Rozmowy z egzorcystami - ebook
Rozmowy z egzorcystami - ebook
Zbiór wywiadów z egzorcystami z Polski, Włoch, Wielkiej Brytanii i Argentyny, opatrzony wstępem ks. prof. Aleksandra Posackiego. Wśród poruszanych tematów znalazły się między innymi zagadnienia: stanów opętania i zniewolenia demonicznego, obecności magii i okultyzmu we współczesnej kulturze masowej, modlitw o uwolnienie i uzdrowienie, obciążeń międzypokoleniowych.
Książka jest zbiorem wywiadów z egzorcystami z Polski, Włoch, Wielkiej Brytanii i Argentyny, uzupełnionych i poszerzonych w stosunku do publikowanych na łamach „Miesięcznika Egzorcysta”. Stanowi niepowtarzalne kompendium wiedzy na temat zagrożeń duchowych naszych czasów. Wśród poruszanych tematów znalazły się między innymi zagadnienia: stanów opętania i zniewolenia demonicznego, obecności magii i okultyzmu we współczesnej kulturze masowej, modlitw o uwolnienie i uzdrowienie, obciążeń międzypokoleniowych. Książka została opatrzona wstępem ks. prof. Aleksandra Posackiego, będącym dopełnieniem wyłaniającego się z rozmów obrazu duchowego współczesności o wyniki badań i obserwacji poczynionych praz Autora w Kazachstanie.
Kategoria: | Wywiad |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-64789-01-4 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Prezentujemy Czytelnikowi polskiemu Rozmowy z egzorcystami, pierwszą książkę z serii „Biblioteka Miesięcznika Egzorcysta”. Zebrane tu wywiady są wyrazem znaków czasu, ale także współczesnych kontrowersji i zamętu w sferze rzeczywistości religijnych i duchowych. Jest to zarazem znak odbudowywania całościowego widzenia rzeczywistości – takiego, który nie redukowałby teologii i duchowości opartej na Objawieniu.
Nowy paradygmat?
Paradygmat to model całościowej interpretacji świata, uwzględniający różne nauki i metody takiej interpretacji. Poszukiwanie nowego paradygmatu – również w nauce – oznacza, że doszliśmy do granicy. Pęka w szwach stary model psychologii oraz model naturalistycznego i redukcyjnego humanizmu. Pojawiają się fakty i problemy, a przede wszystkim ludzie, których doświadczenia i cierpienia nie mieszczą się w gorsecie uproszczonego materialistycznego humanizmu, przybierającego dziś charakter pragmatyczny i technokratyczny.
Prezentowane wywiady z egzorcystami obrazują ten problem i sygnalizują powrót do dawnej, całościowej, nieredukcyjnej wiedzy duchowej, uwzględniającej powagę i tajemnicę rzeczywistości zła. Ten powrót jest zarazem czymś nowym, gdy uwzględnia współczesną ludzką wiedzę. Pojawiają się następujące, wcześniej zaniedbane, tematy:
1. problem powagi i tajemnicy zła (w tym teologicznego związku – w pewnej mierze – rzeczywistości zła czy grzechu z chorobą)1;
2. problem istnienia i oddziaływania magii, istniejącej w różnych formach i obecnej w różnych kulturach od wieków2;
3. problem istnienia i oddziaływania innych form okultyzmu: spirytyzmu, wróżbiarstwa i okultystycznego uzdrowicielstwa3.
Dowodzi to faktu, iż wyzwalamy się z okowów redukcjonizmu rozpowszechnionego od czasów oświecenia w cywilizacji zachodniej. W teologii odżywa w końcu problem rozeznawania duchowego i walki duchowej…
Współczesne podważanie powagi i tajemnicy Zła
Binarny charakter Dobra i Zła w aspekcie moralnym (a nie ontologicznym – jak w manicheizmie), opartym na wolności bytów stworzonych, jest podstawą duchowości i etyki chrześcijańskiej (wszystkich wyznań), ale też – co należy podkreślić – żydowskiej i muzułmańskiej. Podważanie takiego charakteru Zła jest zamachem na powagę i tajemnicę Zła.
Binarny charakter, czyli dwoistość moralną Dobra i Zła (której nie należy mylić z dualizmem), od lat (a nawet od wieków) podważają na gruncie zarówno ideologii, jak i społeczno-politycznej praktyki:
1. ideologia gnozy i opartego na niej ezoteryzmu, bractw tajemnych, masonerii, neognozy, czyli teozofii, antropozofii, a dziś New Age – zarówno w teorii, jak i w praktyce4;
2. postmodernizm (współpracujący często z New Age)5;
3. ideologia gender, która koresponduje w dużej mierze z ideologią postmodernizmu w kulturze.
Pojawiają się jednak w tym kontekście nieoczekiwane paradoksy:
1. New Age dopuszcza realizm świata duchowego (w tym świata duchów), ale traktuje go optymistycznie – poza możliwością grzechu. Czasami mówi się jedynie o błędach w sztuce, możliwości „ataku energetycznego” czy innych problemów, jednak są one interpretowane naturalistycznie i psychologicznie.
2. Postmodernizm, obalając każdy dogmatyzm, w tym scjentystyczny dogmatyzm naukowy (czy raczej pseudonaukowy, gdyż nauka nadużyła tu swoich kompetencji), robi miejsce dla innych sposobów poznawania rzeczywistości (P. Feyerabend), takich jak doświadczenie duchowe czy rozeznawanie duchowe – w kontekście walki duchowej o serce ludzkie.
Współczesne zainteresowanie światem duchowym
Problem realnego istnienia świata duchowego i walki duchowej pojawił się wcześniej tam, gdzie okultyzm rozwijał się bez żadnych ograniczeń (np. w Brazylii) i gdzie w związku z tym psychologowie łatwiej dopuszczają możliwość istnienia duchów.
Tematyka duchowości pojawia się dziś w centrum zainteresowania częściej niż tematyka religii, która kojarzona jest bardziej ideologicznie, politycznie czy instytucjonalnie6. Dotyczy to szczególnie ludzi młodych, również łatwiej ulegających wpływom sekt i okultyzmu7. Wśród zniewolonych duchowo jest – jak się wydaje – najwięcej młodych, z łatwością otwierających się na różne eksperymenty duchowe8.
Sprzyja temu masowy, rozpowszechniany w popkulturze powrót gnozy i magii (M. Introvigne). Te prądy duchowe wyraźnie zastępują religię z jej otwartością na sacrum. Uderzają też w tradycje etyczne i ascetyczne wielkich religii. Zarówno gnoza, jak i magia – z czysto religioznawczego punktu widzenia – nie uznają wyższości sacrum, ale mają tendencję do manipulacji nim9.
Z teologicznego punktu widzenia natomiast gnoza jest matką wszystkich herezji, które są jakby destrukcyjnym „wirusem” umysłu i ludzkiego ducha. Magia natomiast to grzech przeciwko Pierwszemu Przykazaniu Dekalogu, ze wszystkimi konsekwencjami dla tak poważnej i niebezpiecznej duchowo transgresji…
Za swoistą formę neognozy można uznać ruch New Age czy różne formy tzw. nowej religijności, które cechuje synkretyzm religijny i indywidualizm. Ujęcie gnostyczne wykazuje dystans, a niekiedy nawet wrogość wobec religii instytucjonalnych głoszących naukę o historycznym objawieniu (np. chrześcijaństwo czy islam) i zbawieniu przychodzącym z zewnątrz (jak większość religii).
Gnoza ogłasza zbawienie przez wewnętrzne oświecenie i subiektywną samoświadomość (swoiste samozbawienie). Wyraża ją także gnostyczna skłonność do ubóstwiania jaźni człowieka, wiązania jej z „kosmicznymi”, „boskimi" energiami. Niebezpieczna jest tu nie tylko teoria. Główne zagrożenie czai się w okultystycznych praktykach duchowo-inicjacyjnych, które dotyczą terapii i uzdrowień10.
Znaczenie demonologii i rozeznawania duchowego w dialogu ekumenicznym, międzyreligijnym i międzykulturowym (uniwersalnym)
Obecnie pracuję jako misjonarz i badacz religii, sekt i prądów duchowych w Rosji i Azji Centralnej. Spotykam się poprzez studia naukowe i pracę duszpasterską zarówno z „cywilizacją prawosławną”, jak i „cywilizacją islamską”(według nomenklatury słynnego kulturologa S.P. Huntingtona. Są to „cywilizacje sakralne”. Można jeszcze dodać „cywilizację żydowską” (według klasyfikacji F. Konecznego także zaliczaną do sakralnych)12.
Wszystkie te cywilizacje przyjmują dwubiegunowy podział na sacrum i profanum oraz zanurzony w tym kontekście podział Dobra i Zła, a w konsekwencji – powagę moralną i duchową (religijną) tej klasyfikacji. Wokół niej organizują życie codzienne swoich społeczności. „Cywilizacja łacińska” (F. Koneczny), choć nie jest „cywilizacją sakralną”, także respektuje te podziały.
W misjologii należy w tym kontekście rozróżniać pomiędzy kulturą a kultem. Oznacza to, że nie wszystko podlega inkulturacji. Dialog międzyreligijny dotyczy religii niechrześcijańskich, otwartych na sacrum, a nie magii, która jest manipulacją sacrum i antyewangelizacją13.
Demonologia – mówiąca o rzeczywistości profanicznej – jawi się w tym kontekście jako ważna część teologii i realna rzeczywistość duchowa w dialogu ekumenicznym, międzyreligijnym i międzykulturowym (uniwersalnym).
Podam znaczący przykład, który cytowałem na niejednym sympozjum naukowym. Podczas gdy wielu katolików wydaje się błąkać w gąszczu wciąż tych samych wątpliwości, przedstawiciele prawosławnych ośrodków badań nowych ruchów religijnych i kultów destrukcyjnych (z Grecji, Rosji, Cypru, Serbii, Bułgarii, Polski, Czech i Słowacji, Białorusi, Ukrainy oraz Krety) wydali wspólne oświadczenie o społecznych, medycznych, duchowych i duszpasterskich aspektach New Age, podkreślając obecne w newage’owej ideologii „błędy teologiczne” oraz „zwodzenie duchowe”, połączone z obecnością złych duchów (6-9 X 2011, Saloniki, Grecja).
Drugi przykład dotyczy islamu – religii, której znajomość wydaje się dziś tak ważna dla dialogu międzyreligijnego i pokoju światowego. Mahomet wierzył w istnienie Szatana i walczył z magią. Wiarę tę przejął ze starotestamentowych apokryfów i apokryficznej Ewangelii Bartłomieja14. To może być podstawą dla międzyreligijnego dialogu – również po to, by pomóc muzułmanom, którzy mają właściwą demonologię, ale nie mają egzorcystów.
Wiara w dobre i złe duchy jest zjawiskiem powszechnym (uniwersalnym) w historii ludzkości. Należy włączyć tu kult przodków lub zmarłych, powszechny w Afryce czy Chinach, a także szamanizm syberyjski, azjatycki albo południowoamerykański.
Jak zauważył Mircea Eliade, to nie Inkwizycja wynalazła czary, magię czy złe duchy. Jest to uniwersalne i wszechobecne doświadczenie ludzkości.
Niebezpieczeństwo grzechu idolatrii i związanej z nim praktyki mediumizmu
Idolatria to grzech serca, pustoszący człowieka od wewnątrz, pozornie bez znaczenia, wyglądający na przesadę „fundamentalistycznej” interpretacji lub na psychologiczną niedojrzałość.
A jednak zarówno Apostołowie, jak i Męczennicy traktowali grzech idolatrii czy bałwochwalstwa jako grzech przeciwko Pierwszemu Przykazaniu i traktowali go zawsze bardzo poważnie15. Męczennicy odmawiali nawet udawania kultu (KKK 2113).
Wierni długo nie otrzymywali odpowiedniego pouczenia odnośnie do tego grzechu w książeczkach przygotowujących do spowiedzi. Pierwsze Przykazanie, mimo iż faktycznie pierwsze i najważniejsze – wedle słów samego Chrystusa – nie otrzymywało odpowiedniego rozjaśnienia, adekwatnej i poważnej interpretacji. Natomiast światowa praktyka egzorcystów wszystkich wyznań bezwzględnie potwierdza, że zasadniczą przyczyną zniewoleń demonicznych jest właśnie przekraczanie Pierwszego Przykazania, szczególnie w kontekście satanizmu (KKK 2113) i okultyzmu (różnych jego form – KKK 2116-2117). Tego tematu najwyższej wagi dotyczą właśnie Rozmowy z egzorcystami.
Mediumizm stanowi ogromne zagrożenie dla zdrowia psychicznego i duchowego. Niesie ze sobą bezpośrednie zagrożenie zniewoleniem demonicznym, z opętaniem diabelskim na czele.
Trzeba to przyjąć do wiadomości, czy się chce, czy nie chce. Jednocześnie należy podkreślić, że spirytyzm i magia – także w formach praktyki mediumizmu – przybierają dziś formy psychologii „motywacyjnej”, poszukującej sukcesu, zdrowia, bogactwa i władzy16.
Z punktu widzenia chrześcijańskiej, islamskiej i buddyjskiej duchowości – w ich pierwotnym i czystym poszukiwaniu duchowej doskonałości i świętości – są to fundamentalne „pokusy duchowe”, zwodzące człowieka na manowce i zagrażające jego zbawieniu wiecznemu. Tym bardziej że tego samego poszukiwano od wieków w tajemnych księgach magii.
Dla skuteczności „sukcesu” zawiązywano spirytystyczne przymierza z duchami, o czym już w Wyznaniach pisał św. Augustyn, który zresztą zainicjował teologię pacta cum demonibus, rozwiniętą następnie przez św. Tomasza z Akwinu17.
Ta psychologia „praktyczna” to często forma pseudonauki, pseudopsychologii. Może być ukrytą formą inicjacji, głębokiego wtajemniczenia w gnostycko-magiczną duchowość, formą mediumicznej „kontrinicjacji”18.
Jak podaje wspomniany dokument prawosławnych Kościołów:
Większość metod i technik alternatywnych „terapii” jest głęboko przepojona fałszywą duchowością i stanowi mieszaninę wschodniego mistycyzmu, magii, szamanizmu i antychrześcijańskich poglądów „New Age”. Używane są metody i techniki, które nie tylko są wątpliwe z punktu widzenia nauki i medycyny akademickiej, ale w dużej mierze teoretycznie i praktycznie bazują na praktykach spirytystycznych. Dlatego ci, którzy uciekają się do takich metod, świadomie lub nieświadomie poświęcają się nauczaniu, które nie jest zgodne z prawosławną wiarą chrześcijańską i oczywiście także jest szkodliwe dla ich zdrowia19.
Egzorcyści katoliccy mają podobne zdanie.
Współczesne znaczenie demonologii i doświadczenia egzorcystów
Ks. Gabriele Nanni i ks. Francesco Bamonte (aktualnie przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów) prezentują głębokie teologicznie, naukowe ujęcie demonologii, oparte ponadto na ich egzorcystycznej praktyce20.
Podobnie wybitny hiszpański egzorcysta, ks. Antonio Fortea, który napisał głęboko teologicznie uzasadnioną Sumę demonologiczną. Można tam odnaleźć dobrze opracowaną teorię, która jest wsparta jego egzorcystyczną praktyką i wieloletnim doświadczeniem, co daje w omawianej dziedzinie głębsze i bardziej wiarygodne rozpoznanie21.
Należy stanowczo podkreślić, że poglądy prof. Nanniego (znakomity i ważny dla duszpasterstwa doktorat z demonologii przetłumaczony na język polski22) – wykładającego na Uniwersytecie Laterańskim w Rzymie – w niczym się nie różnią od poglądów moich czy poglądów polskich egzorcystów, których wypowiedzi tu prezentujemy.
Podobnie gdy chodzi o ks. Bamonte, cieszącego się ogromnym zaufaniem włoskiego episkopatu. Księdza Bamonte znam osobiście i bardzo cenię jego twórczość, dlatego polecam wszystkim kapłanom, by zapoznali się z tym, co napisał (świetna, wydana także w Polsce, książka Maryja i egzorcyzmy23).
Chciałbym w tym kontekście zwrócić uwagę, iż tworzy się na całym świecie (!) pośród egzorcystów różnych chrześcijańskich wyznań konsensus wiedzy duchowej na bazie doświadczenia duchowego, które jest także formą „teologicznego poznania” (o uznanie tego faktu zabiegał wielki teolog René Laurentin, podobnie jak ja członek-ekspert Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów24 – ostatnio spotkaliśmy się w Collevalenza we Włoszech w 2012 roku, gdzie miałem wykład dla 250 egzorcystów z całego świata na temat literatury ezoterycznej25).
Pytania i problemy
Niestety, często kapłani, a nawet biskupi, wykazują rażące niezrozumienie dla omawianych zjawisk; dotyczy to zwłaszcza tych duchownych, którzy studiowali teologię niemiecką, naznaczoną dużym sceptycyzmem wobec interesującej nas dziedziny. Wynika to z jednej strony z braku doświadczeń, które dawałyby orientację w tej materii, a z drugiej – z braku krytycyzmu wobec wspomnianej teologii, jej metodologicznych ograniczeń, a nawet ewidentnych błędów26.
Niezrozumienie bywa tym większe, iż w niektórych dokumentach kościelnych dotyczących ważnych tematów z zakresu duchowości pomijane są często aspekty zagrożeń duchowych, co sprawia wrażenie, że albo one nie istnieją, albo są drugorzędne. Jest to tym ważniejsze, iż sens duszpasterski takich dokumentów polegałby właśnie na zwróceniu uwagi na podobne zagrożenia.
Racje takiego redukcjonizmu mogą być różne. Podam jeden przykład – dokument Watykanu na temat New Age z 2003roku27.Można pominąć fakt, że po ok. 30 latach istnienia ruchu New Age (od początku lat 70. XX w., a niektóre aspekty czy sekty pokrewne dużo wcześniej) ten dokument jest nieco fragmentaryczny jak na ogrom omawianego zjawiska w czasie i przestrzeni28. Jednak nie można nie zauważyć, iż nie będąc dokumentem Kongregacji Nauki Wiary, zabiega o dialogiczny charakter dyskursu i może z tej racji pomija np. istotne w genezie New Age (i niebezpieczne duchowo) motywy „kultu Lucyfera”, zapożyczonego od H. Bławatskiej, czy niebezpieczeństwa duchowe praktyk spirytystyczno-mediumicznych, typowe dla „psychotechnik” New Age, a często kończące się zniewoleniem demonicznym.
Te duchowe zagrożenia znakomicie i źródłowo porusza, a nawet analizuje, dokument Episkopatu Irlandii na temat New Age29.Znalazł się on wprawdzie w bibliografii watykańskiego dokumentu, ale nie jest znany Czytelnikowi polskiemu (ja sam opublikowałem tylko niektóre jego fragmenty)30.
Problem polega na tym, że środowiska liberalnych teologów, pseudoteologów, katolików, w tym osób duchownych – w dobrej wierze, ale często w kontekście krzyczącej ignorancji, a niekiedy arogancji – podważają ciężką i ważną dla dobra ludzi pracę egzorcystów. Ta walka to zresztą nic nowego. Ma ona często podstawy duchowe, psychologiczne i moralne. Uderza w wygodne życie, powierzchowną teologię, karierowiczostwo. Poważną polemiką intelektualną z tymi środowiskami zajmę się na innym miejscu i w innym czasie.
Jako konsultant naukowy i wieloletni animator światowego ruchu egzorcystów serdecznie polecam niniejszą publikację. Czas na misję. Kto nie dojrzał, niech poczeka.
Ks. dr hab. Aleksander Posacki, filozof, teolog, demonolog, członek-ekspert Międzynarodowego Stowarzyszenia Egzorcystów, misjonarz, badacz religii, sekt i prądów duchowych w Rosji i Azji Centralnej, wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym w Karagandzie (Kazachstan)
1A. Posacki, A. Mnich, Duchowość a psychiatria – spór czy porozumienie?, „Horyzonty Wychowania” T. 6, nr 12 (2007), s. 95-113.
2Por. tenże, Realizm duchowy i ontologiczny magii, „W drodze” nr 7(383), 2005, s. 68-84.
3Por. tenże, Okultyzm, magia, demonologia, Kraków 1996; O. Prokop, Medizinischer Okkultismus, Stuttgart 1997.
4Por. J. Pociej, Masonizm, Krzeszowice 2002.
5Por. H. Kiereś, Trzy socjalizmy, Lublin 2000.
6Por. J. Mariański, Religia w społeczeństwie ponowoczesnym, Warszawa 2010, s. 210-225.
7Por. J. Mischo, Okkultismus bei Jugentlichen, Mainz 1991.
8Por. C. Climati, Młodzi i ezoteryzm, Kielce 2001.
9Por. M. Introvigne, Powrót magii, Kraków 2005.
10Por. Guidelines for Evaluating Reiki as an alternative therapy, Committee on Doctrine. United States Conference of Catholic Bishops (25 March 2009); A. Posacki, M. Cholewa, R. Pindel, A. Zwoliński, Reiki, deszcz niebiańskiej energii?, Kraków 1997.
12Por. F. Koneczny, O cywilizację łacińską, Lublin 1996.
13Por. Nota Duszpasterska Konferencji Biskupów Toskanii nt. magii i demonologii, w: A. Posacki, Okultyzm, magia, demonologia, Kraków 1996, s. 111-172; R. Pindel, Magia czy Ewangelia. Konfrontacja głosicieli Ewangelii ze światem magicznym w ujęciu Dziejów Apostolskich, Kraków 2003. Wielu okultystów odwoływało się zresztą do religii Wschodu, ale właśnie w bardziej „magicznej” formie: por. H.P. Blavatsky, Raja Yoga o occultismo, Roma 1981.
14Por. K. Kościelniak, Złe duchy w Biblii i Koranie, Kraków 1999, s. 431-434.
15Por. L. Stachowiak, K. Romaniuk, Bałwochwalstwo, w: Encyklopedia Katolicka, t. I, Lublin 1989.
16Por. A. Posacki, Neospirytyzm i pseudopsychologie, Kraków 2012.
17Por. Św. Tomasz z Akwinu, Opatrzność Boża i magia, Warszawa 1994.
18Por. A. Posacki, Neospirytyzm i pseudopsychologie, Kraków 2012.
19Por. tenże, Nadzwyczajne uzdrowienia, w: A. Muszala (red.), Encyklopedia bioetyki, Radom 2005, s. 304-310.
20Zob. wywiad z ks. G. Nannim w niniejszym opracowaniu.
21Por. A. Fortea, Wywiad z Księdzem Egzorcystą, cz. II, Radom 2012.
22Por. G. Nanni, Palec Boży i władza szatana. Egzorcyzm, Warszawa 2007.
23Por. A. Posacki, Wprowadzenie do wydania polskiego, w: F. Bamonte, Skażenie spirytyzmem, Kraków 2005, s. 5-15.
24Por. R. Laurentin, Jak rozpoznać znak dany przez Boga, Katowice 1996.
25Por. A. Posacki, Harry Potter i okultyzm, Radom 2006.
26Por. tenże, Wprowadzenie do wydania polskiego, w: F.D. Goodman, Egzorcyzmy Anneliese Michel, Gdańsk 2005, s. 7-29.
27Por. Jezus Chrystus dawcą wody żywej – chrześcijańska refleksja na temat New Age, Kraków 2003.
28Por. E. Davis, TechGnoza. Mit, magia, mistycyzm w dobie informacji, Poznań 2002.
29Por. The Irish Theological Commission, A New Age of the Spirit? A Catholic Response to the New Age Phenomenon, Dublin 1994.
30Por. A. Posacki, Psychologia i New Age, Gdańsk 2007.Nigdy nie dyskutuję z demonami
Z ks. prał. Andrzejem Grefkowiczem, egzorcystą archidiecezji warszawskiej, koordynatorem egzorcystów polskich, rozmawiał Artur Winiarczyk
Od kilkunastu lat jest Ksiądz egzorcystą archidiecezji warszawskiej. Jak wyglądały początki tej drogi? Czy dysponował Ksiądz wtedy jakąś wiedzą na ten temat?
Kiedy ja otrzymywałem dekret, nie było kursów. Jedyna forma przygotowania egzorcystów odbywała się na zasadzie mistrz – uczeń. Taką ciągłość zachowali niektórzy egzorcyści włoscy. Natomiast u nas posługa egzorcystów była tylko posługą ad causum, czyli tylko do przypadku, więc trudno było powiedzieć o jakimś doświadczeniu, o tym, że ktoś wprowadzał kogoś w tę posługę. A co dopiero mówić o szkole…
Dzięki ks. Marianowi Piątkowskiemu zostały zainicjowane spotkania ogólnopolskie. Te wspólne spotkania stanowiły pewną formę pomocy i szkolenia. Stawialiśmy pytania, zapraszaliśmy wykładowców z różnych dziedzin: psychologów, psychiatrów, teologów. W ten sposób uzupełnialiśmy braki w wiedzy.
Dla mnie najważniejszym przygotowaniem do posługi egzorcysty były wcześniejsze doświadczenia odnowy charyzmatycznej. Przejście od typowej modlitwy wstawienniczej do modlitwy o uwolnienie było naturalną drogą. Dla księży, którzy nie mają doświadczenia charyzmatycznego, jest to trudniejsze. Posiłkują się litaniami, formułami modlitewnymi; ich posługa jest trochę usztywniona. Wydaje mi się, że jestem w szczęśliwszej sytuacji, czuję się w tym bardziej wolny. Uważam, że charyzmatycy powinni się angażować w posługę uwalniania, jest ona jedną z naszych misji.
Chodzi o angażowanie się świeckich w charakterze pomocników egzorcystów?
Z dużą roztropnością. Nigdy nie wolno porywać się samemu na podejmowanie tego rodzaju posługi, póki nie jest ona potwierdzona autorytetem Kościoła.
Dla egzorcystów posługa świeckich jest nie do przecenienia. Wcale nie dlatego, że potrzeba pomocy, interwencji fizycznej, by kogoś przytrzymać. Najważniejszy aspekt posługi świeckich to modlitwa, rozeznanie, kontynuowanie drogi ewangelizacji, wprowadzanie do środowiska wiary, wyprowadzanie z toksycznego środowiska. Sam egzorcysta nie da rady.
Ilu jest egzorcystów w Polsce?
Ponad stu.
W ciągu kilkunastu lat przybyło kilkudziesięciu…
Pod koniec zeszłego stulecia pojawił się nowy, zreformowany Rytuał, a jego powstanie było sygnałem dla biskupów. Na drugim ogólnopolskim spotkaniu egzorcystów w 1999 roku było nas kilkunastu. Inicjatywy oddolne, np. ks. Piątkowskiego, by zwiększyć tę liczbę, sprawiały, iż kolejni biskupi zaczęli wyznaczać egzorcystów w swoich diecezjach. Ta tendencja rozwijała się dynamicznie. Myślę, że niedługo, po uzupełnieniu braków, wszystko będzie funkcjonować w sposób bardziej stabilny.
Skąd taki szybki wzrost? Pojawiło się nagłe zapotrzebowanie?
Narasta zjawisko uzależnień od złego ducha. Chociaż szamani czy szeptuchy byli zawsze znani, zwłaszcza na wschodzie, nie było przekonania, że to „siarką pachnie”. Dziś wzrasta ilość wróżek, energoterapeutów, homeopatów, nasila się fascynacja religiami Wschodu, wschodnimi sztukami walki, ruch New Age w różnych formach zbiera swoje żniwo – za tym idą konkretne konsekwencje… Jednak narasta także świadomość w Kościele – i w hierarchii, i wśród wiernych – że tego rodzaju zaangażowanie prowadzi do zniewolenia. Stąd większa potrzeba egzorcystów niż kiedyś.
Wszystko to dotyka Pierwszego Przykazania…
Tak, to wszystko wiąże się z Pierwszym Przykazaniem.
Obecnie z łatwością można znaleźć także ogłoszenia świeckich egzorcystów.
Nikt sam nie może się określić jako egzorcysta. Na pewno nie osoba świecka. W Kościele katolickim posługa egzorcysty jest zastrzeżona dla prezbitera, a spośród kapłanów tylko ci, którzy otrzymają specjalne upoważnienie od swojego biskupa, mogą odprawiać egzorcyzm. Nikt się sam nie ogłasza, nikt sam siebie nie namaszcza.
Nawet osoba pełniąca posługę przy modlitwach o uwolnienie potrzebuje potwierdzenia autorytetu Kościoła – choć niekoniecznie biskupa – że może tego rodzaju posługę pełnić. To ktoś z zewnątrz ma potwierdzić i zachęcić do podjęcia tej posługi. Z tym wiąże się fundamentalna postawa: pokora. Jeżeli ktoś sam uważa, że może posługiwać przy takiej modlitwie, to jest pewne, że nie może.
Jeśli zatem spotykamy świeckiego, który twierdzi, że jest egzorcystą, że może „odprowadzić duchy” (typowa w tym kontekście newage’owa terminologia), to z pewnością ta osoba nie jest egzorcystą i trzeba się liczyć z tym, że jej zabiegi mogą się okazać kolejnym przejawem działania złego ducha.
Jednak muszę przyznać, iż sądzę, że nie zawsze ich działanie jest pod wpływem złego ducha. Zobowiązuje mnie do tego kilka przypadków, które się w mojej praktyce zdarzyły. Wśród osób zgłaszających się do mnie z prośbą o pomoc było kilka skierowanych przez świecką egzorcystkę, która stwierdziła, że w danym przypadku jest za słaba. I rzeczywiście, tym ludziom potrzebna była pomoc. W tych konkretnych przypadkach stało się konkretne dobro, bo osoba trafiła we właściwe miejsce.
Jaka część zgłaszających się do Księdza potrzebuje pomocy egzorcysty lub modlitwy uwalniającej, a jaka jedynie porad duszpasterskich? Jak duża z kolei jest grupa osób, które wymagają konsultacji psychologicznej czy nawet psychiatrycznej?
Znaczący odsetek – powiedziałbym, że ponad 80% – potrzebuje autentycznej pomocy duchowej, przy czym oczywiście nie wszyscy są opętani. Czasem jest tak, że człowiek ma jakiś problem i psychiczny, i duchowy jednocześnie. Pierwszej selekcji podejmują się psychologowie w poradni, wyjaśniając niektórym, że potrzebują trochę innej pomocy. Oni są pierwszym sitem, weryfikatorem, ale trzeba powiedzieć, że wcale nie odsiewają tak wielu osób. Dużą pracę wykonują tu świeccy, głównie z odnowy charyzmatycznej, gdzie orientacja i wyczulenie na różnego rodzaju problemy są duże. Ich rola jest nie do przecenienia.
Diabeł chce odciągnąć człowieka od Boga. Jego skuteczność bierze się m.in. stąd, że się ukrywa, nie chce się pokazać. Opętanie zasadniczo następuje, gdy jest na to zgoda człowieka. Tylko że to zakłada wiarę w realne istnienie Szatana. Jak zatem mogą być opętane osoby, które w Szatana nie wierzą?
Chciałbym tu rozróżnić dwie sytuacje: tę, w której Szatan chce ukryć swoje oblicze i tę, w której nie potrzebuje go ukrywać. Ukryć oblicze potrzebuje przed swoimi nieprzyjaciółmi, to jest czytelna strategia. Także wobec tych, których od razu nie zwabi – próbuje ich jakimiś podstępami powoli usidlić, obiecując różnego rodzaju „cukierki”.
Natomiast nie musi ukrywać się wobec tych, którzy są zdecydowanie przeciw Bogu: obrazili się na Niego, nie wierzą w Niego itp. W sposób nieświadomy przechodzą na drugą stronę. Są też tacy, którzy wprost oddają cześć Szatanowi po to, by mieć więcej jego mocy.
Jeśli zaś chodzi o niewierzących, może być tak, że ta niewiara w Szatana jest konsekwencją zawładnięcia przez złego ducha, który akurat w ten sposób objawia swoje działanie wobec konkretnego człowieka – chce odsunąć go jak najdalej od Boga. Człowiek ten deklaruje swoją niewiarę. To już może być objawem działania demona.
Czasem ktoś mówi, że nie wierzy w złego ducha, więc ten duch nic mu nie może zrobić. Ale gdy wchodzisz w nocy do lasu nie wierząc, że w tym lesie są wilki, to czy to znaczy, że na ciebie nie napadną? Będą ciebie omijać tylko dlatego, że w ich istnienie w tym lesie nie wierzysz?
U trwających uparcie na stanowisku niewiary obserwuje się coraz głębsze wchodzenie w okultyzm. Ludzie, którzy nie wierzą, często są klientami wróżek. Widzimy tu paradoks: Panu Bogu uwierzyć nie może, ale wróżce – jak własnej matce.
Kolejną sprawą jest łatwe wchodzenie takich ludzi w niekonwencjonalne formy leczenia. Wydawałoby się, że ktoś ma bardzo krytyczny umysł, który nic nie przyjmie na wiarę, ale bezkrytycznie przyjmuje niekonwencjonalne leczenie. Nie wierzy w Pana Boga, nie wierzy w diabła, ale w energię kosmiczną jak najbardziej, chociaż ona niczym nie jest udokumentowana.
Jeżeli dla demona najlepszą metodą jest ukrycie się przed człowiekiem, to dlaczego dochodzi do tzw. manifestacji?
Jest tu, zdaje się, kilka przyczyn. Zacznę od tego, że ukrywanie się Szatana nie jest jego celem, ale środkiem. Celem jest zawładnięcie człowiekiem, niszczenie go, doprowadzenie do sytuacji potępienia, a także dokuczanie w wymiarze doczesnym – od dręczeń po bardzo koszmarne doświadczenia. Szatan ukrywa się wtedy, gdy może to przynieść spodziewane owoce. Nie jest tak, że on będzie się zawsze ukrywał.
Drugi typ sytuacji występuje wówczas, gdy ukrywanie się demona nie ma sensu, bo wszyscy już o nim wiedzą. Z kolei wobec tych, których ma po swojej stronie, Szatan też nie potrzebuje ukrywać swej twarzy.
Przypuszczam też (to jest trochę antropomorfizująca możliwość), że czasem przy podejmowaniu egzorcyzmu diabłu puszczają nerwy.
Może dlatego, że – jak piszą niektórzy egzorcyści – diabły są różnej doskonałości, mniej lub bardziej inteligentne, więc tym słabszym wcześniej puszczają nerwy?
Nie umiem na ten temat nic powiedzieć, bo ja z zasady nie rozmawiam z demonami. Z byle kim nie warto rozmawiać. Jestem tu konsekwentny i w związku z tym o nic ich nie pytam. Nie wiem, z kim (w sensie imienia) mam do czynienia. Bardziej mnie interesuje to, czego Pan Bóg chce i czego danemu człowiekowi potrzeba, żeby mógł się przeciwstawić złemu duchowi.
Ukrywanie się zatem to strategia Szatana, a jego cel to jakakolwiek forma czynienia zła.
Pierwszorzędnym celem jest doprowadzenie do potępienia człowieka, wciągnięcie go w taki stan, w jakim jest sam demon. Natomiast kolejnym celem jest maksymalnie dokuczyć, podsuwać myśli samobójcze – te występują bardzo często, bo jest to skuteczna droga wpędzenia człowieka w sytuację wiecznego potępienia.
Współcześnie dają się zauważyć dwa przeciwstawne stanowiska: z jednej strony brak uwrażliwienia na istnienie i działanie Szatana, a z drugiej – przesadna skłonność do tego, by wszędzie widzieć demona i przypisywać mu wszelkie zło. Konsekwencją tego drugiego stanowiska jest usprawiedliwianie złego postępowania człowieka i zakwestionowanie wolności woli.
Z zadziwieniem konstatuję czasem, że rzeczywiście tak jest i że ludzie przeświadczeni i o Bogu, i o Jezusie Chrystusie, mający poczucie, że są w Kościele, powątpiewają w istnienie Szatana. To jeden z jego sukcesów.
Niepokoją mnie też głosy wyolbrzymiające problem demoniczny. Postrzega się wówczas diabła jako kogoś, kto ma moc prawie równą mocy Pana Jezusa, kogo trzeba się bardzo bać, liczyć się z nim bardziej niż z Jezusem. Z mojego doświadczenia jako egzorcysty wynika, że u wielu osób opętanych problem zaczął się właśnie od tego.
Taka postawa nie jest chrystocentryczna. Nazwałbym ją „pobożnością antydemoniczną”. Jest ona nastawiona na ciągłą walkę ze złem. Większa część aktywności religijnej to nieustanne modlitwy do św. Michała Archanioła, żeby zabezpieczać się od rana do wieczora. Do tego litry wody święconej, olejów, soli egzorcyzmowanej… Proszę nie myśleć, że chcę wykpić sakramentalia – sam korzystam z wody święconej, soli pobłogosławionej czy olejów. To naturalnie spełnia pewną rolę, jednak nie jest panaceum i orężem na wszystko. O wiele istotniejsze w całym naszym życiu, także na drodze uwalniania, jest nawrócenie, a raczej stopniowe nawracanie się.
Taka sytuacja, gdy walka z demonem zajmuje cały obszar życia religijnego, czyni człowiekowi wiele szkody. Ważne jest, by i w środowisku egzorcystów nie popadać w takie działania i nie wspierać takich form pobożności u ludzi, bo to urąga chrześcijaństwu.
Ks. Gabriele Amorth mówi, że każde opętanie jest inne, bo różne demony w różny sposób działają. Oznacza to, że w pracy egzorcysty ogromną rolę odgrywa doświadczenie, które sprawia, że kapłan nie daje się łatwo demonowi zmanipulować, oszukać czy zastraszyć. Czy egzorcysta musi umieć „przechytrzyć” diabła?
Chciałbym uzupełnić nieco słowa ks. Amortha. Doświadczenie jest nie do przecenienia, ale podkreślić należy jeszcze kwestię tzw. duchowego rozeznania – gdy ktoś zwraca mi uwagę, że choć wydaje się, iż człowiek jest już wolny, to zły duch nie odszedł i potrzeba jeszcze modlitwy. To rozeznanie pomaga też w duchowym ukierunkowaniu konkretnego człowieka, w wyjaśnieniu, co jest przyczyną tego, że znalazł się w tej sytuacji, co musi zmienić, aby pójść drogą nawrócenia, przeciwstawić się złemu duchowi. Obecność osób towarzyszących mi przy posłudze bardzo pomaga nie dać się Złemu zmanipulować.
Powiedział Ksiądz, że nie wchodzi w dialog ze złym duchem. Można jednak spotkać relacje z egzorcyzmów, w których egzorcyści wręcz przepytują demona. Koncepcja Księdza w tym aspekcie to roztropna ostrożność?
Moja koncepcja jest więcej niż ostrożna – jest radykalna. Podkreślam: nie ma tu z kim rozmawiać! Nigdy nie mam gwarancji, że to, co mówi przeciwnik, to prawda. Żadnej gwarancji! On jest ojcem kłamstwa. Nawet gdy nakazuję w imieniu Jezusa Chrystusa, to nie mam pewności, czy nakaz jest na tyle wiążący, żeby on powiedział coś prawdziwego. Poza tym, ile w moim nakazie jest z Bożego Ducha, a ile z mojej ciekawości? Im więcej tej drugiej, tym bardziej odpowiedzi mogą wyprowadzać mnie w pole.
Przypuszczam, że stawiając tego rodzaju pytania, egzorcyści są często wodzeni za nos. Czytając relacje z tych egzorcyzmów, dziwię się, że tak prymitywnie wyglądają. Ks. Rufus Pereira mówił, że gdy nie ma szerszego spojrzenia na przyczyny zniewolenia czy opętania, nie ma wytyczonej drogi nawrócenia, to nie będzie uwolnienia. Te relacje mogą być czasem nawet szkodliwe, choć z drugiej strony uświadamiają ludziom, że przeciwnik istnieje. Natomiast nie ma tam ani rozeznania przyczyn, ani propozycji dróg rozwiązań problemu konkretnego człowieka
Co Ksiądz sądzi na temat skuteczności magii? Czy spotkał się Ksiądz z przypadkami, które potwierdzałyby ją?
Był czas, kiedy z dużym sceptycyzmem patrzyłem na czarną magię. Myślałem sobie, że to bzdura – ktoś pokłuje laleczkę i z tego powodu komuś innemu ma się stać coś złego? Jednak na któryś ze zjazdów egzorcystów zaproszony został ksiądz z Ukrainy, Polak. Przed jego kościołem na Ukrainie szamani pozawieszali różnokolorowe wstążeczki. Miejscowi ludzie dobrze wiedzieli, co to znaczy. Nikt nie odważył się zerwać owych wstążeczek, by wejść do kościoła. Zerwał je wspomniany ksiądz.
Niedługo po tym pojawiły się u niego dolegliwości kolana. Miejscowi twierdzili, że to poważna sprawa, że choroba może okazać się śmiertelna. Gdy pojawił się problem z drugim kolanem, ksiądz był akurat w Krakowie. Badano go w różnych klinikach i nie wykryto śladu jakiejkolwiek choroby, a kolano było spuchnięte i nie mógł chodzić. Wszystko minęło po tygodniu. Wtedy on uwierzył, a po jego świadectwie i ja, że czarna magia to nie żarty. Harry Potter to też nie dziecięca zabawa, niewinna przygoda. To są poważne sprawy.
Często modliłem się za osoby, które były ofiarami czarnej magii, ale najczęściej one same miały też niejeden epizod związany z okultyzmem. Jeśli ktoś jest wierny Panu Bogu, to diabeł niewiele może mu zaszkodzić. Wspomniany ksiądz z Ukrainy również twierdził, że potrzebne mu było takie doświadczenie.
W ostatnich dziesięcioleciach niezwykle popularne stało się korzystanie z porad wróżki. Czym różni się wróżba od proroctwa?
Źródłem informacji. Kto inny jest tu informatorem. Zwracając się do wróżki, jasnowidza czy kogoś tego typu, słucham diabła. Słowo Boże mówi:
Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni.
Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza. Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój. Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał (Pwt 18,10-15).
Jeśli natomiast na modlitwie staję przed Bogiem i Jego słucham, to Bóg daje mi Swoje światło, podsuwa natchnienie albo mówi przez innego człowieka. Do kogo się zwracam, ten mi odpowiada.
Jest Ksiądz przewodniczącym zespołu koordynatorów Odnowy w Duchu Świętym w archidiecezji warszawskiej. Ktoś niedawno powiedział, że Odnowa w Duchu Świętym to przyszłość Kościoła. Czy rzeczywiście przyszedł czas odnowy?
Patrząc na historię mojego życia, widzę takie słupy milowe, które wpłynęły na mój rozwój duchowy: seminarium duchowne, Ruch Światło-Życie i Odnowa w Duchu Świętym. Nie wyobrażam sobie, jak bym dzisiaj funkcjonował jako ksiądz, gdyby nie to doświadczenie, rozumiane zarówno w wymiarze osobistym, jak i w wymiarze aktywności duszpasterskiej.
Zacząłem zwrot ku Ruchowi Światło-Życie w latach 70., mając poczucie, że coś w naszym duszpasterstwie jest niewystarczające. Z przerażeniem zacząłem myśleć, że jeszcze jedno pokolenie i w naszej szerokości geograficznej chrześcijaństwo zupełnie zaniknie. To, z czym zetknąłem się na oazach wakacyjnych, to był pierwszy impuls nadziei.
Natomiast teraz dla mnie Odnowa w Duchu Świętym to jest życie, nie wyobrażam sobie inaczej ani życia osobistego, ani zaangażowania duszpasterskiego.
Nazwa „odnowa” wskazuje, że nie jest to jakaś zupełna nowość, że nie jest to nowość w historii Kościoła.
Na jednym z dorocznych zjazdów psychologów zajmowano się ruchami w Kościele. Zapytany o Odnowę w Duchu Świętym, odpowiedziałem, że to nic nowego, wszystko to jest stare, tylko na nowo odkryte. Jest to impuls duchowy, nowe poruszenie Ducha Świętego, ale po to, by odkrywać to, czym Kościół żyje od wieków. Czytanie Pisma Świętego, kolejki do spowiedzi – czy to jest coś nowego? To jest odkrycie tego, czym Kościół żyje stale. Kard. Léon-Joseph Suenens SJ na pytanie, co mu dała Odnowa, odpowiedział, że teraz dopiero zobaczył, czym są ćwiczenia ignacjańskie. Nawet jeśli będziemy mówili o duchowości charyzmatyków epifanijnych, to jest to również powrót do czegoś, czym żył Kościół, zwłaszcza w pierwszych wiekach.
Czym jest tzw. zaśnięcie (odpoczynek) w Duchu Świętym? Niektórzy twierdzą, że to forma hipnozy.
Porównam to do posługi uwalniania. Zdarza się, że osoba opętana, nad którą odprawiam modlitwy, jest w stanie „zaśnięcia” (tylko w jakim duchu?), jest w pewnym sensie nieobecna, nie reaguje na bodźce zewnętrzne, nie odbiera żadnych komunikatów. Czasem dopiero pokropienie wodą święconą wytrąca ją z tego zaśnięcia czy spoczynku. Trzeba się liczyć z tym, że i Duch Święty działa tak, że oddziałuje na człowieka, ogarniając go swoją łaską w taki sposób, że ten zapada w spoczynek. Ks. Rufus Pereira mówił, iż jest to działanie Ducha Świętego prowadzące do uzdrowienia wewnętrznego. Ja bym szukał tutaj analogii do takich doświadczeń, które są już znane i zweryfikowane w Kościele, np. do stanów mistycznych. Dzieci z Fatimy w spotkaniach z Matką Bożą nie odbierały bodźców zewnętrznych. Tak były – nawet od strony czysto ludzkiej – pochłonięte, zafascynowane spotkaniem z Matką Bożą, że zmysły ich były uśpione. Nie chcę powiedzieć, iż są to te same zjawiska, ale jakiejś analogii możemy się tu dopatrywać. Być może dałoby się to wyjaśnić na poziomie tylko psychologicznym – że zasadza się to na bardzo silnym zaangażowaniu człowieka… Ci, którzy doświadczyli takich spoczynków, mówią, że ogarnia ich jakaś błogość, jest im tak dobrze, iż chcą w tym po prostu być. Czasem przerywają to doświadczenie, bo mają poczucie, że nie wypada w tym miejscu leżeć, zachowywać się inaczej niż inni.
To jest zjawisko na tyle poruszające, że wiele osób chciałoby koniecznie tego doświadczyć. Ponieważ bardzo chcą, sami wprowadzają się w ten stan autosugestią. Wydaje się, iż większość to są autosugestie.
Czy można przyjąć, że w autentycznych sytuacjach jest to rodzaj doświadczenia oczyszczającego?
Tak. Należy patrzeć na owoce: czy są owoce duchowe, czy tylko rozbudzony emocjonalizm i pragnienie kolejnych takich przeżyć, bo jest to takie poruszające i niezwykłe, że warto w tym mieć jakiś udział. Wtedy widać całą płyciznę tego przeżycia.
W kontekście Odnowy pojawia się temat modlitw o uwolnienie, w których kilka osób modli się nad kimś. Kto diagnozuje taką potrzebę?
Moim zdaniem misja grup Odnowy to misja modlitwy wstawienniczej. Tego typu modlitwy były zawsze, np. modlitwa różańcowa. Nowością tutaj jest większe otwarcie się na działanie Ducha Świętego. Kiedy modlimy się za kogoś, to staramy się słuchać Bożych natchnień, czyli wewnętrznych poruszeń, w którym kierunku iść, o co naprawdę prosić. Czasem ktoś prosi o zdrowie, ale Pan Bóg naprowadza go w innym kierunku – żeby pojednać się z kimś, z kim żyje w konflikcie, bo może to jest pierwsza przyczyna choroby.
Są to natchnienia, na które prowadzący są otwarci, mając świadomość, że Duch Święty modli się razem z nami i Jego chcemy słuchać. Jeśli wierzymy, że Duch Święty nas prowadzi, otwieramy się na Jego kierownictwo. Wiadomo też, że potrzeba jakiejś weryfikacji od strony nauki Kościoła i jego urzędu nauczycielskiego, by tu nie zbłądzić.
To otwarcie na Ducha Świętego zaczęło naprowadzać na inne działania duchowe. Kard. Suenens zwrócił uwagę, że podejmując taką modlitwę, charyzmatycy natknęli się na działanie złych duchów, przeciwników Boga. W ten to sposób Odnowa znalazła się w rzeczywistości, gdzie trzeba się modlić o uwolnienie. Kard. Suenens pracował nad tym, by zostało to poddane refleksji teologicznej, bo jeśli ma być nurtem życia i działania w Kościele, to musi być co do tego pełna jasność.
Słowo „uwolnienie” pojawia się na dwóch płaszczyznach. Jedna to płaszczyzna psychologiczna: zniewolenie nałogiem, nieczystością, namiętnością, wybuchowością, emocjonalnością. Tutaj potrzebna jest refleksja psychologiczna.
Neal Lozano zwraca uwagę, że nawet w sferze seksualności, przeżywania samego siebie czy relacji z innymi również trzeba mówić o pewnego rodzaju działaniu złego ducha: jeśli uda mu się człowieka do jakiegoś grzechu skusić, to chce go w nim utrzymać. W związku z tym u osoby, nad którą podejmujemy modlitwę wstawienniczą, chcąc pomóc jej otworzyć się na Łaskę Bożą, by stała się wolna, umiała zerwać z kłamliwymi postawami i swoimi uwikłaniami – u takiej osoby również potrzebna jest modlitwa w celu odsunięcia złego ducha.
Jest też innego rodzaju zniewolenie: większy wpływ złego ducha na człowieka niż tylko oddziaływanie w oparciu o grzech pierworodny. To zniewolenie wynika z przekraczania Pierwszego Przykazania Bożego, czyli jest skutkiem tego, że człowiek nie uznaje Boga za swojego Pana, ale szuka gdzie indziej. I to niekoniecznie musi być w formie wyraźnej apostazji lub wyraźnego zwracania się do złego ducha. Może zachodzić nawet wówczas, gdy korzysta się z jakiejś usługi złego ducha, np. poprzez wróżkę, energoterapeutę itp.
To są takie równoważniki zaparcia się.
Oczywiście inny jest ciężar podjęcia paktu ze złym duchem, a inny np. sytuacji, gdy ktoś wchodzi do sklepu, by zaopatrzyć się w coś, co wydaje mu się pożyteczne, a okazuje się, że jest tam także asortyment pochodzenia „demonicznego”. Ale jest to już jakieś zwracanie się nie w kierunku Boga. Chociaż każdy grzech powoduje jakieś konsekwencje zniszczenia w człowieku, jednak na poziomie Pierwszego Przykazania konsekwencją jest otwarcie lub związanie ze złym duchem, którego już nie mogę zerwać sam, bez pomocy Kościoła.
Modlitwa o uwolnienie a egzorcyzm – czy odpowiada to różnicy między zniewoleniem a opętaniem?
Modlitwa o uwolnienie jest szerszym pojęciem. Obejmuje także modlitwy związane z opętaniem. Zniewolenia są różnego rodzaju: mniej lub bardziej intensywne aż do takiego, które należałoby określić mianem opętania, czyli stanu, gdy zły duch działa przez ciało człowieka tak wyraźnie, że zaczyna on się zachowywać w taki sposób, w jaki nie planował.
Przypomina mi się modlitwa, która – jak się wydawało – miała być tylko modlitwą wstawienniczą, nawet nie o uwolnienie. Położyłem osobie dłoń na ramieniu, a ona zaczęła spychać ją swoją ręką, jednocześnie mówiąc: „Ojej! Co się dzieje? Ja przecież tego nie chcę, ja nie chcę spychać księdza ręki ze swego ramienia, a moja ręka to robi”. Było to dla tej osoby pierwsze doświadczenie uświadamiające, z czym mamy do czynienia, a dla mnie nauka, że nawet w przypadku opętania działanie złego ducha może zachodzić w subtelny sposób (oddziaływanie na ciało). Jak wiadomo, opętanie przejawia się ekstremalnymi zachowaniami czy nadnaturalną wiedzą lub umiejętnościami (np. gdy wróżka mówi: „Wiem, co robiłeś wczoraj, wiem z jakim problemem przychodzisz.”).
Na wszystkich tych płaszczyznach podejmuje się modlitwy o uwolnienie. W trakcie tej modlitwy może wystąpić coś, co nazywamy egzorcyzmem, czyli pewną formułą opracowaną przez Kościół lub spontaniczną, polegającą na zwracaniu się do złego ducha w imieniu Chrystusa, nakazując mu takie działanie, które ma zmierzać ku uwolnieniu.
Egzorcyzm to zwracanie się wprost do złego ducha z nakazami. Mogą to być formuły mniejsze, które może wypowiadać kapłan w prywatnych modlitwach i działaniach duszpasterskich, oraz większe, które są zastrzeżone dla egzorcystów i których zasadniczo powinno się używać tylko w sytuacjach opętania. Jednak nawet w sytuacji opętania może się zdarzyć, że grupa, która podejmuje modlitwę, nie do końca zdając sobie sprawę, z jaką sytuacją ma do czynienia, może doprowadzić do pełnego uwolnienia kogoś, kto był opętany, nie używając żadnego egzorcyzmu.
Niektórzy egzorcyści piszą o przypadkach, gdy egzorcyzmy nie przynosiły oczekiwanego skutku, a dopiero modlitwa o uwolnienie w grupie była skuteczna.
Ja bym nie podkreślał tego, że egzorcyzm nie przyniósł skutku. Uwolnienie jest bowiem procesem, nie jednorazowym aktem, zależy od postawy osoby uwalnianej, jej drogi nawrócenia, a także od tych, którzy posługują: jeden może więcej, inny mniej. Nasza możliwość pomocy też ma swoje granice. Bardzo możliwe zatem, że kolejne egzorcyzmy były krokami, które coś zmieniły w człowieku i wreszcie ta jedna modlitwa przyniosła pełne uwolnienie, była dopełnieniem całego procesu.