- nowość
- promocja
- W empik go
Róża Luksemburg - ebook
Róża Luksemburg - ebook
Róża Luksemburg jest po Marii Skłodowskiej-Curie najbardziej znaną na świecie Polką. Ikoną pacyfizmu, internacjonalizmu i demokratycznego socjalizmu. W Polsce niemal każdy kojarzy jej nazwisko, ale niewielu wie, kim była naprawdę.
Ostatnie lata XIX wieku. Po studiach w Zurychu Róża przeprowadza się do Berlina, gdzie bije serce ówczesnej socjaldemokracji. Jest młodą kobietą, Żydówką i osobą z niepełnosprawnością. Ale już kilka lat później stanie się jedną z głównych postaci największej na świecie partii socjalistycznej. Wszechstronnie wykształcona i uzdolniona retorycznie, nie obawia się krytykować tych, którzy wygodnie rozparli się w fotelach działaczy partyjnych i związkowych i nie dążą do rewolucyjnej zmiany.
Z burzliwej biografii Róży wyłania się portret osoby „myślącej w poprzek”, która nie pasowała ani do tradycyjnej żydowskiej rodziny, ani do ról społecznych wyznaczanych kobietom, ani do sztywnych ram ideologii. Która przekraczała wszelkie bariery w dążeniu do emancypacji i walczyła o zniesienie tych barier dla innych. Cała jej działalność wynikała z głęboko zakorzenionego poczucia sprawiedliwości, z wyczulenia na wszelkie formy opresji, dyskryminacji, wyzysku, na cudze cierpienie – nie tylko ludzkie, ale i zwierzęce.
W życiu Róży jest wszystko, czego można oczekiwać od porywającej opowieści: szlachetne pobudki i czarne charaktery, konflikt i wspólna sprawa, wielka historia, miłość i śmierć – i tajemnica.
Kategoria: | Biografie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68226-72-0 |
Rozmiar pliku: | 5,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kupcy po stronie ojca, rabini po stronie matki • Drogi asymilacji: żydowskie oświecenie, imiona polskie, kultura niemiecka • Zamość, miasto idealne • Utracona fortuna dziadka • Interesy ojca • Poezja warszawskiego podwórka • Edukacja Róży
Ani przed Różą, ani po niej – nie było w tej rodzinie rewolucjonistów. Byli kupcy, przemysłowcy, rabini, lekarze i adwokaci. Rabini po stronie matki, kupcy i przemysłowcy raczej po stronie ojca. Z każdym kolejnym pokoleniem mniej było kupców, więcej za to lekarzy i prawników.
Nazwisko, jak to u polskich Żydów, zapisywano różnie: Luxenberg, Luxenburg, jednej kuzynce zdarzyło się nawet: Luxembourg. Rodzice Róży używali pisowni „Luxenburg”, tak samo jeden z jej braci i siostra. Dwóch innych rodzonych braci pisało jednak „Luxemburg”. Odkąd wyjechała na studia do Zurychu, Róża zapisywała nazwisko przez „m”, co jej siostra odnotowała w liście z wyczuwalną dezaprobatą. Tak jednak zostało i dziś po polsku nie pisze się o niej inaczej niż Róża Luksemburg. Współcześni jej polemiści używali czasem formy podkreślającej panieństwo – Luksemburżanka.
Choć tak wiele już napisano biografii Róży, w tak wielu różnych językach, losy jej rodziny odtworzyli dopiero w ostatnich latach niemiecki badacz Holger Politt i polski historyk Krzysztof Pilawski. Dzięki ich kwerendzie w archiwach warszawskich i zamojskich wiemy, że kupiecka rodzina ojca pod koniec XIX wieku weszła na drogę asymilacji. W roku 1854 dziadek Róży pod aktem kupna domu w Zamościu podpisał się jeszcze alfabetem hebrajskim. Wszyscy jego synowie używali w dokumentach alfabetu łacińskiego. Dawali też dzieciom polskie imiona – powtarzają się: Jan, Jerzy i Stanisław, Helena i Halina.
Z korespondencji rodzinnej wiemy, że dziadkowie Róży byli religijni, jedli koszernie i rozmawiali ze sobą w jidysz. Jej rodzice już tylko obchodzili żydowskie święta. Dwóch braci ojca się ochrzciło, ich groby można znaleźć na warszawskim cmentarzu ewangelickim. Chrzest przyjęło także dwóch braci Róży: Mikołaj i Maksymilian. Reszta rodziny pisała w dokumentach: wyznanie – mojżeszowe, narodowość – polska. Nie była to pusta formuła. Krzysztof Pilawski i Holger Politt piszą w książce Rosa Luxemburg: Spurensuche, że bratanek Róży Jerzy Luxenburg walczył w Legionach Piłsudskiego, a w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku dosłużył się stopnia kapitana. W ostatnim pokoleniu, które dorosło przed Zagładą, był reprezentant Polski w piłce nożnej Jan Luxenburg. Nazwisko chirurga Józefa Edwarda Luxenburga – innego bratanka Róży – można znaleźć w warszawskiej Katedrze Polowej Wojska Polskiego na tablicy, poświęconej w 2002 roku przez biskupa Sławoja Leszka Głódzia, wśród oficerów polskiej armii zamordowanych w Katyniu.
Inaczej było po stronie matki. Urodzony w 1680 roku w Krakowie praprapradziadek Róży Jakub Joszua Falk był jednym z najwybitniejszych talmudystów swojej epoki, rabinem kolejno we Lwowie, Berlinie, Metzu, Frankfurcie nad Menem i Wormacji. Jego księga Penei Jehoszua do dziś jest przedmiotem studiów talmudycznych w niektórych jesziwach. Jego europejską sławę przypomniał w roku 1889 dwutygodnik „Ojczyzna” po śmierci wujka Róży, Bernarda Löwensteina.
Wuj Bernard był we Lwowie rabinem reformowanej synagogi Tempel, głęboko przekonanym, że religijność żydowska może wyrażać się w formach, językach i duchu kultury europejskiej. Daleki tak od polskiej kultury, jak i od żydowskiej ortodoksji, Bernard Löwenstein czuł się związany z kulturą niemiecką. Był w tym języku znakomitym mówcą, pisał wiersze i przekładał poezję hebrajską na niemiecki. Podczas studiów talmudycznych w Berlinie chodził w wolnych chwilach na wykłady ojca niemieckiej historiografii Leopolda von Rankego i seminaria filozoficzne Friedricha von Schellinga.
Rodzice Róży, Lina i Edward Luxenburgowie
Znając jego talent retoryczny, społeczność żydowska dwukrotnie powierzała mu misje dyplomatyczne do cesarza Franciszka Józefa. W kwietniu 1866 roku na czele delegacji galicyjskich Żydów Bernard Löwenstein apelował o równouprawnienie obywateli w konstytucji monarchii austro-węgierskiej, co rok później stało się faktem. W czerwcu 1882 zaniósł cesarzowi prośbę o pomoc dla ofiar pogromów, które ogarnęły Rosję po zamachu na cara Aleksandra II. Krakowski „Czas” donosił, że rabin Löwenstein na lwowskim dworcu kolejowym żegnał wtedy kilkuset żydowskich uchodźców z Rosji, wyruszających w podróż do Ameryki.
Religijna i rozmiłowana w literaturze była także jego młodsza siostra Lina, matka Róży Luksemburg. Urodzona w roku 1835 w Międzyrzecu Podlaskim córka zamożnego kupca Izaaka Löwensteina „uważała Biblię (obok Schillera) za źródło wszelkiej mądrości” – jak to ujęła Róża w liście z więzienia do przyjaciółki Soni Liebknecht w maju 1917 roku. Co ciekawe, matka czytała Biblię w tłumaczeniu niemieckim, ale obok Schillera trzymała na stoliku Mickiewicza, którego „wysoko ceniła i dla jego poezji, i charakteru”. Wiemy to z listu od rodziny pisanego krótko po śmierci matki w roku 1897.
Nie wiemy, kiedy ta refleksyjna, wykształcona kobieta wyszła za mąż za kupca Edwarda Luxenburga, którego do Międzyrzeca zaprowadziły pewnie interesy. Około roku 1850 zamieszkała z nim w Zamościu w domu teścia Abrahama, wdowca z siódemką dzieci. Wkrótce teść poślubił jej starszą siostrę Amalię Löwenstein; ta urodziła mu jeszcze trójkę.
Kamienica przy ulicy Ogrodowej 45 (dziś: Kościuszki 7a) w Zamościu – faktyczne miejsce urodzenia Róży
Najpierw rodzina Luxenburgów zajmowała dwupiętrową kamieniczkę przy Rynku Wielkim pod numerem 16, obok renesansowego ratusza. Kamieniczka nie należała do Abrahama, tylko do kupca Głogowskiego, który winien był Luxenburgom 750 rubli srebrem. W 1853 roku Głogowski dług spłacił, a Abraham kupił sobie za 825 rubli własny dom na Ogrodowej 45 – blisko murów, z ogrodem, warzywnikiem i sadem o powierzchni 6 arów. Pod dachem tego domu mieszkało dziesięcioro dzieci Abrahama i piątka dzieci Edwarda, ojciec i syn Luxenburgowie oraz ich żony – dwie rodzone siostry.
W roku 1849 pokój w tym domu wynajęła warszawianka Paulina Wilkońska, która w Zamościu odwiedzała uwięzionego tam męża. W książce Moje wspomnienia o życiu towarzyskim na prowincji w Kongresówce Wilkońska pisała: „Dom z dwóch stron otaczał ogród, w którym wielkie były grusze, jabłonie, agrest, porzeczki – trawa i kwiatków nieco. Mnie wydawał się uroczym”. Zamość, w którym spędziła wiele tygodni, nie przypadł jednak do serca Wilkońskiej: „Miasto kiedyś musiało być ładne, w stylu włoskim budowane – dziś zrujnowane, zszarzane, zżydowione, zabłocone”.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------SPIS ŹRÓDEŁ ILUSTRACJI
s. 12: tablica w zbiorach Muzeum Zamojskiego w Zamościu / fot. Krzysztof Szwej
s. 19: Bundesarchiv, sygn. BildY 10-140-1688-00
s. 21: w zbiorach Muzeum Zamojskiego w Zamościu
Wydawnictwo Marginesy dołożyło należytej staranności w rozumieniu art. 335 par. 2 kodeksu cywilnego w celu odnalezienia aktualnych dysponentów autorskich praw majątkowych do zdjęć opublikowanych w książce. Z uwagi na to, że przed oddaniem niniejszej książki do druku nie odnaleziono niektórych autorów zdjęć, Wydawnictwo Marginesy zobowiązuje się do wypłacenia stosownego wynagrodzenia z tytułu wykorzystania zdjęć aktualnym dysponentom autorskich praw majątkowych niezwłocznie po ich zgłoszeniu do Wydawnictwa Marginesy.