- W empik go
Salonowy bandyta - ebook
Salonowy bandyta - ebook
Warszawska rodzina Rudyckich cieszyła się dobrą opinią. Bogobojni i prawi ludzie wychowali dwie córki, które wyszły za mąż i kontynuowały tradycję dbania o domowe ognisko. Dopiero najmłodszy syn – Józek przysporzył rodzinie niemało problemów. Bystry i wyjątkowo przystojny chłopak szybko nauczył się zjednywać sobie ludzi i wykorzystywać swoje atuty. Jednocześnie pociągało go wielkomiejskie życie. Wybierając hulaszczy tryb życia potrzebował coraz większych nakładów finansowych. Przez to przyjmował intratne, ale coraz mniej moralne stanowiska. Dokąd zaprowadzi go nieustanna chęć zabawy?
Opowiadanie kryminalne oparte na faktach. Wieloletni nadkomisarz Policji Śledczej Ludwik Kurnatowski dzieli się z czytelnikami wspomnieniami z pracy. Zdradza, jakimi prawami rządził się ówczesny świat kryminalny i kim byli jego przedstawiciele.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-264-6484-9 |
Rozmiar pliku: | 273 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przed laty kilkudziesięciu mieszkała w staromiejskiej dzielnicy Warszawy we własnej posesji na Krzywym Kole drobnomieszczańska rodzina Rudyckich, składająca się z ojca, matki, dwóch córek i jedynaka – małego wówczas Józia. Rodzice byli to ludzie skromni, bez fałszywych pretensji, na wskroś religijni i spodziewali się, że także ich dzieci wyrosną na ludzi prawych i pożytecznych członków społeczeństwa. Jakoż obydwie córki wyszły za mąż za dzielnych ludzi, pozostając w swej sferze, stwarzając tradycyjne mieszczańskie ogniska rodzinne. Co do syna jednakże, to miał on stać się zakałą ich rodziny i źródłem nieustannych zgryzot. Józiek od najwcześniejszych lat zdawał się do najwyższego stopnia lekceważyć bogobojne zasady, panujące w domu jego zacnych rodziców. W szkole początkowej, jak również w gimnazjum uczył się źle, czując prawdziwą niechęć do nauki, czy też rygoru szkolnego, przepadając natomiast za „wagarami” nad Wisłą w towarzystwie najgorszych łobuzów. Męty społeczne i karty dały mu pierwszą szkołę życia. Nadmienić należy, że jeżeli ku zmartwieniu swego ojca przynosił ze szkoły stopnie niedostateczne, to nie dla braku zdolności, był bowiem niezwykle pojętny i bystry. Uważał po prostu, że na naukę szkoda jest czasu, który przecież można było przepędzić nierównie przyjemniej. Dzięki wszakże swojej niezwykłej bystrości i zdolnościom, zdołał prześlizgnąć się przez gimnazjum i uzyskać świadectwo dojrzałości, po czym zapisał się jakoby na Uniwersytet Warszawski, ale – poczuwszy, że popuszczono mu cugli – zaniechał rychło nauki, całą duszą oddając się zabawie i nieokiełznanym hulankom. Bardzo łatwo przyswoił sobie dobre maniery, wrodzona zaś inteligencja pozwoliła mu zaznajomić się z tysiącem tych szczegółów i szczególików, jakich zwykło wymagać towarzystwo od młodzieńca z tak zwanych „lepszych sfer”. Swobodne, niewymuszone zachowanie i nieprzeciętna uroda jednały mu wszystkich, nawet niechętnych.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.