- promocja
- W empik go
Ścinkowe opowieści - ebook
Ścinkowe opowieści - ebook
Królik Ścinek i jego przyjaciele: jeż Zwierz, sowa Jadzia, kotka Kluska i Pan Pieseł to pluszaki, które powstały w pracowni Mistrza Antoniego. Poza urodą, pluszową miękkością i bystrymi czarnymi oczkami mają przepełnione miłością serca, stworzone do kochania…
Nadszedł czas opuszczenia pracowni i znalezienia nowych przyjaciół, którzy będą kochali je tak samo mocno jak ich mistrz. Do kogo trafią? Jakie przygody czekają je po drodze?
Ścinkowe opowieści to pełne ciepła historie nie tylko na dobranoc. Opowiadają o poszukiwaniu szczęścia, mocy miłości i przyjaźni. Dzieciństwo bywa trudne, ale kiedy ma się ukochanego pluszaka, łatwiej zrozumieć dorosłych i świat.
Nikt tak dobrze nie opiekuje się dzieckiem jak pluszak. Znane są nawet przypadki, że niektórzy tatusiowie i mamy trzymają przez lata swojego pluszaka głęboko w szafie, w tajemnicy przed dziećmi…
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8387-358-9 |
Rozmiar pliku: | 10 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Witajcie w naszej rodzinie
Ten przystojny, kolorowy i niezwykle słodki królik, to właśnie ja, wasz Ścinek!
Myślę, że każdy królik to taki mały król. Wprawdzie bez korony i berła, ale po co pluszakowi królewskie klejnoty? Co innego, gdybym urodził się sroką. Pewnie chciałbym nosić różne świecidełka.
Mistrz Antoni Filc zamierzał uczynić mnie nieskazitelnie białym królikiem. Jednak w naszej pracowni krawieckiej nie może zmarnować się nawet centymetr bezcennego pluszu. Kiedy więc na stole zostały skrawki materiałów po mojej pluszowej poprzedniczce, Mistrz uznał, że są idealne, aby z nich stworzyć mnie, kolorowego Ścinka. Innego niż wszystkie króliki.
– Bycie innym nie oznacza bycia gorszym – szepnął, gdy po raz pierwszy spojrzał w moje oczy zrobione z błyszczących paciorków. – Oznacza tylko, że jesteś jedyny w swoim rodzaju.
Gdy już wszyscy pojawiliśmy się na świecie, zabawkarz nie ukrywał zachwytu.
– Dzieło skończone! – szepnął. – Najwyższy czas, aby dzieci was poznały i pokochały z całych sił.
– Dzieci? – wykrzyknęliśmy jednocześnie. Z lekkim przerażeniem.
– Właśnie tak – przytaknął stary krawiec. – Nie znajdziecie lepszych przyjaciół! To dzieci powierzą wam swoje sekrety, będą was tulić i kochać – rozmarzył się, głaszcząc nas po pluszowych grzbietach i piórach.
– Ale ja nie wiem, czy chcę takiej przyjaźni – fuknął najeżony jeż Zwierz. – Martwię się o moje piękne kolce! Jeśli, na przykład, zapragną je wyrywać?
– Twoje kolce są bezpieczne – uspokoił jeża Zwierza Mistrz Filc. – Jesteś wyjątkowym, czarnym jeżem Zwierzem, tylko przestań się tak jeżyć!
Jadzia, dość osowiała sowa, też nastroszyła pluszowe pióra.
– Że co? Mam być czyjąś poduszką? Ktoś mnie będzie tarmosił? Przygniatał i obśliniał? Nie życzę sobie żadnego przytulania! – Tupnęła nogą z potężnymi szponami.
– Nie wiadomo, czy będziesz przytulana – odrzekł Mistrz. – Być może przeleżysz wiele nocy w kartonie z zabawkami, które nie są do tulenia. I nigdy się nie dowiesz, jak to jest zasypiać w objęciach dzieci – powiedział Mistrz przekornie.
– Hmm. – Jadzia mocno się zasępiła. – W rzeczy samej, nie mam o tym pojęcia – mruknęła. – A na karton absolutnie nie wyrażam zgody! Ostatecznie mogę spróbować z tym przytulaniem – dodała pokojowo i zajęła się porządkowaniem swej nastroszonej grzywki.
– Jeśli chodzi o mnie, to tak, tak, tak! Uwielbiam i kartony, i przytulanie! – miauknęła kotka Kluska. – Nadaję się do tego idealnie. – Wyprężyła swój rudy grzbiet. – Wolę jednak, aby to mnie pieszczono i przytulano. W końcu jestem najpiękniejsza, najbardziej miękka i najładniej mruczę do snu.
– Jaka tam najpiękniejsza! – obruszyła się sowa. – A mruczeć każdy potrafi, nawet ja! – Klasnęła skrzydłami, po czym głośno wyrzuciła z siebie złowrogie „hu, hu”.
Aż wszystkim ścierpła pluszowa skóra.
– To nie jest mruczenie! – oburzyła się Kluska. – To pohukiwanie! Potrafisz nas przerazić, kiedy wrzeszczysz, skrzeczysz, kwilisz albo syczysz!
– Umiem też szczekać i miauczeć! – pochwaliła się sowa. Na szczęście nie zdążyła szczeknąć i miauknąć, bo przerwał jej Pan Pieseł oburzony tymi przechwałkami.
– Spokojnie, moja panno! – zawarczał. – Jesteś tylko wyszczekana, co nie oznacza, że potrafisz szczekać! Trzeba też wiedzieć, kiedy szczekać, a kiedy milczeć – dodał tonem mędrca. – Ja odzywam się głośno tylko w sytuacjach alarmowych, aby ostrzec przed niebezpieczeństwem. Na przykład przed zarozumiałą sową – dokończył złośliwie, podwijając niebieski ogon. Bo z jakichś powodów Mistrz Filc uszył Pana Pieseła z błękitnego pluszu.
– A ty, mój Ścinku – zwrócił się do mnie Mistrz Antoni. – Czy jesteś gotowy wyruszyć z pracowni? Poznać nowych przyjaciół i zamieszkać z dziećmi?
– Jestem gotowy – szepnąłem nieco drżącym głosem, bo nie należę do odważnych zabawek. Nic dziwnego! Wyglądam dziwacznie w tym kolorowym futrze. Pamiętam, jak mnie przywitały inne pluszaki, i zapewniam was, nie było to miłe.
Kiedy Mistrz Antoni oderwał ostatnią nitkę od mojego ogona i postawił na półce wśród pozostałych zabawek, usłyszałem ich zbiorowy śmiech.
– Co za pstrokacizna! – wykrzywiały pluszowe dzioby, mordki i pyszczki.
– Masz, nasz bracie, łatę na łacie! – dokuczały.
– Podobny do nikogo! – parskały śmiechem.
Nie pozwoliłem im dłużej z siebie kpić.
– O co wam chodzi? – zapytałem zdumiony. – Przecież każda moja łatka jest urocza jak wy! Mam piękny sowi ogonek, niebieską plamę na grzbiecie, więc z grzbietu przypominam Pana Pieseła. Dostały mi się rude łapy sprytnej kotki Kluski. No i czarne uszy! Wprawdzie nie są kolczaste, ale czynią mnie nieco podobnym do jeża Zwierza.
– Racja – przyznał nieco speszony jeż Zwierz.
– Niby tak – zgodziła się sowa Jadźka, zachwycona moim szarym ogonem.
– Co tu dużo mówić. Rude łapy są najlepsze – oceniła Kluska.
Poczułem wielką ulgę. Zrozumiałem, że choć ze mnie dziwak, właśnie zostałem przyjęty do pluszowej rodziny.