- W empik go
Satyry i listy Horacego. Listy. Tom 2 - ebook
Satyry i listy Horacego. Listy. Tom 2 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 300 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kraków
Nakładem Spółki Wydawniczej Polskiej
1903
Listów księga pierwsza
Po satyrach, w utworach poetyckich Horacego musiała zajść pewna przerwa; że zaś nie był zbyt skorym do podjęcia na nowo pióra, dowodzą kilkakrotne ze strony Mecenasa, ba nawet Augusta zachęty, by się do pracy zabrał. Pierwszy z listów, aczkolwiek niema chronologicznej pewności kiedy został napisanym, odpowiada czynem, na delikatne zapewne napomnienia możnych swoich protektorów i przyjaciół. Jeżeli weźmiemy całość, to list obecny jest rodzajem spowiedzi z rezultatu do jakiego w życiu swojem doszedł i z zasad jakie wyznaje; a w żadnem może piśmie eklektyzm jego filozofii tak wyraźnie zaznaczonym niezostał. Starać się o jak największe wykształcenie, wynosić się ponad tłum; swobodą, równością usposobienia, pogardą lub obojętnością dla zysku i majątku, nadewszystko zupełną niezależnością, tak od ludzi, jak od panujących ambicyi i prądów, przedewszystkiem zaś od jakiejkolwiek szkoły filozoficznej; oto główne zarysy jego metody, jego sztuki życia.
Że wobec braku zupełnego wiary, nauce i wykształceniu, culturae (w. 39, 40) niepomierne przypisuje znaczenie, "to rzecz prosta. Musiał przecież być jakiś kierunek dla ludzkości, jakiś hamulec namiętności, żywioł duchowy, wobec zewnętrznej i materyalnej strony życia; gdziekolwiek ludzie myśleli, o potrzebie takiego żywiołu byli przekonani. Że nauka sama z siebie temu nie podoła i może być przyczynkiem jedynie do prawdziwej cywilizacyi, że tak przeceniana dzisiaj "oświata" nie zastąpi nigdy wiary i miłości, o tem historya na każdej karcie przekonuje. Przerafinowana kultura Rzymska, wykwint ogłady w czasach odrodzenia, nie wyłączał bynajmniej dzikości w obyczajach, barbarzyństwa w polityce, a w dziejach obecnych naszego narodu nie trzeba nam daleko szukać, by się przekonać jak snadno jedno z drugiem w parze chodzi. Co rzeczywiście godnem zastanowienia, to prostota, rzec można, naiwność, z jaką wyrzekając się jakiejkolwiek szkoły i tradycyi, uznaje i daje wiarę najprostszym zabobonom (34 – 37). Aczkolwiek te wiersze wyjęte są niemal dosłownie z Hipolita Eurypidesa, nie czuć wszelako w nich ani cienia ironii, a z tonu i składu całości musimy przypuścić, że temu wierzył jak lud prosty. W czasach zupełnej niewiary, gusła, czary i zabobony w niemałem bywają wzięciu, tak dalece umysł ludzki bez jakiegoś nadprzyrodzonego żywiołu obyć się nie może.
Słusznie zauważył Kiessling (do w. 70 obecn… lis.), że może nigdzie Horacy nie zaznaczył tak wyraźnie, jak dalece się czuł obcym we własnem społeczeństwie i jak się pragnął od takowego wyróżniać, przypisując to jedynie jego na wskróś Heleńskiej kulturze. Zapewne, że ten wzgląd niemało znaczył. Jednakże wchodziło tu w grę dużo bardziej, naszem zdaniem, jego na wskróś arystokratyczne usposobienie.
Ludzie, którzy ze stosunków towarzyskich i przyjaźni dopiero, nabyli arystokratycznych zwyczajów i przekonań, bywają bardziej wyłączni, niż tacy, którzy na mocy rodowego stanowiska naturalny mają przystęp do wyższych społeczeństwa szczeblów. To właśnie miało miejsce u Horacego, a z przelicznych miejsc jego poezyj łatwo się przekonać, jak pogardzał tłumem, bez względu czy to był prosty motłoch, czy półmędrki pasożyty i rzekomi filozofowie.
Zaraz w tym pierwszym liście uderza ton wprost od satyr odmienny, wyrozumiały i spokojny, w którym wiek i doświadczenie wiele z pierwotnej złagodziły ostrości. Powraca on do niej w następnych listach, ale prawie tylko tam, gdzie wchodzi na niwę literackiej produkcyi tak swoich jak i dawniejszych czasów. Ostatni wiersz listu może się niejednemu wydać nieco trywialnym, uważamy go jednak jako swobodną formę epistolarnego stylu, która wcale nie razi. Zupełnie tak samo, jak ostatni wiersz listu IV-go do Albia Tybulla.LIST PIERWSZY.
DO MECENASA.
Mnie, któren z wierszów Cię w pierwszym śpiewałem, a pragnę w ostatnim,
Dość już oglądanego i laską obdarowanego,
Wołasz Meceno, bym dawnym się oddał na nowo zapasom.
Wszakże nie umysł ten sam, ani wiek. Wejanius złożywszy,
Oręż na próg Herkulesa, w ukryciu na wsi pozostaje,
Żeby się wciąż nie wypraszać od ludu na krańcu areny.
Mam ja takiego co w ucho mi czyste już nieraz powtarza:
"Konia już starzejącego rozumnie zawczasu wyprzęgaj,
Żeby utknąwszy na śmiech się nie, podał powłócząc łopatką".
Zatem na teraz i wiersze porzucam i resztę zabawy;
Piękna i prawdy jedynie ja szukam, tem cały zajęty;
Zbieram i porządkuję, co wkrótce użytem być może.
Żebyś przypadkiem nie pytał o wodza i sekty kierunek:
Wcale nie przysięgając na mistrza jakiego przepisy,
Fala gdzie tylko zapędzi podaję się chętnie w gościnę,
Bądź zakrzątam się czynnie i w sprawach społecznych zatapiam,
Cnoty prawdziwej dozorca, surowy takowej towarzysz;
Bądź też znowu do nauk Arystyppa ukradkiem powracam,
Rzeczy do siebie stosując, nie zaś poddając się onym.
Równie jak dłuży się noc, gdy przyjaciółka zdradziła,
Albo i najemnikowi dzień długim się zdaje; jak ciężkim
Rok małoletnim, gdy srogiej opiece są matki podlegli;
Takoż i dla mnie czas bieży niewdzięcznie i wolno, gdy zamiar,
Oraz nadzieję działania czynnego utracam do celu,
Któren dla biednych zbawiennym i służy tak samo bogatym,
Zaniedbany zaś równie, tak młodym jak starym zaszkodzi.
Zatem wypada bym temi się rządził i bronił prawami:
Okiem nie możesz tak sięgnąć daleko jak słynny Linceusz,
Przetoś nie winien zaniedbać namaścić oka chorego;
Ani też jeśli nie zdołasz dorównać potędze Glykona,
I
Ciała swojego nie bronić przed guzowatą chiragrą.
Wolno ci dążyć do celu pewnego, jak dalej nie możesz.
Jeśli ci pierś nabiera i skąpstwem i podłą chciwością,
Są zamówienia, uroki, któremi ukoić na pewno,
Możesz ten ból i w znacznej choć części się pozbyć choroby.
Chwalby pragnieniem się wzdymasz? są pewne zmazy sposoby,
Jeśli po trzykroć zaklęcia przeczytasz z czystem sumieniem.
Złośnik i pijak, zazdrośnik, leniwiec, i zgoła rozpustnik,
Nikt nie będzie tak dzikim, by nie miał zmięknąć na duszy,
Jeśli on tylko posłuszne oświacie ucho nadstawi.
Grzechów unikać już cnotą, a pierwszym stopniem mądrości,
Głupstwa się pozbyć. Wszak widzisz, jak to co największą jak sądzisz,
Będzie niedolą; za szczupły majątek, chybienie zabiegów,
Z jakim to głowy i duszy wysiłkiem zwyciężyć się starasz:
Pędzisz bez tchu jako kupiec do granic Indyi ostatnich,
Morzem, skałami, przez ogień, by tylko przed nędzą się chronić:
Żeby zaś nie dbać o wszystko co błędnie podziwiasz i pragniesz,
Uczyć się, słuchać i temu co lepszy, uwierzyć odmawiasz!
Jakiż to siłacz po wsiach występując i lichych zagrodach,
Gardził by wieńcem na wielkich igrzyskach Olympii, któremu
Świeci nadzieja i pewność zdobycia wieńca bez trudu?
Srebro podlejszem od złota, podlejszem złoto niż cnota.
"O rodacy, rodacy! pieniądze naprzód uzbierać,
Cnota po groszu", tak pierwszy do ostatniego na targu
Głosi Janusa, wtórują posłusznie mu i starzy młodzi,
Z tabliczkami i z teczką na lewem zwieszoną ramieniu.
Bądź obyczajnym, rozumnym, wymownym i celuj prawością,
Jeśli do czterechkroć, sześć, lub siedmiu zabraknie tysięcy,
Będziesz motłochem. Lecz chłopcy bawiący się mówią: "ty królem
Będziesz, gdy dobrze uczynisz". Niech murem spiżowym to będzie,
W niczem się nie poczuwać, od grzechu żadnego nie blednąc.
Powiedz no, prawo Roscyusza czy lepsze, czy chłopców piosenka,
Nadająca królestwo takiemu co dobrze uczynił,
Godna prawdziwych mężów, Kamillom i Kuriom śpiewana?
Którenże lepiej ci radzi: pieniądze robić, pieniądze,
Jeśli się da uczciwie, gdy nie, jakokolwiek pieniądze,
Byleby z blizka oglądać płaczliwe poemata Pupia:
Alboli ten co fortunie wyniosłej czołem się stawić,
Wolno i dumnie ci każe i zawsze do tego sposobi?
Jeśliby rzymski lud mnię czasem zapytał dlaczego,
Nie jak tych samych portyków i zasad używam podobnych,
Ani unikam i szukam, co sam nienawidzi lub ceni;
Wtedy odrzeknę tak samo, jak niegdyś szczwany lisiura
Lwu odpowiedział: dlatego, że ślady mnie przerażają,
Które w twym idą kierunku, żadnego zaś nie znać odwrotnym.
Bestyo, za wiele masz głów; bo cóż i kogóż mam śledzić?
Jedni publiczne roboty dzierżawić pragną, zaś inni
Jabłuszkami, ciasteczkiem na ciepłe wdówki polują,
Albo czyhają na starców, by chować ich w sztucznych zagrodach;
Lichwą u wielu tajemnie przyrasta majątek. Lecz chociaż
Widzę ich różnym zamiarem, różnymi celami zajętych,
Czyliż choć jedną godzinę w tem samem wytrwać zdołają?
"Żadna zatoka na świecie uroczym się Bajom nie równa!"
Jeśli rzekł bogacz, jezioro i morze zamiary uczują
Właściciela w zapale, lecz jeśli przewrotne pragnienie,
Przyjdzie do głowy, nazajutrz "przenoście wy do Teanum
Rzemieślnicy narzędzia". W komnacie ma łoże małżeńskie:
Twierdzi, że nic nie jest lepszem, przedniejszem nad życie bezżenne;
Jeśli zaś niema, przysięga że dobrze jest tylko żonatym.
Jakimże węzłem utrzymam oblicze zmienne Proteja?
Jakże z ubogim? no śmiej się, przerzuca poddasza i łoże,
Łaźnie, balwierzy; na łodzi najętej zarówno się nudzi,
Jak i bogacz na własnej płynący swobodnie tryremie.
Jeśli przez złego balwierza z nierównie włosem obciętym,
W drogę ci wszedłem to drwisz; gdy z pod wyczesanej opony,
Żupan przeziera przetarty, lub toga leży nierówno,
Śmiejesz się.Cóż? jeśli własny mój sąd nie zgadza się z sobą,
Gardzi tem co poszukiwał, powraca do tego co puścił;
Rzuca się, pieni w niezgodzie z przyjętym życia porządkiem,
Burzy, to znowu buduje, koliste na kwadrat zamienia;
Sądzisz, że wpadłem w szał uroczysty, nie śmiejesz się dłużej,
Albo nie myślisz, lekarza że trzeba mi, lub opiekuna,
Przez pretora danego, boć sam mych spraw opiekunem
Jesteś, a gniewa cię nawet nierównie paznokieć obcięty
Druha, co w ciebie spogląda, od ciebie będąc zależnym? 150
Słowem: od ojca Jowisza jednego mędrzec jest mniejszym,
Wolny, bogaty i piękny, w godnościach, król nad królami;
Głównie zaś zdrów, byle katar mu czasem zbyt nie dokuczał.
* * *
Do starego Homera moc napisano komentarzy; niektóre z nich bardzo dobre, wiele miernych, a jeszcze więcej śmiertelnie nudnych, przez nagromadzenie ciężkiego balastu naukowego i marnego z erudycyą popisu. W kilkunastu wstępnych obecnego listu wierszach jest tak znakomite streszczenie i ocena Homerowej pieśni, żeby jej próżno poszukać w literaturze całego świata, a przecież Homerem zajmowano się niemało.
Niewiadomo co tu bardziej podziwiać, czy osobliwą krótkość i treściwość wyrażeń; czy niezwykłą bystrość spostrzegawczą i nieomylny smak w krytyce literackiej. Podniesiono właśnie te wytyczne i graniczne poematu strony, z których jak z kłębka łatwo dojść do ostatecznych kończyn. Właściwie mało pochwał, ale co powiedziano, jak dosadnie wartość epopei podnosi, w której zdrowy rozum zwycięża obszerne dyalektyczne wywody. Mógł Horacy w przystępie złego humoru, którego z resztą nieraz przy – kłady w liście do Pizonów (1) znajdujemy, zarzucić Homerowi, że czasami zasypia, ale w tych krótkich słowach widać, jak umiał zgłębić potęgę jego opowiadań. Dziwne tylko, że tuż koło siebie postawił Chryzyppa i Krantora, z których pierwszy jest najbardziej rozwlekłym i najgorszym w Greckiej literaturze stylistą, kiedy drugi celuje wytwornym smakiem.
Reszta zawiera złote po prostu rady i sentencye do młodego wystosowane Lolliusza, mogące być podpisane przez każdego chrześcijańskiego moralistę i filozofa, dające wzór i obraz, jak stary i doświadczony przyjaciel do młodego człowieka odzywać się winien.
* * *LIST DRUGI.
DO LOLLIUSZA.
Wojny Trojańskiej śpiewaka, z Lolliuszów najstarszy, gdy w Rzymie,
W szkole się ćwiczysz wymowy, odczytywałem w Praeneste;
Który co piękne i podłe, co więcej lub mniej użyteczne,
Prościej i lepiej wyraża, niż nawet Chryzyp i Krantor.
Na czem opieram to zdanie, przeszkody gdy niema, posłuchaj,
Powieść, w której się bój opowiada z powodu Parysa
Chuci, jak Grecya z Barbarem w spotkaniu długiem walczyli,
Głupich narodów i królów zawiera porywy namiętne.
Sądzi Antenor, że powód do wojny usunąć należy:
–- (1) Por. z resztą wyborne uwagi o Homerze w tymże liście 140 – 153.
Wtedy cóż Parys? by źyć i panować bezpiecznie i błogo,
Przeczy, by zmusić go można. Zatargi Nestor pogodzić
Spieszy, pomiędzy Pelejdą i między synem Atreja:
Pali jednego miłość, a gniew drugiego pospołem;
W czem królowie szaleją, Achaje cięgi ponoszą.
Buntem, zdradą i zbrodnią, a niemniej chuciami i gniewem,
Grzeszą w obrębie murów Ilionu i po za murami.
Zaś odwrotnie co cnota i mądrość zdoła dokonać,
Przykład zbawienny w osobie nam. Ulyssesa podaje;
Któren zwycięzca Troji, przezorny, miast rozmaitych,
Poznał i ludzi zwyczaje; pędzony przez morze bezbrzeżne,
Podczas gdy sobie i druhom gotuje powrót, przecierpiał
Wiele, nie dając się nigdy pochłonąć falom niedoli.
Znane ci Syren odgłosy, i Cyrcy kielichy, po których,
Jeśliby z towarzyszami się napił niemądrze i chciwie,
W mocy rozpustnej pani bezmyślnie i podle by musiał,
Żyć jak nieczysta sobaka, lub świnia co w gnoju lubuje.
Liczbą my tylko jesteśmy, zrodzeni by strawę spożywać,
Jak Penelopy gachowie, zbytniki, lub Alcynousa
Młodzież, co więcej niż słuszna zajmuje się ciała pieszczotą;
Która za piękne uważa połowę dzionka przechrapać,
Oraz przy cytar odgłosie zapomnieć o troskach obecnych.
Żeby człowieka udusić w noc rozbójnicy wstawają;
Żeby samego się zbawić nie zdołasz się zbudzić? jednakże,
Nie chcesz przy zdrowiu, to wodną puchlinę do biegu przynaglać
Będziesz, a jeśli jak świt nie zażądasz światła i księgi,
Jeśli umysłu do nauk i rzeczy uczciwych nie skłonisz,
Miłość i zawiść na jawie cię dręczyć będą. Bo czemuż,
Spieszysz usunąć co może skaleczyć oko; a jeśli
Duszę co trawi, to środki leczenia do roku odkładasz?
Spełnił zadania połowę kto zaczął; odwagi się naucz,
Pocznij: kto życia poprawę, na późną odkłada godzinę,
Będzie jak wieśniak co czeka aż rzeka wypłynie, lecz ona
Pędzi, a spadać będzie ruchliwa po wieki bez końca.
Gonią za groszem i żoną bogatą, by dzieci następnie
Płodzić i nieurodzajne się lasy lemieszem sprawiają.
Ten co mu dano na tyle co starczy niech więcej nie pragnie.
Ziemski majątek i dom i kupa złota i miedzi,
Nie wyprowadzi z ciała choremu właścicielowi
Febry, ni z duszy kłopotów. Posiadacz powinien być zdrowym,
Jeśli majątkiem zebranym zamyśla się cieszyć uczciwie.
Tego co chciwy i tchórz, tak dom i majątek ucieszy,
Jak malowidła ślepego, okłady chorego na nogi,
Albo też uszy zbolałe zebraną materyą, cytara.
Jeśli nieczyste naczynie, cokolwiek nalejesz się skwasi.
Gardź rozkoszami; zaszkodzą przez ból okupione rozkosze.
Skąpiec wiecznie potrzebnym: ty w duszy miej cel określony.
Chudnie zazdrośnik na widok cudzego szczęścia i mienia:
Większej nad zazdrość męki i Sycylijscy tyrani,
Znaleźć nie mogli. Kto gniewu na wodzy nie trzyma, ten będzie
Chciał, by nie zaszło, co ból i wzburzony umysł doradzał,
Kiedy się spieszył na gwałt, by zemsty za krzywdę dokonać.
Krótkim szałem jest gniew; ty poskramiaj krewkość, co jeśli
Słuchać nie będzie, rozkaże, więc w pętach i więzach ją trzymaj.
Młody u konia kark przełamuje dojeżdżacz i uczy,
Kroczyć po drodze przez jeźdźca wskazanej; zaś pies do myślistwa,
Odkąd go szczuto w zagrodzie na skórę jelenia wypchaną,
W lasach jak ogar się sprawia. Do serca teraz czystego,
Przyjmuj za młodu przestrogi, najlepszym się daj powodować.
Jakim nasiąknie zapachem naczynie czyste, na długo
W sobie zatrzyma. Jeżeli ociągać się będziesz lub nadto
Spieszyć, za gnuśnym nie czekać, gorączki gonić nie myślę,
* * *
Od czasów Augusta ducha wojennego w narodzie Rzymskim już nie było, a prawdziwej miłości ojczyzny już nie w szerokich narodu warstwach, ale tylko w wyjątkowych osobistościach szukać należy. Niesłychane powodzenia oręża i polityki, pociągnęły za sobą jakiś zastój i uspokojenie, a centralizacya władzy, którą Cezar przygotował, August ze szczególną przeprowadził zręcznością, sprawiły ten sam jak zawsze logiczny skutek, zobojętnienie ogółu na politykę i losy państwa i spuszczania się na czujność i kierownictwo władzy. Cezar był właściwie ostatnim wodzem w wielkim stylu. Zdarzają się po nim dzielni generałowie, ale wojskowych umysłów z inicyatywę, szybką decyzyą i nieomylnym rzutem oka już nie spotkać. Żeby nie tacy Cesarze jak Trajan, a mianowicie Hadryan, którzy militarnym duchem przejęci osobiście armii pilnowali, zostawiając po sobie zbawienne pod tym względem tradycye, byłoby zapewne państwo zachodnie wcześniej pod nawałą germańską i wędrówką narodów runęło.
Trzeba to wszystko mieć na względzie, by sobie ten osobliwy list wytłómaczyć. Chodziło tu przecie o nielada wyprawę, bo o "załatwienie ostatecznego z Partami rachunku" (Kiessling), w której młodziutki Tyberyusz miał dowodzić pomocniczym oddziałem. Mało zresztą znany Juliusz Florus, musiał zapewne do jego należeć sztabu, w którym Tyberyusz, sam, zapalony kultury Helleńskiej wyznawca, zgromadził całe koło pokrewnych umysłów. Otóż Horacy w liście swym ledwo że wspomina o tak ważnej sprawie polityczno-wojskowej, a tylko się dowiaduje bardzo szczegółowo i skwapliwie, jak się tym rzekomym ojczyzny obrońcom w produkcyi literackiej powodzi, jaki rodzaj poezyi każden z nich uprawia, przyczem daje im bardzo zdrowe i zbawienne rady. Taki list pisany do obozu jest rzeczywiście szczególnem zjawiskiem i dowodzi tak u piszącego, jak u adresatów, że ich sprawa publiczna niewiele obchodziła, Horacy był nietyle materyalnym, ile umysłowym Epikurejczykiem; plemie niebezpieczne, na którem ojczyzna źle wychodzi. Znajduje się w odach bardzo wiele górnolotnych i płomiennych patryotyzmu wyrazów; ten list tak prosty i niewyszukany pozwala do pewnego stopnia o ich szczerości powątpiewać.
* * *