Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rys dziejów świętego soboru trydenckiego - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 grudnia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
14,00

Rys dziejów świętego soboru trydenckiego - ebook

Masz więc, łaskawy czytelniku, acz w krótkim i niedostatecznym obrazie, dzieje soboru, który jest i będzie chwałą i chlubą Kościoła na zawsze. Najprzód albowiem obronił wiarę, na którą zacięta, wielce potężna herezja się rzuciła, a gruntownym i wszechstronnym jej rozjaśnieniem wszelkim zapobiegł wątpliwościom w rzeczach tyczących się zbawienia, błędy zaś i matactwa rozumu ludzkiego, odsłonił nam jawnie.

(…)

Trzy wieki już minęły, jak został zamknięty, a do dziś Kościół wspomina go wdzięcznie, i z jego ustaw czerpie pociechy i siły, których mu potrzeba w nieustającej walce przeciw napaściom świata.

Dałby Bóg, aby święte ustawy soboru, zachowane i wykonywane były po wszystkim Kościele, bo one są i będą na zawsze najmocniejszym fundamentem, i zamkiem jego najobronniejszym.

Fragment Zakończenia

Ks. Antoni Brzeziński (1820-1898), profesor historii i prawa w seminarium duchownym w Poznaniu, działacz społeczny, kapelan wojsk polskich podczas powstania wielkopolskiego  1848 roku. Ostatnie lata życia spędził w Tarnowie, prowadząc liczne akcje charytatywne.

Więc za przykładem idąc zacnych ojców historii kościelnej, przystępujemy do pracy niniejszej z wiarą w nieomylność soborów, i z czcią głęboką ku wszystkiemu, co na nich zostało postanowione. Pragniemy zaś szczerze, najwierniej wszystko opisać, co w czasie trwania soboru w Trydencie się stało, a daj Boże, abyśmy tu żadnego próżnego słowa nie rzucili, za które by nam przyszło przed Bogiem odpowiadać.

Spis treści

Wstęp

I. Przygotowania do soboru i wypadki poprzedzające zwołanie jego

II. Sobór trydencki. Od rozpoczęcia aż  do przeniesienia do Bolonii

III. Sobór trydencki. Od przeniesienia do Bononii, aż do jego suspensy

IV. Sobór trydencki. Od nowego zwołania aż do ukończenia jego

Zakończenie

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65546-89-0
Rozmiar pliku: 3,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Ob­cho­dzi­my w roku bie­żącym trzech­set­let­nią pa­mi­ąt­kę za­mkni­ęcia świ­ęte­go so­bo­ru try­denc­kie­go, a jak do­no­szą dzien­ni­ki, licz­ny za­stęp bi­sku­pów wy­bie­ra się do Try­den­tu, aby wspo­mnie­nie to uczcić i Bogu chwa­łę od­dać. Ko­ściół al­bo­wiem wdzi­ęcz­nie i z chlu­bą na ostat­ni swój so­bór eku­me­nicz­ny spo­gląda, bo z jego ustaw, de­kre­tów i ka­no­nów nowe wzi­ął ży­cie i świe­że a jędr­ne siły. I Pol­ska w swych dzie­jach ko­ściel­nych roz­po­czy­na od przy­jęcia try­denc­kich de­kre­tów okres od­ro­dze­nia swe­go. Dość wspo­mnieć w tym względzie imię ar­cy­bi­sku­pa Sta­ni­sła­wa Karn­kow­skie­go, któ­ry tym był dla Pol­ski, czym świ­ęty Ka­rol Bo­ro­me­usz dla Włoch, a prze­pro­wa­dze­niem ustaw nie­któ­rych so­bo­ru try­denc­kie­go pod­nió­sł na­ukę i du­cha ko­ściel­ne­go w du­cho­wie­ństwie. Wszel­ką też dzia­łal­no­ść gor­li­wą wiel­kie­go bi­sku­pa na­sze­go Sta­ni­sła­wa Ho­zju­sza za­wdzi­ęcza­my wpły­wom bło­go­sła­wio­nym so­bo­ru. Epi­sko­pat pol­ski, idąc za przy­kła­dem tych dwóch przo­dow­ni­ków swo­ich, przez cały wiek XVI i XVII zgro­ma­dza się pil­nie z du­cho­wie­ństwem na kon­cy­lia par­ty­ku­lar­ne, by uchwa­ła­mi wy­da­ny­mi na nich na­pra­wić, co było złe­go, krze­pić, co było sła­be, a wszędzie po­żyt­ków przy­mna­żać Ko­ścio­ło­wi. Tak więc po wszyst­kich die­ce­zjach Pol­ski szcze­rze krząta­no się oko­ło re­for­my, a za­bie­gi po­bo­żne nie były bez owo­ców.

To­też w mia­rę jak wia­ra ka­to­lic­ka i ży­cie ko­ściel­ne po­częło się w Pol­sce po so­bo­rze try­denc­kim pod­no­sić, dy­sy­den­tyzm omdle­wał co­raz wi­ęcej, a nie­zgo­dą w ło­nie wła­snym szar­pa­ny, śmier­tel­ne za­da­wał so­bie cio­sy. Nie prze­śla­do­wa­nie więc re­li­gij­ne, któ­re­go Pol­ska wca­le nie zna­ła, ani za­go­rza­ło­ść Zyg­mun­ta III, ani fa­na­tyzm je­zu­itów, jak pra­wią błęd­nie, wy­gu­bił dy­sy­den­tów pol­skich, ale po­tęga ra­czej oży­wio­nej wia­ry w du­cho­wie­ństwie, na­pra­wa oby­cza­jów i na­uka, zdo­bi­ąca ów­cze­sny stan du­chow­ny u nas, wy­pa­rła z gra­nic Pol­ski obcą wia­rę kra­jo­wi. Zwy­ci­ęstwo to Ko­ścio­ła, było ko­ro­ną ustaw i de­kre­tów re­for­ma­cyj­nych, któ­re Pol­ska wzi­ęła z Try­den­tu.

Że więc bło­go­sła­wio­nej re­for­mie na so­bo­rze try­denc­kim ogło­szo­nej i my Po­la­cy swe od­ro­dze­nie za­wdzi­ęcza­my i za­cho­wa­nie wia­ry świ­ętej, dla­te­go go­dzi się nam uczcić wspo­mnie­niem trzech­set­let­nią rocz­ni­cę jego za­mkni­ęcia. W chęci prze­to wy­wi­ąza­nia się z obo­wi­ąz­ku, któ­ry wdzi­ęcz­no­ść na­kła­da, po­sta­no­wi­li­śmy w krót­kim za­ry­sie po­dać tu dzie­je so­bo­ru, aby przy­po­mnieć i opo­wie­dzieć, co świ­ęta mat­ka na­sza – Ko­ściół Boży – uczy­ni­ła na swo­im ze­bra­niu w Try­den­cie, by od nie­wia­ry, któ­ra na najświ­ęt­sze jego ta­jem­ni­ce tar­gnęła się, obro­nić nas i po­żąda­ny dać ra­tu­nek ku zba­wie­niu.

Wia­do­mo­ści czer­pa­li­śmy do tej pra­cy z źró­deł naj­pew­niej­szych, więc może się przy­czy­nić do oświe­ce­nia i usta­le­nia sądu, któ­ry tak ró­żny jest i po­mi­ędzy pol­skim i uczo­ny­mi o so­bo­rze. Dziś ła­twiej, niż przed kil­ku­dzie­si­ęciu laty prze­ko­nać się o praw­dzie, bo po­mi­ędzy hi­sto­ry­ka­mi na­wet pro­te­stanc­ki­mi co­raz mniej uprze­dzeń do dzie­jów so­bo­ru. Do po­dań zaś Sar­pie­go, ze złej wia­ry wzi­ętych, nikt pew­nie wo­bec re­zul­ta­tów kry­ty­ki hi­sto­rycz­nej nie będzie się już śmiał od­wo­ły­wać.

Był jed­nak czas, w któ­rym Sar­pie­go _Hi­sto­ria so­bo­ru try­denc­kie­go¹,_ za je­dy­ne i nie­omyl­ne źró­dło po­wszech­nie była uwa­ża­na, to­też z nie­go bra­no wszyst­kie oszczer­stwa prze­ciw oj­com ze­bra­nym w Try­den­cie, aby zha­ńbić i po­ni­żyć przez to Ko­ściół. I dla tej po­wa­gi, któ­rej imię Sar­pie­go uży­wa­ło nie­za­słu­że­nie w świe­cie uczo­nym, wy­pa­da na wstępie do dzie­jów so­bo­ru, po­dać choć w krót­kim ry­sie ob­raz tego czło­wie­ka².

Uro­dził się Piotr Sar­pi w We­ne­cji w 1552 roku. Od naj­wcze­śniej­szych lat me­lan­cho­licz­ne uspo­so­bie­nie od­wo­dzi­ło go od za­baw i uciech, i dla tego całą mło­do­ść swą po­świ­ęcał na­ukom, w któ­rych też nad­zwy­czaj­ne czy­nił po­stępy. W 1565 roku wstąpił do za­ko­nu Ser­wi­tów (był to za­kon za­ło­żo­ny w pierw­szej po­ło­wie XIII w. we Flo­ren­cji, ku roz­bu­dza­niu i oży­wia­niu czci Najśw. M. P.), przy­brał imię Pa­wła i od tego cza­su na­zy­wa­no go Fra Pa­olo, czy­li Bra­tem Pa­włem. Wy­so­ka na­uka wy­nio­sła go w roku 26–tym ży­cia na pro­win­cja­ła za­ko­nu. Ry­chło już, zda­je się, sta­nął on w opo­zy­cji na­prze­ciw Sto­li­cy Apo­stol­skiej, tego przy­naj­mniej do­wo­dzi jed­no jego wy­ra­że­nie się w po­uf­nym li­ście, iż na dwo­rze pa­pie­skim in­try­gi tyl­ko pro­wa­dzą do wy­so­kich urzędów. Wia­do­mo­ść o tym li­ście jako i po­dej­rze­nie, któ­re Sar­pi na sie­bie ści­ągnął po­ufa­łym ob­co­wa­niem z Ży­da­mi i he­re­ty­ka­mi we­nec­ki­mi spo­wo­do­wa­ły, że Sto­li­ca Apo­stol­ska od­mó­wi­ła mu po­twier­dze­nia na bi­skup­stwo, na któ­re go Rzecz­po­spo­li­ta We­nec­ka przed­sta­wi­ła. Od tego cza­su da­tu­je się jego nie­na­wi­ść ku pa­pie­żo­wi, a któ­rą nie­któ­rzy przy­pi­su­ją ob­ra­żo­nej z tego po­wo­du du­mie. Na­wet pro­te­stant Ran­ke przy­zna­je to, mó­wi­ąc: „trud­no za­prze­czyć, że do­zna­ne upo­śle­dze­nie, któ­re wro­dzo­nej am­bi­cji ta­mu­je dro­gę, i na męski umy­sł nie bywa bez wpły­wu”³.

Spo­ry Rze­czy­po­spo­li­tej We­nec­kiej, któ­ra wol­no­ść Ko­ścio­ła w swym pa­ństwie chcia­ła przy­tłu­mić i znie­ść ca­łkiem wpływ pa­pie­ża, ze Sto­li­cą Apo­stol­ską, po­da­ły Sar­pie­mu spo­sob­no­ść do wy­stąpie­nia jaw­ne­go w swej opo­zy­cji. Bo­wiem pa­pież Pa­weł, wstąpiw­szy na tron w 1605 roku, z całą ener­gią opa­rł się tym za­ma­chom, naj­przód w osob­nym bre­we, a po­tem w mo­ni­to­rium, w któ­rym po­gro­ził We­ne­cji eks­ko­mu­ni­ką, je­śli­by w prze­ci­ągu 24 dni nie od­stąpi­ła od swych po­sta­no­wień. Wy­ko­na­niu eks­ko­mu­ni­ki opa­rła się We­ne­cja; je­zu­itów któ­rzy ją za­częli ogła­szać wy­pędzi­ła, a pa­pież, oba­wia­jąc się wi­ęk­szych nad­to nie­szczęść, zwłasz­cza że Hen­ryk IV król fran­cu­ski był w przy­mie­rzu z We­ne­cją, a pro­te­stan­ci mo­gli jej przy­jść w po­moc, znió­sł eks­ko­mu­ni­kę trak­ta­tem, za po­śred­nic­twem te­goż Hen­ry­ka za­war­tym. W cza­sie tych za­jść Sar­pi prze­sze­dł do obo­zu zbun­to­wa­nej Rze­czy­po­spo­li­tej i do ta­kie­go przy­sze­dł zna­cze­nia, że go się ra­dzo­no w rze­czach, na­wet po­li­ty­ki się do­ty­czących. Z jego za­sad po­li­tycz­nych, któ­rych się trzy­mał wów­czas, przy­ta­cza nie­któ­re pi­sarz Daru w hi­sto­rii We­ne­cji (ks. 29), a któ­re są na­ce­cho­wa­ne naj­nie­go­dziw­szym ma­chia­we­li­zmem. Przy­ta­cza­my nie­któ­re z nich: w spo­rach za­cho­dzących mi­ędzy mo­żny­mi ka­rać na­le­ży mniej mo­żnych; w spo­rach mi­ędzy szlach­ci­cem a jego pod­da­nym, słusz­no­ść za­wsze szlach­ci­co­wi trze­ba przy­znać; na­czel­ni­ków prze­ciw­ne­go stron­nic­twa, pod ja­kim­kol­wiek po­zo­rem trze­ba wy­gu­bić, omi­ja­jąc prze­cież przy tym zwy­czaj­ne sądy. Tru­ci­zna niech ci za­stąpi kata, bo spo­sób ten mniej jest znie­na­wi­dzo­ny, a pew­niej pro­wa­dzi do celu. Sar­pi też w cza­sie onych za­jść z pa­pie­żem, sło­wem i osob­ny­mi pi­sma­mi po­da­wał spo­so­by, któ­ry­mi by wpływ i zna­cze­nie eks­ko­mu­ni­ki osła­bić i znie­ść mo­żna.

Ta to opo­zy­cja po­łączy­ła go ści­śle z wy­znaw­ca­mi gal­li­ka­ńskich za­sad, a mia­no­wi­cie z osła­wio­nym au­to­rem hi­sto­rii kon­cy­liów eku­me­nicz­nych, Ed­mun­dem Ri­cher. Z nie­na­wi­ści jed­nak ku pa­pie­żo­wi da­lej on po­sze­dł od gal­li­ka­nów, bo mamy do­wo­dy na to, że Sur­pi nie tyl­ko z gal­li­ka­na­mi od­rzu­cał pry­mat pa­pie­ski i inne ko­ściel­ne in­sty­tu­cje, ale że nad­to za­sa­da­mi i prze­ko­na­niem swo­im ca­łkiem prze­sze­dł do obo­zu pro­te­stan­tów. Do­wo­dy te trze­ba tu przy­to­czyć, aby nimi zbić zda­nie nie­któ­rych pro­te­stanc­kich hi­sto­ry­ków, ja­ko­by Sar­pi będąc ka­to­li­kiem miał dla tego na wia­rę u nas za­słu­gi­wać. Znaj­du­je­my je w jego li­stach, któ­rym kal­wi­ńscy pi­sa­rze od­ma­wia­ją au­ten­tycz­no­ści, któ­rych jed­nak wia­ro­god­no­ść Daru, od­kry­cia­mi swy­mi w taj­nym ar­chi­wum we­nec­kim, udo­wod­nił w naj­now­szych cza­sach. Tak np. w li­ście swym z dnia 6 grud­nia 1611 pi­sze: „Cie­szy­łbym się nie­zmier­nie, gdy­by spra­wa re­for­ma­cji po­wio­dła się, bo wiel­ki z niej dla świa­ta uro­śnie po­ży­tek”. Po­dob­nie w wie­lu in­nych li­stach wy­ra­ża ra­do­ść swą z tego, że re­for­ma­cja we Fran­cji po­stępu­je. Wa­żne w tym względzie do­ku­men­ty przy­ta­cza nie­miec­kie pi­smo pe­rio­dycz­ne „Hi­stor. po­lit. Blät­ter” 1843, Heft w roz­pra­wie _Blic­ke in die Zu­stän­de Ve­ne­digs zu An­fang des 17. Jahrh.,_ któ­ra się opie­ra głów­nie na pi­śmie _Me­mo­ires et Cor­re­spon­dan­ces de Du­ples­sis–Mor­ney,_ Pa­ris 1826. Mi­ędzy in­ny­mi opo­wia­da nie­ja­ki Dio­ta­ti, ka­zno­dzie­ja ge­new­ski, któ­ry znał oso­bi­ście Sar­pie­go: „Po­zna­łem”– mówi on – „praw­dzi­wy fun­da­ment jego prze­ko­nań: wła­ści­wie nie wie­rzy on, aże­by osob­ne wy­zna­nie wia­ry było czło­wie­ko­wi po­trzeb­ne. Bóg pa­trzy na ser­ce i na wolę; cza­so­wi, jest jego zda­nie, wszyst­ko na­le­ży po­ru­czyć, wy­swo­bo­dze­nie z nie­wo­li nie­za­wod­nie na­stąpi”. Te i tym po­dob­ne wy­ra­że­nia i sądy Sar­pie­go wpro­wa­dza­ją nas w głąb jego za­sad re­li­gij­nych i od­sła­nia­ją wła­ści­we źró­dło jego nie­na­wi­ści ku pa­pie­żo­wi. Był on bo­wiem w du­szy nie­przy­ja­cie­lem Ko­ścio­ła, ale wy­zna­niem swo­im nie był ani lu­te­ra­ni­nem, ani kal­wi­ni­stą w zna­cze­niu, któ­re w onym cza­sie do tych wy­ra­zów przy­wi­ązy­wa­no, był ra­czej pro­te­stan­tem w du­chu ra­cjo­na­li­stów dzi­siej­szych. Tak pro­te­stanc­ki pi­sarz Le­brun opo­wia­da nam, że w 1609 roku nie­ja­ki Lenk, taj­ny agent elek­to­ra Pa­la­ty­na­tu w We­ne­cji, z kil­ku roz­mów mia­nych z Sar­pim prze­ko­nał się, iż on z dru­gim in­nym Fra Ful­gen­tio stał na cze­le licz­ne­go bar­dzo zwi­ąz­ku, któ­ry za­mie­rzał pro­te­stan­tyzm usta­lić w We­ne­cji. Po­dob­nie Hen­ryk IV prze­jął list pre­dy­kan­ta ge­new­skie­go, pi­sa­ny do pew­ne­go kal­wi­na w Pa­ry­żu z tą wia­do­mo­ścią, „iż wnet pra­ce Sar­pie­go i Ful­gen­cju­sza oko­ło za­pro­wa­dze­nia re­for­my w We­ne­cji, za­czną wy­da­wać owo­ce, bo doża i znacz­na część se­na­to­rów już swe oczy otwo­rzy­ła praw­dzie”. Hen­ryk przez po­sła swe­go w We­ne­cji ka­zał ten list wręczyć Se­na­to­wi, wsku­tek cze­go Ful­gen­tio wy­pędzo­ny, a Sar­pie­mu na­ka­za­no, aby w przy­szło­ści miał się na bacz­no­ści⁴.

Bos­su­et, któ­re­go nikt nie po­sądzi o zby­tek ul­tra­mon­ta­ni­zmu, zbi­ja­jąc zda­nie hi­sto­ry­ka pro­te­stanc­kie­go Bur­net, któ­ry w hi­sto­rii swej re­for­ma­cji na­zy­wa Sar­pie­go ka­to­li­kiem, przy­po­mi­na mu inne jego zda­nie w pi­śmie dru­gim _(Vie de Gu­il­lau­me Be­dell, eve­que de Kil­mo­re en Ir­lan­de,_ p. 9, 19–20, któ­ry ba­wił w We­ne­cji i któ­re­mu Sar­pi otwo­rzył swo­je ser­ce), w któ­rym tak Bur­net cha­rak­te­ry­zu­je Sar­pie­go: „Był to pro­te­stant skry­ty, któ­ry li­tur­gię an­gli­ka­ńską za wzór naj­do­sko­nal­szy uwa­żał; w cza­sie spo­rów Pa­wła V z We­ne­cją pra­co­wał nad zu­pe­łnym ze­rwa­niem nie tyl­ko z dwo­rem, ale na­wet i Ko­ścio­łem rzym­skim; miał się za człon­ka ko­ścio­ła ska­żo­ne­go i spo­łe­cze­ństwa ba­łwo­chwal­cze­go; słu­chał spo­wie­dzi, od­pra­wiał Mszę św., a wy­rzu­ty su­mie­nia swe­go uspo­ka­jał opusz­cza­niem znacz­nej części ka­no­nów”. Bos­su­et sam po przy­to­cze­niu tego ustępu z pi­sma Bur­ne­ta, tak skre­śla we­wnętrz­ne uspo­so­bie­nie Sar­pie­go: „Był to pro­te­stant w ha­bi­cie mni­cha, któ­ry od­pra­wiał ofia­rę Mszy świ­ętej bez wia­ry, i człon­kiem po­zo­stał Ko­ścio­ła, któ­re­go obrząd­ki ze­wnętrz­ne uwa­żał za ba­łwo­chwal­stwo”⁵.

Uma­rł Sar­pi w 71 roku ży­cia swe­go, a fa­łszem jest, co pi­szą, że miał być za­mor­do­wa­nym, jak rów­nie i to, że stron­ni­cy wła­śni mie­li go zgła­dzić, sprzy­krzyw­szy so­bie jego pa­no­wa­nie.

Osądź sam, ła­ska­wy czy­tel­ni­ku, po prze­czy­ta­niu uwag po­wy­ższych, czy pi­sa­rzo­wi tak lu­źnych zdań i po­jęć re­li­gij­nych, a tak nie­go­dzi­wych za­sad w po­li­ty­ce, skry­wa­jące­mu nie­na­wi­ść prze­ciw Ko­ścio­ło­wi, a za­ci­ęte­mu wy­ra­źnie prze­ciw­ni­ko­wi pa­pie­stwa, mo­żna dać wia­rę w opo­wia­da­niu hi­sto­rii so­bo­ru, któ­re­go głów­nym za­da­niem było do­gmat ko­ściel­ny przed na­pa­ścią he­re­tyc­ką obro­nić i znie­wa­żo­ny ma­je­stat wła­dzy pa­pie­skiej naj­wy­ższą czcią oto­czyć? Sar­pi w dzie­jach so­bo­ru try­denc­kie­go nic in­ne­go nie wi­dzi, jed­no nie­prze­rwa­ny wątek in­tryg i ma­tactw dwo­ru pa­pie­skie­go, a opi­su­jąc je, chciał do resz­ty zo­hy­dzić przed świa­tem god­no­ść na­stęp­cy Pio­tro­we­go. Przy­jęli też nie­przy­ja­cie­le Ko­ścio­ła pra­cę jego gło­śny­mi okla­ska­mi, a po­ci­ski bra­ne z niej tym się sta­ły nie­bez­piecz­niej­sze, że je za­sła­nia­ła po­wa­ga wia­ry ka­to­lic­kiej, któ­rej au­tor mie­nił się być wy­znaw­cą.

Ko­ścio­ło­wi i wszyst­kim du­szom szcze­rze do nie­go przy­wi­ąza­nym, dzie­ło Sar­pie­go nie­ma­ło bo­le­ści i smut­ku przy­czy­ni­ło. Wzi­ęli się też nie­któ­rzy ucze­ni ka­to­li­cy do pió­ra, aby ha­nieb­ne ode­przeć za­rzu­ty. Od­zna­czył się mi­ędzy nimi Sci­pio Hen­ri­ci, ale pra­ca jego nie wy­rów­ny­wa­jąca ta­len­tom i zdol­no­ściom Sar­pie­go, wpły­wom zgub­nym za­po­biec nie mo­gła. Wda­ła się w tę spra­wę sama na­wet Sto­li­ca Apo­stol­ska, i za jej usi­ło­wa­niem kil­ku człon­ków To­wa­rzy­stwa Je­zu­so­we­go pod­jęło się no­we­go opra­co­wa­nia hi­sto­rii so­bo­ru. Do­zwo­lo­ny im był wstęp do wszyst­kich ar­chi­wów i bi­blio­tek rzym­skich, wy­da­no im na­wet nie­dru­ko­wa­ne ko­re­spon­den­cje. Pra­cy jed­nak po­ru­czo­nej nie do­ko­na­li, a nie wia­do­mo, ja­kie tego były po­wo­dy.

Przy­słał wresz­cie Pan Bóg Ko­ścio­ło­wi swe­mu dziel­ne­go ob­ro­ńcę, któ­ry i ge­niu­szem i za­cno­ścią cha­rak­te­ru o wie­le prze­wy­ższał Sar­pie­go. Był to Sfo­rza Pal­la­vi­ci­no (1607–1667), uro­dzo­ny w Rzy­mie. Za­cny ro­dem, ale za­cniej­szy cno­ta­mi. Jest wie­le ry­sów w jego ży­ciu, świad­czących o rzad­kiej szla­chet­no­ści du­szy, i o za­mi­ło­wa­niu praw­dy, w któ­rej obro­nie nie wa­hał się utra­cić ła­skę Urba­na VIII i Alek­san­dra VII, pa­pie­ży. W roku 1623 opusz­cza świat, któ­ry mu najświet­niej­szą obie­cy­wał przy­szło­ść i wstępu­je do za­ko­nu je­zu­itów. Ofia­ro­wa­ny so­bie po dwa­kroć ka­pe­lusz kar­dy­nal­ski od­rzu­ca, a we­zwa­ny po raz trze­ci, na roz­kaz ge­ne­ra­ła przyj­mu­je go w 1659 roku.

Pal­la­vi­ci­no dwa­dzie­ścia lat pra­co­wał nad hi­sto­rią so­bo­ru i wy­dał ją po wło­sku w Rzy­mie mi­ędzy ro­kiem 1656 a 1657⁶. Pra­ca ta naj­wy­ższych po­chwał god­na we względzie sty­lu i języ­ka, na­le­ży do naj­zna­ko­mit­szych po­mni­ków li­te­ra­tu­ry wło­skiej, we względzie hi­sto­rycz­nym wiel­kie od­da­ła usłu­gi Ko­ścio­ło­wi.

Śle­po­ta jed­nak i zła wola dłu­go opie­ra­ły się przy­zna­niu lau­ru zwy­ci­ęstwa Pal­la­vi­ci­nie­mu i wy­ższo­ści nad Sar­pim, prze­ciw któ­re­mu głów­nie jego dzie­ło było wy­mie­rzo­ne. Na­szym do­pie­ro cza­som na­le­ży się za­słu­ga po­zna­nia się na war­to­ści Pal­la­vi­ci­nie­go pra­cy⁷.

Oto co pi­sze o niej Stam­berg, pro­te­stant: „Hi­sto­ria so­bo­ru try­denc­kie­go jest dzie­łem god­nym po­dzi­wu, nie­po­rów­na­nym na­uką i by­stro­ścią sądu. Za­mie­rzył on so­bie zbić błędy Pa­wła Sar­pie­go i udo­wod­nił mu nie mniej, jak 366 jaw­nych, zło­śli­wych fa­łszów i błędów. Czas, któ­ry ka­żde nie­ro­zum­ne zda­nie osądza, przy­wió­dł i prze­ciw­ni­ków Pal­la­vi­ci­nie­go do mil­cze­nia, a jak ko­lej cza­su dała nam w pi­śmie Sar­pie­go po­znać na­tchnie­nia na­mi­ęt­no­ści, nie­na­wi­ści i po­śpie­chu, tak i spro­wa­dzi­ła uzna­nie wier­no­ści i pil­no­ści, któ­rej kar­dy­nał użył do swe­go dzie­ła. Czci­my w nim nie tyl­ko grun­tow­ne­go, roz­trop­ne­go i by­stre­go dzie­jo­pi­sa­rza, ale i na­ukę teo­re­tycz­ną bez po­rów­na­nia, gdy Sar­pie­mu na na­uce teo­re­tycz­nej ca­łkiem zby­wa; po­dzi­wia­ją w nim język, któ­ry na rów­ni go sta­wia z naj­wi­ęk­szy­mi mi­strza­mi Włoch”.

Ta­kie jest zda­nie pro­te­stan­tów. I my więc ka­to­li­cy śmia­ło chlu­bić mo­że­my się dzie­łem, któ­re do naj­zna­ko­mit­szych pło­dów na polu li­te­ra­tu­ry dzie­jo­wej na­le­ży, a Panu Bogu win­ni­śmy dzi­ęko­wać, że w kar­dy­na­le Pal­la­vi­ci­nim ze­słał męża Ko­ścio­ło­wi, któ­ry w dzie­jach so­bo­ru jego, nowy zło­żył wie­niec na skro­niach Mat­ki na­szej świ­ętej.

Bo też nie było so­bo­ru, któ­ry by w po­dob­nie trud­nych cza­sach i oko­licz­no­ściach, taką chwa­łą oto­czył Ko­ściół i tak w dzie­jach swych od­bił wy­ra­źnie rządy Opatrz­no­ści Bo­żej i dzia­ła­nie Du­cha Św. Mimo naj­roz­licz­niej­szych bo­wiem in­te­re­sów i in­tryg po­li­tycz­nych, któ­ry­mi pa­ństwa eu­ro­pej­skie, nie­zgod­ne mi­ędzy sobą, po­psuć dzie­ło so­bo­ru się po­ku­si­ły; mimo ró­żnic, prze­ci­wie­ństw i nie­na­wi­ści na­ro­do­wych, któ­re i na świ­ętym ze­bra­niu w Try­den­cie się ście­ra­ły, mimo na­mi­ęt­no­ści wresz­cie ludz­kich, któ­re gwa­łtem się ci­snęły, by po­kój mi­ędzy bi­sku­pa­mi za­kłó­cić; so­bór do­ko­nał za­da­nia naj­zu­pe­łniej – iście za spra­wą i po­mo­cą Du­cha Świ­ęte­go. Nie­życz­li­wi Ko­ścio­ło­wi pi­sa­rze, stro­nę je­dy­nie ludz­ką hi­sto­rii so­bo­ru pod­no­sząc, gu­bią się w do­my­słach o ta­jem­nych spręży­nach in­tryg dwo­ru pa­pie­skie­go, i za przy­kła­dem Sar­pie­go wi­dzą w nim tyl­ko mi­zer­ną ro­bo­tę po­li­ty­ki i ego­izmu, nie ba­cząc na to, że wszyst­ko w świe­cie, co najświ­ęt­sze jest na­wet i naj­szla­chet­niej­sze, ułom­no­ścią na­tu­ry ludz­kiej jest ska­żo­ne, a że rządy Boże i Opatrz­no­ść w Ko­ście­le, tym sil­niej swym bla­skiem ude­rza­ją, im sprzecz­niej­sza z nimi jest zła wola ludz­ka. „Wi­dok bło­ta w hi­sto­rii” – tak mówi pi­ęk­nie nasz Zyg­munt Kra­si­ński – „po­wi­nien być bo­dźcem do pod­nie­sie­nia oczu do góry, a tam wi­ęcej la­zu­ru nad gło­wą, niż bru­du pod sto­pa­mi. Im wi­ęcej podłych i nik­czem­nych wi­dzę, tym moc­niej czu­ję Boga, tym wi­ęcej dzi­wu­ję się Jemu”⁸.

My dzie­ci Ko­ścio­ła św. wie­my to z wia­ry, któ­ra jest nie­omyl­na, a któ­rą za­wsze, ry­chlej czy pó­źniej i dzie­je, je­że­li uczci­wie się pi­szą, po­świad­cza­ją, że z bi­sku­pa­mi na so­bór ze­bra­ny­mi Duch jest Świ­ęty, któ­ry ich wy­ro­ka­mi kie­ru­je. Ja­kie­kol­wiek są więc jego ko­le­je, czy po ja­snych go­ści­ńcach świa­tła nie­bie­skie­go, czy po ciem­nych dro­gach nie­udol­no­ści ludz­kiej, za­wsze Duch Świ­ęty pro­wa­dzi oj­ców na­szych ko­ściel­nych pew­nym trak­tem praw­dy ob­ja­wio­nej, a co bie­rze­my z ich ust, to jest na­uką Bożą, a co oni roz­po­rządzą, to jest Bo­skim roz­po­rządze­niem.

Hi­sto­ry­ko­wi ko­ściel­ne­mu nie go­dzi się ina­czej sądzić, je­śli do spi­sa­nia hi­sto­rii so­bo­ru się za­bie­ra. Za­tem jed­nak nie idzie, aby się miał wy­rzec sądu wła­sne­go i bez­stron­no­ści, i praw­dę miał krzyw­dzić. Bo i ow­szem, w zgo­dzie i po­ko­ju z Ko­ścio­łem, któ­ry jest mat­ką wszel­kiej praw­dy, przy­by­wa swo­bo­dy w umie­jęt­no­ści, i skry­tych nie­raz ta­jem­nic praw­dy hi­sto­rycz­nej łac­niej do­ciec. To­też naj­znacz­niej­si hi­sto­ry­cy nasi z czcią głębo­ką i wier­no­ścią ku Ko­ścio­ło­wi łączy­li śmia­łą otwar­to­ść w sądze­niu złych po­stęp­ków choć naj­wy­ższych do­stoj­ni­ków ko­ściel­nych. Ta­kim był Ba­ro­niusz, u nas Jan ar­chi­dia­kon, Dłu­gosz i inni.

Więc za przy­kła­dem idąc za­cnych oj­ców hi­sto­rii ko­ściel­nej, przy­stępu­je­my do pra­cy ni­niej­szej z wia­rą w nie­omyl­no­ść so­bo­rów, i z czcią głębo­ką ku wszyst­kie­mu, co na nich zo­sta­ło po­sta­no­wio­ne. Pra­gnie­my zaś szcze­rze, naj­wier­niej wszyst­ko opi­sać, co w cza­sie trwa­nia so­bo­ru w Try­den­cie się sta­ło, a daj Boże, aby­śmy tu żad­ne­go pró­żne­go sło­wa nie rzu­ci­li, za któ­re by nam przy­szło przed Bo­giem od­po­wia­dać.

------------------------------------------------------------------------

Przy­pi­sy:

←\ 1 Na­pi­sa­ne po wło­sku. Mamy pod ręką tłu­ma­cze­nie fran­cu­skie: _Hi­sto­ire du Con­ci­le de Tren­te par Fra–Pa­oio Sar­pi, tra­du­ite par Le Co­uray­er,_ a Ba­sle, 1738.

←\ 2 Co­uray­er: _Vie de Sar­pi,_ we wstępie do dzie­ła po­da­ne­go pod nrem 1.; Dr Bri­schar: _Beur­the­iiung der con­tro­ver­sen Sar­pis und Pal­la­vi­ci­nis,_ Tu­bin­gen, 1844.

←\ 3 Ran­ke: _Die römi­schen Päp­ste_ II, 310.

←\ 4 Rohr­ba­cher: _Hi­sto­ire uni­ver­sel­le de l’égli­se Ca­tho­li­que,_ Pa­ris 1852. t. 24. p. 10.

←\ 5 Bos­su­et: _Hi­sto­ire des va­ria­tions,_ t. 7. nr 109.

←\ 6 Ła­ci­ńskie wy­da­nie: _Vera oecu­me­ni­ci Con­ci­lii Tri­den­ti­ni hi­sto­ria,_ Co­lo­niae Agri­pi­nae, 1717.

←\ 7 Ersch u. Gru­ber, _En­cyc­lop.:_ Pal­la­vi­ci­no.

←\ 8 List z Mo­na­chium 1842, wy­dru­ko­wa­ny w „Dzien­ni­ku Po­znan­skim” r. 1859. N. 254.PRZYGOTOWANIA DO SOBORU I WYPADKI POPRZEDZAJĄCE ZWOŁANIE JEGO¹

Za­bu­rze­nia re­for­ma­cji lu­ter­skiej wstrząsnęły całą bu­dow­lą ko­ściel­ną i po­li­tycz­ną w Niem­czech; wszel­kie usi­ło­wa­nia ce­sa­rza i ksi­ążąt do­brej woli, aby po­kój za­kłó­co­ny przy­wró­cić, żad­ne­go skut­ku po­my­śl­ne­go nie wy­da­ły; je­dy­ny ra­tu­nek jesz­cze obie­cy­wa­no so­bie po­wszech­nie w zwo­ła­niu so­bo­ru eku­me­nicz­ne­go, któ­ry by sta­now­czy wy­rok w rze­czach wia­ry wy­dał, rany za­da­ne Ko­ścio­ło­wi za­go­ił, a nad­uży­cia, prze­ciw któ­rym spra­wie­dli­wie gło­sy się pod­no­si­ły usu­nął, i tym spo­so­bem pro­te­stan­tom wszel­ki od­jął po­zór do nie­na­wi­ści na­prze­ciw Ko­ścio­ło­wi. Dla­te­go ni­g­dy nie wo­ła­no tak po­wszech­nie so­bo­ru i ni­g­dy też nie było tak ko­niecz­ne jego zwo­ła­nie.

Lu­ter sam od­wo­ły­wa­niem się i swą ape­la­cją do so­bo­ru eku­me­nicz­ne­go chciał moc eks­ko­mu­ni­ki, któ­rą Leon X na nie­go rzu­cił, w oczach prze­ciw­ni­ków osła­bić. Tak samo we­zwa­ny na zje­ździe wor­mac­kim, aże­by błędy swo­je ka­cer­skie od­wo­łał, przy­rze­kł pod­dać się wy­ro­ko­wi so­bo­ru. Na sej­mie w No­rym­ber­dze w roku 1523 żąda­no od le­ga­ta Chie­ra­ga­ti, któ­ry się ska­rżył na nie wy­ko­na­nie edyk­tu wor­mac­kie­go, aże­by w któ­ry­mś mie­ście nie­miec­kim był zwo­ła­ny so­bór. Ha­drian VI nie był prze­ciw­ny temu żąda­niu, ale ry­chła śmie­rć prze­szko­dzi­ła mu w wy­ko­na­niu za­mia­ru.

Po­dob­nie i na­stęp­ca jego Kle­mens VII nie może być spra­wie­dli­wie ob­wi­nia­ny, ja­ko­by się sprze­ci­wiał zwo­ła­niu so­bo­ru (pa­no­wał od 1523–1534), zwa­ża­jąc tak na uspo­so­bie­nia pro­te­stan­tów względem kon­cy­lium, jak i wy­pad­ki po­li­tycz­ne, któ­re w pierw­szych la­tach jego pa­no­wa­nia za­szły. Bo Lu­ter i jego zwo­len­ni­cy żąda­li wpraw­dzie so­bo­ru, ale „wol­ne­go”, tj. gdzie nie sam epi­sko­pat z pa­pie­żem mia­łby moc wy­ro­ko­wa­nia w rze­czach wia­ry, ale i ka­żdy inny; żąda­li nie tyl­ko na­pra­wy oby­cza­jów, ale i na­pra­wy na­uki ko­ściel­nej, i to w spo­sób nowy, ni­g­dy do­tąd przez kon­cy­lia nie­prak­ty­ko­wa­ny. Lu­ter nad­to żad­ne­mu już kon­cy­lium nie przy­zna­wał nie­omyl­no­ści. Przy tym wy­pad­ki i za­bu­rze­nia po­li­tycz­ne, jak oto woj­na chło­pów w roku 1525, woj­na Ka­ro­la V z Fran­cisz­kiem I, na­resz­cie nie­szczęśli­we za­jścia mi­ędzy ce­sa­rzem a Kle­men­sem VII, ra­bu­nek Rzy­mu i uwi­ęzie­nie pa­pie­ża w zam­ku Anio­ła, całe Niem­cy po­dzie­li­ły na nie­przy­ja­zne so­bie stron­nic­twa, co wszyst­ko nie­prze­ła­ma­ną było prze­szko­dą do zwo­ła­nia so­bo­ru. Ku­ria rzym­ska mo­gła się ta­kże oba­wiać, by na przy­szłym so­bo­rze nie po­wtó­rzy­ło się to, co się nie­daw­no sta­ło na kon­cy­lium ba­zy­lej­skim. Sar­pi na te wszyst­kie oko­licz­no­ści nie zwa­ża­jąc, po­da­je, że Kle­mens dla­te­go nie chciał zwo­łać so­bo­ru, iż się bał, aby dla nie­pra­we­go swe­go po­cho­dze­nia i sy­mo­nii nie był prze­zeń zrzu­co­ny z tro­nu. Pra­wo­ść jego uro­dze­nia urzędow­nie zo­sta­ła udo­wod­nio­ną, sy­mo­nii zaś nikt mu inny nie za­rzu­cił i świa­dec­twem też żad­nym nie da się hi­sto­rycz­nie uza­sad­nić².

Mimo tych jed­nak prze­ciw­no­ści, pa­pież po zwy­ci­ęstwie ce­sa­rza nad Fran­cisz­kiem kró­lem fran­cu­skim w bi­twie pod Pa­wią (1525), gdy tyl­ko po­kój na chwi­lę się po­ja­wił, za­czął my­śleć nad zwo­ła­niem so­bo­ru, i wy­dał roz­po­rządze­nia względem re­for­my dwo­ru pa­pie­skie­go. Na nie­szczęście nowe wy­pad­ki nie­przy­ja­zne prze­szko­dzi­ły spe­łnie­niu za­mia­ru. Wnet bo­wiem po­tem przy­ja­zny sto­su­nek pa­pie­ża z ce­sa­rzem ze­rwa­ny zno­wu, woj­sko ce­sar­skie zdo­by­wa i ra­bu­je Rzym. W 1529 roku w Spi­rze był zjazd, gdzie lu­te­ra­nie za­ło­ży­li sprze­ciw uchwa­le sej­mu, aby wszyst­ko po­zo­sta­ło aż do so­bo­ru _in sta­tu quo,_ i aże­by nie wol­no było pra­wić na­prze­ciw Sa­kra­men­to­wi Ołta­rza, Mszy św. nie zno­szo­no, a przy­naj­mniej aby nie za­ka­zy­wa­no słu­chać jej. Co zaś pro­te­stan­ci trzy­ma­li o so­bo­rze, do­wia­du­je­my się z li­stu Lu­tra do Me­lanch­to­na, w któ­rym pi­sze: „Je­że­li igra­ją so­bie z obiet­ni­cą so­bo­ru, one dia­bły zwo­dzące, tedy i ja będę igrał z nimi, ape­lu­jąc od ich gró­źb do one­go kon­cy­lium pró­żne­go, któ­re­go ni­g­dy nie będzie, aby­śmy tym­cza­sem po­kój mie­li”. W spra­woz­da­niu swo­im nad de­kre­tem ce­sar­skim z dnia 22 wrze­śnia tak pi­sze Lu­ter: „Kon­cy­lium w tym zna­cze­niu ma być bra­ne, że ich (tj. pro­te­stan­tów) na­uka jest praw­dzi­wa i bez nie­go, i ża­den anioł z nie­ba nie może jej zmie­nić, ale i anioł, gdy­by się miał na to od­wa­żyć, po­wi­nien być klątwą uka­ra­ny i wy­klu­czo­ny; ce­sarz wiec, bi­sku­pi i pa­pież tym mniej o tym sądzić mogą”.

Bez­po­śred­nio po sej­mie w Au­gs­bur­gu w 1530 roku, we­zwał zno­wu ce­sarz pa­pie­ża, aby zwo­łał so­bór, a lubo w pi­śmie swo­im uzna­je trud­no­ści, któ­re ko­le­gium kar­dy­na­łów po­da­ło, sądzi jed­nak, że w so­bo­rze je­dy­ny tyl­ko może być ra­tu­nek. Od­no­szą się te sło­wa ce­sa­rza do pi­sma pa­pie­ża z 30–go lip­ca 1530 roku, w któ­rym te­nże oświad­czy swą go­to­wo­ść do zwo­ła­nia so­bo­ru, ale żądał przy tym, aby pro­te­stan­tów sta­rał się ce­sarz przy­wie­ść do obiet­ni­cy pod­da­nia się wy­ro­ko­wi so­bo­ru, ina­czej bo­wiem mo­gli­by go ogło­sić za nie wol­ny, je­że­li we­dle ich my­śli nie będzie urządzo­ny. Wsku­tek ato­li dal­szych ukła­dów z ce­sa­rzem, zo­sta­ło jed­no­gło­śnie na kon­sy­sto­rzu z dnia 28 li­sto­pa­da 1531 roku zwo­ła­nie so­bo­ru po­sta­no­wio­ne. Pod dniem 10 grud­nia wy­da­ne były sto­sow­ne bre­wia do wszyst­kich ksi­ążąt, a pa­pież trak­to­wał z Ka­ro­lem i Fer­dy­nan­dem względem przy­szłe­go so­bo­ru, tym­cza­sem zaś ce­sarz uko­ńczył szczęśli­wie woj­nę z Tur­ka­mi, i po­wtór­nie w Bo­no­nii oso­bi­ście na­ra­dzał się z pa­pie­żem względem przy­szłe­go so­bo­ru. Nie­ma­łą trud­no­ść mia­no­wi­cie w zwo­ła­niu na­rzu­ca­ła wąt­pli­wo­ść, czy Fran­cja będzie chcia­ła wzi­ąć udział, to­też pa­pież w pi­śmie swo­im z 10 maja 1532 roku pi­sze do ce­sa­rza: „Je­że­li król fran­cu­ski prze­ciw­nym się oka­że so­bo­ro­wi, tedy oświad­czam otwar­cie, że so­bór bez nie­go może zu­pe­łnie prze­ciw­ne wy­dać owo­ce nad te, któ­rych się po nim spo­dzie­wa­ją”. Wsku­tek na­rad w Bo­no­nii usta­no­wio­ne zo­sta­ły wa­run­ki w celu bez­pie­cze­ństwa i za­cho­wa­nia na­le­żnej po­wa­gi so­bo­ro­wi, a pa­pież dla spo­wo­do­wa­nia udzia­łu ksi­ążąt nie­miec­kich, wy­słał se­kre­ta­rza swe­go Ran­go­ni do Nie­miec i do Fer­dy­nan­da, do Fran­cji zaś i An­glii le­ga­ta Ubal­di­no. Spo­mi­ędzy tych wa­run­ków trzy na­stępu­jące tu wy­mie­nia­my: 1. So­bór ma być wol­ny, i w ten spo­sób od­pra­wia­ny, jak od po­cząt­ku wszyst­kie po­wszech­ne so­bo­ry; 2. Ci, któ­rzy udział w nim brać będą, mają przy­rzec, że wy­ro­kom jego pod­da­dzą się; 3. Aż do tego cza­su żad­ne no­wo­ści w rze­czach wia­ry nic mają być w Niem­czech za­pro­wa­dza­ne. Te wa­run­ki, acz­kol­wiek słusz­ne i spra­wie­dli­we ze sta­no­wi­ska ka­to­lic­kie­go, od pro­te­stan­tów nie mo­gły być przy­jęte, bo z przy­jęciem ich mu­sie­li­by się byli wy­rzec fun­da­men­tal­nej swej za­sa­dy, któ­ra in­dy­wi­du­al­ny i su­biek­tyw­ny ro­zum nad po­wa­gę Ko­ścio­ła sta­wia­ła. Że pro­te­stan­ci we­dle tego nie mo­gli szcze­rze ży­czyć so­bie so­bo­ru po­ka­zu­je się i z tego, co nam Pal­la­vi­ci­no opo­wia­da, że na sej­mie w Wor­ma­cji nun­cjusz Ale­an­der, nie mo­gąc się opędzić na­ga­by­wa­niom o so­bór ze stro­ny pro­te­stan­tów, udał, że otrzy­mał go­ńca z Rzy­mu z wia­do­mo­ścią, iż so­bór ma być zwo­ła­ny; od tego cza­su nikt z pro­te­stan­tów nie miał go wi­ęcej na­pa­sto­wać. To­też ksi­ążęta pro­te­stanc­cy, po na­ra­dze­niu się nad tymi wa­run­ka­mi w Schmal­kal­den, oświad­czy­li le­ga­to­wi 1–go lip­ca 1533 roku, że dwóch pierw­szych wa­run­ków przy­jąć nie mogą, bo so­bór po­wa­dze pa­pie­skiej pod­da­ny nie może się zwać wol­nym, iż ta­kie­go tyl­ko chcą so­bo­ru, w któ­rym Pi­smo św. ma roz­strzy­gać a nie po­wa­ga pa­pie­ża i scho­la­sty­ków. Meu­zel pro­te­stant do­brze na to mówi: „For­ma i tre­ść tego oświad­cze­nia nie były od­po­wied­nie, aby pa­pie­ża na­kło­nić do przy­jęcia so­bo­ru. Bo i naj­bar­dziej bez­stron­ne osądze­nie rze­czy, nie mo­gło po za­sa­dzie, któ­ra jako głów­ny wa­ru­nek po­sta­wio­na była, aże­by spo­ry o wia­rę były na so­bo­rze wy­ro­ka­mi Pi­sma św. roz­sądza­ne. Ni­cze­go in­ne­go się spo­dzie­wać, jed­no utarcz­ki słow­nej, po­dob­nej do tej, któ­ra w Lip­sku się od­by­ła, a z któ­rej ka­żda by stro­na wy­szła z tym ro­zu­mie­niem, że prze­ciw­ni­ka miej­sca­mi Pi­sma św. Po­ko­na­ła”³.

W ostat­nim roku pa­no­wa­nia swe­go, Kle­mens nie za­nie­chał sta­rań oko­ło zwo­ła­nia so­bo­ru, nie mógł jed­nak za­mia­ru przy­wie­ść do skut­ku, bo nie miał pew­no­ści, czy Fran­cja, a z nią i An­glia, przy­stąpią. 12–go pa­ździer­ni­ka 1533 roku zje­chał się Kle­mens z Fran­cisz­kiem w Mar­sy­lii, gdzie ma­łże­ństwo jego ku­zyn­ki Ka­ta­rzy­ny z Me­di­cis z sy­nem Fran­cisz­ka Hen­ry­kiem za­wi­ąza­ne zo­sta­ło. Na tym to zje­ździe sta­rał się Kle­mens na­kło­nić Fran­cisz­ka do udzia­łu w so­bo­rze, i za po­śred­nic­twem jego po­zy­skać ksi­ążąt lu­te­ra­ńskich, któ­re to sta­ra­nia za po­wód tej tak da­le­kiej pod­ró­ży po­da­je pa­pież w bre­we swo­im do kró­la Fer­dy­nan­da z 20 mar­ca 1534 roku, do­da­jąc, że Fran­ci­szek, ze względu na trud­no­ści i oko­licz­no­ści cza­su, nie sądzi, aby so­bór mógł te­raz z po­żyt­kiem być zwo­ła­nym. „Fran­cja za­wsze trzy­ma­ła się tej po­li­ty­ki” – mówi do­brze Bu­cholz – „aby Niem­cy ja­kim bądź spo­so­bem osła­biać, wo­la­ła więc nie­zgo­dę w rze­czach re­li­gii utrzy­my­wać, prze­to też pod­bu­rza­ła Tur­cję prze­ciw Niem­com, a na­wet z ligą szmal­kaldz­kich ksi­ążąt wi­ąza­ła się”⁴.

Kle­mens uma­rł 25 wrze­śnia 1534 roku, a po nim, 13 pa­ździer­ni­ka tego roku, na­stąpił Pa­weł III.

Za­raz w po­cząt­kach pa­no­wa­nia swe­go, Pa­weł, pe­łen ener­gii, naj­usil­niej sta­rał się o zwo­ła­nie so­bo­ru, i prze­ciw­nie, mówi Pal­la­vi­ci­no, jak Kle­mens trud­no­ści, on bło­go­sła­wie­ństwa jego przed­sta­wiał⁵. To­też na pierw­szym już kon­sy­sto­rzu, 13 li­sto­pa­da 1534 po­sta­no­wio­ne zo­sta­ło wy­słać do ksi­ążąt chrze­ści­ja­ńskich po­słów, by ich we­zwać na so­bór i by wszel­kie prze­szko­dy sta­ra­li się usu­nąć.

Do Nie­miec wy­sła­ny był Ver­ge­riusz, bi­skup z Capo d’Istria. Aże­by zaś wszel­ki po­zór do sprze­ci­wia­nia się od­jąć pro­te­stan­tom, na miej­sce ze­bra­nia ob­ra­ne zo­sta­ło mia­sto Man­tua, w udziel­nym będące ksi­ęstwie, i zu­pe­łnie od pa­pie­ża nie­za­le­żne, nad­to od­stąpił Pa­weł od ośmiu onych wa­run­ków, od któ­rych przy­jęcia po­przed­nik za­le­żnym uczy­nił udział w so­bo­rze, od­da­jąc rzecz tę do roz­strzy­gni­ęcia sa­me­mu so­bo­ro­wi. Ver­ge­riusz w prze­je­ździe swo­im przez Wit­ten­ber­gę miał spo­tka­nie z Lu­trem, i w re­la­cji swo­jej o roz­mo­wie z nim, któ­rą Pal­la­vi­ci­no przy­ta­cza to po­da­je: iż Lu­ter dość grzecz­nie brał się względem nie­go, trzy­ma­jąc w ci­ągu roz­mo­wy bi­ret w ręku, że się py­tał, _an qu­idqu­am in Ita­lia de ipso au­di­vis­sem, eum esse ebrio­sum Ger­ma­num_ („aza­lim sły­szał co o nim we Wło­szech, że jest pi­ja­kiem Niem­cem”), lecz sko­ro wsz­częła się roz­mo­wa o so­bo­rze, miał się gnie­wem za­pa­lić i tu po­wie­dzieć: _Ve­niam in Con­ci­lium, et me ca­pi­te di­mi­nu­tum volo, nisi meas opi­nio­nes de­fen­de­ro ad­ver­sus uni­ver­si mun­di ho­mi­nes. Non est ira mea, sed ira Dei⁶._ U ksi­ążąt pro­te­stanc­kich Ver­ge­riusz nic nie wskó­rał, bo po na­ra­dze­niu się w Schmal­kal­den pod dniem 21 grud­nia dali od­po­wie­dź le­ga­to­wi, iż pa­pież jako ich prze­ciw­nik żad­ne­go zna­cze­nia nie może mieć w przy­szłym so­bo­rze, a je­że­li ma się zwać wol­nym, tedy i świec­cy win­ni mieć pra­wo gło­so­wa­nia.

Pa­pież, po po­wro­cie le­ga­ta do Rzy­mu, prze­ko­naw­szy się z jego re­la­cji, że w do­bry spo­sób do żad­nej ugo­dy z pro­te­stan­ta­mi nie przyj­dzie, przed­sta­wił ce­sa­rzo­wi, iż prze­mo­cą tyl­ko i bro­nią będzie mo­żna zmu­sić ich do po­wro­tu na łono Ko­ścio­ła. Że jed­nak ce­sarz po­trze­bo­wał po­mo­cy ksi­ążąt pro­te­stanc­kich, bo po za­szłej wów­czas śmier­ci ksi­ęcia me­dio­la­ńskie­go Fran­cisz­ka Sfo­rzy, wspól­nie z Fran­cisz­kiem ro­ścił so­bie do tego ksi­ęstwa pre­ten­sje, dla­te­go wo­lał ła­god­niej­szych użyć spo­so­bów. Tu też pa­pież, wsku­tek na­ra­dy z ce­sa­rzem w Rzy­mie, wy­dał pod dniem 2 czerw­ca 1536 roku bul­lę kon­wo­ka­cyj­ną, któ­rą na dzień 23 maja 1537 roku so­bór w mie­ście Man­tua zo­stał za­po­wie­dzia­ny; z tą też bul­lą do wszyst­kich ksi­ążąt ka­to­lic­kich nun­cju­sze wy­sła­ni zo­sta­li, a mi­ędzy in­ny­mi do Pol­ski Pam­phi­lus Stra­sol­dus, bi­skup z Ra­gu­zy, do Nie­miec le­gat Vor­stiusz. Pro­te­stanc­cy ksi­ążęta jak daw­niej tak i te­raz oświad­czy­li się prze­ciw so­bo­ro­wi, teo­lo­go­wie np. mar­gra­biów bran­den­bur­skie­go i no­rym­ber­skie­go żąda­li wprost, aby pa­pież, bi­sku­pi i kar­dy­na­ło­wie żad­ne­go pra­wa do gło­so­wa­nia na so­bo­rze nie mie­li: _Der Papst sei ein An­ti­christ,_ (ta­kie było ich zda­nie) _und bis er sich von die­ser An­kla­ge ge­re­inigt ha­ben wer­de, mus­se man ihn He­iden._ Żad­ne per­swa­zje i przed­sta­wie­nia z stro­ny ce­sa­rza nic nie po­mo­gły.

Tym­cza­sem so­bór za­po­wie­dzia­ny nie mógł się roz­po­cząć w Man­tui, bo ksi­ążę żądał dla bez­pie­cze­ństwa i spo­koj­no­ści pu­blicz­nej od pa­pie­ża po­mo­cy woj­ska, żo­łdem jego utrzy­my­wa­ne­go; na co pa­pież już dla tego sa­me­go nie chciał przy­stać, by się nie zda­wa­ło, ja­ko­by pod opie­ką ba­gne­tów so­bór szu­kał bez­pie­cze­ństwa, i aże­by tym na nowo nie zra­zić pro­te­stan­tów. Dla­te­go bul­lą z 20 maja 1537 roku pro­ro­ga­cję so­bo­ru ogło­sił. Trud­no było te­raz pa­pie­żo­wi wy­na­le­źć sto­sow­ne miej­sce, bo ze względu na Fran­cję nie mógł ob­rać mia­sta nie­miec­kie­go, ze względu zaś na pro­te­stan­tów mia­sta po­ło­żo­ne­go w pa­ństwie ko­ściel­nym. Na­resz­cie za przy­zwo­le­niem We­ne­cji zo­stał so­bór na dzień 1 maja 1538 roku w mie­ście Vi­cen­za za­po­wie­dzia­ny. Pa­pież wy­słał na­tych­miast do Vi­cen­zy trzech kar­dy­na­łów jako le­ga­tów przy­szłe­go so­bo­ru. Le­ga­ci na pró­żno kil­ka mie­si­ęcy cze­ka­li na przy­by­cie bi­sku­pów, a gdy ża­den nie sta­nął, zo­sta­ła dal­sza pro­ro­ga­cja ogło­szo­na.

Pa­pież wszel­ki­mi si­ła­mi sta­rał się po­go­dzić Fran­cisz­ka z ce­sa­rzem. Uda­ło mu się też oby­dwóch mo­nar­chów spro­wa­dzić do mia­sta Niz­zy w Pie­mon­cie; sam na­wet przy­był, aby po­go­dziw­szy ich, po­łączo­ne siły zwró­cić na obro­nę Włoch prze­ciw Tur­ko­wi, i na­kło­nić do zgod­ne­go udzia­łu w so­bo­rze. Za­bie­gi przez cały mie­si­ąc czy­nio­ne w tym celu, le­d­wo na­kło­ni­ły mo­nar­chów do za­wie­sze­nia bro­ni na 10 lat. Po­mi­ędzy zaś wa­run­ka­mi po­ko­ju był i ten po­ło­żo­ny, aby Fran­ci­szek wzi­ął udział w so­bo­rze. Ta­kie zaś było roz­jątrze­nie mi­ędzy nimi, że opu­ści­li Niz­zę bez wi­dze­nia się na­wet z sobą. Oby­dwaj jed­nak żąda­li od­ro­cze­nia so­bo­ru, dla­te­go, że oko­licz­no­ści cza­su nie sprzy­ja­ły mu.

Z swej stro­ny, ce­sarz, prze­ko­naw­szy się o nie­przy­ja­znym uspo­so­bie­niu Fran­cisz­ka, a przy tym od Tur­ka za­gro­żo­ny, chciał utrzy­mać zgo­dę z ksi­ążęta­mi pro­te­stanc­ki­mi, i po­sta­no­wił dla­te­go za po­śred­nic­twem ko­lo­kwiów i kon­fe­ren­cji ró­żni­ce kon­fe­syj­ne za­ła­go­dzić, a tym spo­so­bem i po­my­śl­niej­szy wy­pa­dek so­bo­ro­wi za­pew­nić. Sto­li­ca Apo­stol­ska prze­wi­dy­wa­ła, że sej­my i ko­lo­kwia do ni­cze­go już nie do­pro­wa­dzą i nie­przy­chyl­nie przy­jęła wia­do­mo­ść o za­mia­rze ce­sar­skim, a przez le­ga­ta swe­go Ale­an­dra przedło­ży­ła ce­sa­rzo­wi „jak nie­bez­piecz­ne są po­dob­ne ko­lo­kwia Ko­ścio­ło­wi, pro­te­stan­ci bo­wiem wy­ra­źnie już żąda­ją od­rzu­ce­nia ar­ty­ku­łów wia­ry, i że so­bór jest naj­sto­sow­niej­szym, ka­no­nicz­nym i za­wsze uży­wa­nym środ­kiem w po­dob­nych oko­licz­no­ściach. Zwa­ża­jąc jed­nak na trud­ne po­ło­że­nie ce­sa­rza i Fer­dy­nan­da, na roz­dwo­je­nie Nie­miec, i na nie­po­do­bie­ństwo ry­chłe­go zwo­ła­nia so­bo­ru, ustąpił pa­pież ce­sa­rzo­wi i na żąda­nie jego wy­słał Kam­pe­giu­sza z czte­re­ma teo­lo­ga­mi na ko­lo­kwium, ce­sarz w tym celu do Spi­ry zwo­łał sejm, dla gra­su­jącej jed­nak cho­ro­by prze­nió­sł go do Ha­ge­nau, gdzie do sta­now­czej uchwa­ły nie przy­szło. Nowe więc ko­lo­kwium roz­pi­sa­ne zo­sta­ło do Wor­ma­cji. Ekiusz i Me­lanch­ton wy­bra­ni byli na ko­lo­ku­to­rów i od 2 do18 stycz­nia 1540 roku dys­pu­to­wa­li z sobą nad nie­któ­ry­mi ar­ty­ku­ła­mi. Gdy jed­nak dys­pu­ta żad­ne­go nie wy­da­ła re­zul­ta­tu, ko­lo­kwium prze­nie­sio­ne zo­sta­ło do Re­gens­bur­ga 8 kwiet­nia 1541 roku.

Pa­pież wy­słał zno­wu le­ga­ta Con­ta­ri­ni, ce­sarz oso­bi­ście był obec­ny. Pod kie­run­kiem umiar­ko­wa­ne­go i ła­god­ne­go le­ga­ta bar­dzo po­my­śl­nie roz­wi­ja­ła się z po­cząt­ku dys­pu­ta, i to na pod­sta­wie pi­sma, zwa­ne­go Re­gens­bur­skie In­te­rim; zgod­nie na­wet uło­żo­ne zo­sta­ły ar­ty­ku­ły co do po­jęcia na­tu­ry ludz­kiej, grze­chu pier­wo­rod­ne­go, od­ku­pie­nia i uspra­wie­dli­wie­nia. Tym­cza­sem Lu­ter, do­wie­dziaw­szy się o zgo­dzie, a prze­wi­du­jąc, że tym spo­so­bem dzie­ło ca­łe­go jego ży­cia wni­wecz się może ob­ró­cić, wy­mó­gł na swym elek­to­rze, iż przez Ams­dor­fa su­ro­wo ka­zał zga­nić Me­lanch­to­no­wi jego po­stępo­wa­nie, roz­ka­zu­jąc, aże­by nie wa­żył się od au­gs­bur­skiej kon­fe­sji i zdań Lu­tra od­stąpić. Nic nie po­mo­gły wszel­kie prze­sta­wie­nia przez ksi­ążęta lu­ter­skie czy­nio­ne Lu­tro­wi. Elek­tor sa­ski sam za­pro­te­sto­wał prze­ciw punk­tom przy­jętym, a wresz­cie od­wo­łał swo­ich teo­lo­gów: Me­lanch­to­na, Ams­dor­fa i Kru­ci­ge­ra. Tak samo i ze stro­ny ka­to­li­ków ode­zwa­ła się opo­zy­cja na­prze­ciw In­te­rim, a mia­no­wi­cie z stro­ny Ekiu­sza, iż wy­ra­źnie i sta­now­czo nie była w nim okre­ślo­na na­uka ko­ściel­na. I pa­pież nie po­twier­dził umó­wio­nych ar­ty­ku­łów. Ksi­ążęta ka­to­lic­cy sil­nie dla­te­go za­żąda­li so­bo­ru, jako je­dy­ne­go ra­tun­ku dla Nie­miec. Tak się sko­ńczy­ło pa­mi­ęt­ne ko­lo­kwium Re­gens­bur­skie z 1541 roku, po któ­rym pa­pież po­sta­no­wił sta­now­czo zwo­łać so­bór.

Z uchwa­łą w tej mie­rze wy­da­ną, wy­sła­ny był le­gat Mo­ro­nus na sejm w Spi­rze, na 9 lu­te­go roku 1542 zwo­ła­ny, któ­ry aże­by żąda­niu Fer­dy­nan­da od­po­wie­dzieć, by w Niem­czech był so­bór od­pra­wio­ny, przed­sta­wił dwa na pół nie­miec­kie mia­sta: Cam­bray i Try­dent. Zgo­dzo­no się na mia­sto Try­dent. Pro­te­stan­ci zaś ani na wy­bra­ne miej­sce, ani na to, że pa­pież miał so­bór zwo­łać, nie chcie­li przy­stać. Mimo to, na kon­sy­sto­rzu 22 maja po­sta­no­wio­no na dzień 1 li­sto­pa­da 1542 ogło­sić go.

W celu roz­po­częcia so­bo­ru wy­sła­ni zo­sta­li do Try­den­tu kar­dy­na­ło­wie Mo­ro­nus, Pa­ris i Po­lus, nie wprzód jed­nak mie­li go otwo­rzyć, ażby z czte­rech przed­niej­szych kra­jów chrze­ści­ja­ńskich wy­star­cza­jąca licz­ba bi­sku­pów nie ze­bra­ła się. Ale kil­ku le­d­wo bi­sku­pów wło­skich i nie­miec­kich w pierw­szych mie­si­ącach przy­by­ło. Król bo­wiem fran­cu­ski i Ka­rol, oby­dwaj nie­za­do­wo­le­ni ze zwo­ła­nia so­bo­ru, nie dali bi­sku­pom swym po­le­ce­nia do wy­jaz­du. Pa­pież po­słał na­wet na sejm w No­rym­ber­dze le­ga­ta Otto Truch­sess (któ­ry i do Pol­ski z ogło­sze­niem so­bo­ru był wy­sła­ny), aby ksi­ążęta nie­miec­kie do udzia­łu w so­bo­rze we­zwać. Tym­cza­sem woj­na wy­bu­chła, a pa­pież 11 li­sto­pa­da 1542 roku wy­dał bre­we do Fran­cisz­ka i ce­sa­rza, wzy­wa­jąc ich do po­ko­ju i do zgo­dze­nia się na so­bór, w na­stępu­jącym zaś roku zje­chał się z ce­sa­rzem na zam­ku w Bus­se­to, po­mi­ędzy Par­mą a Pia­cen­zą. Nie­pew­ną jest rze­czą, jaki był cel wła­ści­wy zjaz­du. Sar­pi po­da­je, że pa­pież chciał wy­móc na ce­sa­rzu dla wnu­ka swe­go ksi­ęstwo me­dio­la­ńskie, i ofia­ro­wał mu na­wet po­moc na­prze­ciw Fran­cisz­ko­wi, a trak­to­wa­nia względem so­bo­ru zu­pe­łnie za­nie­chał. Pal­la­vi­ci­no do­wo­dzi, że to po­da­nie jest pro­stą baj­ką, opie­ra­jącą się na wie­ściach, a nie na do­wo­dach hi­sto­rycz­nych. Le­ga­ci pa­pie­scy sze­ść mie­si­ęcy na pró­żno cze­ka­li na bi­sku­pów; dla­te­go pa­pież bul­lą z 6 lip­ca 1543 roku od­ro­czył so­bór do cza­su sto­sow­niej­sze­go. Dla za­bu­rzeń wo­jen­nych nie mógł być jed­nak i w roku na­stęp­nym zwo­ła­ny.

W Niem­czech tym­cza­sem od­pra­wia­ły się sej­my, a z nich naj­wa­żniej­szy, spir­ski z 1544 roku, na któ­rym ce­sarz, po­trze­bu­jąc do woj­ny z Fran­cu­zem i Tur­kiem po­mo­cy ksi­ążąt, nie­sły­cha­nych do­tąd pro­te­stan­tom przy­wi­le­jów ustąpił, tak iż pra­wie pro­te­stan­tyzm mógł się uwa­żać za uzna­ny w pa­ństwie. Pa­pież ostre mu za to w osob­nym bre­we uczy­nił wy­rzu­ty. Zwy­ci­ęstwa ce­sa­rza nad Fran­cisz­kiem spro­wa­dzi­ły na­resz­cie po­kój w Cre­spy 18 wrze­śnia 1543 roku, a jed­nym z wa­run­ków jego było zwo­ła­nie so­bo­ru. Wiel­ka ra­do­ść była z tego w Rzy­mie. Pa­pież na po­dzi­ęko­wa­nie Panu Bogu urządził so­len­ne pro­ce­sje, a w zgo­dzie z ce­sa­rzem i kró­lem fran­cu­skim ogło­sił bul­lą so­bór w Try­den­cie na 15 mar­ca 1545 roku.

------------------------------------------------------------------------

Przy­pi­sy:

←\ 1 Źró­dła do hi­sto­rii so­bo­ru try­denc­kie­go po­da­ne są w zna­nym kom­pen­dium hi­sto­rii ko­ściel­nej X. Al­zo­ga. _Uni­ver­sal Ge­schich­te d. Chri­sti. Kir­che,_ Ma­inz 1860 (wyd. VII. pag. 860). Głów­niej­sze z nich były do tej pra­cy uży­te, prze­wod­ni­kiem zaś był nam Pal­la­vi­ci­no. Aże­by unik­nąć zby­tecz­nych cy­ta­tów, w tych tyl­ko miej­scach przy­to­czy­my au­to­rów, z któ­rych czer­pie­my, gdzie będzie po­trze­ba.

←\ 2 Do­brze od­po­wia­da Rohrb. czy­by kto przy­stał na taką ope­ra­cje: „Słu­chaj, ucho two­je jest w nie­bez­pie­cze­ństwie, ale po­dam ci pro­ste na to le­kar­stwo: po­zwól so­bie choć raz je­den wy­ci­ąć gło­wę z ra­mion i przy­szyć do grzbie­tu, a cho­ro­ba znik­nie. Wie­lu z now­szych pi­sa­rzy a mi­ędzy in­ny­mi i Sar­pi uwa­ża­ją te ope­ra­cje za bar­dzo pro­stą i ła­twą do wy­ko­na­nia”.

←\ 3 Men­zel: _Ge­schich­te der Deut­schen_ II, 37.

←\ 4 I. c. IV. 298.

←\ 5 Pal­lav. III. 17. n. 2.

←\ 6 Pal­lav. III. 18. n. 9.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: