- W empik go
Satyry Horacego - ebook
Satyry Horacego - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 241 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dr Marcelli Motty.
Poznań,
W Ksiegarni Jana Konstantego Żupańskiego.
1853.
Horacyusz był w ciągu 16. 17. i 18. wieku, kiedy język łaciński uważano za główny środek i nieomal za główny cel wykształcenia, razem z Wirgiliuszem ulubionym poetą narodu polskiego. Widzimy to z licznych wydań i tłumaczeń tego rymotwórcy, które Polacy tak w samym kraju, jako też za granicą ogłaszali, a z których znaczną część Jocher w swojem dziele bibliograficzno-historycznem (Obraz bibliograficzno-historyczny literatury i nauk w Polsce etc… przez Adama Jochera, Wilno 1810.) przytacza. Najczęściej tymczasem tłumaczono Ody i Listy; tłumaczenia Satyr, ile mi wiadomo, są tylko następujące:
1) Satyry wszystkie Horacyusza wierszem polskim przez jednego z obywatelów litewskich wyłożone w Wilnie w druk. XX. scholar. piar. 1784. (tłumaczem jest Marcin Matuszewicz, kasztelan brzeski).
2) Wybór pieśni, satyr i listów Horacyusza, tłumaczonych przez celniejszych pisarzów polskich. Wilno u XX. Bazylianów, 1807.
3) Poezye Horacego, przełożone na język polski i przypisami objaśnione przez Marcina Fiałkowskiego. Wrocław u W. B. Korna, 1818.
Z tych tłumaczeń, jako tez z innych, które może istnieją, tylko ostatnie, mimo wszelkich moich starań, wynaleść mógłem.
Pierwsze z nich, jak się pokazuje z Jochera Tom I. pag. 147. nie jest wcale wiernem tłumaczeniem, albowiem tłumacz sam mówi w przedmowie swojej: "a naprzód takowe tłumaczenie nie jednego jest kształtu i sposobu we wszystkich satyrach, w jednych bowiem aż nadto periphrases, to jest amplifikacyi czynił wchodząc w myśl autora i, do obyczajów ojczystych nadciągając."… "Przydatki moje własne" – mówi dalej – "i jeżeli się czytelnikowi podobać będą, ale więcej mam wątpliwości, aby się podobać mogły, bo osobliwie trzeciej satyry w księdze pierwszej przydatek niektórych wielkich ludzi mógł urazić."
Drugie jest niezupełne i zawiera tylko niektóre satyry, jak to już sam tytuł wskazuje.
Trzecie nakoniec tłumaczenie pisane prozą tak pod względem formy, jako tez i treści jest niedokładnem; ponieważ i myśli oryginału częstokroć są, niezrozumiane lub oddane wedle gorszych lekcyi, i język jego jest poczęści niezręczny i niepoprawny. Wydanie to, albowiem obok tłumaczenia oddrukowano drugostronnie i text łaciński, stało się teraz też już rzadkiem.
Tłumaczenie niniejsze jest tylko próbą i nie rości sobie bynajmniej prawa do doskonałości. Tłumaczenia niemieckie Wirgiliusza i Homera przez Vossa naprowadziły mnie na tę myśl, czyby się na coś podobnego i w języku polskim odważyć nie można. O ile się wykonanie tej myśli powiodło, to najlepiej czytelnicy osądzić potrafią; przyczem jednakże nadmienić muszę, co się już zresztą samo przez się rozumie, że do bezstronnego osądzenia, mianowicie tego rodzaju tłumaczenia, równie koniecznem jest porównanie z oryginałem, jako tez rozpoznanie celu, jaki sobie tłumacz właściwie wytknął. Otóż więc celem niniejszej próby jest: w podobnem metrum, zachowując tęż samą ilość wierszy, dać ile możności jak najwierniejsze przepolszczenie oryginału, o ile na to i sens i właściwość obydwóch języków zezwalają. Że się przy takowej pracy trzeba było z niemałemi potykać trudnościami, których tu i owdzie nawet nie można było pokonać, to każdy zapewne z łatwością pojmie i wyjaśnić sobie, ztąd zechce usterki i wady tłumaczenia.
Pod względem metrycznym mamy tutaj tylko słów kilka do nadmienienia. W języku polskim nie ma, jak wiadomo, właściwych długich i krótkich syllab, niezależnych od przycisku; długą staje się syllaba li tylko przez przycisk, który w wyrazach 2 – 3 – i 4-zgłoskowych niezmiennie zawsze pada na przedostatnią, w wyrazach zaś 5-zgłoskowych, na pierwszą i przedostatnią; krótkiemi są wszystkie inne bezprzyciskowe zgłoski. Jednozgłoskowe wyrazy wzięliśmy za krótkie, z wyjątkiem tych jednakże, na które w zdaniu główny pada przycisk, jako tez jednozgłoskowych przyimków przed jednozgłoskowemi rzeczownikami i zaimkami. Imiona własne łacińskie i greckie musieliśmy zpolszczyć, co się zresztą zupełnie zgadza z duchem języka polskiego;
przeto też dostają tenże sam przycisk co i polskie wyrazy. Zakończenia ius, ia pisałem umyślnie: jus i ja, aby tym sposobem wyraźnie oznaczyć, że je należy wymawiać jednozgłoskowo.
Co się tyczy wiersza samego, którego najpierw użył Mickiewicz, zbliża on się najbardziej jeszcze do starożytnego Hexametru. Różnica między jednym a drugim zależy natem, że Hexameter polski daleko jest jednostajniejszym, a dalej, że właściwie składa się z podwojonego Trimetru dact… catalect., ponieważ tutaj miejsce Spondeu zawsze Trochaeus zajmować musi. Kształt zatem wiersza jest następujący:
– uu|-uu|-u||-uu|-uu|-u.
Caesura, czyli średniówka przypada tutaj niezmiennie między obadwa szeregi, a zatem po trzeciej stopie. Pierwsza stopa może zamiast Daktylu być Trochejem i natem ogranicza się wszelka zmiana, ktorą, w powyżej przytoczonem metrum przedsięwziąć można; każda bowiem inna byłaby przerwą rytmu.
Księga I.SATYRA I.
Zkąd to pochodzi, że trudno taki się znajdzie Meceno, coby poprzestał na losie, który mu rozum nastręczył, albo przypadek narzucił; innych wzdy chwali dążności?
"O wy kupcy szczęśliwe!" lata gdy ciężeć mu poczną
5 woła mnogiemi już wojak wypraw trudami złamany.
Kupiec przeciwnie, gdy nawą wichry z południa miotają:
"lepsza żołnierka! Bo czemuż?… zetrą się szyki, godzinka szwanku wnet zgonem się kończy, albo radosnem zwycięztwem.
"Życie rolnika wysławia prawnik w zakonach przebiegły
10 gdy wraz z pianiem koguta, klient we wrota kołacze.
Tamten wywleczon do miasta z wioski, bo złożył rękojmię, krzyczy, że szczęśliw jedynie taki, co w mieście zamieszkał.
Tego rodzaju przykłady, (tyle ich bowiem) potrafią choć Fabiusza gadułę znużyć;… byś czasu nie traciły
15 słuchaj do czego ja zmierzam. Z bogów jeżeliby który rzekł: "ot uczynię, co chcecie. Będziesz wojaku na teraz kupcem; prawniku ty pilnuj pługa; więc role zmieniwszy wy z tej strony, wy z tamtej zchódźcie! Dalejże, co prędzej!
Cóż stoicie?"… Nie przyjmą;… szczęście wszak od nich zależy!
20 Czemużby Jowisz im niemiał słusznie, obadwa policzki
z gniewu nadawszy, pogrozić: "ludzie, na potem nie będę tak powolny, bym uszu waszym życzeniom nadstawił!"
Zresztą, by tego nie zbywać śmiechem, jak taki, co prawić zwykł żarciki zabawne,… chociaż i nieźle to czasem
25 prawdę żarcikiem osłonić; (wszakże przychlebny bakałarz abecadło pierniczkiem żaczkom częstokroć osładza), przecież igraszki pominiem, rzeczy poważnie rozbierzem.
Taki co ciężką ziemicę twardym przewraca lemieszem i ten szalbierz kupczący, żołdak i majtki, co śmiało
30 po wszem włóczą, się morzu, wszyscy nam prawią, że tylko na to się biedzą, by mogli spocząć bezpiecznie na starość, napełniwszy spichlerze: otóż jak mrówka maluczka, (zwykli to bowiem przytaczać), wielce robocze zwierzątko wszystko co może, do swojej pyszczkiem zawłóczy spiżarni,
35 a przeczuwając złe doby, bywa przezorną zawczasu. –
– Ale, gdy z roku obrotem Wodnik niebiosa zachmurzy, niewyłażąc z swej dziury, tego roztropnie używa, co zebrała, gdy ciebie żadne odpędzić od zysku skwary niemogą, ni mrozy, morza, ni ogień, ni miecze;
40 wszelka przeszkoda ci za nic, byle kto niebył bogatszy.
Cóż ci to nada, żeś nocą w ziemi głęboko, ze strachem złota i srebra niezmierne skarby ukradkiem zakopał? –
– "Szeląg zostanie się podły, jeśli z nich będziesz ubierał."
– Jakież ma zapas powaby, kiedy naruszyć go niemam?
45 Niechbyś na swojem klepisku korcy wymłacał tysiące, w. brzuch się twój przeto, zaręczam, więcej nie zmieści od niego.
Jak ów niewolnik; co sakwy z chlebem choć dźwiga w podroży na swym grzbiecie zgarbionym, więcej od innych, idących bez ciężaru, nie zyska. – Powiedz, zależyż co natem
50 zgodnie z naturą żyjącym, morgów czy setkę, czy tysiąc
A jednak to miło z kopców. ogromnych ubierać!"
– Z małych jeżeli mi nabrać tyle jest wolno, co z wielkich, pocóż nad moją skrzyneczkę twoje spichlerze wynosisz?
Tak, jak gdybyś, żądając wody li tylko dzbaneczka lub kubeczka, powiedział: z rzekłbym wielkiej zaczerpnąć
wolał niż z mego strumyka. Często już, wierzaj, tych ludzi, co w obfitości zbytecznej swojej szukają rozkoszy,
Aufid gwałtowny pochłonął z brzegu wyłomem porwanych.
Kto zaś li tyle pożądać, ile mu trzeba nawyknie,
60 wody ten mętnej nie pije, ani tez ginie w bałwanach.
Zaślepiona jednakże gawiedź chciwością zwodniczą:
niema nic nazbyt! krzyczy, worek Jest miarą znaczenia!
Cóż więc z nią począć? Niech będzie nędzną, o ile samochcąc przytem obstaje, jak ongi mawiał ów bogacz w Atenach, który w swem skępstwie plugawem ludzkie wyśmiewał języki. Wygwizdują mnie wszędzie;… mniejsza!… bo w domu za to
sam się pocieszę poklaskiem, oczy gdy wlepię w szkatułę!
Nurty zwodnicze ustami Tantal spragniony daremnie chwyta… Ty śmiejesz się?… pozwól… Odmień nazwisko, wnet poznasz,
70 że ta jest mowa o tobie. Zewsząd-eś worów nazwłóczył, na nich jak psisko wylęgasz dysząc, a przytem je musisz jakby świętości szanować, cieszyć się jakby obrazkiem.
Nieznasz wartości pieniędzy? Niewiesz, jak użyć ich trzeba? –
– "Kupi się chleba, jarzynki, czasem i wina kwaterkę,
75 słowem bez czego się człowiek zgoła już obyć niemoże." –
– Czy ci tez miło, gdy czuwasz dniami i nocą bez duszy, drząc przed ogniem, rabusiem, własnych gdy boisz się ludzi, by cię złupiwszy nie zemkli? Drzewo-bym rąbać ot wolał, niźli te skarby posiadać, skoro w nich tyle kłopotu!
80 A gdy się człowiek przeziębi, ciało mu całe zboleje, albo go inna choroba wreszcie do łoża przykuje, czy cię pilnować, naparzać będzie ktokolwiek i błagać, drogim by tobie osobom wrócił wskrzesiwszy cię lekarz?
Oj ni to żona, ni dzieci zdrowia twojego nie pragną,
85 wszystkim bo kumom, sąsiadom, starym i młodym obmierzłyś.
Jeszcze się dziwisz, pieniądze ceniąc nad wszystko naświecie, nikt że miłości, boś niewart, zgoła-ć nie myśli okazać?
Czyliż to, gdybyś twych krewnych, których natura ci sama dała bez twoich zabiegów, zechciał w przyjaźni utrzymać,
90 groch rzucałbyś o ścianę, równie jak pustak co osła na wędzidle ujeżdża w polu Marsowem jak konia? –'
Przestańże wreszcie już zbierać; mając zaś więcej, niż trzeba, mniej niedostatku się lękaj, zacznij folgować mozołom.
Wszakże nabyłeś, coś żądał; niechaj (powiastka to krótka)
95 będzie-ć Umidjus nauką. Taki on bogacz był pono, że aż korcami pieniądze mierzył, a skąpiec tak brzydki, iż najpodlejszy niewolnik gorszej nie miewał sukmany.
Przytem do śmierci był ciągle w strachu niezmiernym, by z głodu kiedy nieumarł; aż wreszcie sknerę spłatała we dwoje
100 wyzwolenica toporem, dzielna jak córa Tyndara. –
– "Źyć mi więc radzisz jak żyje Menjus rozpustnik, lub może
34 jak Nomentan hulaka? – – Końce przeciwne mi zawsze odpychające się ściągasz;… zaraz więc przeto rozwiozłym, utracyuszem byś został, gdybyś twe sknerstwo porzucił?
105 Wszakże jest między rzezańcem środek, a teściem Wisella;
wszystko miarę ma swoją, pewna jest wszędzie granica;
za nią, bądź w lewo, bądź w prawo, zacność się ostaćnie może. –
Niktże więc (wracam napowrót) zgodny z swym losem nie będzie jak ów chciwiec, i raczej innych wychwalać dążnością
110 i że u kozy sąsiada wymie pełniejsze, dla tego ze zazdrości usychać? Z tłumem biedniejszych zechciejmy los nasz tylko porównać;… pocóż prześcigać każdego?
Zawsze się w takich gonitwach znajdzie przed nami bogatszy;
jak to już w Cyrku się dzieje; z szranek gdy wozy wypadną,
115 każdy woźnica na oślep przodem pędzących dojeżdża, patrzy z pogardą na resztę z tyłu daleko dyszącą.
Ztąd się też rzadko nadarzy taki, co wykrzekłby śmiele:
szczęśliw żyłem… i kontent z latek ubiegłych, jak syty po bankiecie biesiadnik, żegnał się z światem ochoczo.
120 Dosyć,… ni słówka nie dodam, abyś nie myślał przypadkiem, iżem ciekąco-okiego szafy splądrował Kryspina.