- W empik go
Satyra - ebook
Satyra - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 154 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
CHRONIZMEM POŚRÓD SPOŁECZEŃSTW, WE KRWI
ODKUPICIELA POCZĘTYCH.
Sowiński Leonard
Kraków,
W Drukarni Uniwersytetu Jagibllońskiego
pod zarządem K. Mańkowskiego.
1871.
MŁODZIEŻY POLSKIEJ
PRACĘ TĘ
POŚWIĘCA
AUTOR.
Na zgliszczach świata, krwią ludów pjana,
Ogromna ciałem, lecz duchem mała,
Potworna Roma gnuśnie konała
Pod brylantowem krzesłem tyrana.
W złowrogiej ciszy drzemał kraj cały…
Gdzieniegdzie tylko śmierci okrzykiem
Graniczne puszcze dziko przegrzmiały;
Albo Gród Święty – pogaństwa mara –
Gniazdo szaleńców i niewolników –
Witał po cyrkach tygrysim rykiem
Podarte ciała nazarejczyków,
Lub purpurową szatę Cezara.
Na tejto niecnej potworów ziemi,
Gdzie ojców prochy ze sławą starą,
I cześć z sumieniem, i godność z wiarą,
Zdeptała tłuszcza stopy podłemi,
W rozkładzie piersi trupiej poczęty,
Dojrzał Satyry owoc przeklęty…
Gdy rzesza ludów druzgoce czoła
O marmurowe kwirytów progi,
I tłumnym jękiem zbawienia woła,
Błagalnie patrząc na stare bogi:
Pieśń nowa w serce zajrzawszy światu,
Nie chwyta gromów, lecz w nędzy ducha,
Szyderczym śmiechem wesoło bucha
Śród orgij krwawych patrycyatu.
Jak gdyby w dusze owe kamienne
Z jednego śmiechu mogły wystrzelić
Cnót odrodzenia groty promienne
I w jakieś wielkie czyny się wcielić!…
Śmiał się satyryk, lecz nie przetworzył
Na plenne kłosy zbutwiałej słomy:
A jeden tylko uśmiech dołożył
Do bachanalij obmierzłych Romy.
Wrzała Urbs sacra szalonym śmiechem,
Aż niebo przedarł olbrzymiem echem, –
I Bóg pochwycił piorun w prawicę
I w proch zgruchotał ziemi stolicę!…
Sród Kapitolu, pomiędzy złomy,
O całą przepaść bolu bezdenną
Wyższy nad syny i bogi Romy,
Śpi Gladyator śmiercią kamienną…
Porwany w boju za gminę bratnią,
Krwią Słowianina, czystą, niewinną,
Zbroczył swych wrogów ucztę ostatnią; –
A kiedy padał na złotym piasku,
Z czołem osnutem dumką rodzinną,
Ciało mu stęgło nakształt koralu,
Duch kmiecy zastygł w dziecięcym żalu
I w marmurowym zajaśniał blasku.
Tak wieki całe tęskno przemarzył
O złotej woli, o braci doli…
A kiedy w końcu swoi nadbiegli,
On duszą białą z wodzami gwarzył…
I kmiecie krusząc Romę powoli,
Braterskie ciało od młota strzegli.
Świat się przetwarzał we krwi i trudzie:
Lecz w najstraszliwszym burzy pomroku
Coraz wyraźniej widzieli ludzie
Promienną postać z miłością w oku,
Z cierniem na czole i raną w boku…
I wieść obiegła ziemię o cudzie,
O prawdzie nowej zdobytej światu,
O czci należnej Bogu i bratu…
I oto kościół nowy dźwignięty;
Ludy się tłoczą u jego progów, –
I po okruchach fałszywych bogów
Wstępuje w ołtarz Po trzykroć Święty!
Przemknęły wieki ciżbą gromadną;
Z niemi wypadki błyskawic lotem, –
I sto pokoleń legło pokotem
Wraz z zawieruchą myśli bezładną…