- W empik go
Sędziowie - ebook
Sędziowie - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 160 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
NAKŁADEM AUTORA KRAKÓW 1907
SKŁAD W KSIĘGARNI GEBETHNERA
SĘDZIOWIE
TRAGEDYA
NAPISAŁ Stanisław Wyspiański
RZECZ DZIEJE SIĘ NA WSI
Wieczór. Obszerna izba karczemna z nizkim
belkowanym pułapem, cała bielona siwo, obrypana, zbrudzona, z czarnym lampasem przy
ziemi; podłoga gliniana ubita. W głębi, po-
środku ściany drzwi nizkie, jednoskrzydłowe, wio-
dące do sieni; a po przez długą ciemną sień
widać drzwi drugie, wiodące na gościniec. W ścia-
nie głębnej, z lewej strony drzwi, wielkie czteropolowe okno podwójnie zaszklone od sąsiedniego
alkierza, zasłonięte od wewnątrz rozwieszoną płó-
cienną firanką. W ścianie po lewej drzwi od tegoż
alkierza. Ściana z prawej strony drzwi środkowych
oraz cała ściana po prawej zastawiona szafkami
z mnóstwem szufladek i półek, lakierowanemi
brązową farbą. Przed szafami lada, obita blachą,
z obejściem; a zaś cała ta część obstawiona
drewnianemi kratami malowanemi zielono. Tuż,
od przodu drzwi małe do komory. Na słupkach
odgrodzenia rozwieszone tablice loteryjne blaszane,
zczerniałe i zrudziałe z popisanemi kredą liczbami
oraz szyld zatknięty na nóżce żelaznej, wyobraża-
jący na cytrynowo żółtem tle czarnego dwugło-
wego orzełka. Z lewej, u samego przodu stół, otoczony ławkami z oparciem w balaseczki to-
czone; wszystko lakierowane zielono. Pod ogro-
dzeniem cebrzyk, konewka, niecki Na słupku,
przy kratach, zawieszona lampa kuchenna, słabo
oświetla całą izbę. Nade drzwiami modącemi do
sieni oleodrukowy, poczerniały portret Cesarza
w wieku młodzieńczym w białym uniformie z pą-
sową wstęgą przez piersi.
SAMUEL
(wielki, barczysty, w obszernej żółto brązowej atła-
sowej jupicy; w aksamitnych orzechowych spodniach;
w białych pończochach, czarnych trzewikach z klam-
rami; głowa obrośnięta włosem siwym, brązowa;
czoło żółte; peisy w lokach; wielka futrzana czapka)
(siedzi nad księgami
i pisze i liczy)
JOAS
(patrzy mu w twarz)
(skrzypce ma przed sobą na stole,
których strun dłonią dotyka, zlekka je potrącając)
NATAN
(wchodzi; dzwi do ciemnej sieni pozostają otworem)
SAMUEL
(zamyka księgi, składa zatłuszczone papiery
i kwity do skrzynki, którą zawiera kluczem i wynosi do alkierza)
(po chwili w oknie w alkierzu widać w sąsiedniej
izbie brązowe wiszące zapalane świeczniki szabasu)
JEWDOCHA
(wchodzi, skraplając glinianą podłogę z lejka
blaszanego; zamiata izbę wierzbową miotłą; spó-
dnicę ma zakasaną po kolana, rękawy po łokcie;
chustka zawiązana na głowie, przysłania zupełnie czoło jej i oczy)
NATAN
(w czarnym kaszkiecie, szarym chałacie ubłoco-
nym, pod którym czarna kurta; złoty łańcuch
zegarka, spinający obydwie kieszenie kamizelki;
szare spodnie w czarne pasy zawinięte na suro-
wych butach z cholewami; twarz smagła, z lekka
obrośnięta; włos czarny, gęsty, skręcony, pejsy
schowane pod kaszkiet; usiada na stole, w miej-
scu gdzie były rozłożone księgi starego; ubłocone
buty opiera o ławę, łokcie wsparł na kolanach,
głowę podparł oburącz i wodzi po izbie oczyma za Jewdochą).
JOAS
(klęcząc na ławie, łokcie wsparł o stół, głowę na
rękach, osłaniając twarz dłońmi ze stron obu;
tak, pochylony nad skrzypcami, patrzy w Natana
szeroko rozwartemi jasnemi oczyma; włos rudy
o złotawym połysku, na tyle głowy przykryty jarmułką aksamitną czarną; peisy skręcone w loki.
Cera przeświecająca, różowa i biała; biała koszula,
czerwoną wstążką pod szyją w kokardę spięta; rę-
kawy od koszuli nie zapięte, odsłaniają chude, wątłe
ciało; obszerne orzechowe aksamitne spodnie krótkie na szelkach w krzyż przepiętych; bose łydki i haftowane pantofelki bez na piętków).
JOAS
Twarz się ojcowa łagodzi
a rysa, ta skaza u czoła
zanika w jasnej pogodzie;
ręką podeprze oblicza,
myśli z gonitew odwodzi,
tu wszystkie do czoła skupi;
włos kłębny muska na brodzie
i słucha. –
Patrzę ja w oczy rodzica,
serce się we mnie zaś wica
i gram.
NATAN
Jak ty jeszcze głupi.
On swoje zyski przelicza.
JOAS
Bracie, mnie jasność przejmywa
i widzę wtedy wskroś serca
i czytam wtedy pisane
myśli na czole ojcowem
i wiem, że są sprawiedliwe.
A gdy się, o brońźe Jehowa,
myśl jakaś wkradnie mętliwa,
to zaraz mię serce zaboli.
Muzyka się moja urywa
i ojciec z miejsca podbiega,
bierze mię w swoje ramiona
i pyta: –
Co ci jest? JoasU? – Skończona
moja gra,…już skrzypka milczy.
NATAN
Myślisz ty, że Bóg tobie gada?
JOAS
Że Bóg przezemnie ostrzega
przed karą, co późna spada.
NATAN
To ty masz Boga w arendzie?
Ty lichy?
JOAS
On zrywa się wszędzie;
próżno byś ty nie pozywał
Jego, co sądzić cię będzie.
NATAN
Ty sędzia?! Ty się pogniewał
na brata? – Brat by cię pouczył
jak to po świecie jest.
JOAS
Przecie ja widzę.
NATAN
Wilcza nora tu. Tam ogromne obszary.
JOAS
Może, bracie, nor wilczych mrowisko?
NATAN
Wielki świat!
JOAS
Piękny jest?
NATAN
Miasta olbrzymy!
JOAS
Jako Jeruzalem święta, w ofiarnych dyniach owiana.
NATAN
Wielkie wody, kamiennymi mosty
ujęte.
Lasy całe chwiejące w korabiach.
Sterty domostw, dworów, napiętrzone a nad wszystkiem snujące się dymy, co się tobie ofiarne wydają z fabryk, co świszczą i huczą.
Szum, młotów kucie, warczenie;
ci grajkowie nieustannie grają.
Bogactwo, nędza i – wolność i niewolne pęta.
JOAS
Więc Sprawiedliwość zwycięża
Złe. Więc Bóg o swoich pamięta.
NATAN
Każdy dla siebie żyje. Sam się broni.
Słabszy pada.
JOAS
Więc Bóg mocniejszym oręża
sam dobiera, jako Dawidowi.
NATAN
Dawid? Bracie? Są prorocy nowi,
którzy więksi niż Dawid.
JOAS
Są święci?!
NATAN
Wytrącili harfę Dawidowi.
JOAS
To są bracie prorocy przeklęci!
DZIAD
(w łachmanach z grubych worków, obwieszony
różańcami; z torbą skórzaną; obrośnięty, czarny;
włosy długie umazane tłuszczem)
(rozmawia z Jewdochą w sieni)
Daj Ty Boże zdrowie, dziecko, –
ty mi otwierasz?
JEWDOCHA
Czyście może szli ze śpiewką?
Cóż tak dom mijacie nasz?
DZIAD
Szedłem pod ten dom ze śpiewką;
łzą i krwią z bryzgałem twarz.
JEWDOCHA
Z waszych oczu krew pocieką
i na włosach krew?
DZIAD
Mnie za progiem trumna czeka
a was Boży gniew.
SAMUEL
(wychodzi z alkierza)
Odejdź! –
(Jewdocha odchodzi)
Czegóż ty włóczęgo
na mnie srożysz brew?
(Joas odchodzi do alkierza; Natan odchodzi przez sień w pole)
DZIAD
Patrzę, jak się gady tęgą.
Ty mnie znasz L.
SAMUEL
Znam i nie znam. Kto pamięta?
Dawna rzecz.
DZIAD