- W empik go
Sacrum i rewolucja. Socjaliści polscy wobec praktyk i symboli religijnych (1870-1918) - ebook
Sacrum i rewolucja. Socjaliści polscy wobec praktyk i symboli religijnych (1870-1918) - ebook
Ruch socjalistyczny działający na ziemiach polskich przed 1918 r. gromadził w swych szeregach wierzących i niewierzących. Ci pierwsi stanowili większość, a należeli tu głównie robotnicy, rzemieślnicy i chłopi. Niewierzącymi byli najczęściej inteligenci. Niezależnie od przekonań światopoglądowych polscy socjaliści, z wyjątkiem członków SDKPiL, w swej działalności chętnie posługiwali się religijnymi (oraz patriotycznymi) symbolami, obrzędami i retoryką. Czy była to charakterystyczna polska specyfika niespotykana w innych krajach? Jak wyglądały w praktyce wzajemne relacje sacrum i polityki? Czy rodziły konflikty, a jeśli tak, to jakie były ich konsekwencje społeczne, ideologiczne i polityczne? Na te i inne pytania odpowiada ta książka.
Spis treści
Spis treści
Od Autora
Rozdział I. Socjaliści a praktyki religijne
Rozdział 2. Język religijny w partyjnych środkach przekazu
Rozdział 3. Adaptacje kościelnych środków przekazu
Rozdział 4. Symbole i czynności religijne w działalności polskich socjalistów
Zakończenie
Resume
Indeks nazwisk
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 97883-242-1095-4 |
Rozmiar pliku: | 792 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W połowie lat siedemdziesiątych XIX stulecia z Rosji i z Europy Zachodniej na ziemie polskie przybyli pierwsi wyznawcy socjalizmu. Rozpoczęli działalność w kraju pozbawionym niepodległości państwowej, którego dwaj zaborcy, rosyjski i pruski, prowadzili działalność represyjną i politykę wynaradawiającą, gdzie silną pozycję zachował Kościół katolicki, a lud roboczy stał wiernie przy religii ojców i dziadów, w kraju, w którym enklawy cywilizacji technicznej i nowoczesnego społeczeństwa były niezbyt rozległe. Na ich aktywność niemały wpływ wywierał coraz silniej upowszechniany stereotyp socjalisty jako nihilisty i bezbożnika. Jednoczył on wszystkich tych, a było ich niemało, którzy — z takich czy innych powodów — dobrze socjalistom nie życzyli, zachowując wobec nich dystans i uzewnętrzniając niechęć i wrogość.
Wśród socjalistów pierwszej i następnych generacji mieliśmy wierzących, obojętnych religijnie i niewierzących. W polskich partiach socjalistycznych działających do roku 1918 wierzący i gorliwie praktykujący stanowili wyraźną większość. Wśród nich 80–90 procent to katolicy. Pozostali to wyznawcy religii mojżeszowej, protestanci oraz nieliczni prawosławni. Ustalenie dokładnych proporcji między wierzącymi, obojętnymi religijnie a niewierzącymi w partiach socjalistycznych faktycznie jest niemożliwe, tak ze względu na delikatność tematu, jak i z powodu braku odpowiednich świadectw źródłowych. Przedkładane władzom administracyjnym czy kościelnym oficjalne deklaracje z oczywistych powodów są mało przydatne — oddają jedynie stan formalny, a nie rzeczywisty.
W partiach socjalistycznych istniały spore różnice w stosunku do wiary, przy czym szczególnie wyraźne między inteligentami a robotnikami, chłopami, rzemieślnikami. Wśród socjalistów robotników, rzemieślników, chłopów wierzący mieli zdecydowaną większość. Wielu z nich nie kryło się ze swoją religijnością.
Wolnomyśliciele robotnicy, rzemieślnicy, tym bardziej chłopi stanowili w partiach nieznaczny procent, ale przez swój niejednokrotnie demonstracyjny antyklerykalizm zwracali uwagę innych. Szczególnie byli oni widoczni w Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL) i w Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS) w czasie rewolucji 1905–1907 roku — i to nie tylko ze względu na liczebność.
Jeśli chodzi o inteligentów partyjnych, to z reguły byli wolnomyślicielami, choć — tu paradoks — częściej faktycznie niż formalnie. Do partii trafiali już jako niewierzący, wyzbywając się wiary czy to pod wpływem filozofii pozytywistycznej, marksizmu czy socjalizmu. Wierzący inteligenci katolicy, protestanci czy wyznawcy religii mojżeszowej należeli do wyraźnej mniejszości. W sumie pod względem liczebnym (jak się wydaje) równoważyli ilość niewierzących robotników i rzemieślników. Wśród wolnomyślicieli nie wszyscy byli ateistami z wewnętrznego wyboru i przekonania, niektórzy to agnostycy, sceptycy, wyznawcy nowej etyki. Polscy socjaliści unikali zresztą publicznego deklarowania swojego ateizmu czy światopoglądowego sceptycyzmu.
Socjaliści polscy, wolnomyśliciele, utrzymywali, iż religie stopniowo będą zanikać. Ten pogląd wprowadzali z przekonania o potędze rozumu. Religię łączyli z fetyszyzmem i zabobonami. Ale czy to miało oznaczać, iż będą skłonni propagować świeckie obyczaje i obrzędowość oraz walczyć o laickie ustawodawstwo — jeśli tak, to na jaką skalę i jakimi środkami? Czy to miało także znaczyć, iż będą rezygnować z takich praktyk kościelnych, jak chrzest, ślub czy pogrzeb? Czy te poglądy wolnomyślicielskich elit partyjnych będą również rzutować na postawy wierzących członków partii wobec języka religijnego, kościelnych środków przekazu oraz czynności i symboli religijnych praktykowanych w działalności partii socjalistycznych? Na ile te postawy były oryginalne i właściwe jedynie polskiemu socjalizmowi? Te i inne, bardziej szczegółowe pytania powinny prowadzić do odpowiedzi na podstawowy problem: jak miały się do siebie „sacrum” i „rewolucja” — tak w płaszczyźnie jednostkowej, jak i publicznej? Czy musiały się znaleźć w konflikcie? Jeśli tak, to na czym on polegał i w czym się przejawiał oraz jakie były jego skutki, tak dla duchowieństwa, jak i dla socjalistów, wolnomyślicieli i wierzących?
Mówiąc: wierzący, prawie z reguły miałem na myśli wyznawców religii rzymskokatolickiej. Stosunek socjalistów wyznania mojżeszowego i protestanckiego do sacrum nie jest przedmiotem rozważań, przede wszystkim dlatego, iż nie pozostawili oni po sobie takiej ilości świadectw źródłowych, by można było prowadzić szczegółową analizę i budować uogólnienia.
Oddając tę książkę do rąk Czytelników pragnę serdecznie podziękować prof. dr Annie Żarnowskiej, której propozycje i słowa zachęty nie pozostały bez wpływu na ostateczny kształt książki. Za wnikliwe oceny i cenne uwagi winienem wdzięczność ks. prof. dr. hab. Danielowi Olszewskiemu, prof. dr. hab. Michałowi Śliwie, oraz kolegom Andrzejowi Jagodzińskiemu i Jackowi Stefańskiemu. Osobne słowa podziękowania kieruję do prof. dr. hab. Andrzeja Banacha, Dziekana Wydziału Historycznego UJ, za życzliwą pomoc.