Selfie ze stolemem - ebook
Selfie ze stolemem - ebook
W Kaszubskim Lesie żyją stolemy – znane z legend istoty większe od ludzi. Jednym z nich jest Stolko, który mieszka z rodziną w jaskini. Pewnego dnia postanawia bez zgody rodziców zrobić sobie wycieczkę do lasu, gdzie spotyka… małą dziewczynkę. Rezolutna Zosia ucieka przed zbirami, którzy porwali ją i szukają w lesie skarbów. Stolko postanawia jej pomóc, lecz wkrótce razem wpadają w tarapaty. Czy wyjdą z nich cało? Czy ludzie są tacy straszni, jak słyszał Stolko? I czy stolemy zjadają ludzi, jak mówiono Zosi?
Świetna, dynamiczna fabuła, doskonałe postacie i dialogi w tajemniczej i atrakcyjnej scenerii. Filozoficzna metafora „spotkania z obcym”, towarzyszących jej lęków i uprzedzeń.
prof. Joanna Papuzińska
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8208-989-9 |
Rozmiar pliku: | 7,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
w którym jeszcze niewiele się dzieje,
na szczęście rozdział jest krótki
Stolemy prowadzą nocny tryb życia. Dzień przesypiają w jaskiniach, na barłogach z siana i zebranych jesienią liści. Taki barłóg potrafi zająć pół przeznaczonej na sypialnię jaskini. Leżą na nim wszystkie stolemy naraz, często jeden na drugim. Z tego powodu trącają się przez sen, nikomu jednak to nie przeszkadza. Porządny kuksaniec w bok daje stolemom poczucie bezpieczeństwa, zwłaszcza najmłodszym.
Stolemy nigdy nie śpią na wznak. Są na to za duże i za ciężkie. Gdyby któryś zasnął w tej niebezpiecznej pozycji, wielki jęzor mógłby zatkać mu gardło, co groziłoby uduszeniem. Wyjątkiem są niemowlęta, które z oczywistych powodów nie mają jeszcze sił na zmianę pozycji. Ale nie kończy się to dla nich źle, ponieważ są małe – ważą najwyżej tyle, co źrebak.
Warto może zatrzymać się w tym miejscu i wspomnieć, że niemowlęta stolemów bez przerwy pokwikują przez sen – i to w zadziwiająco melodyjnym rytmie. W dodatku często przebudzają się i nie dają spać rodzicom. Takie zachowanie świadczy o ich dobrym zdrowiu. Jeśli zdarzy się, że niemowlę śpi cichutko, natychmiast budzi to niepokój dorosłych, którzy przygotowują odpowiedni zestaw ziół i naparów, leczący tę groźną niedyspozycję.
Dość jednak o stolemowych niemowlętach. To nie one są bohaterami niniejszej opowieści. Wspominam o nich jedynie dla porządku, żeby ktoś nie pomyślał, że stolemy biorą się nie wiadomo skąd. Nie. One, podobnie jak ludzie, rodzą się, dorastają i żyją najlepiej, jak potrafią.ROZDZIAŁ II
w którym Stolko nie może zasnąć
Choć słońce już wzeszło i zapadł ponury słoneczny dzień, Stolko nie mógł zasnąć.
Od kiedy wrócił z tatą z Kaszubskiego Lasu, dręczyła go pewna myśl. Miał nadzieję, że gdy położy się spać, myśl ta zniknie, ulotni się, jak inne wrażenia minionej nocy.
Tak się jednak nie stało.
– Stolko! – usłyszał zaspany głos mamy. – Wszystko w porządku?
– Tak – odparł markotnie Stolko.
– To dlaczego nie śpisz?
– Myślę.
– Teraz? W dzień każdy porządny stolem śpi.
– No właśnie – powiedział Stolko. – Gdzie są te inne stolemy? Nigdy nie widziałem żadnego prócz ciebie, taty i babci. Czy one w ogóle istnieją?
– Hmmm… – odparła mama, na dobre już rozbudzona. – Jak by ci to powiedzieć… Może lepiej zapytaj tatę.
– Tato, czy na świecie istnieją inne stolemy, oprócz naszej rodziny?
– Hmmm… – mruknął tata, przekręcając się na drugi bok. – Najlepiej zapytaj o to babcię.
– Babciu… – zaczął Stolko.
– Tak. Wszystko słyszę. Wcale nie jestem taka stara, jak niektórzy myślą. Oczywiście, że istnieją inne stolemy. Ale mieszkają daleko. Tak daleko, że właściwie nie wiadomo, gdzie to jest.
Stolko zastanawiał się przez chwilę.
– Jak dorosnę, odnajdę je – postanowił.
Odpowiedziało mu potrójne chrapanie, mlaskanie i pochrząkiwanie. Wszyscy zdążyli już zasnąć. Stolemom wystarczy policzyć do pięciu, żeby zasnęły na dobre.
– Odnajdę inne stolemy! – wrzasnął na całe gardło Stolko.
Ocknęła się tylko mama.
– Zgoda – wymamrotała. – Ale teraz już śpij.
Stolko westchnął.
– Łatwo powiedzieć. Jak tylko zamknę oczy, od razu same mi się otwierają.
– Wiedziałam, że tak będzie – zniecierpliwiła się mama. – Wiedziałam od chwili, gdy wyszło na jaw, że tata pokazał ci skały w Kaszubskim Lesie. Słyszysz, tato? Nie powinieneś mu pokazywać tych skał!
Tata Stolka zachrapał tak głośno, że z góry posypał się pył.
– Tato! – ryknęła mama, która bardzo nie lubiła, gdy ktoś nie odpowiadał na jej pytania, a jeszcze bardziej, kiedy coś sypało się z sufitu. – Tato, mówię do ciebie!
Jedną łapą – a była to łapa gruba jak konar drzewa i owłosiona jak szczotka – mama złapała tatę za nogę. Drugą łapą podrapała go w pietę. Ten sposób na natychmiastowe obudzenie kogoś jest sprawdzony i stuprocentowo pewny. Działa zresztą nie tylko na stolemy.
– Tak? – zapytał tata głosem zupełnie trzeźwym, choć trochę zdziwionym.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej