- W empik go
Sejf z milionem w środku, czyli bestseller III b - ebook
Sejf z milionem w środku, czyli bestseller III b - ebook
Czy przyjaźń na odległość jest możliwa? Jasne! Potrzebna jest tylko szczerość i dużo otwartości.
Największym marzeniem małego Felka jest, by znaleźć przyjaciela. Niestety, chłopiec ma problem, by poznać kogoś lepiej, gdyż wciąż choruje i często nie ma go w szkole. Tyle co został uczniem klasy III b, a już ponownie trafił do szpitala. Dzieci polubiły nowego kolegę i postanowiły, że każde opisze dla Felka swoją historię, by chłopiec mógł poznać ich lepiej. Książka jest zbiorem tych opowieści - w poruszający i zabawny sposób mówi o dziecięcych lękach, kompleksach, ale również powodach do dumy. Lektura nie pozostawia wątpliwości - Felek zyskał 14 oddanych przyjaciół!
Urocze opowiadania zachwycą miłośników twórczości Doroty Combrzyńskiej-Nogali.
Małgorzata Szyszko-Kondej - polska pisarka i dziennikarka. Z wykształcenia polonistka, przez wiele lat pracowała w redakcjach "Kuriera Podlaskiego" i "Kuriera Porannego" oraz pisywała dla czasopism "Zwierciadło", "Kobieta i Życie", "National Geographic", "Przegląd Reader’s Digest". Jako autorka dla dzieci publikowała w „Świerszczyku” i „Misiu”. Obecnie tworzy głównie powieści obyczajowe i literaturę piękną.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-271-4293-7 |
Rozmiar pliku: | 184 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Napiszę książkę o III b, ale na pewno nie sama...
– Proszę pani, czy on się poślizgnął? – pyta Damian.
– Proszę pani, czy on zasnął? – pyta Patrycja.
– Proszę pani, czy on żyje? – pyta Maciek.
Jest wtorek, druga lekcja. Rozmawiamy o przyjaźni. O tym, co w ogóle znaczy słowo „przyjaźń”, czy warto mieć przyjaciela i takie tam.
– Felek, teraz ty! – Pani wskazuje czwartą ławkę pod ścianą. – Co ty na to?
Szczupły, jasnowłosy chłopak z mocno odstającymi uszami wstaje i niepewnie rozgląda się dookoła. Stoi nieruchomo. Mruży oczy. Razi go wrześniowe słońce, wpadające do środka przez otwarte okno. Pewnie przez to słońce wydaje się bledszy, a jego piegi bardziej rude. Zatrzymuje wzrok na przysłowiu wiszącym nad tablicą: „Prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie”. Milczy. Może spostrzegł rozmazaną literkę „p” w wyrazie „przyjaciół”?
– Wolisz Feluś czy Feliks? – Pani pyta życzliwie, a wszyscy zaczynają chichotać.
Wszyscy oprócz Maćka, który próbuje językiem dotknąć własnej brody. Patrycji, która robi miny do różowego lusterka. Marcina i Bartka, którzy coraz głośniej się kłócą.
– Nazywam się Felicjan Felicjański – bąka, a chichot klasy przeradza się w głośny rechot.
– Cisza! – złości się Pani. – Jesteście uczniami czy stadem pawianów? – pyta, ale wcale nie czeka na odpowiedź. – Proszę, mów – dobitnie powtarza polecenie.
Felek wygląda, jakby się obudził. Lewą rękę opiera o ławkę. Drugą próbuje podnieść w górę. Otwiera usta. Coś szepcze. Robi krok do przodu. I... z hukiem wali się na podłogę.
Wyskakujemy z ławek i otaczamy go ze wszystkich stron. Niektórzy stają na krzesłach, żeby z góry lepiej widzieć. A Felek leży nieruchomo. Twarz ma białą, zamknięte oczy i sine wargi.
– Zemdlał? Udaje? Może umarł? – dzieci pchają się, każdy chce być jak najbliżej leżącego chłopca.
– Spokój! – krzyczy Pani, która wcale nie jest spokojna. – Maciek, biegnij po pielęgniarkę! Zaraz, jaki jest numer pogotowia? – trzęsącą się ręką sięga po komórkę.
– Proszę pani, czy on się poślizgnął? – pyta Damian.
– Proszę pani, czy on zasnął? – pyta Patrycja.
– Proszę pani, czy on żyje? – pyta Maciek.
I wtedy Felek otwiera oczy.
Felicjan Felicjański jest nowym. I to bardzo nowym, bo pięciodniowym uczniem klasy III b. Nikt go nie zna, bo przez te pięć dni trzymał się od wszystkich z daleka. Z nikim nie gadał, nawet z Czarnym Wojtkiem, z którym siedzi w jednej ławce.
– Dlaczego Felek na przerwie stoi ciągle sam? – spytała Wojtka Pani.
– Bo jest jakiś dziwny – odpowiedział.
Pani coś mu długo tłumaczyła, a później próbowała namówić nowego do wspólnej gry w piłkę.
– Nie mogę się przemęczać – powiedział cicho. – Mam zwolnienie z WF-u.
Później poczęstowała go czekoladkami.
– Nie mogę jeść czekolady – powiedział jeszcze ciszej.
Jeszcze później Pani zapisywała uczniów na całodniową wycieczkę do rezerwatu przyrody.
– Nie mogę jechać – powiedział tak cicho, że chyba nikt go nie słyszał. – Mam codziennie zabiegi i muszę być w przychodni.
Od razu wiadomo było, że będą z nim same kłopoty! Tak jak teraz. Mdleje jak gdyby nigdy nic i robi wokół siebie mnóstwo szumu. Choć to jednak fajnie, kiedy coś się dzieje w szkole. Dzieci krzyczały, Pani się denerwowała, pielęgniarka uspokajała, a lekarze z pogotowia zabrali Felka do erki. I pojechali.
A wtedy dopiero zrobiło się cicho, a może nawet trochę smutno.
– Co z nim teraz będzie? – zapytała Panią Ewa.
– Nie wiem. Na pewno jakiś czas spędzi w szpitalu – odpowiedziała Pani i zamyśliła się.
– Nigdy nie byłam w szpitalu – częściowo z ulgą, częściowo z zazdrością westchnęła Patrycja.
– A ja leżałem cały tydzień – pochwalił się Mikołaj.
– Koleżanka mojej cioci Kazi też leżała w szpitalu i nawet umarła – oznajmiła Ewa.
– No tak... – Pani zmarszczyła czoło jak zawsze, kiedy chciała przekazać coś ważnego. – Nie mówiłam wam tego wcześniej, ale Feluś jest bardzo chory.
– Ja też chorowałam na anginę. – Wiktoria nie chciała być gorsza od Mikołaja.
– Feluś ma raka, a to bardzo groźna choroba – głos Pani był bardzo poważny. – Dużo czasu spędza w szpitalach.
– W szpitalu wcale nie jest fajnie – przypomniał sobie Mikołaj.
– Dlatego chciałabym, żeby zapomniał o bólu i przykrościach – kontynuowała Pani. – I wy mi w tym pomożecie.
– Ale jak? – wyrwał się Damian.
– Może zrobimy zbiórkę i kupimy mu najnowszego Game Boya? – wpadł na pomysł Maciek.
– Kupmy mu od razu laptopa z internetem – zaproponował Marcin.
– Urządźmy koncert, a ja zaśpiewam największe przeboje! – Patrycja rozpuściła włosy i przejrzała się w lusterku.
Inni mieli jeszcze lepsze pomysły:
– Przyprowadźmy do szpitala słonia z zoo – rzucił Konrad.
– Lepiej ślimaka, przynajmniej można go trzymać pod kołdrą – dodał Maciek.
– A ja myślę – Pani zrobiła pauzę – że on najbardziej ucieszyłby się, gdyby wiedział, że wszyscy jesteśmy jego przyjaciółmi.
– Tylko że my go właściwie nie znamy – zasmuciła się Julka.
– To prawda, żeby się zaprzyjaźnić, trzeba dobrze się poznać – Pani przyznała jej rację.
– Znamy go pięć dni i dwie lekcje – policzył Bartek.
– On też zna nas bardzo słabo – tłumaczyła Pani. – Nie wie, czym interesuje się Patrycja, czym martwi się Ania, na jaki temat ciągle gadają Marcin z Bartkiem, o czym marzy Konrad...
– Już wiem! – wpadła na pomysł Ewa. – Odwiedzimy go w szpitalu i każdy opowie o sobie.
– Wtedy spuchnie mu głowa i rozchoruje się jeszcze bardziej – sprzeciwił się Damian.
– Chyba mam pomysł! – zaczęła tajemniczo Pani.
– Jaki? Proszę powiedzieć – podskakiwał Wojtek.
– Ja wysłucham waszych opowieści, a później...
– Opowie pani wszystkie Felkowi? – przerwał Jacek.
– Nie, ja je wszystkie spiszę i wydrukuję – wyjaśniła Pani.
– Normalnie, tak jak książkę? – dopytywała się Ewa.
– Wiktoria może zrobić rysunki – rzuciła Patrycja.
– No tak... Mogę – zgodziła się Wiktoria.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.