Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Samobójstwo Europy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
17 kwietnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
59,90

Samobójstwo Europy - ebook

Dwudziesty wiek wybuchł w 1914 roku w Sarajewie

Od wielu lat historycy przekonują, że druga wojna światowa była tylko dogrywką pierwszej. Nie da się zrozumieć nie tylko dziejów drugiej wojny światowej, ale i całej współczesnej historii Europy i świata bez znajomości Wielkiej Wojny – praprzyczyny wszystkich najważniejszych zjawisk naszych czasów. Na polach bitew pojawiły się wtedy mordercze wynalazki i technologie, a w okopach tej wojny dojrzewały idee systemów totalitarnych. W latach 1914-1918 na światową arenę wkroczyły Stany Zjednoczone i Japonia, a po zakończeniu wojny na mapie świata wyrosły nowe państwa, w tym Polska.

Andrzej Chwalba z epickim rozmachem, ale nie stroniąc też od anegdot, opisuje I wojnę światową chronologicznie - od tragicznie zakończonej wizyty cesarskiego bratanka w Sarajewie po 11 listopada 1918 roku. Osobne rozdziały autor poświęca specyfice wojny lądowej, morskiej i powietrznej oraz losom cywilów, w tym kobiet wchodzących z impetem w zdominowaną wcześniej przez mężczyzn historię.

W Polsce nie było od lat tak nowoczesnej, wnikliwej, a przy tym tak elektryzującej książki o I wojnie światowej. Samobójstwo Europy… to coś znacznie więcej niż rozprawa o przyczynach, przebiegu i skutkach Wielkiej Wojny. To rzecz, która przenosi czytelnika w epokę schyłku dawnych obyczajów, pozwala poczuć atmosferę przedwojennego, wielokulturowego Sarajewa i niemal zatańczyć na Trafalgar Square po podpisaniu rozejmu.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-08-05627-1
Rozmiar pliku: 9,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. ZACZYNA SIĘ WOJNA

ARCYKSIĄŻĘ FRANCISZEK FERDYNAND W SARAJEWIE

Sarajewo, stolica Bośni i Hercegowiny, znajdowało się na peryferiach imperium habsburskiego. Poza typowym dla tej części Europy tyglem kultur, wyznań i architektonicznych stylów niczym się nie wyróżniało. Jego nowoczesne, centralnie położone dzielnice zbudowano według standardów imperialnych. Po pożarze w 1879 roku władze austro-węgierskie wybudowały nowoczesne centrum dla nowych elit: przedsiębiorców, urzędników i żołnierzy. Sarajewo zawsze było miastem kosmopolitycznym, leżącym na styku cywilizacji Wschodu i Zachodu, lecz wraz z napływem cesarsko-królewskich funkcjonariuszy coraz częściej słyszało się tam język niemiecki. Nowe elity łączyły lojalność wobec domu habsburskiego, wiara rzymskokatolicka oraz te same rozrywki: drogie kawiarnie i restauracje, teatr i kino, sklepy z modną odzieżą, deptaki i corso. Z owym centrum sąsiadowało jednak stare Sarajewo: biedne, brudne i zapuszczone, pozbawione bieżącej wody i kanalizacji, zabudowane tanimi domami czynszowymi, ruderami i barakami, typowymi dla imperium sułtańskiego. Ulicami przepędzano stada zwierząt, wzdłuż murów przemykały szczelnie zasłonięte kobiety w muzułmańskich strojach, na rogach ulic można było zobaczyć żebrzące i często kalekie dzieci, natomiast w kafejkach gromadzili się mężczyźni w wełnianych szarawarach, popijający kawę po turecku. Obiektami, którymi wyróżniały się poszczególne dzielnice okalające centrum, były świątynie. Dominowały meczety służące muzułmanom. Często w ich sąsiedztwie stały cerkwie, do których uczęszczali prawosławni Serbowie, oraz kościoły, gdzie modlili się katoliccy Chorwaci.

Miasto tylko sprawiało wrażenie sennego, w istocie wyczuwało się silne polityczne napięcie między cesarsko-królewską (c.k.) władzą a bośniackimi Serbami, którzy nie chcieli i nie umieli pogodzić się z inkorporacją ich etnicznego terytorium. Napięcie to pogłębiło się w okresie wojen bałkańskich. Serbowie byli dumni z powodu zwycięstw swej armii w pierwszej wojnie bałkańskiej przeciwko Turcji i w drugiej – przeciwko Bułgarii. W 1913 roku uczniowie z Sarajewa paradowali po ulicach z przypiętymi do czapek wstążkami, na których były wypisane nazwy miast zajętych przez wojska serbskie. Coraz głośniej wyrażano opinię, że Bośnia powinna być częścią Wielkiej Serbii. Mnożyły się akcje antyrządowe. Z Serbii szmuglowano do Bośni i Hercegowiny materiały propagandowe, których autorzy wzywali do stosowania przemocy wobec „habsburskich okupantów”. Zaniepokojony rząd w Wiedniu 2 maja 1913 roku zdecydował się na zastosowanie „środków wyjątkowych”. Częściowo zawiesił konstytucję Bośni i Hercegowiny z 1910 roku, władze cywilne zastąpił wojskowymi, wprowadził sądy wojenne oraz nakazał konfiskowanie na granicy gazet przemycanych z sąsiedniej Serbii. W ramach działań prewencyjnych władze Austro-Węgier postanowiły przeprowadzić w czerwcu 1914 roku manewry wojskowe, aby podkreślić zdecydowaną wolę utrzymania Bośni i Hercegowiny jako części składowej imperium habsburskiego. Zaplanowano, że będzie im przewodził osiemdziesięcioczteroletni Franciszek Józef, ale cesarz rozchorował się na zapalenie płuc. Z tego powodu oraz ze względu na jego podeszły wiek lekarze zdecydowanie odradzali monarsze męczącą podróż. Miał go w tym wyręczyć następca tronu arcyksiążę Franciszek Ferdynand, który był Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych, czyli naczelnym wodzem na wypadek wojny. W związku z napiętą sytuacją rozważano nawet odwołanie wizyty i powierzenie przeprowadzenia manewrów generałowi Oskarowi Potiorkowi, gubernatorowi wojskowemu Bośni i Hercegowiny, ostatecznie jednak takie decyzje nie zapadły. Jako dzień zakończenia manewrów wyznaczono 28 czerwca, co trudno uznać za przypadek. Tego dnia bowiem Serbowie obchodzą ważne dla siebie święto (świętego Wita) i od wieków opłakują bitwę i klęskę na Kosowym Polu z 1389 roku. Dlatego serbscy nacjonaliści uznali to za obrazę i celową profanację tego, co dla nich święte.

Arcyksiążę przyjechał do Bośni prosto ze swojej ulubionej rezydencji w Konopiszte koło czeskiej Pragi. 24 czerwca popłynął na pancerniku „Viribus Unitis” do jednego z portów dalmatyńskich, a 26 czerwca rozpoczął manewry. Jego wizytę od tygodni zapowiadały miejscowe gazety. Mieszkańcy Sarajewa, zgodnie z zaleceniami władz, udekorowali okna i balkony kwiatami i flagami. Świąteczny nastrój postanowiło zakłócić sześciu serbskich spiskowców pochodzących z Bośni i Hercegowiny, członków organizacji Młoda Bośnia (Mlada Bosna). Ich celem było zabicie cesarskiego bratanka. Nie po raz pierwszy zresztą serbscy spiskowcy przymierzali się do realizacji tego zadania. W ich przekonaniu arcyksiążę należał do najbardziej antyserbskich polityków, był dla nich symbolem znienawidzonej monarchii. Rzeczywiście Franciszek Ferdynand wspierał okupację Bośni i Hercegowiny i nie ukrywał swojej niechęci do Serbii, którą nazywał „krainą zbirów, głupców i śliwek” lub „krainą świniarzy”. Rankiem 28 czerwca następca tronu wraz z małżonką i świtą wysiedli z pociągu. Miasto przywitało dostojnych gości ciepłą i bezchmurną pogodą. Z dworca kawalkada składająca się z sześciu samochodów, które skąpy arcyksiążę „wypożyczył” od swoich podkomendnych, skierowała się do ratusza. Samochody jechały trasą podaną do wiadomości publicznej, tak by ludzie zgromadzeni na chodnikach mogli okazać przyszłemu monarsze stosowny podziw i entuzjazm. Piętnaście minut po godzinie dziesiątej jeden ze spiskowców, zecer Nedeljko Čabrinović, rzucił bombę w kierunku samochodu arcyksięcia, która jednak eksplodowała pod autem jadącym za nim. Jeden z pasażerów został ranny i odwieziono go do szpitala. „Przyjeżdżam tu z wizytą, a wy rzucacie we mnie bomby. To oburzające!” – miał krzyknąć Franciszek Ferdynand. Mimo to para arcyksiążęca kontynuowała wizytę. Mniej więcej godzinę później samochody ruszyły w dalszą drogę. Swoją szansę dostrzegł Gawriło Princip, kolejny zamachowiec znajdujący się na trasie przejazdu, aczkolwiek samochód z następcą tronu przejechał obok niego tylko na skutek pomyłki kierowcy, który musiał zawrócić. „Nagle usłyszałem, że ludzie wołają «niech żyje». Zaraz potem zobaczyłem pierwszy automobil... Gdy drugi automobil podjechał bliżej, poznałem następcę tronu... Zobaczyłem też siedzącą obok niego damę i zacząłem się zastanawiać, czy mam strzelać, czy nie. W tym momencie ogarnęło mnie dziwne uczucie i z trotuaru wycelowałem do następcy tronu. Automobil jechał wolniej niż na zakręcie...” – zeznawał podczas procesu sprawca zamachu. Było wpół do dwunastej. Oddał dwa strzały z browninga. Jeden był przeznaczony dla Franciszka Ferdynanda, drugi dla znienawidzonego przez Serbów Potiorka. Ale, być może, tak jak to opisywał, w momencie strzału zamknął oczy i dlatego zamiast w Potiorka trafił w księżną, która zmarła na miejscu. Jej małżonek skonał kilkadziesiąt minut później. Tuż po strzale miał wyszeptać: „Zosiu, Zosiu, nie umieraj. Żyj dla naszych dzieci”.

Pojmanie Gawriły Principa, Sarajewo, 28 czerwca 1914 roku.

Princip nie uciekał. Próbował popełnić samobójstwo, połykając cyjanek potasu, który jednak nie zadziałał, gdyż był zwietrzały. Po zamachu miejscowi Serbowie nie kryli radości, natomiast faworyzowani przez Wiedeń Chorwaci i lojalni wobec monarchii muzułmanie manifestowali na ulicach Sarajewa solidarność z dynastią Habsburgów, żądając surowego ukarania spiskowców. „Precz z Serbami, precz z bandą morderców!” – krzyczeli. W monarchii, poza niemieckimi Austriakami, to właśnie Chorwaci byli najbardziej oburzeni zamachem. Węgrzy przyjęli wieść o śmierci nielubianego arcyksięcia z satysfakcją. Franciszek Ferdynand pogardzał węgierskimi elitami, które nazywał „oligarchiczną kliką”, i sprzeciwiał się uznaniu węgierskiego za drugi oficjalny język w wojsku. Dlatego nie dziwi, że węgierscy oficerowie wykrzykiwali: „Nie żyje ta świnia!”. Pojawiły się nawet opinie, że inicjatorami zamachu byli politycy węgierscy, na czele z premierem Istvánem Tiszą. Także polskie elity z Galicji nie były zbyt przejęte śmiercią Franciszka Ferdynanda (nie przepadał on za Polakami i niechętnie odnosił się zwłaszcza do polskiej arystokracji). Część Czechów natomiast bardzo przeżyła zamach, głównie ze względu na pochodzącą z Czech żonę arcyksięcia Zofię, hrabiankę von Chotek, księżną von Hohenberg. Pozostali albo nie ukrywali zadowolenia, albo nie przejmowali się zamachem. Tak jak dobry wojak Szwejk w pierwszej scenie-rozmowie powieści Haška:

„– A to nam zabili Ferdynanda – rzekła posługaczka do pana Szwejka .

– Którego Ferdynanda, pani Müllerowo? – zapytał Szwejk, nie przestając masować kolan. Ja znam dwóch Ferdynandów: jeden jest posługaczem u drogisty Pruszy i przez pomyłkę wypił tam razu pewnego jakieś smarowanie na porost włosów, a potem znam jeszcze Ferdynanda Kokoszkę, tego, co zbiera psie gówienka. Obu nie ma co żałować”.

Bynajmniej nie był to pierwszy zamach na przedstawicieli władzy austro-węgierskiej organizowany przez Słowian południowych, wśród których żywe były tradycje terroryzmu i konspiracji z czasów osmańskich. Oczywiście więcej było zamachów planowanych niż zorganizowanych, a także nieudanych niż udanych. W 1910 roku w sferze planów pozostał serbski zamach na cesarza, a w 1912 Chorwaci przeprowadzili zamach na bana chorwackiego. Na Franciszka Ferdynanda zasadzano się kilkakrotnie, między innymi w 1902 roku we Włoszech, w 1906 w Słowenii, w 1910 w Morawskiej Ostrawie i w 1913 w Wiedniu. Wielokrotnie przygotowywano zamachy na Potiorka w Sarajewie. Bezskutecznie. W 1912 roku zaś bośniacki Chorwat nosił się z zamiarem zabicia ministra spraw zagranicznych Leopolda Berchtolda von und zu Ungarschütz.

W drugiej połowie XIX wieku zamachy stały się sposobem prowadzenia polityki. Bomby ciskano w kierunku monarchów i premierów, strzelano do prezydentów i ministrów oraz innych dostojników państwowych. Zginęli między innymi dwaj prezydenci USA, król włoski, car rosyjski, król serbski i małżonka cesarza austriackiego. Śmierć miała przyspieszyć historię, pozwolić na realizację celów niemożliwych do osiągnięcia w inny sposób. Od czasów Bakunina i Kropotkina anarchiści regularnie sięgali po broń, przekonani, że śmierć panującego tyrana doprowadzi do załamania państwa. Organizowano zamachy, by pomścić zniewagę i w obronie prześladowanych, by sięgnąć po władzę, by ukarać tych, którzy – zdaniem zamachowców – zasługiwali na karę. Zamachy działały na wyobraźnię młodych fanatycznych bojowników, gotowych oddać życie za sprawę, a ich śmierć stawała się przesłaniem dla kolejnych generacji.

Przeprowadzanie zamachów ułatwiały mało skuteczne systemy bezpieczeństwa. Niejednokrotnie monarchowie czy ministrowie lekceważyli informacje o możliwym zamachu, uważając, że chronienie się za plecami wojska i policji kompromituje państwo oraz ich samych. Tak było w wypadku arcyksięcia, który zignorował ostrzeżenia kontrwywiadu i policji. „Nigdy zabezpieczenie nie wydawało mi się tak bardzo ważne, jak właśnie podczas tych manewrów, na terenie tak silnie skażonym pod względem politycznym. Ku memu niemiłemu zaskoczeniu arcyksiążę odrzucił jednak moje wnioski. Co go skłoniło lub kto go do tego namówił, pozostaje dla mnie zagadką” – pisał generał Maximilian Ronge, szef służb wywiadu c.k. armii z 1918 roku. W czerwcu 1914 roku tajna policja dysponowała przekonującymi dowodami na to, że „coś” się szykuje, i chciała uchronić następcę tronu przed niebezpieczeństwem. Uczyniła jednak niewiele w tym kierunku. Jedynie pochodzącym spoza Sarajewa uczniom gimnazjum nakazano opuścić miasto. W efekcie nad bezpieczeństwem arcyksięcia czuwało tylko stu dwunastu miejscowych policjantów i sześciu detektywów, nieznających zresztą języka serbsko-chorwackiego. Na jednego policjanta przypadało 100 metrów trasy. W owym czasie nie podróżowano opancerzonymi i szybkimi samochodami. Franciszek Ferdynand jechał kabrioletem marki Gräf & Stift, z silnikiem o mocy 28 KM, czyli takim, w jaki był wyposażony znany z okresu PRL-u mikrus, co znacznie ułatwiło zamachowcy wykonanie zadania.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: