w skład którego weszło dwunastu członków – dziesięciu z Bloku Postępowego Rodzianki i dwóch socjalistów: Aleksandr Kiereński i gruziński mienszewik Nikoloz Czcheidze.
Znalazłszy się pod presją ludu, Rodzianko i inni liberalno-konserwatywni politycy poczuli się niepewnie, brakowało im wiary w swój samozwańczy autorytet. A przecież wmówili sobie i czołowym generałom w wojsku, że tylko oni stoją pomiędzy uporem cara a totalnym chaosem.
Podczas gdy car tkwił bezczynnie w Pskowie, Komitet Tymczasowy został uznany przez niektórych wojskowych, którzy nazwali go Rządem Tymczasowym. Grupy żołnierzy przybywały do Pałacu Taurydzkiego, by zadeklarować swoją lojalność, a Rodzianko stawał na wysokości zadania, wypowiadając starannie dobrane słowa, po czym honorowany był wiwatami i kolejnym topornym wykonaniem _Marsylianki_. On i jego koledzy czuli się zobowiązani do dalszego odgrywania swoich ról, ponieważ Rada Piotrogrodzka, powołana do życia po raz pierwszy w czasie rewolucji 1905 roku, dwa dni wcześniej wznowiła działalność po tym, jak zrewoltowani żołnierze uwolnili przywódców ruchu robotniczego więzionych w twierdzy pietropawłowskiej. Późnym wieczorem tego samego dnia w Pałacu Taurydzkim ukonstytuował się również Komitet Wykonawczy Rady Piotrogrodzkiej, czyli _ispolnitelnyj komitet_, znany pod skrótem Ispołkom. Carski symbol dwugłowego orła zastąpiono dualistyczną formą rządów. „Tak. Wymyśliliśmy coś dwugłowego – zauważył gorzko arcykonserwatysta Wasilij Szulgin – ale na pewno nie jest to orzeł”.
We wczesnych godzinach rannych 2 marca generał Ruzski w Pskowie rozpoczął w imieniu cara negocjacje telegraficzne z Rodzianką. Trwały one cztery godziny. Rodzianko przypomniał Ruzskiemu wszystkie te razy, kiedy to w ciągu ostatnich dwóch i pół roku ostrzegał cara o zagrożeniach dla monarchii. „Nienawiść do dynastii przybrała skrajne rozmiary” – oznajmił. Jedyną szansą na uratowanie kraju przed wojną domową miała być „abdykacja na rzecz syna pod regencją Michała Aleksandrowicza”, młodszego brata cara, postaci ciut bardziej atrakcyjnej, wierzącego w monarchię konstytucyjną. Rodzianko ostrzegał też, że wysłanie oddziałów generała Iwanowa „tylko doleje oliwy do ognia”. Na szczęście Iwanow nigdy nie dotarł do Piotrogrodu.
Próbując pomóc Ruzskiemu w przekonaniu cara, generał Łukomski, adiutant generalny w Mohylewie, namówił generała Aleksiejewa do rozesłania do wszystkich pozostałych głównodowodzących frontami, jak również dowódców Floty Bałtyckiej i Czarnomorskiej depeszy z zapytaniem o ich opinię. Aleksiejew przystał na to, bo obawiał się, że bunt w Piotrogrodzie rozprzestrzeni się na jednostki frontowe i wróg to wykorzysta. Generałowie Ewert, Brusiłow i wujek cara, wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, wszyscy odpowiedzieli w podobny sposób, wyrażając swoją lojalność i oddanie wobec Mikołaja II i jego rodziny, ale błagając go o natychmiastową abdykację na rzecz carewicza, jak to sugerował Rodzianko. Generał Sacharow, głównodowodzący na froncie rumuńskim w Jassach, uchylił się od odpowiedzi, każąc wyłączyć aparat Hughesa. Łukomski wpadł we wściekłość, gdy się o tym dowiedział. Sacharow, przymuszony do wyrażenia swojej opinii, koniecznie chciał najpierw zobaczyć odpowiedzi innych naczelnych dowódców**.
Sacharow określił zachowanie Rodzianki jako „kryminalne i odrażające”, a propozycję abdykacji jako „obrzydliwą”. „Jestem pewien, że to nie naród rosyjski wymyślił tę karę, lecz mała grupa kryminalistów mieniących się Dumą Państwową, którzy perfidnie wykorzystali nadarzającą się sposobność, by osiągnąć swoje nikczemne cele”. Po czym dodał: „Jako lojalny poddany Jego Cesarskiej Wysokości, czuję się zobowiązany ze łzami w oczach powiedzieć, że decyzja o przyjęciu wymienionych warunków może okazać się najmniej bolesna dla kraju”. Sacharow rzecz jasna mógł wtedy być pijany.
Generał Ruzski w końcu mógł wrócić do cara oczekującego na wieści w niebiesko-złotym pociągu cesarskim. Po kilkuminutowym zastanowieniu car, zapoznawszy się z opinią swoich generałów, których szanował w przeciwieństwie do polityków (tymi gardził), zgodził się abdykować. Powiadomiono o tym Stawkę w Mohylewie i poproszono o przysłanie proponowanego projektu aktu abdykacji.
Kiedy kilka godzin później kwatera główna w Pskowie zapowiedziała, że wkrótce przetelegrafuje biuletyn carski, w którym ogłoszona zostanie abdykacja, wszyscy oficerowie sztabowi w Mohylewie stłoczyli się wokół aparatu juzowego. Pułkownik Tichobrazow spisywał tekst słowo po słowie, ale nagle uderzyło go szokujące odstępstwo od wersji roboczej. „Nie chcąc rozstawać się z naszym ukochanym synem, przekazujemy następstwo tronu naszemu bratu, wielkiemu księciu Michałowi Aleksandrowiczowi”.
Tichobrazow natychmiast zażądał weryfikacji. W 1797 roku car Paweł I wprowadził prawo sukcesyjne, które nie pozwalało suwerenowi na taką elastyczność. Psków potwierdził, że zdanie jest prawidłowe. Tichobrazow już miał zamiar ponowić pytanie, ale stojący tuż za nim wielki książę Sergiusz Michajłowicz spokojnie powiedział mu, że do żadnej pomyłki nie doszło. Nie dziwił się, że jego kuzyn nie zniósłby rozłąki z cierpiącym na hemofilię Aleksym.
Tego wieczoru car przekazał poprawiony biuletyn dwóm przybyłym z Piotrogrodu członkom Tymczasowego Komitetu Dumy, Aleksandrowi Guczkowowi i Wasilijowi Szulginowi. Pociąg cesarski wyruszył w drogę powrotną do Mohylewa o 1.00 w nocy 3 marca. „Opuszczałem Psków z ciężkim sercem zważywszy na to, co właśnie przeżyłem – zanotował w swoim dzienniku car. – Wokół kłamstwo, zdrada i tchórzostwo!”. Guczkow i Szulgin po przeczytaniu poprawionego aktu abdykacji byli zbulwersowani, ale nic nie mogli w tej sprawie zrobić.
Zmiana zdania Mikołaja w sprawie sukcesji wywołała konsternację w Piotrogrodzie. Rodzianko sądził, że udało mu się już przekonać socjalistów z Komitetu Wykonawczego do zaakceptowania abdykacji na rzecz młodego carewicza, z wielkim księciem Michałem Aleksandrowiczem jako regentem. Wiadomość, że młodszy brat cara, a przy tym popularny dowódca wojskowy, może zostać samowładcą, spadła na rewolucjonistów w Pałacu Taurydzkim jak grom z jasnego nieba***. Przerażała ich perspektywa natychmiastowego odwetu, podczas gdy liberałowie obawiali się chaosu, a nawet wojny domowej. Wielu ludzi mogło się nawet skłaniać ku pomysłowi z chorowitym chłopcem w roli monarchy konstytucyjnego, ale taka zmiana zostałaby raczej odebrana jako krok wstecz w kierunku autokracji.
Kiedy któryś z kadetów z wysokości galerii w Sali Katarzyny**** obwieścił, że car abdykuje na rzecz swojego syna Aleksego, wywołało to oburzenie zgromadzonych, czego nie omieszkał odnotować pewien przyszły przywódca bolszewicki: „Zamiast entuzjastycznego okrzyku «Urrrra!», na który zapewne liczył mówca z Partii Kadetów, z gardeł setek żołnierzy wyrwał się jednogłośny okrzyk protestu: «Precz z Romanowami! Niech żyje demokratyczna republika!»”.
Rodzianko i większość członków Komitetu Tymczasowego Dumy, ogarnięci paniką, uważali, że muszą przekonać do abdykacji także carskiego brata, który wciąż nie wiedział, że został carem Michałem II. Mikołaj, który zwykł troszczyć się tylko o żonę i dzieci, nie pofatygował się, by go o tym fakcie powiadomić. Tylko Pawieł Milukow wciąż jeszcze wierzył, że monarchia musi zostać zachowana w jakiejś formie.
Wczesnym rankiem w piątek, gdy Mikołaj wracał pociągiem do Mohylewa, członkowie Komitetu Tymczasowego, spędziwszy bezsenną noc w Dumie, dowiedzieli się, że wielki książę Michał Aleksandrowicz jest w pobliżu. Zatrzymał się w apartamentach księżnej Putiatiny przy ulicy Milionowej 12. Kiereński, nowy minister sprawiedliwości, zadzwonił do niego i późnym rankiem Rodzianko, książę Lwow, minister spraw zagranicznych Milukow i Kiereński siedzieli już w fotelach naprzeciwko wielkiego księcia, który przyglądał się im z ciekawością. Byli nieogoleni i zdenerwowani, by nie powiedzieć przestraszeni. Kiereński i Rodzianko, spodziewając się wściekłego tłumu dobijającego się do drzwi, chcieli natychmiastowej abdykacji. Z kolei Milukow nadal przekonywał, że zerwanie z carską strukturą państwową postawi Rząd Tymczasowy w trudnej sytuacji do czasu przeprowadzenia wyborów.
W końcu Michał Aleksandrowicz przerwał tę burzliwą wymianę zdań i powiedział, że chciałby naradzić się z Rodzianką i księciem Lwowem. Już na osobności w innym pokoju wielki książę zapytał, czy mogą go o czymś zapewnić. Czy w razie gdyby zrzekł się tronu, Rząd Tymczasowy będzie w stanie przywrócić porządek i kontynuować wojnę? I czy są pewni, że wybory do Zgromadzenia Ustawodawczego nie zostaną zablokowane przez Radę Piotrogrodzką? Lwow i Rodzianko w obu przypadkach odpowiedzieli twierdząco.
Kiedy wrócili do salonu, atmosfera od razu się rozluźniła, ponieważ po minach Rodzianki i Lwowa widać było, że wielki książę zgodził się abdykować. Teraz należało tylko obmyślić odpowiednią formułę manifestu abdykacyjnego, co wcale nie było takie proste, ponieważ obecni nie mogli zagwarantować, że wielki książę jest zgodnie z prawem carem Michałem, a nawet on w tych okolicznościach sprzeciwiał się użyciu słowa „abdykacja”.
Księżna Putiatina zaprosiła zgromadzonych na obiad, a w tym czasie wezwano ekspertów prawnych. Musieli oni zmierzyć się z niekonstytucyjną deklaracją cara o abdykacji na rzecz brata, a nie syna. Pod wieczór Władimir Nabokow, ojciec przyszłego powieściopisarza, w ścisłej współpracy z wielkim księciem, który dobrze go znał, wymyślił eleganckie rozwiązanie. Pierwszą rzeczą, na którą niechętny sukcesor nalegał, było odstąpienie od standardowej formuły: „My z Bożej łaski, Michał II, Cesarz i Autokrata całej Rosji”. Wolał nadać swojemu oświadczeniu mniej formalny charakter.
Ogromny ciężar został złożony na moje barki z woli mojego brata, który przekazał mi cesarski tron Rosji w czasie bezprzykładnej wojny i masowych niepokojów.
Natchniony tą samą myślą, którą żyje naród, że najwyższym dobrem jest pomyślność naszej Ojczyzny, podjąłem stanowczą decyzję objęcia najwyższej władzy tylko w przypadku, gdyby taka okazała się wola naszego wielkiego narodu, który w narodowym referendum, ustami swych przedstawicieli w Zgromadzeniu Konstytucyjnym, zadecydować ma o formie rządów i o nowej konstytucji Państwa Rosyjskiego.
Z tego powodu, błagając Boga, aby udzielił mi błogosławieństwa, proszę wszystkich obywateli Rosji o podporządkowanie się Rządowi Tymczasowemu, powołanemu z inicjatywy Dumy Państwowej i obdarzonego pełnią władzy, do czasu aż Zgromadzenie Konstytucyjne, zwołane możliwie najszybciej na zasadzie powszechnego, bezpośredniego, równego i tajnego głosowania, decyzją dotyczącą formy rządów da wyraz woli ludu.
Michał
Po tym jak jeszcze tego samego wieczora generał Aleksiejew pokazał Mikołajowi ów tekst, były car zanotował w swoim dzienniku: „Wygląda na to, że Misza abdykował. Kończy swój manifest apelem o rozpisanie w ciągu sześciu miesięcy wyborów do Konstytuanty. Bóg jeden wie, kto mu podsunął pomysł podpisania się pod takim bezeceństwem”.
Tymczasem politycy i juryści zaangażowani tego dnia w negocjacje wyrażali podziw dla Michała Aleksandrowicza za to, jak się zachował. Może nie był bardziej inteligentny niż jego starszy brat, ale na pewno nie cechował go fatalny w skutkach upór. Być może przemknęło im przez myśl, że sprawy mogłyby potoczyć się inaczej, gdyby urodził się przed Mikołajem.
* Aparat juzowy – aparat telegraficzny systemu Hughesa automatycznie zapisujący treść wiadomości, przodek dalekopisu .
** Admirał Kołczak, głównodowodzący Floty Czarnomorskiej, również nie odpowiedział, być może dlatego, że był wtedy w Batumi, a nie w Sewastopolu. Krewny cara wielki książę Mikołaj Mikołajewicz prowadził tam z nim negocjacje i uznał go za „pod każdym względem trudnego” we współpracy. Kołczak odpowiedział Aleksiejewowi po przyjeździe do Tyflisu.
*** Podczas ofensywy Brusiłowa w 1916 roku wielki książę Michał Aleksandrowicz dowodził Kaukaską Dywizją Kawalerii, tzw. Dziką Dywizją, w której służyli Ingusze, Czeczeni, Dagestańczycy, Tatarzy, Czerkiesi i przedstawiciele innych ludów Kaukazu.
**** Największa sala w Pałacu Taurydzkim, w której obradowała Duma Państwowa .Przypisy
Przedmowa
1 CAC-CHAR 1/3/20–21.
2 _Ibid_.
3 C. Vanderbilt Balsan, _The Glitter and the Gold_, Maidstone 1973, s. 125.
4 CAC-CHAR 1/3/20–21.
5 WiR, s. 13.
6 _Ibid_., s. 11.
7 _Ibid_., s. 4.
8 Teffi (N. Łochwicka), _Rasputin and Other Ironies_, London 2016, s. 75.
9 NZ-UT, No. 35, 30.05.1917.
10 2 Armia, RGVIA 7789/2/28.
11 A. Puszkin, _Córka kapitana_, przeł. T. Stępniewski, Warszawa 1975, s. 61.
12 Cyt. za: Charlotte Hobson (ed.), M.E. Saltykov-Shchedrin, _The History of a Town_, London 2016, s. xiii.
13 D. Smith, _Former People: The Last Days of the Russian Aristocracy_, New York 2012, s. 35.
14 NZ-UT, No. 35, 30.05.1917.
1. Samobójstwo Europy 1912–1916
1 Maksym Gorki, NZ-UT, No. 4, 22.04.1917.
2 Mobilizacja i kryzys lipcowy por. D. Lieven, _Towards the Flame_, London 2015, s. 313–342.
3 A.K. Wildman, _The End of the Russian Imperial Army_, vol. 1, Princeton, NJ, 1980, s. 113.
4 NZ-UT No. 4 22.04.1917.
5 W.P. Krawkow, 14.05.1916, _Wielikaja wojna biez retuszi: Zapiski korpusnowo wraczia_, Moskwa 2014, s. 222.
6 RGVIA 2067/1/2932/228.
7 RGVIA, 2067/1/2931/465.
8 RGVIA 2031/2/533/38.
9 Krawkow, _op. cit._, s. 202–203.
10 Gimnazjalistki w Odessie, RGVIA 12067/1/ 2935/348–9.
11 _Ibid._
12 RGVIA 2007/1/26/170.
13 Krawkow, 14.05.16, _op. cit._, s. 243.
14 Krawkow, 11.10.16, _op. cit._, s. 268.
15 Krawkow, _op. cit._, s. 272.
16 V.V. Shulgin, _Days of the Russian Revolution – Memoirs from the Right_, Gulf Breeze, FL, 1990 s. 51.
17 _Ibid_., s. 53–54.
18 S. McMeekin, _The Russian Revolution_, London 2018, s. 78–79.
19 RGVIA 2067/1/2937/172.
20 WiR, 47.
21 Shulgin, _op. cit._, s. 69.
22 Krawkow, _op. cit._, s. 204.
23 V.B. Shklovsky, _Sentimental Journey_, Ithaca, NY, 1984, s. 8–9.
24 V.V. Fedulenko, HIA 2001C59.
25 Krawkow, _op. cit._, s. 277.
2. Rewolucja lutowa styczeń–marzec 1917
1 D.N. Tikhobrazov, BA-CU 4078150.
2 300 tysięcy robotników w Piotrogrodzie, K.I. Globachev, BA-CU 4077547.
3 M.F. Skorodumov Michael Blinov collection, HIA 2003C39 9/12.
4 Praporszczycy, P. Kenez, _A Profile of the Pre-Revolutionary Officer Corps_, „California Slavic Studies”, vol. 7, 1973, 147; A.K. Wildman, _The End of the Russian Imperial Army_, vol. 1, Princeton, NJ, 1980, s. 100–102.
5 M. Paléologue, _Le crépuscule des Tsars_, Paris 2007, s. 556.
6 _Ibid_., s. 557.
7 _Ibid_., s. 562–563.
8 G. Buchanan, _My Mission to Russia_, vol. 2, London 1923, s. 44.
9 _Ibid._, s. 47.
10 _Ibid_., s. 564.
11 Shultz, ASF-ARLM 1/R-145, s. 129.
12 Około 57 tysięcy wagonów, Paléologue, _op. cit._, s. 586.
13 Globachev, BA-CU 4077547, s. 16.
14 _Ibid._
15 V. Shklovsky, _A Sentimental Journey: Memoirs 1917–1922_, Ithaca, NY, 1984, s. 7–9.
16 Międzynarodowy Dzień Kobiet, zob. R. Goldberg Ruthchild, _Women and Gender in 1917_, „Slavic Review”, Fall 2017, vol. 76, no. 3, s. 694–702.
17 Anonim, ASF-ARLM E-100, 1/1/310/ 3.
18 S. Prokofiew, _Dniewnik_, 24.02.1917, Moskwa 2002.
19 Cyt. za Richard Pipes, _Rewolucja rosyjska_, przeł. Tadeusz Szafar, Magnum, Warszawa 2006, s. 275.
20 L. de Robien, _Journal d’un diplomate en Russie, 1917–1918_, Paris 1967, s. 10.
21 _Ibid._
22 _Ibid._, s. 12.
23 Bunt Pawłowskiego Pułku Gwardii, Globachev, BA-CU 4077547.
24 Robien, _op. cit._, s. 11.
25 V. Zenzinov. _Iz żizni rewolucjoniera_, Paris 1919, s. 11.
26 V. Nabokov, _Pamięci, przemów,_ _Autobiografia_ _raz jeszcze_, przeł. Anna Kołyszko, Muza, Warszawa 2004, s. 71.
27 Protopopow i Rasputin, Paléologue, _op. cit._, s. 587.
28 Robien, _op. cit._, s. 13.
29 _Ibid_., s. 14.
30 A. Wildman, _The End of the Russian Imperial Army_, vol. 1, Princeton, NJ, 1980, s. 143.
31 Tikhobrazov, BA-CU 4078150.
32 Cyt za: Pipes, _op. cit._, s. 282.
33 S. Prokofiew, _op. cit_.
34 B. Moynahan, _Comrades 1917_, London 1992, s. 95.
35 _Ibid_., s. 201.
36 Shklovsky, _op. cit._, s. 188.
37 J.-C. Buisson (red.), _Journal intime de Nicholas II_, Paris 2018, s. 57.
38 Globachev, BA-CU 4077547.
39 _Ibid_.
40 Tikhobrazov, BA-CU 4078150.
3. Upadek dwugłowego orła luty–marzec 1917
1 S. Prokofiew, _Dniewnik_, 28.02.1917, Moskwa 2002.
2 E.E. Dune, BA-CU 4077481.
3 S. Prokofiew, _op. cit._, 28.02.1917.
4 K westionariusz Stawki, A. Wildman, _The End of the Russian Imperial Army_, vol. 1, Princeton, NJ, 1980, s. 153–154.
5 J.-C. Buisson (red.), _Journal intime de Nicholas II_, Paris 2018, s. 58.
6 V.V. Shulgin, _Days of the Russian Revolution: Memoirs from the Right, 1905–1917_, Gulf Breeze, FL, 1990, s. 129.
7 Tikhobrazov, BA-CU 4078150.
8 _Ibid._
9 _Ibid._
10 Buisson, _op. cit._, s. 59.
11 F. Raskolnikow, _Kronsztad i Piter w 1917 godu_, Moskwa 2017, i. 1.
12 Cyt. za: D. Crawford, „The Last Tsar” T. Brenton (red.), _Historically Inevitable? Turning points of the Russian Revolution_, London 2016, s. 88; por. też Pipes, _op. cit._, s. 319–320.
13 Buisson, _op. cit._, s. 59.
4. Od autokracji do chaosu marzec–kwiecień 1917
1 Prokofiew, _Dniewnik_, 1.03.1917, Moskwa 2002.
2 Cyt. za: H. Rappaport, _Caught in the Revolution_, New York 2017, s. 99.
3 A.I. Bojarczikow, _Wospominanja_, Moskwa 2002, s. 39.
4 Wlk. ks. Andrzej Włodzimierzowicz, GARF 650/1/55/83–154.
5 V.V. Shulgin, _Days of the Russian Revolution: Memoirs from the Right, 1905–1917_, Gulf Breeze, FL, 1990, s. 135.
6 W. Zenzinow, _Iz żizni rewolucjoniera_, Paris 1919, s. 39.
7 Anonim, ASF-ARLM E-100, 1/1/310/12.
8 _Ibid_.
9 Shulgin, _op. cit._, s. 119.
10 Cyt. za: Pipes, _Rewolucja rosyjska_, s. 303; Globachev, BA-CU 4077547.
11 E. Iaroslavskaia-Markon, _Revoltée_, Paris 2017, s. 28.
12 Dziennik Jeleny Lakier, BA-CU 4077740.
13 Krawkow, _Wielikaja wojna biez retuszi: Zapiski korpusnowo wraczia_, Moskwa 2014, s. 295.
14 Wlk. ks. Andrzej Włodzimierzowicz, GARF 650/1/55/83–154.
15 Tikhobrazov, BA-CU 4078150.
16 K. Paustovsky, _The Story of a Life_, New York 1964, s. 464.
17 A. Oriesznikow, _Dniewnik_, 1.03.1917, Moskwa 2010, s. 108.
18 Paustovsky, _op. cit._, s. 489.
19 K mdr Oliver Locker-Lampson, RNAS Armoured Car Division, CAC-CHAR 2/95/2–36.
20 Krawkow, _op. cit._, s. 297.
21 Cyt. za: Wildman, _op. cit._, vol. 1, s. 242.
22 Tikhobrazov, BA-CU 4078150.
23 Liczba dezercji w efekcie wydania _prikazu_ nr 1, WiR, 14; zob. też Wildman, _op. cit._, vol. 1, s. 368, n64.
24 M. Kulik, Kubański Sbornik, No. 6, 22/9/2015, ASF-ARML.
25 Maj Gen V.N. v. Dreier, BA-CU 4077478, s. 317–318.
26 Locker-Lampson, CAC-CHAR 2/95/2–36.
27 Wildman, _op. cit._, vol. 1, s. 211.
28 Locker-Lampson, CAC-CHAR 2/95/2–36.
29 E. Mawdsley, _The Russian Revolution and the Baltic Fleet_, London 1978, s. 16.
30 _Ibid._, s. 1.
31 F. Raskolnikow, _Kronsztad i Piter w 1917 godu_, Moskwa 2017, vol. 2, s. 1.
32 Lakier, BA-CU 4077740.
33 Makhonin, BA-CU 4077787.