- promocja
Rozgrzeszenie - ebook
Rozgrzeszenie - ebook
Freya i Huldar stają przed nowym wyzwaniem. Dramatyczna walka z czasem przypomni Freyi lata, które usiłowała dotąd wymazać z pamięci…
O tej zbrodni policja dowie się tak jak wszyscy inni – ze Snapchata. Na ekranach telefonów zobaczą przerażoną nastolatkę błagającą o wybaczenie. Gdy ją znajdą, będzie już za późno…
Huldar, oficer policji, i Freyja, dziecięca psycholog, łączą siły, by rozwiązać kolejną sprawę. Przesłuchując przyjaciół zamordowanej nastolatki, szybko odkrywają, że Stella wcale nie była niewiniątkiem, jak powszechnie sądzono – ale kto mógł jej nienawidzić tak bardzo, by chcieć zabić?
Wkrótce scenariusz się powtarza – w mediach społecznościowych pojawiają się wiadomości od kolejnego nastolatka przepraszającego za swoje winy. Freyja i Huldar są pewni jednego: to jeszcze nie koniec. Zwłaszcza że przy pierwszej ofierze znaleziono kartkę z cyfrą 2. Czy Egill, zaginiony nastolatek, to ofiara numer 1? A może to ktoś inny wciąż czeka, by go odnaleźć? Rozpoczyna się walka z czasem, której finału nie spodziewa się chyba nikt…
„Mocna i trzymająca w napięciu powieść o ponurym zjawisku społecznym”. Sunday Times
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66512-36-8 |
Rozmiar pliku: | 1 000 B |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Potrzebujemy większego monitora. – Jeden z funkcjonariuszy w końcu głośno powiedział to, o czym myślała cała grupa zebrana w sali odpraw. Odkąd zaczęli oglądać nagranie, wszyscy wisieli na krawędzi krzeseł, wyciągając głowy ku śmiesznie małemu wyświetlaczowi, na którym oglądali zapis z kamer monitoringu.
Usadowiona na stole Erla, która była najbliżej ekranu, rozejrzała się poirytowana.
– Skoncentruj się. Nagranie jest tak gówniane, że większy monitor niewiele pomoże. Ale jeśli strasznie ci zależy, to możesz napisać wniosek i wrzucić do skrzynki na sugestie dla dowództwa.
Mężczyzna nie odpowiedział, a Huldar już dobrze wiedział dlaczego: Erla rzadko zachowywała spokój, gdy ktoś z jej zespołu odważył się odpyskować. Jako szef była niezła, ale średnio przyjemna w relacjach międzyludzkich. Huldar ani przez chwilę nie przypuszczał, że prośba o lepszy monitor w sali odpraw trafi do skrzynki na sugestie dla dowództwa. Wszyscy doskonale wiedzieli, że ta skrzynka jest cmentarzyskiem dla skarg i wniosków.
– Patrzcie na to cholerstwo. – Erla wróciła do nagrania. – O, tutaj. Ten wycięty z kartonu duch czy cokolwiek to jest.
Wszystkie oczy wbiły się w róg ekranu zdominowany przez ekspozycję reklamową. Dziewczyna przechodziła tamtędy chwilę wcześniej, zatrzymała się obok kartonowej postaci, porobiła kilka min do telefonu, pstryknęła selfie i zniknęła z kadru. Zdaniem Erli wtedy ostatni raz pojawiła się na nagraniach w pozycji pionowej. Kamer monitoringu nie było ani w podziemiu, gdzie znajdowały się toalety, ani przy schodach, które do toalet prowadziły. Sądząc po godzinie zapisanej na monitoringu i filmikach wideo wysłanych z telefonu dziewczyny, musiała wtedy zmierzać właśnie do toalety.
Zza kartonowej reklamy ktoś wysunął głowę i jak na komendę wszyscy obecni pochylili się do przodu, żeby lepiej widzieć. Na pewno to sprawca. Jakość nagrania była kiepska, jak uprzedzała Erla, szybko jednak się okazało, że nie ma to większego znaczenia, ponieważ mężczyzny nie dałoby się rozpoznać nawet w jakości HD. Miał na sobie obszerną ciemną kurtkę z kapturem, który naciągnął na głowę, twarz zakrył maską Dartha Vadera, nogawki ciemnych spodni wsunął w czarne kamasze, dłonie zaś zakrył ciemnymi rękawiczkami. Po chwili zniknął z kadru, podążając w tym samym kierunku co Stella.
– Mamy go. Ukrył się za tą idiotyczną reklamą i czekał tam na dziewczynę. – Erla włączyła pauzę. Siedzieli, wpatrując się w kartonowego ducha i pusty hol. – Przynajmniej jednego możemy być pewni: gdy wchodził, nie miał na twarzy tej cholernej maski. – Erla podniosła się i stanęła naprzeciwko nich. – To nie będzie łatwe. Obsługa kina poinformowała, że wczoraj sprzedali ponad tysiąc sześćset biletów. Otworzyli o czternastej, jak co niedziela, ale nie wiadomo, o której sprawca wszedł do budynku. Mógł przyjść na pierwszy seans i czekać w ukryciu aż do zamknięcia, niekoniecznie za tym kartonowym duchem. Trzeba przejrzeć wszystkie nagrania od otwarcia kina, żeby ustalić ramy czasowe.
Wszyscy, z Huldarem włącznie, spuścili głowy, wznosząc w duchu błagania, żeby nie padło na nich. Z miejsca, gdzie stała Erla, musieli wyglądać jak banda dzieciaków znieruchomiałych podczas zabawy w zaczarowanego berka.
– Ktoś musi też przeanalizować sprzedaż biletów. Ludzie niezbyt często chodzą do kina sami, trzeba więc sporządzić listę tych, którzy kupili w kasie jeden bilet. Jeśli ustalimy, o której przyszedł, możemy zawęzić listę do tych, którzy kupili bilet mniej więcej o tej porze. Wtedy go dopadniemy. Oczywiście jeśli zapłacił kartą, bo jeśli gotówką, to jesteśmy w czarnej dupie.
– Mógł kupić bilet w sieci. Wcześniej. – Jak zwykle Gudlaugur się zaczerwienił, gdy tylko skończył mówić. Siedział obok Huldara, który z aprobatą pokiwał głową. Tworzyli nieformalny dwuosobowy zespół, siedzieli biurko w biurko w tej samej części pozbawionego ścianek działowych biura i zwykle dostawali te same zadania. Był czas, kiedy Huldar wolałby pracować z bardziej doświadczonym detektywem, ale nauczył się doceniać zalety młodego kolegi. Gudlaugur miał trafne spostrzeżenia, jeśli na chwilę zapominał o swojej nieśmiałości i niskiej samoocenie. – No bo… bilety sprzedają nie tylko na miejscu. No i… pomyślałem…
Gdy Gudlaugur zaczął się plątać, Huldar podjął:
– Jeśli napastnik kupił bilety online, mógł wziąć dwa, dla zmyłki. Musiał sobie zdawać sprawę, że sprawdzimy nabywców biletów, zwłaszcza pojedynczych. Ale w sieci mógł płacić tylko kartą, czyli plus dla nas, chociaż dopiero w przyszłości, bo najpierw musimy wytypować nazwiska potencjalnych sprawców.
Erla nie przestała marszczyć brwi. Mówiąc, zwracała się do Gudlaugura, nie do niego. Nie zaskoczyło to Huldara, bo relacje między nimi pozostawały napięte, odkąd obydwoje stanęli przed komisją dyscyplinarną, gdy Erli postawiono zarzut, że molestowała go seksualnie. Wprawdzie sprawę umorzono, ale obydwojgu pozostał niesmak. Od tamtego czasu Erla zachowywała się, jakby Huldar nie istniał. Nigdy nie patrzyła w jego kierunku, a odzywała się do niego tylko wówczas, gdy nie dało się tego uniknąć. Huldar nie miał pojęcia, czy kieruje nią obawa, że ich relacje znów zostaną niewłaściwie zinterpretowane, czy po prostu go nie znosi. On też nie najlepiej wspominał postępowanie przed tą komisją, chociaż z perspektywy czasu uważał, że się opłaciło. Uwolniło go od osobistych konsekwencji tego, że poszedł z nią do łóżka. Czułby się bardzo niezręcznie, tłumacząc jej, że ich wspólna noc była jednak pomyłką.
Erla nachmurzyła się jeszcze bardziej.
– Wiem, że bilety można kupić w sieci. Miałam na myśli listę nabywców z uwzględnieniem sprzedaży online. Ale jeśli sprawca nie jest skończonym pojebem, to zapłacił gotówką. Będziemy pracować z takim założeniem, chociaż płatności online też oczywiście sprawdzimy. Zadowolony? – Wzrok Erli wbił się w Gudlaugura, który tylko skinął głową, wijąc się na krześle. – Doskonale. Jeśli nie, możesz tu podejść i przejąć prowadzenie odprawy.
Zarechotali wszyscy oprócz Huldara. Erla nawet się nie uśmiechnęła. Sięgnęła po pilota, wybrała kolejne nagranie i znów wcisnęła „Play”.
– Tutaj wychodzi z budynku. Jak sami za chwilę zobaczycie, jest raczej mało prawdopodobne, że szukamy żywej ofiary.
Na ekranie pojawił się kolejny obraz. Tym razem patrzyli na szklane drzwi. Huldar rozpoznał wyjście ewakuacyjne używane głównie podczas przerw przez palaczy takich jak on. Mina funkcjonariusza, który wcześniej obejrzał nagrania razem z Erlą, nie wróżyła nic dobrego.
W kadr, obrócona tyłem do kamery, weszła ubrana na ciemno sylwetka, ciągnąc za kostkę bezwładne ciało Stelli. Ramiona dziewczyny wlekły się po podłodze nad jej głową, jakby obejmując wachlarz długich włosów. Podwinięty sweter odsłaniał goły brzuch i fragment stanika. Mężczyzna zatrzymał się przed wyjściem i wypuścił nogę z uchwytu, a ta opadła ciężko na podłogę. Najwyraźniej zamierzał podnieść duży stalowy pręt zabezpieczający drzwi, ale się zawahał, po czym spojrzał na Stellę.
– Chwileczkę! – krzyknął ktoś w pierwszym rzędzie. – Zobaczcie, poruszyła się!
Erla znów włączyła pauzę. Wcześniej jej twarz wydawała się ponura, ale teraz wyglądała naprawdę marnie.
– Przypuszczamy, że dziewczyna jęknęła. Może odzyskiwała przytomność, a może to były drgawki przedśmiertne. Zresztą nieważne co. Oglądajcie.
Wznowiła odtwarzanie. Wszyscy obecni wstrzymali oddech, gdy mężczyzna podszedł bliżej i trącił leżącą prawą stopą. Odsłonięty brzuch Stelli zadrżał jakby od skurczu, a palce jednej dłoni się zacisnęły. Mężczyzna rozejrzał się, lustrując otoczenie, po czym ruszył prosto do wiszącej na ścianie gaśnicy, zdjął ją z uchwytu i wrócił do dziewczyny.
– O kurwa! – Huldar miał gdzieś, że zaklął. Całą uwagę skupiał na tym, żeby nie odwrócić wzroku. Obok niego Gudlaugur zmrużył oczy, zostawiając między powiekami cieniutkie szparki, ale patrzył, jak mężczyzna podnosi ciężki cylinder i z rozmachem uderza nim w głowę swojej ofiary. Ciałem dziewczyny wstrząsnął silny spazm, potem już się nie poruszyła.
Mężczyzna otworzył drzwi, ponownie chwycił ciało za kostkę i wywlókł je na zewnątrz, gdzie przystanął na chwilę, żeby pomachać do kamery CCTV, a po chwili zniknął w śnieżycy razem ze zwłokami.
Zostały za nim otwarte drzwi i ciemna plama na podłodze.
Gudlaugur wstał od komputera i przeczesał palcami swoje jasne włosy.
– Napiję się kawy. Też chcesz? – Był blady, wręcz ziemisty, ale Huldar go za to nie winił. On sam miał za sobą wiele lat służby, ale też źle znosił brutalność i morderstwa ze szczególnym okrucieństwem. Niektórzy policjanci się uodporniali, inni nie przyzwyczajali się nigdy. Czas miał pokazać, do której z tych grup należy Gudlaugur.
– Tak, proszę. Czarną. – W zasadzie przydałoby mu się coś mocniejszego.
Gudlaugur nie ruszył się jednak z miejsca. Może on też wolałby wypić co innego.
– Myślisz, że to był przypadkowy atak?
– Sprawca prawdopodobnie ją znał, sądząc po tym, jak kazał jej prosić o wybaczenie. Ale niczego nie można przyjmować za pewnik. Może po prostu źle go obsłużyła w bufecie. – Huldar nie musiał tego wyjaśniać: Gudlaugur też widział przerażające snapy wysłane z telefonu Stelli do wszystkich, którzy ją obserwowali. Erla pokazała je członkom swojego zespołu po zakończeniu prezentacji nagrań kamer monitoringu. Na kilku krótkich filmikach Stella przepraszała, zrezygnowana i zdesperowana, choć można było tylko zgadywać za co.
Na ostatnim filmiku, którego Huldar wolałby nie oglądać, sprawca raz za razem uderzał głową Stelli w muszlę klozetową. Przez chwilę widać było dłoń trzymającą ofiarę za włosy. Na szczęście rozdzielczość była jeszcze gorsza od tej na zapisie monitoringu, ponieważ oglądali nagranie filmów odtwarzanych na wyświetlaczach telefonów komórkowych. Policja musiała skorzystać z takiej metody, bo aplikacja nie pozwalała na zapisanie snapów, które się obejrzało. Podjęto wysiłki, żeby pozyskać nagrania w pełnej rozdzielczości od właściciela komunikatora, firmy Snap Inc. Ale słaba jakość obrazu nie łagodziła przeszywających krzyków i jęków ofiary, które z każdą chwilą słabły, aż w końcu ucichły. Nie było mowy, żeby Huldar zgłosił się do oglądania oryginalnych filmów, gdy w końcu dostaną do nich dostęp.
Wcześniej niewiele wiedział o tej aplikacji. Jeśli dobrze zrozumiał wprowadzenie, którego wysłuchali, każdy snap, na przykład wiadomości wysyłane z telefonu Stelli, mógł być odtworzony dwukrotnie przez każdego odbiorcę, po obejrzeniu zaś przez wszystkich ulegał zniszczeniu, jeśli więc ktoś chciał zobaczyć otrzymaną wiadomość po raz drugi, musiał to zrobić natychmiast, ponieważ potem plik znikał na zawsze i nie istniał dosłownie żaden sposób, żeby go odzyskać, nawet gdy sprawa dotyczyła śledztwa policyjnego albo względów bezpieczeństwa państwa. Policja po prostu miała szczęście, że tak wielu obserwujących otrzymało wiadomości wysłane z telefonu Stelli. Jeszcze tej samej nocy funkcjonariusze odnaleźli kilkoro jej znajomych i tym z nich, którzy obserwowali ją na Snapie, zarekwirowali telefony. Gdyby wszyscy obserwujący Stellę odebrali wiadomości, film zniknąłby bezpowrotnie. Telefon Stelli jeszcze się nie odnalazł. Nie było po nim śladu w sieci, więc policjanci założyli, że sprawca się go pozbył. Wydawał się zbyt sprytny, żeby zatrzymać komórkę, a co dopiero ją włączać i ryzykować, że zostanie namierzony.
– Jak myślisz, co czuł jej chłopak, oglądając tę wiadomość? – Gudlaugur nadal się nie ruszył z miejsca. Najwyraźniej zapomniał o kawie.
– Chyba się załamał. Ale trudno się dziwić, że jest w szoku. – Młody człowiek był w drodze po Stellę, gdy odebrał pierwszą wiadomość. Obejrzał ją, stojąc na czerwonym świetle, i uznał za kiepski żart. Potem pomyślał, że może Stella go zdradziła i postanowiła w ten sposób przeprosić, chociaż nie potrafił odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego poszła w tym celu do toalety.
Gdy przyszedł ostatni snap, chłopak uznał, że to nie głupi żart ani przeprosiny. Dojeżdżał już wtedy do kina, więc zamiast tracić czas na wzywanie policji, resztę drogi przejechał jak szalony, wyskoczył z auta i zaczął się dobijać do drzwi frontowych. Ustalenia policji wskazywały, że o tej porze sprawca opuścił już budynek przez drzwi pożarowe. Potem chłopak obszedł kino, żeby poszukać innego wejścia. Znalazł otwarte drzwi, zobaczył ślady krwi i natychmiast wezwał pomoc.
Gudlaugur stanął tyłem do Huldara, żeby wyjrzeć przez okno. Nie było na co patrzeć: tylko szare niebo wiszące nad równie szarym miastem. Gruba warstwa białego puchu pozostawiona w Rejkiawiku przez wczorajszą śnieżycę zamieniała się w brązową breję pod kołami aut w porannym szczycie. Przygnębiony widokiem znów się odwrócił przodem do kolegi.
– Czym mogła sobie zasłużyć na coś takiego?
– Niczym – odpowiedział Huldar beznamiętnie. – Nic nie usprawiedliwia czegoś takiego. Miała zaledwie szesnaście lat. – O tym jednak Gudlaugur dobrze wiedział. – Ale i tak musimy ustalić motyw. Im szybciej zaczniemy analizować jej życie, tym szybciej mamy szansę się do niego dogrzebać. – Sięgnął po myszkę, gotów wrócić do pracy. Dostali za zadanie sprawdzić przeszłość ofiary. Nie był to może najciekawszy przydział, ale z całą pewnością lepszy od towarzyszenia Erli podczas rozmowy z rodzicami dziewczyny. Gdy chwilę wcześniej zauważył, że podążają w kierunku małej sali zebrań, pośpiesznie spuścił oczy. Nie on jeden. Matka Stelli przyciskała do piersi laptop swojej córki niczym tarczę, którą chciała się osłonić przed kolejnymi ciosami.
Teraz ten laptop leżał na jego biurku i czekał, aż Huldar się zapozna z jego zawartością. Jakże się różnił od służbowego sprzętu policjantów, najczęściej czarnego: biały, ozdobiony naklejanymi biedronkami. Komputer nastoletniej dziewczyny, która ledwie wyszła z okresu dzieciństwa. Rozmowa z jej rodzicami bez wątpienia była przygnębiająca. Stelli jeszcze nie odnaleziono, rodzice musieli więc mieć nadzieję, że mimo wszystko wróci do nich żywa. Jednym z przykrych faktów, które Erla musiała im uświadomić, był ten, że ich córka niemal na pewno nie żyje.
Wzrok Huldara powędrował w kierunku gabinetu Erli, który kiedyś należał do niego, choć ani przez sekundę za nim nie tęsknił. Rodzice Stelli już wyszli, a Erla stała przy szklanej ścianie z założonymi rękami i tą samą nieustępliwą miną, którą wcześniej miała podczas odprawy. Ich spojrzenia się spotkały dosłownie na ułamek sekundy, po czym zaraz czmychnęły w bok.
Gudlaugur tego nie zauważył. Wydawał się tak samo zaabsorbowany jak Huldar, choć z innego powodu. W końcu westchnął ciężko i zebrał się, żeby pójść po kawę, najpierw jednak zadał pytanie, ewidentnie nie oczekując odpowiedzi:
– Dlaczego on zabrał ze sobą jej ciało, do jasnej cholery? Próbuję znaleźć jakiś powód, ale niczego nie potrafię wymyślić.
Nie on jeden próbował.