Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Rys historyczny ludu cygańskiego - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rys historyczny ludu cygańskiego - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 289 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP.

Od nie­ma­łe­go iuź cza­su czy­nią­ce­mu ba­da­nia w przed­mio­cie hi­sto­ryi kra­io­wey, na­wiia­ły mi się po­strze­że­nia o Cy­ga­nach: ro­bi­łem uwa­gi nad mową, ukła­da­łem słow­nik ich ię­zy­ka; ostrze­żo­ny przez Ba­ro­na Bor­cha i Pal­la­sa o ich po­cho­dze­niu in­dy­y­skiem, sto­so­wa­łem do tego " ba­da­nia moie. Na­ko­niec, kie­dy ogło­szo­ną zo­sta­ła: O Cy­ga­nach wia­do­mość hi­sto­rycz­na czy­ta­na na po­sie­dze­niu pu­blicz­nem, Ce­sar­skie­go Uni­wer­sy­te­tu Wi­leń­skie­go, d. 30 czerw­ca 1824 r., przez Igna­ce­go Da­ni­ło­wi­cza P. P. Z. 8vo, Wil­no u A. Mar­ci­now­skie­go , po­zna­łem zrzó­dła do uzu­peł­nie­nia tey pra­cy, do­tąd mi nie­wia­do­me. Przed­się­wzią­łem więc z tego, co Czac­ki w ob­ry­sie zo­sta­wił, Pan Da­ni­ło­wicz wy­łusz­czył ob­szer­niey, po­łą­czyw­szy z mo­ie­mi ba­da­nia­mi, utwo­rzyć Rys hi­sto­rycz­ny ludu Cy­gań­skie­go, ie­dy­nie w tym celu, abym uzu­peł­nił pra­cę pierw­sze­go, a spro­sto­wał zbyt nie­ko­rzyst­ne dla Cy­ga­nów mnie­ma­nie dru­gie­go, z sa­mych au­to­rów nie­miec­kich po­czerp­nio­ne, tu­dzież, abym na­pro­wa­dził na praw­dzi­wą dro­gę przed­się­wzię­cia pra­wo­daw­cze, ty­czą­ce się tego ludu.

Wie­ko­pom­ney pa­mię­ci au­tor, Ta­de­usz Czac­ki, po­świę­cił mi­strzow­skie swe pió­ro wspo­mnie­niu o Cy­ga­nach; prze­biegł po­krót­ce ich… hi­sto­ryą; wy­tknął z ża­ło­ścią bar­ba­rzyń­skie obey­ście się z nimi w za­chod­niey Eu­ro­pie; wy­ło­żył pra­wa pol­skie i, pe­łen uczuć ludz­ko­ści, zmie­rzał do po­da­nia my­śli o po­pra­wie cy­wi­li­za­cyi tego ludu; lecz za­wie­sił swe zda­nia, tak, iak wy­kład o iego po­cho­dze­niu. Cała roz­pra­wa iego, w spo­so­bie za­gad­nie­nia od­da­na, była przy­go­to­wa­niem do dal­sze­go wy­łusz­cze­nia tey rze­czy, czy może za­chę­ce­niem do uzu­peł­nie­nia iego pra­cy.

Pan Da­ni­ło­wicz wstą­pił w śla­dy Czac­kie­go, za­iął się ob­szer­niey­szem wy­łusz­cze­niem, za­się­gnął głęb­szey wia­do­mo­ści z pra­wo­daw­stwa pol­skie­go i ros­sy­y­skie­go, przy­to­czył całą ob­szer­ność uczo­nych po­dań, mnie­mań, po­strze­żeń hi­sto­rycz­nych i dy­plo­ma­tycz­nych Grel­l­man­na; lecz osno­waw­szy swe pi­smo na pra­cy ga­bi­ne­to­wey tego uczo­ne­go au­to­ra, uchy­bił w tem, że, nie na po­zna­niu oso­bi­stem Cy­ga­nów ale na mnie­ma­niach za­sta­rza­łey nie­na­wi­ści nie­miec­kiey, osno­wał po­ryw­cze swe zda­nie. Ztąd wy­ro­dzi­ły się za­nad­to czar­ne ko­lo­ry, któ­re­mi au­tor ten lud bied­ny od­ma­lo­wał, wca­le nie­sto­sow­ne za­pew­ne z uczu­ciem ser­ca iego wła­sne­go. Ła­two spi­sy­wać rze­czy z dzieł cu­dzych, to praw­da; ale nie ła­two uspra­wie­dli­wić się z cu­dze­go zda­nia.

Roz­sze­rzo­ne świa­tło pra­wo­daw­stwa we wszyst­kich kra­iach, zmie­rza dziś do nay­wyż­sze­go do­bra lu­dów, (szcze­gól­nie w roz­le­głem pań­stwie ros­syj­skiem usi­ło­wa­nia co­dzien­ne do­wo­dzą tey szczę­śli­wey dla rodu ludz­kie­go sta­ran­no­ści! Jak­że dziś pra­wo­daw­cy mogą sta­no­wić o lu­dzie spo­twa­rzo­nym? ia­kie pra­wa, ia­kie usta­wy, ia­kie ulep­sze­nia na­stą­pić mogą dla ludu wca­le nie­po­zna­ne­go, wca­le w prze­ciw­nem świe­tle wy­sta­wio­ne­go? Ci, któ­rzy są ul ste­ru rzą­du, nie wie­le maią cza­su obe­zna­wać się z pro­stym lu­dem i w ni­co­ści zo­sta­ią­cym: obo­wiąz­kiem prze­to bydź są­dzę każ­de­go oby­wa­te­la, ludz­kość i do­bro Oy­czy­zny ko­cha­ią­ce­go, żeby, ile się po­zna­io­mić może z rze­cza­mi do­po­ma­ga­ią­ce­mi pra­wo­daw­com, sta­rał się im wia­do­mo­ści udzie­lić. Zna­io­mość moia Cy­ga­nów, za­si­lo­na pra­cą zna­ko­mi­tych pi­sa­rzy, mo­gą­ca pod ie­den rzut oka wy­sta­wić rys hi­sto­ryi tego ludu, mimo szczu­płych ta­len­tów i bra­ku nie­któ­rych pism po­moc­ni­czych, ośmie­la mię do wy­da­nia na iaw tego pi­sem­ka; któ­re tym ochot­ni­cy usłu­dze pu­blicz­ney po­świę­cam, im mniey mam po­wo­dów, do oso­bi­stey ko­rzy­ści, prócz tey, że praw­dy się nay­ści­śley trzy­ma­iąc i praw­do­rzecz­no­ści, od­dać pra­gnę spra­wie­dli­wość lu­do­wi upo­śle­dzo­ne­mu; a może za tym po­wo­dem ludz­ko­ści mi­ło­śni­cy, któ­rym nie­bo losy lu­dów po­wie­rza, na­tra­fią szczę­śli­wie na śrzod­ki nay­po­myśl­niey­sze­go ulep­sze­nia Cy­ga­nów, któ­rych uda­ro­wa­nia przy­ro­dzo­ne nie mało obie­cu­ią.

Da­le­ki ie­stem od pi­sa­nia apo­lo­gii Cy­ga­nów, owszem przy­zna­ię ich za mniey ko­rzyst­ne nie­ia­ko człon­ki spo­łe­czeń­stwa; ale zgłę­bie­nie rze­czy hi­sto­rycz­nych, ty­czą­cych się tego ludu, prze­ko­ny­wa ta­koż, że bar­dziey oko­licz­no­ści, pod któ­re­mi zo­sta­wał i zo­sta­ie, win­ne są iego ze­psu­ciu, a ni­że­li­by z na­tu­ry, iak mnie­mam, miał bydź wy­rzut­kiem ro­dza­iu ludz­kie­go. W sta­ro­żyt­nych wie­kach wy­szedł z In­dyi wschod­niey, ia­kimś tra­fem po­li­tycz­nym wy­par­ty, prze­szedł Nu­biią, Egipt, Sy­ryą, Azyą mniey­szą, do­stał się przez mo­rza do Eu­ro­py wschod­niey, i aż do po­cząt­ku wie­ku pięt­na­ste­go, mało zna­ny na­sze­mu świa­tu, nie był do­tąd z nie­pra­wo­ści gło­śny. W pięt­na­stym do­pie­ro wie­ku, kie­dy roz­bo­ie pu­sto­szą­ce za­chód Eu­ro­py, ze skut­ku wal­ki wie­ku­istey Pa­pie­żów z Mo­nar­cha­mi, a nay­bar­dziey z Ce­sa­rza­mi, uci­chły, to iest: kie­dy sto­li­ca pa­piez­ka przez roz­dwo­io­ną wła­dzę kil­ku Pa­pie­żów upa­dła na si­łach, Ce­sa­rzem Zyg­munt Król Cze­ski i Wę­gier­ski zo­stał ob­ra­nym, mo­nar­cha wiel­kich przed­się­wzięć i mi­ło­śnik ludz­ko­ści; Cy­ga­nów licz­ne hor­dy wy­ru­szy­ły na za­chód, za – si­le­ni pro­tek­cyą tego wiel­kie­go mo­nar­chy, iak świad­czy dy­plo­ma pod ro­kiem 1423 im wy­da­ne, ( któ­re na koń­cu tego pi­sma z in­ne­mi w Do­dat­ku wy­pi­sze­my), z by­stro­ścią wia­tru za­brnę­li w nay­odle­gley­sze za­chod­nie i pół­noc­ne kra­ie. Wia­do­mo uczo­nym czy­tel­ni­kom na­szym, iaki duch oży­wiał Eu­ro­pę, iaka oświa­ta ist­nę­ła. Cy­ga­ni sta­ra­li się ko­rzy­stać z du­cha cza­su; lecz le­d­wie lat kil­ka­dzie­siąt upły­nę­ło, aż za­czę­ły się sro­gie prze­śla­do­wa­nia tego ludu. W tym ra­zie cze­goż nie mie­li się spo­dzie­wać w tey czę­ści świa­ta, gdzie z zim­ną krwią nie­szpo­ry sy­cy­liy­skie spra­wia­no, gdzie w dzień ś. Bar­tło­mie­ia swych ziom­ków ty­sią­ca­mi wy­rzy­na­no, gdzie za rzecz obo­ięt­ną mia­no wy­ciąć w pień kil­ka­dzie­siąt ty­się­cy bez­bron­nych Ir­land­czy­ków, za Ka­ro­la I, albo na­osta­tek, gdzie pa­no­wa­ły usta­wicz­ne uzbro­ie­nia ziom­ków prze­ciw ziom­kom, mo­nar­chom i ko­ścio­ło­wi? A to wszyst­ka z przy­czy­ny roz­róż­nień re­li­giy­nych. Cóż więc dziw­ne­go, że bar­ba­rzyń­skie pra­wa, zwy­cza­ie i opi­niie, na sa­mych okró­cień­stwach osno­wa­ne, ob­ró­ci­ły Cy­ga­nów w lud nie­zno­śny, prze­stęp­ny, próż­niac­ki, ia­ki­mi oni nig­dy nie byli i nie są w kra­iach, gdzie lep­sze zwy­cza­ie, wię­cey ludz­ko­ści, ła­god­no­ści, go­ścin­ney uprzey­mo­ści do­zna­wa­li, to iest: w kra­iach sła­wiań­skich i na ca­łym Wscho­dzie. Nie chlu­biąc się, wy­znać po­win­ni­śmy praw­dę, że wszyst­kie na­ro­dy sła­wiań­skie­go ple­mie­nia, iak za­wsze od­róż­nia­ły się od resz­ty Eu­ro­pey­czy­ków, ła­god­ne­mi oby­cza­ia­mi, usta­wa­mi god­no­ści czło­wie­ka nie­szpe­cą­ce­mi, nie­zła­ma­ną wia­rą da­ne­go sło­wa, go­ścin­no­ścią i mi­ło­ścią po­ko­iu; tak rów­nie w ma­te­ryi o Cy­ga­nach wca­le od­mien­ne rze­czy na­strę­cza­ią od resz­ty Eu­ro­py. Cy­ga­ni w sła­wiańsz­czyź­nie wca­le in­ny­mi bydź się zda­ią, w po­rów­na­niu z nie­miec­kie­mi, fran­cuz­kie­mi, an­giel­skie­mi Cy­ga­na­mi. Tak­to da­le­ce iest praw­dą, że wszyst­ko, co czło­wie­ka ota­cza, for­mu­ie się na wzór i po­do­bień­stwo iego wła­sne.

Mógł­bym roz­sze­rzyć to pi­smo za przy­kła­dem Grel­l­man­na; ale­bym nie mógł, ani nic wię­cey ku po­żyt­ko­wi, ani ku za­ba­wie czy­tel­ni­ków mo­ich na­pi­sać. A że za temi prze­dzia­ła­mi czczość i nuda pa­no­wać zwy­kły, prze­to na tym krót­kim ry­sie hi­sto­rycz­nym prze­sta­ię. Omiiam na­wet cy­ta­cye au­to­rów po­sił­ko­wych do tego pi­sma, któ­re uczo­nym są zna­io­me u Grel­l­man­na, Da­ni­ło­wi­cza, i t… d., a któ­re oni dla do­wo­dów swo­iey praw­do­rzecz­no­ści przy­ta­czać byli zmu­sze­ni, z ro­ze­rwa­niem do zbyt­ku czy­tel­ni­ka uwa­gi.ROZ­DZIAŁ I.

NA­ZWA­NIE CY­GA­NÓW.

Pierw­sza uwa­ga nad hi­sto­ryą Cy­ga­nów, na­strę­cza nam szcze­gól­niey­sze po­strze­że­nie: ten lud tak dłu­go wszę­dzie wi­dzia­ny, po wszyst­kich stro­nach świa­ta pra­wie roz­sy­pa­ny, naym­niey prze­cie był zna­ny. Do­wo­dem to iest, że nie miał nig­dy swo­iey pi­śmien­no­ści, zo­sta­wał za­wsze w ciem­no­cie, nie umiał prze­to dać na­le­ży­te­go o so­bie wy­obra­że­nia. Ucze­ni tez tam­tych wie­ków, trzy­ma­iąc się gmin­nych mnie­mań i do­ryw­czych do­my­słów, bar­dziey z uprze­dze­nia nie­na­wist­ne­go, ni­że­li z rady ro­zu­mu i ści­słych ba­dań wzię­te opi­sy sze­rzy­li nie­roz­waż­nie; za­wsze ob­wi­nia­li nie­słusz­nie sa­mych Cy­ga­nów o ta­ie­nie praw­dzi­we­go na­zwi­ska i po­cho­dze­nia.

Po­znay­my do­pie­ro błęd­ne mnie­ma­nia po­przed­ni­ków na­szych, roz­trzą­snąw­szy ich po­da­nia w ma­te­ryi po­wzię­tych wia­do­mo­ści od Cy­ga­nów sa­mych o ich na­zwa­niu, że­by­śmy mo­gli utwo­rzyć so­bie spo­sób kry­tycz­ne­go roz­bio­ru dzie­io­pi­sów pi­szą­cych o tym przed­mio­cie.

Na­zbyt roz­wle­kłą i nud­ną by­ło­by po­wie­ścią, wy­li­cza­nie na­zwisk roz­licz­nych w roz­ma­itych kra­iach Cy­ga­nom nada­wa­nych, wzię­tych nay­czę­ściey z gmin­nych uro­ień; tu tyl­ko wy­ło­ży­my te, któ­re, albo wy­raź­ną ce­chę bez kry­tycz­ney po­ryw­czo­ści no­szą, albo na­pro­wa­dza­iąc wprost do po­zna­nia praw­dy, w tak bez­u­waż­nem za­nie­cha­niu były, że na dro­gę praw­dzi­we­go od­kry­cia tra­fić nie moż­na było.

Duń­czy­cy na­zwa­li Ta­ta­ra­mi, sły­sząc, że Ta­ta­ro­wie ko­czow­ni­cze ży­cie pro­wa­dzą, któ­rych nig­dy prze­cie nie mie­li zda­rze­nia oglą­dać u sie­bie, błąd z nie­wia­do­mo­ści, za­słu­gu­ie na po­bła­że­nie. Go­rzey iesz­cze Fran­cu­zi daw­niey­si po­stą­pi­li, na­ród zdaw­na lek­ko­ścią wra­żeń słyn­ny, na­zy­wa­iąc Cy­ga­nów Cze­cha­mi, Bo­he­miens, iak gdy­by Cze­si tak byli od­le­gły­mi od Fran­cyi, że ich roz­róż­nić nie­by­ło spo­so­bu, od no­wych ia­kichś przy­byl­ców. Uspra­wie­dli­wie­nie, że z Czech Cy­ga­ni za­wi­tać mo­gli w za­reń­skie kra­ie, wca­le nie słu­ży: po­nie­waż to było w tym wie­ku, kie­dy Fran­cya pod Ka­ro­lem V, mą­drym na­zwa­nym, była w rzę­dzie nay­oświe­ceń­szych kra­iów eu­ro­pey­skich. Przy­znay­my się prze­to do praw­dy, że­śmy, nie roz­trzą­sa­iąc grun­tow­nie rze­czy, nie zna­iąc, ied­nem sło­wem, kry­ty­ki, szli daw­ne­mi wie­ka­mi za bied­nem lada czy­iem uro­ie­niem. Tak wła­śnie, iak Ni­der­land­czy­ko­wie, Hey­dens, to iest: po­ga­na­mi na­zwa­li Cy­ga­nów, kto wie z ia­kiey przy­czy­ny; ale za­pew­ne nie z tey, któ­rą au­to­ro­wie na­zna­cza­ią, że z po­gań­skie­go Egip­tu przy­by­li, po­nie­waż Egipt, przed wię­cey iak dzie­się­ciu wie­ka­mi, do cza­su po­ka­za­nia się Cy­ga­nów w Ni­der­lan­dach, prze­stał bydź po­gań­skim. Be­dzie więc źrzó­dło tego na­zwa­nia w na­ro­do­wey nie­na­wi­ści do przy­byl­ców, przez po­ła­ia­nie nada­ne, lak wła­śnie, iak u Ara­bów, na­zy­wa­ją­cych Cy­ga­nów Cha­ra­mi, czy­li: po­two­ra­mi, szpet­ne­mi twa­rza­mi; ta­kie bo­wiem zna­cze­nie ma ten wy­raz na wscho­dzie, zkąd i do ros­syj­skie­go ię­zy­ka zo­stał przy­ię­tym, w mo­wie po­spo­li­tey nie co in­ne­go zna­czy nad twarz obrzy­dli­wą. Ta­kie­mi twa­rza­mi Ara­bo­wie, sami nie biel­si, czar­no­ma­zych Cy­ga­nów na­zy­wać zwy­kli. Dzie­io­pis nasz Na­ru­sze­wicz, od Ja­zy­gów czy­li Ja­zy­gi­ba­nów Me­ta­na­stów ten lud wy­pro­wa­dza, za prze­wod­nic­twem daw­niey­szych na­szych kro­ni­ka­rzy, nie tra­fił ied­nak na wy­wód na­zwa­nia sa­me­go, po­rów­ny­wa­jąc Ja­zy­ga do ia Cy­gan, ia­ko­by do wła­sne­go na­zwa­nia przy­zna­wa­ią­ce­go się Cy­ga­na. Go do Ja­zy­gi­ba­nów Me­ta­na­stów, ci nie­tyl­ko z po­do­bień­stwa mia­na, lecz na­wet z do­wo­dów pi­śmien­nych, są w Eu­ro­pie przod­ka­mi istot­ny­mi Cy­ga­nów: nim o tem ob­szer­niey przy­y­dzie mó­wić, kończ­my do­pie­ro rzecz przed­się­wzię­tą. Nay­pow­szech­niey przy­ię­te, ze wschod­nich kra­iów Eu­ro­py po­cho­dzą­ce, na­zwa­nie iest C ygan; Czac­ki z wie­lu in­ny­mi au­to­ra­mi, opie­ra­iąc na po­da­niu Tur­me­ie­ra i Awen­ty­na, chce mieć, że po­nie­waż ten lud był kie­dyś pod wo­dzem na­zwa­nym Zyn­de­lo­nem, Zyn­kie­lo­nem, albo Czyn­gie­lo­nem, od iego więc imie­nia na­rze­czo­nym zo­stał. Prze­czyć nie moż­na, żeby wódz cy­gań­ski tego imie­nia nie był, bo są za­tem po­mni­ki do­wod­ne, od wie­lu spo­mi­na­ne; lecz za­cho­dzi py­ta­nie: czy­li­by to na­zwa­nie daw­niey­szem od Czyn­gie­lo­na, ży­ią­ce­go oko­ło po­cząt­ku wie­ku XV, nie było? zwłasz­cza, kie­dy w mo­wie tu­rec­kiey i no­wo­grec­kiey, daw­ność tego wy­ra­zu, iest nie rów­nie wyż­szey daty nad wiek XIV na­wet, iak to pi­sma tych kra­iów pry­wat­ne i pu­blicz­ne po­świad­cza­ią, a twier­dza trac­ka Zy­gi­ra czy­li Czyn­gi­ra do śrzed­nich wie­kow epo­ki na­le­ży. Bar­dzo upo­wszech­nio­ne to na­zwa­nie, za­słu­gu­ie, że­by­śmy ie bez ba­dań dal­szych nie omi­nę­li. U Gre­ków te­raź­niey­szych, Athiu­ga­ni, iak inni wy­ma­wia­ią Acin­ga­ni; u Tur­ków Cyn­ghe­nes; w śrzed­niey ła­ci­nie Cyn­ga­ri, u Niem­ców Zi­ga­ener, od Zi­gan; u Po­la­ków Cy­ga­ni; iesz­cze Wło­si i nie­któ­re kra­ie przy­le­gley­sze wscho­do­wi, ta­kie lub wca­le po­dob­ne na­zwa­nie w mo­wie swey do­cho­wu­ią. We­dług wszel­kie­go po­do­bień­stwa do praw­dy, nada­nie tego mia­na po­szło na­sam­przód we zwy­czay na wscho­dzie Eu­ro­py, w śrzed­nich wie­kach Ce­sar­stwa wschod­nie­go. Wy­raz ten po­cho­dzi z mowy sa­mych­że Cy­ga­nów; w ich słow­ni­ku po­strze­ga­my: ćwi­czyć, chło­stać, czyn­gi­ren. Za­pew­ne Eu­ro­pey­czy­ko­wie, przez szy­der­stwo ia­kieś, to na­zwa­nie nada­li; może po­strze­gł­szy dzi­wacz­ny spo­sób chło­sta­nia u nich prze­stęp­ców, dziś u li­tew­skich Cy­ga­nów czup­nen­ca ma­re­na zwa­ny, o któ­rym bę­dzie­my mó­wi­li ni­żey; przy­szło im przed­raź­nia­ią­ce ( bur­le­sque), na­mia­no­wa­nie wy­my­śleć. Uwa­żać bo­wiem po­trze­ba, że ten lud, ma­ią­cy za­wsze coś ko­micz­ne­go w cha­rak­te­rze swo­im, wy­da­iąc się na pier – wsze spó­y­rze­nie dzi­wacz­nym i oso­bliw­szym, w wie­lu przed­mio­tach za­słu­żył na trak­to­wa­nie o so­bie w rze­czo­nym do­pie­ro to­nie; do­tąd u nas w Li­twie, król cy­gań­ski, za­lo­ty cy­gań­skie, stróy cy­gań­ski, sło­wo cy­gań­skie; do rzę­du biur­le­sków czy­li przed­raź­nień na­le­żą.

Mimo to ied­nak po­zo­sta­ie nie­pew­ność: czy­li­by Cy­ga­ni tego na­zwa­nia z sobą z In­dyy nie przy­nie­śli. Po­nie­waż iest ślad, że w Ma­la­ba­rze, czy w ogó­le na pół­wy­spie in­dy­y­skim, znay­do­wać się ma pro­win­cya Czy­ga­nia lub Cy­ga­nia, któ­rey do­tąd na kar­tach nie na­tra­fia­my, ani bydź mo­że­my pew­ni, że ża­den kę­sek ta­mecz­ney zie­mi tak się nie na­zy­wa, dla bra­ku miey­sco­wych ba­dań. Pół­kow­nik au­stry­ac­ki P. Sze­ke­ly von Doba, wr. 1765 d. 6 li­stop., przy­pad­ko­wie w Ley­dzie po­znaw­szy trzech od daw­na uczą­cych się Ma­la­bar­czy­kó w, z pro­win­cyi, iak sami po­wia­da­li, Cy­ga­nia, ro­dem, zdzi­wił się, że po­wie­dzia­ne przez nich wy­ra­zy in­dy­y­skie, w licz­bie oko­ło sta, Cy­gan eu­ro­pey­ski bez żad­ney trud­no­ści po­iął i wy­tłu­ma­czył po eu­ro­pey­sku. To od­kry­cie, zką­di­nąd spraw­dzo­ne na­le­ży­cie, ogło­sił wzmie­nio­ny pół­kow­nik, po ła­ci­nie, w pi­śmie pe­ry­odycz­nem wie­deń­skiem, pod ty­tu­łem: Wie­ner An­ze­igen i t… d. 6ter Jahr­gang

stro­ni­ca 87 – 88. Praw­do­rzecz­ność au­to­ra tym bar­dziey za­słu­gu­ie na uwa­gę, że na­zwa­nie, o któ­rem mó­wi­my, nie iest eu­ro­pey­skie, ani się ze wschod­nich in­nych ię­zy­ków nie daie wy­pro­wa­dzić. Sami też Cy­ga­ni nie wsty­dzą się tego na­zwa­nia, cho­ciaż go w mo­wie swo­iey nie przy­y­mu­ią.

Na­zy­wa­ią sie­bie w ię­zy­ku swo­im Rom, w licz­bie po­ie­dyń­czey; Ro­nien­gie­ros, w licz­bie mno­giey, po cy­gań­sku Ro­ma­nes. Wy­raz ten przy­po­mi­na mia­no sta­ro­żyt­ne­go boga In­dy­an Roma, od któ­re­go wschod­ni lndy­anie po­czą­tek swóy wy­pro­wa­dza­jąc, za­pew­nie na­zwa­nie Ram, czy­li w in­nem wy­mó­wie­niu Rom, przy­bie­rać zwy­kli. Uczo­ny na­tu­ra­li­sta Pal­las, wpa­tru­jąc się w cha­rak­te­ry fi­zy­ogno­micz­ne Cy­ga­nów, wpadł na myśl o praw­dzi­wem ich po­cho­dze­niu; iego dal­sze po­strze­źe­niai po­rów­na­nie z dy­alek­tem in­dy­y­skim pro­win­cyi Mul­tan, utwier­dzi­ło tę praw­dę, co an­giel­ski li­te­rat Mars­den w osob­ney roz­pra­wie udo­wod­nił do­sta­tecz­nie.

Wi­dać z tego, że sta­ro­żyt­ne na­zwa­nie Cy­ga­nów, iako In­dy­an, było za­wsze Rom, tego im Eu­ro­pey­czy­ko­wie od­mó­wi­li u sie­bie, znać przez usza­no­wa­nie po­dob­ne­go imie­nia Rzy­mian, któ­re zbyt wy­so­ce po­wa­ża­ne było, aby ie lu­do­wi w nę­dzy i upo­śle­dze­niu zo­sta­ią­ce­mu przy­pi­sać mia­no. Przy­ię­to więc dru­gie na­zwa­nie przy­nie­sio­ne ta­koż przez sa­mych Cy­ga­nów, czy to W ich mo­wie z wy­ra­zem Czin­gi­rem, czy też od pro­win­cyi ia­ko­weyś in­dy­y­skiey Cy­ga­nii, po­cho­dzą­ce.ROZ­DZIAŁ II.

PO­CHO­DZE­NIE.

Po­wziąw­szy z na­zwań sa­mych ślad nie­za­wod­ny o po­cho­dze­niu Cy­ga­nów, przy­pa­trz­my się bliż­szym do­wo­dom tey praw­dy. Za­le­d­wie Sze­ke­ly uczy­nił swo­ie po­strze­że­nie, wkrót­ce, to iest roku 1775, Büt­t­ner po­dob­ny do­wód ogło­sił, nie dłu­go ba­wiąc, w roku 1782, Rüdi­ger, ta­koż uczo­ny nie­miec­ki ba­dacz fi­lo­lo­gii, po­parł to zda­nie grun­tow­ne­mi wy­wo­da­mi. Cho­ciaż ci oba nie wy­mie­nia­ią, od kogo na dro­gę są na­pro­wa­dze­ni; prze­cież wąt­pli­wo­ści nie ule­ga, że wie­deń­skie pi­smo pe­ry­odycz­ne czy­ta­li, tak rów­nie iak Pal­las w roku 1782, i Mars­den w roku 1785, pi­szą­cy, ied­nak­że ich do­wo­dy, każ­de­go co­raz nów­sze, praw­dzi­we świa­tło na po­cho­dze­nie Cy­ga­nów rzu­ci­ły. Od tego iuz cza­su po­prze­sta­no, po­wta­rzać omac­ko­we do­my­sły Awan­ty­na, Tur­me­ie­ra i wie­lu in­nych, za­czę­to po­rów­ny­wać mowę cy­gań­ską z in­dy­y­ską, fi­zy­ogno­micz­ne, oby­cza­io­we, zwy­cza­io­we, cha­rak­te­rycz­ne czy­nić po­rów­na­nia; a to wszyst­ko nay­do­ty­kal­niey prze­ko­na­ło o in­dy­y­skiem po­cho­dze­niu Cy­ga­nów.

Grel­l­mann w ufor­mo­wa­nym po­rów­naw­czym słów­ni­ku, nie­miec­ko-in­dy­y­sko-cy­gań­skim, po­ka­zał po­do­bień­stwo mowy, upew­nia­iąc, że we trzy­dzie­stu wy­ra­zach cy­gań­skich, trzy­na­ście in­dy­y­skich na­li­czyć moż­na; my z na­szych po­strze­żeń nad słow­ni­kiem li­tew­skich Cy­ga­nów, mo­że­my urę­czać, że w nim pra­wie po­ło­wa wy­ra­zów iest pro­sto in­dy­y­ska, albo po­cho­dze­nie od in­dy­y­skich ma­ią­ca, a dru­ga po­lo­wa z ob­cych ię­zy­ków przy­bra­na. Tu iesz­cze, na­pro­wa­dze­ni na dro­gę przez Grel­l­man­na, do­da­my, że In­dy­anie maią mnóz­two dy­alek­tów, mnóz­two spo­so­bów wy­sło­wia­nia tych sa­mych wy­ra­zów, że po­do­bień­stwo cy­gań­skie­go dy­alek­tu po ca­łych In­dy­ach, tak sta­łe­go lądu, iako też i wy­spach in­dy­y­skie­go mo­rza, znay­du­ie się roz­rzu­co­ne. Go zaś nay­wy­ra­zniey wią­że tę mowę z in­dy­y­ską, to ied­no­stay­ność ro­dza­io­wa­nia, przy­pad­ko­wa­nia, cza­so­wa­nia i inne gram­ma­tycz­ne wła­sno­ści, któ­re wy­ia­śnił P. Puch­me­ier w gra­ra­ma­ty­ce ię­zy­ka cy­gań­skie­go, 1812 w Pra­dze wy­da­ney, pod ty­tu­łem: Ro­ma­ni Czyb , mo­gą­cey się po­rów­nać z gram­ma­ty­ka­mi dy­alek­tów in­dy­y­skich.

Nie­mniey też po­rów­na­nie sa­mych In­dy­an z Cy­ga­na­mi, utwier­dza przy­to­czo­ne wy­żey do­wo­dy. P. Da­ni­ło­wicz grun­tu­iąc­się na dzie­łach o In­dy­anach pi­szą­cych, tak się w tey mie­rze tłu­ma­czy: "Wśpie­ra­ią wy­czerp­nio­ne z ię­zy­ka do­wo­dy, nie­za­tar­te do­tąd w po­wierz­chow­ney po­sta­wie, bru­nal­ney bar­wie twa­rzy i na­ło­gach do­cho­wa­ne do In­dy­an po­do­bień­stwa: po­sta­wa u nich do­brze ukształ­co­na, mało dzie­ci gar­ba­tych i ułom­nych, wło­sy czar­ne; dłu­go ob­na­żo­ne bie­ga­ią, ko­bie­ty pro­ste­go rodu brud­no odzia­ne; skłon­ność do miesz­ka­nia w na­mio­tach nad­zwy­czay­na; bo­iaź­li­we tcho­rzow­stwo, upę­dza­nie się za czer­wo­ną odzie­żą, tro­skli­we skry­wa­nie wła­sne­go ię­zy­ka; tez same prze­no­śne ko­wal­skie i dal­sze rze­mieśl­ni­cze na­rzę­dzia, plą­sy Cy­ga­nek ze wszyst­kie­mi nie­przy­stoy­ne­mi wy­ko­ny­wa­ne ie­sta­mi, za bła­hą nad­gro­dę, przy mu­zy­ce przez oyca od­by­wa­ney, sa cał­ko­wi­cie in­dy­y­skie. Pe­łen iest Wschód wróż­biar­skich prze­po­wie­dzeń, wszak­że Chi­ro­man­cya wró­żą­ca, o ubó­stwie lub bo­gac­twie, szczę­ścia i nie­szczę­ściu, wiel­kiey lub ma­łey po­tom­stwa licz­bie, w sa­mych In­dy­ach za­sia­dła. Wstręt Cy­ga­na od związ­ków mał­żeń­skich z in­ne­go na­ro­du oso­ba­mi i pod­le­głość nie­wol­ni­cza żony, cał­kiem in­dy­y­skie przy­po­mi­na ka­sty. Na­ko­niec, wie­le do Włoch przy­by­wa­ją­cych, mie­nie się In­dy­ana­mi nie omiesz­ka­ło. " Mu­ra­to­ri script… re­rum ita­li­ca T. XIX, pag. 890, przy­wo­dzi Chro­ni­con For­li­nien­se, w tych wy­ra­zach: ali­qui di­ce­bant, quod erant de In­dia. Przy­by­wa­ią­cy więc do For­li mia­sta wło­skie­go w roku 1422, sami się za In­dy­an ogła­sza­li. Za­cho­dzi do­pie­ro py­ta­nie, z ia­kiey­by ka­sty po­cho­dzi­li? Grel­l­mann… a za nim P. Da­ni­ło­wicz, za­wzię­cie nie­na­wi­dzą­cy tego ludu, przy­łą­cza­ią go do ka­sty nay­ha­nieb­niey­szey, nay­niż­szey, nie­czy­stey, zło­dziey­skiey, do usług pod­łych i nie­wol­nic­twa prze­zna­czo­ney. Su­dra zwa­ney; któ­rey nie go­dzi się ani xiąg świę­tych Weda czy­tać, ani ofiar w spo­so­bie przy­zwo­itym czy­nić, ied­no­żeń­stwo i nie­wią­za­nie się związ­kiem krwi z in­ne­mi ka­sta­mi przy­mu­szo­ney do­cho­wy­wać. Z tey­to ka­sty, przez przy­pad­ko­we spło­dze­nie z oso­ba­mi kast wyż­szych, na­sta­łe po­tom­stwo, two­rzy ka­stę nową, zwa­ną Pa-

riats, któ­ra z od­rzut­ków spo­łe­czeń­stwa in­dy­y­skie­go iest iesz­cze od­rzut­kiem, ło­trow­stwu, oszu­kań­stwu, piiań­stwu, cie­le­sney roz­pu­ście, oraz wszyst­kim obu­rza­ia­cym na­ło­gom lud od­da­ny: ory­gi­nał zu­peł­ny Cy­ga­nów, we­dług cy­to­wa­nych au­to­rów. To zbyt za wie­le, że­by­śmy na­tem zda­niu prze­stać mie­li, po trze­ba­by coś wię­cey przy­to­czyć, nad te hań­bią­ce ród ludz­ki ob­ra­zy. Jak­że­by tłusz­cze tak pod­łych i nik­czem­nych lu­dzi, mo­gły so­bie za­ra­dzić w tak dłu­giey wę­drow­ce? Po­wziąć i do­ko­nać tak śmia­łe przed­się­wzię­cia? Jak­że­by lud w ostat­niem upo­śle­dze­niu zro­dzo­ny, prze­byw­szy tak licz­ne kra­ie, nie dał się gdzie po dro­dze uiarz­mić, gdyż na po­trze­bie rąk nig­dzie na­ro­dom nie zby­wa. Odłóż­my na stro­nę te uprze­dze­nia nie­na­wist­ne, a przy­znay­my się ra­czey, że w tey ma­te­ryi nie­świa­do­my­mi iesz­cze ie­ste­śmy. Na­wet wąt­pić na­le­ży, aby ba­da­nia miey­sco­we, świa­tło ia­kie nam z In­dyy przy­nio­sły, gdyż to wszyst­ko, coby nay­bli­żey o po­cho­dze­niu z ka­sty ia­kiey na­szych Cy­ga­nów do­wo­dzić mo­gło, ta­kiest po­plą­ta­ne i roz­pro­szo­ne po ca­łem roz­ga­łę­zie­niu się In­dy­an, że ra­czey przod­ków cy­gań­skich szu­kać na­le­ży w ia­kieyś daw­no za­gi­nio­ney i roz­pierz­chłey osob­ney ka­ście. Nie ma – my bo­wiem iesz­cze zna­io­mey hi­sto­ryi in­dy­y­skiey szcze­gó­ło­wey ze sta­ro­żyt­nych wie­ków, aby­śmy re­wo­lu­cyą, kto­ra roz­sy­pa­ła ka­stę cy­gań­ską, mo­gli z pew­no­ścią na­zna­czyć. Oni sami dziś maią mię­dzy sobą dwie ia­ko­by osob­ne ka­sty: ied­ni sa z rodu szla­chet­ne­go, na­zy­wa­ią się Morę (1), z któ­re­go wo­dzo­wie, hra­bio­wie, wo­ie­wo­do­wie, kró­lo­wie cy­gań­scy obie­ra­ny­mi by­wa­li: dru­dzy sa pod­ley­sze­go niby uro­dze­nia, niż­sze­go sta­nu. Róż­ni­cę tę sta­nów nie ła­two kto roz­po­zna, po­nie­waż każ­dy się przed ob­cym czło­wie­kiem za More uda­ie; ale sami po­mię­dzy sobą dość po­strze­ga­ią ści­śle.

Nie moż­na zgo­dzić się na to, co nie­któ­rzy po­wia­da­ią, ia­ko­by przy­czy­ną wy­wę­dro­wa­nia Cy­ga­nów z pół­wy­spu in­dy­y­skie­go, były pod­bo­ie do rna­ho­me­ta­ni­zmu na­wra­ca­ia­ce­co gwał­łow­nym spo­so­bem Ti­mur-Beka, od roku 1408 do 1409 In­dye pu­sto­szą­ce­go: ia­ko­by w owym cza­sie ka­sta Lud­de­os zwa­na nie­ugię­cie przy sta­rey swey wie­rze trzy­ma­ią­cą się, czę­ścią wy­cię­ta zo­sta­ła, czę­ścią w roz­syp­kę po­szła; i ztąd bydź ma po­czą­tek Cy­ga­nów. Jak­kol- – (1) Ten wy­raz iest ory­en­tal­ny, gdzie go uży­wa­ią do od­zna­cze­nia swo­ich wie­leb­no­ści: u Ży­dów iest More i Mo­re­mo­rey­na.

wiek po­zor­ne to mnie­ma­nie, prze­cie upa­dać musi; po­nie­waż nie­za­prze­czo­ną iest rze­czą, że bliz­ko o tey sa­mey po­rze, od ca­łey za­chod­niey Eu­ro­py zo­sta­li po­zna­ni, a da­le­ko daw­niey prze­by­wa­li iuż we wschod­niey; iak w dal­szym cią­gu tego pi­sma oba­czy­my.

Tak krót­kim wy­wo­dem rze­czy, uła­twia­my do­pie­ro za­wód nie­zmier­nych ba­dań, po­strze­żeń próż­nych, do­my­słów do­wol­nych, przez czas nie­ma­ły od wie­lu li­te­ra­tów po­czy­nio­nych; wiek oświe­ceń­szy, oswo­io­ny wię­cey z ię­zy­ka­mi wschod­nie­mi, uła­twia dziś pra­cę, któ­ra była przed nami na­zbyt mo­zol­ną. Za­pew­ne po­strze­że­nia dal­sze, iesz­cze wię­cey prawd hi­sto­rycz­nych od­kry­ią. Któż­by po­my­ślał daw­niey, żeby ię­zyk cy­gań­ski, któ­ry ied­ni za ze­psu­tą niem­czy­znę, dru­dzy za wy­my­ślo­ny z po­prze­krę­ca­nych roz­ma­itych wy­ra­zów mów eu­ro­pey­skich, dla ła­twiey­sze­go ukry­cia kra­dzie­ży i zmo­wy na nię, wy­obra­żać usi­ło­wa­li, żeby mó­wię ten ię­zyk dał nay­bliż­szą wia­do­mość o po­cho­dze­niu Cy­ga­nów? Praw­da, że on iest do­syć ubo­gi w ory­gi­nal­ne in­dy­y­skie wy­ra­zy, co samo do­wo­dzi dłu­gich zmian ko­lei, ia­kie tym lu­dem przez mno­gie wie­ki mio­ta­ły, po wy­y­ściu z In­do­sta­nu. Przy­bra­li oni wpraw­dzie z mów ob­cych, gdzie tyl­ko go­ści­li, po­trzeb­ne wy­ra­zy, na­kła­nia­iąc ie do za­koń­cze­nia swo­ie­go, lub prze­ra­bia­jąc do nie­po­zna­nia nie­kie­dy; lecz to by­naym­niey toku mowy, ani iey ory­gi­nal­no­ści nie szko­dzi­ło, mimo przy­czy­nie­nia się do za­po­mnie­nia iey wo­ka­buł nie­któ­rych. Do szcze­gól­no­ści po­li­czyć na­le­ży, to do­cho­wa­nie ię­zy­ka, przy wie­lu in­nych na­ro­do­wo­ściach, to żad­nym wpły­wem cza­su, oko­licz­no­ści, przy­gód, przy ostat­niey nę­dzy i ubóz­stwie… nie­po­ko­na­ne wy­trwa­nie przy swo­ich na­ro­do­wych od­zna­cze­niach się. Już to samo każe od­no­sić Cy­ga­nów do In­dy­an, ludu pier­wot­ne­go, któ­ry przy­ro­dze­nie w nay­pięk­niey­szey, nay­żyż­niey­szey i nay­wy­god­niey­szey czę­ści świa­ta umie­ści­ło. Bliz­ko Ty­be­tu, u sa­mey ko­leb­ki ro­dza­iu ludz­kie­go, po­do­bał so­bie sie­dli­sko ród szcze­gól­ny lu­dzi, od któ­re­go za­pew­ne wy­szły na­uki, kunsz­ta, wy­obra­że­nie mo­ral­ne, i za­ro­dy mno­gich lu­dów ist­nie­ią­cych i nie­ist­nie­ją­cych iuź na zie­mi. Gdy tym­cza­sem nada­ło przy­ro­dze­nie szcze­gól­ny przy­wi­ley temu lu­do­wi, aby w oy­czyź­nie swo­iey i tam, gdzie­kol­wiek prze­niósł się w mas­sie, do­cho­wy­wał swo­ię ory­gi­nal­ną na­ro­do­wość. Co tem bar­dziey za­dzi­wia, że mnóz­two lu­dów, nie­gdyś po­tęź­niey­szych, oświe­ceń – szych, ma­ią­cych pi­śmien­ność udo­sko­na­lo­ną, kunsz­ta, sztu­ki, re­li­gią w świe­tli­cy po­sta­ci, tak się od­mie­ni­ło, że o ich zu­peł­nem znik­nie­niu z po­wierzch­ni ziem­skiey wno­sić­by na­le­ża­ło, po­rów­ny­wa­iąc ich dzi­siey­szych po­tom­ków do sta­ro­żyt­nych przod­ków. Opatrz­ność obok na­ro­dów ko­leb­ki, umie­ścić ra­czy­ła szko­łę wiecz­ne­go ich trwa­nia.ROZ­DZIAŁ III.

WĘ­DRÓW­KI.

Ukry­ta przy­czy­na w po­mro­ku wie­ków wy­wę­dro­wa­nia Cy­ga­nów z pół­wy­spu in­dy­y­skie­go, nie prze­szka­dza ied­nak śle­dze­niu dróg ich dal­szey wę­drów­ki. Z po­niż­szych wy­wo­dów prze­ko­ny­wa­my się po­nie­kąd, że w po­cząt­ku pierw­szych wie­ków Ery chrze­ściań­skiey, to opusz­cze­nie In­do­sta­nu na­stą­pić mu­sia­ło, nay­poź­niey. Nie mamy nic pew­niey­sze­go w ca­łey daw­niey­szey hi­sto­ryi o Cy­ga­nach, nad ich przedaw­nia­ły po­by­tów Afry­ce: a ztąd wie­dzieć mo­że­my o po­cząt­ko­wey ich dro­dze. Wy­wę­dro­waw­szy z In­do­sta­nu, przy­szli nie­chyb­nie na­sam­przód nad za­chod­ni brzeg mo­rza czer­wo­ne­go, któ­re, czy to okrą­ża­iąc ku pół­no­cy, czy tez prze­by­wa­jąc na stat­kach, tra­fi­li do Nu­bii. Po­by­tu ich w tyra kra­iu, mamy do­wo­dy w mo­wie po­strze­żo­ne, pod ko­niec wie­ku XVI, przez Wul­ka­niu­sza, po­tem mnie­ma­nia nie­któ­rych uczo­nych daw­niey­szych i now­sze do­my­sły Ba­ro­na Bor­cha (Voy­age en Espa­gne, Pa­ris 1 803, par M. d. L.), moż­na po­rów­nać słow­nik cy­gań­ski z ka­ta­lo­giem Jó­ze­fa Ska­li­ge­ra, co do wy­ra­zów nu­biy­skich, gdzie wię­cey nad trzy przez Wul­ka­niu­sza wy­tknię­te znay­dzie­my, to, mó­wię, wszyst­ko o nu­biy­skiem prze­by­wa­niu Cy­ga­nów, przez lat nie­ma­ło, prze­ko­ny­wa do­sta­tecz­nie.

Co się ty­czę po­by­tu w Egip­cie, od nay­daw­niey­szych cza­sów sły­chać tam o bez­bron­nych no­ma­dach ludu ob­ce­go. Pto­lo­me­usz geo­graf egip­ski, ro­dem z Ka­no­py, pi­szą­cy oko­ło roku 130 po Chry­stu­sie, o ko­czow­nych Me­ta­na­stach, wy­raź­nie iak­by Cy­ga­nów opi­su­ie, któ­rzy są uwa­ża­ni za przod­ków cy­gań­skie­go ludu. Dłu­gosz. Stry­y­kow­ski, Na­ru­sze­wicz, nasi; Nie­buhr, Pays­so­nel, za­gra­nicz­ni pi­sa­rze, i wie­lu in­nych Iego są zda­nia; sam Czac­ki nie uym­nie mc temu mnie­ma­niu. Dzi­siay bę­dą­cy w Egip­cie Cy­ga­ni, są na­zwa­ny­mi od Ko­piów Gha­sie, lud snu­ią­cy się; bez przy­tuł­ku bę­dą­cy, co wy – raź­nie ma od­po­wia­dać sta­ro­żyt­ne­mu na­zwa­niu Me­fa­na­stes. U nas w ię­zy­ku Cy­gań­skim wy­raz Ghas­si, zna­czy żonę, to­wa­rzysz­kę. Mnóz­two iest świa­dectw, że sami Cy­ga­ni przy­by­wa­iąc pierw­szy raz do roz­ma­itych kra­iów za­chod­niey Eu­ro­py, mie­ni­li się bydź z Egip­tu; dla tego w Wę­grzech na­zy­wa­no ich lu­dem Fa­ra­ona, a w An­glii i dziś Egip­cy­ana­mi na­zy­wa­ią. Kro­ni­karz Ba­war­ski An­dre­as Pres­by­ter Ra­tis­bo­nen­sis, wy­raź­nie mówi na stro­ni­cy 122: "Te­goż roku (1435) przy­był do na­sze­go kra­iu nie­ia­kiś lud Cy­ga­nów (cin­ga­no­rum), któ­rzy się opo­wia­da­li bydź z Egip­tu. " Mün­ster, Kranz, Tho­ma­sius, Sa­lo­mon, Twiss. za­ied­no to sa­mo­pow­ta­rza­ią; wsze­la­ko nie­mo­gąc na to zgo­dzić się, żeby ro­do­wi­ty­mi Egip­cy­ana­mi byli, albo kłam­stwo, albo gru­bą nie­wia­do­mość w tem po­da­niu wi­dzą. Do­pie­ro mo­że­my za­spo­ko­ie­ni bydź w tey mie­rze, przy­pu­ściw­szy, że w cza­sie ko­czow­ni­czey wę­drów­ki z In­do­sta­nu do­sta­li się przez Nu­bią do Egip­tu, i tam nie­ma­ło lat go­ści­li. Stry­y­kow­ski na stro­ni­cy 14, wy­wo­dząc roz­ra­dza­nie się roz­ma­itych lu­dów, we­dług wła­snych po­strze­że­ni, na­zna­cza kra­inę Cy­re­ney­ską w Egip­cie, za daw­ny po­byt Cy­ga­nów. Nasi li­tew­scy na­wet Cy­ga­nie w śpię – trach i po­wie­ściach swo­ich przy­po­mi­na­ła przy­by­cie przod­ków z za mo­rza grec­kie­go, ich śpie­wy: zna­ią Jasz­czur­ki wod­ne, tak wiel­kie: iak woły któ­re po­ry­wa­ły cy­gań­skie dzie­wi­ce, ką­pią­ce się w wo­dzie ogrom­ney rze­ki, iak strza­ła z łuku pro­sto od po­łu­dnia na pół­noc pły­ną­cey: to iest wy­raź­ne spo­mnie­nie Kro­ko­dy­lów i Nilu ży­wią­ce­go w so­bie te po­two­ry (1). Gry­ze­li­ni przy­to­czo­ny u P. Da­ni­ło­wi­cza stron. 70–71, przy­pis, po­mi­mo na­ga­nie­nia pol­skie­go au­to­ra, znał Cy­ga­nów do­sko­na­le cha­rak­ter i skłon­no­ści, iak rów­nie… miesz­kań­ców Egip­tu; dla tego ude­rza­ią­ce po­do­bień­stwo po­strze­gł­szy ied­nych do dru­gich, nie bez­za­sad­nie mnie­mał, bio­rąc ich za Egip­tu miesz­kań­ców, lecz nie za – (1) Je­den z ta­ko­wych śpie­wów w tłu­ma­cze­niu wier­szem przez Pan­nę M. W. mnie udzie­lo­ny, przy­ta­czam.

"Nie idź dzie­wi­co, do pusz­czy czar­ney,

Bo cię prze­stra­szy źwierz sro­gi,

Nie ufay noc­ney hu­lan­ce mar­ney,

Bo męż­czyź­ni dzie­wic wro­gi.

Nie idź się ka­pać do wiel­kiey rze­ki,

Któ­rey na pół­noc nurt pły­nie,

Nie­sie z po­łu­dnia za­lew­ne ście­ki,

Po żyż­ney dol­ney kra­inie.

W pusz­czy źwierz, w nocy wróg draż­ni,

W rze­ce żar­łocz­na ga­dzi­na.

W związ­ku z mi­ło­ścią wier­ney przy­iaź­ni,

Roz­kosz n apot­ka dziew­czy­na. "

sa­mych prze­cie na­ro­dow­ców, bo były sprzecz­no­ści wy­raź­ne, tyl­ko za Tro­glo­dy­tów. Praw­da, ze się nie­co po­my­lił, bo nie wie­dział o in­dy­y­skiem ich po­cho­dze­niu; ale do­wiódł wy­raź­nie, że Cy­ga­ni prze­ię­li wie­le zwy­cza­iów nad­ni­lo­wey kra­iny, na­wet wy­ra­zy są ta­mecz­ne w ich mo­wie, iak to z po­rów­na­nia słow­ni­ków osą­dzić moż­na. A tem sa­mem rzecz iest nie­wąt­pli­wa, że Egipt był przez dłu­gi prze­ciąg cza­su przy­tuł­kiem Cy­ga­nów.

Czy­to wro­dzo­na nie­sta­łość tego ludu w prze­by­wa­niu na ied­nem miey­scu, czy leż oko­licz­no­ści ia­kie po­li­tycz­ne, po­bu­dzi­ły do dal­szey wę­drów­ki, albo ied­no i dru­gie ra­zem; dość, że z Egip­tu, roz­sy­pa­li się na wschód i za­chód. W Afry­ce nad­brzeż­ney, to iest nad mo­rzem śród­ziem­nem, za­brnę­li aż do osta­tecz­nych kra­in ku za­cho­do­wi, po­nie­waż byli daw­niey i są do­pie­ro wi­dy­wa­ni we wszyst­kich kra­iach Bar­ba­re­sków. Ci zaś, któ­rzy do Eu­ro­py do­sta­li się, przeyść mu­sie­li przez Sy­ryą; ślad tego wy­raź­ny mamy w do­my­słach au­to­rów daw­nych, któ­rzy i z ię­zy­ka i z po­wie­ści sa­mych Cy­ga­nów upa­trzyw­szy coś sy­ry­y­skie­go, za Fi­li­sty­nów po­czy­ty­wa­li. Pi­sa­rze pol­scy daw­niey­si, zwłasz­cza Przy­łu­ski w sta­tu­cie swo­im na stro­ni­cy

351, gdy po­sia­da: "mul to ma­gis in Phi­li­sti­nos, Cy­ga­nos apud nos vo­ci­ta­tos , nie in­ne­go zda­ie się bydź ro­zu­mie­nia. Ja­koż do­tąd w Sy­ryi, Ara­bii i Ażyi-mniey­szey, są Cy­ga­ni. Z Sy­ryi też dro­ga przez Azyą-mniey­szą ku Bos­fo­ro­wi przy­pa­da. Wul­ka­niusz wie­dział o tem­po czę­ści, a kie­dy omy­lić się mógł co do cza­su wę­drów­ki, li­cząc lat oko­ło 120, przed koń­cem wie­ku XV, prze­cie miał zgod­ne ze sta­nem rze­czy po­da­nie, co do kra­iów, gdy mówi: str. 101. Egip­cy­anie z sie­dzib swo­ich przez ia­kie­goś Suł­ta­na wy­par­ci, Pa­le­sty­nę, Sy­ryą, Azyą-mniey­szą, spo­so­bem że­bra­ków prze­by­wa­li, prze­pra­wiw­szy się przez He­le­spont, Tra­cyą i przy­le­głe kra­iny nie­sły­cha­nem mnóz­twem swo­iem za­le­li. " Pi­sał ten au­tor o Go­tach, na­wia­sem tyl­ko wspo­mniał o Cy­ga­nach, o któ­rych wę­drów­ce znać po­czerp­nąw­szy z pa­mięt­ni­ków lub daw­nych ia­kich kro­nik, bez kry­ty­ki datę prze­pra­wy przez He­le­spont, ia­ko­śmy rze­kli, wca­le myl­nie po­ło­żył, przy­pa­da­ła­by bo­wiem na rok pra­wie 1477 epo­ka, w któ­rey hi­sto­rya o Cy­ga­nach wca­le co in­ne­go po­wia­da; na­le­ży więc nie­rów­nie wy­żey to zda­rze­nie po­su­nąć.

Dzie­ie wschod­nie­go Ce­sar­stwa, nie czy­nią nam wpraw­dzie żad­ne­go ob­ja­śnie­nia w tey mie­rze, ale od cza­su Kru­cy­at, Eu­ro­pa obe­zna­ła się ze Wscho­dem: dzie­io­pi­so­wie też po­cząw­szy od zna­ko­mi­tej Ce­sa­rzów­ny Anny Kom­ne­ny, w opi­sy szcze­gó­ło­we wcho­dzić bar­dziey zda­ią się; We­ne­cy­anie, Ge­nu­eń­czy­cy, lu­dzie świa­tli i pi­śmien­ność lu­bią­cy, nie­prze­słan­ny­mi świad­ka­mi byli rze­czy na Wscho­dzie to­czą­cych się, z przy­czy­ny han­dlu na mo­rzach wschod­nich. Jak­że­by nie wie­dzie­li, iak­że­by w rocz­ni­kach swo­ich nie po­mie­ści­li, o tym nie­zmier­nym na­tło­ku ludu ob­ce­go do Eu­ro­py? To samo każe są­dzić, że przed kru­cy­ata­mi dziać się mu­sia­ły te rze­czy; i za­pew­ne daw­no przed tą opo­ką, nie­chyb­nie wten­czas, kie­dy wschod­nia Eu­ro­pa, po upad­ku Gre­cyi sta­ro­żyt­ney, na bez­rząd wy­sta­wio­nym kra­iem bydź po­czę­ła, nim się sto­li­ca Ce­za­rów nad Bos­for prze­nio­sła. Spo­mnie­nie samo o Me­ta­na­stach, znaw­cę dzie­iów sta­ro­żyt­nych na tę myśl na­pro­wa­dzać może. Lud ko­czow­ni­czy, bez­bron­ny, spo­so­bem że­bra­ków snu­ią­cy się, mało ro­bił od­gło­su o so­bie w kra­inie za­nie­dba­nia. Zna­ko­mit­si hi­sto­ry­cy sa­mych wo­ien opi­sa­mi za­ię­ci, nic nie spo­mnie­li, resz­ta ich za­gi­nę­ła, prze­to i ślad za­tra­cić się mógł bar­dzo ła­two. Nie moż­na tez wie – rzyć, żeby na­wa­łem prze­pra­wia­li się przod­ko­wie cy­gań­scy przez He­le­spont: bo wie­my… iaka w daw­nych wie­kach prze­szko­da była do po­dob­ney prze­pra­wy przez nay­węż­sze mo­rza. Xe­rxes mo­sty bu­do­wać mu­siał, kie­dy szły woy­ska iego na Gre­cyą: ry­cer­stwo kru­cy­at idąc do Azyi, ogrom­nych trud­no­ści do­zna­wa­ło, mimo po­mo­cy Ce­sa­rzów kon­stan­ty­no­pol­skich. Nie tak więc tłu­ma­mi, ani o jed­nym cza­sie Cy­ga­ni prze­brać się zdo­ła­li do Eu­ro­py: mo­gły kupy jed­ne od dru­gich, prze­dzia­łem pół­wie­ku, po­źniey prze­by­wać.

Temi uwa­ga­mi za­ję­ci, nie bę­dzie­my upo­rczy­wie z P. Da­ni­łowt­czem utrzy­my­wać, że nie wprzód, aż w roku 1417, pierw­szy raz Eu­ro­pa Cy­ga­nów uy­rza­ła; a tem bar­dziey, że­by­śmy, za po­wo­dem Grel­l­man­na, za­cie­rać mie­li śla­dy pism, to za­ło­że­nie wy­wra­ca­ją­cych, dla tego tyl­ko, że Mu­ra­to­ri przy­to­czył z kro­nik wło­skich w to­mie XVIII pod ro­kiem 1422 wy­ra­zy: "kie­dy oni (Cy­ga­ni) przy­by­li do Bo­lo­nii, już wa­łę­sa­li się byli pięć lat po świe­cie. " Jak­że moż­na przy­pu­ścić, aby hor­da ko­czu­ią­ca przez lat pięć z In­do­sta­nu do Bo­lo­nii po­śpie­szy­ła? Bę­dzie to ra­czey prze­ciąg cza­su od wy­ru­sze­nia z pu­styń sta­ro­żyt­ney Tra­cyi, albo Pan­no­nii. Kto zna spo­sób po­dró­żo­wa­nia no­mad nie­osia­dłych z do­byt­kiem i ca­łe­mi ro­dzi­na­mi, ła­twiey osą­dzi, że pięć lat prze­ba­wić mo­gli w krót­kiey po­dró­ży; ni­że­li­by mógł dać wia­rę, aby w tym cza­sie prze­by­li mo­rza, część Afry­ki i Azyi, gdzie tak roz­licz­ne prze­szko­dy na­tra­fiać się zwy­kły. Może na­osta­tek od wy­ru­sze­nia z Egip­tu, ta hor­da przy­cho­dzą­ca do Włoch, pięć lat li­czy­ła cza­su: ale to nie sta­no­wi rze­czy co do ogó­łu ludu tego.

Ko­czow­ni­cy nasi nie wpły­wa­jąc, zwy­cza­iem swo­im do rze­czy po­li­tycz­nych świa­ta, tu­ła­li się swo­bod­ni w pu­sty­niach trac­kich i dal­szych kra­iach wschod­niey Eu­ro­py, przez Hu­nów, Go­tów i in­nych na­iezd­ni­ków opu­sto­szo­nych. Bel­lo­nius, Ob­se­rva­tio­nes Lib. II, c. 40, na­mie­nia, że za cza­sów śrzed­nie­go ce­sar­stwa wschod­nie­go, w Bul­ga­ryi i Wo­łosz­czy­znie znay­do­wał się lud obcy, róż­ny od kra­iów­ców, na­zy­wa­ny Zi­gy­nes. do­słow­ne pra­wie na­zwa­nie, wy­raź­nie przy­po­mi­na Cy­ga­nów, zwłasz­cza, że na stro­nę prze­ciw­ną temu mnie­ma­niu nic po­wie­dzieć nie moż­na. Przy­ta­cza iesz­cze P. Da­ni­ło­wicz, Fran­cisz­ka Fer­dy­nan­da de Cor­do­va, Di­de­scal mul­tipl. p. 412, gdzie iest mnie­ma­nie, że Cy­ga­ni są lu­dem ia­kimś irac­kim, po­cho­dzą­cym od miesz­kań­ców mia­sta trac­kie­go, zwa­ne­go Zi­gi­re: mu­siał ten au­tor mieć ia­kąś o tem wia­do­mość, nie z sa­me­go po­do­bień­stwa na­zwań po­czerp­nię­ta. A choć­by i tak bydź mia­ło, za­wsze stąd po­by­tu daw­ne­go Cy­ga­nów w ta­mecz­nym kra­iu ślad wy­raź­ny. Trac­kie Zi­gi­re nie było mia­stem zna­ko­mi­tem w dzie­iach, ani śla­du w geo­gra­ficz­nych sta­ro­żyt­nych opi­sach nić­ma o niem. Mu­sia­ło po­wstać więc za śrzed­nie­go ce­sar­stwa: w rze­czy sa­mey była to twier­dza, oko­ło epo­ki pierw­szych kru­cy­at wznie­sio­na, za­pew­ne dla osło­nie­nia ludu w tam­tym okrę­gu prze­by­wa­ią­ce­go od ustron­nych na­pa­dów. Może na­wet i przez sa­mych Cy­ga­nów wy­sta­wio­na, gdzie prze­miesz­ki­wa­li ich wo­dzo­wie. Zrzó­dło­słów tego na­zwa­nia iest bo­wiem zu­peł­nie cy­gań­ski, po­cho­dzi od czyn­gi­ren ćwi­czyć.

Roz­mno­że­ni Cy­ga­ni za upły­wem cza­su, po­su­wa­li swo­ie ko­czo­wi­ska w przy­le­głe Tra­cyi i Pan­no­nii kra­ie, się­ga­li za­le­wy brzeg Du­na­iu ku pół­no­cy, za góry na­wet ku za­cho­do­wi. Ja­koż Dłu­gosz Me­ta­na­stów-Ja­zy­gi­ba­nów spro­wa­dza do Pol­ski z Wę­gier, z po­nad Lis­sy, przy­by­wa­ją­cych na po­si­łek Ma­sła­wo­wi Xią­żę­ciu ma­zo­wiec­kie­mu, pro­wa­dzą­ce­mu woy­nę

z Ka­zi­mie­rzem kró­lem pol­skim w po­cząt­ku wie­ku ie­de­na­ste­go.

Ta­ko­we po­da­nia o znay­do­wa­niu się Cy­ga­nów daw­no we wschod­niey czę­ści Pol­ski, utwier­dza przy­to­czo­ny za­by­tek hi­sto­rycz­ny u Czac­kie­go, o pra­wach, tom I, str. 237. w przy­wi­le­iu Bo­le­sła­wa Wsty­dli­we­go, da­nym klasz­to­ro­wi Mie­chow­skie­mu, znay­du­ią­cym się w zbio­rze Na­kiel­skie­go, pod ro­kiem 1256, z No­nas Feh­ru­arii, po­wie­dzia­no mię­dzy in­ne­mi et ad­ve­nae qui vul­ga­ri­ter Sza­las­si vo­can­tur a se­ru­itu­te eacac­tionls li­be­ran­tur. Ci przy­cho­dnio­wie Sza­las­si, na­zwa­ni byli w rze­czy sa­mey Cy­ga­na­mi. Obacz­my po­par­cie tego. Ten wy­raz u nas po­cho­dzi od Sza­łas, Sa­łas, ozna­cza miesz­ka­nie, na czas krót­ki wy­sła­wio­ne, róż­ni się od budy pa­ste­rzy, prze­by­wa­ią­cych tym­cza­so­wie w la­sach cie­ślów, po­taż­ni­ków i my­śli­wych, że iest nie­dba­le z lada ia­kie­go ma­te­ry­ału skle­co­ne, gdy buda ro­zu­mie się bydź schro­nie­niem, sta­row­niey wy­po­rzą­dzo­nem. Nie­ma w Sło­wiańsz­czyź­nie źrzó­dło­sło­wu tego wy­ra­zu, więc iest obcy, z cu­dze­go ię­zy­ka przy­swo­io­ny… słow­nik cy­gań­ski na­strę­cza nam czte­ry wy­ra­zy, od któ­rych­by po­cho­dze­nie wy­ra­zu Sza­łas, wy­pro­wa­dzić moż­na było: Pszał,

brat; Szeł, sto; Sze­ło, inni wy­ma­wia­ią Sza­ło , po­wroz: Sa­łas , kie­dy nie­kie­dy: z tych wy­ra­zów, czy­to od brat­nie­go po­miesz­ka­nia, czy od licz­bo­wey ilo­ści miesz­kań, czy od umo­co­wa­nia po­wro­za­mi, czy od kie­dy nie­kie­dy przy­da­rza­ią­ce­go się bu­do­wa­nia, wy­wo­dzić przy­y­dzie, w kwe­styi bę­dą­cy wy­raz; za­wsze i ze zna­cze­nia i z brzmie­nia, ia­sne mieć bę­dzie­my iego po­cho­dze­nie. Na­miot prze­no­śny ma swo­ie osob­ne na­zwa­nie Cza­ter. Kie­dy ko­czow­ni Cy­ga­ni zja­wi­li się w Pol­sce ze swo­ie­mi sza­ła­sza­mi, no­wo­ścią spo­so­bu ży­cia i bu­do­wa­nia miesz­kań ścią­gnę­li na sie­bie uwa­gę kra­iów­ców: li­czo­no ich ro­dzi­ny za­pew­ne na sza­ła­sze, iak i do­tąd w Ros­syi ko­czow­ni­ków li­czą na prze­no­śne budy, na wo­zach bę­dą­ce, zwa­ne Ki­bit­ki. Ztąd po­wsta­ło mia­no po­spo­li­te Sza­la­szy, któ­re po ła­ci­nie pi­sa­no Sza­las­si. Nie do­pie­ro też bydź mu­sie­li zna­ni w kra­iu, i nie w ma­łey licz­bie, kie­dy rząd po­bor z nich miał po­wszech­ny; a przez wzgląd na du­chow­ną zie­mię, Król wy­łą­czył od dani osia­dłych na grun­cie be­ne­dyk­tyń­skim. Mó­wio­no mi nie­daw­no, że na Po­le­siu Cy­gan i Sza­ła­śnik, ied­no­znacz­ne bydź maią wy­ra­zy u po­spól­stwa. P. Da­ni­ło­wicz str. 36, przy­ta­cza przy­kład, ze w zie­mi Sied­mio­grodz­kiey, ie­den ze czte­rech po­dzia­łów, czy­li klass cy­gań­skich, tam na­zy­wa się Sza­ła­so­wi. Jed­nak­że ten au­tor ied­nym po­cią­giem pió­ra, wy­wra­ca przy­wi­ley, do­pie­ro wźmian­ko­wa­ny. Nie tak się zna­lazł Czac­ki, bo nie ma­iąc czem udo­wod­nić, wo­lał zo­sta­wić na­stęp­nym po­strze­ga­czom, od­kryw­szy szcze­rze nie­wia­do­mość swo­ie; lecz gdy­by dzi­siey­szy po­stęp ba­dań o Cy­ga­nach miał przed oczy­ma, nie­chyb­nie­by na na­sze zda­nie tra­fił. Rów­nież nie­słusz­nie P. Da­ni­ło­wicz przy­ga­nia Ekhar­do­wi, że na­sam­przód z Pol­ski wy­pro­wa­dza Cy­ga­nów, któ­rzy sami tak opo­wia­da­li, we­dług Mün­ste­ra, a po­źniey do Wo­łosz­czy­zny i Sied­mio­grodz­kiey zie­mi prze­szli; po­nie­waż Mün­ster mógł praw­dę sły­szeć, iak się z na­szych wy­wo­dów ob­ja­śnia, tyl­ko się ob­szer­niey nie wy­tłu­ma­czył. Czac­ki zaś praw­dę po­wie­dział, że nie zna pi­sa­rza, któ­ry­by za pier­wot­ny po­byt Cy­ga­nom Pol­skę na­zna­czał, bo tego w isto­cie nikt nie do­wo­dził, co nig­dy nie było; ale sam przy­ta­cza Dłu­go­sza, Mün­ste­ra, Na­ru­sze­wi­cza, tu­dzież przy­wi­ley Bo­le­sła­wa kró­la, z któ­rych t o tyl­ko wi­dać, że ze wscho­du, czy­li Wę­gier przy­by­wa­li w daw­nych cza­sach do Pol­ski. Wo­ie­wo­da cy­gań­ski Wła­dy­sław, któ­re­mu przy­wi­ley ce­sarz Zyg­munt wy­dał, ni­żey w do – dat­ku przy­to­czo­ny, mu­siał bydź ro­dem z Pol­ski, gdzie ta­kie imie chrzest­ne w tam­tych cza­sach po­wa­ża­no, i iest ory­gi­nal­ne pol­skie, w owych wie­kach wca­le od in­nych na­ro­dów nie­uży­wa­ne, któ­re tyl­ko lu­dzie wy­so­kie­go rodu, Xią­żę­ta, kró­lo­wie, no­si­li. Cy­gań­ski More mógł przy­iąć na chrzcie ś… to imie ze zwy­czay­ney, am­bi­cyi, a któ­re­mu zda­rzy­ło się za dó­y­ściem lat zo­stać wo­ie­wo­dą ob­ra­nym: mu­siał prze­to Wła­dy­sław rze­czo­ny uro­dzić się w Pol­sce, i ztam­tąd, ie­że­li nie z hor­dą swo­ią ra­zem, to przy­naym­niey sam, za na­czel­ni­ka hor­dy wy­bra­ny, do­stał się do kra­iów pod­wład­nych ce­sa­rzo­wi Zyg­mun­to­wi, oko­ło roku 1423.

Jak­że się do­pie­ro utrzy­mać może mnie­ma­nie Grel­l­man­na, przez P. Da­ni­ło­wi­cza bez­kry­tycz­nie po­par­te, że Cy­ga­ni po raz pierw­szy oko­ło roku 1417 w Eu­ro­pie po­ka­za­li się; za­raz wia­rę chrze­ściań­ską przy­ię­li, stwo­rzy­li so­bie wiel­kie­go imie­nia do­wódz­cę Wła­dy­sła­wa i na ta­kie wzglę­dy u ce­sa­rza chrze­ściań­skie­go za­słu­ży­li, a to wszyst­ko mię­dzy ro­kiem 1417 i 1423, czy­li w upły­wie lat pię­ciu?

Lud przy­wią­za­ny za­pa­mię­ta­le do na­ro­do­wo­ści swo­iey, mu­siał po­trze­bo­wać nie­ma­łe­go cza­su do po­by­tu w Pol­sce, aby przy­szedł do tego stop­nia opi­nii, iżby imio­na kró­lom pol­skim wła­ści­we, nada­wał na chrzcie dzie­ciom, któ­re się ro­dzi­ły do prze­wod­ni­cze­nia iemu. Nim zaś do­stał się do Pol­ski, czy to przez Wę­gry, czy przez kra­ie, dziś ber­łu tu­rec­kie­mu ule­głe, za­wsze mu­siał iesz­cze nie­ma­ło cza­su stra­wić na prze­ba­wie­niu na wscho­dzie. Taki wy­ni­ka do­mysł z pro­ste­go rze­czy roz­bio­ru, gdy­by­śmy na­wet przed sobą żad­nych śla­dów hi­sto­rycz­nych nie mie­li. Do­pie­roż, kie­dy po­da­nia dzie­jo­pi­sów zga­dza­ią się z na­tu­ral­nym rze­czy po­rząd­kiem, i z tem wszyst­kiem, co­kol­wiek do wia­do­mo­ści na­szey dó­yśdź mo­gło; mu­si­my, usu­nąw­szy za­ło­że­nie uczo­ne­go Grel­l­man­na, przy­znać Cy­ga­nom za po­byt wschód Eu­ro­py, od bar­dzo daw­ne­go cza­su, któ­re­go po­czą­tek zbli­ża się do epo­ki prze­nie­sie­nia na wschód sto­li­cy ce­sar­stwa rzym­skie­go, pod Kon­stan­ty­nem Wiel­kim.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: